Mój sennn :D
: śr, 12 lis 2008, 18:33
Boże... Śniło mi się coś niewairygodnego. Pięknego. Niesamowitego. Czytajcie...
Do mojej szkoły miał przyjechac Michael. Taki jak jest teraz. Z czarnymi wyprostowanymi włoskami i w czarnym garniturze z białymi gwiazdkami. Wszyscy szaleli. Bli zachwyceni. No i przyjechał. Pamiętam, że siedziałam w holu na ławce, a MJ pozwolił pochodzic uczniom podchodzic do siebie. Ochrona była zbedna. Moja koleżanka podbiegła do niego, złapała go w pasie i ściskała. Mike z bólu sztucznie się uśmiechał. Inni stali jak wryci widząc to zdarzenie. Dziewczyny ustawiały się w kolejce by zrobic to samo. A ja nadal siedziałam na ławce. I nagle przez czarne lotki MJ'a poczułam jego wzrok na sobie. Spojrzałam w jego okulary. Bardzo delikatnie się uśmiechnęłam. On też.
Potem jak stałam na korytarzu to spojrzałam w jego stronę. On leciutko mi pomachał. Tak na prawdę to starałam się trzymac od niego z daleka, by nie pomyslał że jest kolejną rzwścieczoną fanką.
Poszłam do domu.
Wieczorem, gdy bylo już ciemno, wyszłam z mieszkania na dwór i ustałam przy komórkach. Usłyszałam jak ktoś śpiewa niedaleko. Okazało się że MJ rozstawił swoją przyczepę niedaleko. Raczej blisko mojego domu. Słyszałam słowo "angel" i jakaś nieznajoma melodia. Ale była cudowna. Potem przed mój dom przyszło moich 3 kolegów. W rzeczywistości nie lubią Michaela. Mówili np. " Ten frajer już czeka na następnęgo bachora! " Nie wiem jak to się stało ale Mike nagle znalazł sie przy mnie. Chłopacy się spłoszyli i poszli. Michael zaczął bardzo spokojnie ze mną rozmawiac. O wszystkim... Około godzinę rozmawialiśmy. Ponieważ było mi baaardzo smutno, to postanowiłam spytac:
- Mogłabym Cię przytulic?
Michael spojrzał na mnie ciepło i przysónął do siebie. Staliśmy objęci na pewno jakieś 5 minut. A ja cały ten sen czułam! Niewiarygodne! A wiecie co czułam? Ogromną serdecznośc w jego uścisku, wdzięcznośc, jego ból... Niby delikatnie sie przytulaliśmy ale psychicznie byłam tak załamana, że kiedy on mnie objął... poczułam ciepło. Zupełnie jakby nie oplatał mnie tylko rękoma, lecz jakimiś skrzydłami! Całym sobą. Uwilebiam to uczucie... Nadal je czuję...
Pamiętam, ze weszliśmy potem na korytarz (Ja mieszkam w domu z 5 różnymi rodzinami. Mamy wieli i długi korytarz) A zrobiliśmy to bo było zimno. Ale nadal okropnie poważnie rozmawialiśmy. O problemach swiata, o życiu, przykrościach... Nagle jeden z tyh kolegów moich wszedł i podał mi 2 torebki z zakupai a Michaelowi 3. Ja zapytałam:
- Czemu do nas nie przyszliście?
- Wołaliśmy Was 3 razy! - wyszedł. Te zakupy postanowiłam zanieśc do domu. Prowadziłam MJ'a korytarzm aż dotarliśmy. Otworzyłam drzwi. Mam tam stała. Zobaczyłam nowy regał. Powiedziałam Michaelowi żeby zaczekał na mnie w pokoju. Zrobił to. Mama mówiła, że wychodzi i żebym podała jej parasol. Była zdenerwowana i nieprzyjemna. Ale kiedy już wyszła, poszłam do Mike'a. Oglądał swoje płyty na moich półkach i liczył plakaty na ścianach. Panowała cisza. I odezwał się miło.
- Dziękuję.
A ja:
- Nie. To ja dziękuję. Zmieniłeś moje życie... - z jego oczy promieniował spokój i opiekuńczośc. Mi popłynęła z oczu łza. Chwycił mnie za dłoń i spojrzał w oje źrenice.... Tak marzyłam by dotknąc jego jedwabnych włosów... To ył sen na jawie! Wszystko czułam! Rozmawialiśmy jeszcze z 5 minut i nagle on spojrzał na zegarek. Powiedział, że czas na niego. Pamietam, ze wtedy załamało mnie w środku.... Pomyślałam:
"Nie chcę teraz i wten sposób się z Toba rozstawac!"
