: pt, 23 lut 2007, 21:37
Jackson chce być nowoczesny, dlatego w jego utworach będzie coraz więcej rapu.
Pierwszy akapit odnosił się do płyty, drugi do piosenki Gangsta. To, że łącze te dwie rzeczy to tylko i wylacznie twoja interpretacja... Następnym razem spróbuje wypowiadać się jaśniej...Mazi pisze:Moim jednak zdaniem nasza koleżanka popełniła tzwz gafe łaczac utwór GANGSTA z nowym dziełem MJ'a i Will I Am'a , który to pan wypowiadał sie że nował płyta bedzie niczym Nowa Off The Wall :)siadeh_ pisze:Myslę, ze la_licorne miała na mysli nowa płytę MJa, a forma przeszła odnosiła się do wypowiedzi Will.I.Am'a
...pzdr
siadeh_poltergeist
Dokładnie.Myslę, ze la_licorne miała na mysli nowa płytę MJa, a forma przeszła odnosiła się do wypowiedzi Will.I.Am'a
Sranie w banie za przeproszeniem.Po co pieprzyć takie farmazony w stylu gdyby nie Quincy Jones.....itp,itd.Czy gdyby Quincy nie pomógł stworzyć Jacksonowi Thrillera to znaczy że byłby mniej utalentowany.Nie można gdybać co by było gdyby.Wyprowadza mnei to z równowagi.Gdyby nie Twój ojciec i matka,gdyby nie tamten dzień ,gdyby nie to miejsce, pewnie by Ciebie nie było ale jesteś ,zyjesz,egzystujesz.Dajmy więc spokój Jacksonowi jesli chodzi o Quinciego .Zauważyłem że wiele fanów myśli w sposób taki ze gdyby nie Quincy to powiedzmy sobie Michael byłby niczym.G...prawda.Ja np bardzo rzadko słucham Thrillera i na pewno nie jest dla mnie jego najlepszą płyta.Zdecydowanie bardziej wole bad, dangerous czy history.Ten Quincy w oczach wielu fanów ciągnie się za Michaelem jak przysłowiowa "sraczka". I naprawde nei tęsknijcie tak za tym człowiekiem bo gdyby teraz Michael nagrał z nim płyte to pewnie byłoby to wielkie N-I-C.To że cos raz dobrze wyszło nie znaczy że wyjdzie dobrze i drugi raz chcociaż ja nie chce gdybać.Ktos już tutaj na forum napisął ostatnio żeby zwrócic uwage na to czy znamy jakies osoby które Quincy wylansował np w ostatnich latach.Ja ich nie znam.Michael udowodnił wszystkim po Thrillerze że jest w stanie nagrać równie dobre jak nie lepsze płyty.Utwór "Gangsta" jest kolejnym rozczarowaniem i w efekcie tęsknotą za Quincy Jonesem, bez którego nie byłoby m.in. "Thrillera",
a co za tym idzie - nie wiadomo czy w ogóle Michael zostałby królem popu.
Myśle, ze pod wzgledem oryginalności to to jest akurat na "Invincible" jeden z najgorszych utworów. "Butterflies" jest naprawde dobre, ale zwróciłabym takze uwagę na "Speechless" które jest - owszem - cukierkowe, ale jednak oryginalne (moim zdaniem, żeby nie było ). Także "Whatever Happens" uważam za znacznie ciekawsze niz YRMW. Ja sie nie bede wypowiadała na temat harmonii i brzmienia, bo znam sie na muzyce w sensie teoretycznym tyle, co nic.jAnO pisze:"You Rock My World"
Nie wiedziałam, ze nadejdzie taki dzień, ale ja sie z Toba zgadzam w zupełnościXscape pisze:Po co piep***ć takie farmazony w stylu gdyby nie Quincy Jones.....itp,itd.Czy gdyby Quincy nie pomógł stworzyć Jacksonowi Thrillera to znaczy że byłby mniej utalentowany.
