Strona 540 z 986

: pn, 22 lut 2010, 16:41
autor: Dangerous_Dominika
To teraz mam problem, bo co to chciałam już odpadło

teraz 2000 Watts czy Morphine
obu piosenek podobnie mi się słucha, zaden z tekstow do mnie za specjalnie nie trafia, nie wzbudza we mnie jakiś konkretniejszych uczuć

2000Watts jest bardziej nowatorskim utworem, ciekawie brzmiacym i kojarzy mi się z pewnym wypadem z MJówkami łódzkimi :dance:

tak więc głos na Morphine :diabel:

: pn, 22 lut 2010, 16:46
autor: MJ4everify
Blood On The Dance Floor

Jakoś nigdy to do mnie nie przemawiało...
Susie got your number
And Susie ain't your friend
Look who took you under
With seven inches in
:wariat:

: pn, 22 lut 2010, 18:04
autor: Kokish
Głos na Morphine.
Znowu

: pn, 22 lut 2010, 18:13
autor: MJ-fanka
Głos idzie na Morphine.

: pn, 22 lut 2010, 18:50
autor: polishblacksoul
"beat it"

: pn, 22 lut 2010, 19:21
autor: niespodzianka
2000 Watts - mam nadzieję, że po raz ostatni.

: pn, 22 lut 2010, 19:55
autor: tancerz
2000 Watts Jest to jedyna piosenka, z którą nie jestem związany emocjonalnie w stosunku do całej reszty w zestawie. Najmniej ją słucham z wyżej wymienionych.

: pn, 22 lut 2010, 20:00
autor: kaem
Zahukacie lukę. Whatever Happens i dla mnie nie jest siódmym cudem świata. Michael wziął to co najlepsze z Carlosa, ale jak ktoś znał muzykę Santany, nie doznał olśnienia przy tej piosence. Co oczywiście nie zmienia faktu, że to najlepsza kolaboracja C.Santany ever. Pewnie gdyby znalazła się na Supernatural jeszcze, to biłbym pokłony. A że Pan Gitara miał już taką płytę za sobą, posądzam Michaela o koniunkturalizm.
Bardziej na szacunek w moich uszach z tej płyty zasługuje wykopywane w tej rundzie 2000 Watts. Też wprawdzie brzmi mocno jak formacja Rilleya, Blackstreet, ale takie zawłaszczenie to dla mnie logiczny progres w New Jack Swing Michaela, bardzo sensowny krok naprzód od niebezpiecznej płyty.

A głos ponownie na Don't stop 'til you get enough. Wolę Michaela fascynującego się Bee Gees razem z Bee Gees w Eaten Alive. Tytułowe Off The Wall jest dla mnie bardziej szlachetnym disco. Może rzeczywiście to kwestia wokalu.
Na tym etapie można powiedzieć, że każda piosenka jest numerem jeden, teraz tylko pytanie, jaki sentyment zagra najmocniej albo co w duszy gra w danym dniu.
Pytacie o Liberian Girl. To chyba najpiękniejsza, według mnie, piosenka o zwykłym zakochaniu. Jest intensywna, ma bajkowo śliczną melodię, a i nawet przy tak dość prostym tekście Michael wychodzi na wyżyny ekspresji.
Nie dziwię się, że jazzowo zorientowany Marcin Kydryński puszcza tę kompozycję pasjami w swojej audycji i nią właśnie żegnał się z artystą w ub. roku.

