Koncerty

Miejsce na tematy zupełnie nie związane z Michaelem Jacksonem. Tutaj możesz luźno podyskutować o czym tylko masz ochotę. Jedynie rozmowy te muszą być oczywiście kulturalne :) Zapraszam MJówki do pogawędek.
Awatar użytkownika
Tomo128
Posty: 138
Rejestracja: ndz, 29 lip 2007, 16:53
Lokalizacja: Tczew

Post autor: Tomo128 »

Co sądzicie o koncercie Ennio Morricone w Gdańsku 30 sierpnia? Wg mnie będzie to super wydarzenie. Zdobywca Oskara wykona swoje najlepsze utwory. Jest to światowej sławy kompozytor przede wszystkim motywów filmowych ;-)
Tomo128
Obrazek
Awatar użytkownika
Jacksomanka
Posty: 447
Rejestracja: śr, 26 gru 2007, 23:37
Lokalizacja: warszawskie okolice.

Post autor: Jacksomanka »

derozje pisze:Wybiera się ktoś na Slipknota, U2 albo Rancida ?
musze ci powiedzieć ze ja się wybieram na U2.
i nie sama. Wybrałabym się na Slipknota ale nie wysżło.
czy jest ktos kto sie załapuje na U2 jeszcze?
Awatar użytkownika
MJackson
Posty: 514
Rejestracja: czw, 07 sie 2008, 10:15
Lokalizacja: Kraków

Post autor: MJackson »

Ja jadę z tatą na U2
ObrazekObrazek
Awatar użytkownika
Pank
Posty: 2160
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 19:07

Post autor: Pank »

Beth Ditto śpiewała ain’t no place like Poland; od siebie dodam – like Babie Doły 2. Oto mamy festiwal, który może konkurować z europejskimi gigantami. Który bez obciachu możemy pokazać znajomym z zagranicy – ci jeszcze będą zachwyceni piwem za mniej niż dwa euro... Na którym liczba gwiazd świecących triumfy jest większa niż liczba gwiazd, które błyszczały kilka lat temu. I na którym organizacja działa niemal bez zarzutu – a to trudne, gdy w jednym miejscu zbiera się na kilka dni ponad sześćdziesiąt tysięcy ludzi. Do tego panuje dość przyjemna atmosfera - choć tych, którzy na występach wielkich siedzą w miasteczku, popijając piwo, nie rozumiem. Przynajmniej jeszcze przez kilka tygodni będą mogli pokazać się z zieloną opaską na ręku...

Obrazek

W wywiadzie dla festiwalowej gazetki stwierdzili, iż zostawiwszy w tyle Londyn, wysiadła im klimatyzacja. W Niemczech musieli wymienić autokar na nowy. A potem trafił w nich piorun. Na głównej scenie też nie szło po ich myśli... To Arctic Monkeys - obok Basement Jaxx - pretendowali do bycia gwiazdą dnia pierwszego. Cenię ich dwie pierwsze, przebojowe płyty - i materiału z nich, rzecz jasna, nie zabrakło. Były też niespodzianki – podobno po raz pierwszy zagrali melancholijny Only Ones Who Now z Favourite Worst Nightmare. Po raz pierwszy można było też usłyszeć kilka kompozycji z zapowiadanej na sierpień płyty Humbug. Bez rewolucji, bez rewelacji - to piosenki, jakby wolniejsze, lecz nagrane w stylu, do którego zespół zdążył nas dobrze przyzwyczaić. Zdecydowanym nieporozumieniem okazała się natomiast... dwukrotna awaria prądu. Rzecz, która w przypadku gwiazdy wieczoru, być nie powinna. Rzecz, która potrafiła popsuć i tak dość chłodną atmosferę panującą między zespołem a publicznością. A przecież gdy w dyskografii ma się takie utwory jak I Bet You Look Good on the Dancefloor albo Brianstorm, człowiek spodziewa się innej energii...

