Proces Conrada Murraya
Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, Mafia
07.11.2011 r.
Po ok. 9 godzinach obrad, przysięgli w procesie dr Conrada Murraya uznali oskarżonego o nieumyślne spowodowanie śmierci Michaela Jacksona lekarza winnym
Sędzia ogłosi wymiar kary 29.11.2011. Prokurator poprosił, by C. Murray oczekwał na ten dzień w areszcie. Sędzia przychylił się do tego wniosku. Conrad Murray został wyprowadzony w kajdankach z budynku sądu i przewieziony do aresztu.
ogłoszenie wyroku
===
Ze swojej strony, bardzo dziękuję Argo za pomoc w pisaniu/tłumaczeniu codziennych sprawozdań z rozpraw. Dziękuję!
Po ok. 9 godzinach obrad, przysięgli w procesie dr Conrada Murraya uznali oskarżonego o nieumyślne spowodowanie śmierci Michaela Jacksona lekarza winnym
Sędzia ogłosi wymiar kary 29.11.2011. Prokurator poprosił, by C. Murray oczekwał na ten dzień w areszcie. Sędzia przychylił się do tego wniosku. Conrad Murray został wyprowadzony w kajdankach z budynku sądu i przewieziony do aresztu.
ogłoszenie wyroku
===
Ze swojej strony, bardzo dziękuję Argo za pomoc w pisaniu/tłumaczeniu codziennych sprawozdań z rozpraw. Dziękuję!
Ostatnio zmieniony sob, 03 gru 2011, 15:38 przez anialim, łącznie zmieniany 1 raz.
Rozprawa: 29.11.2011
Obrońcy Murray’a poprosili o wyłączenie jawności dzisiejszej rozprawy, argumentując, że prezentowane treści będą dotyczyły osobistego życia skazanego. Sędzia nie przychylił się do tej prośby.
Prokuratura dziś rano przekazała obrońcom i sędziemu dodatkowe materiały dot. sprawy (uznania nieumyślnego spowodowania śmierci jako poważnego przestępstwa). Walgren przeprosił za późne przekazanie informacji – chciał jedynie poinformować o tych kazusach.
Oświadczenie Briana Panisha – przedstawiciela rodziny Jacksonów
Nie ma słów, by wyrazić tę wielką stratę, z którą wciąż nie mogą sobie poradzić.
Dzieci: straciłyśmy ojca, przyjaciela, towarzysza zabaw.
Nie szukamy zemsty – nic nie zwróci nam Michaela. Prosimy o karę, która będzie sygnałem dla lekarzy, by nie sprzedawali swoich usług.
Oświadczenie prokuratora Davida Walgrena:
CM jest winnym śmierci MJa. Okłamał sanitariuszy, lekarzy, kłamał mówiąc, że w szpitalu pocieszał Katherine Jackson – KJ sama temu zaprzeczyła.
Obrona chce dozoru sądowego: Walgren sprzeciwia się takiej karze. Prokurator powołuje się na słowa Pastora z ogłoszenia wyroku – sam powiedział, że przestępstwo wiązało się z zabójstwem. Wskazuje, że CM sam wprowadził MJa w stan bezbronności.
Śmierć MJa wynikała z zaniedbań CMa – to argument przeciw dozorowi.
CM wiedział co robi i że to co robi jest złe – celowo nie dokumentował leczenia MJa propofolem.
Relacje pacjent – lekarz zostały zniszczone, MJ zaufał CMowi, że będzie monitorowany, że CM się nim zaopiekuje i następnego dnia zobaczy swoje dzieci.
Walgren domaga się kary więzienia 4 lat: to przestępstwo wydarzyło się 25.09.2009, ale wiemy, że CM co noc grał w rosyjską ruletkę życiem MJa. Wskazuje na zachowanie CMa przed tym dniem i po tym, kiedy już wiedział, że spowodował śmierć MJa. Przed nim: zaopatrywał się w propofol itd., później dbał tylko o siebie: chował leki, kłamał sanitariuszy, lekarzy. Dopiero 2 dni później wspomniał o propofolu. Zachowanie CMa wskazuje na priorytety, jakimi się kierował: MJ albo umierał albo już nie żył, a CM rozmawiał przez komórkę.
Bezbronność ofiary – nie tylko w momencie śmierci, ale CM tworzył ją przez 2 miesiące; kiedy MJ był najbardziej bezbronny CM zostawił Go.
CM doskonale wiedział, że to, co robił było złe i że ryzykował życiem MJa – nie chciał dokumentować tego procederu. Wykorzystał relacje pacjent – lekarz, zaufanie, jakim obdarzył go MJ.
Nie chodzi wyłącznie o to, co wydarzyło się 25.09. – ale wszystko, co do tego doprowadziło i zachowania CMa po tym: wszystko to przemawia za wyrokiem 4 lat w więzieniu.
Przedstawiono sądowi przybliżone wyliczenia od Estate, nt. kosztów pogrzebu itp., utraconych dochodów itd. Za 50 koncertów MJ miałby zarobić 100mld dolarów tylko. Dzieci MJa powinny dostać zadośćuczynienie – prośba prokuratury.
Walgren prosi, by sędzia wziął również pod uwagę brak skruchy CMa. Wskazuje tu na dokument telewizyjny, gdzie CM sam powiedział (na 9 dni przez wyrokiem) – „nie czuję się winny, bo nie zrobiłem niczego złego.”
Walgren prosi o wzięcie pod uwagę słowa Katherine Jackson, która powiedziała m.in. wszyscy członkowie rodziny czują się zdradzeni przez oskarżonego. Wszyscy myślą o MJu codziennie. Był światem dla swoich dzieci, a świat ten rozpadł się, kiedy MJ zmarł. Paris płakała i mówiła „chcę odejść z tobą”, kiedy MJ zmarł. Była zła, kiedy w rocznicę śmierci CM zamówił kamery, by twarzyszyły mu na Forrest Lawn. Katherine prosi o maksymalny wymiar kary.
Walgren: jedynie najwyższy wymiar kary – 4 lata w więzieniu i zadośćuczynienie – to jedyna słuszna kara.
Oświadczenie Chernoffa:
Chernoff przedstawił sędziemu listy poparcia dla CMa. Zgadza się z prokuraturą, że wydarzyła się tragedia i trzeba za nią ukarać. Ale prosi, by sędzia przyjrzał się „księdze całego życia CMa”, a nie tylko „jednemu jej rozdziałowi.” Zajmując się MJem CM nie działał, jak powinien. Ws. bezbronności: MJ szukał leków, był sławny, bogaty, miał prawników, ochroniarzy, doradców – być może był i był bezbronny – ale co przed tymi 2 m-cami? Po wyroku skazującym wysłał pan CMa do aresztu argumentując, że jest niebezpieczny dla społeczeństwa – zapewniam, że tak nie było. Zanim MJ poprosił go o propofol przez 56 lat życia nie popełnił przestępstwa, miał rodzinę. Wszyscy mamy dzieci – ja też, rozumiem tragedię dzieci MJa. CM też ma dzieci . CM pochodzi z biednej rodziny, dopiero kiedy miał 10 lat w jego wiosce pojawił się prąd. Ale on się stamtąd wyrwał, wyjechał do USA – skończył collage, skończył szkołę medyczną. Czy ma to dla sędziego znaczenie? Być może liczy się tylko to, co wydarzyło się na końcu. CM jest lekarzem – tego już nie ma, nie zaprzeczam, że z jego winy. Niezależnie od tego, czy przez resztę życia będzie baristą czy będzie pracował w sklepie, na zawsze będzie już tym, który zabił MJa. Podczas procesu zeznawali świadkowie, którzy mówili, że CM ratował im życie. To również powinno mieć znaczenie przy ustalaniu kary. Podczas dozoru może działać na rzecz społeczeństwa – w celi nie będzie miał takiej szansy.
Chernoff: CM nie będzie w stanie zapłacić 100mln zadośćuczynienia.
Sędzia Pastor:
Sędzia Pastor:
Ustanowienie wyroku nigdy nie jest sprawą prostą - to wielka odpowiedzialność.
W tej sprawie żadna ze stron nie twierdzi, że CM nie zamierzał zabić MJa.
Niektórzy uważają, że CM jest święty – inni, że to diabeł. Ale jest to człowiek, który jest odpowiedzialny za śmierć innego człowieka. I nie chodzi tylko o cywilną odpowiedzialność, ale odpowiedzialność karną, a 12 przysięgłych uznało jego winę.
To nie tylko sprawa zaniedbania medycznego, ale chodzi tu o zabójstwo.
Należy pamiętać o definicji prawnej przestępstwa – kategorycznie odcinam się od stwierdzeń typu, co byłoby, gdyby sprawa nie dotyczyła CMa. MJ zmarł z uwagi na działania i zaniechania CMa – nie innych lekarzy.
Sędzia „przeczytał księgę życia CMa” (o której wspominał Chernoff - anialim), ale również i księgę życia MJa – nie tylko ich rozdziały. MJ nie zmarł z uwagi na jednorazowy incydent, ale w wyniku całego szeregu wydarzeń, za które odpowiada CM: serią poważnych decyzji CM stale narażał życie pacjenta i działał wbrew przysiędze Hipokratesa. To - zdaniem sędziego - przysłoniło fakt, jak dobrze opiekował się innymi pacjentami. CM zaprezentował najgorszy sposób sprawowania opieki medycznej – kierował się chęcią sławy, pieniędzy, własnego dobra. Oszukiwał i kłamał
Niemal na pewno CM wciąż działałby tak samo, jak o tym słyszeliśmy podczas procesu, jak do tej pory: zamawiał ogromne ilości propofolu, okłamywał firmy farmaceutyczne, okłamywał współpracowników MJa, wciąż okłamywałby ochroniarzy i pracowników MJa.
