Przepraszam, wiem, miało już nie być, ale ja muszę, bo to się wszystko tak wspaniale łączy, od
HIStory, przez
APOM a teraz ten fragment na temat Boga...
więc:
znowu spotykamy się z transcendentalizmem i panem Ralphem Waldo Emersonem
Emerson był unitarianinem, ba, jakiś czas swojego życia był nawet unitariańskim pastorem, jak jego ojciec i dziadek, ale nie wszyscy pewnie wiedzą, co to jest unitarianizm i czym się charakteryzuje. Otóż unitarianizm to trudny do opisania system religijny tudzież wyznanie. Do dziś budzi ono kontrowersje w sensie doktrynalnym, ponieważ z chrześcijaństwa się wywodzi, ale chrześcijaństwem nie jest.
Unitarianie wierzą , że:
1. Człowiek zostaje zbawiony lub potępiony ze względu na swoje uczynki.
2. Bóg ma zawsze dobrą wolę i nie karze nigdy człowieka.
3. Wszyscy ludzie są braćmi, wszyscy są równymi dziećmi Boga.
4. Nie ma jednego wyobrażenia Boga- każdy ma swoje; wyobrażenia i to, jak Boga pojmują poszczególni ludzie jest tak samo ważne (ja mogę pojmować go tak, Ty inaczej, ale zarówno Twoje, jak i moje idee są tak samo ważne i równe względem siebie)
5. Jezus nie jest Bogiem, nie przyszedł na Ziemię po to, by się poświecić dla zbawienia dusz, bo żadna dusza nie jest z natury zła czy grzeszna (brak pojęcia grzechu pierworodnego)
6. W związku z tym Jezus jest li tylko dobrym przykładem do naśladowania, wzorem, a to co mówi w Ewangelii powinno być dla nas dobrą radą i drogowskazem, jak postępować w życiu
7. Ludzkość wzrasta duchowo w miarę upływu czasu i każdy człowiek, który odkryje swoją duchowość, dokłada swoją cegiełkę do wzrostu duchowego całej ludzkiej rasy- uduchowione jednostki tworzą uduchowioną grupę
Unitarianizm (zwany niekiedy uniwersalizmem) naturalnie łączy się z filozofią transcendentalną. Unitarianizm stoi w opozycji do purytanizmu. Zapewne większość pamięta z lekcji historii, kim byli purytanie, szczególnie amerykańscy purytanie- pierwsi osadnicy. Purytanie wierzą w predestynację, czyli w kalwińskie przekonanie, że gdzieś tam kiedyś dokonał się już podział na ludzi zbawionych i potępionych. Jedni są przeznaczeni do piekła, inni do nieba. Ergo: twoje postępowanie na ziemi pokazuje, coś ty za jeden- czy będziesz potępiony, czy zbawiony. Człowiek, który prowadzi się "moralnie" z pewnością będzie zbawiony, pokazuje to swoim postępowaniem. Alkoholik, prostytutka, złodziej- na pewno będą potępieni, zachowują się tak właśnie dlatego, że Bóg wybrał ich dusze na stracenie. Purytańskie wspólnoty silnie kontrolowały życie swoich wiernych- co mają robić, jak się ubierać, co mówić, jak myśleć.
Dziś już nie ma chyba na świecie wyznań wierzących w predestynację, ten teologiczny pogląd został już nawet odrzucony przez samych kalwinów :) Jest jednak sporo grup religijnych, które wciąż charakteryzują się niektórymi purytańskimi cechami.
Jedną z nich są właśnie Świadkowie Jehowy. Świadkowie Jehowy są wyznaniem wywodzącym się z chrześcijaństwa, ale chrześcijanami nie są- bo nie wierzą w koncept Trójjedynego Boga. Dziś, kiedy w obrębie chrześcijaństwa jest tak wiele wyznań, trudno zdefiniować, czym chrześcijaństwo jest, ale "test na trójcę świętą" najłatwiej chyba dzieli dogmatycznie różnorakie grupy religijne. Pragnę także zauważyć, że Kościoły czy związki wyznaniowe nie wierzące w to, że Bóg to 3 w 1- Bóg Ojciec, Jezus Chrystus i Duch Święty jako jedna osoba w 3 wcieleniach nie bawią się w ekumenizm i generalnie same nie uważają się za chrześcijan.
