Strona 26 z 91

: czw, 11 mar 2010, 22:17
autor: kaem
ula pisze:Można by jeszcze postawić pytanie odnośnie tego fragmentu, czy idol żyje tylko fanów? Czy to daje przyzwolenie na ingerowanie w jego życie?
Coś w tym ula jest. Michael ciągle czuł się w obowiązku wobec nas. O ile za to min. go szanuję i szczególnie lubię, to nie było to zdrowe. Wypił to z mlekiem mamy, która go tego nauczyła, a i sama szanowała fanów swoich dzieci- bez względu na rozmiar ich popularności- to się nie zmieniało; zawsze ma dla nich czas. Ale kiedy Michael ograniczał swoją innowacyjność na scenie mówiąc, że zatańczy tak by dać to, czego fani od niego chcą (wywiad z 1999 roku), choć ciągnie go gdzie indziej, albo śpiewać piosenki, na które fani czekają, choć on akurat zaśpiewałby co innego... To ja mówię basta!
Wybór mas zwykle jest uśredniony i nudny. Poza tym, co to za motywacja, innych uszczęśliwiać? Michael był artystą, niepotrzebnie się tak pętał. Metamorfozy wielu artystów, że przywołam choćby Davida Bowiego i Damona Albarna (by dać spokój Madonnie) pokazują, że można być wiernym sobie, dokonywać rewolucji w wizerunku i stylu i wciąż odnosić sukcesy.
Czemu Michael tak bardzo przeżywał powrót This Is It? Czy dalej będziemy go kochać? Ojej, to będą go kochać inni. Ktoś pokocha nowe, nie musiał spełniać ciągle oczekiwań innych.

O tym rzeczywiście też jest Xscape. Słusznie ula zauważyłaś. O ucieczce od oczekiwań. Każdy tak naprawdę to, myślę, przeżywa- ciężar oczekiwań i pragnienie, by temu sprostać. Rodziców, nauczycieli, partnerek/partnerów. Wielu się udaje i w końcu godzą oczekiwania innych ze swoimi, a jak się one ze sobą nie godzą, to oczekiwania innych odrzucają, nawet jak narażają się na odrzucenie. Nie wiem, co było w Michaela sercu w 2009 roku. Przeszedł piekło. Poczucie, że świat nie jest w stanie go kochać i rozumieć, tylko nienawidzić musiało być wyniszczające. Może zacząłby nabierać dystansu, gdyby zobaczył, że cokolwiek zrobi, zawsze będzie miał poklask, nawet jak mniejszy. Że świat składa się z różnych ludzi, różnych dziennikarzy, różnych prokuratorów- nie każdy z nich jest Snedddonem czy Super Expresem.

: sob, 13 mar 2010, 12:43
autor: kaem
Tekst tygodnia:

Don't Stop 'Til You Get Enough
Album: Off The Wall (1979)
Autor piosenki: Michael Jackson


Posłuchaj z YT<<


Trochę historii:

W 1978 roku Michael wystąpił w filmie The Wiz, produkowanym przez firmę Motown. Tam poznał Quncy Jonesa. Powiedział, że szuka producenta do swojej solowej płyty, a Quincy zasugerował mu siebie. Rok później, w wieku 21 lat, na krótko przed wydaniem Off The Wall, Michael nie przedłużył swojej umowy z ojcem- menadżerem.
Michael miał setki przygotowanych dem nagrań, ale szykując Off The Wall, wspólnie z Quincym wybrali Get On The Floor, Workin' Day And Night i właśnie Don't Stop 'Til You Get Enough.

Piosenka napisana i nagrana jest przez Michaela, z przeznaczeniem na jego solowy krążek, pierwszy od czasu rozstania się z wytwórnią Motown.
Tekst piosenki zszokował mamę Michaela, która wypomniała mu, że tytuł może być łatwo zrozumiany dwuznacznie. Michael zapewnił, że pisząc nie nawiązywał do seksu, ale od ludzi zależy, jakie znaczenie kompozycji nadadzą.
Utwór ten stał się singlem promującym album i zapowiadał Michaela jako dorosłego, dojrzałego artystę, dając nowy początek jego muzycznej karierze.
Utwór znalazł się na 1 miejscu listy Billboardu, pierwszym od 7 lat (singiel Ben osiągnął szczyt amerykańskiej listy przebojów w 1972 roku).
Piosence towarzyszy videoklip, którego reżyserem jest Nick Saxton. Michael w nim sięga po garnitur i muszkę- ubiór znany z okładki płyty, mający jeszcze bardziej akcentować to, ze artysta nie jest już małym Michaelem, jak go wszyscy zapamiętali (ten sam patent wykorzystał 27 lat później Justin Timberlake- również walczący z imagem chłopca, projektując promocję swojego krążka, Futuresex/Lovesounds).
Klip miał premierę w październiku 1979 roku. Singiel osiągnął platynowy status i został uhonorowany nagrodami Grammy i American Music Awards.
Piosence udało się też odnieść sukces za granicami kraju. W Wielkiej Brytanii piosenka dotarła aż do #3, a w Australii, Belgii, Norwegii i Holandii do #1.