Sędzia: Wciąż zadawałem sobie pytanie, dlaczego CM ukradkiem nagrywał MJa – to nagranie było „polisą” CMa. Wykorzystał swojego pacjenta w momencie, kiedy ten był tak bardzo bezbronny. Zakładam, że jeśli w przyszłości doszłoby do nieporozumienia m. CMem a MJem ta taśma byłaby wykorzystana przeciwko MJowi.
Pod uwagę wziąłem wszystkie okoliczności sprawy. Zdania sędziego nie zmienił dokument, jaki pokazano w TV.
CM wypowiadał się przeciwko MJowi – bez jakiegokolwiek wskazania na własny udział w sprawie, winił wszystkich innych, tylko nie siebie samego.
Nie może być mowy o dozorze, jeżeli nie ma choćby nawet poczucia winy.
Owszem – CM pomagał innym pacjentom w przeszłości , ale w tym konkretnym przypadku sam odpowiedzialny jest za powstanie sytuacji, gdzie MJ był bezbronny i Jego życie zależało wyłącznie od CMa.
Nie mówimy o jednokrotnym incydencie, ale o serii wydarzeń. Wobec tego wszystkiego prośba o dozór zostaje oddalona.
„Leczenie” MJa było eksperymentem – nie ma usprawiedliwienia dla CMa, mógł odmówić. Oceny sędziego w tej sprawie nie zmieni przypuszczanie, że MJ się na nie godził. CM wiedział, co robi i mógł świadomie odejść.
Sędzia Pastor przychyla się do wniosku Prokuratury i wymierza najwyższy możliwy wymiar kary, czyli 4 lata więzienia.
Sędzia nie ma jednak możliwości umieszczenia skazanego w więzieniu stanowym.
CM będzie musiał również zapłacić grzywnę oraz zadośćuczynienie dla dzieci i rodziny MJa – sędzia wymaga jednak bardziej szczegółowych danych finansowych od Estate. Rozprawa w tej sprawie odbędzie się 23.01.2012.
Sędzia pouczył CMa o jego prawie do apelacji.
Chociaż sędzia skazał Murray’a na 4 lata więzienia nie oznacza to, że tyle czasu w nim spędzi. O faktycznym okresie, jaki CM spędzi w więzieniu zadecyduje szeryf (sheriff – US. szeryf, GB - sędzia okręgowy). Prawdopodobnie nie będzie to czas dłuższy niż 2 lata.
dokument przygotowany w celu rozpatrzenia możliwości zasądzenia dozoru sądowego.
Obrońcy Murray’a poprosili o wyłączenie jawności dzisiejszej rozprawy, argumentując, że prezentowane treści będą dotyczyły osobistego życia skazanego. Sędzia nie przychylił się do tej prośby.
Prokuratura dziś rano przekazała obrońcom i sędziemu dodatkowe materiały dot. sprawy (uznania nieumyślnego spowodowania śmierci jako poważnego przestępstwa). Walgren przeprosił za późne przekazanie informacji – chciał jedynie poinformować o tych kazusach.
Oświadczenie Briana Panisha – przedstawiciela rodziny Jacksonów
Nie ma słów, by wyrazić tę wielką stratę, z którą wciąż nie mogą sobie poradzić.
Dzieci: straciłyśmy ojca, przyjaciela, towarzysza zabaw.
Nie szukamy zemsty – nic nie zwróci nam Michaela. Prosimy o karę, która będzie sygnałem dla lekarzy, by nie sprzedawali swoich usług.
Oświadczenie prokuratora Davida Walgrena:
CM jest winnym śmierci MJa. Okłamał sanitariuszy, lekarzy, kłamał mówiąc, że w szpitalu pocieszał Katherine Jackson – KJ sama temu zaprzeczyła.
Obrona chce dozoru sądowego: Walgren sprzeciwia się takiej karze. Prokurator powołuje się na słowa Pastora z ogłoszenia wyroku – sam powiedział, że przestępstwo wiązało się z zabójstwem. Wskazuje, że CM sam wprowadził MJa w stan bezbronności.
Śmierć MJa wynikała z zaniedbań CMa – to argument przeciw dozorowi.
CM wiedział co robi i że to co robi jest złe – celowo nie dokumentował leczenia MJa propofolem.
Relacje pacjent – lekarz zostały zniszczone, MJ zaufał CMowi, że będzie monitorowany, że CM się nim zaopiekuje i następnego dnia zobaczy swoje dzieci.
Walgren domaga się kary więzienia 4 lat: to przestępstwo wydarzyło się 25.09.2009, ale wiemy, że CM co noc grał w rosyjską ruletkę życiem MJa. Wskazuje na zachowanie CMa przed tym dniem i po tym, kiedy już wiedział, że spowodował śmierć MJa. Przed nim: zaopatrywał się w propofol itd., później dbał tylko o siebie: chował leki, kłamał sanitariuszy, lekarzy. Dopiero 2 dni później wspomniał o propofolu. Zachowanie CMa wskazuje na priorytety, jakimi się kierował: MJ albo umierał albo już nie żył, a CM rozmawiał przez komórkę.
Bezbronność ofiary – nie tylko w momencie śmierci, ale CM tworzył ją przez 2 miesiące; kiedy MJ był najbardziej bezbronny CM zostawił Go.
CM doskonale wiedział, że to, co robił było złe i że ryzykował życiem MJa – nie chciał dokumentować tego procederu. Wykorzystał relacje pacjent – lekarz, zaufanie, jakim obdarzył go MJ.
Nie chodzi wyłącznie o to, co wydarzyło się 25.09. – ale wszystko, co do tego doprowadziło i zachowania CMa po tym: wszystko to przemawia za wyrokiem 4 lat w więzieniu.
Przedstawiono sądowi przybliżone wyliczenia od Estate, nt. kosztów pogrzebu itp., utraconych dochodów itd. Za 50 koncertów MJ miałby zarobić 100mld dolarów tylko. Dzieci MJa powinny dostać zadośćuczynienie – prośba prokuratury.
Walgren prosi, by sędzia wziął również pod uwagę brak skruchy CMa. Wskazuje tu na dokument telewizyjny, gdzie CM sam powiedział (na 9 dni przez wyrokiem) – „nie czuję się winny, bo nie zrobiłem niczego złego.”
Walgren prosi o wzięcie pod uwagę słowa Katherine Jackson, która powiedziała m.in. wszyscy członkowie rodziny czują się zdradzeni przez oskarżonego. Wszyscy myślą o MJu codziennie. Był światem dla swoich dzieci, a świat ten rozpadł się, kiedy MJ zmarł. Paris płakała i mówiła „chcę odejść z tobą”, kiedy MJ zmarł. Była zła, kiedy w rocznicę śmierci CM zamówił kamery, by twarzyszyły mu na Forrest Lawn. Katherine prosi o maksymalny wymiar kary.
Walgren: jedynie najwyższy wymiar kary – 4 lata w więzieniu i zadośćuczynienie – to jedyna słuszna kara.
Oświadczenie Chernoffa:
Chernoff przedstawił sędziemu listy poparcia dla CMa. Zgadza się z prokuraturą, że wydarzyła się tragedia i trzeba za nią ukarać. Ale prosi, by sędzia przyjrzał się „księdze całego życia CMa”, a nie tylko „jednemu jej rozdziałowi.” Zajmując się MJem CM nie działał, jak powinien. Ws. bezbronności: MJ szukał leków, był sławny, bogaty, miał prawników, ochroniarzy, doradców – być może był i był bezbronny – ale co przed tymi 2 m-cami? Po wyroku skazującym wysłał pan CMa do aresztu argumentując, że jest niebezpieczny dla społeczeństwa – zapewniam, że tak nie było. Zanim MJ poprosił go o propofol przez 56 lat życia nie popełnił przestępstwa, miał rodzinę. Wszyscy mamy dzieci – ja też, rozumiem tragedię dzieci MJa. CM też ma dzieci . CM pochodzi z biednej rodziny, dopiero kiedy miał 10 lat w jego wiosce pojawił się prąd. Ale on się stamtąd wyrwał, wyjechał do USA – skończył collage, skończył szkołę medyczną. Czy ma to dla sędziego znaczenie? Być może liczy się tylko to, co wydarzyło się na końcu. CM jest lekarzem – tego już nie ma, nie zaprzeczam, że z jego winy. Niezależnie od tego, czy przez resztę życia będzie baristą czy będzie pracował w sklepie, na zawsze będzie już tym, który zabił MJa. Podczas procesu zeznawali świadkowie, którzy mówili, że CM ratował im życie. To również powinno mieć znaczenie przy ustalaniu kary. Podczas dozoru może działać na rzecz społeczeństwa – w celi nie będzie miał takiej szansy.
Chernoff: CM nie będzie w stanie zapłacić 100mln zadośćuczynienia.
Sędzia Pastor:
Sędzia Pastor:
Ustanowienie wyroku nigdy nie jest sprawą prostą - to wielka odpowiedzialność.
W tej sprawie żadna ze stron nie twierdzi, że CM nie zamierzał zabić MJa.
Niektórzy uważają, że CM jest święty – inni, że to diabeł. Ale jest to człowiek, który jest odpowiedzialny za śmierć innego człowieka. I nie chodzi tylko o cywilną odpowiedzialność, ale odpowiedzialność karną, a 12 przysięgłych uznało jego winę.
To nie tylko sprawa zaniedbania medycznego, ale chodzi tu o zabójstwo.
