Interpretuj tekst!
Często choroby rozumie się symbolicznie. Na przykład choroby żołądka i watroby uznaje się za problemy w wyrażaniu złości (przysłowiowa żółć mnie zalewa). Jaką symbolikę według Was mogą mieć problemy Michaela ze skórą- wpierw pryszcze na tyle poważne, że zmieniły jego osobowość, potem bielactwo?
I czy można je powiązać z operacjami plastycznymi u Michaela czy to jednak dwie różne historie?
I jak On to wszystko mógł przeżywać- jakie emocje kryją się za wspomnianymi przypadłościami?
I czy można je powiązać z operacjami plastycznymi u Michaela czy to jednak dwie różne historie?
I jak On to wszystko mógł przeżywać- jakie emocje kryją się za wspomnianymi przypadłościami?
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
anja pisze:Tekst o leczniczej sile miłości.
To ona uratuje, nada sens życiu, spowoduje, że będzie się chciało chcieć. On ma nadzieję, że związek z dziewczyną go uratuje.
Myślę, że dzięki tej lekkiej melodii, a także pogodnej w gruncie rzeczy naturze Michaela, tekst "Blues Away" jest pozytywny. Mimo, że Michael śpiewa "Nie możesz odegnać mojego smutku/Nieważne co powiesz", albo "Nie, kochanie/To nie sprawi, nie sprawi, że zmienię zdanie" nie oznacza to, że znalazł się w sytuacji bez wyjścia. Myślę, że śpiewa o chwili w której chce sam na sam zmierzyć się z myślami, a zamiast uciekać od przykrych emocji, poczuć je do głębi, do bólu, by odbić się od dna, a w finale stwierdzić, że "Mam siłę/ By zrobić z tym porządek". Inni ludzie, nawet bliska mu dziewczyna do której skierowane są słowa piosenki, nie są w stanie wyciągnąć go z dołka ponieważ on sam najlepiej wie co go trapi i czuje, że najlepiej będzie gdy poradzi sobie z własnymi problemami samodzielnie, nie zwracając się do nich o pomoc. Dopiero gdy to się udaje, wraca do ludzi.@neta pisze:Paradoksem jest to że zawód mający dawać rozrywkę i relaks jest tak bardzo stresujący i wykańczający na dłuższą metę.
Słuchając blues away czuje się podobnie.....leciutka miła wręcz płynąca sobie na fali melodia a słowa.....głęboka depresja której nikt nie może odegnać.
Idąc Twoim tropem rozumowania, aż chce się przywołać kolejne frazeologizmy: "czuć coś przez skórę" (domyślać się czegoś), "zaleźć komuś za skórę" (dokuczyć, zirytować, obrazić), czy tak częste stwierdzenie - "czuć się dobrze w swojej skórze".kaem pisze:Często choroby rozumie się symbolicznie. Na przykład choroby żołądka i watroby uznaje się za problemy w wyrażaniu złości (przysłowiowa żółć mnie zalewa). Jaką symbolikę według Was mogą mieć problemy Michaela ze skórą- wpierw pryszcze na tyle poważne, że zmieniły jego osobowość, potem bielactwo?
I czy można je powiązać z operacjami plastycznymi u Michaela czy to jednak dwie różne historie?
I jak On to wszystko mógł przeżywać- jakie emocje kryją się za wspomnianymi przypadłościami?
Mówi się, że problemy ze skórą bardzo często są oznaką stresu, problemów nie tylko tych zewnętrznych, ale i tych wewnętrznych. Czuć się dobrze w swojej skórze to akceptować się, swój wygląd, ale myślę - że przede wszystkim swoje życie. Wszystko rozbija się o wewnętrzną równowagę - jak jej nie ma w sferze duchowej, to bywa, że i w sferze cielesnej zachodzi coś podobnego.
Nie będę się teraz rozwijać, bo trudno mi pozbierać uciekające wątki i myśli, jutro zedytuję posta i dopiszę jeszcze kilka kwestii, które tłuką się mi po głowie. To powyżej niech będzie takim wstępem.
Właśnie. I cały czas się zastanawiam nad tym stwierdzeniem Michaela o wesołym śmiechu, który maskuje głęboki wewnętrzny ból. Maski. Udawanie. Znów. Nie tyle nieszczerość, co kamuflaż. Co i czemu kamuflujemy? Dlaczego tak trudno nam, nie chcemy, albo i wstydzimy się być sobą, być prawdziwie? Bo nie wypada? Bo nie spełniamy jakichś ustalonych zewnętrznych standardów? Bo to wstydliwe? A te "bo..." można mnożyć w nieskończoność.@neta pisze:Można się nieźle nabrać słuchając samej linii melodycznej.
Czy słyszysz, jak tam daleko muzyka gra?
Ups a ja myślałam że dziś już będzie choć trochę wody na dnie a tu ledwie parę kropel w temacie.
Kaem wrzuciłeś tak wielkie , głębokie szerokie Majkelowe zagadnienie, iż mam nadzieje, że się w nim nie utopimy.
Dobra zaczynam....spróbuje i nie odpowiadam za choroby oczu spowodowane długością tekstu
Bycie dziecięcą gwiazda, pryszcze, choroba, bycie sławnym, ojciec sadysta, operacje plastyczne - to przecież roku nie starczy aby napisać o tym wszystkim. Dla mnie spina to kilka słów BÓL WEWNĘTRZNY, BRAK AKCEPTACJI, SPRZECZNOŚĆ.
kochać rodzica - i nienawidzić
być dzieckiem- i dorosłym
być pryszczatym nastolatkiem- i idolem z plakatów
być czarnym- być białym przez chorobę
być cichym i nieśmiałym zamkniętym w sobie - i wielkim wulkanem seksu i energii na scenie.
Nie znam na świecie człowieka bardziej kompletnego. Wszakże sprzeczności to komplet. To jak dobro i zło. Nie ma ludzi tylko dobrych i tylko złych. Wszystko zależy od wyzwalacza.
Jak wiele kłębiło się w tej głowie zanim znalazło właściwe szuflady???
I czy w ogóle znalazło?
Kiedy miał znaleźć na to czas gdy wciąż musiał nagrywać, zdobywać, pokazywać, udowadniać??? Na koniec czytasz o tym wszystkim w gazetach czy to prawda czy nie a przecież jesteś wyjątkowo wrażliwym artystą który płacze w kinie.
"Nie lubił swojej twarzy, a teraz miał oglądać jej dziesiątki odbić. Zostawili go przy ogromnych lustrach, jedno naprzeciw drugiego i kazali czekać.
Siedemnaście lat życia nic jeszcze z jego twarzą nie zrobiło; słaby zarys wąsów, rzadkie baki, nijakość. Był wysoki, chudy, okropny w tych lustrach.
Korytarz zapełnił się nagle dziewczynami z baletu- młodziutkimi, chichotkami i starszymi szczupłym i, wszystkie były w majtkach i grubych pończochach.-Czego ja się boje? Czego się pocę?- mówił sobie i nadal pocił się i bał się....."*
Jak trudno być nastolatkiem nie ma sensu pisać. Każdy wie. Mimo, że było to w moim przypadku dość dawno wciąż pamiętam ten czas gdyż odcisnął ślad na pewnych zakamarkach mojej duszy dość mocno. Może miałam to szczęście, że natura oszczędziła mnie jeśli chodzi o pryszcze ale znajdowałam mnóstwo innych punktów.
Swego czasu kiedy jechałam autobusem i było koło mnie wolne miejsce myślałam o boże jestem taka okropna, że nawet nikt koło mnie nie chce usiąść.
Roiły się w mojej głowie przeświadczenia, że jestem nikim, nic nie umiem, do niczego się nie nadaje. Wszystkim innym przychodziło tak łatwo, byli tacy mądrzy, wspaniali, mieli chłopaka lub dziewczynę a ja byłam jakąś pomyłką przyrody. Straszne nie??
Myślę że w tym wszystkim Michael był mi bardzo bliski. Zamykałam się w sobie, uciekając od okropnego świata , beznadziejnych rodziców i godzinami słuchałam muzyki gapiąc się na plakaty. Wiedziałam, że on czuł podobnie choć w innych okolicznościach i było mi trochę lżej. Miałam na to szansę.
Dorastanie obrzydliwie boli.
Nie umiem sobie wyobrazić jak to jest kiedy na początku swego życia musisz być już dorosłym.
To trochę jak przypadek Benjamina Buttona być starcem w ciele dziecka.
Nie masz czasu na zdobywanie doświadczeń z rówieśnikami z różnych środowisk, ucząc się siebie samego. Jesteś zamkniętym w złotej klatce z pieniędzy a twoi "przyjaciele" widzą w Tobie tylko talent i to że mogą ogrzać się przy twojej sławie.
Jak zaszczute zwierze nie ufasz nikomu. Marzysz być anonimowym by ktoś Cię polubił, szanował za to jaki jesteś a nie KIM jesteś.
Miałam namiastkę tego kiedy zdobyłam swoją pierwszą pracę. Nic wielkiego a mimo to sporo obcych osób nagle zaczęło mi się kłaniać. W swoim zawodzie mogłam podejmować jakieś decyzje dotyczące ludzi i to już wystarczyło aby starać się ze mną "zaprzyjaźnić".
Teraz wiem że taka jest natura ludzka i nie da się tego przeskoczyć. Ale ja miałam przyjaciół sprzed tego czasu i mogłam dokonać selekcji.