Wyszliśmy przed moje drzwi. Na korytarz. Ja zaczęłam płakac z kamienną twrzą. O rzekł:
- Nie płacz masz wielu przyjaciół.
- Nie. Nie mam ich. To była niesamowita rozmowa Michael. Jeszcz nigdy z nikim tak nie rozmawiałam. Nikt nigdy nie umiał ze mną rozmawaic.
Uśmiechnął się. Podszedł bliżej. Znowu poczułam coś niesamowitego. Zupełnie jakby stał przy tobie anioł. Ucałował mnie w czoło i przytulił. Jaka to rozkosz przytulac Michaela! Nawet sobie niewyobrażacie! Na koniec jeszcze zapytał:
- Jak pomogłem Ci się zmienic?
- Bez Ciebie nie szłabym dalej, nie uwierzyłabym w swoje marznia. Niezdeterminowałabym się by je spełniac. Pomogłeś mi zmienic serce. Inaczej patrzę na wszystko. Wreszcie się odnalazłam... Utulił mnie mocno i rzekł swoje ostateczne słowa do mnie. Pamiętam je dokładnie! Nerwy mi pusciły i się rozeczałam.
- Kiedyś to Ty będziesz zmieniała ludzi... - pogładził mnie po policzku. Pprawił garnitur w białe gwiazdeczki i się odwrócił. Szedł prostu korytarzem a ja ciągle stałam i patrzyłam jak ochodzi... Jak ja pozwalam odejśc mojemu aniołowi. Coś niesamowtego... Jeszcze stanął i mi pomachał. Tak jak wtedy, na korytarzu.. Koniec... Oj... Długo płakałam jak wstałam. Myślę, że tens en to jakiś dar. Dar, ze tak mocno wierzę w Michaela i w swoje marzenia, że naśladuję ciągle MJ'a... Aż wkoncu mnie odwiedził... Podarował mi cząstkę siebie...
Chcę powiedziec, ze jak tylko się oudziłam to spisałam wszystko na kartki. A kartek mi to zajęło...8.
Do mojej szkoły miał przyjechac Michael. Taki jak jest teraz. Z czarnymi wyprostowanymi włoskami i w czarnym garniturze z białymi gwiazdkami. Wszyscy szaleli. Bli zachwyceni. No i przyjechał. Pamiętam, że siedziałam w holu na ławce, a MJ pozwolił pochodzic uczniom podchodzic do siebie. Ochrona była zbedna. Moja koleżanka podbiegła do niego, złapała go w pasie i ściskała. Mike z bólu sztucznie się uśmiechał. Inni stali jak wryci widząc to zdarzenie. Dziewczyny ustawiały się w kolejce by zrobic to samo. A ja nadal siedziałam na ławce. I nagle przez czarne lotki MJ'a poczułam jego wzrok na sobie. Spojrzałam w jego okulary. Bardzo delikatnie się uśmiechnęłam. On też.
Potem jak stałam na korytarzu to spojrzałam w jego stronę. On leciutko mi pomachał. Tak na prawdę to starałam się trzymac od niego z daleka, by nie pomyslał że jest kolejną rzwścieczoną fanką.
Poszłam do domu.
Wieczorem, gdy bylo już ciemno, wyszłam z mieszkania na dwór i ustałam przy komórkach. Usłyszałam jak ktoś śpiewa niedaleko. Okazało się że MJ rozstawił swoją przyczepę niedaleko. Raczej blisko mojego domu. Słyszałam słowo "angel" i jakaś nieznajoma melodia. Ale była cudowna. Potem przed mój dom przyszło moich 3 kolegów. W rzeczywistości nie lubią Michaela. Mówili np. " Ten frajer już czeka na następnęgo bachora! " Nie wiem jak to się stało ale Mike nagle znalazł sie przy mnie. Chłopacy się spłoszyli i poszli. Michael zaczął bardzo spokojnie ze mną rozmawiac. O wszystkim... Około godzinę rozmawialiśmy. Ponieważ było mi baaardzo smutno, to postanowiłam spytac:
- Mogłabym Cię przytulic?
