Interpretuj tekst!

Dyskusje na temat działalności muzycznej i filmowej Michaela Jacksona, bez wnikania w życie osobiste. Od najważniejszych albumów po muzyczne nagrody i ciekawostki fonograficzne.

Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, LittleDevil

Awatar użytkownika
anja
Posty: 459
Rejestracja: sob, 19 gru 2009, 20:41
Skąd: Kielce

Post autor: anja »

Dla mnie to jest tekst o pasji, o zapomnieniu się i zatraceniu w tańcu. Zatraceniu w czymkolwiek. To zatracenie prowadzi do wyzwolenia, do odszukania wolności. W sobie.
Taniec jest specyficzną formą wyrażania emocji. Bujanie, kołysanie, rytm, monotonia, nagłe wybuchy. To dla mnie taniec.
Fascynuje mnie ta dzikość i element czegoś nieuchwytnego. Lubię to oderwanie mojej świadomości od ciała. Jestem gdzieś, nie wiem gdzie, ale jest mi tam dobrze. Taniec to możliwość wejścia w trans, takie fajne poczucie nieważkości.
Nie umiem tańczyć, ale to co robię, sprawia mi dziką radość.
Nucę sobie, śpiewam , wydzieram się na całe gardło gdy tańczę. Nie ważne czy to jest taniec „za ręce”, z partnerem, na imprezie, czy sama „rzucam się „ po domu, jeśli tylko daje spełnienie. Lubię tańczyć tak jak czuję. Podoba mi się balet, taniec towarzyski, ale ja dla siebie wolę takie niesformalizowane formy ekspresji. Mogę szaleć po domu, nawet z odkurzaczem w rytm jakiejś muzyki. Bo wtedy jestem sobą. Taniec daje poczucie zespolenia z czymś nieziemskim. Czuję się wtedy jak stojący na dziobie statku Jack Dawson z filmu „Titanic” i mogę z nim krzyczeć „Jestem panem świata” .
Podobne emocje towarzyszą mi gdy zakładam narty, snowboard i ….jazda, w dół, i jeszcze, i jeszcze. Płynę wtedy, jestem chyba gdzieś w kosmosie. Taki zew natury.
Parę lat temu, pewien znajomy, gdy wspominaliśmy początki naszej przyjaźni powiedział: musiałem cię wtedy poznać, bo nigdy nie widziałem, aby jazda na nartach sprawiała komuś tyle radości. Ktoś inny powiedział: od ciebie aż bije blask, gdy jesteś z tą swoją deską.
I właśnie taka się czuję w tańcu i na snowboardzie. Mam w sobie ten blask i radość, która nie może pomieścić się we mnie. Nawet, gdy staram się to schować w środku, aby się „nie wygłupić”, to najczęściej nie udaje mi się, uśmiech zdradziecko wychodzi na twarz. W końcu myślę sobie „co mi tam”. Wtedy jestem lekka jak piórko, wtedy mogę wszystko.

Potem wracam do swojego życia i uśmiecham się do swoich myśli wypełniając sumiennie codzienne obowiązki. Bo wiem, że mam taki obszar, gdzie mogę się odtruć z szarości.
People say I’m crazy
Doing what I’m doing
Watching the wheels
- John Lennon
Awatar użytkownika
SuperFlyB.
Posty: 393
Rejestracja: ndz, 11 kwie 2010, 22:03
Skąd: z nienacka... a tak naprawdę z Warszawy

Post autor: SuperFlyB. »

Odczytuję ten tekst trochę tak, jakby traktował o powrocie, poprzez taniec, muzykę, wysiłek fizyczny, do naszych pierwotnych zachowań, jedności z naturą. Czuję jakby Michael pisał ten 'utwór' tańcząc, w każdym razie musiał być cholernie zmęczony...
Obrazek
Awatar użytkownika
a_gador
Posty: 773
Rejestracja: ndz, 12 lip 2009, 21:03
Skąd: Śląsk

Post autor: a_gador »