Jeśli mielibyśmy porównać unitarian i Świadków Jehowy, pewne wnioski nasuwają się same:
- unitarianie są grupą inkluzywną, a więc taką, do której należeć może praktycznie każdy, każdy może czuć się zaproszony, by być członkiem tego Kościoła. ŚJ z kolei są grupą ekskluzywną, trochę zamknięta, i by być ŚJ, trzeba spełniać pewne określone warunki. Zwróćcie uwagę na koncept 144 tysięcy wybranych, którzy będą wg nich z bawieni. To tak mało! I oczywiście zbawieni mają być tylko ŚJ i to nie wszyscy. Nie jesteś ŚJ- nie masz szans na niebo, a nawet jeśli jesteś, musisz przestrzegać restrykcyjnych zasad, by się tam dostać.
- unitarianie postrzegają Boga jako kogoś dobrego, kochającego, niekarzącego, wybaczającego. Świadkowie też wierzą w Boża miłość, ale jednocześnie Bóg jest karzącym i sprawiedliwym Sędzią, który wynagrodzi Cię za dobre uczynki i ukarze za złe.
- unitarianie nie wtrącają się w życie swoich wyznawców, pozostawiając wszystkie decyzje sumieniu swych wyznawców; świadkowie Jehowy ściśle kontrolują życie swoich wiernych. Zakazy rozmów z wykluczonymi osobami (to, o czym pisała LaToya) i napominające rozmowy starszych osób ze zboru z młodymi, które w ich mniemaniu grzeszą są tego wyraźnym przykładem,. Sama idea wykluczenia kogoś ze społeczności jest cechą grupy ekskluzywnej, która ustala moralne standardy i trzyma się ich. Jeśli upadasz, grzeszysz, nie dostosowujesz się- powinieneś odejść. Albo się opamiętać.
- Unitarianie dostrzegają dobro świata, dla nich świat jest dobry z natury, stworzył go Bóg. Świadkowie Jehowy skupiają się bardzo często na tym, że świat poza ich wspólnota jest zły, zepsuty- zauważyliście zapewne, że LaToya opisuje, że ludzie we wspólnocie przyjaźnią się miedzy sobą, z rezerwą podchodząc do osób, które nie są ŚJ, nawet, jeśli to Twoi rodzice!
- Unitarianie skupiają się na jednostce, są indywidualistami, ŚJ wysoko cenią grupę i jej funkcjonowanie
Ok, a teraz czemu walnęłam tutaj taki przydługi wstęp wyjaśniający transcendentalne wierzenia i to, co wyznają Świadkowie Jehowy?
Bo już tu nieraz padło w Interpretuj tekst, nie raz już o tym pisał
kaem, że Michael długo motał się miedzy jednym a drugim. I w końcu wybrał tą transcendentalną drogę, bo te treści właśnie znajdujemy w jego twórczości i tym, co mówił. Nie do końca odrzucił religię, w której był wychowywany- często wspominał, jak dużym szacunkiem darzy to, że Katherine tak głęboko wierzy i wciąż angażuje się w swoją wspólnotę, dobrze znał Biblię (w ilu to wywiadach potrafił rzucać dokładnymi cytatami z Nowego i Starego Testamentu? Nie sądzę, by podczas rozmowy wyciągał kieszonkowe wydanie Biblii i sprawdzał jakiś werset) i czasem odwoływał się do ewangelii opowiadając o wartościach, jakie w swoim życiu wyznaje. Trudno określić, jaką religię wyznawał Michael po odejściu od Świadków jehowy, formalnie nie należał do żadnego Kościoła i w obrządku żadnego konkretnego wyznania nie został pochowany. Na memoriale w Staples Center wypowiadało się kilku duchownych, np. Al Sharpton oraz Lucious Smith, którzy są pastorami baptystycznych Kościołów (a większość czarnych w Stanach to baptyści właśnie), ale te przemówienia i modlitwy były bardzo uniwersalne, gładkie, takie, by nikogo nie urazić. Potem pogrzeb we wrześniu prowadził podobno pastor Smith, ale było mówione że to dlatego, iż był przyjacielem rodziny.
Wiele osób wychowywanych w konserwatywnych, restrykcyjnych wspólnotach religijnych zmienia wyznanie na bardziej "liberalne" tudzież dystansuje się od oficjalnych Kościołów, kierując się w stronę osobistego przeżywania wiary, najczęściej w sposób transcendentalny albo dryfuje w stronę agnostycyzmu czy ateizmu. Z pewnością dotyczyło to też Michaela, może również reszty jego rodzeństwa, bo z tego co wiadomo, to chyba tylko jedna osoba jest Świadkiem Jehowy prócz Katherine, ale nie pamiętam kto.