Michael nie miał na to szans. Jego przyjaciółmi byli jego bracia. Był ciągle w podróży. Nie uważam też, że manager jest przyjacielem. Jemu też głównie zależy na tym aby zarobić.
Inną trudną rolą o której wspominał jest stanie się z dziecięcej słodkiej gwiazdy młodym mężczyzna który ma swoje zdanie, chce zrobić coś sam, chce się sprawdzić.
Nikt nie lubi poczwarki zanim stanie się pięknym motylem.
Mam kolegę utalentowanego tancerza. Był bardzo zdolnym jako dziecko. Marzył o tańcu.
Kiedy rodzice oddali go do szkoły najlepszej w Polsce daleko od domu owszem skończył ją z wyróżnieniem, teraz robi to co kocha......ale nie potrafi im wybaczyć do dziś, że zrobili mu coś takiego( tak naprawdę spełnili jego marzenie). Kosztowało go to zbyt wiele i był zbyt młody na pewne doświadczenia, zbyt delikatny.
Talent potrafi być nagrodą i przekleństwem.
Operacja plastyczna to wielka odwaga. Ryzykować swój wygląd kiedy tak naprawdę nie wiadomo jaki będzie efekt? Ból , koszta finansowe stres psychiczny i fizyczny.
Kiedyś marzyłam o operacji nosa ta tak
nie dlatego że Michael ale dlatego że mój nos był dla mnie wielką klamką na środku twarzy. Pamiętam jak siedziałam na lekcji podpierając się dłonią w ten sposób aby nie widać było profilu.
Mały prosty nosek a nawet zadarty to był szczyt moich marzeń.
Miałam 14 lat....ale teraz myślę że mój nos jest tylko mój. To znak firmowy w mojej rodzinie.
Taki nosek ma mama i moja siostra i córki mojego brata.
Gdybym poddała się operacji to straciłabym część swoich korzeni, tego jaką stworzyli mnie rodzice. Nie chodzi tu o bycie doskonałym ale o bycie sobą niepowtarzalną i jedyną w swoim rodzaju.
Wtedy kiedy miałam lat naście nikt mi nie mówił na każdym kroku jak bardzo mnie kocha ale też nikt nie wyszydzał. Bycie nastolatkiem to jak chodzący wielki radar wychwytujący wszystkie sygnały zzewnątrz i przerabiającym na swoje. Ogromna potrzeba akceptacji, przynależności do grupy, poszukiwanie własnej drogi i presja w spełnianiu oczekiwań rodziców.
Zastanawiam się tylko czasem co było w głowach pozostałego rodzeństwa. Dlaczego tylko wujek Michael??
To jest tak jak ze starą ciotką w rodzinie? Zawsze jakaś taka jest?
Wszyscy szybko uciekli w małżeństwa oprócz niego i La Toi.
Pamiętam jak to tłumaczył ale mimo wszystko w pewnym czasie mocno zaczął odstawać od rodzeństwa.
Ostatnio oglądałam wprowadzenie J5 do Rock and Roll Hall of Fame.
I nie wiem czy to w mojej głowie czy naprawdę Michael wyglądał i zachowywał się jak ktoś z "innej bajki" niż Jego bracia.
O co w tym wszystkim chodzi?Czy ktoś mu kiedyś pozwolił być sobą?Ile musiał sie starać by odzyskać poczucie własnej wartości.Nie czuć się "innym"( gorszym?) od innych ludzi?Nie czuć przymusu żebrania o akceptację zdobywając kolejne rekordy?Znaleźć w sobie to czego nie dostało się w dzieciństwie.Zwyczajnie spojrzeć na człowieka w lustrze i pomyśleć Hej to ja Michael i kocham siebie, nie będę uciekać, czuje się wolny.
Czasem sobie myślę po cichu że to vitligo to trochę na życzenie.Wiem, że brzmi to idiotycznie ale można bezkarnie kształtować swoją twarz make upem, peruką, przebraniami i ciągle być kimś innym.Jak rola na scenie.
Tyle że prawdziwy Michael nigdy nie pozwolił aby taki szarak jak ja mógł go poznać inaczej niż przez muzykę.Mogłam ewentualnie "kupić" bzdury z gazet....ale teraz wiem że to były fakty nijak mające się do prywatnego Michaela.
*Krzysztof Kieślowski "Przypadek i inne teksty"

Kaem wrzuciłeś tak wielkie , głębokie szerokie Majkelowe zagadnienie, iż mam nadzieje, że się w nim nie utopimy.
Dobra zaczynam....spróbuje i nie odpowiadam za choroby oczu spowodowane długością tekstu

Bycie dziecięcą gwiazda, pryszcze, choroba, bycie sławnym, ojciec sadysta, operacje plastyczne - to przecież roku nie starczy aby napisać o tym wszystkim. Dla mnie spina to kilka słów BÓL WEWNĘTRZNY, BRAK AKCEPTACJI, SPRZECZNOŚĆ.
kochać rodzica - i nienawidzić
być dzieckiem- i dorosłym
być pryszczatym nastolatkiem- i idolem z plakatów
być czarnym- być białym przez chorobę
być cichym i nieśmiałym zamkniętym w sobie - i wielkim wulkanem seksu i energii na scenie.
Nie znam na świecie człowieka bardziej kompletnego. Wszakże sprzeczności to komplet. To jak dobro i zło. Nie ma ludzi tylko dobrych i tylko złych. Wszystko zależy od wyzwalacza.
Jak wiele kłębiło się w tej głowie zanim znalazło właściwe szuflady???
I czy w ogóle znalazło?
Kiedy miał znaleźć na to czas gdy wciąż musiał nagrywać, zdobywać, pokazywać, udowadniać??? Na koniec czytasz o tym wszystkim w gazetach czy to prawda czy nie a przecież jesteś wyjątkowo wrażliwym artystą który płacze w kinie.
"Nie lubił swojej twarzy, a teraz miał oglądać jej dziesiątki odbić. Zostawili go przy ogromnych lustrach, jedno naprzeciw drugiego i kazali czekać.
Siedemnaście lat życia nic jeszcze z jego twarzą nie zrobiło; słaby zarys wąsów, rzadkie baki, nijakość. Był wysoki, chudy, okropny w tych lustrach.
Korytarz zapełnił się nagle dziewczynami z baletu- młodziutkimi, chichotkami i starszymi szczupłym i, wszystkie były w majtkach i grubych pończochach.-Czego ja się boje? Czego się pocę?- mówił sobie i nadal pocił się i bał się....."*
Jak trudno być nastolatkiem nie ma sensu pisać. Każdy wie. Mimo, że było to w moim przypadku dość dawno wciąż pamiętam ten czas gdyż odcisnął ślad na pewnych zakamarkach mojej duszy dość mocno. Może miałam to szczęście, że natura oszczędziła mnie jeśli chodzi o pryszcze ale znajdowałam mnóstwo innych punktów.
Swego czasu kiedy jechałam autobusem i było koło mnie wolne miejsce myślałam o boże jestem taka okropna, że nawet nikt koło mnie nie chce usiąść.
Roiły się w mojej głowie przeświadczenia, że jestem nikim, nic nie umiem, do niczego się nie nadaje. Wszystkim innym przychodziło tak łatwo, byli tacy mądrzy, wspaniali, mieli chłopaka lub dziewczynę a ja byłam jakąś pomyłką przyrody. Straszne nie??
Myślę że w tym wszystkim Michael był mi bardzo bliski. Zamykałam się w sobie, uciekając od okropnego świata , beznadziejnych rodziców i godzinami słuchałam muzyki gapiąc się na plakaty. Wiedziałam, że on czuł podobnie choć w innych okolicznościach i było mi trochę lżej. Miałam na to szansę.
Dorastanie obrzydliwie boli.
Nie umiem sobie wyobrazić jak to jest kiedy na początku swego życia musisz być już dorosłym.
To trochę jak przypadek Benjamina Buttona być starcem w ciele dziecka.
Nie masz czasu na zdobywanie doświadczeń z rówieśnikami z różnych środowisk, ucząc się siebie samego. Jesteś zamkniętym w złotej klatce z pieniędzy a twoi "przyjaciele" widzą w Tobie tylko talent i to że mogą ogrzać się przy twojej sławie.
Jak zaszczute zwierze nie ufasz nikomu. Marzysz być anonimowym by ktoś Cię polubił, szanował za to jaki jesteś a nie KIM jesteś.
Miałam namiastkę tego kiedy zdobyłam swoją pierwszą pracę. Nic wielkiego a mimo to sporo obcych osób nagle zaczęło mi się kłaniać. W swoim zawodzie mogłam podejmować jakieś decyzje dotyczące ludzi i to już wystarczyło aby starać się ze mną "zaprzyjaźnić".
Teraz wiem że taka jest natura ludzka i nie da się tego przeskoczyć. Ale ja miałam przyjaciół sprzed tego czasu i mogłam dokonać selekcji.
Michael nie miał na to szans. Jego przyjaciółmi byli jego bracia. Był ciągle w podróży. Nie uważam też, że manager jest przyjacielem. Jemu też głównie zależy na tym aby zarobić.
Inną trudną rolą o której wspominał jest stanie się z dziecięcej słodkiej gwiazdy młodym mężczyzna który ma swoje zdanie, chce zrobić coś sam, chce się sprawdzić.