Michael wyznał, że jak w jego głowie pojawiła się melodia do tej piosenki, nie mógł się otrząsnąć. Wracał do domu w Encino, nucąc i śpiewając. Nie grając wtedy na żadnym instrumencie, poprosił Randy'ego, by zagrał utwór na pianinie, w przydomowym studiu nagrań. Jedno z dem piosenki znalazło się na specjalnej edycji płyty z 2001 roku. Słychać w niej brata Randy'ego właśnie i Janet. Randy Jackson pojawił się też na albumowej wersji DSTYGE.
Muzycznie nagranie umiejscawiane jest jako utwór z pogranicza popu, disco i funku. To najdłuższa kompozycja na płycie, przez niektórych uważana za utrzymaną w lubieżnym tonie. Michael w niej sięga po falset oraz stosuje efekty wokalne (okrzyki, zapętlenia, zniekształcenia), które później staną się jego znakiem rozpoznawczym.
Utwór zagrany jest w tonacji B. W piosence pojawia się pianino, gitara, gitara basowa, perkusja, smyczki, trąbka, figornia, saksofon altowy i tenorowy, flet i puzon. Tempo piosenki jest umiarkowanie wolne i wynosi 112 beatów na minutę (obliczone przy pomocy metronomu).

Piosenka została pozytywnie przyjęta przez krytykę. Oto niektóre z komentarzy:
"Jedno z najbardziej ujmujących utworów disco, które ostatnio się ukazało, mogące uchodzić zarówno za piosenkę taneczną jak i kompozycję porównywalną z fantazyjnymi songami Earth, Wind And Fire;
"Nie dająca spokoju piosenka taneczna";
"Podniecający, rozgorączkowany utwór, będący najmocniejszym punktem płyty, a falset Jacksona z krzyczącymi, rozbrykanymi okrzykami kierują do linii przewodniej utworu, punktując wstrząsający aranż strun Bean Wrighta i trąbkę Jerry'ego Hey";
"DSTYGE przedstawia Jacksona seksownego, dojrzałego i agresywnego"; "Jak za najlepszych czasów Jonesa z późnych lat 70 i wczesnych 80, ten kawałek niezupełnie można zakwalifikować pod disco, nie jest też hardcorowym funkiem- jest miksem stylów z niezbędną przystępnością piosenki pop";
"Przebiegle wyreżyserowana perkusja i chórki- tak że wywołują ekstazę na parkiecie".

Michael Jackson o piosence powiedział:
Utwór Don't Stop 'Til You Get Enough zaczynał się od parlanda na basie, częściowo po to, by zbudować napięcie i zaskoczyć słuchaczy szaleńczą partią smyków i instrumentów perkusyjnych. Miał też niezwykły aranż partii wokalnej. W tym utworze zastosowałem dubbing, żeby współbrzmieć z cała grupą. Napisałem cześć wokalną w bardzo wysokim rejestrze, w którym nie mógłbym poradzić sobie śpiewając solo, więc żeby głos pasował do muzyki śpiewałem sobie w głowie różne motywy, starając się wczuć w aranżację. Wymyślone przez "pana Q" wyciszenie utworu z rozszalałymi gitarami, które brzmiały jak afrykańskie "przeszkadzaje", było zachwycające. Piosenka DSTYGE wiele dla mnie znaczy, ponieważ jest pierwszym utworem jaki w całości napisałem. Była ona moją pierwszą wielką szansą i natychmiast wdarła się na szczyty listy przebojów. Za nią właśnie dostałem pierwszą nagrodę Grammy. Quincy miał do mnie zaufanie i namawiał mnie do samodzielnej pracy w studio, a ja doceniłem jego intencje. Potem dodał partie smyczków, która była ozdobą na gotowym torcie.

Piosenka była coverowana i samplowana przez wielu artystów. Po śmierci zespół U2 na swojej U2 360° Tour, zagrał kompozycję, a Bono zaśpiewał, oddając hołd królowi popu. Po śmierci MJ piosenka wróciła na listy przebojów.


Obrazek

You know I was, I was wondering, you know,
if we could keep on
Because the force it's got a lot of power
And it makes me feel like
It makes me feel like... (oooh)
[1st Verse]
Lovely Is The Feelin' Now
Fever, Temperatures Risin' Now
Power (Ah Power) Is The Force The Vow
That Makes It Happen It Asks No Questions Why (Ooh)
So Get Closer (Closer Now)
To My Body Now Just Love Me
'Til You Don't Know How (Ooh)
[Chorus]
Keep On With The Force Don't Stop
Don't Stop 'Til You Get Enough
Keep On With The Force Don't Stop
Don't Stop 'Til You Get Enough
Keep On With The Force Don't Stop
Don't Stop 'Til You Get Enough
Keep On With The Force Don't Stop
Don't Stop 'Til You Get Enough

[2nd Verse]
Touch Me And I Feel On Fire
Ain't Nothin' Like A Love Desire (Ooh)
I'm Melting (I'm Melting)
Like Hot Candle Wax Sensation (Ah Sensation)
Lovely Where We're At (Ooh)
So Let Love Take Us Through The Hours
I Won't Be Complanin'
'Cause This Is Love Power (Ooh)
[Chorus]
Keep On With The Force Don't Stop
Don't Stop 'Til You Get Enough
Keep On With The Force Don't Stop
Don't Stop 'Til You Get Enough
Keep On With The Force Don't Stop
Don't Stop 'Til You Get Enough
Keep On With The Force Don't Stop
Don't Stop 'Til You Get Enough
(Ooh)

[3rd Verse]
Heartbreak Enemy Despise
Eternal (Ah Eternal)
Love Shines In My Eyes (Ooh)
So Let Love Take Us Through The Hours
I Won't Be Complanin' (No No)
'Cause Your Love Is Alright, Alright

