kaem pisze:Tymczasem czekam na Happiness Is Easy.
Ładna okładka. Już się nie mogę doczekać 12 maja. :]
kaem pisze:Pank! Dobrej zabawy na koncercie Marii Peszek.
Pożyczyłeś dobrej zabawy i dobra zabawa była. :)
Ad rem. Siedlce raczej niewielkim miastem są i koncert Marii Peszek tam był dla mnie raczej zaskoczeniem. Tak jak niedawno zapowiedź koncertu M.Dż.*

A jako, że w Warszawie Marysia dała występ zaledwie jeden raz (i w dodatku impreza na zaproszenia, cóż), a o spektaklu
Miasto mania usłyszałem nieco za późno, tak więc na koncert zaledwie siedemdziesiąt pięć kilometrów od stolicy nie trzeba było mnie nawet zachęcać. ;]
Występ odbył się w dość starej sali
Podlasie, służącej także jako kino, teatr i... salę weselną. Ale pomieszczenie właściwie było całkiem przyzwoite. To był mój właściwie pierwszy taki koncert
siedząco - kameralny. I o ile na Myslovitz byłem wśród swoich rówieśników, tak tutaj z koleżanką byliśmy pewnie wśród najmłodszych fanów Peszek.

Najpierw, przez pierwszą godzinę odbyło się rozstrzygnięcie konkursu piosenki studenckiej - raczej różnostylowo. Po krótkiej przerwie, o 21:20, wśród odgłosów ulic, rozpoczęła się Miasto Mania w Siedlcach...
Scena imponująca nie była - ot takie sobie oświetlenie i
miejskie, podświetlane tablice z strzałką, telefonem, sercem oraz samolotem. Później Marysia z podobnych rzeczy założy jeszcze niebieskie okulary w
Pieprzę cię miasto, łańcuch oraz weźmie tablicę ze znakiem zapytania. Razem z Peszek - klawiszowiec, gitarzysta, kontrabasista oraz perkusista.
Na początek, jak na albumie,
Moje miasto ze znanym wstępem, bez chóru i zupełnie innym, bardzo szybkim zakończeniem.
Ćmy z kolei początkowo z pół-playbacku - dopiero od połowy do śpiewającej wokalistki dołączył zespół, by zagrać ten sam utwór w nieco innej aranżacji. Pod koniec piosenki Marysia wzięła dwie, czerwone pochodnie (?) i zaprezentowała w rytm instrumentów dość dziwny układ taneczny. Właściwie pierwsze, co mi przyszło do głowy, gdy zobaczyłem ją występującą -
fajna babka! Z głosem robiła dość niezwykłe rzeczy, na scenie czuła się bardzo swobodnie, żartowała z publicznością, podczas wykonywania
Mam kota chodziła na scenie na czworakach; tańczyła, biegała z gwizdkiem i improwizowała. W końcu jest też aktorką.
Z
Miasto Manii zaprezentowano wszystkie utwory, prócz
Ballady nie lada. Większość albo zmieniona w całości albo przynajmniej - w części. Na przykład do
Nie mam czasu na seks stworzono bardzo powolny wstęp jedynie z kontrabasem i nieartykułowanymi,
chrypkowymi dźwiękami Marysi. Zdecydowana większość piosenek była także dużo bardziej szybsza od wersji albumowych – wspaniale by było, gdyby Kayax wydał jeszcze koncertówkę Marysi. A oprócz utworów z albumów, zaprezentowano też szybki, instrumentalny utwór, znów z nieartykułowanymi dźwiękami oraz wolniejszy, na którym wokalistka przez cały występ trzymała wyżej wspomnianą tablicę ze znakiem zapytania, by następnie stwierdzić:
to będzie nasz następny numer, jak napiszemy słowa. Ponadto zaprezentowano też utwór, który podobno pojawił się już na spektaklu
Miasto Mania. Fragment ee... niebanalnego tekstu. Wersja siedlecka chyba nie różniła się specjalnie od koncertu z Trójki:
Dobranoc, idę spać.
Kurwa mać, kurwa mać.
Gdzie moja torebka, prezent od Edka?
Gdzie moje myśli i moje plany?
Co teraz zrobię?
Rany...
Przyśni mi się podróż w dal,
a ty Edek się odwal.
Masz mnie tu jak w banku, Edek.
Zrób ten skok i daj mi spać.
Kurwa mać, kurwa mać.
Po tym utworze zaprezentowano jeszcze
Miły mój, a następnie zagrano jeszcze cztery utwory na bis:
Moje miasto w wersji nieco szybciej,
Pieprzę cię miasto (tu Marysia założyła na siebie dość dziwny, świecący łańcuch i dała pośpiewać grupce młodszych fanów, którzy podeszli pod scenę

), jeszcze raz instrumentalny utwór ze znakiem zapytania (tym razem z improwizowanymi słowami, mniej więcej:
jestem utwór bez słów / i bez muzyków (reszta zespołu wychodziła w trakcie) /
koledzy, wracajcie), a na sam koniec –
Mgła. Całość trwała całkiem standardowo - półtorej godziny. I pewnie teraz będę katować na nowo
Miasto Manię.
Parę zdjęć Marii Peszek, jako, że z koncertu trudno mi znaleźć:
I na koniec koncert z Trójki. Prawie kompletny. Jakość taka sobie - chyba ktoś nagrywał prosto z odtwarzacza MP3. Ale posłuchać zawsze można.
Pierwsze piętnaście minut / Następne trzydzieści minut