(Keep on dancing)
Let me music take your mind
(Keep on dancing)
Have a real real good time
(Keep on dancing)
Why don't you
Get up on the floor
(Keep on dancing)
Till you can't dance no more
Powyższe słowa wyśpiewywał Michael w 1976. No mnie długo prosić nie trzeba, by, niezdarnie może, poszusować po parkiecie, pobujać się do rytmu, albo i poza nim, wyjść poza ramy codzienności, i cieszyć się chwilą w tańcu właśnie. To jest świetny relaks, odprężenie dla ciała i umysłu. I właściwie nie trzeba nawet słyszeć muzyki, wystarczy tylko, lub aż, czuć. Przecież to powtarzał Michael. Pamiętacie tego niesłyszącego chłopca, który starał się do You can dance? Albo niema Marlee Matlin tańcząca w jednej ze scen w filmie Dzieci Gorszego Boga, Jodie Foster w filmie Nel. Muzyka wyzwala, a taniec potęguje to odczucie.
kaem pisze:I keep on dancing and dancing .......And dancing, until there is only......The dance.
... I osiągamy stan nirvany, transcendentnej szczęśliwości.
Ostatnio zmieniony śr, 19 maja 2010, 21:37 przez a_gador, łącznie zmieniany 1 raz.
"Zbierz księżyc wiadrem z powierzchni wody. Zbieraj, aż nie będzie widać księżyca na powierzchni." Yoko Ono
www.forumgim6.cba.pl
Obrazek
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Skąd: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Bogusław Linda, jak śpiewał cover Leonarda Cohena zapytany, czy będzie tańczył powiedział, że taniec dla niego służy jedynie dla podrywania dziewcząt. Tak też jest. Mówimy nawet "taniec godowy" i występuje on zarówno u ludzi, jak i u zwierząt.
Król popu nam tu trochę namieszał i poszerzył definicję. U niego taniec stał się wyrazem melodii, interpretacją piosenki. Michael publicznie tańczył wyłącznie niemal do utworów tanecznych, dlatego osobiście szczególnie cenię sobie jego układ do Will You Be There- tam rzeczywiście widać, jak Michael staje się beatem, dźwiękiem struny, dźwiękiem klawiszy. Piękne.

Dla mnie taniec też jest sposobem do wyrażenia dwóch emocji- radości lub gniewu. Istnieje taka obiegowa opinia, że muzyka zbudowana na szczęściu nie bywa zwykle dobra. Kwestia kontrowersyjna, ale jeżeli chodzi o taniec, tu dla mnie kontrowersji nie ma, bo taniec radości właśnie może być ciekawy artystycznie. Choć wydaje mi się, że MJ w tańcu było bliżej do gniewu. W końcu sam powiedział, że jak tańczy to się nie uśmiecha. A jakie są Wasze obserwacje?
I jeszcze jedna rzecz. Eskapizm po raz kolejny. Michael pisze o zapomnieniu, o staniu się czymś ulotnym, chwilowym. Nie ma zaprzeszłych krzywd i bolączek. Nie ma stresujących oczekiwań. Liczy się ten moment, kiedy chcesz ponieść się rytmowi. Tak rozumiem zdanie, że "dotyka czegoś świętego".

A jak rozumiecie ten wers:
Michael Jackson pisze:Świadomość wyraża się poprzez tworzenie.
?
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Awatar użytkownika
give_in_to_me
Posty: 500
Rejestracja: ndz, 17 sty 2010, 12:37
Skąd: Wrocław

Post autor: give_in_to_me »

Michael pisze: Wiele razy kiedy tańczę, dotyka mnie coś świętego. W takich chwilach czuję, jak mój duch unosi się i osiąga jedność ze wszystkim co istnieje. Jestem wtedy gwiazdami i księżycem. Jestem kochającym i kochanym. Jestem zwycięzcą i pokonanym. Jestem panem i sługą. Jestem piosenkarzem i piosenką. Jestem mędrcem i wiedzą. Nie przestaję tańczyć i dochodzę do wiecznego tańca Tworzenia. Stwórca i jego dzieło zlewają się w jedną radosną całość.
Tańczę i tańczę...I tańczę, aż pozostaje tylko...Taniec.
No właśnie, to też o tym transcendentnym (transcendentalnym?) łączeniu, o tanecznej nirwanie, o której pisze słusznie a_gador. MJ był transcendentalistą, w wielu jego wypowiedziach i tekstach piosenek widać identyfikację z tym prądem filozoficznym. Jedność. You're just another part of me... To emersonowsko-whitmanowskie "każdy jest częścią każdego", oversoul. No, ale nie będę wyprzedzać, może zintepretujemy kilka transcendentalnych piosenek Michaela w naszym temacie kiedy indziej:P

