Marzena07 pisze:Liso Presley... litości... kobieto bez odpowiedzialności...opanuj się.... na miłość boską...
Po co udzielasz wywiadów po śmierci Michaela Jacksona? Odpowiedź jest prosta.Bo niczym się nie różnisz od pijawek.Potrzebowałaś pieniążków, to trzeba było uczciwie je zarobić, a nie, lecieć do Winfrey show i na tym kasę zbijać.Trudna to Ty byłaś i nadal jesteś jak wrzut na d... Michaela Jacksona, a nie, że Michael Jackson taki był.To raz.
Dwa-Uzależniona to ty byłaś od Michaela Jacksona,a nie ,że opowiadasz innym osobom brednie w Tv (jak większość celebrytów i nie celebrytów),że On był od czegokolwiek uzależniony.Opowiadasz to tylko dlatego,że MJ Powiedział w 1993, że przechodził kryzys z którego wyszedł w 1995 roku siedząc z tobą w studio w programie Prime time with Lisa Marie Presley? a może udajesz że Michael tych słów nie wypowiedział, że ma już wszystko poza sobą? może dlatego,opowiadasz ludziom głupoty, żeby o tym fakcie nikt nie wiedział,że Michael tak właśnie powiedział?,a może dlatego,żeby był większy efekt oglądalności dla Winfrey? Sądzę,że i dla wszystkich wymienionych przeze mnie powodów.
Czy dla Ciebie w chwili obecnej nie ma żadnej świętość? Dla ciebie nie ma świętości, bo wyniki badań toksykologicznych Michaela wykonane pośmiertnie świadczące o tym że nie był od niczego uzależniony przecież dla Ciebie nic nie znaczą! Umarł Król, niech żyje Król! Zabójca M. Jacksona skazany, A ty kobieto takie brednie o M.Jacksonie opowiadasz po Jego śmierci... i słoneczniki przynosisz na grób i twierdząc, ze Michael je kochał, choć Michael przez całe życie kochał czerwone i białe róże...święty Jezu ... ludzie... zastanówcie się! Boże... zabierz mnie stąd, bo Michael się w grobie przewraca!
Jedyną rzeczą co do której prawdę powiedziałaś to ta, że Michael Jackson nigdy nie molestował żadnego dziecka, bo to było wiadome już od zawsze,a Jego niewinność udowodniona została w sądzie ponad wszelką wątpliwość.
Marzeno, wypisujesz straszne głupoty. Z twego postu wynika wielka stronniczość. Ustawiłaś Michaela na piedestale i nie przyjmujesz żadnej krytyki pod jego adresem. Dla ciebie on nie posiada żadnej skazy. A dla mnie, mimo swego geniuszu, on tak samo popełniał błędy jak wszyscy. Jeśli kogokolwiek był winny tej sytuacji, to oboje.
Lisa ma dość własnych pieniędzy, więc nie musi udzielać wywiadów aby je zdobyć. Poza tym Oprah za wywiady nie płaci.
A co w takim razie z rodzinką Cascio, którzy także udzielili wywiadu u Oprah? Przecież uważają się za przyjaciół Michaela? Jak to ma się do nich?
Niestety, prawdą jest, że Michael był uzależniony, ale od leków. Od Demerolu, który otrzymywał przy każdej wizycie u Klein'a, a który aplikowało mu Debbie. Gdybyś dobrze słuchała jej wywiadu to wiedziałabyś, że ona wspomina o jego pobycie w szpitalu w grudniu'95. A wtedy Lisa nie widziała się z nim od października'95. Przez 2 miesiące może dużo się wydarzyć. Podejrzewała wtedy, że to mogły być leki.
A co do słoneczników ... Jest wiele zdjęć i filmików, na których widać słoneczniki. Choćby filmik z Prince i Debbie w ich apartamencie w Monachium. Czy np. na tej fotce
http://i53.tinypic.com/1zx4jlj.jpg Czy choćby na koniec piosenki "ES", kiedy dziewczynka wręcza kwiat żołnierzowi
http://a4.sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos- ... 2199_n.jpg.
Tylko dlatego, że otrzymywał zazwyczaj bukiety z róż, nie oznacza to, że były to jego ulubione. Gdyby dostał bukiet z ostów pewnie by powiedział, że to jego ulubione. Bo taki był właśnie Michael. Zawsze grzeczny i miły. Poza tym przyjmował także inne kwiaty.
Michael mieszkał z Lisą. Weekendy spędzali w Neverland. Wspominał o tym u Rabina.
I jeszcze jedno, Lisa nie odmówiła mu dzieci tylko chciała z tym trochę poczekać. Wspominała o tym nie tylko u Oprah ale także w jednym ze swoich wywiadów w 2003 dla Playboy'a.
Z tego co mi wiadomo od jego śmierci ona udzieliła tylko jednego wywiadu, więc nie wiem o jakich wywiadach mówisz.
I jeśli Michael przewraca się w grobie to tylko dlatego, bo nie spodziewał się po swoich fanach, że mogą okazywać taką nienawiść.
Przeczytałam kiedyś świetny komentarz ....
Nie rozumiem, dlaczego niektóre osoby tak krytykują Lisę? Łatwo tak kogoś osądzać z pozycji "wszechwiedzącej". Przecież ona nie była Matką Teresą tylko normalną młodą kobietą zakochaną w niezwykłym człowieku. Niezwykłym pod każdym względem, a więc także trochę ekscentrycznym, wielkim artyście z silną, dominującą osobowością, skupionym na własnej pracy i potrzebach. Chyba raczej nie było jej łatwo, a może ona też miała jakieś oczekiwania wychodząc za niego? I jeszcze na dodatek musiała się ciągle tłumaczyć
- Dlaczego za niego wyszła? Jak mogła go pokochać?
Tak jakby był jakimś stworem z innej planety. Michael tak bardzo pragnął dzieci, może ona potrzebowała trochę więcej czasu? Decyzja o urodzeniu dziecka nie jest taka łatwa. Może obawiała się, że po urodzeniu dziecka ona przestanie się dla niego liczyć? Jakbyście się poczuły, gdyby wasz mąż oznajmił - "wiesz ty nie chcesz się zdecydować na dziecko, a Kaśka z parteru powiedziała, że może mi je urodzić?" - dla mnie trochę dziwne. I jeśli ją kochał dlaczego potem nie dał jej drugiej szansy, czy dlatego, że już miał dzieci i nie była już mu potrzebna? Myślę, że ona jednak bardzo go kochała, starała się zrobić dla niego ile mogła i naprawdę jej współczuję, bo skoro my jesteśmy ogarnięte taką obsesją na jego punkcie, nawet go nie znając, to jak musiała się czuć ona?