Amelia pisze:'Nuda, nic się nie dzieje, pociąg do Trzebini...'.
Ile wspomnień z dzieciństwa mam z tym dworcem..
Wyjeżdżałem z niego na wakacje. Uwielbiałem go i bałem się równocześnie. Uwielbiałem, bo jazda pociągami miała coś z magii. W nocy, kiedy widzisz te wszystkie miasta zza okna, te wsie, łąki, lasy, przesuwające się widoki. I nie jesteś ich częścią, nie masz domu, ale nie obawiasz się, że go ci zabraknie, bo tym domem jest pociąg. Że można było chodzić, pomimo że jesteś w podroży. I słyszeć rozmowy ludzi.
Nowa przestrzeń dla mnie małego na czas kilku godzin pobudzała wyobraźnię. Później, idąc do szkoły bawiłem się w wyobraźni, że jestem pociągiem i przemieszczam się na perony. Nawet się zatrzymywałem.
Taka dziś prosta sprawa, a dla dziecka to cały świat. Każde nowe urasta do rangi wydarzenia. Później już robimy się coraz bardziej obojętni, by móc wyławiać naprawdę nowe bodźce i doznania, bo byśmy zgłupieli. To zadziwienie światem chyba jednak jest najcenniejsze w dziecku. Entuzjazm plus chęć poznawania i uczenia się nowych rzeczy.
Ten sam dworzec wzbudzał we mnie lęk. Te drewniane schody z przestrzeniami pomiędzy stopniami dla dziecka były okropne i jawiły się jak potencjalna tragedia. Druga strona dziecięcego zadziwienia- gdzie większy entuzjazm, tam tez większy strach. Wiele lat później jeszcze te drewniane przejścia nad dworcami trwożyły mnie.
Tak mi się przypomniało.
Tekst tygodnia:
Mark Of The Ancients
Album: Dancing The Dream (1992)
Autor tekstu: Michael Jackson
obejrzyj<<
Trochę historii:
Z książki Josepha Jacksona/tłum. MonikaJ:
Nazwisko Jackson pochodzi od mojego pradziadka ze strony ojca - Juliego Gale. Nikt nie mówił do niego July- wszyscy nazywali go "Jack". Pradziadek Jack przyszedł na świat na początku XIX wieku, w hrabstwie Choctaw (stan Alabama przyp. Wikipedia)
tu więcej na temat miejsca<<. Był indiańskim uzdrowicielem, bardzo szanowanym ze względu na swoje umiejętności leczenia. W młodości pracował jako tropiciel dla armii USA. Zakochał się w mojej prababce, pięknej dziewczynie o imieniu Gina.
W 1838 r przyszło na świat ich pierwsze dziecko- chłopiec, którego nazwali Israel. Niestety w tamtych czasach, jeśli jedno z rodziców dziecka było niewolnikiem, ono również stawało się niewolnikiem. Jack jako Indianin był wolny, ale niestety moja prababka była niewolnicą i ten sam los przypadł jej synowi. Gdy Israel był starszy, ludzie nazywali go Nero. Nero, Son of Jack, a w końcu Nero Jack-son.
Tak jak pradziadek Nero był dużym mężczyzną o jasnej skórze, wysokich kościach policzkowych i małych chochlikach w oczach. I był również bardzo dumny. Był jeszcze chłopcem, gdy Jack zaczął wprowadzać go w tajniki medycyny. Pomimo wrodzonego talentu do ziół i zapotrzebowania na osoby potrafiące leczyć, ku rozpaczy rodziców Nero został sprzedany na plantację do Luizjany. Tak jak inni niewolnicy, Nero musiał jadać na kolanach przed niskim korytem, do którego sięgał łyżką. W końcu miał dosyć tego okropnego losu i uciekł. Natychmiast ruszył pościg, całą noc szukali jeźdźcy na koniach, wreszcie rankiem dopadli go nad rzeką milę od plantacji. Tak skatowali Nero, że stracił wiele krwi.
Gdy po paru miesiącach Nero wrócił do zdrowia, jego właściciel chciał go sprzedać, ale niewolnicy, którzy podjęli próbę ucieczki nie osiągali dobrych cen, tak więc pan Nera postanowił go maksymalnie wykorzystać do pracy. I tak mój dziadek harował zakuty w kajdany na nadgarstkach i kostkach na wilgotnych polach bawełny południa. W końcu zdjęto mu więzy, a Nero spróbował ponownie ucieczki. Tym razem plantator sam poprowadził pościg i wyznaczył nagrodę dla tego, kto pierwszy dopadnie Nero. Bał się, że inni pójdą za przykładem Nero, jeśli nie uda mu się go schwytać. Gdy go w końcu wytropił rozżarzonymi obcęgami ścisnął skrzydełka nosa Nero aż ten padł nieprzytomny. Zostawił mojego dziadka na ziemi bo myślał, że Nero nie żyje. Ale on był tak silny, że przetrwał tą okrutną karę. Blizny po poparzeniach naznaczyły jego twarz.