[Chorus]
Keep On With The Force Don't Stop
Don't Stop 'Til You Get Enough
Keep On With The Force Don't Stop
Don't Stop 'Til You Get Enough
Keep On With The Force Don't Stop
Don't Stop 'Til You Get Enough
Keep On With The Force Don't Stop
Don't Stop 'Til You Get Enough
Keep On With The Force Don't Stop
Don't Stop 'Til You Get Enough
Keep On With The Force Don't Stop
Don't Stop 'Til You Get Enough
Keep On With The Force Don't Stop
Don't Stop 'Til You Get Enough
Keep On With The Force Don't Stop
Don't Stop 'Til You Get Enough
[Refrain]
Lovely Is The Feeling Now I Won't Be Complanin' (Ooh Ooh)
The Force Is Love Power
[Chorus]
Keep On With The Force Don't Stop
Don't Stop 'Til You Get Enough
Keep On With The Force Don't Stop
Don't Stop 'Til You Get Enough
Keep On With The Force Don't Stop
Don't Stop 'Til You Get Enough
Keep On With The Force Don't Stop
Don't Stop 'Til You Get Enough
Keep On With The Force Don't Stop
Don't Stop 'Til You Get Enough
Keep On With The Force Don't Stop
Don't Stop 'Til You Get Enough
Keep On With The Force Don't Stop
Don't Stop 'Til You Get Enough
Keep On With The Force Don't Stop
Don't Stop 'Til You Get Enough
Keep On With The Force Don't Stop
Don't Stop 'Til You Get Enough



Nie przestawaj póki będziesz mieć dosyć
tłum. anialim

Wiesz, tak się... Tak się zastanawiałem, no wiesz
Czy moglibyśmy kontynuować
Bo ta siła ma tak ogromną moc
I sprawia, że czuję się jak
Sprawia że czuję się jak... (oooh)

Cudowne jest to uczucie
Gorączka, temperatura rośnie
Moc (ah moc) to siła przysięgi
Która sprawia, że to się dzieje
I nie pyta dlaczego (ooh)
Więc podejdź bliżej (bliżej) do mojego ciała teraz
I kochaj mnie, aż do utraty zmysłów (ooh)

I dalej, z mocą, nie przestawaj
Nie przestawaj nim nie będziesz mieć dość
I dalej, z mocą, nie przestawaj
Nie przestawaj nim nie będziesz mieć dość
I dalej, z mocą, nie przestawaj
Nie przestawaj nim nie będziesz mieć dość

Dotknij mnie, a poczuję, że płonę
Nic nie może równać się miłosnemu pożądaniu (ooh)
Topię się (topię się) niczym gorący wosk
To uczucie (ah uczucie)- cudownie jest tu, gdzie jesteśmy (ooh)
Więc pozwól niech miłość zapanuje nad nami
Nie będę narzekał
Bo to potęga miłości (ooh)

I dalej, z mocą, nie przestawaj
Nie przestawaj nim nie będziesz mieć dość
I dalej, z mocą, nie przestawaj
Nie przestawaj nim nie będziesz mieć dość
I dalej, z mocą, nie przestawaj
Nie przestawaj nim nie będziesz mieć dość
I dalej, z mocą, nie przestawaj
Nie przestawaj nim nie będziesz mieć dość

(ooh!)

Złamane serce wróg pogarda
Wieczna (ah wieczna) miłość świeci w moich oczach(ooh)
Więc pozwól jej prowadzić nas przez upływające godziny
Nie będę narzekał
Bo twoja miłość jest w porządku, w porządku(ooh)
I dalej, z mocą, nie przestawaj
Nie przestawaj nim nie będziesz mieć dość
I dalej, z mocą, nie przestawaj
Nie przestawaj nim nie będziesz mieć dość
I dalej, z mocą, nie przestawaj
Nie przestawaj nim nie będziesz mieć dość
I dalej, z mocą, nie przestawaj
Nie przestawaj nim nie będziesz mieć dość
I dalej, z mocą, nie przestawaj
Nie przestawaj nim nie będziesz mieć dość
I dalej, z mocą, nie przestawaj
Nie przestawaj nim nie będziesz mieć dość
I dalej, z mocą, nie przestawaj
Nie przestawaj nim nie będziesz mieć dość
I dalej, z mocą, nie przestawaj
Nie przestawaj nim nie będziesz mieć dość

Cudowne jest to uczucie teraz
Nie będę narzekał (ohh ohh)
Ta siła jest potęgą miłości

I dalej, z mocą, nie przestawaj
Nie przestawaj nim nie będziesz mieć dość
I dalej, z mocą, nie przestawaj
Nie przestawaj nim nie będziesz mieć dość
I dalej, z mocą, nie przestawaj
Nie przestawaj nim nie będziesz mieć dość
I dalej, z mocą, nie przestawaj
Nie przestawaj nim nie będziesz mieć dość
I dalej, z mocą, nie przestawaj
Nie przestawaj nim nie będziesz mieć dość
I dalej, z mocą, nie przestawaj
Nie przestawaj nim nie będziesz mieć dość
I dalej, z mocą, nie przestawaj
Nie przestawaj nim nie będziesz mieć dość
I dalej, z mocą, nie przestawaj
Nie przestawaj nim nie będziesz mieć dość


Tsket juterpretni!

