Joseph Jackson - Die Jacksons
Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, LittleDevil
rozdz. 10 Nasze pierwsze nagranie
rozdz.10 Nasze pierwsze nagranie
W 1966 roku doprowadziłem taniec dzieci do takiej perfekcji, że z łatwością potrafili łapać oddech pomiędzy pojedynczymi nutami. Jackie, Jermaine, Tito i Marlon byli znakomicie ze sobą zestrojeni, a ja przygotowywałem Michaela do tego, żeby potrafił brać oddech w trakcie śpiewu i potrafił używać odpowiednio mikrofonu. Pod koniec tygodnia pojechaliśmy do Chicago, gdzie występowali w hotelach we wszystkich możliwych imprezach. Podczas jednego z takich występów usłyszałem po raz pierwszy o bardzo obiecującym 20-letnim gitarzyście - Phil'u Upchurch. Był uważany za najgorętszego gitarzystę sesyjnego w całym Chicago i współpracował już z takimi sławami jak: Woody Herman, Stan Getz, Curtis Mayfield czy Donny Hathaway. Po tym, jak pewnego wieczoru usłyszałem jego grę, postanowiłem go zaangażować. Zgodził się przyjechać do Gary, żeby nagrać nasze pierwsze Demo.
Chłopcy też dużo słyszeli o Philu i skakali z radości jak im powiedziałem, że pójdzie z nami do studia. Michael pobiegł od razu do niego i poprosił o autograf. Phil myślał wtedy o moich chłopcach tak jak większość dużych film nagraniowych, z którymi miałem mieć wkrótce do czynienia. Uważał Michaela za ślicznego, małego człowieczka, który w przyszłości będzie wykonywał zupełnie inny zawód zamiast śpiewania. Mimo to był tak miły, że napisał swoje nazwisko na papierze i w ten sposób Michael otrzymał swój pierwszy autograf. Kilka lat później historia się odwróciła. Żona Phila wspomniała, że tym razem to Phil pisał do biura Michaela z prośbą o autograf, który Michael oczywiście natychmiast przesłał. Mniej więcej po 20 latach od pierwszego nagrania pracowali jeszcze raz wspólnie: Phil grał w "Working Day and Night"- hicie z albumu Michaela "Off the Wall".
W 1967 byłem szczęśliwy- miałem środki żeby pokryć koszty wynajmu studia i taśmy demo. Gdy trzymałem gotowe nagranie w ręku wiedziałem, że lata pracy i wysiłku opłaciły się. Dawało mi nadzieję na przyszłość moich dzieci. Teraz musiałem jeszcze dopiąć tego, żeby jakaś firma nagraniowa wysłuchała taśmy i umożliwiła moim synom nagranie pierwszej płyty. Tak więc dałem nagrania demo paru ludziom w Gary i jeden z przyjaciół przekazał ją pewnej niezależnej wytwórni o nazwie Steeltown.
W tamtych czasach było jeszcze wiele niezależnych wytwórni płytowych i były one lepsze, niż dzisiejsze, ponieważ duże koncerny chcą kontrolować cały rynek. Dlatego dla nieznanego twórcy lepiej było, żeby wyprodukowała go mała firma płytowa, ponieważ miał przy tym mniej nerwów i poświęcano mu więcej uwagi. Poza tym mniejsze marki w okolicach, gdzie były małe miasta, lepiej się sprzedawały, niż te wielkie.
W każdym bądź razie dyrektor Steeltown, gdy tylko usłyszał demo, chciał się ze mną natychmiast spotkać i mój przyjaciel zaaranżował to tak, że odwiedził nas w domu. Chciał nagrać płytę z The Jackson 5 i zaproponował mi kontrakt. Ponieważ w tamtych czasach większość kontraktów zawierana była na 7 do 10 lat, wyjaśniłem mu, że chcę się wiązać najwyżej na 6 miesięcy (cały czas liczyłem na kontrakt z Motown). W końcu zgodził się.
Steeltown nagrało 6 piosenek. Dwie z nich w 1968 roku były wydane na naszej pierwszej płycie singlu: "I'm a Big Boy Now", a na drugiej stronie "You've Changed" (Motown wydało później ten drugi wymieniony tytuł jeszcze raz na pierwszym albumie The Jackson 5). Michael był liderem wokalistą, a reszta śpiewała chórki. "I'm a Big Boy Now" było hitem w pięciu stanach: Chicago, Indiana, Missouri, New York i Kansas. Staliśmy się dzięki temu jeszcze bardziej popularni na środkowym zachodzie i w New York. Gdy magazyn Jet Magazine wprowadził piosenkę do swojej listy Top-20, wiedziałem, że jesteśmy na właściwej drodze. Dzisiaj singiel "I'm a Big Boy Now" należy do ulubionych wśród kolekcjonerów.
cdn
W 1966 roku doprowadziłem taniec dzieci do takiej perfekcji, że z łatwością potrafili łapać oddech pomiędzy pojedynczymi nutami. Jackie, Jermaine, Tito i Marlon byli znakomicie ze sobą zestrojeni, a ja przygotowywałem Michaela do tego, żeby potrafił brać oddech w trakcie śpiewu i potrafił używać odpowiednio mikrofonu. Pod koniec tygodnia pojechaliśmy do Chicago, gdzie występowali w hotelach we wszystkich możliwych imprezach. Podczas jednego z takich występów usłyszałem po raz pierwszy o bardzo obiecującym 20-letnim gitarzyście - Phil'u Upchurch. Był uważany za najgorętszego gitarzystę sesyjnego w całym Chicago i współpracował już z takimi sławami jak: Woody Herman, Stan Getz, Curtis Mayfield czy Donny Hathaway. Po tym, jak pewnego wieczoru usłyszałem jego grę, postanowiłem go zaangażować. Zgodził się przyjechać do Gary, żeby nagrać nasze pierwsze Demo.
Chłopcy też dużo słyszeli o Philu i skakali z radości jak im powiedziałem, że pójdzie z nami do studia. Michael pobiegł od razu do niego i poprosił o autograf. Phil myślał wtedy o moich chłopcach tak jak większość dużych film nagraniowych, z którymi miałem mieć wkrótce do czynienia. Uważał Michaela za ślicznego, małego człowieczka, który w przyszłości będzie wykonywał zupełnie inny zawód zamiast śpiewania. Mimo to był tak miły, że napisał swoje nazwisko na papierze i w ten sposób Michael otrzymał swój pierwszy autograf. Kilka lat później historia się odwróciła. Żona Phila wspomniała, że tym razem to Phil pisał do biura Michaela z prośbą o autograf, który Michael oczywiście natychmiast przesłał. Mniej więcej po 20 latach od pierwszego nagrania pracowali jeszcze raz wspólnie: Phil grał w "Working Day and Night"- hicie z albumu Michaela "Off the Wall".
W 1967 byłem szczęśliwy- miałem środki żeby pokryć koszty wynajmu studia i taśmy demo. Gdy trzymałem gotowe nagranie w ręku wiedziałem, że lata pracy i wysiłku opłaciły się. Dawało mi nadzieję na przyszłość moich dzieci. Teraz musiałem jeszcze dopiąć tego, żeby jakaś firma nagraniowa wysłuchała taśmy i umożliwiła moim synom nagranie pierwszej płyty. Tak więc dałem nagrania demo paru ludziom w Gary i jeden z przyjaciół przekazał ją pewnej niezależnej wytwórni o nazwie Steeltown.
W tamtych czasach było jeszcze wiele niezależnych wytwórni płytowych i były one lepsze, niż dzisiejsze, ponieważ duże koncerny chcą kontrolować cały rynek. Dlatego dla nieznanego twórcy lepiej było, żeby wyprodukowała go mała firma płytowa, ponieważ miał przy tym mniej nerwów i poświęcano mu więcej uwagi. Poza tym mniejsze marki w okolicach, gdzie były małe miasta, lepiej się sprzedawały, niż te wielkie.
W każdym bądź razie dyrektor Steeltown, gdy tylko usłyszał demo, chciał się ze mną natychmiast spotkać i mój przyjaciel zaaranżował to tak, że odwiedził nas w domu. Chciał nagrać płytę z The Jackson 5 i zaproponował mi kontrakt. Ponieważ w tamtych czasach większość kontraktów zawierana była na 7 do 10 lat, wyjaśniłem mu, że chcę się wiązać najwyżej na 6 miesięcy (cały czas liczyłem na kontrakt z Motown). W końcu zgodził się.
Steeltown nagrało 6 piosenek. Dwie z nich w 1968 roku były wydane na naszej pierwszej płycie singlu: "I'm a Big Boy Now", a na drugiej stronie "You've Changed" (Motown wydało później ten drugi wymieniony tytuł jeszcze raz na pierwszym albumie The Jackson 5). Michael był liderem wokalistą, a reszta śpiewała chórki. "I'm a Big Boy Now" było hitem w pięciu stanach: Chicago, Indiana, Missouri, New York i Kansas. Staliśmy się dzięki temu jeszcze bardziej popularni na środkowym zachodzie i w New York. Gdy magazyn Jet Magazine wprowadził piosenkę do swojej listy Top-20, wiedziałem, że jesteśmy na właściwej drodze. Dzisiaj singiel "I'm a Big Boy Now" należy do ulubionych wśród kolekcjonerów.
cdn
I close my eyes
Just to try and see you smile one more time...
All my dreams are broken
Just to try and see you smile one more time...
All my dreams are broken
Joseph nie bardzo potrafi przyznać się do błędów, jak czytam to, co MonikaJ tak pięknie nam streszcza czy jak oglądam z nim wywiady. Ale dzięki tym tekstom można go lepiej zrozumieć. Myślę, że to bardzo ważne też dla zrozumienia samego Michaela.
Jak MonikaJ zgodziła się przeczytać książkę i ją tu przedstawić, liczyłem na jeden dłuższy post. Tymczasem koleżanka robi znacznie, znacznie więcej. Wykonuje świetną pracę. Tak mnie tym zawstydziła, że obiecuję podobnie streścić książkę Katherine Jackson.
