Głębsze przesłanie przekazywane przez MJ

Wyłącznie pewne i obiektywne informacje. Wielkie wydarzenia i ciekawostki, czyli kim jest naprawdę Michael Jackson. Uwaga - spamowanie w tym dziale jest niedozwolone.
Awatar użytkownika
Sade
Posty: 69
Rejestracja: śr, 23 mar 2005, 21:53

Post autor: Sade »

Muszę przyznać, że obraz Michaela przedstawiony przez Ciebie, kaem, prawie że całkowicie nie pokrywa się z moim. W psychologii istnieje oczywiście pojęcie osobowości Piotrusia Pana, najczęściej jako określenie negatywne - w skrócie kogoś niedojrzałego i chowającego głowę w piasek przed życiowymi problemami. Od niedawna odchodzi się jednak od konotacji negatywnych tego terminu. Kładzie się bowiem nacisk na pozytywne, twórcze, spontaniczne, prostolinijne, wizjonerskie wymiary takiej osobowości, mającej zdolność odbierać świat o wiele głębiej i różnobarwnie niż przeciętna Goździkowa. Dla psychologów Michael Jackson jest klinicznym przykładem tego negatywnego Piotrusia. Ot, po prostu człowiek żyjący pod naporem psychicznych urazów z dzieciństwa, który nawet otacza się dziećmi, bo nie umie żyć w prawdziwym świecie :ziew: Dla mnie MJ zawsze był tym pozytywnym Piotrusiem. Wnioskujecie o jego zaburzeniach po tym, jak siebie kreuje w wywiadzie dla Opry czy Bashita, ale to jest jedynie twarz, jaką definiują go dziennikarze, chcąc zyskać jego zaufanie. Michaelowi jest to na rękę. Dlatego maskuje się trochę za fasadą nieporadnego dzieciaka. Dzięki temu może mieć szanse stworzenia swojej własnej niszy, naprawdę „swojego własnego kawałka podłogi” i to nie takiego jak np. stara się zaakcentować w Private Home Movies. To są wybrane tasmy, a prawdziwą prywatność, codzienność zostawia absolutnie dla siebie. Myślę, że nauczony doswiadczeniem z młodości (mógł obserwować jak ludzie zyjący przed kamerami totalnie swirują w zyciu) wypracował sobie metodę, by się od niego odchrzanili - MJ dał światu satysfakcję, że wiedzą o nim wszystko: prosty, nieskomplikowany chłopiec, nieśmiały, zagubiony etc. Posłużyło temu chociażby posługiwanie się wysokim głosem, utrwalającym skojarzenie niedojrzałego, trochę niepewnego siebie. MJ niejednokrotnie posługiwał się swoją naturalną barwą, ale nikt na to nie zwraca uwagi, mając wyrobione wyobrażenie jego postaci.... A głos to przecie jedynie wierzchołek góry lodowej! Pod koniec lat 70. Michael zbierał doswiadczenia teatralne. Aktorskie kreacje, jak pamietacie z wywiadów i chociażby z „Moonwalka”, już wówczas go niezmiernie zafascynowały. Zgadzam się całkowicie z wypowiedzią la_licorne. Wyrokowanie czyjejś osobowości na podstawie medialnego wizerunku to jedno, a profesjonalna analiza to drugie, choć oczywiście nie zabrania się tego pierwszego. Nie sądzicie chyba na serio, ze MJ traktował zwierzenia przed kamerą jako sesję terapeutyczną? Pozwólcie zatem, że przedstawię wam „mojego” Piotrusia Pana, bo żeby pozwolić sobie na bycie nim, naprawdę trzeba być życiowo i emocjonalnie dojrzałym. To co MJ przeszedł w tym pokręconym biznesie i w poplątanym zyciu rodzinnym, to jest to co go niewątpliwie uformowało w bardzo doświadczonego, silnego, empatycznego, dojrzałego człowieka. Ludzie tak bardzo starają się mu przypominac, ze zyje w cieniu dzieciństwa, którego nie miał. Ale sam MJ przyznał, że gdyby miał możliwość cofnięcia czasu i zmienienia tego okresu, nie zrobiłby tego. On już dawano, myślę, się z tym pogodził. Dzieci i ten cały bajkowy, piękny, przebogaty świat to cos, co jest dla niego nektarem, sokiem zycia, które sprawiają, że nie daje się zwariować. Oglądaliście „Finding Neverland? (Polecam).To jest coś, co żywi jego twórczą osobowość, daje inspirację, bo przy dzieciach człowiek uczy się prawdziwego odbioru prostych rzeczy. Oczywiście i na niego czekają obowiązki, umowy do wywiązania, podatki do zapłacenia, zażalenia, że coś tam nie zapłacił, pracownicy okazują się oportunistami, menadżerowie krwiopijcami, sprzątaczki donosicielami do gazet.... To jest normalka - MJ ma to na co dzień, o to się nie martwmy. Ale żeby nie dać się wkręcić w te tryby zyciowej tragifarsy trzeba mieć swoją odskocznię. Każdy psycholog to powie. A jaki jest MJ, to sądzę, że jest o wiele bardziej skomplikowane niż się nam wydaje. Dziennikarze nie stwarzają, moim zdaniem, odpowiedniego komfortu, by MJ mógł wyłuskać błyskotliwie swoją życiową mądrość, filozofię i głębokie odczucia... Pamiętacie Michaela u duchownego Jessy’iego Jacksona czy u Geraldo Rivery? Całkiem inny MJ, nieprawdaż? Otwarty, kontaktowy, czarujący ludzi wokół (nawet kamerzysta Geraldo wypowiadał się, że po współpracy zmienił o nim zdanie - wcześniej miał „wątpliwości” co do jego czystych intencji względem dzieciaków i niewinności). Nie wiem, czy znacie ostatnie wywiady z Messereau.. MJ był nie tylko jego klientem (oprócz tego, ze był jego ulubionym klientem), ale także osobą, którą Mez podziwia jako artystę, a przede wszystkim ojca i humanistę. Robert Sanger (wieloletni adwokat MJ) zapytany przez ludzi z MJJforum czy uważa, że wizerunek MJ jest zdeformowany, odpowiedział, że bardzo. To jest człowiek, który ze względu na charakter pracy zna życie MJa, sądzę, w każdym wariancie; który nazywa sam siebie jego przyjacielem, z którym rozmawia na tematy głębokie i to nie tylko liżąc problem. Geragos to samo - przyjaciel rodziny. Jeśli chodzi o kobiece przyjaźnie... Czy czytaliście korespondencje Karen Faye do członków MJJForum? Nie będę teraz się rozwodzic, ale jest to wielka, wielka przyjaciółka Michaela, bardzo zaangażowana, w swoich refleksyjnych wypowiedziach wiele przemyca o MJ, którego zna. A zna go na pewno, zapewniam :diabel: Wymieniam te nazwiska, bo szacunek i autorytet tych ludzi może do niektórych przemówić. Zresztą, pal to licho autorytet - oni go po prostu znają osobiście, takiego jakim jest - z krwi i kości. A niejaka Ramonica Harris? Panna udzieliła wywiadu kanałowi Justice System, była dziewczyną MJ w połowie lat 80., co do wiarygodności tej pani, to ma bardzo duze notowania (fani, którzy przyjeżdżali na rozprawy, rozmawiali z nią i ocenili bardzo wysoko jej wiarygodność), zresztą to co zdradziła w wywiadzie każe się domyslać, że wie o czym mówi (a już to, że MJ po zakupie katalogu ATV, przewidywał niby dla zartu, że będzie kiedyś miał problemy przez ten interes, totalnie mnie zszokowało....).. Była kilka razy w sądzie. Shana Mangatal? Znacie? Czy Lisę pociagało w MJ jego niewinność? Sama twierdziła inaczej. Bynajmniej nic o tym nie wspominała, za to o przeklinaniu i picia piwa owszem. Ludzie, my tylko znany bardzo malutką część jego osobowości, już nie mówiąc o tym, ze każdy człowiek ma różne, bo też różne role spełnia...


