Page 543 of 986
Posted: Wed, 24 Feb 2010, 12:52
by majkelzawszespoko
Morphine/ny raz jeszcze poproszę.
Posted: Wed, 24 Feb 2010, 12:55
by Margareta
Canario wrote:
Smooth Criminal bardziej zasługuje na głos. Jeśli się weżmie pod uwage aspekt czysto muzyczny. I w związku z tym mam taki apel.
Panie i Panowie oddzielajmy wizje od foni. Na teledyski jeszcze przyjdzie czas

.
Bardziej zasługuje. "SC" akurat jest piosenką obok której przechodzę obojętnie. Za dużo elektroniki, za bardzo 80's - a ja, szczerze mówiąc, nigdy nie byłam fanką lat 80, właśnie za ten odwrót od "żywych" instrumentów. Piosenki Michaela z tego okresu akurat lubię... ale bardziej jednak te z "Thrillera", niż z "Bad", dlatego, że nie są tak bardzo przesiąknięte elektronicznymi brzmieniami. A poza tym nie rusza mnie, chociaż wiem, że dla wielu to utwór kultowy. Ja jednak wole inne rzeczy w wykonaniu Michaela.
polishblacksoul wrote:glosy na "morphine" naprawde przerazajace. fajny wstepniak siadeh_ ! :))
moj typ to beat it na ktory glosowac bede przynajmniej jeszcze kilka rund choc ciagle waham sie - "beat it" czy "give in to me". jedno i drugie prawdziwe jak aktorzy z filmow porno, no ale za to dobrze sie sprzedaja i zawsze znajda nabywcow. zabijacie prawdziwego michaela glosujac na "morphine" (i to chyba najprawdziwszego z prawdziwych), wolicie zostawic komercyjnego pop-rocka w postaci "beat it" wlasnie czy "give in to me". cóz szkoda sie mowi.
To co, polishblacksoul? "Beat It" odpada i bierzemy się za "Give In To Me"?

Posted: Wed, 24 Feb 2010, 13:30
by luka
Dostało mi się w ostatniej rundzie, że (jako jedyna) głosowałam na
Whatever Happens, więc pewnie będzie tak i tym razem, bo zdania nie zmieniłam. Nie rozumiem oburzenia niektórych osób, przecież to tylko zabawa...chyba niektórzy zbyt serio to traktują

Ja też nie zgadzam się z niektórymi głosami np. na kultowy
Beat It, czy moją ulubioną
morfinkę, no ale cóż, każdy ma inne upodobania.
Tak więc gotowa na kolejną fale krytyki znów oddaje głos na
Whatever Happens 
Posted: Wed, 24 Feb 2010, 13:35
by Canario
Większość z nas ma utwór którego"fenomenu nie rozumie" i nie lubi, bądż lubi mniej od innych.
Shulamitka-
Blood On The Dance Floor
Homesick -
Liberian Girl
Mandey -
Morphine,Dirty Diane, Give In To Me ;]
Ja też mam taką piosenke -
Who Is It.No naprawde nie rozumiem jej fenomenu. Gdzie wielu stawia ją na równi z
Billie Jean czym wprawiają mnie w osłupienie.
Mimo tego że uważam
Dangerous za najlepszy album MJa to akurat
Who Is It nie należy do pierwszej trójki tego albumu, ba nawet w mojej kwalifikacji nie łapie sie do pierwszej szóstki.Doceniam bit,wokal, ale czegoś jej brakuje żebym ją stawiał np. ponad
Morphine. Bo tak jak już pisałem ani z niej wielki przebój nie był , pomimo niezłego klipu. A w dziedzinie piosenki klimatycznej Morfinka bije ją równie mocno jak Pudzian Najmana. Może to po prostu nie jest moja estetyka muzyczna.
Głos na ;
Off the Wall
W mojej klasyfikacji albumu z 1979 roku ta piosenka plasuje sie na 7 miejscu.
lazygoldfish wrote:Liberian girl to jedna z najlepszych ballad MJ'a i jedna z moich ulubionych jego piosenek. Jest dla mnie o tyle cenna, że skomponowana w całości przez niego. Z perspektywy czasu niebywałym wydaje mi się być fakt, że po premierze Bad na kolejną tak "elektryzującą" i seksowną balladkę miłosną Michael kazał czekać aż do Invincible!!!
Chodzi o
Speechless?
***********************************************************************************
polishblacksoul wrote:"beat it" czy "give in to me". jedno i drugie prawdziwe jak aktorzy z filmow porno, no ale za to dobrze sie sprzedaja i zawsze znajda nabywcow. zabijacie prawdziwego michaela glosujac na "morphine" (i to chyba najprawdziwszego z prawdziwych), wolicie zostawic komercyjnego pop-rocka w postaci "beat it" wlasnie czy "give in to me". cóz szkoda sie mowi.
Margareta wrote:To co, polishblacksoul? "Beat It" odpada i bierzemy się za "Give In To Me"?