Jak MonikaJ zgodziła się przeczytać książkę i ją tu przedstawić, liczyłem na jeden dłuższy post. Tymczasem koleżanka robi znacznie, znacznie więcej. Wykonuje świetną pracę. Tak mnie tym zawstydziła, że obiecuję podobnie streścić książkę Katherine Jackson.
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Po stokroć dzięki za kolejny fragment :)
... a noo, Joe skupił się na zarabianiu pieniędzy za pomocą dzieciaków. Jestem ciekawa, czy w dalszych częściach książki pojawią się jakieś szersze fragmenty opisujące życie pozaestradowe Jacksonów i Joe odsłoni się trochę ze swoimi emocjami.
... a noo, Joe skupił się na zarabianiu pieniędzy za pomocą dzieciaków. Jestem ciekawa, czy w dalszych częściach książki pojawią się jakieś szersze fragmenty opisujące życie pozaestradowe Jacksonów i Joe odsłoni się trochę ze swoimi emocjami.
Trzymam za słowo nie nooo, jesteście wspaniali!kaem pisze:obiecuję podobnie streścić książkę Katherine Jackson
**********
There's a place in your heart
And I know that it is love
**********
kaem no ja juz dawno myslalam ze sie za to wezmiesz..
Co do ksiazki Jo to ajj pieknie dziekuje za tłumaczenie. Powtarzam sie, ale dzieki super sie to czyta i nie mozna sie doczekac kolejnej cześci.
Co do ksiazki Jo to ajj pieknie dziekuje za tłumaczenie. Powtarzam sie, ale dzieki super sie to czyta i nie mozna sie doczekac kolejnej cześci.
JUSTICE 4 MICHAEL!!
Janet Translate -> http://janettranslate.tnb.pl
JJPT -> www.jjpolishteam.fora.pl
Janet Translate -> http://janettranslate.tnb.pl
JJPT -> www.jjpolishteam.fora.pl
- MJdoris
- Posty: 194
- Rejestracja: czw, 29 maja 2008, 17:50
- Skąd: "... i znów szybki kawy łyk i uczucie ,że nie rozumie nikt.."
Super !
MonikaJ bardzo dziękuję za tłumaczenie książki.
To wymaga wiele umiejętności i poświęcenia czasu.
Jesteś Wielka !
Z niecierpliwością czekamy na cd.
MonikaJ bardzo dziękuję za tłumaczenie książki.
To wymaga wiele umiejętności i poświęcenia czasu.
Jesteś Wielka !
Z niecierpliwością czekamy na cd.
Michael, świat będzie za Tobą tęsknił...;(...
" Był Królem serc, wokalistów i tancerzy,
królem wyobraźni, królem ojców, królem
przyjaciół...Był darem od Boga, który pokazał
nam jak żyć, jak kochać "
" Był Królem serc, wokalistów i tancerzy,
królem wyobraźni, królem ojców, królem
przyjaciół...Był darem od Boga, który pokazał
nam jak żyć, jak kochać "
rozdz.10 Nasze pierwsze nagranie cd
Następną piosenką, którą nagrała wytwórnia Steeltown było "We Don't Have to Be 21 to Fall in Love" i była jako drugi singiel grupy rozpowszechniana w Indianie. Na stronie B znajdowała się "Jam Session" Mniej znaną piosenką z tamtych czasów jest "Never Had a Girl" Tekst nie był zły, ale nagranie, w tamtych czasach jeszcze czterościeżkowe, było żałosnej jakości. Obecnie zazwyczaj nagrania są 84- albo i więcej ścieżkowe.
W tamtym czasie graliśmy w wielu klubach m.in. w nocnym klubie Mr. Lucky w Gary. Gaża nie była specjalnie wysoka, ale gdy Michael podczas tańca wyskakiwał w tłum, miał zawsze pełne kieszenie pieniędzy.
Moje dzieci dostawały ode mnie pieniądze za ścielenie łózek rano i inne małe obowiązki, które wykonywali w domu. Mogli z tymi pieniędzmi robić co tylko chcieli. W sobotę rano Michael biegł do sklepu i kupował torby pełne słodyczy. Gdy zobaczyłem go pierwszy raz z tymi torebkami zastanawiałem się, czy ma zamiar to wszystko sam zjeść. Parę minut później zobaczyłem go siedzącego w ogrodzie. Otaczały go dzieci z sąsiedztwa, z którymi dzielił się słodyczami. Sam nie zjadł ani sztuki tylko cieszył się, widząc jak smakują dzieciom. Był jeszcze wtedy taki mały, miał może sześć czy siedem lat, ale jego twarz promieniała, gdy mógł sprawić radość innym ludziom. To jest moim zdaniem cecha prawdziwego artysty estradowego. Michael urodził się z darem zabawiania dorosłych i dzieci, mógł to zauważyć tylko ojciec podczas prywatnych chwil, które pokazują nam, jakie nasze dzieci w rzeczywistości są. Michael uwielbiał rozbawiać (rozśmieszać) naszych sąsiadów, a ponieważ stale udoskonalał swój talent taneczny, mógł zostać światowej klasy artystą estradowym i dzięki temu wielu ludziom sprawiać radość. To przekonanie sprawiło, że dążyłem konsekwentnie do celu. Moja rodzina mnie inspirowała.
Zacząłem ścisłą współpracę z dyrektorem wytwórni Steeltown. Udało sie nam zaaranżować parę akcji promocyjnych, które stały się podstawą do naszych późniejszych sukcesów. W tym czasie Michael uczył się jak może wykorzystać scenę. Tańczył np. tak blisko krawędzi sceny, że publiczność wstrzymywała oddech. Po takich wstawkach dzieci były wprost zasypywane pieniędzmi, które leciały na scenę, sprzedaż płyt również wzrastała.
Dyrektor Steeltown od początku miał wysokie mniemanie o naszej rodzinie. Kiedyś powiedział do mnie, The Jackson 5 są marzeniem każdego promotora, bo potrafią urzeczywistnić wszystkie dobre pomysły. Był zdania, że moi chłopcy pracują ciężej, niż wszystkie inne grupy, które zna. Wiele lat później wspominał, że już podczas naszego pierwszego spotkania zauważył, jak wiele uwagi przykładam do każdego detalu. Mówił, że moi chłopcy mieli więcej energii i lepszą prezencją sceniczną niż inni.
Było wiele utalentowanych grup, które zaczynały w tym samym czasie, co moje dzieci, ale nie utrzymały się, bo nikt od nich nie wymagał i ich nie wspierał; nie zwracał uwagi na rzeczy, które wydają się nieistotne jak np. ubranie. Zawsze pilnowałem żeby moi chłopcy byli ubrani jak gwiazdy. Nie mieliśmy wprawdzie dużo pieniędzy, ale byliśmy kreatywni i wykorzystywaliśmy to, żeby stworzyć swój własny styl. Wprawdzie chłopcy, jak wszystkie inne grupy, byli jednakowo ubrani, nosili dzwony, koszule i marynarki, wyróżniały ich jednak detale. Innymi słowy, motyw przewodni był taki sam, ale pewne elementy, szczegóły odzwierciedlały styl i osobowość każdego chłopca i były wariacjami tego samego tematu. I to się podobało publiczności.
Mimo że mieliśmy dobre nagrania w wytwórni Steeltown, w dalszym ciągu dawaliśmy koncerty, żeby rosła liczba fanów i sprzedaż płyt. Potrzebowaliśmy tego aby zwrócić na siebie uwagę Motown. Pewnego wieczoru, gdy po występie The Jackson 5 wróciłem do swojego pokoju, ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłem. W drzwiach stał niski, biały człowiek w garniturze. Powiedział, że nazywa się Richard Arons i jest agentem Amerykańskiej Federacji Muzyków, a jego ojciec jest przewodniczącym Stowarzyszenia Muzyków w Nowym Jorku. Umyślił sobie, że zostanie agentem Grupy. "Joe chcę koniecznie reprezentować tych chłopców"- zaklinał mnie. Nie ufałem mu, dlatego nie zgodziłem się od razu. "Zobaczymy"- powiedziałem.
Cały następny dzień nie odstępował mnie na krok. Gdy wieczorem usiadłem w moim pokoju hotelowym, padł przede mną na kolana, spojrzał do góry. "Proszę pozwól mi zostać ich agentem. Mogę zrobić dużo dla Jackson 5". Wahając się, odpowiedziałem: "No dobrze, możemy spróbować'.
Nasz krótkoterminowy kontrakt z Steeltown dobiegał końca, a ponieważ nie była to wielka firma, a ja miałem wielkie marzenia- szukałem oczywiście dużej wytwórni, która ma większe wpływy. A więc wyposażyłem nowego adwokata w nasz reklamowy pakiet, w skład którego wchodziły hity nagrane w Steeltown, materiał reklamowy i recenzje i poleciłem mu przedstawić to wytwórniom płytowym. Podzieliliśmy się pracą i pukaliśmy do wszystkich wielkich firm od Atlantic, przez CBS i Warner, po Capitol. Wszędzie nas odprawiano (pomimo tego Richard pozostał naszym agentem i w przeciągu paru lat zarobił mały majątek). Oczywiście zatroszczyłem się, by i Motwon otrzymało nasz pakiet reklamowy. Odesłali mi go z notatką, że nie są zainteresowani. Zaskoczyło mnie to jak trudno jest dostać kontrakt w znanej wytwórni. Grupa występowała z wszystkimi znanymi profesjonalistami, nasze występy były zawsze wyprzedane, ale firmy płytowe nie chciały nas, bo nie widziały możliwości, żeby zrobić pieniądze przy pomocy talentów dziecięcych. Nikt w tych wielkich wytwórniach nie wierzył, że dzieci mogą rzeczywiście sprzedawać płyty. Dzisiaj wszyscy wiedzą, że właśnie młodzież wydaje najwięcej na płyty CD, ale wtedy nikt jeszcze nie odkrył siły nabywczej nastolatków i musiałem wykonać wiele pracy, by ich o tym przekonać. Mimo że do tej pory nie było grupy dziecięcej o międzynarodowej sławie, trzymałem się mojego planu. Wierzyłem w niespotykane zdolności moich synów! Mimo że żadna firma płytowa mnie nie rozumiała, byłem przekonany, że zrobię z Jackson 5 gwiazdy.