Należy pamiętać o definicji prawnej przestępstwa – kategorycznie odcinam się od stwierdzeń typu, co byłoby, gdyby sprawa nie dotyczyła CMa. MJ zmarł z uwagi na działania i zaniechania CMa – nie innych lekarzy.
Sędzia „przeczytał księgę życia CMa” (o której wspominał Chernoff - anialim), ale również i księgę życia MJa – nie tylko ich rozdziały. MJ nie zmarł z uwagi na jednorazowy incydent, ale w wyniku całego szeregu wydarzeń, za które odpowiada CM: serią poważnych decyzji CM stale narażał życie pacjenta i działał wbrew przysiędze Hipokratesa. To - zdaniem sędziego - przysłoniło fakt, jak dobrze opiekował się innymi pacjentami. CM zaprezentował najgorszy sposób sprawowania opieki medycznej – kierował się chęcią sławy, pieniędzy, własnego dobra. Oszukiwał i kłamał
Niemal na pewno CM wciąż działałby tak samo, jak o tym słyszeliśmy podczas procesu, jak do tej pory: zamawiał ogromne ilości propofolu, okłamywał firmy farmaceutyczne, okłamywał współpracowników MJa, wciąż okłamywałby ochroniarzy i pracowników MJa.
Sędzia: Wciąż zadawałem sobie pytanie, dlaczego CM ukradkiem nagrywał MJa – to nagranie było „polisą” CMa. Wykorzystał swojego pacjenta w momencie, kiedy ten był tak bardzo bezbronny. Zakładam, że jeśli w przyszłości doszłoby do nieporozumienia m. CMem a MJem ta taśma byłaby wykorzystana przeciwko MJowi.
Pod uwagę wziąłem wszystkie okoliczności sprawy. Zdania sędziego nie zmienił dokument, jaki pokazano w TV.
CM wypowiadał się przeciwko MJowi – bez jakiegokolwiek wskazania na własny udział w sprawie, winił wszystkich innych, tylko nie siebie samego.
Nie może być mowy o dozorze, jeżeli nie ma choćby nawet poczucia winy.
Owszem – CM pomagał innym pacjentom w przeszłości , ale w tym konkretnym przypadku sam odpowiedzialny jest za powstanie sytuacji, gdzie MJ był bezbronny i Jego życie zależało wyłącznie od CMa.
Nie mówimy o jednokrotnym incydencie, ale o serii wydarzeń. Wobec tego wszystkiego prośba o dozór zostaje oddalona.
„Leczenie” MJa było eksperymentem – nie ma usprawiedliwienia dla CMa, mógł odmówić. Oceny sędziego w tej sprawie nie zmieni przypuszczanie, że MJ się na nie godził. CM wiedział, co robi i mógł świadomie odejść.
Sędzia Pastor przychyla się do wniosku Prokuratury i wymierza najwyższy możliwy wymiar kary, czyli 4 lata więzienia.
Sędzia nie ma jednak możliwości umieszczenia skazanego w więzieniu stanowym.
CM będzie musiał również zapłacić grzywnę oraz zadośćuczynienie dla dzieci i rodziny MJa – sędzia wymaga jednak bardziej szczegółowych danych finansowych od Estate. Rozprawa w tej sprawie odbędzie się 23.01.2012.
Sędzia pouczył CMa o jego prawie do apelacji.
Chociaż sędzia skazał Murray’a na 4 lata więzienia nie oznacza to, że tyle czasu w nim spędzi. O faktycznym okresie, jaki CM spędzi w więzieniu zadecyduje szeryf (sheriff – US. szeryf, GB - sędzia okręgowy). Prawdopodobnie nie będzie to czas dłuższy niż 2 lata.
dokument przygotowany w celu rozpatrzenia możliwości zasądzenia dozoru sądowego.
W piątek Conrad Murray złożył apelację.
Z wniosku wynika, iż zamierza zrezygnować z usług swoich dotychczasowych obrońców i samemu będzie się reprezentował. Murray poprosił również o przysłanie do jego celi dokumentów procesowych - transkrytpów zeznań, oświadczeń, wniosków.
źródło
Z wniosku wynika, iż zamierza zrezygnować z usług swoich dotychczasowych obrońców i samemu będzie się reprezentował. Murray poprosił również o przysłanie do jego celi dokumentów procesowych - transkrytpów zeznań, oświadczeń, wniosków.
źródło
Wbrew zapowiedziom prokuratura nie będzie się domagała się od Conrada Murraya zadośćuczynienia dla rodziny Jacksonów. Murray nie ma pieniędzy, a w związku z odebraniem mu prawa do wykonywania zawodu i po wyjściu z więzienia raczej wiele nie zarobi. Jacksonowie i prokuratorzy uznali, że w takiej sytuacji sprawa nie ma sensu. Jacksonowie nie wycofali pozwu cywilnego przeciwko AEG, w którym żądają odszkodowania.
Michael Flanagan wciąż reprezentuje Murraya. Adwokat zapowiedział, że będzie wnioskował, by podczas apelacji Murray został zwolniony za kaucją.
źródło i źródło2
Michael Flanagan wciąż reprezentuje Murraya. Adwokat zapowiedział, że będzie wnioskował, by podczas apelacji Murray został zwolniony za kaucją.
źródło i źródło2
Sędzia nie zgodził się na zwolnienie Conrada Murraya z więzienia do czasu rozważenia jego apelacji.
Sędzia Pastor przywołał słowa Murraya z reality show z jego udziałem o tym, że podawanie propofolu w warunkach domowych jest bezpieczne. Sędzia uznał, że Murray mógłby uciec, a także, że stanowi on zagrożenie dla społeczeństwa.
źródło
Sędzia Pastor przywołał słowa Murraya z reality show z jego udziałem o tym, że podawanie propofolu w warunkach domowych jest bezpieczne. Sędzia uznał, że Murray mógłby uciec, a także, że stanowi on zagrożenie dla społeczeństwa.
źródło
Transkrypt programu CNN, w którym Anderson Cooper rozmawia z Conradem Murrayem:
Randi Kayne, korespondent CNN (komentarz): (…)
Od razu prowadzący dochodzenie (ws. śmierci MJa) skupili swoją uwagę na dr Murrayu. Kardiolog został zatrudniony do opieki nad gwiazdorem podczas zbliżającej się trasy koncertowej. W lipcu 2009 roku wybuchła bomba. CNN dowiaduje się, że dr Murray podał Michaelowi Jacksonowi potężny anestetyk, propofol, na 24 godziny przed jego śmiercią. Propofol zazwyczaj podaje się przez kroplówkę, środek wprowadza w stan śpiączki i nie powinien być stosowany poza salą szpitalną.
W sierpniu dr Murray po raz pierwszy publicznie odniósł się do śmierci swojego znanego pacjenta.
Conrad Murray: Nie jestem odpowiedzialny za śmierć Michaela Jacksona.
Kayne: O tym zadecydować mieli przysięgli. We wrześniu 2011 roku, ponad dwa lata po śmierci Michaela Jacksona, Conrad Murray staje przed sądem. Były szef logistyki Jacksona zeznaje, że Murray chował w domu Jacksona fiolki, zanim na miejsce przybyli ratownicy.
Alberto Alvarez, dawny asystent Michaela Jacksona: Sięgnął, zebrał garść fiolek, a później zwrócił się do mnie i kazał schować je do torby.
Podczas procesu w sądzie zaprezentowano nagranie głosu Jacksona, zarejestrowane 10 maja 2009 roku przez samego Murraya na jego iPhonie. Jackson ledwo na nim mówi, mamrocze.
Michael Jackson, Król Popu: Kocham ich.. Kocham ich, ponieważ sam nie miałem dzieciństwa. Nie miałem dzieciństwa. Czuję ich ból. Czuję ich cierpienie.
Przed sądem zaprezentowano również nagranie z przesłuchania Murraya przez policję.
Murray: Musiałem wyjść do łazienki. Kiedy wróciłem spostrzegłem, że on nie oddycha.
7 listopada 2011 dr Conrad Murray zostaje uznany winnym nieumyślnego spowodowania śmierci i skazany na 4 lata więzienia.
Ale historia wcale się tu nie kończy. Matka Michaela Jacksona oraz trójka jego dzieci pozywają promotora niedoszłych koncertów Jacksona, firmę AEG. Katherine Jackson twierdzi, że to AEG jest winne śmierci jej syna. O wyniku procesu zadecydować może e-mail, napisany na 11 dni przed śmiercią Michaela Jacksona. Może on stanowić koronny dowód.
W wiadomości ten, prezes AEG pisze do reżysera koncertów, by ten przypomniał dr Murrayowi, czego się od niego oczekuje i że to AEG płaci mu pensję. Jacksonowie twierdzą, że AEG naciskali na Murraya i grozili utratą pracy na stanowisku osobistego lekarza wokalisty z pensją 150.000 USD miesięcznie. Michael Jackson miał więc uczestniczyć w próbach, mimo złego stanu zdrowia. AEG zaprzeczają, twierdząc, że to sam Jackson wybrał Murraya na swojego lekarza.
Michael Jackson zmarł dwa tygodnie przed początkiem planowanej serii koncertów w Londynie.
---
Uploaded with ImageShack.us
Cooper: Łączymy się przez telefon z przebywającym w więzieniu Conradem Murrayem. Jest z nami również jego prawniczka, Valerie Wass.
Dziękujemy, że jest pan z nami. Chciałbym zadać panu wiele pytań w związku z procesem przeciwko AEG. Wiem, że nie może pan lub nie zechce na nie odpowiedzieć. Czy został pan powołany na świadka w tym procesie, a jeśli tak, to czy zechce pan złożyć zeznania?
