Strona 45 z 91
: ndz, 13 cze 2010, 12:42
autor: anja
Oh, Michael…
Jeśli jeszcze ktoś zastanawiałby się, czy Michael Jackson jest „niewinny”, czy jest aseksualny, to powinien prześledzić kilka tekstów , w większości interpretowanych na forum: 2000 Watts, Break Of Dawn, In The Closed, Superfly Sister, Dangerous i teraz She Got It. I na pytania zadane kiedyś w wywiadach przez Ophrę Winfrey (czy jesteś prawiczkiem?) czy B. Walters uzyskałby odpowiedź „winny”.
Teksty, zwłaszcza z płyty Dangerous są seksualne.
Ktoś, kto pisze takie teksty, śpiewa je, w dodatku takim głosem, to …
Abstrachując od tego, kto był obiektem jego pożądań (to w końcu prywatna sprawa),widać, że ta sfera jest dla niego ważna. W końcu ma na swoim koncie wiele utworów o takiej tematyce.
I jeszcze coś. Zawsze w tekstach piosenek, Michael daje do zrozumienia, po jakiej stronie się opowiada.
Pewnie, że w sprawach podejścia do seksualności, obyczajowości, prezentuje dość konserwatywne stanowisko, ale podoba mi się to, że nie tworzył „pod publiczkę”, choć pewnie bardziej liberalne podejście przysporzyłoby mu większej popularności, a mniej kłopotów. Miał swoje zdanie i nie bał się go prezentować.
She got it, to utwór o frywolnej, a nawet wulgarnej dziewczynie.
Na początku wszystko jest w niej seksowne (seksowne nogi są już w pokoju, obfite usta i kolczyk w nosie... ona ma...
niezłe balony wbijają wszystkich w siedzenia.), a później „ona ma... stęchłą wodę i tanie perfumy(…)kiepskie usta i kolczyk w nosie..ona ma... małpie kształty”.
Przytłacza, osacza tą swoją seksualnością „a chłopakowi się to nie podoba (…). Jak dla mnie ma tego za dużo! Za dużo!”.
I znowu przypomniało mi się credo Michaela: TAJEMNICA.
Ta dziewczyna nie ma żadnej tajemnicy. Ma wszystko na wierzchu, wszystko jest na pokaz (siatkowe rajstopy, fioletowe majteczki, które odsłaniają…).
A może by tak tylko trochę uchylić rąbka tajemnicy, niech się domyśla, niech wyobraźnia pracuje. Bo podobno, naszym najważniejszym organem płciowym jest mózg.
Nawet coś tak niewinnego jak „figlarny paluszek”, może doprowadzić do gorących myśli.
Tajemnice są frapujące. Zżera nas ciekawość, co jest za tymi zamkniętymi drzwiami, jeśli są troszkę uchylone chcemy tam koniecznie zajrzeć.
Oczekiwanie często jest przyjemniejsze niż spełnienie marzeń i życzeń. Bo co, to już wszystko?
W oczekiwaniu, ciągle jest nadzieja na coś więcej.
Seksualność też trzeba umieć dozować. Epatowanie seksem może wywoływać chęć ucieczki od natręta. Dosłowność w tej dziedzinie, jak i w sztuce jest wulgarna.
A miłość i seks to sztuka.
Wiadomo, chodzi też o to, aby nie było za dużo tych tajemnic, bo mogą zamęczyć i zniechęcić. Trzeba umieć wyczuć delikatną granicę.
Ale to już całkiem inna historia.
MJowitek: O ile "And the boy don't like it " mnie tu za bardzo nie frapuje, to ta uwięziona w rajstopach dziewczyna, owszem.
Bywają też tacy faceci „uwięzieni w fioletowych rajstopach”.
Wizja, doprowadziła mnie do ataku śmiechu, ale o co chodzi. Bywają tacy panowie, tacy macho, którzy od wejścia sypią mocnymi tekstami, atakują testosteronem, że nic tylko uciekać, by nie udusić się w jego oparach. Bo tak naprawdę, nie interesują ich kobiety. Ważne są ich narcystyczne potrzeby. He got it. And the girl don't like it.
