Strona 254 z 986
: czw, 17 lip 2008, 2:29
autor: Lika
kaem pisze:
Przypominam - głosujemy na najsłabszy album, by tą drogą wyłonić zwycięzcę i uszeregować płyty
Kaem a nie utwory przypadkiem

rozpędziłeś się lekko po poprzednim głosowaniu ;)
OK. Po raz kolejny wgryzłam się w 3album i mając wahania pomiędzy ... , a ... ;) podobnie jak małakonserwa, oraz Maverick typuję
Darling Dear do odstrzału. Chyba najsłabszy kawałek na płycie. Najmniej mnie rusza w każdym razie. Żeby nie powiedzieć, że nie rusza wcale. Bezpłciowo i bez wyrazu to wszystko sklecone. Właściwie ciężko jednoznacznie określić, czy kawałek jest wolny, czy szybki. Tempo średnie, zaś wokal "młodego" ( mimo, iż dzięki temu "brudkowi" brzmi genialnie!) - w zestawieniu z całością ciągnie się jak rozgotowane spaghetti

Brakuje przysłowiowej "ikry", a przede wszystkim spójności. Michael sobie "rzepkę skrobie", chórki i tamburyn żyją własnym życiem, co niekoniecznie wychodzi im na dobre :P
Jak już wspomniała Kasia - znalazłabym właściwe miejsce dla Darling Dear gdzieś w okolicach wczesnych prób budowania kariery solowej przyszłego Króla, bo taka oprawa tego utworu wywołuje u mnie uczucie akustycznego (?) dysonansu, prawie tak nieprzyjemne, jak skrobanie paznokciem po tablicy :>
Skoro jesteśmy już przy popularnych / lalających

/ motywach, zdecydowanie wolę to:
La la la la la la la la la means I love you....... z płytki ABC

: czw, 17 lip 2008, 8:49
autor: iwa905
TheLostChild pisze:Invincible Przepraszam, ale ja strasznie lubię innych poprawiać i nie mogłam zmarnować takiej okazji...
Dziękuję bardzo za poprawkę:) Jak widać nie zawsze starsi mają rację;)
I też jak koleżanka powyżej zagłosuję później, ale tak by wygrał najlepszy album

: czw, 17 lip 2008, 11:16
autor: malakonserwa
kaem, znów ciężkie działa wytaczasz. Jak można wybierać najgorsze spośród doskonałych? Zabawa z tym albumem jest tak samo bezsensowna, jak poprzednie głosowanie na "najsłabsze" płyty dorosłego Mike'a
Grr...
Dobrze, wobec tego głosuję (jak zwykle z ciężkim sercem).
Darling Dear - słodko i trochę nijak. Brak tu 'poweru' słyszalnego w innych kawałkach z płyty, choćby "Reach In". Michael też jakby nie do końca przekonany do piosenki, odśpiewujący każde nuty niemal z przymusu.
P.S.
Sądzę, że "I'll Be There" zostanie wybrane najlepszą piosenką z "Third Album". Czy Wy też macie takie przeczucia? 
: czw, 17 lip 2008, 13:42
autor: Maverick
kaem pisze:How Funky Is Your Chicken. Fajne tempo. Funky. Ale melodia nie zostaje w głowie.
W głowie kaema :P W mojej zostaje bardzo intensywnie, po przesłuchaniu albumu nucę zwykle albo to, albo "Indianę".
Darling Dear - idealna piosenka na album solo, z popisem wokalnym Michaela i byle jakim chórkiem. Kompozycja zamyka album zapewne z racji przyjemnej, lekkiej aranżacji i leniwej, letniej melodii. Irytujące jest infantylne "la la la", nijak nie harmonizujące się z lekko zachrypniętym i niskim wokalem.
Denerwuje mnie tamburyn, który czasem wystukuje rytm razem z perkusją, a czasem rzęzi jak świąteczne dzwonki. Tamburyn jest zimny, a melodia ciepła, skutek jest taki, że tego się po prostu nieprzyjemnie słucha.
Słuchałabym albumu tylko do "Mirage" gdyby nie ten zblazowany wokal :]
: czw, 17 lip 2008, 14:39
autor: kaem
Dzięki Lika za przytomność.
malakonserwa pisze:Sądzę, że "I'll Be There" zostanie wybrane najlepszą piosenką z "Third Album". Czy Wy też macie takie przeczucia?[/size]
Mam nadzieję, że nie, bo na moje ucho to nawet nie pierwsza trójka na tej płycie.
: czw, 17 lip 2008, 15:29
autor: homesick
no i co ja tu mam wybrac jak mi sie ten album nie podoba w ogole ;]
wszystkie piosenki sa mi w zasadzie obojetne, rzadko sie zdarza, zebym tak bezemocjonalnie reagowala na kawalki z wokalem malego Michaela.
Goin' Back to Indiana, bo mnie zwyczajnie denerwuje, tekst jak i melodia.
Maverick pisze:kaem napisał:
How Funky Is Your Chicken. Fajne tempo. Funky. Ale melodia nie zostaje w głowie.
W głowie kaema :P W mojej zostaje bardzo intensywnie,
to jedyna, ktora mi sie podoba i noga mi nawet przytupie

