Kicz. Zachwycający temat, który nie powinien mieć miejsca.

O Michaelu rozmowy luźne.

Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, Mafia

daria3891
Posty: 314
Rejestracja: pt, 03 gru 2010, 21:31
Skąd: France

Post autor: daria3891 »

Trzy zegarki to jednak trochę za mało nenene Ale wcześniejsza mi się podobała !

A jeśli chodzi o MJa, to to jest dopiero kicz :
Obrazek :smiech:
cut that out!
Awatar użytkownika
Margareta
Posty: 1017
Rejestracja: sob, 22 sie 2009, 15:54
Skąd: południe kraju nad Wisłą

Post autor: Margareta »

To co pokazałaś, można nazwać kiczem kulinarnym, podobnie jak dania typu fast food czy chipsy.
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
Obrazek
daria3891
Posty: 314
Rejestracja: pt, 03 gru 2010, 21:31
Skąd: France

Post autor: daria3891 »

Kicz kulinarny ? Jak możesz porównać gumę balonową z wizerunkiem piosenkarza do nuggetsów ? Aż mnie to zainteresowało...

Nie wiem jak można było pominąć kwestię Obrazek
cut that out!
Awatar użytkownika
Margareta
Posty: 1017
Rejestracja: sob, 22 sie 2009, 15:54
Skąd: południe kraju nad Wisłą

Post autor: Margareta »

Bibelot-gigant, przykład ultrakiczu.
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
Obrazek
triniti
Posty: 468
Rejestracja: pt, 30 paź 2009, 14:09

Post autor: triniti »

..
Ostatnio zmieniony pt, 22 lis 2013, 23:42 przez triniti, łącznie zmieniany 2 razy.
triniti
Posty: 468
Rejestracja: pt, 30 paź 2009, 14:09

Post autor: triniti »

a mnie się te batoniki bardzo podobają, zdecydowanie bardziej od puszek. Puszki były bezpłciowe. :P

Margareta pisze:
triniti pisze:Gdybym miała gdzież zaszeregować kicz, to uznałabym, że świadome posługiwanie się kiczem jest rodzajem buntu. Jednak to nie jest jedyny rodzaj buntu.Jeden z wielu. Natomiast posługiwanie się kiczem, w momencie , kiedy się to dzieje, może być też wyrazem pewnej infantylności, potem interpretowanej, jako bunt, choć niekoniecznie początkowo miało to taki cel.
Celowe posługiwanie się kiczem to forma stylizacji. Buntem jest natomiast każda próba nowatorstwa.
Dadaiści wykorzystywali kicz, by wyśmiać akademizm…, bawili się, niektórzy bardziej niszczyli niż tworzyli, śmiali się wszystkim w twarz. I może,gdzieś by przepadli w odmętach historii, gdyby nie fakt, że reperkusje ich działań trwają do dziś…Nie jestem kulturoznawcą, praktykiem bardziej, niewiele wiem, ale mam przeczucie, że inaczej wyglądałoby współczesne kino, tez muzyka, na której znam sie najmniej. To był zdecydowanie bunt…
kilka wzmianek o kiczu:
http://www.filmweb.pl/film/El+mariachi- ... zu,2187761
https://suw.biblos.pk.edu.pl/resources/ ... czesny.pdf
http://www.tokfm.pl/blogi/igf/2011/08/d ... wac_pisuar

Michael wpisuje się w postmodernizm, tylko pozostaje dylemat, na ile to było świadome, a na ile to wypływało z jego natury, chłopięcej naiwności. Przecież chciał być Piotrusiem Panem. Czy w ogóle, jakikolwiek bunt przyszedł mu do głowy? Kochał tworzyć i znał się doskonale na muzyce, nie musiał znać się na sztukach wizualnych, nie musiał znać się na wszystkim, I mam nadzieję, że nie przekraczam tabu, albo nie naruszam świętości ( do świątyni trzeba na palcach ;) ) , ale niekiedy Michael miał coś z polskiego Nikifora. Oczywiście Nikifor był upośledzony i tworzył sztukę naiwną, ale chodzi mi o miłość tworzenia bez zadęcia intelektualnego. To się działo niejako samo.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Nikifor_Krynicki
http://pl.wikipedia.org/wiki/Edward_Dwurnik