: sob, 13 mar 2010, 17:10
autor: Margareta
O Boże... dzięki za dodanie. To jest jedna z tych piosenek Michaela od których krew pulsuje mi szybciej. Absolutnie wspaniała. Absolutnie jedna z moich ulubionych.
Ale do rzeczy.
Ja odbieram to jako rzecz o namiętności. Rosnącej i przybierającej na sile w zwrotkach, osiągającej apogeum w refrenach. "Love power" o której śpiewa, może być odczytywana zarówno jako siła erotyczna jak i siła uczucia. Myślę, że chodzi o jedno i drugie. Są słowa które rzeczywiście można odnieść do miłości fizycznej:
"So Get Closer (Closer Now)
To My Body Now Just Love Me
'Til You Don't Know How (Ooh)" albo
Touch Me And I Feel On Fire
Ain't Nothin' Like A Love Desire (Ooh)
I'm Melting (I'm Melting)/ Like Hot Candle Wax",
więc trudno dziwić się niektórym interpretacjom. Ale czy chodzi o lubieżność? To raczej doskonała impresja na temat tego jak emocje rozsadzają od środka kiedy się przebywa z ukochaną/ukochanym. Może chodzić o emocje w sytuacji intymnej, albo po prostu jest to zwerbalizowana intensywność uczuć.
Przychodzi mi do głowy i inna interpretacja - przypomniał mi się bowiem wywiad z początku 1980 roku podczas Destiny Tour Michaela i braci. Prowadząca, Sylvia Chase wspomniała "Don't Stop 'Til You Get Enough" i spytała Michaela czy nie ma dość (występów, nagrywania, muzyki), on odpowiedział, że mowy nie ma, że nie ma dość. Może więc w tej piosence oddany jest stosunek Michaela do swojej pracy i wszystkie uczucia które jej towarzyszą . Adresatem słów jest więc muzyka. Usłyszysz ją i czujesz, jak ściska za gardło, serce mało nie wyskoczy z piersi, a jeżeli jesteś twórcą, to dobrze znasz ten niepokój kiedy układa ci się nowa melodia i tę satysfakcję kiedy udaje ci się dokładnie przenieść na taśmę to co masz w głowie. Refren w tej sytuacji nawiązuje aby nie przestawać tego robić, nie przestawać oddawać się pasji tworzenia.
Tak więc "Don't Stop 'Til You Get Enough" to dla mnie apoteoza pasji i namiętności - w stosunku do ukochanej osoby lub muzyki.

: sob, 13 mar 2010, 18:45
autor: Eva
Szczerze mówiąc interpretacja tekstów nie nie jest najlepsza w moim wykonaniu ale postaram się w jak najmniej skomplikowany sposób napisać co myślę. Po pierwszym usłyszeniu piosenki jeszcze jako małe dziecko niekoniecznie miałam łatwość w interpretacji. Dzisiaj już wiem, że piosenka jest o rosnącym pożądaniu, namiętności jak mówi Margareta.
Zarówno jeśli chodzi o pożądanie w swerze erotycznej jak i rosnące uczucie poprzez poznawanie siebie, taką chemię mam na myśli. Zgadzam się równiez z tym co przyszło mi na myśl a o czym pisała przede mną Margareta
Margareta pisze:Przychodzi mi do głowy i inna interpretacja - przypomniał mi się bowiem wywiad z początku 1980 roku podczas Destiny Tour Michaela i braci. Prowadząca, Sylvia Chase wspomniała "Don't Stop 'Til You Get Enough" i spytała Michaela czy nie ma dość (występów, nagrywania, muzyki), on odpowiedział, że mowy nie ma, że nie ma dość. Może więc w tej piosence oddany jest stosunek Michaela do swojej pracy i wszystkie uczucia które jej towarzyszą . Adresatem słów jest więc muzyka. Usłyszysz ją i czujesz, jak ściska za gardło, serce mało nie wyskoczy z piersi, a jeżeli jesteś twórcą, to dobrze znasz ten niepokój kiedy układa ci się nowa melodia i tę satysfakcję kiedy udaje ci się dokładnie przenieść na taśmę to co masz w głowie. Refren w tej sytuacji nawiązuje aby nie przestawać tego robić, nie przestawać oddawać się pasji tworzenia.
Tak więc "Don't Stop 'Til You Get Enough" to dla mnie apoteoza pasji i namiętności - w stosunku do ukochanej osoby lub muzyki.
Chciałabym coś dodać ale z mojej strony z pomocą poprzedniczki zostało powiedziane już wszystko.

: ndz, 14 mar 2010, 20:24
autor: a_gador
Margareta pisze:Przychodzi mi do głowy i inna interpretacja - przypomniał mi się bowiem wywiad z początku 1980 roku podczas Destiny Tour Michaela i braci. Prowadząca, Sylvia Chase wspomniała "Don't Stop 'Til You Get Enough" i spytała Michaela czy nie ma dość (występów, nagrywania, muzyki), on odpowiedział, że mowy nie ma, że nie ma dość. Może więc w tej piosence oddany jest stosunek Michaela do swojej pracy i wszystkie uczucia które jej towarzyszą.
Ja wzbogaciłabym tę interpretację. To jest piosenka o nieskrępowanym, niepohamowanym, niczym nieograniczonym apetycie na życie, którego nie można okiełznać, poskromić, któremu trzeba się po prostu poddać, ulec (lub idąc za pierwszym interpretacyjnym tropem oddać ;-)), bo tylko w ten sposób można osiągnąć pełnię szczęścia. Doznać egzystencjalnego orgazmu.
Ta piosenka świetnie oddaje postawę Michaela wobec drogi życiowej, którą wybrał, lub jak sam mówił, została za niego wybrana przez Boga, więc grzechem byłoby ją odrzucić, skoro jego talent w Najwyższym miał swoje źródło. [No to teraz wymieszałam cielesne przyjemności z duchowością. A co tam, naczyniem dla sacrum i profanum człowiek jest przecież!] Będąc dorosłym mężczyzną, nagrywając Off the wall i mając już za sobą doświadczenia w pracy w biznesie muzycznym chciał podążać tą drogą dalej, z całym dobrodziejstwem inwentarza, akceptując wszystkie "za" i "przeciw". Muzyka była jego żywiołem, nic innego się nie liczyło, życie artysty pochłaniało go bez reszty. Spalał się na scenie, a poza nią cierpiał z samotności, o czym też wielokrotnie mówił w wywiadach. Nie słychać tego na tym albumie. To jest czysta rozrywka w najlepszym wydaniu, pozytywna energia.
Uwielbiam tę płytę! Właśnie słuchając jej chce się żyć! Stawiać sobie wyzwania, brać się za bary z codziennością.