A co z
Dirty Diana?Odpuścicie jej? Przecież to też rockers.
Uwielbiam te eksperckie wypowiedzi że coś jest prawdziwe a co innego to już fałsz.
I to że Michael zawsze był czarny,ma czarną dusze,czarną krew i tylko w takiej muzyce jest prawdziwy.
A rock to była pomyłka z jego strony i pokazał że w tej konwencji się zupełnie nie sprawdza.
Świdomie nas oszukiwał , ale my jesteśmy na tyle mądrzy że te oszustwo potrafimy wykryć.
I dlatego dla Michaela rockersa mówimy stanowcze nie!!!
Posted: Wed, 24 Feb 2010, 13:52
by give_in_to_me
polishblacksoul wrote:moj typ to beat it na ktory glosowac bede przynajmniej jeszcze kilka rund choc ciagle waham sie - "beat it" czy "give in to me". jedno i drugie prawdziwe jak aktorzy z filmow porno,
SŁUCHAM???
Każdy ma prawo mieć swoje zdanie i oczywiście nie musi lubić poprockowych kawałków Michaela, ale chciałabym zauważyc, że Michael Jackson się nigdy na żadnego rockmana czy jak to tam zwą nie kreował. Co innego flirt z czymś, inspiracja niektórymi gatunkami i wplatanie pewnych elementów z tych źródeł do swojej twórczości a co innego udawanie, że się kimś jest. Zastrzeżenia byłyby duże, gdyby podczas któregoś z etapów swojej kariery Michael próbowałby zrobić z siebie drugiego Axla Rose, Jona Bon Jovi czy nie daj Boże Bruce'a Springsteena. Nigdy nie widziałąm, żeby się na koncercie zgiął się wpól i zaczął kręcić głową by mu włosy latały

(to niebezpieczne, jak sie peruki nosi

)
To, że E. Taylor określiła go kiedyś mianem King of Pop, Rock and Soul i taki jest też tytuł tego działu, to nie znaczy, że ten człowiek grał rocka czy soul, tylko wplatał te elementy do swojej twórczości. Mówisz, że Cię te kawałki nie przekonują. Wiesz, mnie by te utwory nie przekonywały, gdyby Michael silił się na udawanie jaki to on nie jest kozak w tej dziedzinie. Jakby był Madonną, której cechą charkterystyczna jest to, że się ciągle zmnienia- na jednej płycie mimo 50 lat na karku jest disco "dziewczyną", która jeździ na wrotkach z 20-letnimi koleżankami (klip do "Sorry" z
Confessions On the Dancefloor), na następnej królową parkietu w rytmach r'n'b i kumpelą Timberlake'a i Timbalanda (album
Hard Candy). Nowa płyta-nowa kreacja, nowa ja, muzyczny kameleon. Dziś jestem diwa, jutro dziwka. Nie mówię, że to źle, ale nie taki był Jackson. Jest różnica między czerpaniem a udawaniem. Dlatego szczerze mówiąc troche nie rozumiem, na co sie tak zżymasz, jeśli od początku było wiadomo, że to nie na serio. No, chyba że rock to taka świętość, której ruszyć nie można, z którą się zabawić i poeksperymentować nie wolno :)
Posted: Wed, 24 Feb 2010, 14:00
by Lukas
Canario napisał:
I co z Dirty Diana?Odpuścicie jej? Przecież to też rockers.
Uwielbiam te eksperckie wypowiedzi że coś jest prawdziwe a co innego to już fałsz.
I to że Michael zawsze był czarny,ma czarną dusze,czarną krew i tylko w takiej muzyce jest prawdziwy.
A rock to była pomyłka z jego strony i pokazał że w tej konwencji się zupełnie nie sprawdza.
Świdomie nas oszukiwał , ale my jesteśmy na tyle mądrzy że te oszustwo potrafimy wykryć.
I dlatego dla Michaela rockersa mówimy stanowcze nie!!
Mi akurat mocniejsze brzmienie najbardziej się podoba stąd beat it, dirty diana a w szczególności give in to me są na mojej liście bardzo wysoko. W ogóle to wzbraniałbym się pisać co jest fałszywe a co nie, komercjalne a co nie. Wątpie czy my jesteśmy takimi znawcami. Lepiej napisać po prostu nie lubię, nie moje klimaty, nie lubię Michaela w rockowym, falsetowym czy też balladowym wydaniu, nie zachwyca mnie itp. Nie chodzi o to, że mam dyktować co macie pisać, uważam jedynie że sugerowane przeze mnie odpowiedzi racjonalniej się przyjmuje.
P.S. Canario, też nie rozumiem fenomenu Who is it. Utwór dobry, nie powiem ale moim zdaniem dużo innych piosenek Michaela ma coś więcej do zaoferowania. ale to tylko moje zdanie