A wracając do tańca- jak pisał kaem/, eskapizm to słowo - klucz. Ja mam tak, że dopiero jak ucieknę w taniec, jak się w nim zatracę, to odkrywam tą jedność (z muzyką, melodią, beatem). Jak sobie tylko "tak, o" podryguję, chociażby w tramwaju (oj, zdarza się :)), nic mnie nie rusza. Musze wpaść w mój taneczny trans, co dzieje się najczęściej po 15-20 min. na parkiecie przy dobrej muzyce (alkohol nie ma tu nic do rzeczy, bardzo często nie piję, jak idę potanczyć).

Zwróćmy też uwagę, że tańcem można coś opowiedzieć, coś pokazać, że taniec jest też czasem aktorstwem. Teraz do mnie doszło, że te nasze wzajemne pokrzykiwania na wrocławskim dance teamie "macie byc jak zombiaki! / nie myśleć! / macie tanczyć jak trupy, to ktoś wami steruje, nie wy sobą!/ leżeć!/ dobra, wygrzebujemy się powoli!" (jaka ja jestem okropna :P) chyba jednak mają czasem jakiś sens :) Gdy się wczuwamy, wychodzi lepiej. Tu zombiaki (Thriller), tam zwarta taneczna armia (Drill). A z drugiej strony tak naprawde każdy wnosi coś od siebie, ruchy niby te same, niby wszystko coraz ładniej, w miarę zgrabnie i równo a jednak lustro i film dokładnie pokazują, że kazdy z nas jest inny. Każdy robi to inaczej. Każdy jest tak cholernie niepowtarzalny i wkłada swoją część, która tworzy tą integralną CAŁOŚĆ. Imitacja imitacją, akrotstwo aktorstwem, temat piosenki tematem, ale poprzez taniec każdy wyraża SIEBIE.

A że świadomość wyraża się poprzez tworzenie?

Chyba chodzi o to, że ludzie wyrażają siebie, swoje poglądy, uczucia poprzez tworzenie (tworzą rzeczy/ sytuacje zarówno dobre, jak i złe). Zdanie brzmi jak frazes, ale tak to jest. Po owocach ich poznacie.
Awatar użytkownika
Lika
Posty: 1434
Rejestracja: czw, 17 mar 2005, 9:28
Skąd: a któż to może wiedzieć... ;) ?

Post autor: Lika »

kaem pisze: A jak rozumiecie ten wers:
Michael Jackson pisze:Świadomość wyraża się poprzez tworzenie.
?
give_in_to_me pisze:
A że świadomość wyraża się poprzez tworzenie?

Chyba chodzi o to, że ludzie wyrażają siebie, swoje poglądy, uczucia poprzez tworzenie (tworzą rzeczy/ sytuacje zarówno dobre, jak i złe). Zdanie brzmi jak frazes, ale tak to jest. Po owocach ich poznacie.
give_in_to_me ugryzła od ciekawej strony tą filozoficzną myśl :)

Ja zinterpretuję ją w nieco inny sposób.

