Hmm, a niech, naskrobię w końcu coś od siebie :) (z góry przepraszam za ten słowotok, ale leży mi to na sercu od dłuższego czasu

)
Zacznę od faktu, że obserwuję Wasze poczynania od miesiąca-dwóch? Dokładnie nie pamiętam, odkąd tylko znalazłam informację o imprezie w +21, albo jeszcze o Waszej akcji charytatywnej. Do tamtej pory miałam kontakt tylko z fanami MJ'a spoza Polski, obcowanie z Nimi napawało mnie ogromną radością, bo Michaela czuć było "w powietrzu", bo czułam jak wspaniałą społeczność tworzą... To coś niesamowitego, że można stworzyć z ludźmi tak niesamowitą, rodzinną atmosferę, mimo że nie zna się ich zbyt dobrze... nawet po jednej rozmowie; że kontakt z takimi ludźmi dosłownie uskrzydla i generuje jeden wielki, trwały uśmiech; że chce się żyć dla tych rozmów, dla tej serdeczności, dla tego ciepła... a to wszystko za sprawą jednego człowieka :)
Jednak pewnego dnia trafiłam na polską stronę (michaeljackson.pl), gdzie w jednej z zakładek znalazłam informacje o imprezach organizowanych przez polskich fanów. Co mnie zaskoczyło to fakt, że najczęściej widywałam tam informacje o akcjach "niejakiego" (wtedy) MJ Szczecin Team, to było coś niesamowitego, że coś dzieje się akurat w mieście, w którym studiuję... I tak przez około miesiąc z niecierpliwością wyczekiwałam "Moonwalk Night" w klubie +21... Gdy przyszedł czas, wzięłam więc moje Michaelowe dziewczyny i ruszyłyśmy. Już na miejscu rzuciła nam się w oczy grupa w Smoothowych strojach...

Hmm, pominę naszą reakcję, bo z punktu widzenia obserwatora musiało to dziiiiwnie wyglądać
W ogóle trochę speszone byłyśmy, muszę przyznać (prawdopodobnie ze względu na świadomość Waszej działalności), ale udało się przełamać i miałyśmy okazję porozmawiać chwilkę z niektórymi z Was (za co dziękuję w imieniu swoim i dziewczyn). Mimo że impreza nie poszła po Waszej myśli i na pewno czuliście się w pewien sposób rozczarowani postawą właściciela i innymi niesprzyjającymi czynnikami, to muszę przyznać, że dla mnie był to jeden z lepszych wieczorów ostatnimi czasy... coś niesamowitego. Ta energia, ta pasja... oh, i to "Heal the world" na końcu... po prostu Speechless.
O układach nawet nie wspominam, sądzę, że słychać było nasz entuzjazm podczas Waszych numerów

szał po prostu :)
MUSZĘ podziękować przede wszystkim Ecie i Kamie za ciepłe przyjęcie i za zaproszenie na spotkania (i za cierpliwość do nas

), ale obawiałyśmy się, że może to zostać źle przyjęte (no wiecie, przypałętały się takie i się wpraszają na prywatne imprezy

) przez resztę grupy... Automatycznie przepraszam Was, dziewczyny (Eta, Aga), że nie stawiłyśmy się w Pralni chociażby ze względu na obiecane przez Was plakaty z imprez

...
Przez parę ostatnich dni wertowałam wątek i muszę przyznać, że przebrnęłam przez WSZYSTKIE 65 stron, co daje mi trochę większą orientację w temacie i... jeszcze bardziej mnie peszy ze względu na Wasze zgranie, mocną więź, jaka Was łączy i multum pracy, jaką do tej pory wykonaliście.
Nie wiem, jak to będzie wyglądać w przyszłości, ale mam ogromną nadzieję, że spotkamy się jeszcze nie raz i być może kiedyś będę miała okazji się włączyć do jednej z Waszych akcji :) Póki co stawiamy się z Karoliną we wtorek pod Naszym (mam nadzieję, że nie jest to nadużycie

) drzewem, tylko proszę o informację, czy w tym miesiącu zostaje standardowa godzina 19, czy są przewidziane jakieś zmiany?
Pozdrawiam wszystkich, with L.O.V.E.
Justyna