Strona 394 z 986

: pt, 19 cze 2009, 23:57
autor: kaem
Bad oczywiście.
[propos Jam] Wyskoczenie z takim impetem to wtedy było coś. I jest jakaś choreografia... Momentami.
Lika pisze:Earth Song uwielbiam! Ideologię uporczywej chęci naprawy świata rozumiem aż za dobrze.
Ale... zaczynam pojmować pobudki Jarvis'a Cocker'a.
To czemu głos na wykonanie z trasy, a nie z World Music Awards? Na nagrodach Michael występuje dokładnie w sposób, który zbulwersował (moim zdaniem też słusznie) Jarvisa.
Występ z trasy, z czołgiem, żołnierzem i dzieckiem z kwiatkiem w ręku oczywiście łzawy i naiwny, ale naprawdę na żywo porusza. Na koncertach miałem łzy i wszyscy obok mnie, a nie bywam taki, serio serio.
Szkoda, że Chińczycy nie wychowali się na Disneyu- rzekłby Michael.

: sob, 20 cze 2009, 10:51
autor: AgnetaMJ
Jam (Dangerous Tour - Mexico)

: sob, 20 cze 2009, 13:31
autor: Mandey
Jam jest bardzo niezadowolony, że Bad miało by odpaść.
Więc dobiję playbackowy popis. ;-)

: sob, 20 cze 2009, 13:49
autor: Sephiroth820
Jam(Dangerous Tour-Mexico) wcześniej glosowałem na Bad ale playbackowi mówię nie ;p

: sob, 20 cze 2009, 18:47
autor: thewiz
Jam (Dangerous Tour - Mexico).
Za playback wylatuje.

: sob, 20 cze 2009, 21:31
autor: tancerz

: sob, 20 cze 2009, 21:48
autor: Smooth jazz
Billie Jean (live Motown 25)
Jego perfomance na wieki wieków amen,z niepokonanymi gadżetami i ruchami. : :surrender:

: sob, 20 cze 2009, 21:56
autor: Sweetheart
Bad (Bad Tour Wembley 1988)

: sob, 20 cze 2009, 22:02
autor: Aisha
Głos na World Music Awards 1996 Performance.

Teledysk do Earth Song jak i sama piosenka podoba mi się. Podobnie jak i kreacja Michaela w tym teledysku. Wykonanie koncernowe na trasie History podoba mi się również, nie mam nic do czołgu, karabinu ani kwiatka. Wszystko to ma swój urok, jakiś przekaz - mnie to wzrusza i ja to kupuję.
Wykonanie w Seoul ma jeszcze dodatkowy bonus w postaci Koreańczyka :smiech: .

Mówię natomiast NIE wykonaniu Earth Song na World Music Awards 1996.
Daleko mi do tego abym poczuła się po tym występie urażana, ale z całą pewnością jakieś granice dobrego smaku zostały przekroczone, oczywiście nie umywa się to w najmniejszym stopniu do Madonny na krzyżu w cierniowej koronie, ale występ jest co najmniej dyskusyjny.
Pomijając kwestie playbacku, to jest jeszcze ta biała poświata otaczająca Michaela i Ci ludzie różnych ras i w różnym wieku całujący go i Michael wyglądający jakby ich błogosławił, no proszę!
Co do wyskoku Jarvisa na Brit Awards uważam to jednak za całkowitą głupotę z jego strony. Nawet jeśli występ mu się nie podobał to takie zachowanie świadczy o braku jakiejkolwiek kultury. Miało to być niby formą protestu, chyba bardziej formą promocji własnej osoby.

: sob, 20 cze 2009, 22:10
autor: Mandey
World Music Awards 1996 Performance

Michael mesjasz. Ptfu! Całkowicie zgadzam się z koleżanką Aishą.
Do tego... Jak pokazał na końcu śpiewać potrafi i to pięknie.
Więc pytam się dlaczego nie cały utwór?
Ciekawe co sobie Seal myślał o tym wszystkim, bo aż buzię otwarł. ;-)

: sob, 20 cze 2009, 22:12
autor: polishblacksoul
No dobra, czas na "Earth Song" podczas WMA.
Straszna popelina, nie ma co ukrywać. Michael to król kiczu, ale tu zamienił się jego niekwestionowanego w cesarza. Na dokłądkę to podchodzenie dzieci, uściski, całkowanie, jak słusznie zauwazyla Aisha - "blogosławieństwo"... Boże, trzeba znać umiar. Lekka przesada. Się zagubił chłopak i forma zdecydowanie przerosła treść.
Tragedia.

: sob, 20 cze 2009, 22:43
autor: stranger
Jasne, może być i to wykonanie Earth Song - oba są kiczowate, przesadzone, wręcz karykaturalne... tak, przerost formy nad treścią to dobre określenie.
World Music Awards 1996 Performance.

: sob, 20 cze 2009, 22:51
autor: Xander
World Music Awards 1996 Performance.

: sob, 20 cze 2009, 23:24
autor: Speed Demon
Ja się wstrzymam póki co, bo tak naprawdę nie wiem na co głosować. Faworytów swoich mam i jak to zawsze w NO walka dopiero się rozpocznie

: ndz, 21 cze 2009, 0:12
autor: Lika
Earth Song, (HIStory Tour Seoul 1996)
kaem pisze: To czemu głos na wykonanie z trasy, a nie z World Music Awards?
Czemu? Powtórzę za Mandeyem
Do tego... Jak pokazał na końcu śpiewać potrafi i to pięknie.
Krótko bo krótko, mimo wszystko wartość wystąpienia wzrasta... może chciał zaśpiewać więcej, niestety dopiero pod koniec włączyli mu mikrofon :wariat:
kaem pisze: Na nagrodach Michael występuje dokładnie w sposób, który zbulwersował (moim zdaniem też słusznie) Jarvisa.


Duże widowiska typu gale, wręczanie nagród wszelakich, etc. mają do siebie to, iż są reżyserowane. Nastawione na masowego odbiorcę. Po (re)transmisji telewizyjnej Michaelowi bawiącemu się w mesjasza dokleją najwyżej łatkę "prowokatora i skandalisty" (którą skądinąd posiada, więc to żadna nowość) Jakiś Jarvis się zbulwersuje (rozumiem go, choć nie usprawiedliwiam!) Ktoś uzna, że Jackson szuka rozgłosu, bo cicho o nim ostatnio... i co? I tyle właściwie. Do kolejnych nagród sprawa się zatrze, jak pocałunek Madonny z Britney, czy "naga" pierś Janet. Na trasie natomiast takie wykonanie - nie dość, że niesmaczne, to jeszcze ociera się o kicz. Gdzie spontaniczność, szczerość? Gdzie energia i radość z bycia na scenie? Gdzie ta prawda, nad którą sam Michael się zastanawia, czy aby nie wyszła z mody...? Rozumiem, że koncerty mają swój szkielet. Są wytrenowane i wyćwiczone. Jednak kiedy dźwięki produkuje płyta, a emocje zostają wyparte przez "teatr" - naprawdę wzrastają obawy, czy "kreatywność" artysty nie obudziła się jedynie z chęci zysku... Dlatego właśnie chylę czoła przed Bad World Tour. Nie jest to mój ulubiony album. Trasa zdecydowanie! Drugiej takiej nie będzie... i obym się myliła! :)

Zostanę przy Seulu ;-)