...i tak jest z wieloma fanami. "Thriller" stał sie symbolem, za którym ciagnie się także - co oczywiste- Quincy Jones. Niemniej jednak pod wzgledem oryginalności i muzyki "Dangerous" bije go na głowę! Prawda jest taka, ze "Thriller" było świetną i nowatorską płyta , jak na swoje czasy i otworzył pewien rozdział. Niestety musimy sobie jasno powiedzieć, ze od tamtego czasu Q nie poszedł do przodu. Wciąż jest producentem i wykonawcą TEGO rodzaju muzyki, tego gatunku, tej lekkości i - w obecnej sytuacji - niszowości. Być mozę pod jego wodzą Michael tworzyłby dziś świetne r'n'b i gral koncerty kameralne dla - powiedzmy - 500 osób tylko czy to jest to na co liczymy? Ja na pewno nie...Xscape pisze:Ja np bardzo rzadko słucham Thrillera i na pewno nie jest dla mnie jego najlepszą płyta.Zdecydowanie bardziej wole bad, dangerous czy history.
To chyba nawet ja gdzieś napisałamXscape pisze:Ktos już tutaj na forum napisął ostatnio żeby zwrócic uwage na to czy znamy jakies osoby które Quincy wylansował np w ostatnich latach.Ja ich nie znam.Michael udowodnił wszystkim po Thrillerze że jest w stanie nagrać równie dobre jak nie lepsze płyty.
Potraktujcie to zdanie ironicznie.jAnO pisze:tęsknotą za Quincy Jonesem, bez którego nie byłoby m.in. "Thrillera",
a co za tym idzie - nie wiadomo czy w ogóle Michael zostałby królem popu.
no cóż jedyne co moge zrobić to się pod tym podpisaćsiadeh_ pisze:Myśle, ze pod wzgledem oryginalności to to jest akurat na "Invincible" jeden z najgorszych utworów. "Butterflies" jest naprawde dobre, ale zwróciłabym takze uwagę na "Speechless" które jest - owszem - cukierkowe, ale jednak oryginalne (moim zdaniem, żeby nie było ). Także "Whatever Happens" uważam za znacznie ciekawsze niz YRMW. Ja sie nie bede wypowiadała na temat harmonii i brzmienia, bo znam sie na muzyce w sensie teoretycznym tyle, co nic.
...a GANGSTA..? Przypominam, ze to NIE jest utwór Michaela. Utwor jest chwytliwy. To wszystko jeszcze zalezy od tego czy zalezy nam na tym by MJ wrócił na podium czy , zeby powrócił do tworzenia muzyki chwalonej przez krytyków. Za czasów Thrillera rozbieżności w tym temacie nie było. Teraz jest.
Ja osobiscie jestem za tym, by Michael tworzył dobra muzyke nawet kosztem bycia na szczycie. Z drugiej jednak strony w Jego przypadku pierwszym krokiem chyba - niestety - musi byc ukłon w strone szerokiej publiczności. Po wielkim i hitowym comebacku bedzie mógł sobie pozwolić nawet na całą płyte takich "motylków" (za którymi ja akurat nie tęsknie...ja to bym wolała ostrego Michaela... takiego...ech...się rozmarzyłam...).
Pod tym niestety nie mogę - Znacie juz chyba mój stosunek do Invincible,jAnO pisze:nie drażniącą tak jak większość kawałków na tejże nieudanej płycie
Sure we do!jAnO pisze:Już mnie nie lubicie?
Oj, znów się zgadzamy...BillieJean pisze:Pod tym niestety nie mogę - Znacie juz chyba mój stosunek do Invincible,
więc nie muszę wspominać ile ona dla mnie znaczy. Każda płyta Michaela jest inna i to właśnie czyni wszystkie jego kompozycje orginalnymi.
