grzechu jackson pisze:Ja kiedyś miałe DeJaveu chyba to tak sie pisze.
Ciepło

Pisze się
déjà vu.
Déjà to po francusku "już", a vu to "widziany/-a.
Czyli déjà vu to coś już widziane, po prostu.
Przeświadczona, że "pfff i tak wiem wszystko", zajrzałam do
nieocenionego źródła i jednak czegoś się dowiedziałam...
Termin "deja vu" pochodzi (między innymi, jak to z historią bywa...) z wiersza "Kalejdoskop"
Paula Verlaina, gdzie poeta użył określenia „déjà vecu” czyli "już przeżyte".
Wiersz wkleję poniżej.
A nazwisko Paula Verlaina warto zapamiętać (jeśli sie go jeszcze nie kojarzy) z kilku powodów. Pal licho zainteresowanie poezją czy skomplikowane wiwisekcje psychologiczne dawno umarłych poetów, pana warto kojarzyć choćby dla szpanu. Verlaine to jeden z najbardziej znanych poetów francuskich, żył w XIX wieku i poza tym, że pisał wiersze, to sporo pił, zostawił żonę i syna dla innego poety (Arthur Rimbaud, kilka fajnych rzeczy napisał swoją drogą), którego mało co nie zastrzelił w porywie zazdrości, siedział w kiciu, nawrócił się tam na katolicyzm, potem podróżował po Anglii i jakby trochę oszalał, ale szaleństwo jest u poetów normalne. Nazywany "Księciem Poetów". Jego wiersz "Chanson d'automne" (Pieśń Jesieni") służyła aliantom podczas II wojny światowej do kodowania wiadomości. Myślę że tyle starczy...
Mnie osobiście kojarzy się z barankami.
A to "Kalejdoskop":
Na ulicy snów, w sercu marzonego miasta,
To będzie tak, jak gdyśmy już raz coś przeżyli:
Mglistość i wyrazistość tej jedynej chwili...
O, to słońce wschodzące, co nad mgły wyrasta!
O, ten krzyk ponad morzem, to wołanie w borach!
To będzie, jak gdy nie zna się przyczyn ni celu:
Dusza budzi się z wolna po wędrówkach wielu:
Rzeczy bardziej te same będą, niźli wczoraj
Na tej, ulicy, w mieście tych marzeń zaklętych,
Gdzie w zmierzchu mleć się będzie gigue na
katarynkach,
Gdzie na szynkwasach koty rozsiądą się w szynkach
I będą defilować bandy orkiestr dętych.
To będzie, jakbyś umrzeć miał - nieodwołalne:
Słodkie łzy spływające łagadnie po twarzy,
Śmiechy łkające w kół turkocie i rozgwarze,
Ku śmierci, by nadeszła, wezwania błagalne,
Przebrzmiałe słowa jak uwiędłych kwiatów smutek!
Czasem buchnie gwar ostry zabawy ludowej,
A w miedzianyml otoku swych czół chłopki-wdowy
Będą się przedzierały przez tłum prostytutek,
Co włóczą się w kompanii staruchów bezbrwistych
I obleśnych smarkaczy, w dobrej komitywie,
Gdy o dwa kroki, cuchnąc moczem obrzydliwie,
Festyn od fajerwerków drżeć będzie rzęsistych.
To będzie jak gdy człowiek śni, i gdy na poły
Budzi się, i zasypia, i za każdym razem
Śni mu się baśń ta sama z tym samym obrazem,
Latem, w trawie, w tęczowych graniach lotu pszczoły,
tłum. Anna Drzewicka
A o samym deja vu na wikipedii jest jeszcze sporo ciekawych rzeczy, nie będę kopiować bo po co. Kto chce, sam zajrzy. Ciekawe, która z tych wszystkich teorii jest najbliższa prawdzie...