A może to przez Peter Bjorn & John występ ich wydał się mniej atrakcyjny? Nie znałem ich, ale dla mnie ten festiwal polegał przede wszystkim na odkrywaniu nowego: tu przez godzinę dostarczono mi dawkę świetnej muzyki... i rozrywki. To oni dali występ wieczoru. Pierwszy w Polsce, mimo dziesięcioletniej działalności. Podobali się nie tylko ze względu na radość kipiącą ze sceny czy świetny kontakt z publicznością. Także ich muzyka - melodyjna, często dość minimalistyczna, oparta nieraz wyłącznie na perkusji, basie, czasem klawiszach lub gitarze – uwagę przykuła. Do tego mocny, świetny wokal Petera Morena – i stałem się sympatykiem zespołu. Reakcja publiczności na ich największy przebój, ‘gwizdany’ Young Folks, przesympatyczna. Czym prędzej sięgam po cały Writer's Block.

Na Łąki Łan wybierałem się już dwa razy w Warszawie; w końcu obejrzałem ich dopiero na Babich Dołach. I może to zmęczenie, bo zaczęli tuż po pierwszej. Coś nie halo - choć mają to c o ś, grają świetny funk i rock, bawią się dźwiękami, mają na siebie pomysł. Także nowa płyta, Łąki Łanda, tak chwalona niedawno w recenzjach, wydaje się być warta zapoznania. Tyle, że ich show w Polsce porównywałbym do występów Dick4Dick czy Czesława Śpiewa - raz zobaczyć, szczerze się uśmiechnąć, w porządku; więcej byłoby najprawdopodobniej nie do zdarcia.

Obrazek

Skoro o polskich zespołach mowa. Piątkowa Gaba Kulka, tak jak myślałem, nie zawiodła. Wprawdzie jej ostatni album szybko wpadł w ucho i jeszcze szybciej wypadł - ale to nie przeszkodziło w dość przyjemnym odbiorze. Szczególnie, że poza utworami z Hat, Rabbit, zagrano też te starsze. I był też cover... Papa Don’t Preach. Madonna nie zaśpiewa tego w Warszawie, więc tym bardziej miło usłyszeć go teraz, w gabokulkowej odsłonie. Z kolei niedzielna Maria Peszek poszła na całość. Ze starej ekipy koncertowej zostawiła tylko Foxa, skupiła się głównie na piosenkach z Marii Awarii i, jakby tego mało, te zagrała zupełnie inaczej niż na płycie. Jak u Nosowskiej, postanowiono wszystko zaaranżować raczej na rockowo. Wyszło przyjemnie, tylko – poza kilkoma momentami - nijak do koncertów promujących Miasto Manię. Tylko, że Marii potrafię te niedostatki wybaczyć, skoro robi takie urocze rzeczy na scenie.

Poza tym, z rodzimego podwórka bardziej lub mniej in plus Kawałek Kulki, Iowa Super Soccer, The Calog i The Car Is On Fire. Raczej in minus – Furia Futrzaków, Renton i Pati Yang presents FlyKKiller. Co do Patrycji Grzymałkiewicz – może dlatego, że spodziewałem się czegoś innego?

Gossip jaką muzykę ma, taką ma. Ja taki Music for Men słucham z przyjemnością, ale bez większych uniesień. Przeczytawszy jeden z ostatnich wywiadów z wokalistką zespołu, stwierdziłem że będzie ciekawie. I... pełna satysfakcja. Podczas występ chyba niemal wszystkim udzielał się taki sam humor jak żywiołowej, tańczącej i rozgadanej Beth. Niezorientowani w twórczości mieli popularne Standing in the Way of Control i nowsze Heavy Cross, geje – dedykowane im Men in Love; wszyscy bawili się wyśmienicie. I kto z Polaków nie poczuł się połechtany, gdy Ditto śpiewała wspomniane już przeze mnie słowa? Hołd Michaelowi też został oddany: fragment Billie Jean zabrzmiał już po otwierającym Pop Goes The World. A kilka godzin, na tej samej scenie, tą samą piosenkę usłyszeliśmy jeszcze na Basement Jaxx.