Nikt nie lubi poczwarki zanim stanie się pięknym motylem.
Mam kolegę utalentowanego tancerza. Był bardzo zdolnym jako dziecko. Marzył o tańcu.
Kiedy rodzice oddali go do szkoły najlepszej w Polsce daleko od domu owszem skończył ją z wyróżnieniem, teraz robi to co kocha......ale nie potrafi im wybaczyć do dziś, że zrobili mu coś takiego( tak naprawdę spełnili jego marzenie). Kosztowało go to zbyt wiele i był zbyt młody na pewne doświadczenia, zbyt delikatny.
Talent potrafi być nagrodą i przekleństwem.
Operacja plastyczna to wielka odwaga. Ryzykować swój wygląd kiedy tak naprawdę nie wiadomo jaki będzie efekt? Ból , koszta finansowe stres psychiczny i fizyczny.
Kiedyś marzyłam o operacji nosa ta tak

Mały prosty nosek a nawet zadarty to był szczyt moich marzeń.
Miałam 14 lat....ale teraz myślę że mój nos jest tylko mój. To znak firmowy w mojej rodzinie.
Taki nosek ma mama i moja siostra i córki mojego brata.
Gdybym poddała się operacji to straciłabym część swoich korzeni, tego jaką stworzyli mnie rodzice. Nie chodzi tu o bycie doskonałym ale o bycie sobą niepowtarzalną i jedyną w swoim rodzaju.
Wtedy kiedy miałam lat naście nikt mi nie mówił na każdym kroku jak bardzo mnie kocha ale też nikt nie wyszydzał. Bycie nastolatkiem to jak chodzący wielki radar wychwytujący wszystkie sygnały zzewnątrz i przerabiającym na swoje. Ogromna potrzeba akceptacji, przynależności do grupy, poszukiwanie własnej drogi i presja w spełnianiu oczekiwań rodziców.
Zastanawiam się tylko czasem co było w głowach pozostałego rodzeństwa. Dlaczego tylko wujek Michael??
To jest tak jak ze starą ciotką w rodzinie? Zawsze jakaś taka jest?
Wszyscy szybko uciekli w małżeństwa oprócz niego i La Toi.
Pamiętam jak to tłumaczył ale mimo wszystko w pewnym czasie mocno zaczął odstawać od rodzeństwa.
Ostatnio oglądałam wprowadzenie J5 do Rock and Roll Hall of Fame.
I nie wiem czy to w mojej głowie czy naprawdę Michael wyglądał i zachowywał się jak ktoś z "innej bajki" niż Jego bracia.
O co w tym wszystkim chodzi?Czy ktoś mu kiedyś pozwolił być sobą?Ile musiał sie starać by odzyskać poczucie własnej wartości.Nie czuć się "innym"( gorszym?) od innych ludzi?Nie czuć przymusu żebrania o akceptację zdobywając kolejne rekordy?Znaleźć w sobie to czego nie dostało się w dzieciństwie.Zwyczajnie spojrzeć na człowieka w lustrze i pomyśleć Hej to ja Michael i kocham siebie, nie będę uciekać, czuje się wolny.
Czasem sobie myślę po cichu że to vitligo to trochę na życzenie.Wiem, że brzmi to idiotycznie ale można bezkarnie kształtować swoją twarz make upem, peruką, przebraniami i ciągle być kimś innym.Jak rola na scenie.
Tyle że prawdziwy Michael nigdy nie pozwolił aby taki szarak jak ja mógł go poznać inaczej niż przez muzykę.Mogłam ewentualnie "kupić" bzdury z gazet....ale teraz wiem że to były fakty nijak mające się do prywatnego Michaela.
*Krzysztof Kieślowski "Przypadek i inne teksty"

Człowieku, naucz się tańczyć, bo inaczej aniołowie w niebie nie będą wiedzieć, co z tobą zrobić - Św. Augustyn
Po skórze można, według wielu lekarzy, ocenić stan zdrowia. Na skórze widać wszystko. Dla mnie i bielactwo i złośliwy trądzik wiąże się z dominującym uczuciem wstydu za takiego, jakim się jest. Nastolatkowie alienują się, grają typków spod ciemnej gwiazdy, outsiderów. Michael, mam poczucie, postanowił zagrać supergwiazdę.
Strasznie to smutne i przygnębiające. Michael zaczął wkrótce funkcjonować na dwóch biegunach- albo chorobliwie nieśmiały, albo narcystycznie nieznośnie wpadający w samozachwyt, jak choćby w trailerze do HIStory. Smutne to, bo był tak daleki od siebie. I tak bardzo w tym samotny, ale też bardzo brnący dalej bez opamiętania.
Ta dziewczyna w tekście rzeczywiście nie może mu pomóc, bo on sam się musi z własnym bluesem zmierzyć. Ale może go wesprzeć. W sumie to jest pomoc, być gdzieś z boku- przy kimś takim.
Jeżeli dzieciak z małej wioski koło Krakowa miał wszystko, to co mógł powiedzieć Michael, najbardziej kasowy artysta wszechczasów i najpopularniejsza gwiazda XX wieku?
Jak jeszcze żył, zawsze miałem taki dystans w przypadku interpretowania Michaela, że żyjąc jako tak potężny celebryta nie ma punktu odniesienia. Wszyscy mu równi nie żyli i nie miał precedensu. Sam dla siebie był odniesieniem. Znaczy być może nikt nie był w stanie zrozumieć pozycji w życiu, w jakiej się znajdował Michael Jackson. A może się myliłem- nawet on podlegał takim samym mechanizmom, jak każdy inny? Do dziś nie wiem na 100%, jak to było.
Jak to jest z tym bogactwem? Często się słyszy, że ludzie wygrywający swoje miliony w lotto nagle wariują, przepijają cała kasę, staczają się w dół. O co tu chodzi, Waszym zdaniem?
Dołożę jeszcze cegiełkę. Jest jeszcze jeden cytat z Moonwalka, który od dawna mnie trapi. Jest tam słynne rzewne zdanie, że MJ jest jednym z najbardziej samotnych ludzi na świecie. Ale, darując sobie ten sentymentalizm, pozostała wypowiedź jest nurtująca:
Zawstydzany przez ojca, wyśmiewany i wykpiwany, znielubił siebie. To nie w wywiadzie z Shmuleyem Boteachem mówi, że wygląda jak jaszczurka? To nie w wywiadzie z Oprah mówi, że mył się po ciemku? To nie w Moonwalku napisał, że uwielbia charakteryzację, bo może stać się kimś innym, niż jest?Michael Jackson pisze:Moja własna osobowość była w znacznym stopniu związana z moją osobowością sceniczną.
Strasznie to smutne i przygnębiające. Michael zaczął wkrótce funkcjonować na dwóch biegunach- albo chorobliwie nieśmiały, albo narcystycznie nieznośnie wpadający w samozachwyt, jak choćby w trailerze do HIStory. Smutne to, bo był tak daleki od siebie. I tak bardzo w tym samotny, ale też bardzo brnący dalej bez opamiętania.
Ta dziewczyna w tekście rzeczywiście nie może mu pomóc, bo on sam się musi z własnym bluesem zmierzyć. Ale może go wesprzeć. W sumie to jest pomoc, być gdzieś z boku- przy kimś takim.
Pamiętam takiego człowieka, który już w pierwszych klasach podstawówki przychodził z setkami w kieszeniach. Potem zobaczył swoje odbicie w postaci innego kolegi, który miał mnóstwo kasy i nic go nie cieszyło. Miał poważną depresję. Nie miał wartości, nie miał celów. Nie musiał ich mieć. Ciało miało wszystko, dusza ubożała. Nie miał motywacji, by się doskonalić duchowo. Nie miał motywacji, by żyć.Michael Jackson pisze:Sukces zawsze przynosi uczucie osamotnienia. To prawda. Ludzie myślą, że jesteś szczęśliwy, że masz wszystko. Myślą, że możesz pojechać gdzie chcesz i robić to na co masz ochotę, ale nie na tym polega sedno sprawy. Człowiek tęskni za czymś, co miałoby prawdziwą wartość.
Z biegiem czasu nauczyłem się radzić sobie z tymi problemami i nie wpadam już w takie depresje jak dawniej.
Jeżeli dzieciak z małej wioski koło Krakowa miał wszystko, to co mógł powiedzieć Michael, najbardziej kasowy artysta wszechczasów i najpopularniejsza gwiazda XX wieku?
Jak jeszcze żył, zawsze miałem taki dystans w przypadku interpretowania Michaela, że żyjąc jako tak potężny celebryta nie ma punktu odniesienia. Wszyscy mu równi nie żyli i nie miał precedensu. Sam dla siebie był odniesieniem. Znaczy być może nikt nie był w stanie zrozumieć pozycji w życiu, w jakiej się znajdował Michael Jackson. A może się myliłem- nawet on podlegał takim samym mechanizmom, jak każdy inny? Do dziś nie wiem na 100%, jak to było.
Jak to jest z tym bogactwem? Często się słyszy, że ludzie wygrywający swoje miliony w lotto nagle wariują, przepijają cała kasę, staczają się w dół. O co tu chodzi, Waszym zdaniem?