Sama zmieniłam wyznanie, moja rodzina była kiedyś bardzo "kościelna" i to pewnie miało jakiś wpływ. Nie pod drodze mi z Kościołem katolickim, choć szanuję go. Niektórzy myślą, że jak ktoś opuszcza dość restrykcyjną grupę religijną, Kościół stawiający wiernym różnorakie wymagania, wybiera łatwiejszą drogę. To nieprawda. Czasem zazdroszczę katolikom, że teoretycznie tak wiele spraw maja rozwiązanych- Kościół wyraźnie określa, co jest grzechem a co nie. To dobre, a to jest "be". Wyjaśnienie, czemu znajduje się w papieskich encyklikach czy Katechizmie Kościoła Katolickiego. Luteranin ma wiele spraw (szczególnie różnych współczesnych wyzwań moralnych, o których nie ma nic napisane w Biblii, bo 2000 lat temu takie kwestie nie istniały) pozostawionych własnemu sumieniu. To czasem trudne. Ale tak ma według mnie być.
Michael pisze:Dla mnie przybierana postać Boga nie jest rzeczą najważniejszą. To co jest najistotniejsze to esencja. Moje piosenki oraz tańce są zarysem dla Niego by się ukazał i je wypełnił. Oferuję taką postać. Ona przynosi samą słodycz.
Przypatrywałem się w nocy niebu i ujrzałem gwiazdy tak niesamowicie blisko, to było tak jakby moja babcia stworzyła je dla mnie. "Jakie drogocenne, jakie okazałe" , pomyślałem. W tym momencie ujrzałem Boga w Jego dziele stworzenia. Z łatwością mogłem ujrzeć Ją w pięknie tęczy, we wdzięku sarny pląsającej na łące, w szczerości ojcowskiego pocałunku. Ale dla mnie najsłodszy kontakt z Bogiem to ten pozbawiony formy. Zamykam oczy, zaglądam wewnątrz siebie, i udaję się w przenikliwie delikatną ciszę. Nieskończoność Boskiego stworzenia obejmuje mnie. Jesteśmy jednością.
Zacytowane powyżej pojmowanie Boga jest transcendentalne i panteistyczne, o czym już wspominałam w poprzednich tematach. Bóg jest w przyrodzie, w naturze, niekoniecznie ma osobową formę. Ja i Bóg jesteśmy jednością- Bóg jest w każdym człowieku. Oversoul.
Każdy ma swoje pojmowanie Boga, Michael miał takie, jak opisał. I dobrze. Przykre, jak wiele osób przechodzi przez swoje życie nie zastanawiając się nad swoją wiara czy niewiarą. Żyje z dnia na dzień, chodzi spać, do pracy, przyjmuje pokarmy, wydala i tak dalej. Egzystuje. Nie rozwija się duchowo. W żadnym kierunku.
Stop existing ansd start living.
*********************************************************
Kim jest dla kogoś Bóg, to bardzo intymne pytanie. Ja wiem, że Bóg jest jedyną osobą która nigdy nie powie mi spier....aj, nie odrzuci mnie. Teoretycznie odrzucić mnie może każdy- przyjaciel, jakaś wspólnota, nawet mąż i rodzice- On nigdy, bo będzie kochać mnie zawsze. Nieważne, co zrobię czy jak nisko upadnę. Wybaczy mi, bo kocha mnie nad życie. To bardzo pocieszająca myśl. Wierzę, że Bóg oddał na krzyżu swoje życie za moje grzechy i że dzięki temu mogę dostąpić zbawienia. To nie oznacza rzecz jasna, że mogę do woli grzeszyć, ale nie chodzi o to, by postępować dobrze dlatego, że człowiek Boga się boi, bo jak będzie niegrzeczny, to pójdzie do piekła. To nie ma sensu. Chodzi o to, by postępować dobrze dlatego, żeby Boga zadowolić, żeby mu było miło. Z miłości, z wdzięczności. Nie ze strachu. Strach to bardzo kiepska motywacja. Postępujemy dobrze wobec sowich partnerów, rodziców, czy przyjaciół, nie dlatego, że się ich boimy, tylko dlatego, że ich kochamy i chcemy sprawiać im radość. Czasem Boga nie rozumiem, ale godzę się z tym, że go nie rozumiem. Wierzę, że Bóg jest Miłością i każdego człowieka kocha tak jak mnie.