Teraz o sztuce cukiernictwa będzie. Bo Duffy zaczęła słodzić piątek, punkt jedenasta pm. Z minuty na minutę, z widza na widza, w namiocie robiło się i coraz duszniej, i coraz słodziej. Beza za bezą, cukierek za cukierkiem. Na Rockferry jadłem sernik z czekoladową polewą, na Delayed Devotion podano pączki z różanym dżemem. Lukru? A ja tylko Mercy chciałem, bo – co jak co - to świetny numer jest. Wisienka na przecukrzonym torcie pojawiła się na samym końcu. Śpiewaliśmy, tańczyliśmy, i uff! W namiocie znów można było oddychać... Jakby Duffy nie wyszło przypadkiem w muzyce, niech zakłada sieć cukierni. Duffy Donnuts. Albo Duffy Cookies. Zaiste, będzie przekonująca.

Nie wiedziałem, czego spodziewać się po Mobym. Zostałem zaskoczony pozytywnie. Trochę dzięki świetnie zagranej muzyce, trochę dzięki różnorodności: było przede wszystkim tanecznie, przebojowo, ale też i na rockowo, lirycznie a i w innym niż na Hotel Raining Again jakby funkowo... Moby śpiewał, grywał na bębenkach, popisywał się solówką, uroczo dziękował, zagrał na bis Ring of Fire Johny’ego Casha, w nieśpiewanych przez niego utworach dzielnie zastępowała go kobieca część zespołu. Trudno było się nie bawić, skoro zagrano tyle przebojów... Jak na mnie, koncert piątku.

Nie wiem, kim jest Lily Allen. Ja na koncercie byłem jako alien, fajne miejsca pod sceną główną chciałem tylko znaleźć... Część piosenek brzmiała znajomo, ale w końcu jej ostatni album wylądował na pierwszym miejscu UK Album Charts, ciężko więc w tym wypadku bez hitów na czasie. Podobno ma świetny głos, ale jeżeli tak - to co napisać o grającej na sąsiedniej scenie Priscilli Ahn? Podobno gra niesamowite koncerty, tylko te piosenki średnie, bardzo średnie. Na kompozycji o zajmującym tytule Fuck You proszono o uniesienie palców swych środkowych. Był nawet cover piosenki Britney Spears... Tylko, że oryginał brzmiał przy tym nieźle. Lily wspominała o emocjach związanych z następnym występem i, co tu dużo ukrywać, publiczność chyba też nie mogła się go doczekać. Można było zapomnieć o jakichkolwiek bisach. O pokazaniu trzeciego sutka też.

Kings of Leon nie zaskoczyli chyba tym, że po ich występie nie będzie się zaskoczonym. Pewnie nawet jakby odegrali wyłącznie ostatnią płytę, gdzie jedna piosenka jest lepsza od drugiej, nikt nie poczułby się urażony. Trudno przecież nie docenić takiej albo takiej piosenki. Pojawił się jednak i materiał starszy: mniej znany, ale niemal równie dobry. I chyba nie było głośniejszego momentu podczas festiwalu, niż wspólne odśpiewanie popularnego Sex On Fire:

Dark of the alley
The breaking of day
Head while I'm driving
Soft lips are open
Them nuckles is pale
Feels like you're dying
You, your sex is on fire!
And so were the words to transpire!


Obrazek

Z Placebo jest problem. Ciężko narzekać, gdy jest się na tyle blisko sceny, że oglądanie koncertu z telebimu mija się z celem. Gdy spocony tłum, stłoczony przed barierkami do granic możliwości, kompletnie nie przeszkadza. Gdy masz niemal - a przez chwilę dosłownie - na wyciągnięcie ręki członków jednego ze swoich ulubionych zespołów. Po raz pierwszy, w dodatku wciąż w ponadprzeciętnej formie. Brian śpiewa chyba nawet lepiej niż na płycie. I nagłośnienie, jak na festiwalowe warunki, jest znośne - porównując do pamiętnego koncertu Bjork sprzed dwóch lat... kiedy słyszało się głównie basy i inne dudnienia.

