Zróbmy coś wielkiego!!!
: śr, 01 lip 2009, 21:55
Chciałam napisać na ten temat wątek na Mjjcommunity.com, ale nie jestem tam zarejstrowana, a rejestracja tam teraz graniczy z cudem (chociaż próby podejmuję i jak tylko się uda, wystąpię tam również z tą propozycją).
Wszyscy przeżywamy stratę Michaela, jako stratę bliskiej nam osoby. Czujemy ogromną pustkę w naszym sercu. Nie tylko my. Wiele osób, które wręcz uciekało się do niewybrednych żartów na jego temat w przeszłości, teraz go opłakuje. Tak to już jest na tym świecie, że wielcy mogą być tak naprawdę docenieni dopiero po śmierci.
Miałam nadzieję, że z Michaelem tak nie będzie. Tak bardzo wierzył w ludzi. Kochał ich pomimo tylu krzywd, których zaznał. Nie poddawał się, chociaż wielu na jego miejscu już lata temu popełniłoby samobójstwo... i chyba tylko całkowity brak wyobraźni może pozwolić komukolwiek powiedzieć, że był słaby. Jego największą słabością była dobroć w sercu i wrażliwość, ale gdzie, GDZIE my żyjemy, jeśli nazywamy te cechy słabościami?
Cały czas nie mogąc dojść do siebie myślę, że to nie może tak się skończyć! Michael nie może po prostu zostać kolejną ikoną docenioną po śmierci. Jego życie, jego poświęcenie MUSZĄ przynieść jakiś większy skutek. Tylko jedna myśl daje mi ukojenie. Wykorzystajmy to! Wykorzystajmy to, że jest nas tak wiele. Wykorzystajmy naszą energię. Naszą ogromną miłość do Michaela. Wykorzystajmy siłę w nas drzemiącą. Spełnijmy jego marzenie!!! Spróbujmy razem, w każdym zakątku świata... spróbujmy uzdrowić świat i uczynić go lepszym miejscem! Miejscem, w którym już żadna dobra i wrażliwa dusza nie zostanie skrzywdzona. Miejscem, w którym nie trzeba będzie czekać śmierci by być docenionym! Utopia? Może, ale co mamy do stracenia? Michael całe życie wierzył, że świat można naprawić. Nigdy nie stracił tej wiary! To w nim kochamy! Weźmy z niego przykład, dajmy coś z siebie.
Śpiewał:
You can change the world (I can't do it by myself)
You can touch the sky (Gonna take somebody's help)
You're the chosen one (I'm gonna need some kind of sign)
If we all cry at the same time tonight
I jesteśmy! My opłakujący Michaela... Zamiast wykorzystywać naszą energię, nasz smutek, nasze puste miejsce w sercu, na płacz, malowanie portretów, wizyty na grobie (w przyszłości), zróbmy coś wielkiego! Zróbmy coś konkretnego! Skierujmy naszą miłość ku sobie i ku innym ludziom! Zbudujmy coś!
Tylko ta myśl, myśl że jest nas tyle i że naprawdę, jeśli tylko będziemy chcieć możemy wspólnie działać by choćby jedną rzecz w naszym świecie poprawić, dodaje mi sił.
Konkrety. Nie chcę kolejnych zapewnień, o zmianie świata, które rozejdą się "po kościach" jak po śmierci Jana Pawła II. Chcę byśmy naprawdę zbudowali coś konkretnego, namacalnego. Tylko jeszcze nie do końca wiem jak, ale głęboko w sercu czuję, że to jest właśnie to co powinno być teraz zrobione i że chociaż trzeba spróbować. Wiem natomiast, że:
- powinno to mieć jakąś formalną formę
- powinno zrzeszać jak najwięcej osób z całego świata, osób których wspólnym mianownikiem jest miłość do Michaela
- w żadnym wypadku nie powinny tu być mieszane żadne kwestie dotyczące religii/wiary i nie może przerodzić się w coś w rodzaju sekty!!! Uczucia, nie wiara.