Michael spojrzał na mnie ciepło i przysónął do siebie. Staliśmy objęci na pewno jakieś 5 minut. A ja cały ten sen czułam! Niewiarygodne! A wiecie co czułam? Ogromną serdecznośc w jego uścisku, wdzięcznośc, jego ból... Niby delikatnie sie przytulaliśmy ale psychicznie byłam tak załamana, że kiedy on mnie objął... poczułam ciepło. Zupełnie jakby nie oplatał mnie tylko rękoma, lecz jakimiś skrzydłami! Całym sobą. Uwilebiam to uczucie... Nadal je czuję...
Pamiętam, ze weszliśmy potem na korytarz (Ja mieszkam w domu z 5 różnymi rodzinami. Mamy wieli i długi korytarz) A zrobiliśmy to bo było zimno. Ale nadal okropnie poważnie rozmawialiśmy. O problemach swiata, o życiu, przykrościach... Nagle jeden z tyh kolegów moich wszedł i podał mi 2 torebki z zakupai a Michaelowi 3. Ja zapytałam:
- Czemu do nas nie przyszliście?
- Wołaliśmy Was 3 razy! - wyszedł. Te zakupy postanowiłam zanieśc do domu. Prowadziłam MJ'a korytarzm aż dotarliśmy. Otworzyłam drzwi. Mam tam stała. Zobaczyłam nowy regał. Powiedziałam Michaelowi żeby zaczekał na mnie w pokoju. Zrobił to. Mama mówiła, że wychodzi i żebym podała jej parasol. Była zdenerwowana i nieprzyjemna. Ale kiedy już wyszła, poszłam do Mike'a. Oglądał swoje płyty na moich półkach i liczył plakaty na ścianach. Panowała cisza. I odezwał się miło.
- Dziękuję.
A ja:
- Nie. To ja dziękuję. Zmieniłeś moje życie... - z jego oczy promieniował spokój i opiekuńczośc. Mi popłynęła z oczu łza. Chwycił mnie za dłoń i spojrzał w oje źrenice.... Tak marzyłam by dotknąc jego jedwabnych włosów... To ył sen na jawie! Wszystko czułam! Rozmawialiśmy jeszcze z 5 minut i nagle on spojrzał na zegarek. Powiedział, że czas na niego. Pamietam, ze wtedy załamało mnie w środku.... Pomyślałam:
"Nie chcę teraz i wten sposób się z Toba rozstawac!"
Wyszliśmy przed moje drzwi. Na korytarz. Ja zaczęłam płakac z kamienną twrzą. O rzekł:
- Nie płacz masz wielu przyjaciół.
- Nie. Nie mam ich. To była niesamowita rozmowa Michael. Jeszcz nigdy z nikim tak nie rozmawiałam. Nikt nigdy nie umiał ze mną rozmawaic.
Uśmiechnął się. Podszedł bliżej. Znowu poczułam coś niesamowitego. Zupełnie jakby stał przy tobie anioł. Ucałował mnie w czoło i przytulił. Jaka to rozkosz przytulac Michaela! Nawet sobie niewyobrażacie! Na koniec jeszcze zapytał:
- Jak pomogłem Ci się zmienic?
- Bez Ciebie nie szłabym dalej, nie uwierzyłabym w swoje marznia. Niezdeterminowałabym się by je spełniac. Pomogłeś mi zmienic serce. Inaczej patrzę na wszystko. Wreszcie się odnalazłam... Utulił mnie mocno i rzekł swoje ostateczne słowa do mnie. Pamiętam je dokładnie! Nerwy mi pusciły i się rozeczałam.
- Kiedyś to Ty będziesz zmieniała ludzi... - pogładził mnie po policzku. Pprawił garnitur w białe gwiazdeczki i się odwrócił. Szedł prostu korytarzem a ja ciągle stałam i patrzyłam jak ochodzi... Jak ja pozwalam odejśc mojemu aniołowi. Coś niesamowtego... Jeszcze stanął i mi pomachał. Tak jak wtedy, na korytarzu.. Koniec... Oj... Długo płakałam jak wstałam. Myślę, że tens en to jakiś dar. Dar, ze tak mocno wierzę w Michaela i w swoje marzenia, że naśladuję ciągle MJ'a... Aż wkoncu mnie odwiedził... Podarował mi cząstkę siebie...
Chcę powiedziec, ze jak tylko się oudziłam to spisałam wszystko na kartki. A kartek mi to zajęło...8.