Murray: Na chwilę obecną nie dostałem wezwanie i nie jestem zainteresowany składaniem zeznań w procesie.
Cooper: Dlaczego?
Murray: Nie będę (zeznawał). Powołam się na V Poprawkę, ponieważ w tym samym czasie toczy się postępowanie apelacyjne (w mojej sprawie). Wie pan, jeżeli w przyszłości sąd miałby rozważać moją apelację, nie chcę w żaden sposób sam sobie zaszkodzić.
Cooper: Chcę zapytać o przyszłą apelację. Ale najpierw mam kilka innych pytań. Ten obecny proces przeciwko AEG sprowadza się do prostego pytania. Czy był pan pracownikiem AEG, za którego ponoszą oni odpowiedzialność, czy też był pan pracownikiem Michaela Jacksona? Może pan odpowiedzieć na to pytanie?
Valerie Wass, adwokat Conrada Murraya: Nie chcę, żeby dr Murray odpowiadał na to pytanie.
Cooper: OK.
Murray: Nie, nie mogę. Nie teraz.
Cooper: W porządku, rozumiem. Zapytam inaczej – czy zna pan odpowiedź na poprzednie pytanie?
Murray: Oczywiście.
Cooper: OK. Od początku zapewnia pan o swojej niewinności i jak wspomniałem, odwołuje się pan od wyroku. Dojdę do tej sprawy. Ale czy nie czuje się pan w żaden sposób odpowiedzialny za śmierć Michaela Jacksona?
Murray: Jestem niewinnym człowiekiem. Podtrzymuję to. Proszę mi wierzyć, jest mi niesamowicie przykro z powodu śmierci Michaela. Jest to dla mnie ogromna strata. To ciężar, jaki od dłuższego czasu muszę dźwigać i będę dźwigał go już zawsze. Strata ta jest przytłaczająca. Był mi bardzo bliski, a ja byłem bliski jemu. Był z pewnością wspaniałym przyjacielem.
I przyznam szczerze, że byłem dla Michaela jak pudło rezonansowe. Wrzucał w nie całe zło, jakie wydarzyło się w jego przeszłości. Wszystko to pochłaniałem (…) Nosiłem to w sobie (…) Te sekrety (…) Nosiłem je za niego w swoim sercu.
Cooper: Czy problem częściowo polegał na tym, że uważał się pan za jego przyjaciela? Czy jako lekarz, to właściwe, by przyjaźnić się z pacjentem?
Wass: Nie chcę, by na to pytanie również odpowiadał.
Cooper: W porządku. Chcę zapytać teraz o propofol. Jak pan wie, lek można podawać w warunkach szpitalny. To środek usypiający stosowany przed operacjami. Pan z pewnością nie był pierwszym lekarzem, który podawał Michaelowi Jacksonowi propofol. Ale podawał pan go bardzo dużo. Jako lekarz, który przyrzekał nie szkodzić, po prostu wciąż nie potrafię zrozumieć, jak mógł pan podawać osobie z widocznym problemem tak silny anestetyk i to w warunkach domowych?
Murray: To bardzo dobre pytanie, Anderson. Chodzi o to, że nikt tak naprawdę nie wie, że próbowałem odstawić propofol. Tak, owszem, zamawiałem propofol do jego domu, ale to nie ja pierwszy sprowadziłem tam ten lek. Miał własny zapas.
Nie zgadzałem się z Michaelem, ale on nie robił z tego problemu, ponieważ od lat miał z nim do czynienia i dokładnie wiedział, jak działa. Biorąc pod uwagę sytuację w tamtym czasie, na własną rękę starałem się odstawić propofol, ale Michael Jackson nie był typem osoby, której mówi się: odłóż to i ona to robi. Ogólnie moje działanie może nie było konwencjonalne, ale miałem dobre intencje.
Cooper: Jednak jako lekarz, czy nie powinien pan powiedzieć pacjentowi: nie będę cię dłużej leczył, jeżeli nie zastosujesz się do moich zaleceń? Według prokuratury, od marca 2009 roku, kiedy został pan zatrudniony, w kwietniu zaczął pan zamawiać propofol i do czerwca zamówił pan ponad 15 litrów tego leku.
Murray: Wie pan, w sądzie nie opowiedziano całej historii. W grudniu 2008 roku zaproponowano mi posadę lekarza na czas trasy. I pomimo, że wedle umowy pracowałem od maja do czerwca, to z pewnością pracowałem jeszcze wcześniej.
Cooper: Ale zamawiał pan ten propofol.
Murray: W jego domu był już propofol i używałem go. Z pewnością, jak już mówiłem, starałem się trzymać Michaela od tego z daleka, żeby mógł prowadzić bardziej normane życie. Nie zgadzałem się z nim, niezależnie od tego, czy stosowanie leku ograniczało się tylko do trasy czy nie. Nie i już. Było to dla mnie trudne – znów, patrząc wstecz – ale próbowałem odsunąć od niego ten lek i udało mi się to. Udało mi się odzwyczaić go. Tak było na trzy dni przed jego śmiercią. Ten człowiek nie dostał ani kropli propofolu.
Cooper: Powtarza pan, że pomagał pan mu zasnąć. Ale propofol nie przywraca sił. Nie znam się, ale potrzeba głębokiego snu, fazy REM i dopiero po przebudzeniu człowiek jest wypoczęty. Propofol w zasadzie tylko wyłącza mózg i działa jak środek uspokajający na centralny układ nerwowy. Więc kiedy mówi pan, że pomagał mu zasnąć, wcale nie budził się wypoczęty, czyż nie?
Murray: To także dobre pytanie. Odsyłam do mojej rozmowy z policjantami, dwie i pół godziny, wspomniałem, że wyjaśniłem Michaelowi, że jest to sprytny sposób pojmowania snu. Ale zasadniczo to znieczulenie, minimalne znieczulenie.
Cooper: Więc tak naprawdę nie pomagał mu pan odpocząć.
Murray: Powtarzam, kiedy spotkałem Michaela, (on już miał problem). Moje próby odzwyczajenia go być może nie były spektakularne, ale na trzy dni przed jego śmiercią udało mi się to. Udało m się to. Ale były inne czynniki. Później dowiedziałem się, że był uzależniony, że odwiedzał praktykę dr Kleina i dostawał ogromne dawki Demerolu. I od tego był uzależniony. Zasadniczo to było przyczyną jego bezsenności , ten środek i jego efekty uboczne.
Cooper: Mówi pan o dr Arnie Kleinie?
Murray: Tak.
Cooper: Który nie zeznawał podczas procesu i wiem, że odwołuje się pan do tego w swojej apelacji, o której porozmawiamy po przerwie. Ale powiedział pan, że nie wiedział, że Michael Jackson brał inne leki. Odnoszę się do tego, że przy jego łóżku znaleziono fiolki z lekami na receptę od innych lekarzy i chyba każdy obserwator, nawet bez wiedzy medycznej, mógł panu powiedzieć – chyba każdy, kto przyglądał się Michaelowi Jacksonowi przez ostatnie lata, mógłby powiedzieć panu, że on coś brał. Pan twierdzi, że nie miał pojęcia, iż przyjmował on inne leki?
Murray: Sądzę, że takie pytanie nie jest trafione. Jeżeli przyjmowałbym teraz w gabinecie, albo w pańskim domu i widzę tabletki, które lekarz przepisał panu może pół roku temu, albo rok temu. Wcale nie musiał pan ich brać. To nie świadczy o tym, że odwiedzał pan lekarza.
Cooper: Racja, ale nie znalazłby pan Ativanu i Valium, ani środków uspokajających ani środków, które spłycają oddech i które w połączeniu z propofolem mogą spowodować zatrzymanie akcji serca.
Murray: Przyjrzyjmy się dowodom. Na miejscu znaleziono Ativan, które zostały przepisane przeze mnie i na fiolkach były wskazówki odnośnie tego, jak je przyjmować. Ale znaleziono też inne leki, które dołączono do dowodów, a których wcześniej nie widziałem (niezrozumiałe). Śledcza z biura koronera sama przyznała, że zbierała przedmioty gołymi rękami, bez rękawiczek, przestawiała je i robiła zdjęcia. Zatem fakt, że ustawiono je na stoliku nocnym nie świadczy o tym, że tam je znaleziono. Ja ich nie widziałem.
Cooper: Prokuratorzy twierdzili również, że pański obrońca stwierdził, że Michael Jackson sam wstrzyknął sobie śmiertelną dawkę propofolu. Tak się pan bronił. Przysięgli w to nie uwierzyli; co więcej, prokuratura stwierdziła również, że nawet jeśli by tak było, fakt, że zostawił pan pacjenta w takim stanie samego z propofolem, to zaniedbanie. Czy nie czuje się pan winny tego, że zostawił go pan sameg?
Murray: Porozmawiajmy o tym. Po pierwsze, nie zostawiłem propofolu w jego zasięgu. Nie zostawiłem leku, by po niego sięgnął. Nie zostawiłem propofolu w kroplówce. Niczego takiego nie było. Chociaż dr Schafer podczas procesu powiedział, że mógł wstać i dotrzeć do leku, a ktoś powiedział, że mógł do niego dosięgnąć – nie zostawiłem niczego w jego zasięgu. Nie podawałem m też propofolu przez kroplówkę. Żadnego. Ani kropli.
Copper: Zatem mówi pan, że nie zostawił w jego zasięgu propofolu. Na jak długo pan wyszedł, by mógł jakimś sposobem mógł dotrzeć do jakiegoś schowka w swoim pokoju, jak twierdzą pana obrońcy, znaleźć propofol i samemu go sobie wstrzyknąć?