Michael wiele osób drażni tym kiczem. Prince, Bowie nie drażnią, Freddie nie drażni, a Michael tak. Pytanie dlaczego? Freddie otwarcie demonstrował kicz i mówił, a możecie mi nakichać, jestem królem. Prince podobnie. Prince prawdopodobnie byłby zachwycony terminem - król kiczu. Nie ma problemu z nazwaniem Prince'a królem kiczu, ale w przypadku Michaela to nie przechodzi przez gardło. Ci panowie mieli do siebie dystans, a Michael nie? Więc i fani tego dystansu nie mają? A może jednak miał? Generalnie - jest jakiś tam problem. Nawet temat wątku na to wskazuje ;) Fajnie, że Michael tak zmusza do myślenia.

A brzydota? Dzisiaj sobie przypomniałam Hrabala, przecież w jego powieściach aż duszno od brzydoty. I tak na zmianę, raz piękno, raz brzydota. Żaden wyznacznik, czym ma się posiłkować sztuka i czy ma być ładna, czy brzydka nie istnieje. Piękno i brzydota mogą być na równi banalne i mogą być sztuką. Z tym, co się obecnie dzieje, nie tylko laicy maja problem. Wszyscy się kłócą, skaczą sobie do gardeł, pozabijaliby się.
najlepszy przykład z ostatniej chwili :
http://wpolityce.pl/artykuly/67764-miaz ... ny-w-sobie
http://www.youtube.com/watch?v=LOVYwSp3fxM#t=171
Mam tym zawalony całą ścianę na FB. Lepiej wrócić do zajęć własnych niech się pozagryzają.

Ciechowski mimo, ze muzycznie z innej bajki, docenił kunszt Michaela. Resztę pozostawił i tak jest najmądrzej.

http://www.youtube.com/watch?v=q9vetCFnBrY

dobranoc
Ostatnio zmieniony pt, 22 lis 2013, 23:38 przez triniti, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
@neta
Posty: 1057
Rejestracja: czw, 16 lip 2009, 0:42
Skąd: z innej bajki

Post autor: @neta »

eno gumy balonowe są dla dzieci....a dzieci kochają kolory,złotka, róż i wzroki.O rany na gumie miałby być fresk z kaplicy sykstyńskiej?? :smiech: :smiech:
Wdrukowały nam się jakieś obrazy w głowę z etapów kariery muzycznej.
Prince zaczynał z obcasikami, gotyckimi koszulami itp....ale to były lata 80te..Od tej pory Prince przeszedł wiele metamorfoz, zaś po wdziankach nie został nawet ślad.Czy by się cieszył z nazwania się królem kiczu?? może i tak...w końcu lepiej być jakimkolwiek królem niż księciem :-)
Freddie och Freddie....kiedy przypominam go sobie z Barcelony to najelegantszy facet jakiego widziałam.Doskonale znał się na sztuce, zaś jego dom był urządzony z wielkim smakiem.
Korona...płaszcz z gronostajami no przecież to Queen nenene
Michael...oO tu jest problem.Bo on miał w sobie wszystko.Jego muzyka w żaden sposób nie jest kiczowata...On zaś swoją osobą przytłaczał każde swe dzieło,i wszystko w jakiś sposób stawało się Majkelowe tracąc swe pierwotne wzorce.To jak z Barbie....lalka wygląda dobrze, zaś ja przebrana za Barbie wyglądałabym po prostu komicznie.
Czasem zastanawiam się dlaczego Michael wzbudzał w ludziach tak wiele emocji? Bo Jego można było albo bezgranicznie kochać,albo serdecznie nie cierpieć i z tej okazji obrzucać bezinteresownie błotem.To może z tego też biorą się to posądzenia o kicz? Jemu wolno było dużo mniej niż innym, bo wszystko było wyolbrzymiane i brane na celownik.
Mimo wszystko, jest parę rzeczy,do których mam ciepły dystans.Mimo otwartej głowy, nie potrafię się przekonać do Anioła z YANA pluskającego się w sztucznym wodospadzie.Zaś Jego spacer na tle amerykańskich krajobazów wyglądałby lepiej, gdyby był nagrany na żywo.Może do tych wszystkich filmów, trzeba instrukcji obsługi " co autor miał na myśli" ? glupija Takie złote, kiczowate "Remember the time" ma inne głębokie przesłanie.Dowiedziałam się o tym wiele lat później i zupełnie inaczej patrze na ten film.
Człowieku, naucz się tańczyć, bo inaczej aniołowie w niebie nie będą wiedzieć, co z tobą zrobić - Św. Augustyn
triniti
Posty: 468
Rejestracja: pt, 30 paź 2009, 14:09