Dołożę jeszcze cegiełkę. Jest jeszcze jeden cytat z Moonwalka, który od dawna mnie trapi. Jest tam słynne rzewne zdanie, że MJ jest jednym z najbardziej samotnych ludzi na świecie. Ale, darując sobie ten sentymentalizm, pozostała wypowiedź jest nurtująca:
Michael Jackson pisze:Dziewczyny często próbują się dowiedzieć co mną kieruje- dlaczego czuję lub robię to co robię- i usiłują zgłębić moje myśli. Chcą ocalić mnie od samotności, ale robią to w taki sposób, że odnoszę wrażenie, iż chcą dzielić ze mną moja samotność, a tego nie życzyłbym nikomu, ponieważ uważam się za jednego z najbardziej samotnych ludzi na świecie.
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Michael śpiewa
a penny for your thoughts my dear
I. O. U for your love
Te słowa świetnie pasują do Michaela, a raczej do kobiet, które tak bardzo chciały obdarzyć go uczuciem. Bo Michael był ciekawy ludzi, ale ludzie byli znacznie bardziej ciekawi Michaela. Jego pozorna bezbronność poza sceną budziła w kobieta nieodpartą chęć zaopiekowania się nim, otoczenia go matczyną wręcz troską. Na scenie uwodził, był pożądany, co prawda nie przypominam sobie, by fanki rzucały mu pod nogi swoją bieliznę, ale te spazmy, wrzaski, omdlenia miały w sobie coś z uwalniania napięcia seksualnego, przeżywania zbiorowego orgazmu.
To próżność i egocentryzm uzurpować sobie prawo wyłączności do odczuwania osamotnienia i utwierdzania się w przekonaniu, że nikt mnie nie rozumie, nikt mnie nie kocha za to jakim jestem, tylko za to kim jestem. Robił z siebie takiego romantycznego bohatera, który cierpiał za miliony, skazany na wieczną udrękę, w której nikt mu nie może sekundować, ani dorównać. Wybaczcie mój sarkazm, ale dzisiaj nie mam zrozumienia, ani też współczucia dla bohatera naszego forum. Najlepiej się upajać swoim bólem, odrzucać innych, tak jest najwygodniej, bo taki stan nie wymaga od nas podejmowania żadnego działania. Wiem coś o tym.
W obliczu powyżej zacytowanych słów zastanawiam się, czy Michael kiedyś tak na serio kogoś bliskiego, może właśnie bliską sobie w danej chwili kobietę, zapytał: Co myślisz? Co myślisz, nie o mnie tylko o życiu, o świecie? Co daje Ci szczęście? W piosence Michael jest ciekawy przemyśleń rozmówczyni, ale z góry skazuje jej próby udzielenia mu jakiegoś psychicznego wsparcia na porażkę, bo to co ona w końcu wyartykułuje i tak nie ma znaczenia, bo przecież ona nie może mu pomóc. Takie stawianie sprawy każdego doprowadziłoby jeśli nie do wściekłości, to na pewno do emocjonalnych rozterek. Taka z niego męska kokietka, że niby mu zależy na opinii, ale jednak nie zależy, bo przecież on i tak wie lepiej. Diagnozę postawił, leczenia nie podjął, bo to, jego zdaniem, bezcelowe. Nie ma panaceum, jest tylko placebo.
i przypomina mi się fragment Lavender zespołu Marillion:kaem pisze:Hey, babe
What's your thinking
a penny for your thoughts my dear
I. O. U for your love
Te słowa świetnie pasują do Michaela, a raczej do kobiet, które tak bardzo chciały obdarzyć go uczuciem. Bo Michael był ciekawy ludzi, ale ludzie byli znacznie bardziej ciekawi Michaela. Jego pozorna bezbronność poza sceną budziła w kobieta nieodpartą chęć zaopiekowania się nim, otoczenia go matczyną wręcz troską. Na scenie uwodził, był pożądany, co prawda nie przypominam sobie, by fanki rzucały mu pod nogi swoją bieliznę, ale te spazmy, wrzaski, omdlenia miały w sobie coś z uwalniania napięcia seksualnego, przeżywania zbiorowego orgazmu.
To próżność i egocentryzm uzurpować sobie prawo wyłączności do odczuwania osamotnienia i utwierdzania się w przekonaniu, że nikt mnie nie rozumie, nikt mnie nie kocha za to jakim jestem, tylko za to kim jestem. Robił z siebie takiego romantycznego bohatera, który cierpiał za miliony, skazany na wieczną udrękę, w której nikt mu nie może sekundować, ani dorównać. Wybaczcie mój sarkazm, ale dzisiaj nie mam zrozumienia, ani też współczucia dla bohatera naszego forum. Najlepiej się upajać swoim bólem, odrzucać innych, tak jest najwygodniej, bo taki stan nie wymaga od nas podejmowania żadnego działania. Wiem coś o tym.
W obliczu powyżej zacytowanych słów zastanawiam się, czy Michael kiedyś tak na serio kogoś bliskiego, może właśnie bliską sobie w danej chwili kobietę, zapytał: Co myślisz? Co myślisz, nie o mnie tylko o życiu, o świecie? Co daje Ci szczęście? W piosence Michael jest ciekawy przemyśleń rozmówczyni, ale z góry skazuje jej próby udzielenia mu jakiegoś psychicznego wsparcia na porażkę, bo to co ona w końcu wyartykułuje i tak nie ma znaczenia, bo przecież ona nie może mu pomóc. Takie stawianie sprawy każdego doprowadziłoby jeśli nie do wściekłości, to na pewno do emocjonalnych rozterek. Taka z niego męska kokietka, że niby mu zależy na opinii, ale jednak nie zależy, bo przecież on i tak wie lepiej. Diagnozę postawił, leczenia nie podjął, bo to, jego zdaniem, bezcelowe. Nie ma panaceum, jest tylko placebo.
"Zbierz księżyc wiadrem z powierzchni wody. Zbieraj, aż nie będzie widać księżyca na powierzchni." Yoko Ono
www.forumgim6.cba.pl

www.forumgim6.cba.pl

nie zgadzam się z opinią na temat trądzikukaem pisze:Dla mnie i bielactwo i złośliwy trądzik wiąże się z dominującym uczuciem wstydu za takiego, jakim się jest.
Trądzik powstaje w mieszkach włosowych (porach). Do nich wydzielany jest łój z gruczołów łojowych. Najwięcej mieszków włosowych i gruczołów łojowych jest na twarzy, ramionach, klatce piersiowej i plecach. Tam właśnie najczęściej występuje trądzik.
Zdrowa skóra produkuje niewielkie ilości łoju. Wypływa on na powierzchnię przez ujścia mieszków włosowych ("pory"). Trądzik powstaje, gdy ujścia te zatykają się oraz gdy łoju jest za dużo. Gromadzący się łój nie może się wydostać i jest pokarmem dla żyjących tam bakterii. Bakterie mnożą się i są dodatkową przyczyną stanu zapalnego.
Wbrew powszechnym przekonaniom, trądzik nie jest związany z dietą, higieną osobistą, zbyt rzadkim myciem i aktywnością seksualną. Słońce nie leczy trądziku - po chwilowej poprawie może nawet nasilić jego objaw
to za "fachową" stroną...
nijak to ma się do chorób autoimmunologicznych jakim jest vitlligo.
Dziwie się zawsze wypowiedziom kiedy Michaela Jacksona uważa się za jakiegoś "innego".
Zdaje się że to on powiedział jestem taki sam kiedy się skaleczę krwawię czy jakoś tak.Pieniądze??? towarzyszyły mu od zawsze i tak naprawdę nic nie znaczyły.To jak dla kogoś jeżdżenie autem które ma od kiedy pamięta jest naturalne jak oddychanie tak dla kogoś innego posiadanie auta jest szczytem marzeń.
Wszyscy jesteśmy tam w środku tacy sami bez wyjątku i wszyscy tak samo się rodzimy i umieramy.Płaczemy, cieszymy się, boimy się i czujemy niepewność.Kwestia tego kto jak bardzo jest zakłamany przed sobą samym lub nienauczony okazywania emocji,lub nie umie ich nazwać.Do tego dochodzi wymyślona sobie rola.Cały świat mamy w sobie.Reszta to graty i zdarzenia które nas otaczają.
ech a ja myślę że depresja jest chorobą.Stan głębokiej depresji zbliża się do granic tego, co nazywamy cierpieniem nie do opisania. I nie chodzi tu (jak sądzą niektórzy) o przygnębienie, tyle że głębsze niż zazwyczaj. Jest to odmienny stan świadomości, tylko z pozoru podobny do normalnej emocji. Depresje leczy się farmakologicznie i terapeutycznie.Mówienie o depresji jako o próżności i egocentryzmie to jak mówienie że alkoholizm jest brakiem silnej woli.a_gador pisze:To próżność i egocentryzm uzurpować sobie prawo wyłączności do odczuwania osamotnienia i utwierdzania się w przekonaniu, że nikt mnie nie rozumie, nikt mnie nie kocha za to jakim jestem, tylko za to kim jestem.
ps tak mało osób pisze bo nie ma teledysku i piosenka z okresu The Jacksons ??

Człowieku, naucz się tańczyć, bo inaczej aniołowie w niebie nie będą wiedzieć, co z tobą zrobić - Św. Augustyn
Moim zdaniem, tak naprawdę każdy człowiek bywa samotny. Nawet jak ma przy sobie kogoś bliskiego, to może być sam. Samotność lęgnie się w głowie. Mam wielu znajomych, u których niby wszystko w porządku w małżeństwach lub związkach a też czują się samotni.