Murray: W zasadzie, kiedy wychodziłem nie było już potrzeby, bym monitorował Michaela. Nie musiałem monitorować pacjenta, którego serce dobrze bije, nie choruje na serce ani nie ma innych schorzeń, gdzie dochodziłoby do zatrzymania płynów, niewydolności nerek – w takim wypadku istniałaby konieczność monitorowania pacjenta, któremu podaje się sól fizjologiczną.
Cooper: Zatem wciąż utrzymuje pan, że tamtego dnia, kiedy Michael Jackson zmarł, nie podał mu pan propofolu?
Murray: Nie podałem Michaelowi Jacksonowi propofolu przez kroplówkę. Tamtego dnia około 10.40, po tym jak naprawdę mnie błagał i płakał i wyglądał tak… Nie mogłem patrzeć, jak ten człowiek miały stracić cały swój potencjał, majątek, imperium. Zgodziłem się podać mu 25 miligramów, które powoli wstrzyknąłem. I tyle. Rozumie pan? Nie planowałem podania mu środka usypiającego, ale dostał go. Został uśpiony, zasnął, a ja go obserwowałem. Siedziałem tam co najmniej pół godziny. Mogłem w tym czasie rozmawiać przez telefon, odbierać połączenia. Czuł się dobrze. Wszystko było w porządku. Kiedy wychodziłem z jego sypialni byłem przekonany, że propofol już nie działa. Tyle.
Nie wyszedłem z jego apartamentu. Jest on podzielony na mniejsze części, na hol, łazienkę, salon i sypialnię. Garderoba jest tuż obok, a dalej toaletka, toaleta i na końcu łazienka. Wie pan, chciałem, żeby spał. I kiedy już byłem o niego spokojny, wyszedłem z jego sypialni i przeniosłem się do pomieszczenia obok, gdzie korzystałem z telefonu itd., itd. i w tym czasie zupełnie się o niego nie martwiłem. W zasadzie byłem już spakowany i gotowy, żeby wrócić do domu.
Cooper: Ale znowu mówi pan o spaniu. A propofol nie wywołuje snu. Zatem już wiem, że nie podawał pan, mówi pan, że próbował ograniczyć podawane mu ilości, ale…
Murray: Okej, nazwijmy to minimalnym uśpieniem.
Cooper: W porządku. Po przerwie porozmawiamy z pańską adwokat o sprawie apelacyjnej (…) Rozmawiamy dziś z dr Conradem Murrayem, który odbywa 4-letni wyrok za nieumyślne spowodowanie śmierci Michaela Jacksona. Będzie teraz odwoływał się od wyroku. Ma nadzieję na odzyskanie prawa wykonywania zawodu.
Dziś rozpoczęto wybór przysięgłych w procesie cywilnym. Matka Jacksona i jego dzieci pozywają AEG Live, organizatora koncertów gwiazdora. Jacksonowie twierdzą, że firma jest odpowiada na zatrudnienie i utrzymywanie dr Murraya. AEG odpierają zarzuty kontrując, że to nie oni zatrudnili Murraya, że zrobił to sam Jackson i w związku z tym nie odpowiadają za jego śmierć.
Doktorze, chyba zdaje pan sobie sprawę, że wiele osób sądzi, że miał pan długi, że miał pan otrzymywać 150.000 USD wynagrodzenia miesięcznie za opiekę nad Michaelem Jacksonem, który miał wtedy koncertować. Z uwagi na to, jak sądzą, godził się pan zasadniczo na wszystko, o co go poproszono, podawał pan propofol, choć sam pan przyznał, jest bardzo niecodzienne. Naprawdę, słyszałem tylko jeszcze o jednym lekarzu, który zalecał stosowanie propofolu w sposób, jaki pan to robił w warunkach domowych i z takim sprzętem, jakie pan miał. Co z tej wizji jest nieprawdą?
Murray: Przede wszystkim nigdy nie byłem materialistą. Nigdy nikomu nie zazdrościłem. Całe życie poświęciłem na pracę dla innych. Mam wiele współczucia dla innych i mam sumienie.
Podczas procesu nie powiedziano wszystkiego. Ale na przykład jeśli rozważyć sprawę propofolu w domu, że może faktycznie dostawałem za to pieniądze i dlatego to robiłem, ale tak nie było. Inny przykład. Rada Lekarska prowadzi teraz sprawę przeciwko dr S. Markamnowi. Jest sądzony przez Radę, ponieważ trzy razy w tygodniu podawał córce propofol na bóle menstruacyjne i to przynajmniej przez pięć lat. To ponad 500 razy.
Cooper: Wiem o tej sprawie, ale sprzęt medyczny, jakiego używał tamten lekarz, był dużo bardziej zaawansowany niż ten którego pan używał.
Murray: To nieprawda, bo sprzęt medyczny… Dr Schafer pisze w swoim raporcie, że powiedziano mu, że tamten lekarz ma ten sprzęt. Ale nikt tego nie zweryfikował. Fakt jest taki, że dr Schafer nie widzi żadnego związku pomiędzy tamtym lekarzem używającym propofolu w domu i robi to stale, a jednocześnie krzyżuje mnie.
Cooper: Ale zgodzi się pan, że kiedy pierwszy raz usłyszał pan, że Michael Jackson chce propofolu, pomyślał pan, że to bardzo niezwykłe.
Murray: Nie… Nie podobało mi się to.
Cooper: Porozmawiajmy o pańskiej apelacji. Wiem, że wiąże pan z nią wiele nadziei. Co chce pan udowodnić przed sądem?
Murray: Uważam, że mój proces nie był (sprawiedliwy?). Uważam, że sędzia był widocznie stronniczy. Sądzę, że prokurator David Baldwin zrobił coś tak absurdalnego, jak przeinaczenie dowodów podczas publicznej rozprawy. Wyobraża pan sobie to? Gdybym drugi raz miał przechodzić przez to samo, zachowałbym się inaczej. Nie siedziałbym cicho na sali sądowej i pozwalał prokuratorowi na manipulowanie dowodami, bo nie było takiej potrzeby. To nie jedyny przykład. Doszło do wielu innych nieprawidłowości i naruszenia zasad sprawiedliwości z jego strony.
Cooper: Valerie, proszę powiedzieć, jak pani ocenia szanse powodzenia apelacji?
Wass: Jest wiele spraw, ale fakt, że udało nam się pokazać, że Jackson nie był podłączony do kroplówki z propofolem tamtej nocy, a prokuratura na tym opierała oskarżenie, i sądzę, że udało mi się pokazać, że nie było kroplówki z propofolem, a jedynie z solą fizjologiczną.
Cooper: Ale w kroplówce z solą miało być wcięcie i tak naprawdę fiolka z propofolem była umieszczona wewnątrz kroplówki. Mówi pani, że teoria ta jest zmyślona?
Wass: Jest absurdalna. Brakowało rurki od kroplówki. Stwierdzili, że zbiegł, chowając ją w kieszeni. Nie ma na to dowodów. Przecięta kroplówka z solą i fiolka propofolu zostały znalezione w niebieskiej torbie schowanej w szafie czy w półce nad garderobą Michaela Jacksona, a wraz z nimi mnóstwo innych resztek medycznych. To były śmieci.
Cooper: Doktorze, niezależnie od apelacji, wyjdzie pan na wolność. Co będzie pan robił? Załóżmy, że nie odzyska pan licencji. Co wtedy pan zdrobi?
Murray: Chcę dalej pracować dla dobra ludzkości i świata i to w sposób bardzo istotny. Chciałbym, żeby każde małe dziecko, każda matka i ojciec, wuj i ciotka mogli realizować swoje cele i pragnienia. Chcę mieć w tym swój udział.
Cooper: To znaczy?
Murray: Chcę motywować ludzi i nadal bezinteresownie działać dla innych, kontynuować moją działalność humanitarną na rzecz ludzkości.
Cooper: Jak ocenia pan swoje szanse na odzyskanie licencji?
Murray: Modlę się o to i mam nadzieję, że w końcu w sprawie zwycięży sprawiedliwość, ponieważ jak na razie doświadczyłem tylko niesprawiedliwości. Jeśli wygram apelację i dostanę kolejną szansę, zrobię wszystko, żeby zostawić to za sobą i mam nadzieję na powrót do przeszłości i dalszej pomocy innym.
Proszę pamiętać, że jestem lekarzem od 20 lat. Nigdy wcześniej nie udzielono mi nagany, nie dostałem ostrzeżenia od rady lekarskiej, nigdy o nic nie byłem oskarżony, nie było wobec mnie pozwów o błąd w sztuce, za to uratowałem wiele żyć i pomogłem wielu pacjentom. Zarówno tym, którzy mieli pieniądze, jak i tym, którzy ich nie mieli – to nie miało dla mnie znaczenia. Nikt nie odszedł z mojego gabinetu z kwikiem.
Cooper: Jeszcze jedno pytanie. Mówi pan, że przyjaźnił się z Michaelem Jacksonem, że dbał o niego, o jego dzieci. Dlatego najpierw leczył pan jego dzieci w hotelu w Vegas. Tak się poznaliście. Teraz jego dziec pozywają AEG Live. Ktoś może stwierdzić, że jeśli naprawdę byłyby panu tak bliskie, to złożyłby pan zeznania, czyż nie?
Murray: Jeśli będę składał zeznania, to będą one bardzo szczere. Przykro mi, kiedy oglądam to wszystko w telewizji, ponieważ, jeśli Michael by żył, byłby wściekły, byłby tak nieszczęśliwy widząc to wszystko. Michael powiedział mi, że nie chce dłużej dla swojej rodziny być źródłem pieniędzy. A teraz jesteśmy świadkami dokładnie takiej sytuacji.