: ndz, 14 mar 2010, 21:14
autor: Margareta
a_gador pisze:Uwielbiam tę płytę! Właśnie słuchając jej chce się żyć! Stawiać sobie wyzwania, brać się za bary z codziennością.
Ja również, obok "Thrillera" i "Bad" uważam za najlepszą "dorosłą" płytę.

: pn, 15 mar 2010, 0:41
autor: GosiOla
Nie wiem, gdzie Mama Michaela widziała dwuznaczność w tym tekście, bo dla mnie on jest jednoznaczny. To, że Michael zaprzeczył, jakoby pisząc go nie myślał o seksie, wcale nie musi oznaczać, że tak było. Ostatecznie - co miał jej powiedzieć?
Na upartego mogłabym napisać, że kojarzy mi się trochę (sam tekst) z zabawą, tańcem - po prostu imprezą.
Widzę tu jednak po prostu radość z fizycznego obcowania z ukochaną osobą.
Z tego co się orientuję, choć to mogliby potwierdzić tylko panowie, to o ile dziewczyny w wieku około 20 lat są w stanie w swoich fantazjach lub w rzeczywistości wić gniazda, o tyle w przypadku chłopców w tym wieku ich myśli przez dość dużą ilość czasu krążą wokół seksu. Nic w tym nadzwyczajnego, tak nas urządziła natura, czy nam się to podoba czy nie.
Dlaczego w przypadku Michaela miałoby być inaczej? Oczywiście różnił się od swoich rówieśników, ale to chyba nie musi oznaczać, że nie interesował się tą sferą życia, bardzo ważną dla każdego. Na myśl przychodzi mi filmowa adaptacja "Testosteronu" po piątkowej emisji w TVN. Może jednak coś jest w tym testosteronie? W wieku -nastu lat u chłopaków ponoć jest istna burza hormonów, a jeśli do tego dodamy zakochanie...
Cudowne jest to uczucie
Gorączka, temperatura rośnie
Moc (ah moc) to siła przysięgi
Która sprawia, że to się dzieje
I nie pyta dlaczego (ooh)
Więc podejdź bliżej (bliżej) do mojego ciała teraz
I kochaj mnie, aż do utraty zmysłów (ooh)
Nie wiem, czy to zbliżająca się wiosna czyni, czy mam otępiały umysł, ale nie potrafię odnieść tych słów do niczego innego - widzę dwoje młodych ludzi w namiętnym uścisku, dla których seks jest jeszcze czymś nowym, czymś, co dopiero odkrywają i nad czym nie potrafią już zapanować. Już nie wystarcza im jedność dusz, kolejny etap to jedność ciał.
Dotknij mnie, a poczuję, że płonę
Nic nie może równać się miłosnemu pożądaniu (ooh)
Topię się (topię się) niczym gorący wosk
To uczucie (ah uczucie)- cudownie jest tu, gdzie jesteśmy (ooh)
Więc pozwól niech miłość zapanuje nad nami
Nie będę narzekał
Bo to potęga miłości (ooh)
Tu już tym bardziej nie ma żadnych wątpliwości. Do tego ta melodia - porywająca, radosna. Nie wiem kto lub co sprawiło, że Michael znalazł się w takim stanie ducha aby stworzyc ten utwór, ale jeśli to była jakaś kobieta to chwała jej za to. Dla mnie ta piosenka to esencja młodości. Jest w niej radosna euforia, zakochanie, spełnienie, młodzieńcza beztroska.
Myślę, że Michael miał świadomość, iż zarówno tematyką jak i warstwą muzyczną DSTYGE doskonale trafi w gusta przede wszystkim młodzieży, że oni takiego Michaela kupią bez zastrzeżeń. Ta piosenka ma w sobie taką dawkę energii, że człowiek bezwiednie uśmiecha się od ucha do ucha i nie może zapanować nad nogami nawet, jeżeli taniec nie jest jego przeznaczeniem. Niektórych irytuje falset Michaela - według mnie on jeszcze bardziej podkreśla radosny nastrój i nie bardzo mogę sobie wyobrazić zaśpiewanie tego inaczej, pewnie powinnam posłuchać coverów, ale kojarzę chyba Bono śpiewającego DSTYGE i wydaje mi się, że on też poleciał falsetem.

Mam nadzieję, że nie uraziłam nikogo pisząc, że Michael też myślał o seksie a może (osobiście jestem o tym przekonana) jego doświadczenia wpłynęły na napisanie tej piosenki ;-) .

: pn, 15 mar 2010, 14:34
autor: Margareta
Idąc pierwszą drogą mojej interpretacji to dla mnie fantazja na temat idealnego pierwszego razu. Podoba mi się sposób w jaki jest on opisany - przy dzisiejszych kawałkach o "tej" tematyce jest tak delikatny, subtelny, radosny. Osobiście sto razy bardziej wolę tak pisane piosenki o "tych" sprawach niż to co np. wyśpiewuje Gaga czy jej podobne.