Nie było łatwo, musiałem wszystkich przekonywać, że moja wizja nie jest tylko marzeniem dumnego ojca. Musiałem dostarczać im dowodów, że właśnie grupa dziecięca może mieć hity. I dalej realizowałem swoje marzenie.
Następną piosenką, którą nagrała wytwórnia Steeltown było "We Don't Have to Be 21 to Fall in Love" i była jako drugi singiel grupy rozpowszechniana w Indianie. Na stronie B znajdowała się "Jam Session" Mniej znaną piosenką z tamtych czasów jest "Never Had a Girl" Tekst nie był zły, ale nagranie, w tamtych czasach jeszcze czterościeżkowe, było żałosnej jakości. Obecnie zazwyczaj nagrania są 84- albo i więcej ścieżkowe.
W tamtym czasie graliśmy w wielu klubach m.in. w nocnym klubie Mr. Lucky w Gary. Gaża nie była specjalnie wysoka, ale gdy Michael podczas tańca wyskakiwał w tłum, miał zawsze pełne kieszenie pieniędzy.
Moje dzieci dostawały ode mnie pieniądze za ścielenie łózek rano i inne małe obowiązki, które wykonywali w domu. Mogli z tymi pieniędzmi robić co tylko chcieli. W sobotę rano Michael biegł do sklepu i kupował torby pełne słodyczy. Gdy zobaczyłem go pierwszy raz z tymi torebkami zastanawiałem się, czy ma zamiar to wszystko sam zjeść. Parę minut później zobaczyłem go siedzącego w ogrodzie. Otaczały go dzieci z sąsiedztwa, z którymi dzielił się słodyczami. Sam nie zjadł ani sztuki tylko cieszył się, widząc jak smakują dzieciom. Był jeszcze wtedy taki mały, miał może sześć czy siedem lat, ale jego twarz promieniała, gdy mógł sprawić radość innym ludziom. To jest moim zdaniem cecha prawdziwego artysty estradowego. Michael urodził się z darem zabawiania dorosłych i dzieci, mógł to zauważyć tylko ojciec podczas prywatnych chwil, które pokazują nam, jakie nasze dzieci w rzeczywistości są. Michael uwielbiał rozbawiać (rozśmieszać) naszych sąsiadów, a ponieważ stale udoskonalał swój talent taneczny, mógł zostać światowej klasy artystą estradowym i dzięki temu wielu ludziom sprawiać radość. To przekonanie sprawiło, że dążyłem konsekwentnie do celu. Moja rodzina mnie inspirowała.
Zacząłem ścisłą współpracę z dyrektorem wytwórni Steeltown. Udało sie nam zaaranżować parę akcji promocyjnych, które stały się podstawą do naszych późniejszych sukcesów. W tym czasie Michael uczył się jak może wykorzystać scenę. Tańczył np. tak blisko krawędzi sceny, że publiczność wstrzymywała oddech. Po takich wstawkach dzieci były wprost zasypywane pieniędzmi, które leciały na scenę, sprzedaż płyt również wzrastała.
Dyrektor Steeltown od początku miał wysokie mniemanie o naszej rodzinie. Kiedyś powiedział do mnie, The Jackson 5 są marzeniem każdego promotora, bo potrafią urzeczywistnić wszystkie dobre pomysły. Był zdania, że moi chłopcy pracują ciężej, niż wszystkie inne grupy, które zna. Wiele lat później wspominał, że już podczas naszego pierwszego spotkania zauważył, jak wiele uwagi przykładam do każdego detalu. Mówił, że moi chłopcy mieli więcej energii i lepszą prezencją sceniczną niż inni.
Było wiele utalentowanych grup, które zaczynały w tym samym czasie, co moje dzieci, ale nie utrzymały się, bo nikt od nich nie wymagał i ich nie wspierał; nie zwracał uwagi na rzeczy, które wydają się nieistotne jak np. ubranie. Zawsze pilnowałem żeby moi chłopcy byli ubrani jak gwiazdy. Nie mieliśmy wprawdzie dużo pieniędzy, ale byliśmy kreatywni i wykorzystywaliśmy to, żeby stworzyć swój własny styl. Wprawdzie chłopcy, jak wszystkie inne grupy, byli jednakowo ubrani, nosili dzwony, koszule i marynarki, wyróżniały ich jednak detale. Innymi słowy, motyw przewodni był taki sam, ale pewne elementy, szczegóły odzwierciedlały styl i osobowość każdego chłopca i były wariacjami tego samego tematu. I to się podobało publiczności.
Mimo że mieliśmy dobre nagrania w wytwórni Steeltown, w dalszym ciągu dawaliśmy koncerty, żeby rosła liczba fanów i sprzedaż płyt. Potrzebowaliśmy tego aby zwrócić na siebie uwagę Motown. Pewnego wieczoru, gdy po występie The Jackson 5 wróciłem do swojego pokoju, ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłem. W drzwiach stał niski, biały człowiek w garniturze. Powiedział, że nazywa się Richard Arons i jest agentem Amerykańskiej Federacji Muzyków, a jego ojciec jest przewodniczącym Stowarzyszenia Muzyków w Nowym Jorku. Umyślił sobie, że zostanie agentem Grupy. "Joe chcę koniecznie reprezentować tych chłopców"- zaklinał mnie. Nie ufałem mu, dlatego nie zgodziłem się od razu. "Zobaczymy"- powiedziałem.
Cały następny dzień nie odstępował mnie na krok. Gdy wieczorem usiadłem w moim pokoju hotelowym, padł przede mną na kolana, spojrzał do góry. "Proszę pozwól mi zostać ich agentem. Mogę zrobić dużo dla Jackson 5". Wahając się, odpowiedziałem: "No dobrze, możemy spróbować'.
Nasz krótkoterminowy kontrakt z Steeltown dobiegał końca, a ponieważ nie była to wielka firma, a ja miałem wielkie marzenia- szukałem oczywiście dużej wytwórni, która ma większe wpływy. A więc wyposażyłem nowego adwokata w nasz reklamowy pakiet, w skład którego wchodziły hity nagrane w Steeltown, materiał reklamowy i recenzje i poleciłem mu przedstawić to wytwórniom płytowym. Podzieliliśmy się pracą i pukaliśmy do wszystkich wielkich firm od Atlantic, przez CBS i Warner, po Capitol. Wszędzie nas odprawiano (pomimo tego Richard pozostał naszym agentem i w przeciągu paru lat zarobił mały majątek). Oczywiście zatroszczyłem się, by i Motwon otrzymało nasz pakiet reklamowy. Odesłali mi go z notatką, że nie są zainteresowani. Zaskoczyło mnie to jak trudno jest dostać kontrakt w znanej wytwórni. Grupa występowała z wszystkimi znanymi profesjonalistami, nasze występy były zawsze wyprzedane, ale firmy płytowe nie chciały nas, bo nie widziały możliwości, żeby zrobić pieniądze przy pomocy talentów dziecięcych. Nikt w tych wielkich wytwórniach nie wierzył, że dzieci mogą rzeczywiście sprzedawać płyty. Dzisiaj wszyscy wiedzą, że właśnie młodzież wydaje najwięcej na płyty CD, ale wtedy nikt jeszcze nie odkrył siły nabywczej nastolatków i musiałem wykonać wiele pracy, by ich o tym przekonać. Mimo że do tej pory nie było grupy dziecięcej o międzynarodowej sławie, trzymałem się mojego planu. Wierzyłem w niespotykane zdolności moich synów! Mimo że żadna firma płytowa mnie nie rozumiała, byłem przekonany, że zrobię z Jackson 5 gwiazdy.
Nie było łatwo, musiałem wszystkich przekonywać, że moja wizja nie jest tylko marzeniem dumnego ojca. Musiałem dostarczać im dowodów, że właśnie grupa dziecięca może mieć hity. I dalej realizowałem swoje marzenie.
I close my eyes
Just to try and see you smile one more time...
All my dreams are broken
Just to try and see you smile one more time...
All my dreams are broken
Jest kolejna odsłona książeczki. Superancko dziekowac :*
JUSTICE 4 MICHAEL!!
Janet Translate -> http://janettranslate.tnb.pl
JJPT -> www.jjpolishteam.fora.pl
Janet Translate -> http://janettranslate.tnb.pl
JJPT -> www.jjpolishteam.fora.pl
Rozdz. 11 Czasy Berry Gordy'ego
Rozdz. 11 Czasy Berry Gordy’ego
Nie dałem się zniechęcić odmowami i nadal dążyłem do celu, aby The Jackson 5 mogli mieć przesłuchanie w Motown. Nadal z nimi ćwiczyłem i załatwiałem występy w całym kraju. W nocy, gdy byłem sam z Katherine, powiedziałem jej, że pewnego dnia liczba fanów naszych dzieci będzie już tak wielka, że Motown nie będzie mogło już ich nie dostrzec. Ale łatwo było tak mówić. Do tej pory nie było jeszcze dziecięcej grupy, która konkurowałaby z dorosłymi wykonawcami. Przeszkody były wielkie, tak wielkie jak wielki był talent moich chłopców. Musiałem przekonać Berry Gordy'ego, prezesa Motown, że płyty moich dzieci będą się dobrze sprzedawać nie tylko wśród czarnych dzieci, ale będą je kupować wszyscy.
Michael Jackson i Berry Gordy
Chciałem to zrobić na swój sposób, na sposób Jacksonów- to miało być coś zupełnie innego. Osiągałem to np. przez hippisowski styl ubierania, który różnił się od klasycznych ubrań innych. Wkrótce mogłem uzgodnić termin występu telewizyjnego The Jackson 5 w Nowym Jorku. Byłem bardzo wdzięczny Davidowi Frostowi za to, że zaprosił na do swojego Show. W tamtych czasach to był wyjątek, bowiem większość unikała zapraszania czarnych do swoich programów. Johnny Carson np. odmówił zaproszenia Stevie Wondera, gdy ten był jeszcze u progu swojej kariery. Stevie nie wybaczył mu tego długo i gdy został gwiazdą bojkotował Tonight Show tak długo, jak to było możliwe (dopiero ostatniego wieczoru, gdy Show schodził z ekranów, zakopali topór wojenny).
