Strona 26 z 30

: czw, 07 lip 2011, 20:47
autor: triniti
OMG, girl, no to zadziałałaś…

Dziekuję za wszystekie recenzje, a Tobie Neto szczególnie, za to że niosłaś dumnie w tłum na sztandarze nazwisko Jackson. Sprytnie to wymyśliłaś..:smiech:
Chyba wszyscy ci zazdrościli tej rękawiczki, co? Następnym razem założą rękawiczkę z cekinami, albo od głów do stóp przyjdą ubrani a la Jackson, by mistrz obdarzył ich przelotnym choć spojrzeniem..o utworze wykonanym tylko dla nich - już nie wspomnę.
Zazdroszczę przeżyć, zazdroszczę magii..

dziękuję za pełne emocji i jakże sugestywne wspomnienia..

: czw, 07 lip 2011, 20:57
autor: SuperFlyB.
@neta OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO absolutnie niesamowita relacja, zastanawiałem się do kogo te oczka puszcza Prince. Ciebie teraz tez kocham :P

@neta pisze:Sometimes It Rains in Poland Too
A to nie było aby "Sometimes it Prince in Poland"?

: czw, 07 lip 2011, 21:00
autor: @neta
SuperFlyB. pisze: "Sometimes it Prince in Poland"?
a bo ja wiem? czytałam z ruchu warg nenene

Swoją drogą to trzeba mieć odwagę aby w grupie Princemaniaków wyskakiwać z Mikiem :smiech:
ale wierzyłam, że muzyka peace, love i Who's Bad ;-)

: czw, 07 lip 2011, 21:36
autor: 1978
Było też: "I don't wanna go home". Również widziałam jego wzniesione do nieba oczy, tyle, że na telebimie, bo byłam bardzo daleko. Kiedy miałam tyle lat co Wy, pchałam się pod barierki...

: czw, 07 lip 2011, 21:46
autor: @neta
1978 pisze:Kiedy miałam tyle lat co Wy, pchałam się pod barierki...
?????
ekhm.....młódka to ja taka nie jestem :-P aczkolwiek wciąż pielęgnuje w sobie duchowe dziecko nenene
Poza tym taki koncert to pryszcz w porównaniu do kolejek za czasów "komuny" :smiech:

: pn, 11 lip 2011, 11:36
autor: Amelia
To było najbardziej magiczne przeżycie tego roku, ba mogłabym nawet stwierdzić, że tego życia. Zobaczyć swojego idola...na wyciągnięcie ręki...pełnego energii, blasku i geniuszu.

Zjawiłam się na lotnisku około 15, do 16 czekaliśmy w dziwnej kolejce (dziwnej, bo na pytanie za czym, padała odpowiedź "nie wiem, ale jak jest kolejka to stanąć trzeba"). Około 16 rozsunęli barierki. Iiii ruszyliiiii. Biegłam tak szybko jak nigdy dotąd, aczkolwiek gdzieś w połowie dała o sobie znać moja słaba kondycja i odezwały się wszystkie lekcje w-f przesiedziane na lewych zwolnieniach. Dobiegliśmy do wejść. O 16 zaczęli nas wpuszczać. Zostałam zatrzymana, gdyż buteleczka perfum mogła być śmiercionośnym narzędziem zbrodni. Z bólem serca stwierdziłam "rzucaj Pani to do kosza. Ja biegnę". Zajęłam miejsca w 1. rzędzie, troszkę z boku, pod telebimem. Poznałam miłych ludzi. Starsi, młodsi, nieważne..wszyscy tak samo mocno zakręceni na punkcie Księcia. A ta fascynacja jego muzyką, dodawała im takiego wdzięku, młodzieńczego uroku, pasji. O dziwo imię Michael Jackson padała równie często co Prince. Nie można ucieć od porównań, zwłaszcza, że te dwie postacie są, były dla siebie jedyną konkurencją, jedynym odnośnikiem.
Czekałam 7h na Małego. Wybujałam się na koncercie Sistars i przetrwałam pogo na Primusie. Wreszcie nerwowe odliczanie do pojawienia się Prince'a. Scena została całkowiciue przebudowana. Wjechało purpurowe pianino, ustawiono podesty dla perkusisty i w tyle ukazał się ekran w kształcie oka. Wreszcie coś się ruszyło, światła przygasły i na scenie pojawili się pierwsi członkowie zespołu. Nagle pojawił się ON, cholera jasna wszedł w swoim stylu- dumny, pewny siebie. I zaczęło się. Piszczałam, krzyczałam jak wariatka. Zaskoczyło mnie to, że Prince tak często zwracał się do publiczności. Czuć było to, że on jest dla nas a my dla niego, że tworzymy symbiotyczny organizm. Zagrał stare, dobre przeboje, aczkolwiek liczyłam na pare kawałków z ostatniej dekady. Jego taniec przy "Kiss"! Mamusiu! To było coś. James Brown i Michael Jackson w jednym ciele. (Pamiętacie jak Prince wyginał w naszą stronę swoje słodkie cztery litery? ;D). To było misterium, święto muzyki. Tu się odprawiało. Energia, siła, radość, smutek (przy "Sometimes.."). Cała gama uczuć, miliony odcieni.
Płakałam. Autentycznie poryczałam się jak dziecko gdzieś w połowie show. Ze szczęścia i niedowierzania, że jestem tutaj, tak blisko. Te dźwięki, radosne, funkowe zagłuszały moje codzienne problemy, od których praktycznie nie potrafię się uwolnić. Było mi tak cudownie.