: pn, 15 mar 2010, 19:09
autor: give_in_to_me
Zgodzę się z Tobą, GosiOla, że to piosenka o seksie i trudno interpretowac ją w inny sposób, choć interpretacji tyle, ile ludzi. Nie zmienia to jednak faktu, że tekst, choć delikatny, pozostaje jednoznaczny. Ne wiem, kogo miałoby gorszyć, że Michael pisał czy śpiewał piosenki o seksie, to tylko świadczy o jego normalności, choć cenię go za to, że nie opowiadał w wywiadach o tej sferze swojego życia. Abstrahując od DSTYGE i albumu Off The Wall, to spójrzmy chociaż, jakim "seksualnym" albumem jest Dangerous- pożadanie w Give In To Me, In The Closet a także perspektywa seksualnej zdrady- męskiej (Dangerous) i kobiecej (Who Is It). Jak ktoś lubi słuchać muzyki na dobrych słuchawkach, niech zwróci uwagę, ile w tych piosenkach (szczególnie ITC i Dangeorus) ochów, achów i jednoznacznie kojarzących się jęków i jak to wspaniale buduje atmosferę. Nie wiem kim/czym się Michael wtedy inspirował, ale jeśli w czasach tworzenia tej płyty jakaś miła pani intensywnie po nim skakała, to ma ona ode mnie wielkie pudełko czekoladek z podziękowaniami :)

Margareta pisze:Idąc pierwszą drogą mojej interpretacji to dla mnie fantazja na temat idealnego pierwszego razu. Podoba mi się sposób w jaki jest on opisany - przy dzisiejszych kawałkach o "tej" tematyce jest tak delikatny, subtelny, radosny. Osobiście sto razy bardziej wolę tak pisane piosenki o "tych" sprawach niż to co np. wyśpiewuje Gaga czy jej podobne.
Oj a Ty się na tą Gagę biedną uwzięłaś... Ona śpiewa o trochę innym seksie niż Michael-jednoznacznie niezobowiązującym. Może to przepaść pokoleń. 1:0 dla Jacksona z mojej strony :)

Co do DSTYGE-może to być pierwszy raz, ale nie musi, to w każdym razie bardzo radosny seks. W zasadzie bardziej radosny, niż namiętny. Dla zwolenników mniejszej ilości wanilii, świeczek zapachowych i falsetowych pisków (choć ja DSTYGE uwielbiam!) są In The Closet a nawet kopiące prądem 2000 Watts. Bo seks to nie tylko "potęga miłości' "gorący wosk", "gorączka", ale również czyste, obezwłądniające, prawie zwierzęce pożadanie i możliwość wyładowania go poprzez podłączenie się do dzikiej maszyny o mocy dwóch tysięcy watów, która sprawi, że kobieta dosłownie.... popłynie (ja tylko piosenkę parafrazuję, nie bić!). Innymi słowy: 'Cuz if it's aching, you have to rub it :-) Nawet w małżeństwie, a to podobno "takie nudne" wciąż to robić z jedną osobą ;]

Seks ma różne oblicza, dziś bierzemy na tapetę to radosne z DSTYGE. A jest także prześmiewczo-frustrujące z Workin' Day and Night, jak już przy młodym dwudziestoletnim Michaelu jesteśmy :-P Moim zdaniem aż sie prosi ten tekst o intepretację, mimo że taki banalny pozornie :) kaem, potraktuj to jako prośbę/sugestię oficjalną :)

: pn, 15 mar 2010, 19:35
autor: Margareta
give_in_to_me pisze: Oj a Ty się na tą Gagę biedną uwzięłaś... Ona śpiewa o trochę innym seksie niż Michael-jednoznacznie niezobowiązującym. Może to przepaść pokoleń. 1:0 dla Jacksona z mojej strony :)

Co do DSTYGE-może to być pierwszy raz, ale nie musi, to w każdym razie bardzo radosny seks. W zasadzie bardziej radosny, niż namiętny. Dla zwolenników mniejszej ilości wanilii, świeczek zapachowych i falsetowych pisków (choć ja DSTYGE uwielbiam!) są In The Closet a nawet kopiące prądem 2000 Watts. Bo seks to nie tylko "potęga miłości' "gorący wosk", "gorączka", ale również czyste, obezwłądniające, prawie zwierzęce pożadanie i możliwość wyładowania go poprzez podłączenie się do dzikiej maszyny o mocy dwóch tysięcy watów, która sprawi, że kobieta dosłownie.... popłynie (ja tylko piosenkę parafrazuję, nie bić!). Innymi słowy: 'Cuz if it's aching, you have to rub it :-) Nawet w małżeństwie, a to podobno "takie nudne" wciąż to robić z jedną osobą ;]
Oj, tam biedną, nie wydaje mi się. Zarobiła już tyle dolarów, że do końca życia mogłaby nic nie robić. ;-) Uwzięłam się bo z tego co widzę, jej teksty odzwierciedlają jej stosunek do tych spraw, a on mi się nie podoba. Ale to już temat na wątek o niej.
W "Don't Stop" jest większe nastawienie na emocje odczuwane w "tym" momencie, niż zwierzęce pożądanie bo to pasuje bardziej do "Give In" czy nawet "In The Closet". "DSTYGE" jest przy nich bardzo niewinnie brzmiące. Tu zgodzę się z GosiOlą", że raczej chodzi o pierwsze takie doświadczenia kiedy jest to podekscytowanie, doskonale oddane we wstępie, a potem ta radość którą oddają instrumenty smyczkowe.