Dlatego w tej piosence i w życiu nikt nie może odegnać smutku jeśli nie zrobimy tego sami. Inne osoby mogą tylko przy nas trwać. Ich rolą jest odciąganie nas od złych myśli, zabieranie czasu, aby nie wystarczyło go na rozdrapywanie ran. Te osoby mogą tylko (albo aż) wspierać, motywować do działania, bo właśnie w działaniu ludzie stają się szczęśliwi, a rozpamiętywanie prowadzi na manowce.
Owszem refleksja w życiu jest potrzebna, ale zamęczanie siebie i innych problemami dobrze wygląda w książkach albo na filmach, życie zaś nie znosi bierności.
Może to miał na myśli Michael kiedy pisał
Poczucie alienacji nakręca spiralę, bo taka osoba wycofuje się czasem wbrew sobie.
Sama niedawno zrobiłam coś podobnego. Wymknęłam się z imprezy, bo… no właśnie, czułam się w tamtej sytuacji jak kwiatek przypięty do kożucha.
Mogę sobie to racjonalizować (jak Michael), że wyszłam, bo było nudno, nie moje towarzystwo, bo miałam inne plany na wieczór itp. Ale z drugiej strony… uciekłam, nie powalczyłam, aby pozostać z ludźmi. Choć prawdą jest to, że miałam te inne plany, ale mogłam wszystko pogodzić, a nie narzekać, że tamto było be.
Czasem odnoszę wrażenie, że nawet w przeżywaniu samotności Michael chciał być perfekcjonistą, stąd ten tekst, że jest najbardziej samotnym człowiekiem na świecie.
Każdy bywa samotny. Wtedy wydaje się, że nikt nie jest tak bardzo samotny jak my.
Czy Michael zrobił coś, aby wyjść z tego zaklętego kręgu?
Chodzenie po ulicach w czasach Off The Wall i szukanie znajomych to przejaw tego, że chciał, że próbował. Trudno było mu znaleźć wspólny język z rówieśnikami. Jego matka tak to wspomina: „Przypominam sobie, że Michael miał problemy z zaprzyjaźnianiem się ze swoimi rówieśnikami. Próbował wielokrotnie, jednak kilku chłopców było bardzo złośliwych względem niego – z powodu zazdrości. Tak przynajmniej uważał Michael”. Potem po Thrillerze było pewnie jeszcze trudniej.
Łatwiej otworzyć się na ludzi w kontaktach zawodowych, towarzyskich niż w relacjach prywatnych, bo w sytuacjach prywatnych łatwiej nas zranić i te rany bardziej bolą. Więc kiedy pojawia się poczucie niezrozumienia pozostaje ucieczka w samotność.
Z życiem na scenie Michael był oswojony od wczesnego dzieciństwa, ale kontakty z rówieśnikami były nowością. Podobnie było z kobietami. Skoro w życiu scenicznym odnosił sukcesy, to dążył do nich, a uciekał od bliskich relacji, w których ponosił porażki. Może będąc idolem rekompensował sobie niepowodzenia w relacjach prywatnych.
W sumie to Michael nie był człowiekiem nieszczęśliwym i w głębokiej depresji. Lubił śmiać się, we wspomnieniach wielu ludzi pozostał jako pogodny, wesoły człowiek.
Już w Moonwalk twierdził, że nie zabraniałby kariery swoim dzieciom. W wywiadzie z Barbarą Walters na pytanie co powiedziałby Prince’owi gdyby ten wybrał karierę na scenie, odpowiedział, że ostrzegłby go przed pułapkami, a potem "Idź... i bądź lepszy niż ja byłem."
Więc chyba cena takiego życia jakie przypadło mu w udziale nie była dla niego za wysoka.
A poczucie osamotnienia? Każdy bywa samotny.
Z samotnością jest tak jak ze szczęściem. Szczęśliwym się bywa.
Dlatego w tej piosence i w życiu nikt nie może odegnać smutku jeśli nie zrobimy tego sami. Inne osoby mogą tylko przy nas trwać. Ich rolą jest odciąganie nas od złych myśli, zabieranie czasu, aby nie wystarczyło go na rozdrapywanie ran. Te osoby mogą tylko (albo aż) wspierać, motywować do działania, bo właśnie w działaniu ludzie stają się szczęśliwi, a rozpamiętywanie prowadzi na manowce.
Owszem refleksja w życiu jest potrzebna, ale zamęczanie siebie i innych problemami dobrze wygląda w książkach albo na filmach, życie zaś nie znosi bierności.
Może to miał na myśli Michael kiedy pisał
To brzmi jak słowa piosenki: „Nie możesz odegnać mojego smutku ,nieważne co powiesz”.kaem pisze:Michael Jackson napisał:
Dziewczyny często próbują się dowiedzieć co mną kieruje- dlaczego czuję lub robię to co robię- i usiłują zgłębić moje myśli. Chcą ocalić mnie od samotności, ale robią to w taki sposób, że odnoszę wrażenie, iż chcą dzielić ze mną moja samotność, a tego nie życzyłbym nikomu, ponieważ uważam się za jednego z najbardziej samotnych ludzi na świecie.
Też nie wiem na 100%, ale myślę, że mechanizm ten dotyczy wszystkich, nawet Michael Jacksona.kaem pisze:być może nikt nie był w stanie zrozumieć pozycji w życiu, w jakiej się znajdował Michael Jackson. A może się myliłem- nawet on podlegał takim samym mechanizmom, jak każdy inny? Do dziś nie wiem na 100%, jak to było.
Poczucie alienacji nakręca spiralę, bo taka osoba wycofuje się czasem wbrew sobie.
Sama niedawno zrobiłam coś podobnego. Wymknęłam się z imprezy, bo… no właśnie, czułam się w tamtej sytuacji jak kwiatek przypięty do kożucha.
Mogę sobie to racjonalizować (jak Michael), że wyszłam, bo było nudno, nie moje towarzystwo, bo miałam inne plany na wieczór itp. Ale z drugiej strony… uciekłam, nie powalczyłam, aby pozostać z ludźmi. Choć prawdą jest to, że miałam te inne plany, ale mogłam wszystko pogodzić, a nie narzekać, że tamto było be.
Czasem odnoszę wrażenie, że nawet w przeżywaniu samotności Michael chciał być perfekcjonistą, stąd ten tekst, że jest najbardziej samotnym człowiekiem na świecie.
Każdy bywa samotny. Wtedy wydaje się, że nikt nie jest tak bardzo samotny jak my.
Czy Michael zrobił coś, aby wyjść z tego zaklętego kręgu?
Chodzenie po ulicach w czasach Off The Wall i szukanie znajomych to przejaw tego, że chciał, że próbował. Trudno było mu znaleźć wspólny język z rówieśnikami. Jego matka tak to wspomina: „Przypominam sobie, że Michael miał problemy z zaprzyjaźnianiem się ze swoimi rówieśnikami. Próbował wielokrotnie, jednak kilku chłopców było bardzo złośliwych względem niego – z powodu zazdrości. Tak przynajmniej uważał Michael”. Potem po Thrillerze było pewnie jeszcze trudniej.
Łatwiej otworzyć się na ludzi w kontaktach zawodowych, towarzyskich niż w relacjach prywatnych, bo w sytuacjach prywatnych łatwiej nas zranić i te rany bardziej bolą. Więc kiedy pojawia się poczucie niezrozumienia pozostaje ucieczka w samotność.
Z życiem na scenie Michael był oswojony od wczesnego dzieciństwa, ale kontakty z rówieśnikami były nowością. Podobnie było z kobietami. Skoro w życiu scenicznym odnosił sukcesy, to dążył do nich, a uciekał od bliskich relacji, w których ponosił porażki. Może będąc idolem rekompensował sobie niepowodzenia w relacjach prywatnych.
W sumie to Michael nie był człowiekiem nieszczęśliwym i w głębokiej depresji. Lubił śmiać się, we wspomnieniach wielu ludzi pozostał jako pogodny, wesoły człowiek.
Już w Moonwalk twierdził, że nie zabraniałby kariery swoim dzieciom. W wywiadzie z Barbarą Walters na pytanie co powiedziałby Prince’owi gdyby ten wybrał karierę na scenie, odpowiedział, że ostrzegłby go przed pułapkami, a potem "Idź... i bądź lepszy niż ja byłem."
Więc chyba cena takiego życia jakie przypadło mu w udziale nie była dla niego za wysoka.
A poczucie osamotnienia? Każdy bywa samotny.
Z samotnością jest tak jak ze szczęściem. Szczęśliwym się bywa.
Ostatnio zmieniony sob, 16 paź 2010, 1:53 przez anja, łącznie zmieniany 1 raz.
