Strona 552 z 986

: sob, 27 lut 2010, 19:08
autor: Speed Demon
Margareta pisze: W "GITM" nie tekst kojarzy mi się z emo, a muzyka i wykonanie przepełnione są tandetnie brzmiącym bólem. Nie pytaj mnie gdzie dokładnie słyszę tę tandetę, po prostu słyszę i już. Riff gitarowy jest dla mnie pełen patosu (ty byś zapewne nazwała go rosnącym pożądaniem, okay), napuszony, pretensjonalny. Tak go odbieram.
"Brzmiący ból" albo "pełnia patosu, napuszenie, pretensjonalizm" to raczej nie są określenia, którymi opisuje się muzykę. Muzyka to nie jest jakaś filozofia czy jakieś wysokie, metafizyczne przeżycia, które odbiera się niemal jak poszukiwania sensu życia. Trzeba podejść do tego normalnie, po ludzku. Tutaj (piszę w obronie "Give in to me") riff jest jak najbardziej klasycznie rockowy - że wspomnę takie utwory jak "Wasting Love" Iron Maiden, "I still love you" KISSów, "Children of the Sea" Black Sabbath czy rodzime "Ostatnie widzenie" Dżemu.

Do tego dochodzi kapitalne solo Slasha - w którym nie szpanuje wirtuozerią, tylko oddaje przesłanie utworu, wczuwa się w jego klimat. I to jest to, co jest ważne w utworze - najpierw muzyka jako muzyka, potem można myśleć, czy sprawia, że chce się nakarmić głodnych, napoić spragnionych czy odziać nagich.

: sob, 27 lut 2010, 19:09
autor: Canario
MJowitek pisze:Billie Jean.
Ktoś tu chce zostać amazonką ;-)
lazygoldfish pisze: Give in to me Dla mnie to jest po prostu słabe.
No ale dla setek tysięcy słuchaczy trójki to jest po prostu kultowe.
Margareta pisze: tak emo.
Chyba emu taki ptak.
give_in_to_me pisze:Co do klipu do ITC to średnio... Michael jest tam dla mnie lekko obleśny.
oj,oj,oj teraz pojechałaś... ja żałuje że taki Michael pojawił się tylko raz ,chciałbym go takim widzieć częściej.A obleśności w żadnym momencie tam nie dostrzegam. Za to widze MJa zdecydowanego,wiedzącego czego chce (Naomi) i wiedzącego jak to zrealizować.
MJowitek pisze:Buhuuuuuu... do diabła z fanami
popieram!

EDIT:
Litości Margareto!Przecież nie musisz cytować zawsze całych postów. Wystarczy zdanie,fragment do którego sie odnosisz.
Bo tak zamulasz tu całe strony powtórkami i ciężko się czyta.

: sob, 27 lut 2010, 19:17
autor: Margareta
Speed Demon pisze:
Margareta pisze: W "GITM" nie tekst kojarzy mi się z emo, a muzyka i wykonanie przepełnione są tandetnie brzmiącym bólem. Nie pytaj mnie gdzie dokładnie słyszę tę tandetę, po prostu słyszę i już. Riff gitarowy jest dla mnie pełen patosu (ty byś zapewne nazwała go rosnącym pożądaniem, okay), napuszony, pretensjonalny. Tak go odbieram.
"Brzmiący ból" albo "pełnia patosu, napuszenie, pretensjonalizm" to raczej nie są określenia, którymi opisuje się muzykę. Muzyka to nie jest jakaś filozofia czy jakieś wysokie, metafizyczne przeżycia, które odbiera się niemal jak poszukiwania sensu życia. Trzeba podejść do tego normalnie, po ludzku. Tutaj (piszę w obronie "Give in to me") riff jest jak najbardziej klasycznie rockowy - że wspomnę takie utwory jak "Wasting Love" Iron Maiden, "I still love you" KISSów, "Children of the Sea" Black Sabbath czy rodzime "Ostatnie widzenie" Dżemu.