Nie potrafię się niestety doszukać w płycie Invincible drażniących piosenek - myślę że nie znajdę takich w całej dyskografii Michaela (co jest raczej do mnie nie podobne bo zawsze wolałam klimaty typu Luther Vandross czy Stevie Wonder, no ale cóż Michael zmienił 'lekko' a może raczej rozszerzył moje gusta muzyczne)
Nie będe się z tym nie zgadzac, bo prawdopodobnie tak jest. Mnie sie utwor sam w sobie podoba na zasadzie fajnie_sie_tego_słucha_jadąc_do_pracy_tramwajem, natomiast nie uważam , by było to jakies dzieło...jAnO pisze:"Gangsta" natomiast, czy to Michaela czy nie jest przykładem piosenki zrobionej tylko i wyłącznie pod publiczkę.
Owszem..to wielka sztuka nagrac coś , co podoba sie i publiczności i krytykom, ale w przypadku Michaela o takiej zbiezności - zauważ - możemy mówić już tylko w przypadku płyt wydanych, kiedy cokolwiek by Michael nie zrobił - publika go kochala. Obecnie naprawde wyjatkowo trudno bedzie mu uzyskac uznanie publiki, bo - po pierwsze primo - publika go nie lubi, a po drugie primo - ta sama publika zasłuchuje sie w Crazy Frog.jAnO pisze:Chodzi mi o to, że sztuką jest nagrać płytę dobrą, czyli taką docenioną przez muzyków z wyższej półki i jednocześnie, żeby była dla większości. Płyty "Thriller" i "Bad" do takich należały.
"Dangerous" to pod każdym wzgledem dzieło... Nawet okładkę ma najlepszą... No i to: "[...]I Am The Damned, I Am The Dead, I Am The Agony Inside Of Dying Head[...]"...jAnO pisze:Potem "Dangerous", która była pierwszą płytą z nowoczesnymi brzmieniami, urozmaiconymi Michaela "beat-boxami" i która bez wątpienia jest najoryginalniejszą płytą MJ.
"Invincible" jak nozem podzieliła fanów MJa na zwolenników i zagorzałych przeciwników. To dosyć niezwykłe... a ja np. te plytę momentami nawet lubiejAnO pisze:"Jeżeli chodzi o to co napisałem o "Invincible", Droga siadeh_the_vampire, to przecież nie pisałem, że "You Rock My World" jest oryginalną kompozycją,
tylko dobrą, ciekawą piosenką, nie drażniącą tak jak większość kawałków na tejże nieudanej płycie naszego KRÓLA
Nikt stąd nikogo jeszcze nie pogonił za posiadanie własnego zdania popartego argumentami o gustach sie nie dyskutuje, bo ile osób tyle zdań na temat mody, muzyki i całej reszty. I to jest najpiekniejszejAnO pisze:"(sorki, ale takie mam zdanie... Już mnie nie lubicie? )...
I tu leży problem...nice world, huh?siadeh_ pisze: ta sama publika zasłuchuje sie w Crazy Frog
- właśnie to napisałam gdzieś w hydeparku...Moon_Walk_Er pisze: Oj, znów się zgadzamy...
Tak (nie boerz tego poważnie każdy ma własne zdanie)jAnO pisze: Już mnie nie lubicie? )...
No idea...KASIA pisze:No bo jak można wyprodukować taki pseudotaneczny remix np. do Earth Song, czy Stranger in Moscow?
Bez przesady!KASIA pisze:Dla mnie na Thillerze są 2 dobie piosenki: Beat it i "Baby Be Mine" reszta godna poża łowanie
A gdzie tam jest rap? ja tam się nie potrafię dopatrzeć żadnej próby rapowania!KASIA pisze:już żałosną wręcz próbę rapowania w Money
A tu na przykładBillieJean pisze:A gdzie tam jest rap? ja tam się nie potrafię dopatrzeć żadnej próby rapowania!
Źle mnie zrozumiałaś - dla mnie to bardziej coś w stylu rytmicznego szeptu.M.Dż.* pisze:A tu na przykład
Oh, i love it tooM.Dż.* pisze:BTW- mi się tam "Money" podoba bardzo- również ze wzgędu na tekst
great one!M.Dż.* pisze:If you show me the cash
Then I will take it
If you tell me to cry
Then I will fake it
If you give me a hand
Then I will shake it