- w żadnym wypadku nie może to mieć charakteru zarobkowego!!! Dla nikogo!!!
- nie chcę by była to kolejna fundacja charytatywna jakich wiele. To powinno być coś większego!
- inicjatywa powinna mieć jasno postawione przed sobą cele, realizować konkretne programy działań, działań które nie są związane z Michaelem bezpośrednio tylko pośrednio (nie chciałabym by to ograniczało się do hołdów mu składanych, kontestowaniu jego płyt itd. bo to nie o to chodzi). Przykładem takich działań mogą być np. zmiany regulacji dotyczących obrony prywatności osób ze świata showbiznesu (nie mylić z osobami publicznymi jak politycy),walka przeciw przymusowej pracy dzieci,kwestie ekologiczne czy inne. Rzeczy, które są zbyt wielkie do zrobienia dla małych organizacji, ale o które tak wielka grupa osób z całego świata jak my (naprawdę, to niesamowite, ale są nas miliony!!!) może się upominać... i upominałaby się z głębi serca.
- osoby biorące udział w inicjatywie powinny kierować się pewnymi wspólnymi dla wszystkich zasadami w życiu - szacunkiem do drugiego człowieka, brakiem pochopnej oceny innych osób, nie nienawidzeniem innych (ale sądzę, że właśnie to nas łączy)
Naprawdę! Jest nas tak wiele... tak wiele osób, które pewne ważne kwestie postrzega podobnie, że SZKODA by to było zmarnować, rozejść się i zamknąć się w swoich pokojach z płytami Michaela jęcząc, że świat jest zły.
Nie wiem jak takie coś zorganizować. Na podstawie jakich struktur? Od zera? Żeby nie było przy tym chęci zdobycia pieniędzy... żeby nie przerodziło się to w sektę... żeby organizacja nie nabrała charakteru zamkniętego wobec osób trzecich itd. Ale wiem, że coś takiego, to mogłoby być coś wielkiego!
Mam nadzieję, że też tak uważacie i nie zostanę tu wyśmiana. Raz jeszcze powtorzę... tak by było szkoda, gdybyśmy nic dla świata wspólnie nie zrobili! To byłby dla Michaela NAJWIĘKSZY pomnik!!!
Wszyscy przeżywamy stratę Michaela, jako stratę bliskiej nam osoby. Czujemy ogromną pustkę w naszym sercu. Nie tylko my. Wiele osób, które wręcz uciekało się do niewybrednych żartów na jego temat w przeszłości, teraz go opłakuje. Tak to już jest na tym świecie, że wielcy mogą być tak naprawdę docenieni dopiero po śmierci.
Miałam nadzieję, że z Michaelem tak nie będzie. Tak bardzo wierzył w ludzi. Kochał ich pomimo tylu krzywd, których zaznał. Nie poddawał się, chociaż wielu na jego miejscu już lata temu popełniłoby samobójstwo... i chyba tylko całkowity brak wyobraźni może pozwolić komukolwiek powiedzieć, że był słaby. Jego największą słabością była dobroć w sercu i wrażliwość, ale gdzie, GDZIE my żyjemy, jeśli nazywamy te cechy słabościami?
Cały czas nie mogąc dojść do siebie myślę, że to nie może tak się skończyć! Michael nie może po prostu zostać kolejną ikoną docenioną po śmierci. Jego życie, jego poświęcenie MUSZĄ przynieść jakiś większy skutek. Tylko jedna myśl daje mi ukojenie. Wykorzystajmy to! Wykorzystajmy to, że jest nas tak wiele. Wykorzystajmy naszą energię. Naszą ogromną miłość do Michaela. Wykorzystajmy siłę w nas drzemiącą. Spełnijmy jego marzenie!!! Spróbujmy razem, w każdym zakątku świata... spróbujmy uzdrowić świat i uczynić go lepszym miejscem! Miejscem, w którym już żadna dobra i wrażliwa dusza nie zostanie skrzywdzona. Miejscem, w którym nie trzeba będzie czekać śmierci by być docenionym! Utopia? Może, ale co mamy do stracenia? Michael całe życie wierzył, że świat można naprawić. Nigdy nie stracił tej wiary! To w nim kochamy! Weźmy z niego przykład, dajmy coś z siebie.