Do tego dochodzi kapitalne solo Slasha - w którym nie szpanuje wirtuozerią, tylko oddaje przesłanie utworu, wczuwa się w jego klimat. I to jest to, co jest ważne w utworze - najpierw muzyka jako muzyka, potem można myśleć, czy sprawia, że chce się nakarmić głodnych, napoić spragnionych czy odziać nagich.
Nie opisuje się? No pewnie, że się opisuje! Jeżeli słyszę patos to przecież nie powiem, że słyszę coś innego.
Dla niektórych muzyka jest filozofią lub wysokimi, metafizycznymi przeżyciami, które odbiera sie jako poszukiwanie sensu życia. Chociażby dla członków subkultur.
Tutaj riff jest klasycznie rockowy, a melodia którą wygrywa Slash jest TAKA SOBIE w moim odbiorze. Nie bierze mnie to, nie wywołuje drgawek, nie zachwycam się grą (chociaż nie ujmuję umiejętności Slashowi). Głos Michaela gubi się, zlewa z tłem. Sam tekst (akurat dobry) to trochę za mało. Przykro mi.
Canario pisze:
MJowitek pisze:Billie Jean.
Ktoś tu chce zostać amazonką ;-)
lazygoldfish pisze: Give in to me Dla mnie to jest po prostu słabe.
No ale dla setek tysięcy słuchaczy trójki to jest po prostu kultowe.
Margareta pisze: tak emo.
Chyba [b]emu taki ptak.[/b]
give_in_to_me pisze:Co do klipu do ITC to średnio... Michael jest tam dla mnie lekko obleśny.
oj,oj,oj teraz pojechałaś... ja żałuje że taki Michael pojawił się tylko raz ,chciałbym go takim widzieć częściej.A obleśności w żadnym momencie tam nie dostrzegam. Za to widze MJa zdecydowanego,wiedzącego czego chce (Naomi) i wiedzącego jak to zrealizować.
MJowitek pisze:Buhuuuuuu... do diabła z fanami
popieram!
Pisząc emo, miałam na myśli emo. Na ornitologii się nie znam. ;-)
Dla mnie inne rzeczy Michaela są kultowe. Nie muszę być jedną z tych setek tysięcy słuchaczy Trójki, wyznających kult "Give In To Me". Nakazu nie ma.

: sob, 27 lut 2010, 19:25
autor: Speed Demon
Margareta pisze:
Nie opisuje się? No pewnie, że się opisuje! Jeżeli słyszę patos to przecież nie powiem, że słyszę coś innego.
Dla niektórych muzyka jest filozofią lub wysokimi, metafizycznymi przeżyciami, które odbiera sie jako poszukiwanie sensu życia. Chociażby dla członków subkultur.
Tutaj riff jest klasycznie rockowy, a melodia którą wygrywa Slash jest TAKA SOBIE w moim odbiorze. Nie bierze mnie to, nie wywołuje drgawek, nie zachwycam się grą (chociaż nie ujmuję umiejętności Slashowi). Głos Michaela gubi się, zlewa z tłem. Sam tekst (akurat dobry) to trochę za mało. Przykro mi.
Ok - ale ja jestem mężczyzną, nie umiem myśleć wyższymi kategoriami i potrzebuję konkretów, bo nie wiem gdzie w tej piosence odnaleźć patos (który swoją drogą nikomu np. w takim "WYBT" nie przeszkadza)? Gdzie jest to wszystko, co opisujesz? W których momentach, partiach, których instrumentach, gdzie w melodii itd.?

Członkowie subkultur - no cóż o ich "zbiorowej indywidualności" nie chcę dyskutować.

: sob, 27 lut 2010, 19:33
autor: Margareta
Speed Demon pisze:
Margareta pisze:
Nie opisuje się? No pewnie, że się opisuje! Jeżeli słyszę patos to przecież nie powiem, że słyszę coś innego.
Dla niektórych muzyka jest filozofią lub wysokimi, metafizycznymi przeżyciami, które odbiera sie jako poszukiwanie sensu życia. Chociażby dla członków subkultur.
Tutaj riff jest klasycznie rockowy, a melodia którą wygrywa Slash jest TAKA SOBIE w moim odbiorze. Nie bierze mnie to, nie wywołuje drgawek, nie zachwycam się grą (chociaż nie ujmuję umiejętności Slashowi). Głos Michaela gubi się, zlewa z tłem. Sam tekst (akurat dobry) to trochę za mało. Przykro mi.
Ok - ale ja jestem mężczyzną, nie umiem myśleć wyższymi kategoriami i potrzebuję konkretów, bo nie wiem gdzie w tej piosence odnaleźć patos (który swoją drogą nikomu np. w takim "WYBT" nie przeszkadza)? Gdzie jest to wszystko, co opisujesz? W których momentach, partiach, których instrumentach, gdzie w melodii itd.?