People say I’m crazy
Doing what I’m doing
Watching the wheels - John Lennon
Doing what I’m doing
Watching the wheels - John Lennon
Czasem pojawiają się też myśli, że jest się nudnym człowiekiem. Wszyscy wokół mnie to dusze towarzystwa, buzie im się nie zamykają, mają tuzin tematów do omówienia i dyskusja pociąga dyskusję...a ja...głucha cisza...nic...zero słów...język nie taki giętki nie chce przekazać, co pomyślała ta głowa...może za wolno myśli? Może nie ma zdolności retorycznych? Może apart mowy jest niepełnosprawny?...Może słuch nie taki polotny, że zarejestruje każdy sens wypowiedzianych zdań?...ależ odczepieńcem jest się w tak odjechanym w kosmos towarzystwie...pozostaje samotność, bo nie pasuje się do nich, bo jest się najnudniejszą osobą wśród znajomych...Czuje się, że jest się nudnym (pewnie też tak uważają) i dlatego odsuwa się od grupy...mówią dzikus...i rozumie to stanowisko, a choć tyle lat żyje, to wciąż trudno przełamać te mentalne blokady...Michael miał inne powody, ale efekty podobne...anja pisze:Łatwiej otworzyć się na ludzi w kontaktach zawodowych, towarzyskich niż w relacjach prywatnych, bo w sytuacjach prywatnych łatwiej nas zranić i te rany bardziej bolą. Więc kiedy pojawia się poczucie niezrozumienia pozostaje ucieczka w samotność.
Never print this, please!
...z drugiej strony wkurzające jest to nadmierne skupianie uwagi na własnej osobie...
Jednak imponujące, że Michael był tak świetny w swoim zawodzie, że tak się rozwinął, że tak wiele osiągnął (do końca lat 80-tych) i że te jego problemy osobiste nie przyćmiły / nie blokowały jego geniuszu, naturalnego, spontanicznego pędu i samorealizacji w świecie rozrywki...nawet jeśli uznamy, że po 2 połowie lat 90-tych MJ zaczął się artystycznie zwijać i spoczywać na laurach, oddając się bezgranicznie ojcostwu.
I nie uważam, że Michael miał depresyjny pęd do samodestrukcji. To uzależnienie (jeśli uznajemy to za prawdę) od leków przciwbólowych, pobudzających i usypiających, były konsekwencją bolesnych zdarzeń w życiu Michaela...objawy bielactwa, poparzenia II stopnia, wykańczające podróże z koncertami po różnych strefach geograficznych, oskarżenia, proces i stres z TII...
W swoim zawodzie można osiągnąć tak imponujące sukcesy, a prywatnie jesteś tak kontrastowo odmienny, że aż nudny...że ludzi aż tak to zastanawia...
A ja wychodzę z założenia, że człowiek nie może mieć wszystkiego. Na zasadzie: coś za coś. A to co mamy, trzeba będzie stracić i za to zapłacić...GosiOla pisze:Szkoda, że zawsze musimy coś tracić aby zyskać coś innego.
jak w piosence:
Co zesłał los trzeba będzie stracić
Nic nie może przecież wiecznie trwać
Za miłosć też przyjdzie kiedyś nam zapłacić
bardzo celne i bliskie mi słowa...
Ostatnio zmieniony sob, 16 paź 2010, 7:39 przez cicha, łącznie zmieniany 4 razy.
B. Olewicz (...) co tak cenne jest, że ta nienazwana myśl rysą jest na szkle? (...)
E. Bodo To nie ty...
E. Bodo To nie ty...
E tam, wcale nie dlatego - w moim przypadku natłok obowiązków.@neta pisze:tak mało osób pisze bo nie ma teledysku i piosenka z okresu The Jacksons ??
Tekst Blues Away mówi dla mnie o potrzebie akceptacji. Chłopak prosi dziewczynę aby zastanowiła sie, czy będzie w stanie zaakceptować jego słabości i gorsze dni. Mnie zdarzają się takie sytuacje, że chcę sobie w samotności coś "przetrawić" i potrzebuję wtedy trochę oddechu od bliskich, nie chcę pytań i dociekania "ale co się stało?", "o czym tak myślisz?". Ale dobrze jest mieć świadomość, że kiedy nadejdzie ten odpowiedni moment będzie przy mnie osoba, z którą mogę o tym wszystkim pogadać albo po prostu pójdziemy razem na spacer i się powygłupiamy.
Tutaj to Joe, moim zdaniem, zrobił mu chyba największą krzywdę. Zastanawiam się dlaczego tak dokuczał własnemu dziecku, co nim kierowało? Nie był chyba na tyle głupi aby nie wiedzieć jak to może wpłynąć na osobowość nastolatka. Zwykły, niczym nie wyróżniający się nastolatek czułby się bardzo zraniony takimi słowami z ust rodzica. A Michael był przecież nadwrażliwym nastolatkiem, od dziecka na świeczniku, dorastający w innych warunkach niż większość dzieciaków.kaem pisze:Zawstydzany przez ojca, wyśmiewany i wykpiwany, znielubił siebie. To nie w wywiadzie z Shmuleyem Boteachem mówi, że wygląda jak jaszczurka? To nie w wywiadzie z Oprah mówi, że mył się po ciemku? To nie w Moonwalku napisał, że uwielbia charakteryzację, bo może stać się kimś innym, niż jest?
Myślę, że operacje plastyczne mają związek i z dużym nosem, i z trądzikiem i z bielactwem również - każdy z tych problemów to kolejny krok do tego aby jeszcze bardziej znienawidzić swój wygląd, trudno się zdystansować do jednej dolegliwości, kiedy już dopada człowieka następna.
Te operacje Michaela, dążenie do coraz lepszego wyglądu kojarzą mi się z anoreksją - mam koleżankę, która kiedyś chorowała na anoreksję. Jako nastolatka wyglądała przeciętnie, ani za gruba ani za chuda. Kiedy zaczęła ograniczać jedzenie i wyglądać jak suchar ona nadal w lustrze widziała tę osobę sprzed okresu odchudzania (czyli według niej - grubasa), dopiero jak wylądowała w szpitalu dotarło do niej, że przesadziła. Ale tak naprawdę do tej pory nie uwolniła się z tej obsesji, cały czas musi mieć kontrolę nad swoją wagą aby w odpowiednim momencie, w razie czego, zmniejszyć, i tak bardzo ubogie, codzienne menu.
Podejrzewam, że podobny mechanizm zadziałał u Michaela.
Przeglądałam kiedyś książkę Geny czy wychowanie? Judith Rich Harris (amerykańska psycholog), w której stawia ona tezę, że właśnie nie tyle geny czy wychowanie ile grupa rówieśnicza ma największy wpływ na nasz rozwój i osobowość. I jak tak sięgam sobie pamięcią wstecz, to myślę, że owszem - rodzina była bardzo ważna w okresie dorastania ale czy jednak koleżanki i koledzy nie mieli na mnie większego wpływu...anja pisze:Z życiem na scenie Michael był oswojony od wczesnego dzieciństwa, ale kontakty z rówieśnikami były nowością
Michaelowi tego na pewno zabrakło. Szkoda, że zawsze musimy coś tracić aby zyskać coś innego.
t
Dla mnie depresja jest brakiem energii. A właściwie nie tyle brakiem, co jej przemieszczeniem. Kierowaniem nie na zewnątrz, a do siebie; wysiłkiem w celu blokowania wszelkich własnych reakcji. Przy niskiej samoocenie, kiedy jestem beznadziejny, to lepiej- niczym walec drogowy- powstrzymać w sobie wszystko, bo wszystko co robię jest niedobre. By z tego wyjść, należy wzmacniać w sobie chęć jakiegokolwiek próbowania, wręcz zachęcania się do popełniania błędów, bo one są dobre- uczą.
Michael był perfekcjonistą. Nigdy nie jestem z siebie zadowolony- to jego słowa. Nie pozwalał na zobaczenie/usłyszenie czegokolwiek dopóki, dopóty sam nie był tego 100% pewny. W związku z tym mamy tylko 1 koncertowe DVD i płytę średnio raz na 5 lat. Ale mamy też człowieka, który miał problem w byciu spontanicznym. I kiedy taki miał być, gubił się. Choćby w intymnych związkach z innymi ludźmi. Albo ufał ślepo albo był wręcz obsesyjnie nieufny.
Myślę że przed śmiercią, w ostatniej dekadzie Michael wychodził na prostą. Wreszcie oczyścił się z zarzutów. I miał inne podejście do siebie. To przecież Janet przywołała wypowiedź Michaela do niej skierowaną, by cieszyła się tym co już osiągnęła; by umiała być z siebie zadowolona i nie parła tak bardzo na przeskakiwanie samej siebie. Coś się zmieniało na dobre. A coś innego nie.
Tekst tygodnia:
Tabloid Junkie
Album: HIStory (1995)
Autor piosenki: Michael Jackson, Jimmy Jam (James Harris III) i Terry Lewis
Posłuchaj na YT
Trochę historii:
Niedużo brakowało, by utwór miał tytuł Tabloid Jungle.
Jimmy Jam w wywiadzie w 1995 roku wyjawił, iż Tabloid Junkie pierwotnie była jednym z 7 propozycji rytmu do Scream, które wraz z Terry Lewisem przygotował dla Michaela.
Piosenka jest kolejną reakcją Michaela, po Leave Me Alone, Why You Wanna Trip On Me (a później jeszcze Privacy) na atakujące go media. We wstępie do utworu pojawiają się fragmenty dziennikarskie odwołujące się do plotek o nim- jeszcze z lat osiemdziesiątych.
Początek niechęci Michaela do mediów jednak pojawił się przed wydaniem albumu Thriller.
Z książki La Toyi:



Piosenka odnosi się też do sytuacji po sierpniu 1993 roku, kiedy Michael po raz pierwszy według prokuratora T. Sneddona, stał się podejrzanym o molestowanie nieletniego. Prasa wtedy zaczęła posługiwać się niesprawdzonymi wiadomościami, by forować wyroki na Michaelu. Z art. Mary A. Fischer:
Michael wielokrotnie w swoich publicznych wypowiedziach wyrażał swój protest wobec mediów.