Co do kobiet w twórczości MJ (chodzi mi o teksty) to znowuż mam inne przemyślenia, ale na dzisiaj koniec. Wrócę niebawem.

No i nie daruję ( ;-) ) niedocenienia tekstu „2000 Watts”. Elektryczność i sprzęty agd/rtv :wariat: ? Helo? Kiedyś, w latach 20. ubiegłego stulecia chodzono do takiej Gałki Muszkatałowej i tam czytano mniej więcej takie właśnie wiersze, takie niby bez sensu, wyśmiewano je w prasie a one miały zwyczajnie poruszać wyobraźnię, tworzyć jakies nietypowe skojarzenia, wtedy to nawet taka rubaszna twórczość bulwersowała publikę, teraz to już nie.... Mała podpowiedź: często były to teksty nieprzyzwoicie erotyczne :diabel:
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Sade pisze:Nie sądzicie chyba na serio, ze MJ traktował zwierzenia przed kamerą jako sesję terapeutyczną?
Za to proces tak. Choć nieświadomie. A tak osobiste wywiady też po coś robi. Nie powiesz mi, że po to, by pokazać, jak wygląda jego kino?
Ujawnianie prywatnych taśm to też niby dla checy?
Moim zdaniem on chce uzdrowić to, o czym pisałaś. Swój wizerunek. Uzdrowienie jest celem terapii. Tu wpada w pewną pułapkę, o której już pisałem.
Jeszcze coś, o czym pisałem, a Ty już tego nie podejmowałaś. Nie trzymanie granic przez Michaela; wchodzenie w czyjeś rodziny, co doprowadziło go na salę sądową.
Sade pisze:Muszę przyznać, że obraz Michaela przedstawiony przez Ciebie, kaem, prawie że całkowicie nie pokrywa się z moim.
A ja mam wrażenie, że się dopełnia. Dobrze, że napisałaś o pozytywnym wymiarze syndromu Piotrusia Pana.


Według mnie Michael jest genialnym, dobrym i bardzo mądrym człowiekiem. W swoim życiu doświadczył tak dużo, że nikt mi znany nie może równać się z nim życiowym doświadczeniem. Potrafi, pomimo tego, być życzliwy i zachować tą przejrzystość, jaką mają dzieci. Pomimo. Jak on to robi?
A że natura zawsze dąży do równowagi i nie ma zmiłuj, to dzieje się to jakimś kosztem...
Awatar użytkownika
MJPOWER
Posty: 337
Rejestracja: pt, 11 mar 2005, 10:32
Lokalizacja: GDYNIA

Re: Głębsze przesłanie przekazywane przez MJ

Post autor: MJPOWER »

Archi pisze: Jednak co można powiedzieć o tekstach jego piosenek. Napisał ich bardzo dużo. Wiele ballad rokowych i szybkich kawałków, co jednak niosą za sobą te teksty. Jakie przesłanie można z nich odczytać i co pozostawić na przyszłość w swoim życiu. W wielu przypadkach przekaz jest bardzo prosty do odbioru wręcz oczywisty np. EARTHSONG, czy MANinTHEmirror. Co zaś z innymi utworami takimi jak LEAVE ME ALON czy P.Y.T? Czy wogule należy doszukiwać się w nich treści? Czy coś z nich wynieśiemy?
Myslę, że przesłania doszukiwać się trzeba.I tak:
Be not Always - to oczywiście reklama podpasek
Can You fell it - to reklama antyperspirantów
Heal the world -to reklama aspiryny
Awatar użytkownika
MMarjory
Posty: 153
Rejestracja: śr, 20 kwie 2005, 17:30
Lokalizacja: lubuskie

Post autor: MMarjory »

Dorzucę swoje trzy grosze w sprawie kobiet. Jak powszechnie wiadomo- miłość niejedno ma imię. Kto czytał Moonwalk ręka do góry. Michael napomknął tam, iż bardzo kocha i szanuje kobiety, ale seks coraz częściej staje się narzędziem szantażu (or sth). Dla przeciętnego człowieka słowo miłość to kobieta/mężczyzna, która/króty jest przy, który/która wypełni puste miejsce w łóżku. A Michael? Myślę, że dla niego miłość to coś więcej, to prawdziwy dar, cud,a nie seks. Miłość między kobietą i mężczyzną wydaje sie być z jego punktu widzenia czymś głębokim, opierającym się na prawdziwych wartościach. To troche takie naiwne uczucie, ktorym dziecko obdarza swych bliskich, ale jakże szczere. a Michael otwiera swe serce na każdego, on kocha Boga, kocha rodzinę, kocha dzieciaki, zwierzęta, ludzi, tak wiele zrobił dla ludzi, których nawet nie znał, tak wiele pomógł Arvizom i innym,którzy zwrócili sie do niego o pomoc, nie wysłał nikogo z kwitkiem, do każdego wyciągnął rękę. Wydaje się, że uchyliłby nieba każdemu, kto tylko by go o to nieśmiało poprosił. Jeżeli chodzi o stosunki z kobietami, spójrzmy chociażby na Elizabeth, wiem, że to co jest między nimi to nie jest związek, ale miłośc na pewno. Michael odkrywa nowe definicje miłości, miłości psychicznej, emocjonalnej, a nie fizycznej. Spójrzmy także na to, że Michael modli się za swych oprawców.
Michael jest pełen miłości, tej prawdziwej, głębokiej i bogatej w serdeczność i uprzejmość. Jego drobne ciałko i wielkie serce, Jego oczy, które są zwierciadłem empatii są pełne tego uczucia i moim zdaniem, to jest MIŁOŚĆ najpiękniejsza na świecie!

Tom się rozpisała
Awatar użytkownika
Mike
Posty: 1010
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 19:54
Lokalizacja: mam to wiedzieć?