Członkowie subkultur - no cóż o ich "zbiorowej indywidualności" nie chcę dyskutować.
Nie zasłaniaj się stereotypami płciowymi ;-) .
Całościowo słyszę ten patos. We wszystkim. W kultowym riffie Slasha, w melodii, w głosie Michaela, od pierwszej do ostatniej nuty. I co więcej przeszkadza mi ten patos, bo nie czyni tej przeciętnej w moim odczuciu melodii mniej przeciętną, czego próbuje. A jeśli chodzi o "WBTH", to nie przeszkadza mi bo melodia broni się sama. On tylko uwydatnia jej piękno. Z "Give In" sili się na uczynienie ją lepszą niż jest. Tak to odbieram.

: sob, 27 lut 2010, 19:42
autor: Speed Demon
Margareta pisze: Nie zasłaniaj się stereotypami płciowymi ;-) .
Całościowo słyszę ten patos. We wszystkim. W kultowym riffie Slasha, w melodii, w głosie Michaela, od pierwszej do ostatniej nuty. I co więcej przeszkadza mi ten patos, bo nie czyni tej przeciętnej w moim odczuciu melodii mniej przeciętną, czego próbuje. A jeśli chodzi o "WBTH", to nie przeszkadza mi bo melodia broni się sama. On tylko uwydatnia jej piękno. Z "Give In" sili się na uczynienie ją lepszą niż jest. Tak to odbieram.

Cóż, melodia zwrotki może nie jest najlepsza, maksymalnie kopiując riff, z tym się zgodzę (swoją drogą - riff gra Bill Botrell, nie Slash) - nawet mam do dziś wrażenie, że w jednym momencie głos MJa oscyluje na granicy fałszu, ale to jest zboczenie uszne, bo niemożliwe, żeby w wersji studyjnej działy się takie rzeczy.

Walka będzie trwać:)

: sob, 27 lut 2010, 19:51
autor: Margareta
Speed Demon pisze:
Margareta pisze: Nie zasłaniaj się stereotypami płciowymi ;-) .
Całościowo słyszę ten patos. We wszystkim. W kultowym riffie Slasha, w melodii, w głosie Michaela, od pierwszej do ostatniej nuty. I co więcej przeszkadza mi ten patos, bo nie czyni tej przeciętnej w moim odczuciu melodii mniej przeciętną, czego próbuje. A jeśli chodzi o "WBTH", to nie przeszkadza mi bo melodia broni się sama. On tylko uwydatnia jej piękno. Z "Give In" sili się na uczynienie ją lepszą niż jest. Tak to odbieram.

Cóż, melodia zwrotki może nie jest najlepsza, maksymalnie kopiując riff, z tym się zgodzę (swoją drogą - riff gra Bill Botrell, nie Slash) - nawet mam do dziś wrażenie, że w jednym momencie głos MJa oscyluje na granicy fałszu, ale to jest zboczenie uszne, bo niemożliwe, żeby w wersji studyjnej działy się takie rzeczy.

Walka będzie trwać:)
Nie znam się aż tak bardzo na śpiewie, ale nie zdziwiłabym się gdybyś miał rację z tymi fałszami. Zdarzają się najlepszym.

: sob, 27 lut 2010, 20:35
autor: Canario
Canario pisze:Litości Margareto!Przecież nie musisz cytować zawsze całych postów. Wystarczy zdanie,fragment do którego sie odnosisz.
Bo tak zamulasz tu całe strony powtórkami i ciężko się czyta.
LITOŚCI LITOŚCI LITOŚCI!!!!

: sob, 27 lut 2010, 20:51
autor: Margareta
Tak akurat się składa, że odnosiłam się do całości postów, stąd te całe cytaty.