Wspominam ten koncert z ogromną tęsknotą w sercu. To dziwne, ale czuję się skołowana i przygnębiona, bo to już PO a nie PRZED.
Jestem wdzięczna wszystkim, którzy odkryli przedemną magię tego artysty. Jest to klasa sama w sobie.
Mam cel, byle do następnego spotkania z tym geniuszem.

Przepraszam, że tak się rozpisałam, ze szczegółami, może mało istotnymi, ale potraktowałam ten wpis jako swoistą kartkę z pamiętnika. Będę do niej wracać, gdyby jakieś ze wspomnień z tamtego wieczoru trochę przyblakło.

: pn, 11 lip 2011, 22:49
autor: kaem
@neta pisze:Nie mam pojęcia jaki jest Prince jako człowiek i jakie legendy o nim krążą ale w tamtym monecie widziałam ten hołd geniusza dla geniusza.
Tak samo przeżywałem jego hołd na ubiegłorocznych koncertach we Francji i Belgii. To właśnie jest taki moment kiedy zarzuca i właśnie o ten moment chodzi.
Rozbawiła mnie recenzja umieszczona przez jednego z użytkowników last.fm:

Jego wizerunek, co tu owijać w bawełnę, jest pedalski. Nic nie mam do mniejszości seksualnych, jednak inny przymiotnik nie oddaje tego, co chcę wyrazić. Loczki, cekiny, muzyka i robienie "Ou!" jest takie niemęskie! Jednak z oczu Księcia bije taki samczy magnetyzm, że gdybym była niższa i gdyby rodzice mnie źle wychowali, to bym została jego groupie. Jak będę duża i nauczę się grać na gitarze, to będę grać u Księcia, bo on jako jedyny bierze baby do zespołu.

Na North Sea Jazz Festival Prince wystąpił z Sealem.

A tu<< do ściągnięcia pokoncertowa audycja Hirka Wrony.

: wt, 12 lip 2011, 4:20
autor: @neta
:smiech: :smiech: :smiech: :smiech: :smiech: :smiech:

jak będzie duża to może nie będzie taką ignorantką poruszającą się w schematach myślowych narzuconych przez prasę i środowisko;-)
Dzięki za Hirka i Seala

: śr, 13 lip 2011, 4:19
autor: homesick
a tak jakoś nocnym grzebaczem się stałam i odgrzebuje wspomnienia openerowe.
kaem pisze:To właśnie jest taki moment kiedy zarzuca i właśnie o ten moment chodzi.
homesickiem zarzuciło dokładnie w tym! momencie i już mnie miał wiernie piszczącą do końca koncertu. mi mokro.

i żeby ślinka po czasie jeszcze pociekła tym co nie byli festyn Babie Doły na całego, gdzieś od 1-szej minuty mniej więcej.

oglądać póki niepousuwane, świetna jakość.

