LittleDevil pisze:
Takie podejscie do sprawy wcale nie jest takie idiotyczne, jak Ci sie wydaje. Teledysk juz dawno wyodrebnil sie jako samodzielna forma i przestal byc jedynie wizualnym uzupelnieniem muzy.
Nie wyodrębnił się. I nigdy nie bedzie samodzielną formą bo jest uzupełnieniem muzyki. Może to wyda się szokujące dla niektórych ale - najpierw powstaje utwór muzyczny a potem ( jeśli uwtór ten ma promować płyte ) staje się singlem i kreci sie do niego teledysk.
No chyba, że dzisiejsi "muzycy" zaczynaja od: mam swietny pomysł na klip, dograjmy do niego jakas muzyke.
Majac do czynienia z syntetycznym dzielem sztuki nie da sie z gory dyktowac, ze ktorys z tworzacych go elementow musi byc wazniejszy od drugiego.
HELLOŁ Muzycy tworzą muzyke. Pojedyncze utwory promują płyte. Do utwórów nagrywa się teledyski. Zagadka - Do czego ? Do promowania utworu a co za tym idzie płyty.
Gdyby utwory singlowe ( i teledyski do nich ) były autonomicznymi tworami nie ukazywały by się albumy ( no chyba, że reszta utworów to zapchacze płyty wobec czego sprzedaje się twoar niepelnowartosciowy.
Nie nazywaj dziełem sztuki teledysków jako jakiegos osobnego medium. Bo w wiekszosci jest to kicz pokazujący rozdygotanego/ą , spiewajacego, tanczacego artyste pokazywanego z 30 ujec a same klipy montowane są tak by zeby cos zobaczyc tzreba ogladać na spowolnieniu.
Chyba nie do konca zrozumiales, co thewiz miala na mysli - zanim zaczniesz sie wysmiewac z czegokolwiek, obejrzyj sobie dokladnie np. "Ghosts", a zauwazysz, jak bardzo muzyka zostala podporzadkowana temu, co dzieje sie na ekranie. Czy stracila przez to na wartosci?
Jackson krecił dłuzsze filmy muzyczne z ( tadam ) fabułą. Co to ma wspolnego z 4minutowaymi klipami Gagi ?
Co do wartości utworu
Ghosts wypowiadać się nie bede obszernie. W skrócie ten kawałek to dla mnie porazka muzyczna.
W tym wypadku jest to najzupelniej w porzadku, jesli nieco slabsza muza zostanie uzupelniona ciekawym tlem, tworzac moze nie opad szczeny, ale cos na swoj sposob wartosciowego.
I bedzie to w dalszym ciagu słaba muza.
Co do oceny filmow po sciezkach dzwiekowych... W sumie dlaczego nie? Zastanawiales sie, jak by prezentowaly sie np. Wladca Pierscieni albo chociazby Star Wars bez swojej muzyki?
Na pewno Włądca byłby ciagle dobrym filmem ( SW nie trawie ). Sciezka dzwiekowa ma byc tłem w filmie ale czesto potrafi być genialna osobno.
Ale jesli film jest kiepski to nie bede go ogladał dla samej muzyki tylko poslucham plyty.
dlaczego wiec nie oceniac filmu po muzie, skoro takze w tym wypadku jest ona jednym z glownych walorow?
Bo jak pisałem wyżej muza to jeden z wielu elementów w filmie a nie głowny rozdajacy karty. Dobre filmy " bez swojej specyficznej muzyki " byłby dobrymi filmami. Nawet byś nie wiedział , że mogą być lepsze przez lepszy soundtrack. Kiepskich filmów sama muzyka nie ratuje.
Wspolczujesz sluchaczom "dzisiejszej muzy", bo wydaje Ci sie, ze tego typu tworczosc to wynalazek dzisiejszych czasow ?
Na pewno " wynalazkiem " dzisiejszych czasów jest podniecanie się klipami , które nie istnieją i zapowiedziami ( SIC ! ) tych klipów.
Idac Twoim tokiem myslenia trzeba by wyslac do diabla niemalze wszystkich tworcow opery barokowej
Co ma przedstawienie operowe do 4 minutowego klipu promujacego utwór, promujacy płyte ? ( tak wiem, powtarzam sie )