Byłem zdeterminowany, żeby chłopcy pojawili się w TV, dlatego powiedziałem naszemu adwokatowi, że ma być przygotowanym na nas w stacjach.
Przy tych wszystkich nerwach związanych z nadchodzącym występem telewizyjnym myślałem o tym co powiedziała mi Gladys Knight: "Musisz koniecznie przyprowadzić chłopców do Motown". Gladys i the Pips byli pierwszymi, którzy nas tam widzieli. Berry wpadł później na pomysł żeby The Jackson 5 zaprezentować jako odkrycie Diany Ross, ale to był tylko chwyt marketingowy, za pomocą którego chciał promować też Dianę.
Potem zadzwonił do mnie Bobby Taylor i powiedział, że mamy przyjechać na przesłuchanie w Motown, do Detroit.
Nie powiedziałem nikomu co się święci, zapakowałem dzieciaki do auta i pojechaliśmy do Detroit do Berry'ego Gordy, mimo że byliśmy już umówieni na występ w Show u Davida Frosta. Przesłuchanie odbyło się w, wówczas jednym z nielicznych, studiu nagraniowym Motown "Hitsville U.S.A.", które to studio znajdowało się w piwnicy domu Berry'ego na West Grand Boulevard. Gdy Motown później przeniosło się do Hollywood, Berry zatrzymał ten domu i urządził w nim muzeum.
W chłodny letni poranek w czerwcu 1968 roku moi chłopcy wystąpili przed Suzanne de Passe i kilkoma innymi ludźmi, których Berry tam zebrał. On sam nie był obecny, zostawił jednak swoją nową kamerę włączoną, żeby mieć nagrany występ. Chłopcy wykonali swój James-Brown-numer, "Ain't too Proud to Beg" The Temptations i "I Wish It Would Rain". Tito zagrał na gitarze bluesową wersję "Tobacco Road", na końcu było "Who’s Lovin' You".
Gdy The Jackson 5 skończyli, zapanowało zdumienie. Wszyscy uważali, że wypadliśmy świetnie. Suzanne przekazała film dla Berry'ego , żeby za kilka dni, gdy wróci z Kalifornii, mógł obejrzeć występ. Gdyby wiedział, jak dobra jest nasza grupa, byłby na pewno obecny przy przesłuchaniu, na szczęście czar zespołu i fantastyczny talent taneczny Michaela zostały uwiecznione na Filmie.
Gdy wróciliśmy do hotelu zadzwonił nasz adwokat,. Krzyczał: "Dlaczego nie byliście w telewizji? Wszyscy na was czekali!"
"Hej, nie jadę już do Nowego Jorku. Zostajemy tutaj"- wyjaśniłem mu.
J5 i opiekunka chłopców, Suzanne De Passe
Motown przyjęło nas z otwartymi ramionami. Berry zaprosił nas na Pool-Party do swojego domu na Boston Boulverd, który właśnie odnowił, poznaliśmy tam niektóre gwiazdy tej wytwórni.
Od dawna obserwowałem rozwój Motown. Berry stworzył ją od podstaw. Jednym z pierwszych wykonawców , z którym podpisał kontrakt, był Smokey Robinson ze swoją grupą The Miracles. Próbowali bezskutecznie zaistnieć w różnych firmach płytowych, ale nikt ich nie chciał. Dopiero Berry ich docenił i obaj zostali przyjaciółmi. Krótko po tym Berry pożyczył od swojej rodziny pieniądze i stworzył firmę płytową.
Na początku miał tylko pięciu pracowników, wszyscy pracowali na okrągło. Muzycy również musieli współpracować, Smokey wysyłał np. sam swoje płyty do rozgłośni radiowych i sklepów.
Gdy Motown podpisało kontrakt z The Supremes, długo przed nami, Berry rozpoczął współpracę ze znanymi twórcami piosenek jak np. Lamont Dozie, Brian i Eddie Holand. Lamont napisał "Heat Wave" na brązowej papierowej torebce do pakowania i stała się wielkim sukcesem. W latach 60-tych i 70-tych najbardziej utalentowani piosenkarze i autorzy piosenek pracowali dla Motown. Wiele zrobili dla muzyków, którzy podpisali z nimi kontrakt. Wykonali ogromną robotę, żeby ich spopularyzować.
Właśnie z tego powodu było dla mnie tak ważne, żeby iść z The Jackson 5 do Motown, ponieważ tylko w ten sposób mogliśmy zaistnieć w popularnych talk show i wystąpić w dużych halach koncertowych. Tak więc w 1969 roku podpisałem kontrakt z firmą płytową. Minął jeszcze rok, zanim chłopcy mogli nagrać swój pierwszy album.
Potem współpracowałem blisko z Berry'm. O Berrym zostało już wiele powiedziane, ale o jednym mogę zapewnić- on miał cel i wiedział czego chce. Postanowił na przykład, że jego autorzy piosenek będą opowiadać w nich małe historie. Piosenka według niego musiała mieć swój początek, rozwinięcie i koniec; bardzo się o to troszczył. Czuwał nad tym, by koncepcja, którą stworzył dla Motown, była rozwijana i troszczył się, żeby była spójna.
Motown jedną rodziną. Podobało mi się jak Berry troszczy się o swoje zespoły, towarzyszył im podczas tras koncertowych (pewnie również dlatego, że nie chciał żeby inne firmy podkupiły ich).
Gdy The Jackson 5 dostali się pod skrzydła Berry'ego, Motown miało podpisane kontrakty z najlepszymi wykonawcami. Chciałbym podziękować Berry'emu za wszystko co udało mu się osiągnąć z The Jackson 5. Uzyskaliśmy w tamtym czasie od niego wsparcie jakiego tylko nieliczni czarni wykonawcy mogli oczekiwać od dużych firm płytowych, dzięki niemu byliśmy pierwszym na świecie zespołem dziecięcym który sprzedał milion płyt. Nikt wówczas nie uważał tego za możliwe.
Nie dałem się zniechęcić odmowami i nadal dążyłem do celu, aby The Jackson 5 mogli mieć przesłuchanie w Motown. Nadal z nimi ćwiczyłem i załatwiałem występy w całym kraju. W nocy, gdy byłem sam z Katherine, powiedziałem jej, że pewnego dnia liczba fanów naszych dzieci będzie już tak wielka, że Motown nie będzie mogło już ich nie dostrzec. Ale łatwo było tak mówić. Do tej pory nie było jeszcze dziecięcej grupy, która konkurowałaby z dorosłymi wykonawcami. Przeszkody były wielkie, tak wielkie jak wielki był talent moich chłopców. Musiałem przekonać Berry Gordy'ego, prezesa Motown, że płyty moich dzieci będą się dobrze sprzedawać nie tylko wśród czarnych dzieci, ale będą je kupować wszyscy.
Michael Jackson i Berry Gordy
Chciałem to zrobić na swój sposób, na sposób Jacksonów- to miało być coś zupełnie innego. Osiągałem to np. przez hippisowski styl ubierania, który różnił się od klasycznych ubrań innych. Wkrótce mogłem uzgodnić termin występu telewizyjnego The Jackson 5 w Nowym Jorku. Byłem bardzo wdzięczny Davidowi Frostowi za to, że zaprosił na do swojego Show. W tamtych czasach to był wyjątek, bowiem większość unikała zapraszania czarnych do swoich programów. Johnny Carson np. odmówił zaproszenia Stevie Wondera, gdy ten był jeszcze u progu swojej kariery. Stevie nie wybaczył mu tego długo i gdy został gwiazdą bojkotował Tonight Show tak długo, jak to było możliwe (dopiero ostatniego wieczoru, gdy Show schodził z ekranów, zakopali topór wojenny).
Byłem zdeterminowany, żeby chłopcy pojawili się w TV, dlatego powiedziałem naszemu adwokatowi, że ma być przygotowanym na nas w stacjach.
Przy tych wszystkich nerwach związanych z nadchodzącym występem telewizyjnym myślałem o tym co powiedziała mi Gladys Knight: "Musisz koniecznie przyprowadzić chłopców do Motown". Gladys i the Pips byli pierwszymi, którzy nas tam widzieli. Berry wpadł później na pomysł żeby The Jackson 5 zaprezentować jako odkrycie Diany Ross, ale to był tylko chwyt marketingowy, za pomocą którego chciał promować też Dianę.
Potem zadzwonił do mnie Bobby Taylor i powiedział, że mamy przyjechać na przesłuchanie w Motown, do Detroit.
Nie powiedziałem nikomu co się święci, zapakowałem dzieciaki do auta i pojechaliśmy do Detroit do Berry'ego Gordy, mimo że byliśmy już umówieni na występ w Show u Davida Frosta. Przesłuchanie odbyło się w, wówczas jednym z nielicznych, studiu nagraniowym Motown "Hitsville U.S.A.", które to studio znajdowało się w piwnicy domu Berry'ego na West Grand Boulevard. Gdy Motown później przeniosło się do Hollywood, Berry zatrzymał ten domu i urządził w nim muzeum.
W chłodny letni poranek w czerwcu 1968 roku moi chłopcy wystąpili przed Suzanne de Passe i kilkoma innymi ludźmi, których Berry tam zebrał. On sam nie był obecny, zostawił jednak swoją nową kamerę włączoną, żeby mieć nagrany występ. Chłopcy wykonali swój James-Brown-numer, "Ain't too Proud to Beg" The Temptations i "I Wish It Would Rain". Tito zagrał na gitarze bluesową wersję "Tobacco Road", na końcu było "Who’s Lovin' You".
Gdy The Jackson 5 skończyli, zapanowało zdumienie. Wszyscy uważali, że wypadliśmy świetnie. Suzanne przekazała film dla Berry'ego , żeby za kilka dni, gdy wróci z Kalifornii, mógł obejrzeć występ. Gdyby wiedział, jak dobra jest nasza grupa, byłby na pewno obecny przy przesłuchaniu, na szczęście czar zespołu i fantastyczny talent taneczny Michaela zostały uwiecznione na Filmie.