Post autor: triniti »

@neta pisze:Bo Jego można było albo bezgranicznie kochać,albo serdecznie nie cierpieć i z tej okazji obrzucać bezinteresownie błotem.To może z tego też biorą się to posądzenia o kicz? Jemu wolno było dużo mniej niż innym, bo wszystko było wyolbrzymiane i brane na celownik.
wcale nie. Taki podział nie istnieje . Ciechowski najlepszym przykładem. Wcale nie trzeba go bezgranicznie kochać, żeby go doceniać.
A było wyolbrzymiane, bo Michael drażnił mesjanizmem. Żaden z tych wymienionych muzyków nie miał ambicji zbawiania świata. Tu się pojawił problem.

Natomiast uczucia nienawiści brały się raczej z oskarżeń o molestowanie. I tak jest do dziś. Ze sztuką ma to niewiele wspólnego.
Może to nie jest jakiś tam wyznacznik, wielu moich znajomych docenia Michaela, mówią, że zrobił niebywały kawał dobrej roboty dla muzyki, ale jego życie ich zupełnie nie interesuje. Inni w ogóle go nie słuchają, jest im obojętny, ale go nie nienawidzą.
Natomiast jeden mój znajomy wyraził nienawiść, ponieważ Michael był pedofilem. Zdumiało mnie to, no ale cóż. To był jeden jedyny raz. Są ludzie, którzy wciąż w to wierzą.
Awatar użytkownika
@neta
Posty: 1057
Rejestracja: czw, 16 lip 2009, 0:42
Skąd: z innej bajki

Post autor: @neta »

triniti pisze: Natomiast uczucia nienawiści brały się raczej z oskarżeń o molestowanie.
a nie odwrotnie?? oskarżenia o molestowanie wzięły się z uczuć nienawiści?
A wcześniejsza nagonka prasy, "Jacko" i inne? 80% Hollywood ma operacje plastyczne, tylko Jacksonowi się twarz rozpada, a nosy trzyma w słoiku..... najpopularniejszy w historii amerykański piosenkarz o wielu oryginalnych, a często spektakularnych twarzach. Najwięcej fanów zdobył po śmierci.
No cóż...ja nie miałam tyle szczęścia co ty.Przez całe życie od szkoły średniej spotykałam się z kpinami i drwinami pod adresem MJ. A teraz generalnie mnie nie interesuje co sądzą inni o Michaelu. Ja wiem swoje i już.
Czy podejście ludzi do Michaela nie jest kiczem?
Człowieku, naucz się tańczyć, bo inaczej aniołowie w niebie nie będą wiedzieć, co z tobą zrobić - Św. Augustyn
Awatar użytkownika
Margareta
Posty: 1017
Rejestracja: sob, 22 sie 2009, 15:54
Skąd: południe kraju nad Wisłą

Post autor: Margareta »

