Wspaniałe. Dziękuję.
bizkit pisze:SunRise,
SUNrise.
Dlaczego wszyscy wiecznie przekręcają pisownię mojego imienia na setki różnych sposobów.
bizkit pisze:czego sie boisz na Nightrainie? Opadnięcia Cię przez fanów z pytaniami: JAK TO BYŁO Z AXLEM? A MASZ AUTOGRAF? JAKI JEST AXL PRYWATNIE?
Nie, nic z tych rzeczy. Poza tym ja się nigdy na Nightrainie spotkaniem z Axlem nie chwaliłam, więc nie sądzę, że ludzie o tym wiedzą. Z tym, że się boję, to był oczywiście żart. Prawda taka, że nie zaglądam tam zbyt często, bo nie mam na to czasu. Poza tym nie przesadzajcie z tym, że ktoś odczuwa brak mojej osoby na NS. Ja nigdy nie byłam zżyta z tamtym forum, zawsze bywałam tam jedynie "gościnnie"...
bizkit pisze:JAKI JEST AXL PRYWATNIE?
To zabawne, że właśnie większość ludzi kiedy się skądś dowiadują, że widziałam go po koncercie, chcą wiedzieć jaki on jest. Ja zawsze odpowiadam, żeby o to mnie nikt nie pytał, bo skąd ja mam niby wiedzieć jaki jest Axl prywatnie? Po kilku minutach nie da się człowieka poznać...a zresztą... Axl spotkał się z nami nie prywatnie, lecz służbowo jak idol z fanami...
Ale wiecie, myślę, że ten jego wizerunek niezrównoważonego, aroganckiego wobec innych, z tym wielkim ego, który kreują media, to są naprawdę mocno przesadzone rzeczy. Nie twierdzę, że Axl nie ma w sobie ego, bo pewnie, że ma...i miewa w związku z tym różne swoje kaprysy, tyle, że media te jego cechy zawsze wyolbrzymiały i po dzień dzisiejszy wyolbrzymiają.
(Myślę, że) W rzeczywistości Axl jest naturalnym, spontanicznym, ...a z drugiej strony jakby lekko nieśmiałym, tak jakby się wstydził, kiedy się mu patrzy prosto w oczy. Odniosłam wrażenie, że go to strasznie peszy, kiedy ludzie patrzą mu w oczy, zwłaszcza ludzie, których nie zna, więc zaraz zakłada ciemne okulary. Nie jest też żadnym... prostakiem, jest bardziej inteligentnym i sympatycznym człowiekiem, niż się to większości ludziom wydaje. W każdym razie wtedy, kiedy miałam z nim styczność, takim właśnie był, nie miał w sobie absolutnie nic z rzeczy typu: "och, kim to ja nie jestem", bardzo miły i uśmiechnięty człowiek, i taki naprawdę naturalny, żaden pozer. Ma w sobie coś takiego, że w jego obecności można się czuć zupełnie swobodnie. Mnie bynajmniej nie był w stanie ani wystraszyć ani zestresować. Tak naprawdę, to dopiero później chyba to do mnie dotarło, że "o Boże przecież to był Axl. TEN Axl....niewiarygodne".
A propos uśmiechu Axla, pamiętam, że kiedyś gdy zajrzałam na NS widziałam, że zastanawialiście się nad tym, czy Axl ma nowe zęby

. Zatem tak, z całą pewnością Axl ma nowe zęby, lol. Tak sobie myślę, że Slashowi też by się przydały. Ale jak go znam, to on się nigdy na to nie wysili. Dobrze, że sobie chociaż dolną trójkę czy czwórkę po prawej stronie wprawił. Bo pamiętam, że jak ją stracił coś w początkach 1991 roku, to dość długo bez tego zęba chodził. Co tam będziemy się rozdrabniać....Slash to już ma kilka zębów wprawionych i na dole i u góry szczęki, ale nie są to tak piękne zęby jak te, które ma Axl

. Axl się w życiu chociaż ładnych zębów dorobił. Zawsze to jakiś sukces.
ville pisze:Co do Guns N' Roses: zaczęłam ich słuchać dopiero pół roku temu. Wcześniej jakoś na nich nie natrafiłam (jakże żałuję). Teraz dzień spędzony bez usłyszenia ich utworów to dla mnie dzień stracony.
Przede wszystkim witam Cię na forum.
Co do powyższego cytatu... też podobnie mam, że jak zaczynam swoją fascynację jakimś zespołem, to pierwsze co robię, to kupuję ich wszystkie płyty których słucham praktycznie non stop, dzień i noc (to musi być straszne, wiem)... tym bardziej, że ja bardzo często przechodzę przez takie właśnie wielkie chwilowe fascynacje jakimś zespołem, albo artystą. W przypadku Gunsów też tak było, też wszystko zaczęło się nagle... z tym, że fascynacja nimi nigdy mi nie przeszła,...chyba dlatego, że to był pierwszy zespół który pokochałam i którym zaczęłam się interesować,... a ponoć pierwsze miłości są wieczne. Minęło już tyle lat, a oni ciągle są dla mnie kimś wyjątkowym. Ale ich płyt słucham już tylko od święta, bardzo rzadko je włączam,...ostatnio słuchałam non stop NIN, a teraz słucham Roda Stewarta