Post autor: Mike »

MMarjory pisze:Dorzucę swoje trzy grosze w sprawie kobiet. Jak powszechnie wiadomo- miłość niejedno ma imię. Kto czytał Moonwalk ręka do góry. Michael napomknął tam, iż bardzo kocha i szanuje kobiety, ale seks coraz częściej staje się narzędziem szantażu (or sth). Dla przeciętnego człowieka słowo miłość to kobieta/mężczyzna, która/króty jest przy, który/która wypełni puste miejsce w łóżku. A Michael? Myślę, że dla niego miłość to coś więcej, to prawdziwy dar, cud,a nie seks. Miłość między kobietą i mężczyzną wydaje sie być z jego punktu widzenia czymś głębokim, opierającym się na prawdziwych wartościach. To troche takie naiwne uczucie, ktorym dziecko obdarza swych bliskich, ale jakże szczere. a Michael otwiera swe serce na każdego, on kocha Boga, kocha rodzinę, kocha dzieciaki, zwierzęta, ludzi, tak wiele zrobił dla ludzi, których nawet nie znał, tak wiele pomógł Arvizom i innym,którzy zwrócili sie do niego o pomoc, nie wysłał nikogo z kwitkiem, do każdego wyciągnął rękę. Wydaje się, że uchyliłby nieba każdemu, kto tylko by go o to nieśmiało poprosił. Jeżeli chodzi o stosunki z kobietami, spójrzmy chociażby na Elizabeth, wiem, że to co jest między nimi to nie jest związek, ale miłośc na pewno. Michael odkrywa nowe definicje miłości, miłości psychicznej, emocjonalnej, a nie fizycznej. Spójrzmy także na to, że Michael modli się za swych oprawców.
Michael jest pełen miłości, tej prawdziwej, głębokiej i bogatej w serdeczność i uprzejmość. Jego drobne ciałko i wielkie serce, Jego oczy, które są zwierciadłem empatii są pełne tego uczucia i moim zdaniem, to jest MIŁOŚĆ najpiękniejsza na świecie!

Tom się rozpisała
W całości się z tobą zgadzam, jest to 100% tego co ludzie nie chcą inni zauwazyć a złośliwi to jeszcze wkorzystują(Rodzinka Arvizo i inni). Ja sam chcę i próbuje tak robić, nie kochac tylko Fizycznie ale też duchowo, oddaniem, pomaganiem, doradzaniem, bawieniem itd. I mam nadziję, że to też zauważy Moja dziewczyna:) ale to juz moja i jej sprawa nie zdradze wam nic hehe. ale zgadzam się w Pełni z MMarjory
"LIES RUN SPRINTS, BUT THE TRUTH RUNS MARATHONS"- Michael Jackson
Obrazek
http://www.youtube.com/user/ktossomeone
Awatar użytkownika
lunatyczka
Posty: 403
Rejestracja: czw, 09 cze 2005, 20:32
Lokalizacja: Las Między Światami

Post autor: lunatyczka »

MMarjory pisze:Dorzucę swoje trzy grosze w sprawie kobiet. Jak powszechnie wiadomo- miłość niejedno ma imię. Kto czytał Moonwalk ręka do góry. Michael napomknął tam, iż bardzo kocha i szanuje kobiety, ale seks coraz częściej staje się narzędziem szantażu (or sth). Dla przeciętnego człowieka słowo miłość to kobieta/mężczyzna, która/króty jest przy, który/która wypełni puste miejsce w łóżku. A Michael? Myślę, że dla niego miłość to coś więcej, to prawdziwy dar, cud,a nie seks. Miłość między kobietą i mężczyzną wydaje sie być z jego punktu widzenia czymś głębokim, opierającym się na prawdziwych wartościach. To troche takie naiwne uczucie, ktorym dziecko obdarza swych bliskich, ale jakże szczere. a Michael otwiera swe serce na każdego, on kocha Boga, kocha rodzinę, kocha dzieciaki, zwierzęta, ludzi, tak wiele zrobił dla ludzi, których nawet nie znał, tak wiele pomógł Arvizom i innym,którzy zwrócili sie do niego o pomoc, nie wysłał nikogo z kwitkiem, do każdego wyciągnął rękę. Wydaje się, że uchyliłby nieba każdemu, kto tylko by go o to nieśmiało poprosił. Jeżeli chodzi o stosunki z kobietami, spójrzmy chociażby na Elizabeth, wiem, że to co jest między nimi to nie jest związek, ale miłośc na pewno. Michael odkrywa nowe definicje miłości, miłości psychicznej, emocjonalnej, a nie fizycznej. Spójrzmy także na to, że Michael modli się za swych oprawców.
Michael jest pełen miłości, tej prawdziwej, głębokiej i bogatej w serdeczność i uprzejmość. Jego drobne ciałko i wielkie serce, Jego oczy, które są zwierciadłem empatii są pełne tego uczucia i moim zdaniem, to jest MIŁOŚĆ najpiękniejsza na świecie!

Tom się rozpisała
Piękne i prawdziwe słowa...

Jakże nisko upadł ten świat, skoro tak niewielu ludzi potrafi to zauważyć, jeszcze mniej potrafi to docenic...Michael jest zawsze tak szczery w tym co robi i nie przestaje czynic dobra pomimo tylu przykrości jakich doznaje od ludzi. Taka umiejętność to prawdziwy dar...Michael tkwi przy swoim i postępuje jak nakazuje mu serce, bo uwaza to za jedynie słuszną drogę.
Gdybśmy tak wszyscy potrafili, nie oglądali się na innych, na modę, gdybysmy byli mniej egoistyczni, bardziej otwarci na ludzi, bardziej wrażliwi na ludzkie nieszcześcia...gdybyśmy tylko chcieli... :smutek:
I jeszcze a propos Elizabeth. Myslę ,ze Michael nie odkrywana nowych definicji miłości, co najwyzej odkrywa na nowo, bo one zawsze istniały, tylko o nich dawno zapomnieliśmy. :wariat:
Pozdrawiam wszystkich!!!
Obrazek
Michael is a beautiful soul.
Awatar użytkownika
Sade
Posty: 69
Rejestracja: śr, 23 mar 2005, 21:53

Post autor: Sade »

No tak, nie podjęłam tego tematu, zresztą tak jak wiele innych wyostrzonych przez Ciebie, ponieważ potraktowałam swojego posta jedynie jako ogólne tezy, oczywiście kładąc nacisk na to czy owo.