Naprawdę wiele wycierpiał i znam pewne fakty o Michaelu, z których mi się zwierzył, ale których nikomu nie zdradziłem. Tak to już jest. Obaj żyliśmy niezwykle skromnie i obaj doświadczyliśmy cierpienia.
Wie pan, co doskonale mnie opisuje? Proszę mi pozwolić, to dla mnie bardzo ważne:
(Śpiewa) Jest małym chłopcem, o którym zapomniał Św. Mikołaj, ale Bóg wie, że wcale nie chciał wiele. Napisał list do Mikołaja, prosząc o (…) i zabawkę. Jego serce pękło, kiedy okazało się, że Mikołaj się nie zjawił. Zazdrościł wszystkim innym szczęśliwym chłopcom, ale Bóg wie, że nie chciał wiele. Żal mi tego chłopca, który nie miał tatusia. To mały chłopiec, o którym Mikołaj zapomniał.
Ta piosenka jest o mnie. Tak dorastałem. Nie wiedziałem, czym jest Boże Narodzenie. Nie miałem zabawek. Nie miałem niczego. Ale kiedy dorosłem, serce miałem po właściwej stronie i ono chciał pomagać i jedyne co robię, to dzielę się z innymi, tylko to chcę robić. Mam nadzieję, że ten świat stanie się lepszym miejscem.
Cooper: Czy sądzi pan, że chodzi o pieniądze? Mówił pan o rodzinie Jacksonów, że słyszał pan pewne rzeczy, że martwi pana ten proces – czy twierdzi pan, że częściowo przyczyną tej sytuacji jest chęć zarobienia prze rodzinę pieniędzy?
Nieznany głos kobiecy: Uważam, że dr Murray nie powinien wypowiadać się teraz o procesie AEG.
Murray: Chcę tylko powiedzieć jedną rzecz. Chciałbym kiedyś móc powiedzieć fanom Michaela, ludziom, którzy prawdziwie go kochali, co mu się stało. Naprawdę chcieliby to wiedzieć. Jeśli się tego dowiedzą, doznają szoku i będą bardzo cierpieć.
Cooper: Czy wobec tych fanów, którzy teraz pana słuchają i obwiniają, nie czuje się pan wobec nich winny?
Murray: Sam byłem fanem Michaela i kiedy zobaczyłem, w jakim jest stanie, zrobiłem wszystko, żeby mu pomóc. W moich staraniach sam mogłem doznać ataku serca, ale robiłem wszystko najlepiej, jak potrafiłem. Starałem się całym sercem.
Cooper: Ale jednak to pański pacjent doznał ataku serca?
Murray: Co zrobił?
Cooper: To serce pańskiego pacjenta przestało bić.
Murray: Jeżeli Michael byłby kimś obcym, albo innym człowiekiem w potrzebie, tak samo mocno był o niego walczył.
Cooper: Dziękuję, doktorze. Była z nami również Valerie Wass, dziękuję.
źródło
tłum.: anialim
śpiewający dr Murray
Randi Kayne, korespondent CNN (komentarz): (…)
Od razu prowadzący dochodzenie (ws. śmierci MJa) skupili swoją uwagę na dr Murrayu. Kardiolog został zatrudniony do opieki nad gwiazdorem podczas zbliżającej się trasy koncertowej. W lipcu 2009 roku wybuchła bomba. CNN dowiaduje się, że dr Murray podał Michaelowi Jacksonowi potężny anestetyk, propofol, na 24 godziny przed jego śmiercią. Propofol zazwyczaj podaje się przez kroplówkę, środek wprowadza w stan śpiączki i nie powinien być stosowany poza salą szpitalną.
W sierpniu dr Murray po raz pierwszy publicznie odniósł się do śmierci swojego znanego pacjenta.
Conrad Murray: Nie jestem odpowiedzialny za śmierć Michaela Jacksona.
Kayne: O tym zadecydować mieli przysięgli. We wrześniu 2011 roku, ponad dwa lata po śmierci Michaela Jacksona, Conrad Murray staje przed sądem. Były szef logistyki Jacksona zeznaje, że Murray chował w domu Jacksona fiolki, zanim na miejsce przybyli ratownicy.
Alberto Alvarez, dawny asystent Michaela Jacksona: Sięgnął, zebrał garść fiolek, a później zwrócił się do mnie i kazał schować je do torby.
Podczas procesu w sądzie zaprezentowano nagranie głosu Jacksona, zarejestrowane 10 maja 2009 roku przez samego Murraya na jego iPhonie. Jackson ledwo na nim mówi, mamrocze.
Michael Jackson, Król Popu: Kocham ich.. Kocham ich, ponieważ sam nie miałem dzieciństwa. Nie miałem dzieciństwa. Czuję ich ból. Czuję ich cierpienie.
Przed sądem zaprezentowano również nagranie z przesłuchania Murraya przez policję.
Murray: Musiałem wyjść do łazienki. Kiedy wróciłem spostrzegłem, że on nie oddycha.
7 listopada 2011 dr Conrad Murray zostaje uznany winnym nieumyślnego spowodowania śmierci i skazany na 4 lata więzienia.
Ale historia wcale się tu nie kończy. Matka Michaela Jacksona oraz trójka jego dzieci pozywają promotora niedoszłych koncertów Jacksona, firmę AEG. Katherine Jackson twierdzi, że to AEG jest winne śmierci jej syna. O wyniku procesu zadecydować może e-mail, napisany na 11 dni przed śmiercią Michaela Jacksona. Może on stanowić koronny dowód.
W wiadomości ten, prezes AEG pisze do reżysera koncertów, by ten przypomniał dr Murrayowi, czego się od niego oczekuje i że to AEG płaci mu pensję. Jacksonowie twierdzą, że AEG naciskali na Murraya i grozili utratą pracy na stanowisku osobistego lekarza wokalisty z pensją 150.000 USD miesięcznie. Michael Jackson miał więc uczestniczyć w próbach, mimo złego stanu zdrowia. AEG zaprzeczają, twierdząc, że to sam Jackson wybrał Murraya na swojego lekarza.
Michael Jackson zmarł dwa tygodnie przed początkiem planowanej serii koncertów w Londynie.
---
Uploaded with ImageShack.us
Cooper: Łączymy się przez telefon z przebywającym w więzieniu Conradem Murrayem. Jest z nami również jego prawniczka, Valerie Wass.
Dziękujemy, że jest pan z nami. Chciałbym zadać panu wiele pytań w związku z procesem przeciwko AEG. Wiem, że nie może pan lub nie zechce na nie odpowiedzieć. Czy został pan powołany na świadka w tym procesie, a jeśli tak, to czy zechce pan złożyć zeznania?
Murray: Na chwilę obecną nie dostałem wezwanie i nie jestem zainteresowany składaniem zeznań w procesie.
Cooper: Dlaczego?
Murray: Nie będę (zeznawał). Powołam się na V Poprawkę, ponieważ w tym samym czasie toczy się postępowanie apelacyjne (w mojej sprawie). Wie pan, jeżeli w przyszłości sąd miałby rozważać moją apelację, nie chcę w żaden sposób sam sobie zaszkodzić.
Cooper: Chcę zapytać o przyszłą apelację. Ale najpierw mam kilka innych pytań. Ten obecny proces przeciwko AEG sprowadza się do prostego pytania. Czy był pan pracownikiem AEG, za którego ponoszą oni odpowiedzialność, czy też był pan pracownikiem Michaela Jacksona? Może pan odpowiedzieć na to pytanie?
Valerie Wass, adwokat Conrada Murraya: Nie chcę, żeby dr Murray odpowiadał na to pytanie.
Cooper: OK.
Murray: Nie, nie mogę. Nie teraz.
Cooper: W porządku, rozumiem. Zapytam inaczej – czy zna pan odpowiedź na poprzednie pytanie?
Murray: Oczywiście.
Cooper: OK. Od początku zapewnia pan o swojej niewinności i jak wspomniałem, odwołuje się pan od wyroku. Dojdę do tej sprawy. Ale czy nie czuje się pan w żaden sposób odpowiedzialny za śmierć Michaela Jacksona?
Murray: Jestem niewinnym człowiekiem. Podtrzymuję to. Proszę mi wierzyć, jest mi niesamowicie przykro z powodu śmierci Michaela. Jest to dla mnie ogromna strata. To ciężar, jaki od dłuższego czasu muszę dźwigać i będę dźwigał go już zawsze. Strata ta jest przytłaczająca. Był mi bardzo bliski, a ja byłem bliski jemu. Był z pewnością wspaniałym przyjacielem.
I przyznam szczerze, że byłem dla Michaela jak pudło rezonansowe. Wrzucał w nie całe zło, jakie wydarzyło się w jego przeszłości. Wszystko to pochłaniałem (…) Nosiłem to w sobie (…) Te sekrety (…) Nosiłem je za niego w swoim sercu.
Cooper: Czy problem częściowo polegał na tym, że uważał się pan za jego przyjaciela? Czy jako lekarz, to właściwe, by przyjaźnić się z pacjentem?
Wass: Nie chcę, by na to pytanie również odpowiadał.
Cooper: W porządku. Chcę zapytać teraz o propofol. Jak pan wie, lek można podawać w warunkach szpitalny. To środek usypiający stosowany przed operacjami. Pan z pewnością nie był pierwszym lekarzem, który podawał Michaelowi Jacksonowi propofol. Ale podawał pan go bardzo dużo. Jako lekarz, który przyrzekał nie szkodzić, po prostu wciąż nie potrafię zrozumieć, jak mógł pan podawać osobie z widocznym problemem tak silny anestetyk i to w warunkach domowych?