Może tak? Jesteśmy tym, co zostawimy po sobie, kiedy nas już nie będzie (w sensie bytu fizycznego tutaj na ziemi). Michael zawsze myślał "międzygalaktycznie". Nie zamykał się w ściśle określonych, sztucznie pojmowanych ramach. Dobry artysta może do reszty zatracić się w sztuce, może traktować swoją twórczość-pasję, jako formę swoistej ucieczki (eskapizm) od codzienności, ale nie powinien zapominać, że jest w tym wszystkim drugie dno. Tak naprawdę każdy z nas od chwili narodzin aż do śmierci, podążając obraną przez siebie ścieżką spisuje coś na kształt "testamentu" dla przyszłych pokoleń. Przecież człowiek będący tylko - wydawać by się mogło maleńkim trybikiem w kole boskiego planu, nie został mimo wszystko powołany do życia bez konkretnego celu, ot na zatracenie i zapomnienie. Ja tą czasem zapewne bolesną "świadomość tworzenia" odbieram, jako budowanie poczucia wartości konkretnej jednostki ludzkiej. To właśnie odróżnia nas od zwierząt (które skądinąd również tańczą, pchane ku temu bardziej instynktem, niż rozumem ) Ludzie - jak każda żywa istota, prócz harmonii z naturą, muszą żyć przede wszystkim w zgodzie ze sobą. Inaczej nie osiągną szczęścia. Nie doznają uczucia spełnienia. Poczucia, które tak naprawdę warunkuje to kim jesteśmy? Być może trop ten tłumaczy, chociażby częściowo szalone dążenie Michaela do perfekcji... Jeśli nie mógł czegoś "przeskoczyć" musiało go to boleć, musiało mu uwierać. Nie jest ważne tak naprawdę, czym się w życiu zajmujemy (czy jest to jakaś forma sztuki, czy pieczenie chleba) Istotne, by dać się temu porwać, by się w tym zatracić jak... w tańcu. Wtedy wygramy, zapiszemy karty losu tak, jak chcemy i tak też zostaniemy zapamiętani. W końcu zmieniają się jedynie tancerze, a taniec wciąż trwa... i trwa... i pewnie trwać będzie, aż po sam kres istnienia... :)

Kaem, według mnie brak uśmiechu u Michaela podczas tańca wcale nie oznaczał gniewu. Interpretowałabym to bardziej jako efekt skupienia (nie mylić z myśleniem o tańcu !) - szukania w sobie wewnętrznej równowagi, spokoju i wyciszenia. Wiersz Dancing The Dream sugeruje mi, że taniec mógł być dla Michaela czymś w rodzaju medytacji, jakąś formą głębszego badania i poznawania siebie. Trudno się w takich okolicznościach uśmiechać, w końcu to nie turniej tańca towarzyskiego :] Owszem wściekłość nie raz malowała mu się na twarzy, tylko że wtedy nawet nie próbował jej maskować, wybuchał jak wulkan!

P.S. Świetny jest ten temat! Podczytuję sobie go czasem. Do tej pory nie pisałam, ale nie wykluczam, że zacznę :) Krzysiek, czy to Twój autorski pomysł? Jeśli tak, GRATULUJĘ.
"Słodki ptaku, moja duszo, twoje milczenie jest tak cenne.
Ile czasu minie zanim świat usłyszy twą pieśń w mojej?
Oh, to jest dzień, na który czekam!"


- Michael Jackson
Awatar użytkownika
songbird
Posty: 353
Rejestracja: ndz, 11 paź 2009, 21:43

Post autor: songbird »

Miałam się już nie wypowiadać na tym forum, żeby znów nie podpaść co niektórym, ale przywołując w pamięci maksymę Kanta " Miej odwagę korzystać ze swojego rozumu" - zaryzykuję...
Kocham taniec, choć różnie mi on wychodzi, ale nie w tym rzecz.
Taniec jest odbiciem naszych emocji. Tak, jak oczy są zwierciadłem duszy, tak taniec ukazuje nasz aktualny stan emocjonalny, a jednocześnie pozwala usunąć złą energię i skumulować dobrą.
Gdy jest źle, gdy boli, kiedy złość i gniew odbierają zdolność racjonalnego myślenia, taniec staje się remedium na te wszystkie negatywne uczucia. Pozwala je rozładować, wyrzucić z siebie niedobre emocje. Wyczerpanie nim spowodowane to swoiste oczyszczenie. Jednocześnie dodaje siły do zmierzenia się z naszymi własnymi potworami.
Taniec to także przeniesienie się w inny świat, świat marzeń. Kiedy tańczę, znikają granice, wszelkie bariery, tworzę siebie, jestem tym, kim chcę być. Zamykam oczy, muzyka mnie unosi, rytm porywa i czuję, że mogę latać, że grawitacja przestaje działać, osiągam stan absolutnej szczęśliwości.
Jeśli dla mnie taniec staje się magią, tym bardziej był magią dla Michaela, tego cudownego dziecka rytmu i muzyki.
On nie tylko tańczył, On stawał się tańcem. Michael i taniec to jedność, nie da się oddzielić. Jak śpiewał w Music and me "never two lovers
like music, music and me"
, tak samo było z tańcem. Taniec to muzyka, a muzyka to Michael, On tworzył taniec, a taniec kształtował Michaela. W tańcu wyrażał siebie, tak jak w piosenkach, a może był nawet prawdziwszy.
Nie uśmiechał się tańcząc, fakt i to tylko podkreślało autentyczność emocji, które przekazywał ruchem ciała, wsłuchany w ten swój wewnętrzny rytm.
Myślę podobnie jak Lika, że taniec był dla Michaela rodzajem medytacji, wnikania w siebie, odkrywania siebie za każdym razem na nowo. Takie misterium tworzenia.
Just this magic in your eyes and in my heart ...
The sun and moon rise in his eyes...
I'll hold him close to feel his heart beat...
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Skąd: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