Były momenty, kiedy wgniatało. Zespół postarał się o niezły dobór utworów z premierowego Battle for the Sun i zaprezentował po kilka piosenek z każdego - poza debiutem - albumu. Część z nich, jak Meds czy Sleeping with Ghosts, pojawiło się w nieco zmienionych aranżacjach. Tylko ballad, chyba najjaśniejszego punktu zespołu, niemal zabrakło. Ci, którzy spodziewali się chociażby popularnego 20 Years czy Without You I'm Nothing, mogli wyjść więc zawiedzeni. Molko przed Song to Say Good-Bye krzyknął nam, children of Poland, że to jeszcze nie pożegnanie. I chyba nie miał wyłącznie na myśli zagranych za chwilę bisów; pewnie dopiero podczas jesiennej trasy koncertowej usłyszymy dużo więcej. Jeżeli o nowy album chodzi, liczę po cichu na uroczy King of Medicine.

O innych wiele nie napiszę, z powodów różnych. Mam wrażenie, że i rockowo-elektroniczny Late of the Pier czy raczej alternatywny Hjaltalin (swoją drogą, to ciekawe, że tyle fajnych artystów pochodzi z niewielkiej przecież Islandii) zagrali świetnie - zdążyłem tylko na niewielką część. Kompromisy... Musiałem też zrezygnować chociażby ze Speed Caravan, Kapeli ze wsi Warszawa albo The Ting Tings. I pardon, pardon, nie wytrwałem wielu minut na The Kooks i White Lies. Nie rozumiem też fenomenu Faith No More, albo podczas koncertu byłem myślami gdzie indziej. Nie moja bajka. Z kolei Basement Jaxx, Madness, The Prodigy znałem tyle o ile; bo kto nie zna kilku popularnych kawałków tych grup? Jednak widok kilku - kilkunastu - kilkudziesięciu tysięcy ludzi, w znacznej części roztańczonej i rozbujanej, jak w transie, musiała robić wrażenie. Też bawiłem się świetnie.

Post scriptum. Zobaczyłem żaglowce, przeszedłem kawałek Trójmiasta, zrobiłem zdjęcie Neptunowi, opaliłem się, przeczytałem niezłą książkę, umierałem na stojąco na trasie Warszawa Wschodnia – Gdynia Główna. Tylko pieroga nie zjadłem. Dobry festiwal nie obyłby się jednak bez miłych spotkań. Pozdrawiam Basię i obie Kasie. I przepraszam za nieobecność w niedzielę. Byłem myślami.

Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

O. Rodzina :)

Na Radiohead bilet, 1 sektor pod sceną (nie ma już w normalnej sprzedaży):
http://www.allegro.pl/show_item.php?item=700198175

Kto chce?
Ostatnio zmieniony wt, 28 lip 2009, 21:43 przez kaem, łącznie zmieniany 1 raz.
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Awatar użytkownika
Tomo128
Posty: 138
Rejestracja: ndz, 29 lip 2007, 16:53
Lokalizacja: Tczew

Post autor: Tomo128 »

Zachęcam do kupna 1 bilet świetne miejsce siedzące, Ennio Morricone Gdańsk 30 sierpnia: http://allegro.pl/item692114238.html

lub kontakt ze mną, co do ceny.
Tomo128
Obrazek
Awatar użytkownika
Julia94
Posty: 137
Rejestracja: ndz, 26 lip 2009, 19:33
Lokalizacja: Rzeszów

Post autor: Julia94 »

Ja jade na koncert U2 ;-)
Awatar użytkownika
aga.mj
Posty: 163
Rejestracja: sob, 25 lip 2009, 18:07
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: aga.mj »