Tabloid Junkie to piosenka z kategorii pop-funk, bliska nurtowi New Jack Swing. Michael śpiewa w szybkim tempie. Nagranie skomponowane jest w tonacji Gb dur, w zwyczajnym tempie, z ciężkim beatem. Wokal MJ obejmuje zakres między Cb4 a Bb7. Tempo piosenki średnie- 111 beatów na minutę.
Piosenka zebrała pozytywne komentarze od muzycznych krytyków. Wybrane cytaty: Tabloid Junkie, jak i Scream to dwie prace Jama i Lewisa które pracują w pełni, (...) giętki głos Jacksona jest uchwycony w potężnych brzmieniach funk- rocka (J. Huner, Rolling Stone), Jedna z dwóch najlepszych kompozycji na płycie (Robert Christgau); Tabloid Junkie jest najbliższa transcendencji niż cokolwiek inne na albumie, a refren jest najbardziej chwytliwym, nośnym refrenem Michaela od lat (David Browne, Entertainment Weekly), Piosenka przywraca szacunek Jacksonowi uzyskany kiedyś dzięki Billie Jean (Deepika Reedy, The Daily Collegian).
Utwór nie ukazał się na singlu, Michael przed kamerami ani na koncercie w całości nigdy nie wykonał tej piosenki na żywo. W wywiadzie dla Diane Sawyer w 1995 roku wykonał fragment beatboxingu, który pojawia się w Tabloid Junkie.

[Reporter]
In the news today from the strange an weird fact file
Singer Michael Jackson sleeps in an oxygene chamber
The singer says that the hyperbaric chamber has the benefits...
(Overlapping voices)
Speculate to break the one you hate
Circulate the lie you confiscate
Assassinate and mutilate
As the hounding media in hysteria
Who's the next for you to resurrect
JFK exposed the CIA
Truth be told the grassy knoll
As the blackmail story in all your glory
It's slander
You say it's not a sword
But with your pen you torture men
You'd crucify the Lord
And you don't have to read it, read it
And you don't have to eat it, eat it
To buy it is to feed it, feed it
So why do we keep foolin' ourselves
Just because you read it in a magazine
Or see it on the TV screen
Don't make it factual
Though everybody wants to read all about it
Just because you read it in a magazine
Or see it on the TV screen
Don't make it factual, actual
They say he's homosexual
In the hood
Frame him if you could
Shoot to kill
To blame him if you will
If he dies sympathize
Such false witnesses
Damn self righteousness
In the black
Stab me in the back
In the face
To lie and shame the race
Heroine and Marilyn
As the headline stories of
All your glory
It's slander
With the words you use
You're a parasite in black and white
Do anything for news
And you don't go and buy it, buy it
And they won't glorify it, 'fy it
To read it sanctifies it, 'fies it
Then why do we keep foolin' ourselves
Just because you read it in a magazine
Or see it on the TV screen
Don't make it factual
Everybody wants to read all about it
Just because you read it in a magazine
Or see it on the TV screen
Don't make it factual
See, but everybody wants to believe all about it
Just because you read it in a magazine
Or see it on the TV screen
Don't make it factual
See, but everybody wants to believe all about it
Just because you read it in a magazine
Or see it on the TV screen
Don't make it factual, actual
She's blonde and she's bisexual
Scandal
With the words you use
You're a parasite in black and white
Do anything for news
And you don't go and buy it, buy it
And they won't glorify it, 'fy it
To read it sanctifies it, 'fies it
Why do we keep foolin' ourselves
Slander
You say it's not a sin
But with your pen you torture men
Then why do we keep foolin' ourselves
Just because you read it in a magazine
Or see it on the TV screen
Don't make it factual
Though everybody wants to read all about it
Just because you read it in a magazine
Or see it on the TV screen
Don't make it factual
See, but everybody wants to read all about it
Just because you read it in a magazine
Or see it on the TV screen
Don't make it factual
Just because you read it in a magazine
Or see it on the TV screen
Don't make it factual
Just because you read it in a magazine
Or see it on the TV screen
Don't make it factual, actual
You're so damn disrespectable
Tabloidoholik
tłum. ioreta/kaem
[Reporter]
Dziś w wiadomościach coś niespotykanego i dziwacznego:
Piosenkarz Michael Jackson sypia w komorze tlenowej. Piosenkarz podaje, że ten zdrowotny sarkofag pomaga...
(Nałożone na siebie głosy)
Spekulujecie, żeby złamać tego, kogo nienawidzicie
Rozprowadzacie kłamstwa, które sami tworzycie
Polujecie i okaleczacie
Jak polujące media w histerii
Kogo następnego wskrzesicie dla waszych potrzeb?
JFK zdemaskował CIA
Prawda objawiona przez trawiaste wzgórze
Jako szantaż ku waszej chwale
To oszczerstwo
Mówicie że to nie miecz
Ale swoimi piórami torturujecie ludzi
Ukrzyżowalibyście Boga
I nie musisz tego czytać
I nie musisz tym się żywić
Ale kupując, karmisz to
Więc dlaczego ogłupiamy się?
To, że przeczytasz coś w gazecie
Albo zobaczysz w telewizji
Nie czyni tego prawdą
Choć wszyscy chcą o tym czytać jak najwięcej
To, że przeczytasz coś w gazecie
Albo zobaczysz w telewizji
Nie czyni tego prawdą, stanem faktycznym
Oni mówią, że jest homoseksualistą
W zgrai
Wrobilibyście go, gdyby tylko się dało
Strzelacie, by zabić
Obwiniacie go, gdy zechcecie
Jeśli umrze, współczujecie
Fałszywi świadkowie
Cholerne przekonanie o swojej racji
W czerni
Dźgnij mnie w plecy
W twarz
Kłam i obrażaj rasę
Heroina i Marilyn
Bo liczy się historia na okładkę
Ku waszej chwale
To oszczerstwo
Przez słowa, których używacie
Jesteście pasożytami w czerni i bieli
Zrobicie wszystko dla newsu
I nie musisz tego kupować
A oni nie będą tego czcić
Nakład uświęca środki
Więc dlaczego tak się ogłupiamy?
To, że przeczytasz coś w gazecie
Albo zobaczysz w telewizji
Nie czyni tego prawdą
Choć wszyscy chcą o tym czytać jak najwięcej
To, że przeczytasz coś w gazecie
Albo zobaczysz w telewizji
Nie czyni tego prawdą
Wszyscy chcą o tym czytać jak najwięcej
To, że przeczytasz coś w gazecie
Albo zobaczysz w telewizji
Nie czyni tego prawdą
Choć wszyscy chcą o tym czytać jak najwięcej
To, że przeczytasz coś w gazecie
Albo zobaczysz w telewizji
Nie czyni tego prawdą, stanem faktycznym
Jest blondynką i jest biseksualna
Skandal
Przez słowa, których używacie
Jesteście pasożytami w czerni i bieli
Zrobicie wszystko dla newsu
I nie pójdziesz i nie kupisz tego
A oni nie będą tego podziwiać
Nakład uświęca środki
Dlaczego siebie ogłupiamy?
Oszczerstwo
Mówisz, że to nie grzech
Ale swoim piórem torturujesz ludzi
Więc dlaczego siebie ogłupiamy?
To, że przeczytasz coś w gazecie
Albo zobaczysz w telewizji
Nie czyni tego prawdą
Choć wszyscy chcą o tym czytać jak najwięcej
To, że przeczytasz coś w gazecie
Albo zobaczysz w telewizji
Nie czyni tego prawdą
Patrz, wszyscy chcą o tym czytać jak najwięcej
To, że przeczytasz coś w gazecie
Albo zobaczysz w telewizji
Nie czyni tego prawdą
To, że przeczytasz coś w gazecie
Albo zobaczysz w telewizji
Nie czyni tego prawdą
To, że przeczytasz coś w gazecie
Albo zobaczysz w telewizji
Nie czyni tego prawdą, stanem faktycznym
Jesteście piekielnie bez szacunku
Read into the lyrics!
aeval- dzięki za poprawkę w tłumaczeniu.
Michael był perfekcjonistą. Nigdy nie jestem z siebie zadowolony- to jego słowa. Nie pozwalał na zobaczenie/usłyszenie czegokolwiek dopóki, dopóty sam nie był tego 100% pewny. W związku z tym mamy tylko 1 koncertowe DVD i płytę średnio raz na 5 lat. Ale mamy też człowieka, który miał problem w byciu spontanicznym. I kiedy taki miał być, gubił się. Choćby w intymnych związkach z innymi ludźmi. Albo ufał ślepo albo był wręcz obsesyjnie nieufny.
Myślę że przed śmiercią, w ostatniej dekadzie Michael wychodził na prostą. Wreszcie oczyścił się z zarzutów. I miał inne podejście do siebie. To przecież Janet przywołała wypowiedź Michaela do niej skierowaną, by cieszyła się tym co już osiągnęła; by umiała być z siebie zadowolona i nie parła tak bardzo na przeskakiwanie samej siebie. Coś się zmieniało na dobre. A coś innego nie.
Aniu, MusicNotes.com. Alfred Publishing Co. Inc.cicha pisze:Kto Ci pomaga robić takie muzyczne analizy?