kaem pisze:
Sade pisze:Nie sądzicie chyba na serio, ze MJ traktował zwierzenia przed kamerą jako sesję terapeutyczną?
Za to proces tak. Choć nieświadomie.
Jeszcze coś, o czym pisałem, a Ty już tego nie podejmowałaś. Nie trzymanie granic przez Michaela; wchodzenie w czyjeś rodziny, co doprowadziło go na salę sądową.
Proces o molestowanie o wydźwięku terapeutycznym dla MJ? Jak najbardziej! Trudno uczestnicząc w takim spektaklu o sobie samym, nie przeżyć czegoś w rodzaju katharsis, od czego już krok do przewartościowania pewnych kwestii. Żałuję, że Michael nie wykorzystał tej szansy 10 lat temu. Widocznie potrzebował posunąć się aż do krawędzi ryzyka. Myślę, że właśnie ta naiwna wiara w niesienie pomoc, idea darowania nerki za wszelka cenę jest wielką bolączką Piotrusiów. Szlachetne intencje czasem nie wystarczą. Fajnie, że MJ stworzył takie warunki w NL, dzięki którym goszczone dzieciaki mogą czuć się tam jak na wakacjach. Problem pojawia się wówczas, gdy pozwala wybranym dzieciom uczestniczyć w życiu zarezerwowanym dla sfery intymnej, co nic dziwnego rodzi podejrzenia. Intymność i prywatność dla Michaela Jacksona są wartościami widocznie pojmowanymi inaczej, co już podkreślał niejednokrotnie, on nie czuje tej granicy. Czy to świadczy o zaburzeniach emocjonalnych, psychopatologii? W języku psychologii pewnie tak. Jak sam zresztą zaznaczyłeś, trudno jednak odnosić normalność w ujęciu tej nauki do kogoś o tak specyficznym, nietypowym życiorysie. Dla mnie jest to troszkę jak przykładanie norm danej kultury do osoby wychowywanej w trochę odmiennych obyczajowo warunkach. Niemniej jednak Michael powinien dla swojego dobra zaakceptować chyba pewne wymogi, czy słuszne czy będące przesądami. Na szczęście Messereau już zapowiedział, ze Michael na przyszłość będzie bardziej twardy i rozważny w udzielaniu pomocy, koniec także z goszczeniem jego małych przyjaciół w sypialni. Pomyśleć, że ta właśnie sypialnia budzi tyle kontrowersji!! Musiałbyś, kaem, być osobistym psychoterapeutą Michaela, wówczas, znając nie tylko wyrywek jego przyzwyczajeń, preferencji, osobowości, mógłbyś diagnozować jakieś problemy psychiczne. Bądź co bądź, nie możemy w nieskończoność tak generalizować, że MJ ciągle tak z tymi dziećmi 24h na dobę :wariat: W tej sypialni musi się w koncu znaleźć miejsce i na tą wieczorną lekturę prasy, której zwrot już zasądzono, książek z prywatnej biblioteczki i seans kinowy filmów pokroju "100 najdziwniejszych pozycji seksualnych" i wiele innych miłych wariantów relaksowania ;-)

Co masz dokładnie na myśli, mówiąc "wchodzenie w czyjeś rodziny"?? Chyba musielibyśmy wdać się w szczegóły każdej z rodzin z procesu, ale chyba nie jesteśmy AŻ TAKIMI masochistami? Nie ma jak to „kanapowa psychologia” ;-)
kaem pisze: A tak osobiste wywiady też po coś robi. Nie powiesz mi, że po to, by pokazać, jak wygląda jego kino?
Ujawnianie prywatnych taśm to też niby dla checy?

No otóż to. Michael w "Private Home Movies" to Michael, z jakim chciałby, aby kojarzyli go ludzie. Dobroduszny, prostolinijny, wrażliwy, pokorny, dziecięcy. Czyli wizerunek, nad którym pracował ciężko a i początkowo media pomagały mu to utrwalać. Spójrzmy, Michael od jakichś 15-20 lat prowadzi ten sam styl życia, a jak odbiór jego osoby zmienił się przez ten czas? W tym obrazie zostało wszystko poprzestawiane do góry nogami: dziecinny, naiwny, neurotyczny, nie czujący zasad moralnych. Tymczasem Michael nadal starał się pielęgnować obraz (PHM), który za bardzo już nie mógł mieć racji bytu (prócz tego, że zrobił niezmierną frajdę fanom, film przeszedł bez echa). Moim zdaniem teraz jest wymarzony czas na zmiany. Niech pokaże swoją pełniejszą twarz - inteligentną, oczytaną i z furą doświadczeń, jakim się zwykłym umarlakom nie śniło!!


*******
Kaem, nie wiesz może, czy można dostać jeszcze gdzieś pierwszą książkę Kaczora "Przy mikrofonie"? Obleciałam wszystkie sklepy internetowe i, cholercia, utknęłam w martwym punkcie :surrender:
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Sade pisze:Intymność i prywatność dla Michaela Jacksona są wartościami widocznie pojmowanymi inaczej, co już podkreślał niejednokrotnie, on nie czuje tej granicy. Czy to świadczy o zaburzeniach emocjonalnych, psychopatologii? W języku psychologii pewnie tak.
Niekoniecznie.
Sade pisze:Musiałbyś, kaem, być osobistym psychoterapeutą Michaela
Wtedy bym co innego musiał.
Sade pisze:Niech pokaże swoją pełniejszą twarz - inteligentną, oczytaną i z furą doświadczeń, jakim się zwykłym umarlakom nie śniło!!
Też kiedyś tak chciałem. Żeby nagrywał więcej takich teledysków, jak In the closet, żeby miał normalną rodzinę, a nie tak dziwaczne uklady, jak ten z Debbie, żeby ludzie go rozumieli i podziwiali. Żeby, żeby, żeby. Damn, jest ode mnie starszy o równo 20 lat, a czasem zachowuję się jak pieprzony rodzic. Może nie tylko ja...
A przecież to tak naprawdę chcemy dla siebie, nie dla niego. On właśnie się uczy, że to, co myśli o nim jakiś Stasio Nowak z Burkina Faso, leżąc przed nowo zakupionym telewizorem marki Rubin, nie jest dla niego jedynym odnośnikiem. Są też inne.
A przecież on w sumie jest tylko (i aż) muzykiem. Muzykiem, który hipnotyzuje samym sobą. A dla nas jest kimś więcej. Podejrzewam, ze każdy fan w Michaelu widzi coś z siebie. Taka ogólnofanowska projekcja. I chcąc uleczyć czy wytłumaczyć coś z niego, chcemy lepiej się czuć dzięki temu ze sobą. Ze mną tak jest na przykład.
Sade pisze:Kaem, nie wiesz może, czy można dostać jeszcze gdzieś pierwszą książkę Kaczora "Przy mikrofonie"? Obleciałam wszystkie sklepy internetowe i, cholercia, utknęłam w martwym punkcie :surrender:
http://www.stereo.pl/nowa/src/usr/tytul.php?idt=205942
Wiesz, że to reedycja, wzbogacona o zdjęcia?
Sade pisze: Co masz dokładnie na myśli, mówiąc "wchodzenie w czyjeś rodziny"??
Ech, pisałem o tym jeszcze na starym forum. Sade, wiesz, co? Nie chcę się tak dużo mądrzyć. Zaczyna mi to ciążyć. Poza tym, dobrze wiesz, co mam na myśli. Sama sobie odpowiedziałaś, powołując się na słowa Meza.
On ujął to najlepiej, wypowiadając się po procesie.
***************
Masz to? Tak z innej beczki ;-)
http://s37.yousendit.com/d.aspx?id=25M7 ... JB5JWLOEHO
Awatar użytkownika
Sade
Posty: 69
Rejestracja: śr, 23 mar 2005, 21:53

Post autor: Sade »

kaem pisze: Sade, wiesz, co? Nie chcę się tak dużo mądrzyć. Zaczyna mi to ciążyć.