Podczas pobytu na plantacji w Luizjanie Nero miał ze swoją towarzyszką życia sześcioro dzieci. Później ożenił się z Indianką z plemienia Czoktawów (
więcej o tym plemieniu<<) - właściwie ona była w trzech czwartych Choctaw - to była moja babka Emmaline. Jego domowe życie z moją babką było z pewnością ucieczką od ciężkiej pracy, a harmonii małżeńskiej i życia rodzinnego mogli mu tylko pozazdrościć ci, którzy go uczynili niewolnikiem. Nie potrzebowali dużo pieniędzy, by być szczęśliwymi, bo się kochali. Emmaline pochodziła z Luizjany, a lekko żółtawy odcień skóry odziedziczyła po matce.
Gdy 31 stycznia 1865 prezydent Lincoln zniósł niewolnictwo, sytuacja Nero się poprawiła. W końcu mógł zająć się tym, czego się uczył sprzedażą indiańskich środków uzdrawiających. Z czasem stał się znany w okolicy, ponieważ wyleczył wielu ludzi. Jego sława uzdrowiciela rozniosła się i wielu ludzi przyjeżdżało z daleka, by poddać się leczeniu u niego.
Dziadek Nero prowadził proste życie i zaoszczędził tyle pieniędzy, że z babką został właścicielem dużej farmy w Sunnyvale, Mississippi. Za 120 hektarów żyznej ziemi zapłacił gotówką. Tam Nero i Emmaline wychowywali swoich piętnaścioro dzieci (razem Nero miał 21 dzieci). Moi dziadkowie i ich potężny klan utrzymywali się z ziemi, na której uprawiali kukurydzę, pomidory i warzywa oraz hodowali świnie i krowy.
W tamtym czasie Nero często zbierał w lesie zioła, z których gotował wywar, którym napełniał butelki i dawał do picia chorym, robił również maść z różnych roślin leśnych. Swoimi środkami leczniczymi zaopatrywał Indian oraz byłych niewolników, którzy w zamian dawali mu to, co mogli.
Nero bardzo lubił śpiewać i często w środku miasta urządzał stare tańce wojenne plemienia Czoktawów. Któregoś sobotniego wieczora szeryf i jego ludzie otoczyli powrozami ulicę, na której tańczył Nero i próbowali go zamknąć za zakłócanie spokoju, ale Nero zorientował się wskoczył na konia, przeskoczył przez powrozy i uciekł. Po tym szeryf zostawił go już w spokoju.
Gdy dzieci Nero i Emmaliny opuściły dom i założyły własne rodziny Nero przyjął na swoją farmę dzieci swojego młodszego brata Williama, m.in. mojego starszego kuzyna Rufusa. Rufus był podobny do mnie; powinien był więcej czasu poświęcać ziołom, dzięki którym dziadek leczył. Ale był wówczas dzieckiem i jak wszystkie dzieci nie myślał o tym, jak cenna jest ta wiedza.
Gdy Rufus miał 4 lata, umarła żona Nero. Z czasem również Nero stał się stary i słaby, a ponieważ nie mógł już pracować na farmie tak, jak kiedyś, musiał niektóre rzeczy codziennej potrzeby kupować u białego mężczyzny o imieniu Eroy. To były tylko drobne sprawunki, ale Eroy prowadził staranną ewidencję. Rufus w tamtym czasie był jeszcze dzieckiem; wydawało mu się, że Nero będzie coraz słabszy. I to musiało być powodem, że Nero zdeponował u Eroy'a ważne dokumenty, aby je dla niego przechował. W końcu Eroy, do takiego wniosku doszliśmy później ja i Rufus, wszedł w posiadanie farmy jako pokrycie długów, które miał rzekomo mieć u niego Nero.
I w ten sposób nasza rodzina straciła żyzną Farmę, przez lata pielęgnowaną przez nas i krewnych. Gdy później dowiedzieliśmy się z Rufusem, że na tych terenach znajdowały się bogate źródła ropy, padliśmy z wrażenia. Dzierżawa terenów roponośnych dochodziła wówczas do 1,2 miliona dolarów.
Nero swoje ostatnie lata życia spędził samotnie na farmie, ponieważ William i Rufus pojechali do domu. Zmarł w 1924 r, długo przed moimi narodzinami. Mój ojciec Simuel mieszkał wówczas w Arkansas, gdzie znalazł pracę, dowiedział się o śmierci na tyle późno, że nie mógł dojechać na pogrzeb o czasie. Mój wuj sam Sam z Oklahomy dojechał i inny syn dziadka wuj Esco również przyjechał. Mój tato był najmłodszym synem Nero. Miał siostrę bliźniaczkę Janey D. Hall.
Moją prababką ze strony matki była Mattie Daniel. Urodziła się w 1864 roku. Jej matka była ułomną córką białego właściciela plantacji, a ojciec był niewolnikiem z tej plantacji. Pomimo protestów matki Mattie została sprzedana innej rodzinie, ponieważ plantator nie mógł znieść, że jej ojciec jest czarny. Gdy bylem młodym mężczyzną, historia mojej prababki dawała mi do myślenia. Gdybym miał dzieci, myślałem, nie spuściłbym ich z oczu i tak na nie uważał, żeby nikt nie mógł mi ich odebrać.