: ndz, 13 cze 2010, 13:18
autor: give_in_to_me
Patrzę na ten tekst, patrzę na tłumaczenie (które swoje braki ma, ale dobrze, że jest) i za głowę się łapię, jakie te słowa są durne.
No ale nic, interpretujemy.
Lato przyszło wreszcie i niestety coraz większą ilość takich osobniczek jak w piosencje MJ'a wyłazi na ulice. Jak zimno było, to jeszcze w sumie były troche poukrywane, maskowały się jakimiś bardziej normalnymi ciuchami, teraz są chyba bardziej odważne. Moja koleżanka ten styl nazywa labadziarstwem. Ma na to uczulenie. jak u niej byłam miesiąc temu przez parę dni się rozerwać, to co rusz słyszałam "nie, do tego klubu nie idzemy, tam labadziarstwo, zjadą nas". "Nie, ta bluzka mi się nie podoba, labadziarstwo totalne". Fajne słowa- labadziara, laabdziarstwo. Dziewczyna z piosenki bezpsrzecznie labadziarą jest. Jednak ja też sie tak poczułam, jak w/w kumpela zabrała mnie na rockotekę a ja tam wyskoczyłam w zwykłych dzinsach i turkusowej tunice. Jak wszyscy zaczeli skakać na parkiecie, to się zaczęłam bać :p nie, moje disco ruchy i taniec inspirowany MTV dance to nie było to. I choć nikt nie zwracał na mnie uwagi a ja sama daleka jestem od stylu tlenionej blondynki w obcisłej różówej mini, to wiem, że tam nie pasowałam. Byłam troche labadziarska. Trudno.
I podobnie ta laska nie pasuje Chuckowi czy jak mu tam. Trudno, zapasuje komuś innemu, jak słusznie mówi Jowita. Dresy muszą mieć swoje dziunie a dziunie swoich dresów.
Dziewczyna tego nie lubi.
Sama nie wiem. Może tak jest, że niektóre dziewczyny czegoś nie lubia, ale się wbijają w takie ciuchy/ taki styl/ taki wizerunek, bo myślą, mże tak sie da łatwiej upolować faceta. Najlepiej na dyskotece. Nie chodzi tylko o dziuniowatość vel labadziarstwo czy tam zwał jak zwał. O to może, żeby sie przystosować. Być Cosmogirl, Cosmodziewczyną czy jak to tam w tej głupiej gazecie i innych Joy'ach nazywają. Przystosować, tylko do czego? Bo przecież podobno większośc mężczyzn czegoś takiego nie lubi.
anja pisze:Ta dziewczyna nie ma żadnej tajemnicy. Ma wszystko na wierzchu, wszystko jest na pokaz (siatkowe rajstopy, fioletowe majteczki, które odsłaniają…).
A może by tak tylko trochę uchylić rąbka tajemnicy, niech się domyśla, niech wyobraźnia pracuje. Bo podobno, naszym najważniejszym organem płciowym jest mózg.
(...)
Seksualność też trzeba umieć dozować. Epatowanie seksem może wywoływać chęć ucieczki od natręta. Dosłowność w tej dziedzinie, jak i w sztuce jest wulgarna.
A miłość i seks to sztuka.
Racja,
anja. Ta laska ma wszystko wywalone. Al może jest też tak, że życie się dzieli na dobrą restaurację i na fast food. ta dziewczyna jest fast foodem. Faceci podobno nie lubia takich dziewczyn, jak pisałam w poprzednim akapicie. Nie biorą takich dziewczyn na żony i partnerki. Biora je za to na jedną noc. Bo czasem ludzie jedza fast fooda. Chuck nie lubi, chyba szuka kogoś lepszego. Może szuka erotyki. Ale ta laska jest pornografią. Niby to podobne, a różnica wielka.
: ndz, 13 cze 2010, 13:25
autor: kaem
anja pisze:Nawet coś tak niewinnego jak „figlarny paluszek”, może doprowadzić do gorących myśli.
Funky finger but she's givin' him sex.
Ten paluszek nie jest niewinny. To ten 21. Prawdziwe oczko.