Gdy wróciliśmy do hotelu zadzwonił nasz adwokat,. Krzyczał: "Dlaczego nie byliście w telewizji? Wszyscy na was czekali!"
"Hej, nie jadę już do Nowego Jorku. Zostajemy tutaj"- wyjaśniłem mu.
J5 i opiekunka chłopców, Suzanne De Passe
Motown przyjęło nas z otwartymi ramionami. Berry zaprosił nas na Pool-Party do swojego domu na Boston Boulverd, który właśnie odnowił, poznaliśmy tam niektóre gwiazdy tej wytwórni.
Od dawna obserwowałem rozwój Motown. Berry stworzył ją od podstaw. Jednym z pierwszych wykonawców , z którym podpisał kontrakt, był Smokey Robinson ze swoją grupą The Miracles. Próbowali bezskutecznie zaistnieć w różnych firmach płytowych, ale nikt ich nie chciał. Dopiero Berry ich docenił i obaj zostali przyjaciółmi. Krótko po tym Berry pożyczył od swojej rodziny pieniądze i stworzył firmę płytową.
Na początku miał tylko pięciu pracowników, wszyscy pracowali na okrągło. Muzycy również musieli współpracować, Smokey wysyłał np. sam swoje płyty do rozgłośni radiowych i sklepów.
Gdy Motown podpisało kontrakt z The Supremes, długo przed nami, Berry rozpoczął współpracę ze znanymi twórcami piosenek jak np. Lamont Dozie, Brian i Eddie Holand. Lamont napisał "Heat Wave" na brązowej papierowej torebce do pakowania i stała się wielkim sukcesem. W latach 60-tych i 70-tych najbardziej utalentowani piosenkarze i autorzy piosenek pracowali dla Motown. Wiele zrobili dla muzyków, którzy podpisali z nimi kontrakt. Wykonali ogromną robotę, żeby ich spopularyzować.
Właśnie z tego powodu było dla mnie tak ważne, żeby iść z The Jackson 5 do Motown, ponieważ tylko w ten sposób mogliśmy zaistnieć w popularnych talk show i wystąpić w dużych halach koncertowych. Tak więc w 1969 roku podpisałem kontrakt z firmą płytową. Minął jeszcze rok, zanim chłopcy mogli nagrać swój pierwszy album.
Potem współpracowałem blisko z Berry'm. O Berrym zostało już wiele powiedziane, ale o jednym mogę zapewnić- on miał cel i wiedział czego chce. Postanowił na przykład, że jego autorzy piosenek będą opowiadać w nich małe historie. Piosenka według niego musiała mieć swój początek, rozwinięcie i koniec; bardzo się o to troszczył. Czuwał nad tym, by koncepcja, którą stworzył dla Motown, była rozwijana i troszczył się, żeby była spójna.
Motown jedną rodziną. Podobało mi się jak Berry troszczy się o swoje zespoły, towarzyszył im podczas tras koncertowych (pewnie również dlatego, że nie chciał żeby inne firmy podkupiły ich).
Gdy The Jackson 5 dostali się pod skrzydła Berry'ego, Motown miało podpisane kontrakty z najlepszymi wykonawcami. Chciałbym podziękować Berry'emu za wszystko co udało mu się osiągnąć z The Jackson 5. Uzyskaliśmy w tamtym czasie od niego wsparcie jakiego tylko nieliczni czarni wykonawcy mogli oczekiwać od dużych firm płytowych, dzięki niemu byliśmy pierwszym na świecie zespołem dziecięcym który sprzedał milion płyt. Nikt wówczas nie uważał tego za możliwe.
I close my eyes
Just to try and see you smile one more time...
All my dreams are broken
Just to try and see you smile one more time...
All my dreams are broken
rozdz 12 Nasze doświadczenia w Motown
rozdz 12 Nasze doświadczenia w Motown
Nasz pierwszy album w Motown wyprodukował Bobby Taylor. Podobał nam się jego "miejski dźwięk" (urban sound). Trzy czwarte albumu nagrywaliśmy w Detroit, resztę w Los Angeles.
Bobby był również producentem "Who's Lovin' You". Obserwowałem jak wszyscy nad tym pracowali w studio. Bobby śpiewał Michaelowi piosenkę pokazując jak chce żeby brzmiała, a Michael idealnie go naśladował. Już jako mały chłopiec Michael wyróżniał się słuchem absolutnym, miał pamięć jak sprzęt nagrywający.
Z wokalem w tle reszty chłopców piosenka brzmiała fantastycznie. Później nagrano jej wiele coverów ale nigdzie nie brzmiała tak dobrze jak wykonywana przez Jacksonów.
W tym czasie piosenki dla The Jackson 5 pisał zespół o nazwie The Corporation. Czasami Berry sam produkował piosenki dla The Corporation, ale w zasadzie do Teamu należeli Deke Richards. Freddie Perron, "Gonce" Mizell i Bobby Taylor. Fonce i Freddie ściśle ze sobą współpracowali.
Gdy pierwszy album był juz gotowy przedstawiliśmy go Berry'emu. Był zdania, że mój zespół podbije biały rynek popowy.
Również uważałem że moi chłopcy przy pierwszym albumie dali z siebie wszystko, co najlepsze. Berry był już tak przyciśnięty, że urządził dla nas party. Wśród gości była Diana Ross, która zaprosiła nas do swojego show.
We wrześniu The Jackson 5 wystąpili w klubie nocnym Daisy Disco w Los Angeles , zostali po raz pierwszy zaprezentowani jako artyści Motown. Miesiąc później "I Want You Back" z pierwszego albumu zostało wydane jako singiel. Niczym rakieta utwór uderzył w listy przebojów.
Stelltown było wytwórnią o małym zasięgu, Motown rozpowszechniało nasze płyty w tych stanach, w których występowaliśmy. Sprzedaż rosła, a The Jackson 5 stawali się coraz bardziej znani.
Michael miał wówczas 10 lat i był najmłodszy, Jackie był starszy- miał lat szesnaście. Możecie sobie wyobrazić jak bardzo musiałem uważać, żeby dobrze się publicznie zachowywali. Czysty nienaganny image był bardzo ważny dla naszego sukcesu.
Teraz ważnym było dla nas możliwie jak najwięcej występować, żeby wspierać działania marketingowe Motown. 18-10-1969 The Jackson 5 mieli swój pierwszy występ w TV w stacji ABC. W programie The Hollywood Palace zaprezentowała ich Diana Ross i the Supremes. Po raz pierwszy zaśpiewali na żywo piosnkę w TV- była to "I Want You Back".
Pod koniec listopada "I Want You Back" weszła na listę Black Charts, a potem została numer jeden na listach popowych. Sprzedaliśmy 2 miliony singli w ciągu 6 tygodni! To przyniosło wiele pieniędzy i Motown rozszerzyło promocję na inne kraje. Parę miesięcy po tym, jak piosenka uplasowała się na pierwszym miejscu w USA, singiel wszedł na rynek angielski (na stronie B wydano "Who's Lovin' You") i również tam stał się numerem jeden. Strasznie się cieszyłem, że chłopcy mają fanów zagranicą.
J5 i Diana Ross
24 lutego 1970 jako singiel ukazał się "ABC" i również stał się numerem jeden. Tym razem sprzedaż 2 milonów płyt osiągnęliśmy w trzy tygodnie! Trzeci singiel, "The Love You Save" ("I Found That Girl" na stronie B) wydano w maju i również uzyskał sprzedaż bliską dwóch milionów.
Otrzymaliśmy ofertę współpracy z Diana Ross Special w Forum w L.A. Być zaprezentowanym przez Dianę Ross było ogromną promocją dla The Jackson 5, przy okazji popchnęło to jej karierę solową. Wprawdzie jeszcze nie rozstała się z Supremes, ale już o tym myślała.
19 czerwca 1970 The Jackson 5 wystąpili obok Diany na jej sprzedanym do ostatniego miejsca Show w Forum. Nie stali jeszcze na scenie przed tyloma ludźmi - więcej jak 18 000 fanów- w tamtych czasach był to fenomenalny sukces. To było fantastyczne, cieszyłem się jak fani wiwatują na cześć moich dzieci- byłem z nich taki dumny.
cdn
Nasz pierwszy album w Motown wyprodukował Bobby Taylor. Podobał nam się jego "miejski dźwięk" (urban sound). Trzy czwarte albumu nagrywaliśmy w Detroit, resztę w Los Angeles.
Bobby był również producentem "Who's Lovin' You". Obserwowałem jak wszyscy nad tym pracowali w studio. Bobby śpiewał Michaelowi piosenkę pokazując jak chce żeby brzmiała, a Michael idealnie go naśladował. Już jako mały chłopiec Michael wyróżniał się słuchem absolutnym, miał pamięć jak sprzęt nagrywający.
Z wokalem w tle reszty chłopców piosenka brzmiała fantastycznie. Później nagrano jej wiele coverów ale nigdzie nie brzmiała tak dobrze jak wykonywana przez Jacksonów.
W tym czasie piosenki dla The Jackson 5 pisał zespół o nazwie The Corporation. Czasami Berry sam produkował piosenki dla The Corporation, ale w zasadzie do Teamu należeli Deke Richards. Freddie Perron, "Gonce" Mizell i Bobby Taylor. Fonce i Freddie ściśle ze sobą współpracowali.
Gdy pierwszy album był juz gotowy przedstawiliśmy go Berry'emu. Był zdania, że mój zespół podbije biały rynek popowy.
Również uważałem że moi chłopcy przy pierwszym albumie dali z siebie wszystko, co najlepsze. Berry był już tak przyciśnięty, że urządził dla nas party. Wśród gości była Diana Ross, która zaprosiła nas do swojego show.
We wrześniu The Jackson 5 wystąpili w klubie nocnym Daisy Disco w Los Angeles , zostali po raz pierwszy zaprezentowani jako artyści Motown. Miesiąc później "I Want You Back" z pierwszego albumu zostało wydane jako singiel. Niczym rakieta utwór uderzył w listy przebojów.