triniti pisze: Michael wpisuje się w postmodernizm, tylko pozostaje dylemat, na ile to było świadome, a na ile to wypływało z jego natury, chłopięcej naiwności. Przecież chciał być Piotrusiem Panem. Czy w ogóle, jakikolwiek bunt przyszedł mu do głowy?
Bunt przychodził mu do głowy, i to nieraz, począwszy od przeciwstawianiu się kultowi machismu w Beat It i Bad, a skończywszy na szeregu utworów z HIStory i Invincible piętnujących prasę tabloidową, jej wścibstwo, rozpowszechnianie plotek itp., a także nadmierne eksploatowanie zasobów Ziemi, co miało prowadzić do zagłady naszej planety. Dorzućmy do tego większość utworów z Blood On The Dancefloor, w szczególności Superfly Sister, piętnujący rozpasanie erotyczne i pruderię i mamy pełną odpowiedź na postawione przez Ciebie pytanie.
Tak, Michael Jackson bywał (był?) buntownikiem, ale nie w tym rock and rollowym tego słowa znaczeniu. Powiedziałabym wręcz, że w przeciwstawnym chociaż wykorzystywał rockowe instrumentarium i hard rockową estetykę w swoich teledyskach. Sam był jednak zaprzeczeniem typowego wyobrażenia artysty rockowego.
Michael wiele osób drażni tym kiczem. Prince, Bowie nie drażnią, Freddie nie drażni, a Michael tak. Pytanie dlaczego? Freddie otwarcie demonstrował kicz i mówił, a możecie mi nakichać, jestem królem. Prince podobnie. Prince prawdopodobnie byłby zachwycony terminem - król kiczu. Nie ma problemu z nazwaniem Prince'a królem kiczu, ale w przypadku Michaela to nie przechodzi przez gardło. Ci panowie mieli do siebie dystans, a Michael nie? Więc i fani tego dystansu nie mają? A może jednak miał? Generalnie - jest jakiś tam problem. Nawet temat wątku na to wskazuje ;) Fajnie, że Michael tak zmusza do myślenia.
Sądzę, że dlatego, że wydawał im się nieautentyczny, z jednej strony fotografując się na tronie i w stroju monarchy, a z drugiej okazując słabość poprzez okazanie cierpienia w wyniku rozpowszechnienia oskarżeń o molestowanie. Tamci, jak sama mówisz, zdawali/zdają się mieć wywalone na to jak ich postrzegają. Są twardzi, robią swoje - czyli spektakl na scenie i nie przejmują się. Michael okazał swoje kruche oblicze, czyli wysłał sygnał, że można go "bić" i kiedy trafi się w jego czuły punkt, to go zaboli.

Jeszcze jedno przyszło mi do głowy: jeśli oglądasz serial "Ranczo" to pewnie pamiętasz odcinek w którym Klaudia Kozioł, córka wójta, a później senatora, robiła wykłady nt. subkultur wilkowyjskiej młodzieży. Kiedy "zaliczyli" punków, powiedziała im, że polega to na tym, że jest się "innym", nikt ich nie rozumie, a jedynie subkulturowi pobratymcy, i podsumowała, że każda subkultura bierze się z samotności. Wiele razy czytałam na fb wynurzenia fanek Michaela, że nie rozumieją tego świata, że czują samotność, że są nierozumiane przez otoczenie właśnie z powodu "fanowania" Michaelowi. Czy czegoś wam to nie przypomina? No właśnie.
Ostatnio zmieniony ndz, 24 lis 2013, 13:37 przez Margareta, łącznie zmieniany 1 raz.
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
Obrazek
triniti
Posty: 468
Rejestracja: pt, 30 paź 2009, 14:09

Post autor: triniti »

Margareta pisze: triniti napisał:

Michael wpisuje się w postmodernizm, tylko pozostaje dylemat, na ile to było świadome, a na ile to wypływało z jego natury, chłopięcej naiwności. Przecież chciał być Piotrusiem Panem. Czy w ogóle, jakikolwiek bunt przyszedł mu do głowy?

Bunt przychodził mu do głowy, i to nieraz, począwszy od przeciwstawianiu się kultowi machismu w Beat It i Bad, a skończywszy na szeregu utworów z HIStory i Invincible piętnujących prasę tabloidową, jej wścibstwo, rozpowszechnianie plotek itp., a także nadmierne eksploatowanie zasobów Ziemi, co miało prowadzić do zagłady naszej planety. Dorzućmy do tego większość utworów z Blood On The Dancefloor, w szczególności Superfly Sister, piętnujący rozpasanie erotyczne i pruderię i mamy pełną odpowiedź na postawione przez Ciebie pytanie.
Tak, Michael Jackson bywał (był?) buntownikiem, ale nie w tym rock and rollowym tego słowa znaczeniu. Powiedziałabym wręcz, że w przeciwstawnym chociaż wykorzystywał rockowe instrumentarium i hard rockową estetykę w swoich teledyskach. Sam był jednak zaprzeczeniem typowego wyobrażenia artysty rockowego.
Cytat:
Tak, czymś innym jest bunt dotyczący zjawisk społecznych, a czym innym jest bunt kulturowy. Stąd subkultury, a pop oczywiście subkulturą nie jest.
Nie ma się co dziwić więc, że ludzie inaczej ukształtowani nie muszą Michaela kochać, wielbić, ale mogą go doceniać. Natomiast estetyka Michaela nie wynikała z potrzeby buntu.