Słowo
funk było długo utożsamiane ze słowem
fuck. Do tego rytmiczne, powtarzalne fragmenty utworu, sugerujące seks, wyraźnie słyszalne choćby w utworach Jamesa Browna. Jeszcze na początku lat osiemdziesiątych, z powodu restrykcyjnych zasad religijnych, którym Michael był wierny, nie używał nawet słowa
funk, a zamienniki.
W tej piosence jest taki fragment, w którym Michael zniekształca słowo, czyniąc je niewyraźnym. Gdzie pada słowo
thinkin'. Inni, którzy mierzyli się z transkrypcją, słyszą tam
fuckin'. To nieprzypadkowe, piosenka ma dwugłos, musiała już być na stole mikserskim, czyli przemyślana.
Końcowe
Hoo i
Aow też jest bardzo... funky.
A jednak ciągle wraca ten nieszczęsny
chuck!, czyli
rzuć!. Hmm. Co Wy na to?
: ndz, 13 cze 2010, 13:32
autor: MJwroc
kaem pisze: Jeszcze na początku lat osiemdziesiątych, z powodu restrykcyjnych zasad religijnych, którym Michael był wierny, nie używał nawet słowa funk, a zamienniki.
showin' how funky and strong is your fight
Na pewno nie używa?
: ndz, 13 cze 2010, 13:37
autor: kaem
Wyjątek. I to w tekście o agresji. Inna para kaloszy.
: ndz, 13 cze 2010, 14:07
autor: anja
give_in_to_me pisze:Al może jest też tak, że życie się dzieli na dobrą restaurację i na fast food. ta dziewczyna jest fast foodem.
Jeśli mogę wybierać, to nie chcę być fast foodem

Mam wybór. One/oni też. A może one/oni nie wiedzą, że można wybierać.? Nie wiedzą że można mieć własne zdanie, a nie tak owczym pędem, nawet wbrew sobie, podążać za innymi. Może nikt im nie powiedział, nie pokazał, że mają alternatywę. A może po prostu bak im własnego zadania, może się boją, że zostaną odepchnięci? A co z szacunkiem do samego siebie? No bo jeśli ktoś nie odczuwa dyskomfortu, to w porządku, niech będzie tą labadziarą. W końcu w piękne jest to, że ludzie są różni, i każda potwora znajdzie swojego amatora
kaem pisze:pada słowo thinkin'. Inni, którzy mierzyli się z transkrypcją, słyszą tam fuckin'.
kaem pisze:Słowo funk było długo utożsamiane ze słowem fuck.
Ale w końcu nie padło
wyraźne „fuck”, to tylko dwuznaczność staje się polem dla wyobraźni.
I myślę, że Michaelowi cały czas chodzi o to, żeby powiedzieć, nie mówiąc. I nie należy mylić tego pruderią.
To tak jak z irracjonalnym poczuciem humoru, tylko dla niektórych jest to osiągalne, tylko ludzie mający wyobraźnię mogą tego dostąpić. Tu poprzeczka ustawiona jest wysoko. Niektórzy nie próbują jej nawet przeskoczyć. Wolą przejść po spodem. Bo łatwiej.
: ndz, 13 cze 2010, 15:51
autor: Margareta
Obok "Superfly Sister" kolejna piosenka w dosłowny i w dosadny sposób ukazująca stosunek Michaela do pewnego typu kobiet i przy okazji równie fajny funkowy kawałek.
Bohaterka jest kimś w rodzaju Billie Jean, Dirty Diany czy Susie z "Blood On The Dancefloor" czy wspomnianego "Superfly Sister". Gotowa przyciągnąć seksem każdego, w celu osiągnięcia własnych celów, sprzedać się za każdą cenę żeby tylko było o niej głośno: She has to be a movie star, she'd sell on TV . Ile takich kobiet w tak tani sposób zdobywa sławę, sami wiecie. Podmiot liryczny jednak swój rozum ma: And the boy don't like it (widzi jakie ma intencje), podobnie jak dziewczyny którym daleko do bohaterki "She Got It": And the girl don't like it. Jest zniesmaczony tym co widzi: Too much for me!.