Stelltown było wytwórnią o małym zasięgu, Motown rozpowszechniało nasze płyty w tych stanach, w których występowaliśmy. Sprzedaż rosła, a The Jackson 5 stawali się coraz bardziej znani.
Michael miał wówczas 10 lat i był najmłodszy, Jackie był starszy- miał lat szesnaście. Możecie sobie wyobrazić jak bardzo musiałem uważać, żeby dobrze się publicznie zachowywali. Czysty nienaganny image był bardzo ważny dla naszego sukcesu.
Teraz ważnym było dla nas możliwie jak najwięcej występować, żeby wspierać działania marketingowe Motown. 18-10-1969 The Jackson 5 mieli swój pierwszy występ w TV w stacji ABC. W programie The Hollywood Palace zaprezentowała ich Diana Ross i the Supremes. Po raz pierwszy zaśpiewali na żywo piosnkę w TV- była to "I Want You Back".
Pod koniec listopada "I Want You Back" weszła na listę Black Charts, a potem została numer jeden na listach popowych. Sprzedaliśmy 2 miliony singli w ciągu 6 tygodni! To przyniosło wiele pieniędzy i Motown rozszerzyło promocję na inne kraje. Parę miesięcy po tym, jak piosenka uplasowała się na pierwszym miejscu w USA, singiel wszedł na rynek angielski (na stronie B wydano "Who's Lovin' You") i również tam stał się numerem jeden. Strasznie się cieszyłem, że chłopcy mają fanów zagranicą.
J5 i Diana Ross
24 lutego 1970 jako singiel ukazał się "ABC" i również stał się numerem jeden. Tym razem sprzedaż 2 milonów płyt osiągnęliśmy w trzy tygodnie! Trzeci singiel, "The Love You Save" ("I Found That Girl" na stronie B) wydano w maju i również uzyskał sprzedaż bliską dwóch milionów.
Otrzymaliśmy ofertę współpracy z Diana Ross Special w Forum w L.A. Być zaprezentowanym przez Dianę Ross było ogromną promocją dla The Jackson 5, przy okazji popchnęło to jej karierę solową. Wprawdzie jeszcze nie rozstała się z Supremes, ale już o tym myślała.
19 czerwca 1970 The Jackson 5 wystąpili obok Diany na jej sprzedanym do ostatniego miejsca Show w Forum. Nie stali jeszcze na scenie przed tyloma ludźmi - więcej jak 18 000 fanów- w tamtych czasach był to fenomenalny sukces. To było fantastyczne, cieszyłem się jak fani wiwatują na cześć moich dzieci- byłem z nich taki dumny.
cdn
I close my eyes
Just to try and see you smile one more time...
All my dreams are broken
Just to try and see you smile one more time...
All my dreams are broken
dziekujemyy bardzo :)
JUSTICE 4 MICHAEL!!
Janet Translate -> http://janettranslate.tnb.pl
JJPT -> www.jjpolishteam.fora.pl
Janet Translate -> http://janettranslate.tnb.pl
JJPT -> www.jjpolishteam.fora.pl
rozdz 12 Nasze doświadczenia w Motown cd.
rozdz 12 cd
Motown wypuściło "Third Album" The Jackson 5. Z tego albumu wydano singiel "I'll Be There". Gdy ten utwór uplasował się na pierwszym miejscu, The Jackson 5 stali się pierwszą grupą, której cztery single, jeden po drugim, osiągnęły pierwsze miejsca na listach.
"I'll Be There" w ciągu trzech dni sprzedało się w 2,5 miliona egzemplarzy. Pod koniec września 1970 Tamla/Motown Records odnotowało, że The Jackson 5 przekroczyło nie osiąganą dotąd granicę 10 milionów singli sprzedanych na świecie w ciągu jednego miesiąca - to był rekord!
Moi synowie znaleźli się w wyścigu popularności, do którego ich przygotowywałem. Koncert gonił koncert, a przerwy między nimi spędzaliśmy w studio. Osiągnięty sukces w show-biznesie dawał nam wiele przyjemności, ale wiedziałem, że możemy zarobić jeszcze więcej jeśli będziemy nad sobą pracować. Moglibyśmy być znani w Ameryce i na świecie, nie musiałbym nigdy więcej myśleć o strajkach pracowniczych w stalowni albo o dodatkowej pracy. A moje dzieci nie musiałyby się martwić o swoją przyszłość.
Kupiliśmy nowego Forda Kombi, żeby jeździć z chłopcami na występy, a Motown oddało do naszej dyspozycji Lincolna Continentala - to był wprawdzie samochód firmowy, ale mogliśmy go wykorzystywać w każdej chwili.
Katherine i reszta dzieci mieli teraz wystarczająco dużo pieniędzy, żeby kupować ubrania, praktycznie wszystko czego zapragnęli. Jackie dostał samochód sportowy nowego Datsuna 280Z.
Wsparłem również naszych krewnych, kupiłem im auta i meble.
W październiku 1970 Motown wypuściło jedyny album świąteczny jaki zespół kiedykolwiek nagrał- "The Jackson 5 Christmas Album" Singiel "Santa Claus Is Comin to Town" stał się hitem. Potem "I'll Be There" weszło na rynek angielski, a krótko po tym LP świąteczny. W dalszym ciągu mieliśmy koncerty w całym kraju.
Rok 1971 był jeszcze bardziej gorączkowy. Chłopcy udzielili wywiadów w Life, Rolling Stone, Cream i Ebony, a Motown w odstępie pięciu miesięcy wydało dwa nowe LP The Jackson 5. Latem pojechaliśmy w tournee do 40 miast USA. Występowaliśmy m.in. przed 80 tys. publicznością na Lake Michigan Summer Festival. Pod koniec roku w planach mieliśmy następne Tournne w 50 miastach.
Nasz fanclub ciągle rósł, chłopcy otrzymywali nagrody, a cyfry sprzedaży ciągle rosły. W wrześniowym wydaniu Congressional Record The Jackson 5 zostali określeni jako"Symbol dumy czarnej młodzieży" i została im przyznana nagroda dla najlepszej grupy wokalnej roku. Oprócz tego Michael wygrywał oczywiście swoje własne solowe nagrody, jak np. swoje pierwsze dwa Billboard-Awards: Top Singles Artist i Top Singles Male Vocalist.
W 1972 Motown wydało "Daddy's Home" z Jermainem. Ten singiel sprzedał się w milionie egzemplarzy. Z Michaelem wytwórnia nagrała album solowy "Ben". Podczas gdy oni troszczyli się o dystrybucję płyty, ja miałem pełne ręce roboty z organizacją terminów, które czasami trudno było pogodzić. W marcu 1973 ukazał się nasz 9-ty album w Motown "Skywriter" i w ciągu tych nagrań w studio, tournee, wywiadów dla prasy i wręczań nagród nikt z nas nie pomyślał nawet o tym, żeby chwilę odpocząć.
Nawet szybko pracujący wydział prasowy w Motown miał trudności, żeby nadążyć z odpowiedziami na prośby o wywiady i zdjęcia z The Jackson 5 - mieli czasami miesięczne zaległości. La Toya zaczęła redagować kolumnę w piśmie Teen- opisywała tam co robią jej bracia. Cała piątka ukazała się również w pismach Tiger Beat i Right On!
Fani zaczęli kopiować styl ubierania moich synów. Wszędzie dzieci nosiły dzwony i koszulki z szerokimi rękawami pod kamizelkami, a Afro-Look stał się krzykiem mody. Inne zespoły naśladowały naszą choreografię i brzmienie, a zespoły rodzinne, takie jak nasz, wyrastały jak grzyby po deszczu.
Wszystko co przedsięwzięli The Jackson 5, przynosiło im sukces. Płyty sprzedawały się fenomenalnie, zyskali międzynarodową sławę. Ich sukces stał się również sukcesem Motown, które na tym zarabiało, mając kontrakt z tak sławną grupą.
W latach 1969-1975 spędziłem wiele czasu z moimi chłopcam w studio. Poddawani byli oni wówczas dużemu napięciu bo najczęsciej mówiono im niedługo przed , które piosenki będą danego wieczoru nagrywane. Czasami nie mieli nawet jednego dnia żeby nauczyć się słów.. Przychodzili do studia, słuchali piosenki i mogli potem przez pół godziny ćwiczyć partie wokalne. Potem parę razy próbowali i zaraz było nagranie.
Ponieważ nigdy nie mogli sobie pozwolić na luksus długich godzin w studio uczyli się szybko. Z czasem stawali się w tym coraz lepsi. Dzisiaj piosenkarze mają tygodnie albo nawet miesiące żeby nauczyć się piosenek i je nagrać. Producent Whitney Houston na początku kariery pozwalał jej powtarzać piosenkę ponad 200 razy. U moich chłopców zawsze wszystko nagrywało się od razu i musieli być rzeczywiście dobrzy skoro ich numery grano są jeszcze dzisiaj. Mówi się wprawdzie, że Chaka Khan jest w stanie już za drugim razem być gotowym do nagrania partii wokalnej ale ja nie spotkałem się w życiu z takim piosenkarzem, który potrafiłby opanować tak szybko tekst i melodię jak Michael. Michael nagrywał w Motown całe LP w przeciągu jednego lub dwóch dni.
Motown wypuściło "Third Album" The Jackson 5. Z tego albumu wydano singiel "I'll Be There". Gdy ten utwór uplasował się na pierwszym miejscu, The Jackson 5 stali się pierwszą grupą, której cztery single, jeden po drugim, osiągnęły pierwsze miejsca na listach.
"I'll Be There" w ciągu trzech dni sprzedało się w 2,5 miliona egzemplarzy. Pod koniec września 1970 Tamla/Motown Records odnotowało, że The Jackson 5 przekroczyło nie osiąganą dotąd granicę 10 milionów singli sprzedanych na świecie w ciągu jednego miesiąca - to był rekord!