Murray: To bardzo dobre pytanie, Anderson. Chodzi o to, że nikt tak naprawdę nie wie, że próbowałem odstawić propofol. Tak, owszem, zamawiałem propofol do jego domu, ale to nie ja pierwszy sprowadziłem tam ten lek. Miał własny zapas.
Nie zgadzałem się z Michaelem, ale on nie robił z tego problemu, ponieważ od lat miał z nim do czynienia i dokładnie wiedział, jak działa. Biorąc pod uwagę sytuację w tamtym czasie, na własną rękę starałem się odstawić propofol, ale Michael Jackson nie był typem osoby, której mówi się: odłóż to i ona to robi. Ogólnie moje działanie może nie było konwencjonalne, ale miałem dobre intencje.
Cooper: Jednak jako lekarz, czy nie powinien pan powiedzieć pacjentowi: nie będę cię dłużej leczył, jeżeli nie zastosujesz się do moich zaleceń? Według prokuratury, od marca 2009 roku, kiedy został pan zatrudniony, w kwietniu zaczął pan zamawiać propofol i do czerwca zamówił pan ponad 15 litrów tego leku.
Murray: Wie pan, w sądzie nie opowiedziano całej historii. W grudniu 2008 roku zaproponowano mi posadę lekarza na czas trasy. I pomimo, że wedle umowy pracowałem od maja do czerwca, to z pewnością pracowałem jeszcze wcześniej.
Cooper: Ale zamawiał pan ten propofol.
Murray: W jego domu był już propofol i używałem go. Z pewnością, jak już mówiłem, starałem się trzymać Michaela od tego z daleka, żeby mógł prowadzić bardziej normane życie. Nie zgadzałem się z nim, niezależnie od tego, czy stosowanie leku ograniczało się tylko do trasy czy nie. Nie i już. Było to dla mnie trudne – znów, patrząc wstecz – ale próbowałem odsunąć od niego ten lek i udało mi się to. Udało mi się odzwyczaić go. Tak było na trzy dni przed jego śmiercią. Ten człowiek nie dostał ani kropli propofolu.
Cooper: Powtarza pan, że pomagał pan mu zasnąć. Ale propofol nie przywraca sił. Nie znam się, ale potrzeba głębokiego snu, fazy REM i dopiero po przebudzeniu człowiek jest wypoczęty. Propofol w zasadzie tylko wyłącza mózg i działa jak środek uspokajający na centralny układ nerwowy. Więc kiedy mówi pan, że pomagał mu zasnąć, wcale nie budził się wypoczęty, czyż nie?
Murray: To także dobre pytanie. Odsyłam do mojej rozmowy z policjantami, dwie i pół godziny, wspomniałem, że wyjaśniłem Michaelowi, że jest to sprytny sposób pojmowania snu. Ale zasadniczo to znieczulenie, minimalne znieczulenie.
Cooper: Więc tak naprawdę nie pomagał mu pan odpocząć.
Murray: Powtarzam, kiedy spotkałem Michaela, (on już miał problem). Moje próby odzwyczajenia go być może nie były spektakularne, ale na trzy dni przed jego śmiercią udało mi się to. Udało m się to. Ale były inne czynniki. Później dowiedziałem się, że był uzależniony, że odwiedzał praktykę dr Kleina i dostawał ogromne dawki Demerolu. I od tego był uzależniony. Zasadniczo to było przyczyną jego bezsenności , ten środek i jego efekty uboczne.
Cooper: Mówi pan o dr Arnie Kleinie?
Murray: Tak.
Cooper: Który nie zeznawał podczas procesu i wiem, że odwołuje się pan do tego w swojej apelacji, o której porozmawiamy po przerwie. Ale powiedział pan, że nie wiedział, że Michael Jackson brał inne leki. Odnoszę się do tego, że przy jego łóżku znaleziono fiolki z lekami na receptę od innych lekarzy i chyba każdy obserwator, nawet bez wiedzy medycznej, mógł panu powiedzieć – chyba każdy, kto przyglądał się Michaelowi Jacksonowi przez ostatnie lata, mógłby powiedzieć panu, że on coś brał. Pan twierdzi, że nie miał pojęcia, iż przyjmował on inne leki?
Murray: Sądzę, że takie pytanie nie jest trafione. Jeżeli przyjmowałbym teraz w gabinecie, albo w pańskim domu i widzę tabletki, które lekarz przepisał panu może pół roku temu, albo rok temu. Wcale nie musiał pan ich brać. To nie świadczy o tym, że odwiedzał pan lekarza.
Cooper: Racja, ale nie znalazłby pan Ativanu i Valium, ani środków uspokajających ani środków, które spłycają oddech i które w połączeniu z propofolem mogą spowodować zatrzymanie akcji serca.
Murray: Przyjrzyjmy się dowodom. Na miejscu znaleziono Ativan, które zostały przepisane przeze mnie i na fiolkach były wskazówki odnośnie tego, jak je przyjmować. Ale znaleziono też inne leki, które dołączono do dowodów, a których wcześniej nie widziałem (niezrozumiałe). Śledcza z biura koronera sama przyznała, że zbierała przedmioty gołymi rękami, bez rękawiczek, przestawiała je i robiła zdjęcia. Zatem fakt, że ustawiono je na stoliku nocnym nie świadczy o tym, że tam je znaleziono. Ja ich nie widziałem.
Cooper: Prokuratorzy twierdzili również, że pański obrońca stwierdził, że Michael Jackson sam wstrzyknął sobie śmiertelną dawkę propofolu. Tak się pan bronił. Przysięgli w to nie uwierzyli; co więcej, prokuratura stwierdziła również, że nawet jeśli by tak było, fakt, że zostawił pan pacjenta w takim stanie samego z propofolem, to zaniedbanie. Czy nie czuje się pan winny tego, że zostawił go pan sameg?
Murray: Porozmawiajmy o tym. Po pierwsze, nie zostawiłem propofolu w jego zasięgu. Nie zostawiłem leku, by po niego sięgnął. Nie zostawiłem propofolu w kroplówce. Niczego takiego nie było. Chociaż dr Schafer podczas procesu powiedział, że mógł wstać i dotrzeć do leku, a ktoś powiedział, że mógł do niego dosięgnąć – nie zostawiłem niczego w jego zasięgu. Nie podawałem m też propofolu przez kroplówkę. Żadnego. Ani kropli.
Copper: Zatem mówi pan, że nie zostawił w jego zasięgu propofolu. Na jak długo pan wyszedł, by mógł jakimś sposobem mógł dotrzeć do jakiegoś schowka w swoim pokoju, jak twierdzą pana obrońcy, znaleźć propofol i samemu go sobie wstrzyknąć?
Murray: W zasadzie, kiedy wychodziłem nie było już potrzeby, bym monitorował Michaela. Nie musiałem monitorować pacjenta, którego serce dobrze bije, nie choruje na serce ani nie ma innych schorzeń, gdzie dochodziłoby do zatrzymania płynów, niewydolności nerek – w takim wypadku istniałaby konieczność monitorowania pacjenta, któremu podaje się sól fizjologiczną.
Cooper: Zatem wciąż utrzymuje pan, że tamtego dnia, kiedy Michael Jackson zmarł, nie podał mu pan propofolu?
Murray: Nie podałem Michaelowi Jacksonowi propofolu przez kroplówkę. Tamtego dnia około 10.40, po tym jak naprawdę mnie błagał i płakał i wyglądał tak… Nie mogłem patrzeć, jak ten człowiek miały stracić cały swój potencjał, majątek, imperium. Zgodziłem się podać mu 25 miligramów, które powoli wstrzyknąłem. I tyle. Rozumie pan? Nie planowałem podania mu środka usypiającego, ale dostał go. Został uśpiony, zasnął, a ja go obserwowałem. Siedziałem tam co najmniej pół godziny. Mogłem w tym czasie rozmawiać przez telefon, odbierać połączenia. Czuł się dobrze. Wszystko było w porządku. Kiedy wychodziłem z jego sypialni byłem przekonany, że propofol już nie działa. Tyle.
Nie wyszedłem z jego apartamentu. Jest on podzielony na mniejsze części, na hol, łazienkę, salon i sypialnię. Garderoba jest tuż obok, a dalej toaletka, toaleta i na końcu łazienka. Wie pan, chciałem, żeby spał. I kiedy już byłem o niego spokojny, wyszedłem z jego sypialni i przeniosłem się do pomieszczenia obok, gdzie korzystałem z telefonu itd., itd. i w tym czasie zupełnie się o niego nie martwiłem. W zasadzie byłem już spakowany i gotowy, żeby wrócić do domu.
Cooper: Ale znowu mówi pan o spaniu. A propofol nie wywołuje snu. Zatem już wiem, że nie podawał pan, mówi pan, że próbował ograniczyć podawane mu ilości, ale…
Murray: Okej, nazwijmy to minimalnym uśpieniem.
Cooper: W porządku. Po przerwie porozmawiamy z pańską adwokat o sprawie apelacyjnej (…) Rozmawiamy dziś z dr Conradem Murrayem, który odbywa 4-letni wyrok za nieumyślne spowodowanie śmierci Michaela Jacksona. Będzie teraz odwoływał się od wyroku. Ma nadzieję na odzyskanie prawa wykonywania zawodu.
Dziś rozpoczęto wybór przysięgłych w procesie cywilnym. Matka Jacksona i jego dzieci pozywają AEG Live, organizatora koncertów gwiazdora. Jacksonowie twierdzą, że firma jest odpowiada na zatrudnienie i utrzymywanie dr Murraya. AEG odpierają zarzuty kontrując, że to nie oni zatrudnili Murraya, że zrobił to sam Jackson i w związku z tym nie odpowiadają za jego śmierć.