give_in_to_me, masz u mnie plusa za stosunek do "Cosmopolitan" i podobnych jej gazet :)
: ndz, 13 cze 2010, 16:17
autor: agusiaa_w
anja pisze:
Jeśli jeszcze ktoś zastanawiałby się, czy Michael Jackson jest „niewinny”
A to jeszcze ktoś ma takie wątpliwości?? to zapraszam do mnie na wykład, zaraz wszystko wyjaśnię co, gdzie, jak i kiedy
Żeby nie robić OT - choć właściwie już padło to, co chciałam napisać - ta piosenka jest o dziewczynach-
"labadziarach" jak to delikatnie ujęła give_in_to_me
(ja mam swoje dosadniejsze określenie, ale nie użyję go publicznie), czyli tlenione włosy, tipsy, solara, białe kozaczki, stringi wystające spod biodrówek, kolczyk w nosie, dziara na plecach itp., które myślą, że jak tak wyglądają to każdy facet na nie poleci. Otóż nie, bo faceci wolą normalne kobiety, w sensie zadbane, a nie takie wypacykowane, że wszystko z nich kapie, czuć "tanie perfumy" itp. Faceci lubią zdobywać, a nie mieć podane wszystko na tacy. Szczerze mówiąc jak widzę taką na ulicy, to mnie śmiech ogarnia, a potem mi jej żal, no bo owszem - poderwie faceta 'na raz', a potem co? Nie takich kobiet mężczyźni szukają na swoje żony i matki swoich dzieci
give_in_to_me pisze:Może tak jest, że niektóre dziewczyny czegoś nie lubia, ale się wbijają w takie ciuchy/ taki styl/ taki wizerunek, bo myślą, mże tak sie da łatwiej upolować faceta. Najlepiej na dyskotece. Nie chodzi tylko o dziuniowatość vel labadziarstwo czy tam zwał jak zwał. O to może, żeby sie przystosować. Być Cosmogirl, Cosmodziewczyną czy jak to tam w tej głupiej gazecie i innych Joy'ach nazywają. Przystosować, tylko do czego? Bo przecież podobno większośc mężczyzn czegoś takiego nie lubi
No więc właśnie - naoglądają się jakichś pisemek i myślą, że są
trendy i
glamour. A to jest czasami po prostu obleśne.
Choć utwór stary, to jakże aktualny obecnie, czasem myślę że Michael miał jakieś zdolności "jasnowidzkie"

: ndz, 13 cze 2010, 18:09
autor: anja
agusiaa_w pisze:Otóż nie, bo faceci wolą normalne kobiety, w sensie zadbane, a nie takie wypacykowane, że wszystko z nich kapie, czuć "tanie perfumy" itp. Faceci lubią zdobywać, a nie mieć podane wszystko na tacy.
Nie generalizowałabym. Faceci też są różni. Oni też mogą wystawiać się na targowisku próżności, prężyć muskuły, spryskiwać tanimi perfumami, sypać tanimi sprośnymi komplementami itp. Niektórym facetom odpowiadają takie kobiety. Rzecz gustu. Pisała o tym
give_in_to_me, że dresy mają swoje Barbie.
A propos wyzywającego image’u kobiet. Oto naukowa analiza zjawiska z piosenki Michaela Jacksona.
Niedawno w czasopiśmie Focus (marzec 2010) ukazał się ciekawy artykuł pt. „Seksolatki” . Ponieważ film „Galerianki” odbił się szerokim echem, to popularne periodyki próbują wyjaśnić, skąd bierze się to zjawisko.
Z artykułu na łamach Focusa, można wysnuć wnioski, że do "galerianienia się" nastolatek w pewnym stopniu przyczyniła się obecna popkultura: przesycona erotyzmem i konsumpcjonizmem. Media dają złe wzorce, propagując posiadanie i pokazując, że atuty kobiet to ich ciało i seksowność.