: pn, 22 lut 2010, 20:08
autor: mimi-yoshi
Proszę tego nie odbierać jako brak otwartości na nowe dźwięki, odmienne muzyczne doznania, hermetyczne zamknięcie się w pewnym tolerowanym zakresie muzycznych kompozycji, a jako wyłączną rzecz gustu. Naprawdę staram się odkrywać w muzyce to, co oryginalne i na swój sposób enigmatyczne, a często i to, co unikatowe. Przyznam się, że nie zawsze ta tolerancja i chęci idą w parze. Może właśnie dlatego ponownie oddaję swój głos na 2000 Watts. Przyczyny tej decyzji proszę się nie doszukiwać w tekście, który tworzy pewną analogiczną całość z muzyczną kompozycją, dopełnia ją, a w swej formie niekoniecznie przypadł mi do gustu, pomimo próby zachęcenia do jego interpretacji. Tak, nie jest ona płytka, jednak w mym przypadku nie wpływa zasadniczo na wybór właśnie tego utworu do tzw. odstrzału. Diabeł tkwi w szczegółach- a mnie właśnie razi ewolucja dźwiękowa tego dzieła, nie mówię, iż jest nie do zniesienia, że nie jestem w stanie utworu wysłuchać, choć czasem przychodzi mi to z trudem, ale naprawdę ostatnio coraz częściej do niego powracam. Was głos Michaela w tym utworze zachwyca, mnie wręcz odwrotnie- odstrasza. Traci tę iskrę, choć specyfika głosu M. jest jak najbardziej wyczuwalna na każdym kroku. Dla mnie przez to utwór kompozycyjnie, z zestawieniem pozostałych elektronicznych dźwięków, staje się zbyt toporny.
Podkreślam, iż to jedynie moje subiektywne odczucie i nigdy nie ważę się powiedzieć, iż utwór jest zły (oczywiście NIE JEST), bo tak nie twierdzę. Doceniam pracę artysty, który szlifuje swoje dzieło, by dało oczekiwane przez niego efekty. Tak naprawdę efektowność utworów zależy do jego indywidualnej wizji, która nie zawsze musi zgadzać się z gustem odbiorcy. Wydaje mi się, że właśnie ta zależność tworzy to, co tak w muzyce intryguje. Po prostu moje wrażliwość muzyczna jest nieco inna, poszukuję czegoś odmiennego. Mimo usilnych starań, dla mnie ten utwór powinien już odpaść, bo w chwili obecnej najłatwiej jest mi go odrzucić.
Znowu- 2000 Watts.

: pn, 22 lut 2010, 20:26
autor: okussa
wydaje sie ze duzo piosenek ale i tak trudny wybór.. widze ze duzo osob glosuje na 2000 Watts, wiec troche w jego obronie coby przetrwalo jeszcze jedną kolejkę głos na Morphine. Piosenka w sumie niezła ale.. troche wykrzyczana, a pozatym tekst mało Michaelowy tak myśle;p

: pn, 22 lut 2010, 20:26
autor: give_in_to_me
kaem pisze:Whatever Happens i dla mnie nie jest siódmym cudem świata. Michael wziął to co najlepsze z Carlosa, ale jak ktoś znał muzykę Santany, nie doznał olśnienia przy tej piosence. Co oczywiście nie zmienia faktu, że to najlepsza kolaboracja C.Santany ever. Pewnie gdyby znalazła się na Supernatural jeszcze, to biłbym pokłony. A że Pan Gitara miał już taką płytę za sobą, posądzam Michaela o koniunkturalizm.

Uderz w stół a... Twórczość Santany znam i cenię, płytę Supernatural uwielbiam i twierdzenie, że Whatever Happens to "najlepsza kolaboracja ever" jest po prostu... bluźnierstwem :)

Lubię Whatever Happens, świetny miks tego co najepsze z Carlosa i z Michaela, ale nawet na All That I Am Sanatany, która nie powala, sa lepsze duety, chociażby ten z Will.I.Am'em... czy Stevenem Tylerem...

