Rzeczywiście zaskakująca jest słaba sprzedaż, ale też płyta nie miała wszędzie premiery na początku tygodnia. Okładka też nie zachęca. Oraz brak nazwiska Jackson. Nie ma też ekskluzywnego, limitowanego wydawnictwa, na które fani by pewnie nie pożałowali pieniędzy. Przy takiej okładce aż prosi się o trójwymiarową wersję, jak przy
Dangerous. Zaskakujące, że $ony nie połasiło się na takie wydawnictwo, być może ogranicza to kontrakt. Bez znaczenia, czy planują reedycję za rok czy nie- dziś wydaje się limitowane edycje w dniu premiery, a wersje dodatkowo poszerzone na koniec promocji.
Szukam w sieci informacji na temat wydaje się kluczowych osób na
Michael, czyli Jamesa Porte i Johna McClaina. O Porte znalazłem
to, i niewiele więcej, co miałoby dowodzić, że nie jest on człowiekiem zaistniałym
od wczoraj. O McClainie jest jeszcze mniej, bo nie chodzi nam o jubilerów, a taki dominuje w google.
Ktoś coś o nich wie więcej?
Ciekawi mnie też nieobecność Swediena, inżyniera dźwięku, który od zawsze towarzyszył Michaelowi. Przeszedł na emeryturę?
Nie wiem czy ta płyta to katastrofa artystyczna. Nie odbieram jej tak. Gdyby ją wydał Michael osobiście, to dałbym się namówić teraz na rozmowę na ten temat, bo wtedy dyskutuje się z zamysłem artysty- jak chce zaistnieć na popkulturowym firmamencie. Tymczasem mamy raczej coś na kształt niespodzianki, prezentu. Oczywiście też sposobu na zarobek dla niektórych.
Uważam, że płyta ma ogromny potencjał komercyjny. Przy właściwym doborze utworów promocyjnych, można mieć najlepiej sprzedającą się płytę ostatnich 2- 3 lat.
Hold My Hand okazało się wyborem chybionym. Mam nadzieję, że to nie będzie pasztet z 2 singlami i koniec.. Choć chyba nie, była zapowiadana półroczna promocja.
Nie chciałbym by, jak niektórzy podnoszą, w ogóle nie majstrować przy demach i wydać je w wersjach surowych. Nie mamy wtedy piosenek. Dużo sensowniejszym byłoby wydanie jednego i drugiego, ale w tym wszyscy widzę się zgadzają.
BN jest ewidentnie naciągane. Ale, co ciekawe, pozostała dwójka od Cascio nie brzmi tak, jak brzmiała przy odsłuchach przeciekowych. W całości brzmi logicznie i nie śmierdzi tak bardzo szwindlem. Może być tak, że jak zu napisała, zrobiono i mi z mózgu wodę, choć nie sądzę. Bardzo skupiamy się na każdej nucie, każdej wokalizie przy fr. pólminutowych. Zacząłem tak słuchać każdego utworu i wyszło mi, że poza
Much Too Soon miałbym przy takiej perspektywie wszędzie wątpliwości.
Zastanawia mnie co innego bardziej. Kontrast pomiędzy tragizmem śmierci Michaela a optymizmem i radością jego ostatnich piosenek. Rozumiem wszelkie mechanizmy, jak zaprzeczenie, reakcja pozorowana, odroczone skutki wielkiego stresu, ale jakoś mi one nie wystarczają, by wytłumaczyć tę potężną różnicę. Rzeczywiście podatny grunt na wszelkie tropy hoaxowe. Ktoś z oficjeli tłumaczył się z tych napisów z kfm HMH?