Artykuł „Seksolatki” traktuje o tej schizmie, jakiej poddane są nastolatki. Od kobiety wymaga się bycia "porządną" , a z drugiej strony bycia "sexy”. Nastolatki „ z jednej strony wiedzą, że wzorce wyglądu i zachowania lansowane w mediach je ośmieszają i uprzedmiotawiają, ale – z obawy przed utratą akceptacji i popularności – poddają się regułom. (…) Dojrzałość je przeraża, stają się więc lolitami - emanującymi seksem dziewczętami. Wiedzą wszystko o technikach makijażu i kosmetykach, ale mało o własnej fizjologii. Każdy wywiad przeprowadzony z gimnazjalistkami, kończą podobne stwierdzenia: „wiem, że tak nie powinno być, dziewczyny przesadzają z wyzywającym ubiorem i zachowaniem, ale…”Dla gimnazjalistek nie istnieje opcja pośrednia między wizerunkiem dziwki i szarej myszki.”
And the girl don't like it.
Tylko jak ten wizerunek rzucić (odrzucić), gdy nie ma się innych wzorców. Na co to zamienić?
agusiaa_w pisze:czasem myślę że Michael miał jakieś zdolności "jasnowidzkie"
A ja myślę, że to problem stary jak świat, tylko bardziej nasilił się w ostatnich latach. Od zarania dziejów były takie kobiety, jak „ta wielka blondi”.
Tyle tylko, że coraz młodsze dziewczyny zakładają „siatkowe rajstopy i fioletowe majteczki, które odsłaniają...”, i jak ta dziewczyna z piosenki „sprzedałaby się dla telewizji”, one też sprzedają się, nawet za ciuchy, za popularność.
„Hot keeper” to nie powinno być przetłumaczone jako „wytrawna znawczyni”, a nie „seksowny stróż”?
Wchodzi do pokoju pewnym krokiem, świadoma, że ma seksowne nogi, zna się na tym jak zrobić wrażenie (tak jej się wydaje).
Bo tego „ seksownego stróża” jakoś nie rozumiem

: ndz, 13 cze 2010, 18:32
autor: agusiaa_w
anja pisze: dresy mają swoje Barbie.
No może i masz rację, w końcu każda potwora znajdzie swego amatora.
Faktycznie niefortunnie się wyraziłam, pisząc ogólnie "faceci". Miałam na myśli facetów takich jak w tej piosence:
"And the boy don't like it
And the boy don't want it"
bo - tak jak napisałaś - nadmiar seksualności jest wulgarny i niesmaczny.
anja pisze:coraz młodsze dziewczyny zakładają „siatkowe rajstopy i fioletowe majteczki, które odsłaniają...”, i jak ta dziewczyna z piosenki „sprzedałaby się dla telewizji”, one też sprzedają się, nawet za ciuchy, za popularność
To jest przerażające, czasem strach przejść obok gimnazjum, takie sztuki się tam widzi... No i teraz się pytam, gdzie są matki tych dziewczyn, nauczyciele? Nie zwracają uwagi na ich wygląd, zachowanie? Świat schodzi na psy, młodzi ludzie (oczywiście nie chcę generalizować) nie wiedzą na czym polega miłość, przyjaźń - czyli prawdziwe wartości. Wszystko sprowadza się do seksu i pieniędzy. Przykre to... I jak tak na to patrzę, to się zastanawiam, czy chcę mieć dzieci, które będą przebywać w takim wypaczonym otoczeniu...
: ndz, 13 cze 2010, 21:36
autor: a_gador
agusiaa_w pisze:No i teraz się pytam, gdzie są [...],
nauczyciele?
A tu jestem i delikatnie mówiąc irytacja mnie ogarnia jak czytam takie retoryczne pytanie. A co ja, przepraszam, mogę? Dawać dobry przykład, bo "labadziarą" nie jestem, ale matką Teresą też nie. I tak mam to szczęście, że pracuję w szkołach, gdzie taki problem prawie nie jest widoczny, co nie znaczy, że nie istnieje.
agusiaa_w pisze:[...]gdzie są matki tych dziewczyn, [...]?
A reprezentują ten sam styl bycia co córeczki. Lub na odwrót, latorośle dziedziczą po mamusiach zamiłowanie do bezguścia i epatowania nagością. Kwestia wychowania.