A jak rozumiecie tytuł, Dancing The Dream?
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Awatar użytkownika
Man in the mirror
Posty: 768
Rejestracja: wt, 15 lip 2008, 18:08

Post autor: Man in the mirror »

Tańcząc spełnia swoje ukryte uczucia wyraza emocje, co spawia,ze staje sie wolny i beztroski...Dzięki tańcu przezywa swoje marzenia , robi to o czym marzy...
Awatar użytkownika
MJowitek
Posty: 2433
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 18:51
Skąd: Wrocław

Post autor: MJowitek »

A jak rozumiecie tytuł, Dancing The Dream?
Tańczące sny.

Nieuchwytne marzenia zmaterializowane w ruchu. Wyrażone.
Pragnienia przestają być pragnieniami, one po prostu się stają.

U Michaela to się działo równocześnie, wyraźnie chciał być znanym artystą, doskonałym w tańcu, showmanem. W momencie, w którym stawał na scenie i stawiał pierwsze kroki do muzyki, ten cel się realizował.

W moim życiu jest czasem podobnie, kiedy słucham muzyki, skacząc, podrygując lub zamierając, wyzwala się we mnie świadomość tego kim chcę być. A właściwie, to inaczej..ja jestem tym kim chcę być, z tym że muzyka pokazuje mi drogę, która pozwoli mi siebie wyrazić. Przy muzyce wyzwalają się obrazy, tak mocne i wyraźne, że WIEM, że to jest moje proroctwo dotyczące mnie samej, dane mi przeze mnie.
Od zawsze mnie ciekawił temat świadomego snu, w praktyce coś nie miewam za bardzo, a szkoda, bo to według mnie doskonały sposób przećwiczenia zachowań, popróbowania różnych ścieżek, to tylko sen, więc mogę zrobić wszystko, nic złego mi się nie stanie!
Muzyka (ze słuchawek raczej) to taki mój świadomy sen. Dancing The Dream. Praktykowany od dziecka (że ja coś słyszę jeszcze...), dlatego wiem, że te moje wizje się spełniają. Sporo marzeń spisałam więc mam dowód na piśmie, jak wiele z nich odhaczyłam.
Po prostu, niektóre wydarzenia się staną, wytańczyłam je sobie. Tak jak to jest do tej pory. To jest tak proste, że aż przerażające. Zachęcona powodzeniem, staję się coraz bardziej zachłanna. Pełna energii. I zagubiona, trochę przestraszona. Czeka mnie cholernie dużo "pierwszych razów", o których nie mam zielonego pojęcia. I za których urzeczywistnienie czuję się bardzo odpowiedzialna. (Will you be there?) No ale..w snach mi się nic złego nie dzieje, więc... Kiedy tańczę to czuję, że mogę wszystko, to mogę, nie?... Oh jejku. Hold me, carry me, lift me, kiss me. Którędy do Czarnoksiężnika?
Awatar użytkownika
anja
Posty: 459
Rejestracja: sob, 19 gru 2009, 20:41
Skąd: Kielce