Jacksomanka pisze:
derozje pisze:Wybiera się ktoś na Slipknota, U2 albo Rancida ?
musze ci powiedzieć ze ja się wybieram na U2.
i nie sama. Wybrałabym się na Slipknota ale nie wysżło.
czy jest ktos kto sie załapuje na U2 jeszcze?
trochę poźno pisze ale ja sie wybrałam na Slipknota :P nie pomyślałabym że na tym forum znajde osoby, które lubią Slipknota, no prosze :P :-)
Obrazek
When will this mystery unfold?
serce pragnie uwierzyć, rozum nie daje na to zgody...
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Ciekawe, czy Mark Kozelek zaśpiewa tę swoją piosenkę sprzed lat teraz na Off Festivalu? Tekst zawsze można troszkę zmienić.

MICHAEL


Michael, where are you now?
Michael, where are you now?

Smile at my excitement
The last time you called
I slipped again to ask you
From whereabouts
I got a lead from your old triple-ex-girlfriend
She said I heard he lost his mind again
I said I didn't know that you ever did

Michael, where are you now?
Michael, where are you now?

Sleeping through the mornings in flannel and hair
Getting high in the Southern air
Surely send the evenings down the unfamiliar
The last to feel the salt water feeling
Skipping the shadows in the dead zone
With the ghost on your side
Of the state's borderline
Of whispering

Take it
Take it
Take it
Take it
Take it

Do you remember the first subway ride?
Our first heavy metal haircut?
Our last swim on the East Coast?
And me with my ridiculous looking pierced nose
I remember your warm smile in the sun
The daydreaming boy without a shirt on
The burning ambers fly father
Left the mother of three sons
You're the oldest juvinile delinquent boy

My best friend



edit:
Do odsłuchu:
http://www.youtube.com/watch?v=vrT0OZsdFfU
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Awatar użytkownika
mrs_ewa
Posty: 85
Rejestracja: czw, 16 lip 2009, 22:51

Post autor: mrs_ewa »

Jacksomanka pisze:
derozje pisze:Wybiera się ktoś na Slipknota, U2 albo Rancida ?
musze ci powiedzieć ze ja się wybieram na U2.
i nie sama. Wybrałabym się na Slipknota ale nie wysżło.
czy jest ktos kto sie załapuje na U2 jeszcze?
tak ja sie wybieram i nie mogę sie już doczekać
Awatar użytkownika
endka
Posty: 474
Rejestracja: ndz, 19 lip 2009, 11:13
Lokalizacja: d-_-b kce

Post autor: endka »

ja też idę na U2 jutro z Moim M. i białym ręcznikiem :happy:
"Don't say UH-OH! Vampires do NOT say UH-OH!"
Awatar użytkownika
mrs_ewa
Posty: 85
Rejestracja: czw, 16 lip 2009, 22:51

Post autor: mrs_ewa »

z biała koszulka byłam 4 lata temu, tym razem bedzie czerwona :glupi:
Awatar użytkownika
MJackson
Posty: 514
Rejestracja: czw, 07 sie 2008, 10:15
Lokalizacja: Kraków

Post autor: MJackson »

Ja idę z dwoma czerwonymi kartkami A1 glupija
Tylko zastanawiam się czy nie napisać na nich U2 :knuje:


Czy ktoś z was wybiera się na Depeche Mode na 10?
ObrazekObrazek
Awatar użytkownika
Jeanne
Posty: 323
Rejestracja: śr, 04 mar 2009, 14:33
Lokalizacja: Starachowice

Post autor: Jeanne »

Napiszcie jakie wrażenia po koncercie. ;-)

Ja wybieram się na Depeszów, ale 11 lutego. Może ktoś jeszcze stąd wybiera się na tę datę?
Awatar użytkownika
MJackson
Posty: 514
Rejestracja: czw, 07 sie 2008, 10:15
Lokalizacja: Kraków

Post autor: MJackson »

Jakie miejsca udało ci się zdobyć Jeanne?
ObrazekObrazek
ODPOWIEDZ