Margareta pisze:Cytat:
Michael wiele osób drażni tym kiczem. Prince, Bowie nie drażnią, Freddie nie drażni, a Michael tak. Pytanie dlaczego? Freddie otwarcie demonstrował kicz i mówił, a możecie mi nakichać, jestem królem. Prince podobnie. Prince prawdopodobnie byłby zachwycony terminem - król kiczu. Nie ma problemu z nazwaniem Prince'a królem kiczu, ale w przypadku Michaela to nie przechodzi przez gardło. Ci panowie mieli do siebie dystans, a Michael nie? Więc i fani tego dystansu nie mają? A może jednak miał? Generalnie - jest jakiś tam problem. Nawet temat wątku na to wskazuje ;) Fajnie, że Michael tak zmusza do myślenia.

Sądzę, że dlatego, że wydawał im się nieautentyczny, z jednej strony fotografując się na tronie i w stroju monarchy, a z drugiej okazując słabość poprzez okazanie cierpienia w wyniku rozpowszechnienia oskarżeń o molestowanie. Tamci, jak sama mówisz, zdawali/zdają się mieć wywalone na to jak ich postrzegają. Są twardzi, robią swoje - czyli spektakl na scenie i nie przejmują się. Michael okazał swoje kruche oblicze, czyli wysłał sygnał, że można go "bić" i kiedy trafi się w jego czuły punkt, to go zaboli.
Zgadzam się. Chyba już o tym braku autentyzmu była mowa jakieś parę miesięcy temu.
Czy kreowanie sie na posłańca mającego zbawiać świat nie czyniło Michaela łatwym celem ataku? A estetyka New Age, nowego poganizmu, przypadkiem nie została przemycona do scenografii Michaela? Właśnie przyszło mi to do głowy. New Age nie dość, że kicz pełną gębą, to budzi mnóstwo kontrowersji. Nie mam pojęcia, czy Michael tą filozofią się interesował.
Michael też miał zacięcie przywódcze. Żaden z tych muzyków tego nie ma, nie miał. Kolejne miejsce potencjalnie zapalne.

To rzutuje na fanbazę i mam podejrzenie, że w żadnej innej fanbazie nie ma tylu konfliktów. Jedni traktują to z przymrużeniem oka, inni na poważnie
Jeśli na poważnie, to wyłamanie się z szeregu jest rodzajem schizmy. Do tego dochodzi wykładnia wiary. Więc jest wielu teologów mających różne koncepcje. Jestem mimowolnym świadkiem konfliktu między fanami, ponieważ na FB mam wśród znajomych muzułamankę, znajomą jeszcze z dawnych czasów, która grozi procesem innej fance.
Awatar użytkownika
@neta
Posty: 1057
Rejestracja: czw, 16 lip 2009, 0:42
Skąd: z innej bajki

Post autor: @neta »

Ale numer okładka z Michaelem w Vanity Fair wygrała :-)
Niby drobiazg, a cieszy :happy:

http://www.vanityfair.com/hollywood/201 ... tos-career
Człowieku, naucz się tańczyć, bo inaczej aniołowie w niebie nie będą wiedzieć, co z tobą zrobić - Św. Augustyn
Awatar użytkownika
Margareta
Posty: 1017
Rejestracja: sob, 22 sie 2009, 15:54
Skąd: południe kraju nad Wisłą