: czw, 17 lip 2008, 15:53
autor: malakonserwa
Mam nadzieję, że nie, bo na moje ucho to nawet nie pierwsza trójka na tej płycie.
Och,
kaem,
kaem. Chodzi o "osłuchanie" i sentyment. Przecież Michael śpiewał tę piosenkę do późnej starości

A poza tym jego (jako małego chłopaczka) wokal jest... no, po prostu rozklejający.
: czw, 17 lip 2008, 22:28
autor: Basia1992
To ja sie chyba wylaczam na chwile z zabawy, bo po prostu nie znam wiekszosci piosenek z tego albumu.
Milej zabawy
malakonserwa pisze:Czy Wy też macie takie przeczucia?
Ja, otwierajac temat i patrzac na nowa plytke do rozbioru, od razu pomyslalam, ze to wlasnie "I'll be there" zostanie wybrane najlepsza piosenka

: czw, 17 lip 2008, 23:08
autor: Xander
Bridge Over Troubled Water
: pt, 18 lip 2008, 0:39
autor: Lika
malakonserwa pisze:
Sądzę, że "I'll Be There" zostanie wybrane najlepszą piosenką z "Third Album". Czy Wy też macie takie przeczucia?
malakonserwa pisze:kaem pisze:Mam nadzieję, że nie, bo na moje ucho to nawet nie pierwsza trójka na tej płycie.
Och,
kaem,
kaem. Chodzi o "osłuchanie" i sentyment. A poza tym jego (jako małego chłopaczka) wokal jest... no, po prostu rozklejający.
Heh, no właśnie! Szanse co prawda marne, ale chciałabym żebyście docenili mniej komercyjne kawałki.
Michael śpiewał jak słowiczek w każdej piosence. To żadna nowość ;P
Xander pisze:Bridge Over Troubled Water
Mam nadzieję, że to nie z powodu "zredukowanej" ilości Michaela :> ?
Nie słychać go tutaj co prawda tak mocno, jak w pozostałych utworach na płycie, ale soulowe BOTW w wydaniu J5 ma niesamowity klimat!
Podoba mi się nawet bardziej, niż popularna wersja S&G...
Moon_ gdzie jesteś :) ?
: pt, 18 lip 2008, 13:22
autor: malakonserwa
Michael śpiewał jak słowiczek w każdej piosence. To żadna nowość ;P
Oczywiście, że żadna nowość, ale zestawiając jego słodki głosik z melodią "I'll Be There" chwytającą za serce i słowami, no... No ja wymiękam w takich momentach ;p
: pt, 18 lip 2008, 16:12
autor: Maverick
U mnie 'I'll Be There' jest na miejscu... hmm... 7-8. Zamiennie z 'Oh How Happy' :]
: pt, 18 lip 2008, 18:42
autor: homesick
ja mam problem z I'll Be There, bo nie przemawia do mnie w wersji albumowej, jest mdle, nudne.
za to wystarczy mi zwykla wersja a capella i to jeszcze taka po prostu z wyciszonym tlem muzycznym, albo byle ktora koncertowka, zebym miala ciary...
bardzo latwo wykastrowac jakis utwor i pozbawic go uroku, wlasnie to zrobiono temu kawalkowi na plycie.
: pt, 18 lip 2008, 19:05
autor: BlackDimension
homesick pisze:ja mam problem z I'll Be There, bo nie przemawia do mnie w wersji albumowej, jest mdle, nudne.
za to wystarczy mi zwykla wersja a capella i to jeszcze taka po prostu z wyciszonym tlem muzycznym, albo byle ktora koncertowka, zebym miala ciary...
bardzo latwo wykastrowac jakis utwor i pozbawic go uroku, wlasnie to zrobiono temu kawalkowi na plycie.
dokładnie tak samo mam.... albumowa wersja mnie nie chwyta.. nawet nie przyciąga...za to przy ( dokładnie jak powiedziała Homesick) byle jakiej koncertówce mam takie ciary,siedze wpatrzona w monitor z rozwaloną gębą i az telepki dostaje...
: pt, 18 lip 2008, 20:32
autor: malakonserwa
za to wystarczy mi zwykla wersja a capella i to jeszcze taka po prostu z wyciszonym tlem muzycznym, albo byle ktora koncertowka, zebym miala ciary...
bardzo latwo wykastrowac jakis utwor i pozbawic go uroku, wlasnie to zrobiono temu kawalkowi na plycie.
Coś w tym jest,
homesick.
Może właśnie dlatego tak cenię "I'll Be There", ponieważ w uszach mam jedną z wersji koncertowych (Michael występuje tam różowym kapelusiku

), a nie "rozpłaszczony" utwór z płyty.