Post autor: anja »

Dancing The Dream.
Zostało to pięknie i poetycko przetłumaczone w tytule książki na „roztańczyć marzenia”.
Ale według mnie bardziej adekwatne, choć może nie tak poetyckie byłoby „wytańczyć marzenia”. Michael miał marzenia. Miał ich dużo. Chciał zamieniać je w działania. I na swój sposób ratował świat, pomagał dzieciom, a taniec towarzyszył mu zawsze. Tańcem podkreślał wagę swoich przesłań zawartych w tekstach piosenek. Książka też traktuje o różnych sprawach. Jest w niej miejsce na zadumę nad sobą, nad pragnieniami i tęsknotami, nad naturą dziecka, nad planetą i nad relacjami z Bogiem.

W innym utworze, Dance Of Life z książki Dancing The Dream, Michael pisze o tańcu:
“I throw my head back and (…)
Grinning, ducking my head for balance, I start to spin as wildly as I can. This is my favorite dance, because it contains a secret. The faster I twirl, the more I am still inside. My dance is all motion without, all silence within.(…) And silence is my real dance, though it never moves”.
To racja, że Michael w tańcu nigdy się nie uśmiecha. Mam wrażenie, że jest gdzieś daleko i wsłuchuje się w siebie.
Dla mnie wizualną wersją tego tekstu jest film reklamujący płytę Dangerous, a właściwie jego fragmenty, które zostały wykorzystane do filmiku zamieszczonego przez Ciebie kaem, przy analizie Mark Of Ancients ( http://www.youtube.com/watch?v=XB1rttkwIMc ).
Taniec, pustynia, cisza i Michael. Tam Michael jest tańcem.
O ile w różnych teledyskach, taniec miał służyć podkreśleniu treści, tutaj taniec jest tą treścią.

W Dancing The Dream nie ma tańca zbiorowego, nie ma tańca w parze z drugą osobą. W tym tańcu nie chodzi o podryw, nie jest to taniec jednoczący ludzi w jakiejś sprawie, jak tańce rytualne, wojenne, nie chodzi w nim o relacje z innymi ludźmi. Ten taniec to potrzeba alienacji, eskapizm, ale też potrzeba łączności z czymś. Z czym? Z jakąś magiczną siłą. Może z Bogiem? Z takim tańcem jest jak z patrzeniem w niebo, w gwiazdy. Czego tam szukamy, co nas tam przyciąga?

I na zakończenie mały fragment z Dance Of Life. Co prawda Michael pisząc tam o gwieździe, nie miał na myśli siebie, tylko ciało astralne, ale czytając to, trudno nie pomyśleć o nim.
“A star can never die. It just turns into a smile and melts back into the cosmic music, the dance of life. I like that thought, the last one I have before my eyes close. With a smile, I melt back into the music myself”.
Tekst angielski pochodzi ze strony http://mjtranslate.com/pl/poems/260, tam też są tłumaczenia. Wolę te tłumaczenia niż bardziej poetycki przekład w wersji książkowej.
People say I’m crazy
Doing what I’m doing
Watching the wheels
- John Lennon
Awatar użytkownika
Amelia
Posty: 355
Rejestracja: czw, 06 sie 2009, 21:30
Skąd: Jaworzno

Post autor: Amelia »

Taniec, śpiew, zbieranie znaczków...cokolwiek.
To co kochamy i radośnie sobie praktykujemy ma nie tylko walory terapeutyczne dla naszych zmęczonych dusz, ale ma nas do czegoś doprowadzić. Poznajemy samych siebie, jednocześnie się kształtując.
Może w tym zatraceniu- jak pisała anja- jest metoda na spotkanie z czymś pozaziemskich, może z Bogiem...dla mnie jednak- z samym sobą.
Czasem wydaje mi się, że JA powinnnam być o tu, w tym ciele, jestem jednak gdzieś bardzo daleko, i tylko czasem te dwie materie się ze sobą łączą. Właśnie wtedy- w momencie robienia, tworzenia czegoś co daje mi radość, co egoistycznie powstaje tylko dla mnie.