Post autor: Margareta »

triniti pisze: To rzutuje na fanbazę i mam podejrzenie, że w żadnej innej fanbazie nie ma tylu konfliktów. Jedni traktują to z przymrużeniem oka, inni na poważnie
Jeśli na poważnie, to wyłamanie się z szeregu jest rodzajem schizmy. Do tego dochodzi wykładnia wiary. Więc jest wielu teologów mających różne koncepcje. Jestem mimowolnym świadkiem konfliktu między fanami, ponieważ na FB mam wśród znajomych muzułamankę, znajomą jeszcze z dawnych czasów, która grozi procesem innej fance.
Coś w tym jest. Jestem fanką twórczości wielu artystów i o ile tak się składa, że w ich przypadku ceni się stricte twórczość (rozwiązania aranżacyjne, styl pisania tekstów, przesłanie, itp.), o tyle w przypadku Michaela Jacksona mamy do czynienia ze swoistym kultem, na wzór kultu bóstwa. Przypuszczam, że to kult porównywalny tylko z kultem Elvisa, choć sama żadnych fanów Presleya nie znam.
Tak, czymś innym jest bunt dotyczący zjawisk społecznych, a czym innym jest bunt kulturowy. Stąd subkultury, a pop oczywiście subkulturą nie jest.
Wiesz, mam wrażenie, że zagorzali fani MJ-a tworzą taką nieformalną subkulturę, coś na wzór depeszowców czyli "wyznawców" twórczości Depeche Mode. No bo jak inaczej określić to, że na zjazdach przebierają się w ciuchy w jego stylu, czy to nawiązujące do poszczególnych teledysków, czy do poszczególnych okresów w twórczości, układają sobie włosy "na mokrą Włoszkę", zakładają okulary przeciwsłoneczne o takich samych fasonach, i wierzą w "Heal The World"? To zupełnie przypomina zlot fanów rocka gotyckiego na festiwalu Castle Party w Bolkowie czy zjazd fanów metalu bądź punku na festiwal w Jarocinie bądź na Woodstock. Określony kod ubioru, sposób postrzegania świata, a nawet ideologia.

Jeszcze jedno przyszło mi do głowy: jeśli oglądasz serial "Ranczo" to pewnie pamiętasz odcinek w którym Klaudia Kozioł, córka wójta, a później senatora, robiła wykłady nt. subkultur wilkowyjskiej młodzieży. Kiedy "zaliczyli" punków, powiedziała im, że polega to na tym, że jest się "innym", nikt ich nie rozumie, a jedynie subkulturowi pobratymcy, i podsumowała, że każda subkultura bierze się z samotności. Wiele razy czytałam na fb wynurzenia fanek Michaela, że nie rozumieją tego świata, że czują samotność, że są nierozumiane przez otoczenie właśnie z powodu "fanowania" Michaelowi. Czy czegoś wam to nie przypomina? No właśnie.
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
Obrazek
triniti
Posty: 468
Rejestracja: pt, 30 paź 2009, 14:09

Post autor: triniti »

nie za bardzo wiem, gdzie to podpiąć. Obawiam się, że trochę rozminę się sie z topikiem, ale poniekąd się zazębia..

Dyskuja na MJJC wokół tracków Cascio i ta refleksja fana, dość nietypowa jak na to forum:

http://www.mjjcommunity.com/forum/threa ... ost3934158

Zauważyłam, że ci starzy fani z MJJC , którzy jeszcze pisali tuż po śmierci Michaela zniknęli. Nie zgadzam się .ze nowa transza fanów łączy się w metrykalnym wiekiem. Zdecydowani ci starzy fani, niekoniecznie starsi metrykalnie, są w mniejszości. Nie zgadzam się też ze zwrotem "głupia nostalgia".
Obecnie fanowanie Michaelowi jest bardzo emocjonalne. Nie można sobie zażartować z idola, bo jest odbierane prze niektórych jako krytyka.
Jednak jak sobie poczytać MJPT parę lat wstecz, to było tu wesoło. :party: A czasy były dużo trudniejsze. Więc w czym rzecz?
Margareta pisze:Wiesz, mam wrażenie, że zagorzali fani MJ-a tworzą taką nieformalną subkulturę, coś na wzór depeszowców czyli "wyznawców" twórczości Depeche Mode. No bo jak inaczej określić to, że na zjazdach przebierają się w ciuchy w jego stylu, czy to nawiązujące do poszczególnych teledysków, czy do poszczególnych okresów w twórczości, układają sobie włosy "na mokrą Włoszkę", zakładają okulary przeciwsłoneczne o takich samych fasonach, i wierzą w "Heal The World"? To zupełnie przypomina zlot fanów rocka gotyckiego na festiwalu Castle Party w Bolkowie czy zjazd fanów metalu bądź punku na festiwal w Jarocinie bądź na Woodstock. Określony kod ubioru, sposób postrzegania świata, a nawet ideologia.
Myślę, że podejście fanów jest bardzo zróżnicowane. Nie wiem, czy chcą się wyróżnić, czy po prostu dobrze bawić i świętować jego muzykę, pokazać swoje przywiązanie do niej, również solidarność z idolem. Nie sadzę też, że na co dzień akcentują ubiorem swoją odmienność, a dotyczy to innych subkultur. Goci są gotami przez cały rok.
Margareta pisze:Wiele razy czytałam na fb wynurzenia fanek Michaela, że nie rozumieją tego świata, że czują samotność, że są nierozumiane przez otoczenie właśnie z powodu "fanowania" Michaelowi. Czy czegoś wam to nie przypomina? No właśnie.
samotność…nic nie wykrzesam, bo nie odczuwam i nie zaobserwowałam. Możliwe, że niektórzy tak czują. Trudno mi się do tego ustosunkować. ;)
Awatar użytkownika
michael mckellar
Posty: 289
Rejestracja: sob, 16 mar 2013, 16:58
Skąd: Płock

Post autor: michael mckellar »

triniti pisze:Obecnie fanowanie Michaelowi jest bardzo emocjonalne. Nie można sobie zażartować z idola, bo jest odbierane prze niektórych jako krytyka.
Wynika to raczej z tego, że nowe pokolenie fanów w ten sposób chce zaznaczyć swoja obecność. Pokazują, że da Michaela zrobią wszystko.
A winę za podziały w środowisku Fanów ponoszą tylko i wyłącznie osoby, które po śmierci Michaela stwierdziły, że nowi fani są gorsi od nich, nie mają prawa do przeżywania śmierci Michaela, bo Go wcześniej nie znali. To własnie tzw. doświadczeni fani przypisali jedynie sobie możliwość przeżywania śmierci Michaela. Właśnie to sprawiło, że nowi ani poczuli się zagrożeni, ktoś odbiera im prawo do pisania i mówienia jak bardzo brakuje im Michaela. a przypisywanie im łatki pośmiertnych fanów też zrobiło swoje. I nasze forum nie jest wyjątkiem, bo tutaj też zdarzały się takie wypowiedzi.
A ja uważam, że przyrost nowych fanów oznacz tylko tyle, że Michael ma nadal wpływ na ludzi i nadal potrafi oczarować swoją Muzyka.
Możecie się ze mną nie zgadzać, ale taka jest prawda.
Margareta pisze:Wiele razy czytałam na fb wynurzenia fanek Michaela, że nie rozumieją tego świata, że czują samotność, że są nierozumiane przez otoczenie właśnie z powodu "fanowania" Michaelowi.
To im nie wolno czuć się samotnie. nadal zdarzają się sytuacje, że niektórym to przeszkadza, że ktoś jest fanem Michaela.
w wielu opiniach panuje przeświadczenie, że trudne czasy w fanowaniu Michaelowi minęły. A to nie był tylko 1993 rok czy lata 2003-2005. Bo za sprawą WR czy, procesu Przeciwko AEG a ostatnio bzdur wypowiadanych przez CM znów pojawiają się okrutne komentarze co do osoby Michaela. in ie ma nic w tym dziwnego, e nastoletnie dziewczyny czy ogólnie fani to przeżywają. wystarczy poczytać komentarze pod artykułami czy wypowiedzi na FB.
„Co robi gwiazda, gdy przestanie świecić?” – pytam samego siebie. „Może umiera?”. „O, nie!” – odpowiada głos w mojej głowie. „Gwiazda nigdy nie umiera. Gwiazda po prostu zamienia się w uśmiech.”
ODPOWIEDZ