W każdym bądź razie, Mattie nigdy nie żyła życiem klasy wyższej na południu Stanów, tak jak jej matka. Tak jak Nero, prababka od strony mojej mamy była niewolnicą na polach bawełny, Mattie wyszła za mąż dwukrotnie i miała 17 dzieci. Jednym z tych dzieci była moja babka, a innym moja ciotka Verna.
Nero był szanowany z powodu jego umiejętności leczenia, jak również dlatego, że posiadał własną ziemię- co w tamtych czasach było niezwykłe, jeśli chodzi o byłych niewolników. Mój ojciec odziedziczył po nim pilność i on również był szanowany przede wszystkim ze względu na dobre wykształcenie. Simuel spędził 9 lat w Alcorn College w Mississippi, i w wieku 24 lat był kawalerem i miał stopień magistra co należało do rzadkości.
Dowiedział się, że w Ashley County w Arkansas jest wolna posada nauczyciela. Przeszedł 200 mil z Mississipii na piechotę, aby się o nią starać i otrzymał tą posadę. W tym czasie na wsi lekcje oddziału podstawowego i High-School prowadził ten sam nauczyciel. Professor Jackson, jak był nazywany, miał dwie szczególnie inteligentne uczennice, które od początku rzuciły mu się w oczy: siostry King. Jedna z nich, Chrystal miała promienisty uśmiech, głośno się śmiała i była wesoła. Gdy skończyła 16 lat, została żoną Simuela Jacksona. To była moja matka.
Wszyscy w tym małym mieście, w którym wyrosłem, lubili moją rodzinę. Wolny czas spędzaliśmy w domu albo w kościele, a ponieważ tato był kimś ważnym, wszyscy zwracali na nas uwagę i mieliśmy zawsze przyjaciół.
Tu<< małe drzewo genealogiczne Michaela. Może ktoś pokusi się o poszerzenie o wcześniejsze pokolenia?
He had lived in the desert all his life, but for me it was all new. "See that footprint in the sand?" he asked, pointing to a spot by the cliff. I looked as close as I could. "No, I don't see anything."
"That's just the point." He laughed. "Where you can't see a print, that's where the Ancient Ones walked."
We went on a little farther, and he pointed to an opening, high up on the sandstone wall. "See that house up there?" he asked. I squinted hard. "There's nothing to see."
"You're a good student." He smiled. "Where there's no roof or chimney, that's where the Ancient Ones are most likely to have lived."
We rounded a bend, and before us was spread a fabulous sight -- thousands upon thousands of desert flowers in bloom. "Can you see any missing?" he asked me. I shook my head. "It's just wave after wave of loveliness."
"Yes," he said in a low voice. "Where nothing is missing, that's where the Ancient Ones harvested the most."
I thought about all this, about how generations had once lived in harmony with the earth, leaving no marks to scar the places they inhabited. At camp that night I said, "You left out one thing."
"What's that?" he asked.
"Where are the Ancient Ones buried?"
Without reply, he poked his stick into the fire. A bright flame shot up, licked the air, and disappeared. My teacher gave me a glance to ask if I understood this lesson. I sat very still, and my silence told him I did.
Ślad Po Starożytnych
tłum. Joanna Kołodziejczyk
Przez całe życie żył na pustyni, a dla mnie wszystko było nowe. "Widzisz ten ślad na piasku?", zapytał wskazując miejsce przy klifie. Spojrzałem tak blisko jak tylko mogłem. "Nie, nic nie widzę".
"To tylko punkt". Zaśmiał się. "Tam, gdzie nie widzisz śladu, Starożytni szli".
Poszliśmy nieco dalej i wskazał na wolną przestrzeń, wysoką na piaskowej ścianie. "Widzisz tamten dom?" zapytał. Spojrzałem mocno z ukosa. "Nic tam nie widać".
"Jesteś dobrym uczniem". Uśmiechnął się. "Tam, gdzie nie ma dachu czy komina, Starożytni właśnie najprawdopodobniej żyli".
Minęliśmy zakręt i przed nami rozciągnął się znakomity widok - tysiące pustynnych kwitnących kwiatów. "Czy widzisz coś brakującego?" zapytał mnie. Potrząsnąłem głową. "To tylko przepiękna fala za falą".
"Tak", powiedział niskim głosem. "Tam, gdzie niczego nie brakuje, Starożytni właśnie zbierali z pola najbardziej".
Myślałem o tym wszystkim, o tym, jak kiedyś pokolenia żyły w harmonii z ziemią, nie zostawiając śladów kiereszujących miejsce, które zamieszkiwali. Tej nocy w obozowisku powiedziałem: "Pominąłeś coś".
"Co takiego?" spytał.
"Gdzie Starożytni zostali pochowani?"
Bez odpowiedzi wsadził swój kij do ognia. Jasny płomień rozbłysnął. Liznął powietrze i zniknął. Mój nauczyciel spojrzał na mnie z ukosa pytając, czy zrozumiałem tę lekcję. Siedziałem nieruchomo, a moja cisza powiedziała mu, że zrozumiałem.
толкуй текст!