Będę tego bardzo żałowała. Bo takie posty to świeża bryza na wyrobione poglądy, wyobrażenia i projekcje, jak to nazwałeś. Spojrzenie cudzymi oczami na tą samą osobę, to sytuacja, której najpierw chce się dać ujście swojej niezgodzie na czyjąś perspektywę, a następnie to już tylko fajna sprawa. Zauważyłam tak przy okazji, że to, co wyrywa mnie z mojego lenistwa przed komputerem, to albo posty, które za nic nie przystają do moich przemyśleń, albo wręcz odwrotnie. Oba poruszają. A jak się okazuje, te pierwsze czasami okazują się tymi drugimi ;-)

kaem pisze: Też kiedyś tak chciałem. Żeby nagrywał więcej takich teledysków, jak In the closet, żeby miał normalną rodzinę, a nie tak dziwaczne uklady, jak ten z Debbie, żeby ludzie go rozumieli i podziwiali. Żeby, żeby, żeby. Damn, jest ode mnie starszy o równo 20 lat, a czasem zachowuję się jak pieprzony rodzic. Może nie tylko ja...
A przecież to tak naprawdę chcemy dla siebie, nie dla niego. On właśnie się uczy, że to, co myśli o nim jakiś Stasio Nowak z Burkina Faso, leżąc przed nowo zakupionym telewizorem marki Rubin, nie jest dla niego jedynym odnośnikiem. Są też inne.
A przecież on w sumie jest tylko (i aż) muzykiem. Muzykiem, który hipnotyzuje samym sobą. A dla nas jest kimś więcej. Podejrzewam, ze każdy fan w Michaelu widzi coś z siebie. Taka ogólnofanowska projekcja. I chcąc uleczyć czy wytłumaczyć coś z niego, chcemy lepiej się czuć dzięki temu ze sobą. Ze mną tak jest na przykład.
Co do projekcji "swojego" Michaela Jacksona, muszę coś sprostować. Mi chodziło jedynie o wizerunek. Nigdy nie miałam tej potrzeby oceniania, dawania rad, ingerowania w życie prywatne, czy to Michaela, czy czyjekolwiek. Szczęście? O tak, ale do niego wiodą różne ścieżki, po co zatem wpychać się w czyjś świat? Za to wizerunek naszego ulubionego artysty to temat nośny i bardzo ciekawy. Biorąc pod uwagę punkt kariery, w którym się teraz znajduje, tym bardziej problem leży nam na sercu. Co fan, to inne rozwiązania i chyba nie należy traktować tego tak serio. To tylko marzenia. Ja swoim się podzieliłam. Dla przykładu: na MJJF toczy się obecnie burzliwa dysputa, co fani chcieliby, aby było następnym artystycznym posunięciem Michaela. Czego tam nie ma: gospel, funk, nawet spektakularny powrót Q.Jonesa, koncert unplugged, protestsongi..... no i każdemu się zdaje, że MJ powinien pójść w tą stronę, bo to jest jego ulubiony (a niewypieszczony) element twórczych pomysłów MJ. Miło wylać czasami swoje marzenia czy przeczucia, tymczasem i tak każdy będzie się podniecał przeciekami nowego materiału (który nie ma szans, by pomiescił wszystkie życzenia). Tak samo z wizerunkiem. Każdy chce tą ulubioną cząstkę, jaką ukochał.
kaem pisze: http://www.stereo.pl/nowa/src/usr/tytul.php?idt=205942
Wiesz, że to reedycja, wzbogacona o zdjęcia?
Nie wiedziałam, lecz przeczytałam opis i już wiem, czego się spodziewać. Na razie nie mogę nacieszyć się "42 rozmowami". Kaczor jest absolutnie zafascynowany i oczarowany swoimi rozmówcami, co wywołuje te sprzężenie zwrotne, tak potrzebne podczas wywiadu w relacji dziennikarz-artysta. To się czuje. W Tori chyba jest zakochany... to chyba jedyna kobieta w tym zestawie muzyków. Ja także jestem pod urokiem jej całej osoby, wypowiedzi i kobiecego wdzieku. Żeby było zabawniej, trochę mi przypomina Karen Faye, w sumie obie blondynki i zachowują się podobnie, gdy się wypowiadają, bardzo uczuciowo. Nigdy nie byłam jej wielką entuzjastką (koncert w Tróce, niestety, też przegapiłam), ale ma wielki szakulec ode mnie. Ostatnią płytę przesłuchałam – nie zrobiła na mnie wrażenia. Jak Kaczor to robi, że nie usłyszysz z jego ust żadnego jadu, utyskiwań i krytykanctwa..? To takie.. takie niedziennikarskie :smiech: Na antenie nie ma miejsca dla pana Piotra na narzekanie, lepiej spożytkować to na muzykę, która przyniosła mu masę wrażeń, dodać do tego prawdziwą pasję, otwartość na nowe eksperymentalne brzmienia i całkiem zrozumiała wydaje się dedykacja książki: "Pamięci rodziców, którzy nigdy nie stłumili we nie dziecka". Brakuje mi tu parę nazwisk z muzycznej arystokracji. Sting, Bono, Stevie Wonder, Bob Dylan... (może w pierwszym książkowym wydawnictwie?). No i nasz mistrz, Michael Jackson. To by dopiero było.... :happy:
kaem pisze: Poza tym, dobrze wiesz, co mam na myśli. Sama sobie odpowiedziałaś, powołując się na słowa Meza.
On ujął to najlepiej, wypowiadając się po procesie.
A więc chodzi 'tylko' o to ;-)


***************
kaem pisze: Masz to? Tak z innej beczki ;-)
A wiesz, że dziś w Radiu Bis słyszałam także cover „Smooth operator”....? Ten Twój jest zdecydowanie lepszy, no i nie ma co ukrywać – wpasował się w mój gust :party: Ale tego gostka to ja nie znam :podejrzliwy: Ostatnio klimaty afrykańskie i południowoamerykańskie u mnie króluję. Bossanova latem to miód na uszy :muzyka: Miło posłuchać tej wersji, ale wiesz jak to jest, jak przerabiają utwór twojego ulubionego muzyka.... jest się cholernie surowym, szczególnie gdy biorą się za utwór sztandarowy. Dęciaków mi brakuje, saxu, no i tego feelingu Sade – nikt tak nie potrafi jak ona :muzyka: :party:

Dzięki serdeczne :-)
Awatar użytkownika
Sade
Posty: 69
Rejestracja: śr, 23 mar 2005, 21:53

Post autor: Sade »

MMarjory pisze:Dorzucę swoje trzy grosze w sprawie kobiet. Jak powszechnie wiadomo- miłość niejedno ma imię [...]
Michael jest pełen miłości, tej prawdziwej, głębokiej i bogatej w serdeczność i uprzejmość. Jego drobne ciałko i wielkie serce, Jego oczy, które są zwierciadłem empatii są pełne tego uczucia i moim zdaniem, to jest MIŁOŚĆ najpiękniejsza na świecie!