"Workin'" prześmiewczo - frustrujące? Bo ja wiem... Prześmiewcze, to za mocne słowo. Ale trochę "frustrujące", fakt :). A apelowałam raczej o tekst do "Off The Wall", może się doczekam?

: pn, 15 mar 2010, 21:19
autor: Amelia
Zakochana

Idzie ulicą
jakby tańczyła
na baletowym popisie

Uśmiecha się
do dziecka w wózku
do wróbla
który stracił ogon

Te kropki na sukience
myśli
mają kolor jego oczu

Od rana powtarza
najmilsze imię
i wychodzi z domu
w jednej pończosze



Kocham ten utwór, choć nigdy jeszcze nie kochałam, ale czuję tę radość zakochanej, jej miłosne rozedrganie, podniecenie. Miłość musi być czymś pięknym. Ładunkiem energii, która rozświetla.
Czy był zakochany pisząc ten utwór, czy naprawdę to czuł? Realistycznie oddał tę miłosną ekstazę.
Jednak kaem pisał ostatnio, o dziwnym przekonaniu Michaela- tworzę to co chcieliby zobaczyć moi fani. Może DSTYGI jest utworem zaspokajającym rynek żądny utworów o takiej tematyce.
Zakochany Michael- często robimy z niego takiego dziwaka, że odbieramy mu prawo do miłości, seksu- przecież to anioł! To taki sam człowiek jak my- grzeszne myśli i pragnienie bycia z kimś nie były mu obce.
Wiem, wiem- miało nie być o seksie i miłości, miało być nowatorsko i ciekawie, ale to była pierwsza myśl- podobno te są najlepsze.
Pisanie o miłości- dla mnie-z perpektywy laika- jest dziwacznym doświadczeniem.
To chyba najczęściej poruszany temat we wszelakich formach sztuki.
Czy wszechobecna w literaturze, muzyce miłość was czasem nie nudzi?

: pn, 15 mar 2010, 21:27
autor: polishblacksoul
Czy wszechobecna w literaturze, muzyce miłość was czasem nie nudzi?
nie, bo ten kto kochal wie jak silnym, inspirujacym i totalnym uczuciem jest milosc. nie da sie od niej opedzic, nie jest sie w stanie mowic ani myslec o niczym innym. bo tym jest wlasnie milosc, najpotezniejsze i najpiekniejsze ze wszystkich ziemskich uczuc :)

: pn, 15 mar 2010, 22:47
autor: anja
kaem pisze:Tekst piosenki zszokował mamę Michaela, która wypomniała mu, że tytuł może być łatwo zrozumiany dwuznacznie. Michael zapewnił, że pisząc nie nawiązywał do seksu, ale od ludzi zależy, jakie znaczenie kompozycji nadadzą.

Ach ten Michel. I jak tu mu wierzyć? Jak on to robił, że pisząc i śpiewając takie teksty zachował niewinność. Kto inny mógłby śpiewać In The Closet i spuszczać oczy? Komu innemu, jak nie Michaelowi Ophra mogłaby zadać pytanie: are you virgin?

A jego mama taka jak większość mam. Woli naiwnie wierzyć, że jej dziecko to jeszcze „dziecko” i ani w głowie mu „takie rzeczy”.

Dla mnie DSTYGE to piosenka o emocjach towarzyszących pożądaniu. To bardzo naładowany emocjami utwór. To szał uniesienia i przeogromna radość, gdy ta ukochana osoba zbliża się, aż drżysz kiedy cię dotyka, aż się chce skakać z radości pod samo niebo. Płoniesz w jej obecności, topisz się jak wosk. I nic innego się nie liczy.
Aż trudno te emocje wyrazić słowami (fajny zabieg literacki z tymi rwanymi zdaniami). Tyle chciałoby się powiedzieć, ale radość i szczęście aż rozsadzają od środka. To gloryfikacja miłości i pożądania. Taka ekstaza towarzysząca młodzieńczej (głównie, ale nie tylko) miłości. Nie ma wtedy rzeczy niemożliwych.
Czy tu jest wątek autobiograficzny nie wiemy. Wszak Michael pisał w Moonwalk, że takie założenie jest często błędne. " Wyobraźnia artysty jest jego najcenniejszym narzędziem. Może za jej pomocą stworzyć nastrój czy klimat, którego domagają się odbiorcy, może też przenosić ich w zupełnie inne miejsca". Ale z drugiej strony, pisał też o ważnych kobietach w jego życiu. I jakie wrażenie zrobił na nim dotyk ręki Tatum.
A to był dopiero początek
Więc, niech żyje miłość i…
Don't Stop 'Til You Get Enough