: pn, 22 lut 2010, 20:47
autor: anja
Ratunkuuu!
Oczywiście dla 2000 Watts. Taki fantastyczny utwór. Michael taki inny, że …aaach.
Poprzednią rundę odpuściłam sobie, bo łzy cisnęły mi się do oczu, gdy miałam oddać głos (a próbowałam parę razy na SITD). Ale teraz widzę, że robi się groźnie.
BAD faktycznie najbardziej zestarzał się z Michaelowych dokonań. Mimo, że to moje piękne studenckie czasy i wzruszam się za każdym razem, gdy go słucham, i Michael tak cudnie wtedy wyglądał, to swój głos oddaję na Liberian Girl. Tej piosenki najmniej będzie mi tu brakowało. Mimo tego, że gdy wkładam do odtwarzacza cd BAD to drżą mi ręce i wzruszenie ściska za gardło, to moje ukochane piosenki są na innych płytach.
Wiem, że to moje głosowanie nie jest strategiczne, ale na razie nie jestem w stanie dokopać Morphine czy DSTYGE(które uwielbiam).
Wiem tylko, że nigdy nie zagłosuję na trzy utwory (tutaj nie wymienione), bo serce by mi pękło.

: pn, 22 lut 2010, 20:55
autor: songbird
O tempora, o mores!
Gdzie podziali się miłośnicy ballad? Czyżby wyginęli jak dinozaury? Czy wrażliwość, nastrój, liryzm, ciepło nie są już w modzie, czy teraz liczy się tylko ostro, szybko i głośno...Ech...Bardzo mi żal przecudnego Someone In The Dark z takim uczuciem i finezją śpiewanego przez MJ. Nie zrozumiem chyba tych wyborów i faktu, że tak szybko odpadło SOOML, SITD, teraz zamach na Liberian Girl, ,a nawet , o zgrozo na , na piękną rumbę Whatever Happens :rocky: Wiosna za pasem, a w ludziach zero romantyczności.
No, to się wyżaliłam , a teraz ponownie głos na 2000 Watts - uzasadnienie jak w poprzedniej rundzie.
songbird pisze:Zabawa z prądem bywa niebezpieczna i może skończyć się boleśnie, więc lepiej nie próbować podłączać się do niego, kiedy brak uziemienia. Doceniam wokal Michaela w 2000 Watts, taki niecodzienny , inny, ale w pozostałych utworach wolę Go bardziej. Przyznam, ze rzadko słucham tej piosenki, nie umiem się do niej przekonać, brakuje mi czegoś, czego nie potrafię nazwać, a jeśli odczuwam jakiś dyskomfort przy jej słuchaniu, to jest to wystarczający powód, żeby ją wyeliminować.

: pn, 22 lut 2010, 20:57
autor: Madzia
nie no, Morfinke i 2000 watów chcecie zakopać ;< Dajcie mi mokrego herbatnika, muszę się pociąć.

a mój głos na Don't stop til' you get enough
pisałam wcześniej już , ze głos Michaela jest wysoki.. za wysoki. Jak tego słucham kręci mi się w głowie, mam lęk wysokości.. ;<
A tak na poważnie : to piosenka, ktorej najrzadziej słucham, zadnego sentymentu do niej nie mam, nie będzie mi jej brakować jak odpadnie. :P

: pn, 22 lut 2010, 20:59
autor: Agnieszkaaaaa
Earth Song or Liberian Girl...

Teraz tylko muszę wybrać... yyy eee więc... :knuje:

Mój głos na... Earth Song :dance:

Dlaczego? Za każdym razem gdy ją słyszę to kojarzy mi się z tym: http://www.youtube.com/watch?v=PQFh7Zmf0ss

Może za rok albo dwa nie będzie mi się tak kojarzyć i chętniej będę słuchała tej pieśni ;-)

Niektórzy piszą że płyta BAD się zestarzała :wariat: Ja tak nie uważam. Bad to płyta gigant. Nie mogę wyjść z podziwu gdy jej słucham. Jak dla mnie to brzmi 100 razy lepiej niż nie jedna płyta XXI wieku ;-) ech... idę się odstresować i narysuję Michaela :-P Chociaż przy tym to raczej trudno się odstresować glupija oko za duże, ucho za małe itd nenene