: sob, 27 lut 2010, 21:08
autor: anja
"Fajna" jest ta dyskusja na temat Give In To Me, szczególnie w tym momencie. A głosy "stoją" w miejscu.
Cóż za aptekarska dokładność odmierzania sztuki.
Mnie tam nie obchodzi czy
Speed Demon pisze:głos MJa oscyluje na granicy fałszu
, bo zwyczajnie jestem głucha. Riff gitarowy czy gra Botrell czy Slash jest mi wsio ryba. I tak mi się podoba. Dobre jest to, że dzięki tej dyskusji przypomnieliście parę faktów dotyczących nagrania.
Margarecie może się to nie podobać, ma prawo. Jednak mam wrażenie, że trochę droczy się z nami.
Margareta pisze:Głos Michaela gubi się, zlewa z tłem.
Mnie tam nic się nie zlewa.
Margareta pisze:słyszę ten patos. We wszystkim. W kultowym riffie Slasha, w melodii, w głosie Michaela
Jeśli to jest patos to ja chcę, żeby mój facet tak mi powtarzał: Quench my desire. Więcej patosu, proszę.

Ja nie badam piosenek szkiełkiem i okiem. Ja ich po prostu słucham. I kocham, albo nie.

: sob, 27 lut 2010, 22:57
autor: mimi-yoshi
Tak przy okazji chciałam poprzeć Canario w sprawie apelu o cytowanie tylko wybranych fragmentów tekstu, by zbędnie nie utrudniać czytania forum.

Głos ten jest dla mnie bardzo trudny, pomimo iż to tylko zabawa, a piosenki wszystkie bliskie są memu sercu.
Z wielkim bólem, ale głosuję na jeden z najbardziej klimatycznych utworów M., orientalne, smakowite, finezyjne Liberian Girl.
Powodem jest jedynie duża konkurencja i to, iż każdy utwór jest znakomity.
Trudny wybór, niełatwy głos.

: sob, 27 lut 2010, 23:08
autor: Annie Jackson
Przeglądając ten temat zadaję sobie pytanie czy jest jakaś piosenka, którą spełnia Wasze wymagania w pełni? Która nie jest pełna patosu, albo klip do niej mnie obleśny? Rozumiem krytykę. Jestem na "nie" chwaleniu wszystkiego co nagrał Michael i sama mam piosenki, które uważam za niewypał. Jednak odnoszę wrażenie, że więcej Wam się podoba niż podoba.

To nie jest atak - po prostu to moje spostrzeżenie, a jeżeli jestem w błędzie to proszę o uświadomienie mnie ;-)

: sob, 27 lut 2010, 23:50
autor: give_in_to_me
Margareta pisze:Dziewczyno, ty naprawdę jesteś, jakby powiedział Kiepski, EROSOMANKĄ, słowo daję. Głupi głupi... Jest taka piosenka MJ która nie kojarzy ci się z jednym? Buhahahaha Chyba tylko "The Lost Children", chociaż jakby tak pobłądziło się w interpretacji to też by się skojarzyła, bo przecież dzieci są produktem miłości fizycznej (no, bywa, że in vitro ).
Oj, zdziwiłabyś się, jest wiele takich, które mi się "nie kojarzą". Te wszystkie "społeczne" chociażby- Earth Song, HTW, itd, zreszta nie tylko. Ja jestem prosta dziewczyna-jak Michael śpiewa o seksie, to wtedy intepretuję jego piosenki pod tym kątem, jak nie o seksie tylko o czyms innym to pod kątem tego innego ;] A skąd nagle wyskakuje tak wiele "seksualnych interpretacji"? Ano dlatego, że kiedyś muzyka była mniej wulgarna i miłośc fizyczna czesto zastępowano słowem "love" albo słowa oznaczajace bezpośrednio akt seksualny zastępowano eufemizmami, stąd często trzeba czytać między wierszami i patrzeć na kontekst, w jakim znajdują się podmioty liryczne w tych utworach. Usiłuje sobie przypomnieć chociaż jedną jego piosenkę, gdzie pada słowo "sex" no i nie mogę. I w sumie dobrze (choć "sex" to i tak słowo neutralne), to jest klasa, jest róznica między porno a erotyzmem i różnica między dosadnoscią a wulgarnością, szkoda że dziś tak wielu "artystów"o tym zapomina :-/