: wt, 16 mar 2010, 0:20
autor: give_in_to_me
anja pisze:Ach ten Michel. I jak tu mu wierzyć? Jak on to robił, że pisząc i śpiewając takie teksty zachował niewinność. Kto inny mógłby śpiewać In The Closet i spuszczać oczy? Komu innemu, jak nie Michaelowi Ophra mogłaby zadać pytanie: are you virgin?
O proszę, wiele kobiet kupuje ten motyw "spuszczonych oczu" i rzekomej niewinności. Ja nadal będę obstawać, że w sprawach seksu MJ był raczej dyskretny, niż "niewinny" a te wszystkie zaprzeczenia, że to muzyka każe łapać mu się za krocze i "ja wcale nie piszę o seksie, to ludzie tak interpretują" dla mnie są jedynie kreacją, bo to w końcu przez długi czas był idol rozhisteryzowanych nastolatek (a większośc z nich ma już teraz pod czterdziestkę albo trzydziestkę :P) i nie wypadało przesadzać, to nie te czasy, co teraz. A poza tym takie zachowanie może też wynikać z charakteru i zwykłej przyzwoitości-to, że ludzie są nieśmiali, dośc religijni i nie sprzedają w wywiadach swoich intymnych spraw wcale nie oznacza, że się nie interesują seksem. A Oprah zadała Michaelowi takie pytanie, bo jest głupia. Upokorzyłą go tym, to jest cios w męską dumę, żeby wywalić do 34-letniego faceta z zapytaniem, czy jest prawiczkiem. Jakoś nie była taka odważna, by zapytać o to równie popularnych w tym czasie Axla Rose'a czy Jona Bon Jovi. Wyśmialiby ją albo posłali w buraki a Michael był chyba za dobrze wychwoany, dlatego się zawstydził. Powinien był odpiąć mikrofon, rzucić go babie na twarz i wyjść, bo to jest po prostu bezczelne. Nie będę już wspominać jej zachowania i opinii na temat Michaela podczas procesu i koniunkturalnego zwrotu o 180 stopni po jego śmierci. To samo było kilka lat później u Sawyer. Pytanie skierowane do młodego małżeństwa: czy wy...? Nie, zapewne w nocy robili z nudów na drutach albo na szydełku. Nie wspominając już najabrdziej żenującego pytania, jakie padło: czy kiedykolwiek miałeś kontakty seksualne z dziećmi? Presley powinna była wziąć ten stolik przy którym siedzieli i rozwalić go na głowie Sawyer, byłaby lepsza oglądalność :)

Nie chcę, żeby wyszło, że się jakoś strasznie czepiam tej "niewinności", ale możemy za tydzień lub dwa albo później wziąć na tapetę inny "seks-tekst" napisany przez Michaela i cała teoria o jego rzekomej seksualnej niewinności pójdzie w łeb, bo jest naciągana. Tak jak ten paskudny wizerunek Michaela ze skrzydłami anioła. Brrr. Pełna kastracja, powinien się za to w piekle smarzyć, o ironio z tymi przypiętymi skrzydełkami :)

Generalnie więcp proszę mi tu nie burzyć konceptu :P Ja usilnie wierzę, że można być w tej sferze tzw. człowiekiem z krwi i kości, jednocześnie mając szlachetne, dobre serce, tak bardzo otwarte na potrzeby innych a szczególnie dzieci. To sie naprawdę nie gryzie. Nawet, jak jest się facetem. Ba, to nawet fajnie wtedy jest. Oby więcej takich!
Amelia pisze:Czy wszechobecna w literaturze, muzyce miłość was czasem nie nudzi?
Nudzi, nudzi. Ale ludzie nigdy nie wyczerpią tego tematu, bo taki cholernie skomplikowany jest. No i jednak każdy potrzebuje być kochany, mimo że czasem wybieramy różne pokraczne formy miłości. Ogólnie to temat-rzeka. Bez dna i wpadająca w jeszcze większy, bezdenny ocean.

: wt, 16 mar 2010, 9:29
autor: GosiOla
give_in_to_me pisze:Generalnie więcp proszę mi tu nie burzyć konceptu :P Ja usilnie wierzę, że można być w tej sferze tzw. człowiekiem z krwi i kości, jednocześnie mając szlachetne, dobre serce, tak bardzo otwarte na potrzeby innych a szczególnie dzieci. To sie naprawdę nie gryzie. Nawet, jak jest się facetem. Ba, to nawet fajnie wtedy jest

give_in_to_me nie denerwuj się, bo sądzę, że sporo osób jest tego samego zdania co Ty. A ja napisałam:
GosiOla pisze:Mam nadzieję, że nie uraziłam nikogo pisząc, że Michael też myślał o seksie a może (osobiście jestem o tym przekonana) jego doświadczenia wpłynęły na napisanie tej piosenki .
z przekorą ponieważ właśnie wydaje mi się, że sporo osób postrzega Michaela tak, jak napisała Amelia
Amelia pisze: często robimy z niego takiego dziwaka, że odbieramy mu prawo do miłości, seksu- przecież to anioł!
i tak samo sądzę, że anja zdaje sobie z tego doskonale sprawę.
Są osoby, które mają potrzebę bezustannego nawiązywania do tematów związanych z seksem i robią to na mniej lub bardziej niewybredne sposoby. Inni znów wolą tajemnice alkowy zachować tylko dla siebie, bo jest to dla nich tak intymne, że nie wyobrażają sobie jak można o tym rozpowiadać na lewo i prawo i dlaczego w końcu miałoby to kogoś coś obchodzić. Myślę, że to czym Michael chciał się z nami podzielić w tej kwestii zawarł w swoich utworach, wszystko inne to tylko jego prywatna sprawa, jak również i to czy chce o tym opowiadać w wywiadach czy nie.
Michael nie chciał o tym mówić i koniec kropka. Dla mnie to świadczy nie tylko o jego nieśmiałości ale i klasie.
Ale są piosenki, teksty, te ochy i achy, które świadczą o tym, że był mężczyzną, który tak jak inni wiedział co to pożądanie, bliskość fizyczna i cała ta otoczka związana z seksem.
A mnie, o zgrozo, czasem najbardziej pociągający wydaje się, kiedy śpiewa te wszystkie utwory z przesłaniem :hahaha: , uwielbiam jak śpiewa "HTW" z dzieckiem na ręku. Ale to pewnie dlatego, że mam świadomość iż drzemała w nim również ta druga, trochę zwiarzęca natura.