Już niejednokrotnie na tym forum dyskutowano o autodestrukcyjnych zapędach Michaela. Nie wiem, czy to on sam prosił się o przylanie.
A właśnie dopiero co, przyparta do muru różnymi życiowymi okolicznościami, przeczytałam książkę Paulo Coelho „Być jak płynąca rzeka”. Niejeden raz nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że o Michaelu też tutaj jest mowa. Najbardziej zastanowiło mnie opowiadanie pt. „Prawo Jante”. Nie wdając się w szczegóły, owe prawo ma taki sens: „bądź przeciętny i anonimowy – to najlepsza droga. Postępując w ten sposób, unikniesz poważnych problemów w życiu”. Autor opowieści proponuje stworzyć antyprawo Jante: „Jesteś więcej wart niż myślisz. Twoja praca i twoja obecność na ziemi są ważne, nawet jeśli w to nie wierzysz. To prawda, że myśląc w ten sposób, możesz mieć wiele problemów ponieważ łamiesz prawo Jante, jednak nie daj się nikomu zakrzyczeć, żyj bez strachu, a wygrasz”.
Michael Jackson żył w ten sposób. Czy wygrał?
W innym opowiadaniu Coelho pisze: „Większość ludzi pod byle pretekstem unika wyzwania, konformizm, dojrzałość, strach przed ośmieszeniem, poczucie bezsilności”.
O Michaelu nie można powiedzieć, że był konformistą. Michael szokował, ale nie dla samego wywołania szoku i taniego podbicia sobie popularności, choć co tu ukrywać, kochał bycie popularnym. Chciał nam coś przekazać. Sam twierdził, że chce ludziom dawać radość poprzez muzykę, ale dawał więcej. Zmuszał do myślenia poruszając ważne kwestie w swoich piosenkach. W Black Or White temat był bardzo ważny, ale i ryzykowny jeśli chodzi o Michaela, zważywszy na kolor jego skóry, o czym pisze kaem. A forma teledysku wręcz skandaliczna. Michael, tak inni wielcy, którzy pozostawiają po sobie ślad, nie chodził utartymi ścieżkami. Uwielbiał wyzwania. Nawiasem mówiąc, też nie jestem mężczyzną jak
give_in_to_me, ale sądzę, że męski autoerotyzm może też tak wyglądać, a jeśli jeszcze chce pokokietować kobiety, to jak najbardziej, vide chippendales dance. Nie znaczy to, z porównuję Michaela do panów, tej profesji, ale gesty erotyczne na wizji… no bo jak inaczej można odebrać te gesty (oj, chyba posypią się gromy na moją głowę).
Nie możemy jednak zapominać, że ten filmik powstał zanim pojawiły się pierwsze oskarżenia o molestowanie. Michael miał wtedy mocną pozycję po trasie Bad World Tour. Miał wizerunek seksownego faceta, za którym szaleją tłumy nastolatek, a jednocześnie był odbierany jako niewinny i nieosiągalny. Mógł wtedy przyszaleć z erotyką podczas promocji następnej płyty. I czasami przychodzi mi do głowy, czy to nie ten fragment z panterą, z tymi jednak mocno erotycznymi gestami, ośmielił Chandlerów w niedalekiej przyszłości do oskarżeń, bo przecież wtedy rozpętała się znowu medialna dyskusja na temat seksualności Michaela.
Na początku lat 90-tych wydawało się chyba, że Michael jest niezniszczalny, że więcej może, niż w rzeczywistości mógł. Więc może Michael zatracił wtedy też poczucie rzeczywistości, i myślał, że i tak mu wszystko ujdzie płazem. Media wyniosły go na piedestał, prawie, że na ołtarze, ale upadek po tym był bardzo bolesny.
kaem pisze:I do tego później sam się od tego odciął i nie mówił za wiele na temat.
Nie jestem przekonana czy tak bardzo się odciął. Może i nie mówił, ale przecież ten film był wykorzystywany podczas koncertów, nawet na następnej trasie History World Tour.
I jeszcze słówko w sprawie ankiety
a_gador. Ja tam chętnie wezmę w niej udział, bo też uwielbiam pouczać i mieć ostatnie słowo, i czasami też mi się coś pomyli
Dlatego wybieram jako odpowiedź …..przesłanie MJ’a: L.O.V.E. (and room , oh sorry and peace).