Doktorze, chyba zdaje pan sobie sprawę, że wiele osób sądzi, że miał pan długi, że miał pan otrzymywać 150.000 USD wynagrodzenia miesięcznie za opiekę nad Michaelem Jacksonem, który miał wtedy koncertować. Z uwagi na to, jak sądzą, godził się pan zasadniczo na wszystko, o co go poproszono, podawał pan propofol, choć sam pan przyznał, jest bardzo niecodzienne. Naprawdę, słyszałem tylko jeszcze o jednym lekarzu, który zalecał stosowanie propofolu w sposób, jaki pan to robił w warunkach domowych i z takim sprzętem, jakie pan miał. Co z tej wizji jest nieprawdą?
Murray: Przede wszystkim nigdy nie byłem materialistą. Nigdy nikomu nie zazdrościłem. Całe życie poświęciłem na pracę dla innych. Mam wiele współczucia dla innych i mam sumienie.
Podczas procesu nie powiedziano wszystkiego. Ale na przykład jeśli rozważyć sprawę propofolu w domu, że może faktycznie dostawałem za to pieniądze i dlatego to robiłem, ale tak nie było. Inny przykład. Rada Lekarska prowadzi teraz sprawę przeciwko dr S. Markamnowi. Jest sądzony przez Radę, ponieważ trzy razy w tygodniu podawał córce propofol na bóle menstruacyjne i to przynajmniej przez pięć lat. To ponad 500 razy.
Cooper: Wiem o tej sprawie, ale sprzęt medyczny, jakiego używał tamten lekarz, był dużo bardziej zaawansowany niż ten którego pan używał.
Murray: To nieprawda, bo sprzęt medyczny… Dr Schafer pisze w swoim raporcie, że powiedziano mu, że tamten lekarz ma ten sprzęt. Ale nikt tego nie zweryfikował. Fakt jest taki, że dr Schafer nie widzi żadnego związku pomiędzy tamtym lekarzem używającym propofolu w domu i robi to stale, a jednocześnie krzyżuje mnie.
Cooper: Ale zgodzi się pan, że kiedy pierwszy raz usłyszał pan, że Michael Jackson chce propofolu, pomyślał pan, że to bardzo niezwykłe.
Murray: Nie… Nie podobało mi się to.
Cooper: Porozmawiajmy o pańskiej apelacji. Wiem, że wiąże pan z nią wiele nadziei. Co chce pan udowodnić przed sądem?
Murray: Uważam, że mój proces nie był (sprawiedliwy?). Uważam, że sędzia był widocznie stronniczy. Sądzę, że prokurator David Baldwin zrobił coś tak absurdalnego, jak przeinaczenie dowodów podczas publicznej rozprawy. Wyobraża pan sobie to? Gdybym drugi raz miał przechodzić przez to samo, zachowałbym się inaczej. Nie siedziałbym cicho na sali sądowej i pozwalał prokuratorowi na manipulowanie dowodami, bo nie było takiej potrzeby. To nie jedyny przykład. Doszło do wielu innych nieprawidłowości i naruszenia zasad sprawiedliwości z jego strony.
Cooper: Valerie, proszę powiedzieć, jak pani ocenia szanse powodzenia apelacji?
Wass: Jest wiele spraw, ale fakt, że udało nam się pokazać, że Jackson nie był podłączony do kroplówki z propofolem tamtej nocy, a prokuratura na tym opierała oskarżenie, i sądzę, że udało mi się pokazać, że nie było kroplówki z propofolem, a jedynie z solą fizjologiczną.
Cooper: Ale w kroplówce z solą miało być wcięcie i tak naprawdę fiolka z propofolem była umieszczona wewnątrz kroplówki. Mówi pani, że teoria ta jest zmyślona?
Wass: Jest absurdalna. Brakowało rurki od kroplówki. Stwierdzili, że zbiegł, chowając ją w kieszeni. Nie ma na to dowodów. Przecięta kroplówka z solą i fiolka propofolu zostały znalezione w niebieskiej torbie schowanej w szafie czy w półce nad garderobą Michaela Jacksona, a wraz z nimi mnóstwo innych resztek medycznych. To były śmieci.
Cooper: Doktorze, niezależnie od apelacji, wyjdzie pan na wolność. Co będzie pan robił? Załóżmy, że nie odzyska pan licencji. Co wtedy pan zdrobi?
Murray: Chcę dalej pracować dla dobra ludzkości i świata i to w sposób bardzo istotny. Chciałbym, żeby każde małe dziecko, każda matka i ojciec, wuj i ciotka mogli realizować swoje cele i pragnienia. Chcę mieć w tym swój udział.
Cooper: To znaczy?
Murray: Chcę motywować ludzi i nadal bezinteresownie działać dla innych, kontynuować moją działalność humanitarną na rzecz ludzkości.
Cooper: Jak ocenia pan swoje szanse na odzyskanie licencji?
Murray: Modlę się o to i mam nadzieję, że w końcu w sprawie zwycięży sprawiedliwość, ponieważ jak na razie doświadczyłem tylko niesprawiedliwości. Jeśli wygram apelację i dostanę kolejną szansę, zrobię wszystko, żeby zostawić to za sobą i mam nadzieję na powrót do przeszłości i dalszej pomocy innym.
Proszę pamiętać, że jestem lekarzem od 20 lat. Nigdy wcześniej nie udzielono mi nagany, nie dostałem ostrzeżenia od rady lekarskiej, nigdy o nic nie byłem oskarżony, nie było wobec mnie pozwów o błąd w sztuce, za to uratowałem wiele żyć i pomogłem wielu pacjentom. Zarówno tym, którzy mieli pieniądze, jak i tym, którzy ich nie mieli – to nie miało dla mnie znaczenia. Nikt nie odszedł z mojego gabinetu z kwikiem.
Cooper: Jeszcze jedno pytanie. Mówi pan, że przyjaźnił się z Michaelem Jacksonem, że dbał o niego, o jego dzieci. Dlatego najpierw leczył pan jego dzieci w hotelu w Vegas. Tak się poznaliście. Teraz jego dziec pozywają AEG Live. Ktoś może stwierdzić, że jeśli naprawdę byłyby panu tak bliskie, to złożyłby pan zeznania, czyż nie?
Murray: Jeśli będę składał zeznania, to będą one bardzo szczere. Przykro mi, kiedy oglądam to wszystko w telewizji, ponieważ, jeśli Michael by żył, byłby wściekły, byłby tak nieszczęśliwy widząc to wszystko. Michael powiedział mi, że nie chce dłużej dla swojej rodziny być źródłem pieniędzy. A teraz jesteśmy świadkami dokładnie takiej sytuacji.
Naprawdę wiele wycierpiał i znam pewne fakty o Michaelu, z których mi się zwierzył, ale których nikomu nie zdradziłem. Tak to już jest. Obaj żyliśmy niezwykle skromnie i obaj doświadczyliśmy cierpienia.
Wie pan, co doskonale mnie opisuje? Proszę mi pozwolić, to dla mnie bardzo ważne:
(Śpiewa) Jest małym chłopcem, o którym zapomniał Św. Mikołaj, ale Bóg wie, że wcale nie chciał wiele. Napisał list do Mikołaja, prosząc o (…) i zabawkę. Jego serce pękło, kiedy okazało się, że Mikołaj się nie zjawił. Zazdrościł wszystkim innym szczęśliwym chłopcom, ale Bóg wie, że nie chciał wiele. Żal mi tego chłopca, który nie miał tatusia. To mały chłopiec, o którym Mikołaj zapomniał.
Ta piosenka jest o mnie. Tak dorastałem. Nie wiedziałem, czym jest Boże Narodzenie. Nie miałem zabawek. Nie miałem niczego. Ale kiedy dorosłem, serce miałem po właściwej stronie i ono chciał pomagać i jedyne co robię, to dzielę się z innymi, tylko to chcę robić. Mam nadzieję, że ten świat stanie się lepszym miejscem.
Cooper: Czy sądzi pan, że chodzi o pieniądze? Mówił pan o rodzinie Jacksonów, że słyszał pan pewne rzeczy, że martwi pana ten proces – czy twierdzi pan, że częściowo przyczyną tej sytuacji jest chęć zarobienia prze rodzinę pieniędzy?
Nieznany głos kobiecy: Uważam, że dr Murray nie powinien wypowiadać się teraz o procesie AEG.
Murray: Chcę tylko powiedzieć jedną rzecz. Chciałbym kiedyś móc powiedzieć fanom Michaela, ludziom, którzy prawdziwie go kochali, co mu się stało. Naprawdę chcieliby to wiedzieć. Jeśli się tego dowiedzą, doznają szoku i będą bardzo cierpieć.
Cooper: Czy wobec tych fanów, którzy teraz pana słuchają i obwiniają, nie czuje się pan wobec nich winny?
Murray: Sam byłem fanem Michaela i kiedy zobaczyłem, w jakim jest stanie, zrobiłem wszystko, żeby mu pomóc. W moich staraniach sam mogłem doznać ataku serca, ale robiłem wszystko najlepiej, jak potrafiłem. Starałem się całym sercem.
Cooper: Ale jednak to pański pacjent doznał ataku serca?
Murray: Co zrobił?
Cooper: To serce pańskiego pacjenta przestało bić.
Murray: Jeżeli Michael byłby kimś obcym, albo innym człowiekiem w potrzebie, tak samo mocno był o niego walczył.
Cooper: Dziękuję, doktorze. Była z nami również Valerie Wass, dziękuję.
źródło
tłum.: anialim
śpiewający dr Murray