Nadmienię jedynie, iż to, o czym pisałaś, jest niczym innym jak miłością Platona. Dokładnie rzecz ujmując jest drugim stadium, bowiem aby osiągnąć ideał takiej miłości, trzeba przejść przez trzy etapy. W koncepcji Platona pierwsza faza to zachwyt zmysłowy pięknem ciała, przejściowa dotyczy zachwytu duchowością drugie osoby, jej pięknem wewnętrznym, postępowaniem moralnie pięknym (na przykład lojalność, przyjaźń, poświecenie, wyrozumiałość, sprawiedliwość), no i najważniejsze stadium = ideał: umiejętność dostrzegania piękna otaczającego świata, harmonii natury, piekna ludzi w ogóle. Dzisiaj zwie się to po prostu przyjaźnią, a miłość kojarzona jest powszechnie z relacjami damsko-męskimi lub z czymś wzniosłym (do boga, rodzica, swojej małej ojczyzny). Tak czy owak, tak to kiedyś, w czasach klasycznych, pojmowano tą wartość, a nasze czasy postmodernistyczne, jak to się przyjęło nazywać w literaturze uczonych, rządzą się swoimi prawami. Wynalazki popkultury to już chyba najbardziej ekstremalna ponowoczesność (np. świat kreowany w teledyskach, szczególnie tych z ostatnich lat). Myślę jednak, że w tekstach MJ można by się pokusić o znalezienie opisów tychże trzech etapów miłości platonicznej, tak tylko dla zabawy intelektualnej. W końcu nawet dla Elisabeth nasz Michael stworzył pean pochwalny „Elisabeth, I love you”. A „Dancing the dream” to esencja tak pojmowanej miłości. Przypomniało mi się, jak to kiedyś Bono, tak dla żartu, określił teksty Michaela jako „pozbawione jaj”, bo w świecie rock’n’rolla rzeczy nazywa się po imieniu, dosadnie i konkretnie: kiedy chce się z kimś pieprzyć, mówi się "chcę się z tobą pieprzyć" :-) A u Jacksona to gwieździste niebo, motyle i trzymanie się za rękę... :smiech: Pomyśleć, że Bono, oglądając dzisiejszą tv z raperami, wypychającymi dolcami staniki cycatych 'suczek', może jeszcze zatęsknić za tym sentymentalizmem.....
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Sade pisze: Jak Kaczor to robi, że nie usłyszysz z jego ust żadnego jadu, utyskiwań i krytykanctwa..? To takie.. takie niedziennikarskie :smiech: Na antenie nie ma miejsca dla pana Piotra na narzekanie, lepiej spożytkować to na muzykę, która przyniosła mu masę wrażeń, dodać do tego prawdziwą pasję, otwartość na nowe eksperymentalne brzmienia i całkiem zrozumiała wydaje się dedykacja książki: "Pamięci rodziców, którzy nigdy nie stłumili we nie dziecka". Brakuje mi tu parę nazwisk z muzycznej arystokracji. Sting, Bono, Stevie Wonder, Bob Dylan... (może w pierwszym książkowym wydawnictwie?). No i nasz mistrz, Michael Jackson. To by dopiero było.... :happy:
Sting jest w pierwszej części, Bono pewnie będzie w trzeciej, bo miał z nim wywiad niedawno. Kręci też coś z nową płytą Stevie'go, może też ma wywiad z nim... Wiesz, że w niedzielę puszczał już 2 piosenkę z nowgo albumu Wondera (piękną zresztą) - a jeszcze nie ustalono daty wydania płyty, tylko singiel wypuścili. To takie niezwykłe. Faceta tak szanują w tym brudym biznesie, że dają mu rzeczy jeszcze nie wydane. I to od lat już wielu.
Co do wywiadu z Michaelem, był planowany wywiad dla Trójki, ale miał go zrobić Niedźwiedź.
Piotr Kaczkowski to ten, który jako pierwszy w Polsce puścił album Thriller, po cichu przywieziony zza żelaznej kurtyny. On też puszczał album HIStory grube tygodnie przed premierą. Pamiętam, że wybrał utwór tytułowy i This Time Around jako jego typy. I opisywał książeczkę dla wytęsknionych fanów przy radioodbiornikach. Invincible przemilczał. Jak mu się coś nie podoba, to nic nie mówi- chyba że go się przyciśnie ;-) .
Ale słucha wszystkiego, nawet tych panienek z MTV, jak kiedyś powiedział. Tylko po to, by powiedzieć, że np. Scissor Sisters siegnęły po Pink Floyd. Genialny gość, miałem okazję z nim rozmawiać trzykrotnie. Bardzo uczciwy w swojej pracy i jej oddany. Poświęcił swoje życie prywatne i zdrowie w sumie też- kilka lat temu wygrał z rakiem On kiedyś mówił, że jak rozmawia z muzykami, to nie rozmwaia z nimi o ich zdradach, nieudanych małżeństwach, nałogach i takich tam. Potrafi dzięki temu odkryć mi jako słuchaczowi kogoś od nowa; zobaczeniu w kimś z pozoru nieistotnym kogoś mądrego, ciekawego. Bardzo bym chciał wywiadu jego z Michaelem. Przy całym szacunku dla Niedźwiedzia, Niedźwiedź w te klocki jest cienki jak Polsilver. Słyszałem jego wywiad z Madonną i się rozczarowałem.
A Tori to bogini. Jak przyjedzie 4 raz do Polski, to staw się koniecznie.
Sade pisze: A wiesz, że dziś w Radiu Bis słyszałam także cover „Smooth operator”....? Ten Twój jest zdecydowanie lepszy, no i nie ma co ukrywać – wpasował się w mój gust :party: Ale tego gostka to ja nie znam :podejrzliwy: Ostatnio klimaty afrykańskie i południowoamerykańskie u mnie króluję. Bossanova latem to miód na uszy :muzyka:
Usłyszałem to - zgadnij w jakim radiu- jak "Fisz" Bartek Waglewski zapuszczał. Dziś też ma audycję, coś po 22giej. Młody Waglewski zaznaczył też, że gość przerobił również Michaela Jacksona, więc ja pędem po muzę. Jak chcesz, to też mogę użyczyć- niedawno dawałem na forum, ale co mi tam. A, mowa o Beat It w latynoskiej oprawie :smiech: .
Sade pisze: Bo takie posty to świeża bryza na wyrobione poglądy
Ech, jak fajnie, że nie jestem sam w takich zapędach.
Dobrze, że ktoś tu jeszcze zna takie osoby, jak Piotr Kaczkowski i Tori Amos.
A takie dyskusje, co są na MJJForum, to myśmy mieli jeszcze za czasów Buszmena.
Awatar użytkownika
Sade
Posty: 69
Rejestracja: śr, 23 mar 2005, 21:53

Post autor: Sade »

kaem pisze: Co do wywiadu z Michaelem, był planowany wywiad dla Trójki, ale miał go zrobić Niedźwiedź.
Bardzo bym chciał wywiadu jego z Michaelem. Przy całym szacunku dla Niedźwiedzia, Niedźwiedź w te klocki jest cienki jak Polsilver. Słyszałem jego wywiad z Madonną i się rozczarowałem.