Sami piszecie, że młodzież na pustyni nie żyje i z jakich źródeł takie obciachowe, i niebezpieczne (vide
Galerianki) wzorce czerpie. Co ja im wtłoczę do głów przez 45 minut to jedno, a co ich otacza na co dzień i z jakich środowisk pochodzą - to drugie. Ja im mogę co najwyżej zwrócić uwagę na niestosowność ubioru i zachowania, nauczyć szacunku do samego siebie, uświadomić, że istnieje wybór postaw i niekoniecznie ta, którą reprezentują jest właściwa. To i tak dużo, w moim mniemaniu. Co z tą wiedzą zrobią, to już ich sprawa. Wiem jednak, że świata nie zbawię, jeśli on tego nie zechce. I od razu dementuję, że powyższym zaprzeczam Michaelowej idei
Heal the world. Michael był niepoprawnym romantykiem, ale też wielokrotnie dawał w swojej twórczości dowody, że nie tylko szczytnymi ideami i ideałami żyje, ale rzeczywistość absorbuje go z równą siłą.
A jeśli chodzi o tekst piosenki, to taki obrazek obyczajowy o uleganiu pierwszemu wrażeniu, o postrzeganiu i wartościowaniu innych pod wpływem ich wyglądu. A przecież nie szata zdobi człowieka…
: ndz, 13 cze 2010, 21:46
autor: MJwroc
And the boy don't want it
And the girl don't like it
And the boy don't want it
Zastanawiam się, co ma oznaczać to, że dziewczynie się to nie podoba.. Może nie podoba się jej to, że chłopak nie chce, żeby była taka, jaka jest?
Drugą interpretacją może być to, że dziewczyna z jednej strony chce być seksowna, chce w ten sposób przyciągnąć do siebie mężczyzn, ale nie udaje się jej to i denerwuje ją to. Frustracja. Poszukiwanie szczęścia w niewłaściwy sposób. Albo być może nie ma nic więcej do zaoferowania? Kobiety rozpaczliwie poszukują miłości i niektóre próbują ją odnaleźć szybko. I szybkie metody nigdy nie doprowadzą ich do celu. Potrzeba cierpliwości, nie można nic robić na siłę. Prawdziwa miłość przychodzi z czasem. Trzeba poznać człowieka od różnych stron.
Też czytałam ten artykuł z Focusa, oglądałam też 'Galerianki'.
'hot keeper', odnosząc do 'Galerianek' może oznaczać 'sponsora', czyli faceta kupującego galeriankom rzeczy w zamian za seks. Według słynnego galeriankowego cytatu "Jak kupisz mi dżinsy, to zrobię ci loda".
Przeraża mnie ten obraz przykrej rzeczywistości... Na szczęście chodzę teraz do liceum z porządnymi ludźmi, mając przykre czasy gimnazjum za sobą. Ale wspomnienia zostają... Gimnazjum to dla mnie czas, kiedy najważniejszy był lans, super ciuchy, wypasiona komóra, 'fajni znajomi', alkohol, imprezy nim zakrapiane i jeszcze raz lans lans lans. Ponieważ byłam inna niż większość, byłam skazana na samotność. Gimnazjum to przede wszystkim czas kształtowania się osobowości. Z grzecznych dzieci stajemy się albo ludźmi przeznaczonymi do sprzątania kibli albo przyszłymi studentami. Taka jest dosadna prawda. Gimnazjum to próba. Albo pozostajesz wierny swoim zasadom, albo się staczasz.
Właśnie wtedy poznałam takie dziewczyny jak w 'She got it'. Koleżanka z klasy z 3cmetrowymi tipsami, druga odwiedzająca solarium przynajmniej 3 razy w tygodniu, fałdy na wierzchu, utrata 'skarbu' w wieku 14 lat... Teraz 'uczą' się w zawodówkach, niektóre niczym się nie zajmują.
Nie wiem czy świat schodzi na psy. Kiedyś problemy społeczne wynikały z biedy, głodu, dzisiaj wynikają z dobrobytu, a zarazem kontrastującej z nią biedy.
Tak, problem opisany w piosence jest, był i niestety będzie aktualny. Przecież prostytucja to jedna z najstarszych branży na świecie, szybko nie zniknie.
