Karkołomne zadanie wymyśliłeś tym razem
kaem.
Zawsze mnie ta piosenka fascynowała. Oczywiście w wykonaniu Beatlesów.
Prawdę mówiąc, według mnie wersji Lennona nic nie przebije, ale lubię wersję Michaela. Jednak mam mieszane uczucia jeśli chodzi o film z Moonwalkera. Z jednej strony taki seksowny ten Michael, ale z drugiej strony za bardzo mizdrzy się. Oglądając filmik jestem …zachwycona i jednocześnie jestem… zniesmaczona. Ech, babskie rozterki:smiech:.
Amelia wrote:Lennon i Michael to artyści pełną gębą. Porównań jest mnóstwo.
Może Michael też to czuł i grając ten utwór chciał podkreślić swoją rolę Artysty, nieskrępowanego i twórczo wolnego.
ona wrote:Ale według mojej pokrętnej intepretacji "Come together" jest o wolności. O wolności doboru słów podczas pisania tekstów ;) I o wolności człowieka
Otóz i to. Róbmy co chcemy, nośmy brodę do kolan, miejmy swoje przekonania, uprzedzania i długie włosy i nikomu nic to tego ;) I.. no własnie, róbmy to razem, nie ograniczajmy się żadnymi regułami, bo po co one komu? ;)
Wolność - to słowo chyba jest kluczem do zrozumienia
Come Together. Nie da się oddzielić wg mnie tekstu tej piosenki od życia Johna Lennona i jego kompanów.
A dlaczego Michael zrobił cover, czego w niej szukał, z czym się utożsamiał?
Swoboda i wolność. Lennon pisząc tę piosenkę był uzależniony od heroiny, dużo pił. To z pewnością nie pozostawało bez wpływu na testy jego utworów. Niedługo potem napisał piosenkę
Cold Turkey o walce z nałogiem, ale McCartney podobno nie zgodził się na jej wydanie pod szyldem zespołu. Tak mocny tekst mógłby nadszarpnąć wizerunek zespołu.
Lennon miał poczucie humoru, ale mocno zabarwione sarkazmem. Lubił kpić sobie z rozmówców i odbiorców, czego wyrazem są teksty wielu jego piosenek i wywiady. Miał swoje neurozy (niektórzy przyczyn upatrują w trudnym dzieciństwie – skąd my to znamy?) i to znajdowało odzwierciedlenie w jego twórczości. To chyba producent Phil Spector powiedział, że jak chcesz się dowiedzieć czegoś o Lennonie posłuchaj jego tekstów. Taki artystyczny ekshibicjonizm. Lennon był ekscentrykiem. Poszukiwał, całe życie poszukiwał. Pobierał nauki u wschodniego mistrza Maharishiego, potem zainteresowała go ideologia psychoanalityka Arthura Janova. Był niespokojnym duchem i lubił wyzwania. Eksperymenty z różnymi narkotykami, ostre picie (chlanie) to są pewnie niektóre z powodów abstrakcyjnych tekstów. Abstrakcyjnych, ale nie bezsensownych.
Chciał uciec od wizerunku chłopca z sąsiedztwa, w jaki wtłaczano Beatlesów (Beatlesi to mieli być ci grzeczni w przeciwieństwie do Rolling Stonesów). Ten wizerunek i sława uwierały go. Mimo ogromnej popularności nie czuł się spełniony. Zdał sobie sprawę, że to go nie uszczęśliwiło. Czas nagrywania płyty Abbey Road, to czas rozłamu w zespole.
Tę chęć odcięcia się od tego co robił do tej pory, widać w innym jego utworze
God, napisanym nieco później. Zrywa definitywnie z przeszłością, z tym z czym był utożsamiany („Nie wierzę w Beatlesów… Tworzyłem marzenia. Teraz jestem John”.).
To on siał ferment w zespole, to dzięki niemu Beatlesi wyróżniali się na tle bardzo wielu dobrych zespołów. Widać było w nim ten błysk geniuszu. Tak samo w Michaelu.
Myślę, że dlatego Michael porwał się na piosenkę
Come Together , bo też był niespokojnym duchem. Nagrał ją przecież w czasach pracy nad albumem Bad, kiedy to zrywał z wizerunkiem grzecznego chłopca.
I jeszcze coś przyszło mi do głowy. Długie włosy. Długie włosy Michaela i Beatlesów. Długie włosy u mężczyzn jako wyraz walki z konwenansami, wyraz wolności. Dzisiaj może to brzmieć dziwacznie, ale w latach 60-tych, długie włosy były oznaką buntu. Beatlesi na okładce płyty Abbey Road i innych zdjęciach z z tego okresu, mają bardzo długie włosy i bujne brody, oprócz McCartney’a (Got to be good looping?). Wizerunek trochę hippisowski, trochę lumpowy. Do tego garnitury. Pełna nonszalancja.
Michael od czasów płyty Bad też nosił długie włosy. Co prawda w drugiej połowie lat 80-tych nie było to już takie rewolucyjne rozwiązanie, ale czarni muzycy pop nie nosili włosów związanych w kucyk.
Ta piosenka musiała być ważna dla Michaela. Co prawda nie trafiła na płytę zaraz po nagraniu w latach 80-tych, ale wrócił do niej po latach. Mam wrażenie, że kiedy Michael wydawał
Come Together na płycie HIStory, chciał zamanifestować, że pomimo problemów i upokorzeń, które go spotkały w poprzednich latach, ma wolność, ma ją w sobie.
Co do różnych analogii wspominanych przez Amelię. W tym temacie były już poruszane kwestie autodestrukcyjnych poczynań Michaela. U Lennona można dostrzec podobne.
I jak na ironię, kiedy jeden i drugi, po latach milczenia , chcieli wrócić na scenę… wrócili, tylko inaczej.
Jeśli utożsamiał się z tym utworem" to czemu Michael śpiewa she zamiast he"? . To pytanie zadane przez
kaema rodzi mały problem.
A może to znowu taki trick Jacksona. On przecież lubił przekręcać słowa, zmieniać coś w tekstach piosenek, nawet w trakcie nagrań. Sam się do tego przyznawał w Moonwalku.
W dodatku to "she" wydaje mi się dość zniekształcone. Mała dwuznaczność. I znowu wracamy do wątku uwielbianej przez Michaela tajemniczości. Chichot twórców: drodzy fani, łamcie sobie głowy nad tekstem Lennona i nad she/he Jacksona.