Moi synowie znaleźli się w wyścigu popularności, do którego ich przygotowywałem. Koncert gonił koncert, a przerwy między nimi spędzaliśmy w studio. Osiągnięty sukces w show-biznesie dawał nam wiele przyjemności, ale wiedziałem, że możemy zarobić jeszcze więcej jeśli będziemy nad sobą pracować. Moglibyśmy być znani w Ameryce i na świecie, nie musiałbym nigdy więcej myśleć o strajkach pracowniczych w stalowni albo o dodatkowej pracy. A moje dzieci nie musiałyby się martwić o swoją przyszłość.
Kupiliśmy nowego Forda Kombi, żeby jeździć z chłopcami na występy, a Motown oddało do naszej dyspozycji Lincolna Continentala - to był wprawdzie samochód firmowy, ale mogliśmy go wykorzystywać w każdej chwili.
Katherine i reszta dzieci mieli teraz wystarczająco dużo pieniędzy, żeby kupować ubrania, praktycznie wszystko czego zapragnęli. Jackie dostał samochód sportowy nowego Datsuna 280Z.
Wsparłem również naszych krewnych, kupiłem im auta i meble.
W październiku 1970 Motown wypuściło jedyny album świąteczny jaki zespół kiedykolwiek nagrał- "The Jackson 5 Christmas Album" Singiel "Santa Claus Is Comin to Town" stał się hitem. Potem "I'll Be There" weszło na rynek angielski, a krótko po tym LP świąteczny. W dalszym ciągu mieliśmy koncerty w całym kraju.
Rok 1971 był jeszcze bardziej gorączkowy. Chłopcy udzielili wywiadów w Life, Rolling Stone, Cream i Ebony, a Motown w odstępie pięciu miesięcy wydało dwa nowe LP The Jackson 5. Latem pojechaliśmy w tournee do 40 miast USA. Występowaliśmy m.in. przed 80 tys. publicznością na Lake Michigan Summer Festival. Pod koniec roku w planach mieliśmy następne Tournne w 50 miastach.
Nasz fanclub ciągle rósł, chłopcy otrzymywali nagrody, a cyfry sprzedaży ciągle rosły. W wrześniowym wydaniu Congressional Record The Jackson 5 zostali określeni jako"Symbol dumy czarnej młodzieży" i została im przyznana nagroda dla najlepszej grupy wokalnej roku. Oprócz tego Michael wygrywał oczywiście swoje własne solowe nagrody, jak np. swoje pierwsze dwa Billboard-Awards: Top Singles Artist i Top Singles Male Vocalist.
W 1972 Motown wydało "Daddy's Home" z Jermainem. Ten singiel sprzedał się w milionie egzemplarzy. Z Michaelem wytwórnia nagrała album solowy "Ben". Podczas gdy oni troszczyli się o dystrybucję płyty, ja miałem pełne ręce roboty z organizacją terminów, które czasami trudno było pogodzić. W marcu 1973 ukazał się nasz 9-ty album w Motown "Skywriter" i w ciągu tych nagrań w studio, tournee, wywiadów dla prasy i wręczań nagród nikt z nas nie pomyślał nawet o tym, żeby chwilę odpocząć.
Nawet szybko pracujący wydział prasowy w Motown miał trudności, żeby nadążyć z odpowiedziami na prośby o wywiady i zdjęcia z The Jackson 5 - mieli czasami miesięczne zaległości. La Toya zaczęła redagować kolumnę w piśmie Teen- opisywała tam co robią jej bracia. Cała piątka ukazała się również w pismach Tiger Beat i Right On!
Fani zaczęli kopiować styl ubierania moich synów. Wszędzie dzieci nosiły dzwony i koszulki z szerokimi rękawami pod kamizelkami, a Afro-Look stał się krzykiem mody. Inne zespoły naśladowały naszą choreografię i brzmienie, a zespoły rodzinne, takie jak nasz, wyrastały jak grzyby po deszczu.
Wszystko co przedsięwzięli The Jackson 5, przynosiło im sukces. Płyty sprzedawały się fenomenalnie, zyskali międzynarodową sławę. Ich sukces stał się również sukcesem Motown, które na tym zarabiało, mając kontrakt z tak sławną grupą.
W latach 1969-1975 spędziłem wiele czasu z moimi chłopcam w studio. Poddawani byli oni wówczas dużemu napięciu bo najczęsciej mówiono im niedługo przed , które piosenki będą danego wieczoru nagrywane. Czasami nie mieli nawet jednego dnia żeby nauczyć się słów.. Przychodzili do studia, słuchali piosenki i mogli potem przez pół godziny ćwiczyć partie wokalne. Potem parę razy próbowali i zaraz było nagranie.
Ponieważ nigdy nie mogli sobie pozwolić na luksus długich godzin w studio uczyli się szybko. Z czasem stawali się w tym coraz lepsi. Dzisiaj piosenkarze mają tygodnie albo nawet miesiące żeby nauczyć się piosenek i je nagrać. Producent Whitney Houston na początku kariery pozwalał jej powtarzać piosenkę ponad 200 razy. U moich chłopców zawsze wszystko nagrywało się od razu i musieli być rzeczywiście dobrzy skoro ich numery grano są jeszcze dzisiaj. Mówi się wprawdzie, że Chaka Khan jest w stanie już za drugim razem być gotowym do nagrania partii wokalnej ale ja nie spotkałem się w życiu z takim piosenkarzem, który potrafiłby opanować tak szybko tekst i melodię jak Michael. Michael nagrywał w Motown całe LP w przeciągu jednego lub dwóch dni.
I close my eyes
Just to try and see you smile one more time...
All my dreams are broken
Just to try and see you smile one more time...
All my dreams are broken
Monika,serdeczne dzięki i nie zapominaj o nas.Czekamy na c.d. i doceniamy Twoją ciężką pracę.
Nibylandia Michaela Jacksona
http://mojeblogowanie-michaelina.blogspot.com/
http://mojeblogowanie-michaelina.blogspot.com/
rozdz 12 cd
rozdz 12 cd
The Jackson 5 nagrali w Motown tyle piosenek, że nie sposób ich zliczyć. Ktoś kiedyś mi powiedział, że w ciągu 6 lat było ich 469, ale nie wszystkie zostały opublikowane. Wiele z nich było odłożonych jako rezerwa i leżą prawdopodobnie w archiwum Motown. Niektóre z tych piosenek są tak szczególne, że chciałbym o nich wspomnieć.
"Never Can Say Goodbye" należy np. do takich. Motown w ciągu 5 dni sprzedało ponad milion płyt z tym wspaniałym numerem napisanym przez Cliftona Davisa. Pamiętam jak moje dzieci ją nagrywały. To była jedna z takich piosenek, które podobały się od pierwszego przesłuchania.
Za bardzo poruszającą uważam też "With a Child's Heart" - szczególnie, gdy śpiewa Michael. To jest jedna z jego najpiękniejszych ballad. Tekst wyraża coś bardzo szczególnego i słychać wyraźnie jak wiele wyrazu i uczucia wkłada Michael w to wykonanie. Gene Page, który we wspaniały sposób aranżował wiele wczesnych utworów The Jackson 5, również brał udział w pracy nad tą piosenką.
No i oczywiście "One Day in Your Life". Czyż nie jest to piękna piosenka!! Uwielbiam tu szczególnie partię smyczkową i gitarę. Michael wykonał tą piosenkę tak wspaniale, że chce się jej słuchać bez końca. Tak to jest naprawdę cudowna ballada, której tekst opowiada prawdziwą historię.
Nie potrafię ubrać w słowa piękna muzyki- musicie jej posłuchać. Głos Michaela jest tak czysty i pełen wyrazu, że jeszcze dzisiaj uśmiecham się mimowolnie, gdy usłyszę gdzieś tę piosenkę.
Podczas tych lat, gdy prowadziłem The Jackson 5 do sukcesu, musiałem rozmawiać z wieloma ludźmi- przede wszystkim z reporterami- ponieważ było dla mnie jasne, że potrzebujemy wsparcia prasy i mediów, jeśli zespół chce zyskać międzynarodową sławę. Obecnie większość wykonawców ma własnych agentów prasowych, którzy dbają o ich popularność, ale w tamtych czasach nie było jeszcze takiego zwyczaju.
Często spotykałem się z dwoma redaktorkami z gazety Soul, Reginą Jones i Judy Spiegelman. Regina, Ken Jones (reporter telewizyjny) i Judy byli pierwszymi, którzy pisali o Jacksonach, gdy przyjechaliśmy do Los Angeles. Ściśle z nimi współpracowałem, aby być pewnym, że artykuły przedstawiają właściwy obraz grupy i zaciekawiają czytelników. Oczywiście gazeta zarabiała na tym, ponieważ nakład dzięki nam wzrastał.
Inną osobą, z którą blisko współpracowałem w tamtym czasie była Cynthia Horner z Right One, która głównie czytana była przez nastolatków. Cynthia bardzo nas wspierała, i jestem jej jeszcze dzisiaj bardzo wdzięczny za wiele kampanii prasowych dla The Jackson 5.
Krótko po tym jak podpisaliśmy kontrakt z Motown poznałem miłego, młodego faceta. Nazywał się Dick Clark. Natychmiast go polubiłem. Wydawał mi się bardzo spokojny i wycofany, zauważyłem jednak później, chętnie przebywał z ludźmi. Towarzyszył nam w czasie pierwszego roku jako profesjonalny artysta i wspierał pod każdym względem.
Miał wówczas swoje nowe show w TV "American Bandstand" do którego często zapraszał moich synów. Dick miał naturalny, kongenialny sposób przeprowadzania wywiadu; moim zdaniem zawsze zadawał moim chłopcom dobre pytania.
Pomógł nam promować nasze pierwsze koncerty. Jest szczery, potrafi szybko odpowiadać na pytania, lubi pracować z inteligentnymi ludźmi i nie dyskryminuje nikogo. Tak jak Michael ciężko pracuje i jest znany w świecie. To co robi, robi zawsze całym sercem i jest wiernym fanem naszej muzyki. Uważam za wspaniałe, że on i Michael ciągle ze sobą współpracują- jeden robi dla drugiego co tylko może. Jego firma Dick Clark Productions (w której pracują również członkowie jego rodziny) działa dobrze, pozostanie na zawsze jednym z naszych najlepszych przyjaciół. Będę mu zawsze wdzięczny za jego wsparcie.