Posted: Wed, 24 Feb 2010, 14:05
by doriseq
Off the wall do utwóru nic nie mam, lubię posłuchać, pośpiewać i potańczyć, jednak na coś paść musiało.
Posted: Wed, 24 Feb 2010, 14:35
by homesick
give_in_to_me wrote:Zastrzeżenia byłyby duże, gdyby podczas któregoś z etapów swojej kariery Michael próbowałby zrobić z siebie drugiego Axla Rose, Jona Bon Jovi czy nie daj Boże Bruce'a Springsteena. Nigdy nie widziałąm, żeby się na koncercie zgiął się wpól i zaczął kręcić głową by mu włosy latały (to niebezpieczne, jak sie peruki nosi)
je t'aime!
tez nie rozumiem zarzutu braku autentycznosci, podobnie odnosi sie do tych utworow Mandey, wydaje mi sie, ze polishblacksoul jako fanka czarnej muzyki uwaza za mezalians eksperymenty MJ'a z rockiem, natomiast Mandey fan rocka, zgola inaczej...dla niego Michael niegodny stanac obok gitary ;p
tak jakby to cale postrzeganie rocka, jako powaznej, ostrej muzy dla twardzieli lub psudointeligentow bylo szczere i prawdziwe.
przytoczeni powyzej Axel i Bon Jovi jedna wielka poza i zart. a jakos braku autentycznosci nikt im nie zarzuca.
pop to pop, czy z domieszka r'n'b, soulu, rocka, elektro, czy nawet muzyki klasycznej...to nadal pop.
mieszanka na tyle lekkostrawna i rozcienczona, zeby mimo wielu przypraw przecietny odbiorca przelknal dana potrawe bez wzdecia.
to ze w Dirty Dianie czy Give In To Me, wiatr rozwiewa koafiury, rocka z tego nie czyni. to tylko estetyka teledysku nic wiecej, wybacz mi Slash jesli godze w dume rockmena.
Canario wrote:Ja też mam taką piosenke - Who Is It.No naprawde nie rozumiem jej fenomenu.
mrok z lekka nutka dekadencji i przepysznym tekstem wrzynajacym sie do krwi w rytm, melodie, beatbox.
numer jeden na mojej liscie, ale co kogo tam lechce...
Posted: Wed, 24 Feb 2010, 15:01
by Margareta
Canario wrote:Większość z nas ma utwór którego"fenomenu nie rozumie" i nie lubi, bądż lubi mniej od innych.
Shulamitka-
Blood On The Dance Floor
Homesick -
Liberian Girl
Mandey -
Morphine,Dirty Diane, Give In To Me ;]
Ja też mam taką piosenke -
Who Is It.No naprawde nie rozumiem jej fenomenu. Gdzie wielu stawia ją na równi z
Billie Jean czym wprawiają mnie w osłupienie.
Mimo tego że uważam
Dangerous za najlepszy album MJa to akurat
Who Is It nie należy do pierwszej trójki tego albumu, ba nawet w mojej kwalifikacji nie łapie sie do pierwszej szóstki.Doceniam bit,wokal, ale czegoś jej brakuje żebym ją stawiał np. ponad
Morphine. Bo tak jak już pisałem ani z niej wielki przebój nie był , pomimo niezłego klipu. A w dziedzinie piosenki klimatycznej Morfinka bije ją równie mocno jak Pudzian Najmana. Może to po prostu nie jest moja estetyka muzyczna.
Głos na ;
Off the Wall
W mojej klasyfikacji albumu z 1979 roku ta piosenka plasuje sie na 7 miejscu.
lazygoldfish wrote:Liberian girl to jedna z najlepszych ballad MJ'a i jedna z moich ulubionych jego piosenek. Jest dla mnie o tyle cenna, że skomponowana w całości przez niego. Z perspektywy czasu niebywałym wydaje mi się być fakt, że po premierze Bad na kolejną tak "elektryzującą" i seksowną balladkę miłosną Michael kazał czekać aż do Invincible!!!
Chodzi o
Speechless?
***********************************************************************************
polishblacksoul wrote:"beat it" czy "give in to me". jedno i drugie prawdziwe jak aktorzy z filmow porno, no ale za to dobrze sie sprzedaja i zawsze znajda nabywcow. zabijacie prawdziwego michaela glosujac na "morphine" (i to chyba najprawdziwszego z prawdziwych), wolicie zostawic komercyjnego pop-rocka w postaci "beat it" wlasnie czy "give in to me". cóz szkoda sie mowi.
Margareta wrote:To co, polishblacksoul? "Beat It" odpada i bierzemy się za "Give In To Me"?