: śr, 13 lip 2011, 22:07
autor: @neta
dzięki dzięki dzięki...no jak przy tym usiedzieć.Jeszcze mną rzuca na krześle.
A dziś czytałam w jakieś fachowej gitarowej prasie, że trzeba się spieszyć bo księciuńcio obraził się na neta i wszystko usuwa jak się nawinie.
Więc ku pamięci YT też;-)


znowu chcę Coś teges :wariat:
kiedy słucham księcia i króla to mnie uderza tyle analogi w różnych aspektach.To trochę jak porównywanie chilli i brzoskwini ale...
np
słucham ostatnio z podobnego okresu (różnica 2 lat w albumach)
tego:
Prince - The Beautiful Ones

http://www.youtube.com/watch?v=vE3Iw4ZLtIM

The lady in my life Michaela

http://www.fullsongs.net/source/4/57c9f ... on%29.html

sorry, że nie z YT ale nie mogłam znaleźć tej wersji

oba utwory są tak podobne i tak emocjonalnie śpiewane, że szarpie tradycyjnie w dołku.
Prince kokietuje głosem na początku a potem doprowadza mnie do łez rozpaczliwą końcówką utworu.
W The Lady in my life tak samo mocno mnie trzyma Michaela żebranie głosem.A wszystko jak zwykle o miłości.
Czy mnie już miesza się w głowie? glupija

: wt, 19 lip 2011, 13:23
autor: Pank
W końcu. Posklejane wersy o koncercie Prince'a. I nie tylko.

Pozwoliłem sobie skopiować użytkowniczkę last.fm.

: sob, 30 lip 2011, 20:52
autor: Amelia
Gdyby ktoś chciał przypomnieć sobie ten cudowny złoty strój, który powalił na kolana polską publiczność to tutaj ;):
http://www.youtube.com/watch?v=Pe3KM7vfNh8

: ndz, 31 lip 2011, 1:29
autor: Pitrzel
http://www.dailymotion.com/video/xflcga ... bass_music - właśnie Princa na basie brakowało w Gdyni.
Jak zaczął u nas od Laydown, właśnie w tym stroju, to od razu mi się z tym występem skojarzyło. ;-)

: śr, 17 sie 2011, 22:52
autor: little_susie
Ożesz w...! że też zapomniałam o istnienieniu takiego wątku nie dotyczącego MJa! Amelia! Czytając twoją wypowiedź, to nic dodać nic ująć, dosłownie podobne odczucia! W zasadzie nie spodziewałam się, że Prince będzie miał taki wspaniały kontakt z publicznością, że tyle razy wyjdzie na bis. Samo klaskanie do rytmu, podskoki (to nic, że czasem deptalismy sobie po stopach nawzajem:P) i te telefony na Purple Rain i ten purpurowy deszcz! Byłam bardzo blisko sceny, wprawdzie musiałam podskakiwać żeby ujrzeć coś, bo 2 metrowi ludzie stanęli z przodu, ale było niesamowicie! I ten złoty strój!
Muszę powiedzieć, że po tym koncercie mam jeszcze większy szacunek do tego artysty geniusza.
Ps. z ponad miesięcznym opóźnieniem się tu dokopałam, ale następnym razem postaram się być bardziej na bieżąco :)

: czw, 01 wrz 2011, 16:35
autor: SuperFlyB.
Zakupiłem ostatnio winylowe reedycje 1999 i Controversy (180g i zremasterowane (przez samego Berniego)). Kontrowersyjna zawiera równie kontrowersyjny plakat z pierwszego wydania).

Obie płyty brzmią fantastyczne, Controversy nawet na moim średniej klasy sprzęcie ma lepsze brzmienie od edycji CD (w sumie ta nie ma jeszcze nowego masteringu).

Moje serce i dusza polecają :)

PS wydano też Dirty Mind, ale tej nie posiadam jeszcze. Oczekuję na pozostałe płyty. Aż dziw bierze, że nie wydano jeszcze "Sign 'O' the times"