.
ville pisze:Oglądając zdjęcia Fincka to doszłam do wniosku, że albo z moimi oczami coś nie tak albo facet jest tak… zmienny i podobny do innych.
Bo widzisz, to jest tak, że dopóki się kimś nie zainteresujesz, to wydaje ci się, że jakaś tam osoba X, jest taka sama jak tysiące innych osób. Dopiero kiedy ktoś cię zafascynuje, kiedy zaczynasz się interesować wszystkim co ma z nim związek, odkrywasz, że ten osobnik X nie jest taki jak inni, ale jest jedyny w swoim rodzaju, jest jedyny na świecie... Kurde... Ja nie wiem jak to ująć słowami.
Robin nie umie śpiewać, a mnie mimo to podoba się jego głos.
Robin nie jest wirtuozem gitary na miarę Hendrixa... a mimo tego, kocham słuchać i oglądać jak gra. I nie wyobrażam sobie Gunsów bez niego, jako gitarzysty. Uwielbiam patrzeć jak on się wczuwa w każdy dźwięk który wydobywa się z jego gitary, te grymasy na jego twarzy, on jak gra, to gra nie tylko palcami, ale całym swoim ciałem, to jest niesamowite, rzadko spotykane u gitarzystów.
Przepadam za nim jako gitarzystą i jako człowiekiem. Jest taki normalny i naturalny, pozbawiony gwiazdorskich manier i tego wszystkiego co mnie u ludzi show businessu odpycha. Poza tym widzę... tak wizualnie...a co ja tam będę pisać.... Podoba mi się i już
ville pisze:Natomiast na fotkach z koncertu w Polsce jest on podobny (żeby nie powiedzieć – wręcz identyczny) do chłopaka z miejscowości, w której mieszkam…
Znaczy się, że też chodzi w worku na śmieci i czerwonych rajtuzach?
ville pisze:Kiedyś SUNrise wspomniała, że natrafiła na HIMa. Haha, od HIMa zaczęła się moja przygoda z cięższą muzyką. Zakochałam się w głosie Valo (chyba każdy wie już, skąd mój nick?...), w utworach tego zespołu…
Ville się w ostatnich czasach strasznie zmienił. I muzycznie i wizualnie. Kiedyś był bardzo hmmm...piękny, i nagrywał naprawdę dobre piosenki, a dziś nie idzie się pozachwycać ani jego muzyką ani wyglądem. Muzyka... dwie pierwsze płyty czyli
Love Songs Vol 666 i
Razorblade Romance były świetne, Valo śpiewający swoim niskim grubym głosem - coś wspaniałego, na pewno wrócę do tych płytek jeszcze nie raz... (Valo tzn. po fińsku "światło" tak? no mniejsza o to). A teraz... teraz Ville i spółka grają zwykłą popową papkę, bo rockiem tego nazwać nie można. W ogóle w tej muzyce, nie ma cienia takiej...nie wiem jak to nazwać... tajemniczości. Zawsze mówiłam, że zespoły rockowe czy metalowe pochodzące z Finlandii mają w swojej muzyce coś niezwykłego, fiński klimat. HIM to wszystko stracił, stał się bezbarwny, wiedziałam, że nadmierna przyjaźń z Margerą, nagrywanie płyt w USA, nie wyjdą temu zespołowi na dobre.
Valo... czy on nadal tyyyle pali, pije i ma astmę? (to ostatnie to na pewno). Bo ja już jakiś czas temu przestałam się nim interesować (w ogóle moje zainteresowanie się nim, to było coś w stylu "co nagle to po diable"). Od czasu jak zerwał z tą swoją narzeczoną... jak jej było... chyba Jonna, więc może to zabawne, ale to była właśnie ostatnia rzecz jaką o nim słyszałam.
Z sentymentu... do starych dobrych czasów...
youtube Gone with... jeden z najbardziej fascynujących mnie męskich głosów 4ever! W czasach, kiedy jeszcze nagrywał fascynującą mnie muzykę i świetne teledyski.
A tak przy okazji...kiedyś natknęłam się na pewną fotkę, nawet gdzieś ją sobie zachowałam... - jest
Bam z Bono (nie sądziłam, że Bono ma takich znajomych

)
- - - - - -
Za chwilę odpowiem na resztę postów.