A co z Dirty Diana?Odpuścicie jej? Przecież to też rockers.
Uwielbiam te eksperckie wypowiedzi że coś jest prawdziwe a co innego to już fałsz. I to że Michael zawsze był czarny,ma czarną dusze,czarną krew i tylko w takiej muzyce jest prawdziwy.
A rock to była pomyłka z jego strony i pokazał że w tej konwencji się zupełnie nie sprawdza.
Świdomie nas oszukiwał , ale my jesteśmy na tyle mądrzy że te oszustwo potrafimy wykryć.
I dlatego dla Michaela rockersa mówimy stanowcze nie!!!
"Dirty Dianie" w późniejszych rundach nie odpuszczę. Jedyne dwie piosenki w takiej konwencji które lubię to "Beat It" na które akurat konsekwentnie głosuje polishblacksoul i "Black Or White" (chociaż mniej).
Piosenki Michaela blisko rocka uważam ogólnie za przeciętne. Nie twierdzę, że nie powinien był sięgać po coś innego niż soul, R&B, disco, pop czu funk, ale jakoś tak wyszło, że utwory w tych stylach w jego wykonaniu są dla mnie najlepsze. Dobrze jest gdy artysta jest wszechstronny, ale jednak nie wszystko wychodzi mu w jednakowym stopniu. Tak samo sportowiec ma wybrane dyscypliny w których blyszczy, a w innych blednie. Ja uważam, że głos Michaela w utworach pop - rockowych blednie. Mam takie wrażenie, że nie czuł tego do końca - i nie wiem czy ze względu na stylistykę czy dlatego, że piosenki były takie sobie.
Posted: Wed, 24 Feb 2010, 15:02
by Eva
Nie mogę zrobić nic morphine, nie potrafię.
Głos na DSTYGE jest przesłodzone
Posted: Wed, 24 Feb 2010, 15:03
by domcia_MJ
O kurka. No cóż... zastanawiam się nad
Morphine i
Don't Stop 'Til You Get Enough. Ale ostatecznie mój głos na
Don't Stop 'Til You Get Enough. Nie przypadła mi do gustu. Mam wrażenie słuchając tej piosenki, że jest taka niedopracowana, zrobiona na szybko. Oczywiście, na pewno było inaczej

Takie mam zdanie.
Posted: Wed, 24 Feb 2010, 15:05
by PsychoButcher
Morphine. Z bólem serca oddaję głoś na ten kawałek, ale nie widzę tutaj gorszej do wyeliminowania
Posted: Wed, 24 Feb 2010, 15:16
by Amelia
Głos na Don't Stop 'Til You Get Enough .
Decyzja staję się coraz trudniejsza- naprawdę lubię ten utwór.
W porównaniu z resztą jest zdecydowanie słabszy, choć słucham go chętniej niż np Billie Jean- ale w tym momencie głos na ten klasyk nie sprawiłby jego zniknięcia.
Posted: Wed, 24 Feb 2010, 15:22
by magnolia
Ponownie na
Off the Wall.
magnolia wrote:Mój głos powędruje na Off the Wall. Szczerze mówiąc trudno mi było wskazać na jakiś utwór. Wahałam się między kilkoma piosenkami, ale postanowiłam ostatecznie zagłosować na Off the Wall. Ogólnie płytę Off the Wall lubię, ale sama piosenka Off the Wall nie należy do moich ulubionych z tej płyty. Wolę inne z tego krążka :).
Posted: Wed, 24 Feb 2010, 16:03
by Dirty Nancy
Morphine ma dla mnie pewne znaczenie i dlatego na nią jeszcze nie głosuję, więc wydaję wyrok na Off the Wall
To jest kolejny utwór, którego nie potrafię słuchać.