: ndz, 13 cze 2010, 22:01
autor: agusiaa_w
a_gador pisze:A tu jestem i delikatnie mówiąc irytacja mnie ogarnia jak czytam takie retoryczne pytanie. A co ja, przepraszam, mogę?
[...]
Ja im mogę co najwyżej zwrócić uwagę na niestosowność ubioru i zachowania, nauczyć szacunku do samego siebie, uświadomić, że istnieje wybór postaw i niekoniecznie ta, którą reprezentują jest właściwa.
No i właśnie o to chodzi, Aga! Zwracać uwagę, nie ignorować. Zauważ, że w pierwszej kolejności napisałam 'matki', a potem 'nauczyciele'. Nie miałam na celu zarzucać czy wytykać czegoś. Jakoś głupio wyszło... Wiem o co Ci chodzi, moja mama i koleżanka (Madzia

) uczą w szkole, więc mam jakieś blade pojęcie o tym. Faktycznie, niesprawiedliwie się wyraziłam, za co przepraszam.
Koniec off-topa.
: ndz, 13 cze 2010, 22:29
autor: a_gador
agusiaa_w pisze:mam jakieś blade pojęcie o tym
Nie blade, bo masz informacje z pierwszej ręki.
agusiaa_w pisze:niesprawiedliwie się wyraziłam, za co przepraszam.
Ale ja się wcale nie obraziłam i nie masz za co przepraszać. Przecież na tym polega dyskusja - kulturalnie przedstawiamy nasze punkty widzenia. Ja tylko sprostowałam jak sytuacja wygląda i przypomina walkę z wiatrakami. Z drugiej strony, nie bez kozery się mówi, że piekło wybrukowane jest dobrymi chęciami. Michael już coś o tym wiedział. Intencje miał dobre a i tak wychodziło nie po jego myśli. Ja też takie mam często wrażenie w mojej pracy.
: ndz, 13 cze 2010, 23:15
autor: songbird
a_gador pisze:A reprezentują ten sam styl bycia co córeczki. Lub na odwrót, latorośle dziedziczą po mamusiach zamiłowanie do bezguścia i epatowania nagością. Kwestia wychowania.
Na tym polega właśnie problem. Stykam się z takimi "bohaterkami' omawianego tu utworu na co dzień w swojej pracy (nie pracuję w szkole, ale też w instytucji oświatowej). Kiedy wchodzi mamusia z córką i wygląda dokładnie tak jak jej latorośl, wiem już, że wychować należy mamusię, nie córeczkę. Tylko, ze to syzyfowa praca, z góry skazana na niepowodzenie. Trudno oczekiwać, ze do córki dotrą moje słowa, skoro nie docierają do matki.
Często też epatowanie nagością, prowokujący ubiór i zachowanie u nastolatek to próba zwrócenia na siebie uwagi, podkreślenie swojej dorosłości. Nie zdają sobie sprawy, że lecą jak ćmy do światła i spalą się zanim na dobre zaczną to prawdziwe dorosłe życie. Brak odpowiedniego wzorca, często presja rówieśników, chęć bycia top i trendy narzuca im sposób bycia, niekoniecznie zgodny z ich faktycznymi odczuciami.
Dziewczyna tego nie lubi,
ale ze strachu przed odrzuceniem przez otoczenie, w którym przebywa, przejmuje taki styl, jaki prezentuje grupa bo dla nastolatki nie ma nic gorszego niż bycie "inną". Dobrze, jeśli wraz z latami przybędzie też krytycyzm i umiejętność spojrzenia chłodnym okiem na siebie. Wtedy dochodzi do zmiany postawy, zachowania, stylu ubierania się, itd. Gorzej, kiedy tego zabraknie i utrwali się na dobre ten nastoletni wzorzec, wtedy mamy do czynienia z takimi
kiepskimi blondi.
Pytanie, czy są szczęśliwe? Pewnie w jakimś sensie tak, ale czy do końca?
Jednak....
A chłopakowi się to nie podoba
A chłopak tego nie chce
Blondi jest do zabawy, na jedną noc, na życie i założenie rodziny są te "inne".