Śpiewał:
You can change the world (I can't do it by myself)
You can touch the sky (Gonna take somebody's help)
You're the chosen one (I'm gonna need some kind of sign)
If we all cry at the same time tonight
I jesteśmy! My opłakujący Michaela... Zamiast wykorzystywać naszą energię, nasz smutek, nasze puste miejsce w sercu, na płacz, malowanie portretów, wizyty na grobie (w przyszłości), zróbmy coś wielkiego! Zróbmy coś konkretnego! Skierujmy naszą miłość ku sobie i ku innym ludziom! Zbudujmy coś!
Tylko ta myśl, myśl że jest nas tyle i że naprawdę, jeśli tylko będziemy chcieć możemy wspólnie działać by choćby jedną rzecz w naszym świecie poprawić, dodaje mi sił.
Konkrety. Nie chcę kolejnych zapewnień, o zmianie świata, które rozejdą się "po kościach" jak po śmierci Jana Pawła II. Chcę byśmy naprawdę zbudowali coś konkretnego, namacalnego. Tylko jeszcze nie do końca wiem jak, ale głęboko w sercu czuję, że to jest właśnie to co powinno być teraz zrobione i że chociaż trzeba spróbować. Wiem natomiast, że:
- powinno to mieć jakąś formalną formę
- powinno zrzeszać jak najwięcej osób z całego świata, osób których wspólnym mianownikiem jest miłość do Michaela
- w żadnym wypadku nie powinny tu być mieszane żadne kwestie dotyczące religii/wiary i nie może przerodzić się w coś w rodzaju sekty!!! Uczucia, nie wiara.
- w żadnym wypadku nie może to mieć charakteru zarobkowego!!! Dla nikogo!!!
- nie chcę by była to kolejna fundacja charytatywna jakich wiele. To powinno być coś większego!
- inicjatywa powinna mieć jasno postawione przed sobą cele, realizować konkretne programy działań, działań które nie są związane z Michaelem bezpośrednio tylko pośrednio (nie chciałabym by to ograniczało się do hołdów mu składanych, kontestowaniu jego płyt itd. bo to nie o to chodzi). Przykładem takich działań mogą być np. zmiany regulacji dotyczących obrony prywatności osób ze świata showbiznesu (nie mylić z osobami publicznymi jak politycy),walka przeciw przymusowej pracy dzieci,kwestie ekologiczne czy inne. Rzeczy, które są zbyt wielkie do zrobienia dla małych organizacji, ale o które tak wielka grupa osób z całego świata jak my (naprawdę, to niesamowite, ale są nas miliony!!!) może się upominać... i upominałaby się z głębi serca.
- osoby biorące udział w inicjatywie powinny kierować się pewnymi wspólnymi dla wszystkich zasadami w życiu - szacunkiem do drugiego człowieka, brakiem pochopnej oceny innych osób, nie nienawidzeniem innych (ale sądzę, że właśnie to nas łączy)
Naprawdę! Jest nas tak wiele... tak wiele osób, które pewne ważne kwestie postrzega podobnie, że SZKODA by to było zmarnować, rozejść się i zamknąć się w swoich pokojach z płytami Michaela jęcząc, że świat jest zły.
Nie wiem jak takie coś zorganizować. Na podstawie jakich struktur? Od zera? Żeby nie było przy tym chęci zdobycia pieniędzy... żeby nie przerodziło się to w sektę... żeby organizacja nie nabrała charakteru zamkniętego wobec osób trzecich itd. Ale wiem, że coś takiego, to mogłoby być coś wielkiego!
Mam nadzieję, że też tak uważacie i nie zostanę tu wyśmiana. Raz jeszcze powtorzę... tak by było szkoda, gdybyśmy nic dla świata wspólnie nie zrobili! To byłby dla Michaela NAJWIĘKSZY pomnik!!!