Święta prawda. Niedźwiedź jest dobry, żeby pogadać z artystą przy kawie przed koncertem lub po nim. Taka fajfklokowa pogaduszka o dupie Maryny. Przeglądałam książkę niejakiego Macieja Orłosia z zapisem rozmów z takimi muzykami jak Mick Hucknall, Tina Turner, Ice-T, Peter Gabriel... to dopiero obsuwa :surrender: Wiecie, że Orłoś kiedyś całkiem otwarcie przyznał, że osobą, z którą NIE CHCIAŁBY przeprowadzić rozmowy, jest Michael Jackson? Ale jestem zaciekawiona tym wywiadem, jaki miała dostać Trójka. Czy chodzi o erę Invincible? Przypominam sobie, jak tuż po premierze „Vince’a”, Niedźwiedź wychwalał nowe dziecko muzyczne MJ, zwłaszcza ballady, że takie dojrzałe, genialnie zaaranżowane, dopieszczone w każdym detalu, wokalnie stwarzające nowe standardy.... a potem, jak już poszła w świat fama, że „Invincible” to dno, wstyd było się przyznawać do takich opinii. A jak w rocznicę wydania „Bad” (chyba przed procesem jeszcze, czyli 2003) wspominał rzewnie reakcję Ameryki na nowe dzieło Jacksona? Był wtedy w Chicago. I też dał się unieść zbiorowemu szaleństwu. Kurcze, dało wyczuć się w opowieści pana Marka tą nostalgię za czasami, kiedy Jackson zwalał z nóg każdego i po prostu świat kręcił się wokół niego. A co do prezentacji „Thrillera” - pamiętasz te czasy? :smiech: Toż to era prehistoryczna, mnie jeszcze na świecie nie było i to spory kawałek czasu. Jak „Give into me” rozkładała na łopatki U2, Gunsów i Nirvanę też ni w ząb nie pamiętam. To były czasy, ech. Opis Kaczora wkładki do „History” – chciałabym to usłyszeć....

kaem pisze: Bardzo uczciwy w swojej pracy i jej oddany. Poświęcił swoje życie prywatne i zdrowie w sumie też- kilka lat temu wygrał z rakiem On kiedyś mówił, że jak rozmawia z muzykami, to nie rozmwaia z nimi o ich zdradach, nieudanych małżeństwach, nałogach i takich tam. Potrafi dzięki temu odkryć mi jako słuchaczowi kogoś od nowa; zobaczeniu w kimś z pozoru nieistotnym kogoś mądrego, ciekawego.
Ja tak miałam m.in. z Jamesem Hetfieldem – miałam napisać o tym w poprzedni poście, ale jakoś wyszło mi z głowy. Oprócz tego, że uwielbiałam kilka płyt Metalliki, nie znosiłam gościa. Po prostu. Jak mnie denerwowało te szumne, medialne oczyszczenie z nałogu, nie macie pojęcia. Arogancki twardziel z przeszłością, mający w dupie wszystko, co nie pasuje do jego stylu bycia. Dopiero Kaczor dał mi szansę spojrzeć z innej, szerszej perspektywy na jego osobowość. To chyba moja ulubiona rozmowa z tej pozycji, a dodam, że efekt jest o niebo lepszy, gdy się s ł u c h a Hetfielda, a nie czyta opracowany wywiad. Na dołączonej płycie jedynie próbka, ja miałam te szczęście nagrać sobie (prawie że w całości, dopóty przeszłam z biernego słuchania do słuchania wymagającego troszkę zainteresowania, czyli bardzo szybko). Co tam jeszcze? Na pewno Peter Gabriel. Jestem w powijakach zgłębiania jego muzycznej przestrzeni, Kaczor stanowi zatem świetny przewodnik dla jego dość trudnej muzyki. Tori Amos oczywiście i jej filozoficzne rozważania, mój ulubiony fragment chyba to rozważania nad życiem a wyżyciem z muzyki. Mike Stipe, Dave Gahan, Iggy Pop... ciężko wymienić te najbardziej wciągające. Ciekawe jak się zabrał do Bono? On chyba nigdy nie musiał narzekać na brak ambitnych pytań. No i zapomniałam o Prince’ie – jak mogłam o nim zapomnieć? Dopisuję do listy życzeń. Jest sześć po północy i Kaczor zapuścił „I’ve just called to say I love you”, chyba będzie coś więcej Stevie’go.... 00:11 jest świeżutki Stevie „From the bottom of my heart”!! Ładna ta harmonijka na wstępie, tylko jakoś tak niezgrabnie płynie cały utwór :wariat: 00:18 duet z McCartney’em? Czekać? Może będzie „Just good friends”?


(post pisany nocą, wklejam go teraz, gdyż operuję na dwóch komputerach, z czego jeden jest bez netu)


kaem pisze: A Tori to bogini. Jak przyjedzie 4 raz do Polski, to staw się koniecznie.
:party:

kaem pisze: Usłyszałem to - zgadnij w jakim radiu- jak "Fisz" Bartek Waglewski zapuszczał. Dziś też ma audycję, coś po 22giej.
Co do k.. nędzy robi Piotr Metz na antenie Trójki?!! :wariat: Przed chwilą się dowiedziałam, że to nie „Thriller” Jacksona, wbrew temu, że powszechnie okupuje 1. miejsca w plebiscytach, jest najlepszym teledyskiem. Jest to filmik do utworu Grace Jones „Rhythm of...(coś tam – reszty nie usłyszałam)”. Wiedzieliście o tym? glupija Nie ma Bartka „Fisza” Waglewskiego.... całkiem się pogubiłam w rozkładówce Trójki. Oprócz moich ulubionych audycji (Kaczor, Marcin Kydryński, Jerzy Sosnowski i czasami Stelmi oraz Piotr Klatt), rzadko odbieram trójkowe fale. Przerzucilam się na Biskę i Radio Białystok. Nowotwór złośliwy trawi moją, jak do te pory, ulubioną rozgłośnią.
kaem pisze: Młody Waglewski zaznaczył też, że gość przerobił również Michaela Jacksona, więc ja pędem po muzę. Jak chcesz, to też mogę użyczyć- niedawno dawałem na forum, ale co mi tam. A, mowa o Beat It w latynoskiej oprawie :smiech: .
OK zasysam tego latynoskiego „Beat it”, choć, szczerze mówiąc, trudno mi wyobrazic sobie ten kawałek bez tej drapieżnej solówy oraz napędzającego riffu, zobaczymy, jak sobie z tym poradzą :-) Mogę prosić o zapodanie akuratnego linka? Czy gdzieś cosik przegapiłam? :podejrzliwy:
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Sade pisze: Wiecie, że Orłoś kiedyś całkiem otwarcie przyznał, że osobą, z którą NIE CHCIAŁBY przeprowadzić rozmowy, jest Michael Jackson?
Uzasadnił to jakoś?
Sade pisze: Ale jestem zaciekawiona tym wywiadem, jaki miała dostać Trójka.
Jak mnie pamięć nie myli, to miało być przy drugiej wizycie MJ w Polsce.
Sade pisze: A jak w rocznicę wydania „Bad” (chyba przed procesem jeszcze, czyli 2003) wspominał rzewnie reakcję Ameryki na nowe dzieło Jacksona? Był wtedy w Chicago. I też dał się unieść zbiorowemu szaleństwu.
I jak stał w dłuuuuuuugiej kolejce :-)
Sade pisze: Co do k.. nędzy robi Piotr Metz na antenie Trójki?!! :wariat: Przed chwilą się dowiedziałam, że to nie „Thriller” Jacksona, wbrew temu, że powszechnie okupuje 1. miejsca w plebiscytach, jest najlepszym teledyskiem. Jest to filmik do utworu Grace Jones „Rhythm of...(coś tam – reszty nie usłyszałam)”. Wiedzieliście o tym? glupija Nie ma Bartka „Fisza” Waglewskiego.... całkiem się pogubiłam w rozkładówce Trójki.
Metz nie jest taki zły. To był człowiek, który jako jedyny robił coś autorskiego na RMFie. Bardzo wczesnym RMFie, kiedy to jeszcze miał lokalny zasięg. Bo RMF kiedyś to było coś więcej, niż muzyka z komputera z przygotowaną playlistą.
Fisz jest w środy, od 22 do 24 http://www.radio.com.pl/trojka/chillout ... =8&rk=2005
Grace na czele? Bardzo ładny klip, taki artystyczny. Slave to the rhythm, tak? To dobrze. Lepiej niżby to np. miałby być nowy teledysk 50 cent tylko dlatego, ze są tam jeieś efekty specjalne. Znaczy się głosująca młodzież pamięta conieco. Jak pamiętają o Grace, to i o MJ nie zapomną.
Sade pisze: Mogę prosić o zapodanie akuratnego linka? Czy gdzieś cosik przegapiłam? :podejrzliwy:
Przegapiłaś. Ale masz powtórkę z rozrywki:
http://s43.yousendit.com/d.aspx?id=3KP5 ... 8LF541FWGM
Sade pisze:A co do prezentacji „Thrillera” - pamiętasz te czasy? :smiech: Toż to era prehistoryczna, mnie jeszcze na świecie nie było i to spory kawałek czasu. Jak „Give into me” rozkładała na łopatki U2, Gunsów i Nirvanę też ni w ząb nie pamiętam. To były czasy, ech. Opis Kaczora wkładki do „History” – chciałabym to usłyszeć....
Pan Marek jakoś niedawno wspominał. Że puscili pierwszą stronę (kiedy to było...) i nie rozumieli, o co tyle szumu. Zrozumieli, jak puścili stronę B.
Co do HIStory, Piotr opowiadał, że płyta naprawdę JUŻ lśni złotem i że w książeczce są zdjęcia artysty z wielkimi tego świata.
Co do zmian w Trójce... Kostrzewa tak je zachwalał, a teraz sam przeszedł do Jedynki. Piotr ma na co narzekać, a jednak wciąż tam jest. Może to jest sposób?
A wiecie co u Małgosi Hagowskiej, tak propos zamierzchłych michaelowych czasów? Niedźwiedź pisał, że wyszła za mąż w Filadelfii, że tam mieszka i i że "chyba" Michael jej trochę przeszedł. MJPOWER, wiesz coś więcej?
Awatar użytkownika
Sade
Posty: 69
Rejestracja: śr, 23 mar 2005, 21:53

Post autor: Sade »

kaem pisze:
Sade pisze: Wiecie, że Orłoś kiedyś całkiem otwarcie przyznał, że osobą, z którą NIE CHCIAŁBY przeprowadzić rozmowy, jest Michael Jackson?
Uzasadnił to jakoś?
Nie jestem w stanie odtworzyć precyzyjnie jego wypowiedzi, ale chodziło o to, ze Jackson dla niego był mało rozgarniętym, płytkim człowiekiem, a on lubi inteligentnych i oczytanych rozmówców.

Scenariusz tego wywiadu z Orłosiem przedstawiał się mniej więcej w ten sposób, że został zapytany o to, z kim ze znanych osobistości świata muzycznego najbardziej chciałby przeprowadzić rozmowę. Nie mógł zdecydować się na konkretne nazwisko, dlatego odwrócił pytanie, mówiąc, że wie za to, z kim z całą pewnością nie chciałby. Było to jakoś w drugiej połowie lat 90., Orłoś wówczas dostawał wywiady z niezłymi tuzami i pewnie dlatego Jackson był przy nich tylko zbyt egzaltowanym chłopcem, wykonującym polecenia swoich menadżerów. O czym tu z nim zatem rozmawiać? glupija
kaem pisze: Grace na czele? Bardzo ładny klip, taki artystyczny. Slave to the rhythm, tak? To dobrze. Lepiej niżby to np. miałby być nowy teledysk 50 cent tylko dlatego, ze są tam jeieś efekty specjalne. Znaczy się głosująca młodzież pamięta conieco. Jak pamiętają o Grace, to i o MJ nie zapomną.
Ja też widziałam sporo teledysków z genialnymi walorami estetycznymi. Zdjęcia, plastyka, prowadzenie kamery, nastrój, mistrzowskie kadry uchwycające taniec czy występ, dopracowany w każdym detalu scenariusz i tak dalej. Myślałam jednak, że jeżeli jakiś racjonalny cel takich rankingów istnieje, to może wskazanie czegoś i artystycznie wybitnego, i zmieniającego bieg historii jednocześnie… Chyba że masz rację i to było zwykłe głosowanie na ulubiony teledysk, ale zanosiło się na coś poważniejszego ;-)
kaem pisze:
Sade pisze: Mogę prosić o zapodanie akuratnego linka? Czy gdzieś cosik przegapiłam? :podejrzliwy:
Przegapiłaś. Ale masz powtórkę z rozrywki:
Chyba bardziej chybionego doboru repertuaru, jak już się uparł na Jacksona, nie mogę sobie wyobrazić. Niemniej dziękuję bardzo uprzejmie :-)
Awatar użytkownika
Archi
Posty: 339
Rejestracja: ndz, 12 cze 2005, 22:16
Lokalizacja: Brwinów ok.W-wa

Post autor: Archi »

Postanowiłem odgrzać ten temat. Od roku przybyło nam parę osób, parę naprawdę z jajami więc może pierdykną tu coś poczytnego.

Moje poglądy od tego czasu się zmieniły(zabrzmiało poważnie ale chodziło mi tylko o stosunek do muzyki MJ). przybył mi teżkolejny krzyżyk. Dodatkowo mam sentyment do tego tematu, bo to jedyny jaki założyłem, no pomijając pytanie o moderatora(pewnego dnia pojawił się ktoś kto nazwał się moderator i zachodziłem w głowę kto to jest).

Oczwiście zależy mi najbardziej na odnoszeniu się do właściwego tematu, jednka każdy wpis bedzie mile widziany, pobijam rekord kilku fotek dla ROZLUŹNIENIA(cos tu Wiz się nie udało z tym ROZLUŹNIENIEM)
Obrazek
ODPOWIEDZ