: czw, 04 wrz 2008, 1:55
Mile wspomina się. Koncert Czesława Mozila w ogródku przy Myśliwieckiej przerwany zabawną wiadomością tekstową od Maverick: potrzebni są ludzie na nagranie dla TVN i jest plan, żeby Was zwerbować. Czas uciekać! Poszukiwanie Homesick na peronie IV Dworca Centralnego, która z rozbrajającą szczerością wyznaje na kilka minut przed odjazdem P22111 przez telefon, że utknęła w korku przy Placu Konstytucji. Szybką podróż do Łodzi Fabrycznej w towarzystwie zdziwionego rozmów treścią studenta. Spacery po mieście, przejazdy tramwajem na gapę, gest rąk uniesienia, noc przy żyjącej lodówce, telefon do znanego na forum jubilata czy butelkach z Polką w nazwie... za kogo to zdrowie?! I te autobusy z tramwajami nad ranem, z łatwością powstrzymujące przed choć kilkuminutową drzemką. Introdukcja godna dnia następnego.
Sensu w jego relacjonowaniu zresztą nie dostrzegam. Bo filmy, zdjęcia - mniej lub bardziej pozowane - właściwie ilustrują zlot, różnego rodzaju popisy, spotkanie w mieszkaniu Kingi. Dokonując z kolei porównania obu imprez, na których się znalazłem - w zeszłym roku spoglądałem na wiele twarzy, nie rozpoznając w nich piszących na forum osób. Teraz, gdzie nie spojrzeć, znajomych widywało się znacznie więcej. To fajne uczucie zresztą, kiedy na tą jedną noc te wszystkie postacie z grona, n-k czy uroczego tematu Wasze zdjęcia poruszają się przed oczami, rozmawiają, tańczą. I ciekawy jest też kontrast między głosem postaci rzeczywistym a tym, którego podświadomie się spodziewałeś. Inna sprawa, wielki ekran - i sławetny Ghost. Zdecydowanie robił wrażenie, nawet jeżeli film to w końcu dość naiwny, pełen przerostu treści nad formą. Warto przypomnieć było sobie jednak chociażby wyśmienitą wersję 2Bad. I tak właściwie ostatnie nowe układy taneczne Michaela - bo o odtwórczym You rock my World nie ma co przecież wspominać. A co do Blood on the Dance Floor... tak, mina Zu po obejrzeniu teledysku na ekranie - bezcenna. Rzeczywiście warto przy okazji następnego zlotu wyemitować pierwszą część DVD do HIStory. Chyba, że do tego czasu doczekamy się ciekawszego wydawnictwa... szkoda tylko, że nadzieja matką głupich jest.
Zlot to też niewątpliwa okazja, by przekonać się że internetowi wierzyć nie wolno. Ktoś zresztą w to wierzył? Bo kto by pomyślał po dziesiątkach długich postach Liki, że kobieta ta jest nie tylko przesympatyczna, ale i... właściwie dość skryta? Albo że moderatorzy naprawdę nie gryzą, co mi zdążono donieść? Przykładów można zresztą mnożyć. Też jestem podobno inny, a jakże. Tego wieczora sam łapałem się na takiej ilości niedojrzałości swojej, że pozostało wyłącznie łapać się za głowę. Ale może wyjątkowo wypadało.
Kinga!
Znowu zaskoczyłaś i dokonałaś rewelacyjnej pracy - jeżeli to był ostatni organizowany przez Ciebie zlot, a po cichu na to nie liczę, to zakończyłaś projekty te w wielkim stylu. Wszystkim, z którymi miałem przyjemność porozmawiać przez krótszy czy dłuższy czas, również dziękuję. Dla mnie rewelacja.
Edit. I pozdrowienia dla DJa! Madonna na zlocie Michaela Jacksona rulez.
Sensu w jego relacjonowaniu zresztą nie dostrzegam. Bo filmy, zdjęcia - mniej lub bardziej pozowane - właściwie ilustrują zlot, różnego rodzaju popisy, spotkanie w mieszkaniu Kingi. Dokonując z kolei porównania obu imprez, na których się znalazłem - w zeszłym roku spoglądałem na wiele twarzy, nie rozpoznając w nich piszących na forum osób. Teraz, gdzie nie spojrzeć, znajomych widywało się znacznie więcej. To fajne uczucie zresztą, kiedy na tą jedną noc te wszystkie postacie z grona, n-k czy uroczego tematu Wasze zdjęcia poruszają się przed oczami, rozmawiają, tańczą. I ciekawy jest też kontrast między głosem postaci rzeczywistym a tym, którego podświadomie się spodziewałeś. Inna sprawa, wielki ekran - i sławetny Ghost. Zdecydowanie robił wrażenie, nawet jeżeli film to w końcu dość naiwny, pełen przerostu treści nad formą. Warto przypomnieć było sobie jednak chociażby wyśmienitą wersję 2Bad. I tak właściwie ostatnie nowe układy taneczne Michaela - bo o odtwórczym You rock my World nie ma co przecież wspominać. A co do Blood on the Dance Floor... tak, mina Zu po obejrzeniu teledysku na ekranie - bezcenna. Rzeczywiście warto przy okazji następnego zlotu wyemitować pierwszą część DVD do HIStory. Chyba, że do tego czasu doczekamy się ciekawszego wydawnictwa... szkoda tylko, że nadzieja matką głupich jest.
Zlot to też niewątpliwa okazja, by przekonać się że internetowi wierzyć nie wolno. Ktoś zresztą w to wierzył? Bo kto by pomyślał po dziesiątkach długich postach Liki, że kobieta ta jest nie tylko przesympatyczna, ale i... właściwie dość skryta? Albo że moderatorzy naprawdę nie gryzą, co mi zdążono donieść? Przykładów można zresztą mnożyć. Też jestem podobno inny, a jakże. Tego wieczora sam łapałem się na takiej ilości niedojrzałości swojej, że pozostało wyłącznie łapać się za głowę. Ale może wyjątkowo wypadało.
Kinga!

Edit. I pozdrowienia dla DJa! Madonna na zlocie Michaela Jacksona rulez.