Co do "obleśności" w ITC- wiedziałam, że będą bić... :surrender: Canario i Phoenix, no nie podoba mi się taki wizerunek. No nie i koniec, nie akceptuje tych związanych włosów i już, to na mnie nie działa w żaden sposób, a raczej działa, wysuszająco, i sprawia że zamykam się w sobie glupija Co innego taki klip do Blood On The Dance Floor- i "oryginał" i remix...
:diabel:
Annie Jackson pisze:Przeglądając ten temat zadaję sobie pytanie czy jest jakaś piosenka, którą spełnia Wasze wymagania w pełni? Która nie jest pełna patosu, albo klip do niej mnie obleśny? Rozumiem krytykę. Jestem na "nie" chwaleniu wszystkiego co nagrał Michael i sama mam piosenki, które uważam za niewypał. Jednak odnoszę wrażenie, że więcej Wam się podoba niż podoba.
Jakby sie nam więcej nie podobało, to byśmy na tym forum nie byli :-P Wiesz, ja mam wrażenie, że w tym temacie, jakim jest NO większośc osób się raczej droczy ze sobą, ja przynajmniej nie traktuję tych sporów na serio i bardzo sympatyczni wydają mi się moi "przeciwnicy" w tym wątku. Takie dyskusje, co się komu podoba a co nie to przede wszystkim ujawniają nasze osobiste gusta i upodobania: typu że jeden lubi tańczyć, drugi kocha gitarowe riffy a trzeci nie lubi, gdy artyści się zbytnio uzewnętrzniają (przypadek Morphine). Jakby mnie się więcej nie podobało, niż podobało, to bym nie traciła czasu na to forum.

: sob, 27 lut 2010, 23:50
autor: Lukas
Do Margarety.

To że nie lubisz Give in to me to ok, Twój gust rozumiem i go szanuję. Dla mnie np jest to zdecydowanie jeden z trzech największych utworów Michaela. Po prostu geniusz.
Nie rozumiem jednak Twojego ciągłego cytowania innych osób, które też napiszą że nie lubią. Ja np nie lubię DSTYGE, które prawdopodobnie Ty lubisz ale nie cytuję każdego kto napisze że też nie lubi i nie piszę za każdym razem do tej osoby: o tak popieram, bardzo dobrze itp. Wybieramy ulubiony utwór Michaela a nie dyskutujemy nad jedną piosenką. Owszem można polemizować, wymienic poglądy ale nie w ten sposób. To co ja mam teraz każdemu bić brawo kto da głos na DSTYGE albo cytować i cieszyć sie że ktos broni Give in to me? No chyba nie o to chodzi. Nie lubisz Give in to me ok, my juz to wiemy, nie musisz tego za każdym razem zaznaczać tak jak ja nie zaznaczam ciągle że nie lubie DSTYGE.

P.S. Potraktuj to jako sugestie a nie atak na Twoja osobę ;-)

: ndz, 28 lut 2010, 0:58
autor: GosiOla
Zabawa rozkręca się na całego i robi się gorąco więc może dwa słowa: ZIMNY PRYSZNIC ;-) .

Jeśli chodzi o głos w tej rundzie, to długo biłam się z myślami i nie mogłam podjąć decyzji i już miałam zamiar zrezygnować z głosowania ale to chyba byłoby tchórzostwo.
mimi-yoshi pisze:Głos ten jest dla mnie bardzo trudny, pomimo iż to tylko zabawa, a piosenki wszystkie bliskie są memu sercu.
Z wielkim bólem, ale głosuję na jeden z najbardziej klimatycznych utworów M., orientalne, smakowite, finezyjne Liberian Girl.
Powodem jest jedynie duża konkurencja i to, iż każdy utwór jest znakomity.
Trudny wybór, niełatwy głos.
Ja też z bólem serca oddaję głos naLiberian Girl a jako pokutę będę jej słuchać dwa razy częściej.