Również Dick Griffey w czasie naszych początków wiele zrobił w promocji koncertów. Robił dobrą robotę. Później stworzył własną wytwórnię płytową SOLAR.
Michael Jackson i Dick Clark
Rozgłos przyniósł ze sobą też problemy. Któregoś wieczoru, gdy dzieci były jeszcze małe, zespół miał występ w pewnym show. Mieli stać na scenie ok. 1 godziny w pewnym hotelu, w środku Gary, na głównej ulicy. Byłem punktualnie z dziećmi przed wejściem na scenę, każdy z nas niósł część ekwipunku. Chciałem właśnie otworzyć drzwi, gdy podeszło do nas pięcioro wielkich facetów i spytało czy mogą nam pomóc. Czułem, że to był podstęp - próbowali dostać się na show. Gdy odrzuciłem propozycję, wzięli po prostu parę instrumentów i mikrofonów i ruszyli do drzwi. Chciałem odebrać im rzeczy, napięcie wzrastało i nagle rozpoczęła się bójka.
Musiałem walczyć sam z pięcioma typami. Moi chłopcy byli jeszcze zbyt mali żeby mi pomóc. Dwóch z nich uderzyłem w podbrzusze, ale inni zaczęli okładać mnie metalowymi statywami od mikrofonów i jeden trafił mnie w głowę tak mocno, że upadłem. Następny cios pozbawił mnie przytomności.
Gdy się ocknąłem, zobaczyłem jak pochylali się nade mną policjanci i świecili mi latarką w oczy. Pytali czy jestem ranny -"Tak" - wymamrotałem i popłynęła mi krew z rany na ustach.
Podźwignąłem się z trudem. Gdy obmacywałem moją twarz, miałem wrażenie, że część twarzy jest bez czucia, a nos jest połamany. Nie pozwoliłem się zabrać do szpitala- mieliśmy przecież występ. Tak więc wnieśliśmy sprzęt i ustawiliśmy go. Gdy pytałem dzieci co właściwie się stało, mówiły że ci faceci zbili mnie do nieprzytomności, a Michael zadzwonił po policję.
Było wielu gapiów, ale dopiero jak pojawiła się policja, ci faceci zostali zatrzymani. Gdyby nie Michael, tłukli by mnie dalej, mimo że leżałem na ziemi. Chłopiec być może uratował mi życie.
W czasie występu chłopcy zachowywali się profesjonalnie jak zawsze. Mówi się przecież: "Show musi trwać dalej" To im wpoiłem. Patrzyłem na nich i czułem, że boli mnie każda kość. Moja twarz i prawa ręka była bez czucia, całe ciało mnie bolało.
The Jackson 5 nagrali w Motown tyle piosenek, że nie sposób ich zliczyć. Ktoś kiedyś mi powiedział, że w ciągu 6 lat było ich 469, ale nie wszystkie zostały opublikowane. Wiele z nich było odłożonych jako rezerwa i leżą prawdopodobnie w archiwum Motown. Niektóre z tych piosenek są tak szczególne, że chciałbym o nich wspomnieć.
"Never Can Say Goodbye" należy np. do takich. Motown w ciągu 5 dni sprzedało ponad milion płyt z tym wspaniałym numerem napisanym przez Cliftona Davisa. Pamiętam jak moje dzieci ją nagrywały. To była jedna z takich piosenek, które podobały się od pierwszego przesłuchania.
Za bardzo poruszającą uważam też "With a Child's Heart" - szczególnie, gdy śpiewa Michael. To jest jedna z jego najpiękniejszych ballad. Tekst wyraża coś bardzo szczególnego i słychać wyraźnie jak wiele wyrazu i uczucia wkłada Michael w to wykonanie. Gene Page, który we wspaniały sposób aranżował wiele wczesnych utworów The Jackson 5, również brał udział w pracy nad tą piosenką.
No i oczywiście "One Day in Your Life". Czyż nie jest to piękna piosenka!! Uwielbiam tu szczególnie partię smyczkową i gitarę. Michael wykonał tą piosenkę tak wspaniale, że chce się jej słuchać bez końca. Tak to jest naprawdę cudowna ballada, której tekst opowiada prawdziwą historię.
Nie potrafię ubrać w słowa piękna muzyki- musicie jej posłuchać. Głos Michaela jest tak czysty i pełen wyrazu, że jeszcze dzisiaj uśmiecham się mimowolnie, gdy usłyszę gdzieś tę piosenkę.
Podczas tych lat, gdy prowadziłem The Jackson 5 do sukcesu, musiałem rozmawiać z wieloma ludźmi- przede wszystkim z reporterami- ponieważ było dla mnie jasne, że potrzebujemy wsparcia prasy i mediów, jeśli zespół chce zyskać międzynarodową sławę. Obecnie większość wykonawców ma własnych agentów prasowych, którzy dbają o ich popularność, ale w tamtych czasach nie było jeszcze takiego zwyczaju.
Często spotykałem się z dwoma redaktorkami z gazety Soul, Reginą Jones i Judy Spiegelman. Regina, Ken Jones (reporter telewizyjny) i Judy byli pierwszymi, którzy pisali o Jacksonach, gdy przyjechaliśmy do Los Angeles. Ściśle z nimi współpracowałem, aby być pewnym, że artykuły przedstawiają właściwy obraz grupy i zaciekawiają czytelników. Oczywiście gazeta zarabiała na tym, ponieważ nakład dzięki nam wzrastał.
Inną osobą, z którą blisko współpracowałem w tamtym czasie była Cynthia Horner z Right One, która głównie czytana była przez nastolatków. Cynthia bardzo nas wspierała, i jestem jej jeszcze dzisiaj bardzo wdzięczny za wiele kampanii prasowych dla The Jackson 5.
Krótko po tym jak podpisaliśmy kontrakt z Motown poznałem miłego, młodego faceta. Nazywał się Dick Clark. Natychmiast go polubiłem. Wydawał mi się bardzo spokojny i wycofany, zauważyłem jednak później, chętnie przebywał z ludźmi. Towarzyszył nam w czasie pierwszego roku jako profesjonalny artysta i wspierał pod każdym względem.
Miał wówczas swoje nowe show w TV "American Bandstand" do którego często zapraszał moich synów. Dick miał naturalny, kongenialny sposób przeprowadzania wywiadu; moim zdaniem zawsze zadawał moim chłopcom dobre pytania.
Pomógł nam promować nasze pierwsze koncerty. Jest szczery, potrafi szybko odpowiadać na pytania, lubi pracować z inteligentnymi ludźmi i nie dyskryminuje nikogo. Tak jak Michael ciężko pracuje i jest znany w świecie. To co robi, robi zawsze całym sercem i jest wiernym fanem naszej muzyki. Uważam za wspaniałe, że on i Michael ciągle ze sobą współpracują- jeden robi dla drugiego co tylko może. Jego firma Dick Clark Productions (w której pracują również członkowie jego rodziny) działa dobrze, pozostanie na zawsze jednym z naszych najlepszych przyjaciół. Będę mu zawsze wdzięczny za jego wsparcie.
Również Dick Griffey w czasie naszych początków wiele zrobił w promocji koncertów. Robił dobrą robotę. Później stworzył własną wytwórnię płytową SOLAR.
Michael Jackson i Dick Clark
Rozgłos przyniósł ze sobą też problemy. Któregoś wieczoru, gdy dzieci były jeszcze małe, zespół miał występ w pewnym show. Mieli stać na scenie ok. 1 godziny w pewnym hotelu, w środku Gary, na głównej ulicy. Byłem punktualnie z dziećmi przed wejściem na scenę, każdy z nas niósł część ekwipunku. Chciałem właśnie otworzyć drzwi, gdy podeszło do nas pięcioro wielkich facetów i spytało czy mogą nam pomóc. Czułem, że to był podstęp - próbowali dostać się na show. Gdy odrzuciłem propozycję, wzięli po prostu parę instrumentów i mikrofonów i ruszyli do drzwi. Chciałem odebrać im rzeczy, napięcie wzrastało i nagle rozpoczęła się bójka.
Musiałem walczyć sam z pięcioma typami. Moi chłopcy byli jeszcze zbyt mali żeby mi pomóc. Dwóch z nich uderzyłem w podbrzusze, ale inni zaczęli okładać mnie metalowymi statywami od mikrofonów i jeden trafił mnie w głowę tak mocno, że upadłem. Następny cios pozbawił mnie przytomności.
Gdy się ocknąłem, zobaczyłem jak pochylali się nade mną policjanci i świecili mi latarką w oczy. Pytali czy jestem ranny -"Tak" - wymamrotałem i popłynęła mi krew z rany na ustach.
Podźwignąłem się z trudem. Gdy obmacywałem moją twarz, miałem wrażenie, że część twarzy jest bez czucia, a nos jest połamany. Nie pozwoliłem się zabrać do szpitala- mieliśmy przecież występ. Tak więc wnieśliśmy sprzęt i ustawiliśmy go. Gdy pytałem dzieci co właściwie się stało, mówiły że ci faceci zbili mnie do nieprzytomności, a Michael zadzwonił po policję.
Było wielu gapiów, ale dopiero jak pojawiła się policja, ci faceci zostali zatrzymani. Gdyby nie Michael, tłukli by mnie dalej, mimo że leżałem na ziemi. Chłopiec być może uratował mi życie.
W czasie występu chłopcy zachowywali się profesjonalnie jak zawsze. Mówi się przecież: "Show musi trwać dalej" To im wpoiłem. Patrzyłem na nich i czułem, że boli mnie każda kość. Moja twarz i prawa ręka była bez czucia, całe ciało mnie bolało.
I close my eyes
Just to try and see you smile one more time...
All my dreams are broken
Just to try and see you smile one more time...
All my dreams are broken
dzieki wielkie Moniczko ;)
JUSTICE 4 MICHAEL!!
Janet Translate -> http://janettranslate.tnb.pl
JJPT -> www.jjpolishteam.fora.pl
Janet Translate -> http://janettranslate.tnb.pl
JJPT -> www.jjpolishteam.fora.pl