Dancing The Dream..
anja pięknie to ujęłaś- taniec jako narzędzie, które służy do spełniania marzeń, osiągania celów.
Michael tańczył, śpiewał i tym zmieniał świat.
http://przeslodzonaherbata.blog.onet.pl
Dopiero zaczynam, ale...

Nie lubi słów: błogosławiony owoc żywota twego
Amelia Poulain
Awatar użytkownika
Margareta
Posty: 1017
Rejestracja: sob, 22 sie 2009, 15:54
Skąd: południe kraju nad Wisłą

Post autor: Margareta »

"Dancing The Dream" - realizowanie swojej wizji szczęścia poprzez taniec. Spełnienie marzeń poprzez taniec. Wyrażenie siebie poprzez taniec (przypomina mi się "Body Language").
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
Obrazek
Awatar użytkownika
GosiOla
Posty: 234
Rejestracja: śr, 09 gru 2009, 23:58
Skąd: Łódź

Post autor: GosiOla »

"Roztańczyć marzenia", "wytańczyć marzenia" czy "tańcząc marzeniami" - dla mnie oznacza to samo. Taniec to ruch, ruch to życie. Może chodzi więc o wprawienie swoich marzeń w "ruch", tak jak napisała anja - zamiana marzeń w działanie. Przypomina mi się taka piosenka dla dzieci, która szła jakoś tak "...marzenia się spełniają, tylko mocno, mocno, mocno w nie wierz...". Wiadomo - sama wiara nie wystarczy, wierzyć trzeba raczej we własne siły i umiejętności i rozwijać się - to daje nam szansę na "wytańczenie" naszych marzeń, czego Michael dowiódł swoim życiem.
Na mnie niesamowite wrażenie robi fakt, że Michael już jako kilkulatek był tak zafascynowany tańcem, to niezwykłe. Myślę, że ta jego miłość do tańca miała ogromny wpływ na muzykę jaką tworzył.
Myślałam też nad tym co było pierwsze: taniec czy muzyka? Wyobraziłam sobie pierwotnych ludzi, którzy nie mieli jeszcze wykształconej mowy werbalnej jak próbują sobie coś opowiedzieć, musieli wykorzystywać do tego ruch ciała.
Ja też lubię tańczyć i choć taniec nie jest chyba w stanie doprowadzić mnie do stanu "odlotu", to jednak sprawia przyjemność. Szczególnie kiedy w domu mamy czasem napad "głupawki" i zaczynamy zupełnie spontanicznie szaleć w rytm jakiejś muzyki robiąc zupłenie bezsensowne wymachy, obroty i podskoki. Nie wiem nawet, czy można to nazwać tańcem, ale chyba wytwarza się wtedy w mózgu spora ilość endorfin bo wywołuje to dużo radości. Dla Michaela taniec na pewno miał o wiele większe znaczenie, tak, jak pięknie napisała to anja:
anja pisze:W Dancing The Dream nie ma tańca zbiorowego, nie ma tańca w parze z drugą osobą. W tym tańcu nie chodzi o podryw, nie jest to taniec jednoczący ludzi w jakiejś sprawie, jak tańce rytualne, wojenne, nie chodzi w nim o relacje z innymi ludźmi. Ten taniec to potrzeba alienacji, eskapizm, ale też potrzeba łączności z czymś. Z czym? Z jakąś magiczną siłą. Może z Bogiem? Z takim tańcem jest jak z patrzeniem w niebo, w gwiazdy. Czego tam szukamy, co nas tam przyciąga?

I jeszcze jedno
Lika pisze:Świetny jest ten temat!
Podpisuję się pod tym. Ja to się chyba uzależniłam od IT, dużo rozmyślam nad tekstami, zamieszczanymi przez kaema do interpretacji i nad Waszymi postami. Czy ktoś jeszcze tak ma?
"Mijaj zdrów otwarte okna"
Obrazek
Awatar użytkownika
Margareta
Posty: 1017
Rejestracja: sob, 22 sie 2009, 15:54
Skąd: południe kraju nad Wisłą

Post autor: Margareta »

Ma, ma ;).
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
Obrazek
ODPOWIEDZ