Tekst tygodnia:
Tabloid Junkie
Album: HIStory (1995)
Autor piosenki: Michael Jackson, Jimmy Jam (James Harris III) i Terry Lewis
Posłuchaj na YT
Trochę historii:
Niedużo brakowało, by utwór miał tytuł Tabloid Jungle.
Jimmy Jam w wywiadzie w 1995 roku wyjawił, iż Tabloid Junkie pierwotnie była jednym z 7 propozycji rytmu do Scream, które wraz z Terry Lewisem przygotował dla Michaela.
Piosenka jest kolejną reakcją Michaela, po Leave Me Alone, Why You Wanna Trip On Me (a później jeszcze Privacy) na atakujące go media. We wstępie do utworu pojawiają się fragmenty dziennikarskie odwołujące się do plotek o nim- jeszcze z lat osiemdziesiątych.
Początek niechęci Michaela do mediów jednak pojawił się przed wydaniem albumu Thriller.
Z książki La Toyi:



Piosenka odnosi się też do sytuacji po sierpniu 1993 roku, kiedy Michael po raz pierwszy według prokuratora T. Sneddona, stał się podejrzanym o molestowanie nieletniego. Prasa wtedy zaczęła posługiwać się niesprawdzonymi wiadomościami, by forować wyroki na Michaelu. Z art. Mary A. Fischer:
Więcej tu.W ciągu dwudziestu czterech godzin Jackson był główną sensacją w siedemdziesięciu trzech dziennikach telewizyjnych w samym tylko rejonie Los Angeles i na pierwszych stronach wszystkich brytyjskich gazet. Historia została nagłośniona w bezprecedensowy sposób. Wykorzystywano nie potwierdzone doniesienia, a granica między brukowcami a poważną prasą zupełnie się zatarła. Ciężar zarzutów przeciwko Jacksonowi nie znano do 25 sierpnia, kiedy to jakiś pracownik Wydziału do Spraw Nieletnich bezprawnie przekazał kopię protokołu zgłoszenia przestępstwa Diane Dimond z programu "Hard Copy". Po kilku godzinach biuro pewnej brytyjskiej agencji informacyjnej w Los Angeles również otrzymało ten protokół i zaczęło go sprzedawać wszystkim dziennikarzom skłonnym zapłacić siedemset pięćdziesiąt dolarów. Następnego dnia cały świat poznał obrazowe szczegóły. Kiedy leżeli obok siebie w łóżku, pan Jackson wsunął dłoń w spodenki chłopca - zanotował pracownik społeczny od tego momentu o Jacksonie wolno już było mówić i pisać wszystko.
Michael wielokrotnie w swoich publicznych wypowiedziach wyrażał swój protest wobec mediów.
Tabloid Junkie to piosenka z kategorii pop-funk, bliska nurtowi New Jack Swing. Michael śpiewa w szybkim tempie. Nagranie skomponowane jest w tonacji Gb dur, w zwyczajnym tempie, z ciężkim beatem. Wokal MJ obejmuje zakres między Cb4 a Bb7. Tempo piosenki średnie- 111 beatów na minutę.
Piosenka zebrała pozytywne komentarze od muzycznych krytyków. Wybrane cytaty: Tabloid Junkie, jak i Scream to dwie prace Jama i Lewisa które pracują w pełni, (...) giętki głos Jacksona jest uchwycony w potężnych brzmieniach funk- rocka (J. Huner, Rolling Stone), Jedna z dwóch najlepszych kompozycji na płycie (Robert Christgau); Tabloid Junkie jest najbliższa transcendencji niż cokolwiek inne na albumie, a refren jest najbardziej chwytliwym, nośnym refrenem Michaela od lat (David Browne, Entertainment Weekly), Piosenka przywraca szacunek Jacksonowi uzyskany kiedyś dzięki Billie Jean (Deepika Reedy, The Daily Collegian).
Utwór nie ukazał się na singlu, Michael przed kamerami ani na koncercie w całości nigdy nie wykonał tej piosenki na żywo. W wywiadzie dla Diane Sawyer w 1995 roku wykonał fragment beatboxingu, który pojawia się w Tabloid Junkie.

[Reporter]
In the news today from the strange an weird fact file
Singer Michael Jackson sleeps in an oxygene chamber
The singer says that the hyperbaric chamber has the benefits...
(Overlapping voices)
Speculate to break the one you hate
Circulate the lie you confiscate
Assassinate and mutilate
As the hounding media in hysteria
Who's the next for you to resurrect
JFK exposed the CIA
Truth be told the grassy knoll
As the blackmail story in all your glory
It's slander
You say it's not a sword
But with your pen you torture men
You'd crucify the Lord
And you don't have to read it, read it
And you don't have to eat it, eat it
To buy it is to feed it, feed it
So why do we keep foolin' ourselves
Just because you read it in a magazine
Or see it on the TV screen
Don't make it factual
Though everybody wants to read all about it
Just because you read it in a magazine
Or see it on the TV screen
Don't make it factual, actual
They say he's homosexual
In the hood
Frame him if you could
Shoot to kill
To blame him if you will
If he dies sympathize
Such false witnesses
Damn self righteousness
In the black
Stab me in the back
In the face
To lie and shame the race
Heroine and Marilyn
As the headline stories of
All your glory
It's slander
With the words you use
You're a parasite in black and white
Do anything for news
And you don't go and buy it, buy it
And they won't glorify it, 'fy it
To read it sanctifies it, 'fies it
Then why do we keep foolin' ourselves
Just because you read it in a magazine
Or see it on the TV screen
Don't make it factual
Everybody wants to read all about it
Just because you read it in a magazine
Or see it on the TV screen
Don't make it factual
See, but everybody wants to believe all about it
Just because you read it in a magazine
Or see it on the TV screen
Don't make it factual
See, but everybody wants to believe all about it
Just because you read it in a magazine
Or see it on the TV screen
Don't make it factual, actual
She's blonde and she's bisexual
Scandal
With the words you use
You're a parasite in black and white
Do anything for news
And you don't go and buy it, buy it
And they won't glorify it, 'fy it
To read it sanctifies it, 'fies it
Why do we keep foolin' ourselves
Slander
You say it's not a sin
But with your pen you torture men
Then why do we keep foolin' ourselves
Just because you read it in a magazine
Or see it on the TV screen
Don't make it factual
Though everybody wants to read all about it
Just because you read it in a magazine
Or see it on the TV screen
Don't make it factual
See, but everybody wants to read all about it
Just because you read it in a magazine
Or see it on the TV screen
Don't make it factual
Just because you read it in a magazine
Or see it on the TV screen
Don't make it factual
Just because you read it in a magazine
Or see it on the TV screen
Don't make it factual, actual
You're so damn disrespectable
Tabloidoholik
tłum. ioreta/kaem
[Reporter]
Dziś w wiadomościach coś niespotykanego i dziwacznego:
Piosenkarz Michael Jackson sypia w komorze tlenowej. Piosenkarz podaje, że ten zdrowotny sarkofag pomaga...
(Nałożone na siebie głosy)
Spekulujecie, żeby złamać tego, kogo nienawidzicie
Rozprowadzacie kłamstwa, które sami tworzycie
Polujecie i okaleczacie
Jak polujące media w histerii
Kogo następnego wskrzesicie dla waszych potrzeb?
JFK zdemaskował CIA
Prawda objawiona przez trawiaste wzgórze
Jako szantaż ku waszej chwale
To oszczerstwo
Mówicie że to nie miecz
Ale swoimi piórami torturujecie ludzi
Ukrzyżowalibyście Boga
I nie musisz tego czytać
I nie musisz tym się żywić
Ale kupując, karmisz to
Więc dlaczego ogłupiamy się?
To, że przeczytasz coś w gazecie
Albo zobaczysz w telewizji
Nie czyni tego prawdą
Choć wszyscy chcą o tym czytać jak najwięcej
To, że przeczytasz coś w gazecie
Albo zobaczysz w telewizji
Nie czyni tego prawdą, stanem faktycznym
Oni mówią, że jest homoseksualistą
W zgrai
Wrobilibyście go, gdyby tylko się dało
Strzelacie, by zabić
Obwiniacie go, gdy zechcecie
Jeśli umrze, współczujecie
Fałszywi świadkowie
Cholerne przekonanie o swojej racji
W czerni
Dźgnij mnie w plecy
W twarz
Kłam i obrażaj rasę
Heroina i Marilyn
Bo liczy się historia na okładkę
Ku waszej chwale
To oszczerstwo
Przez słowa, których używacie
Jesteście pasożytami w czerni i bieli
Zrobicie wszystko dla newsu
I nie musisz tego kupować
A oni nie będą tego czcić
Nakład uświęca środki
Więc dlaczego tak się ogłupiamy?
To, że przeczytasz coś w gazecie
Albo zobaczysz w telewizji
Nie czyni tego prawdą
Choć wszyscy chcą o tym czytać jak najwięcej
To, że przeczytasz coś w gazecie
Albo zobaczysz w telewizji
Nie czyni tego prawdą
Wszyscy chcą o tym czytać jak najwięcej
To, że przeczytasz coś w gazecie
Albo zobaczysz w telewizji
Nie czyni tego prawdą
Choć wszyscy chcą o tym czytać jak najwięcej
To, że przeczytasz coś w gazecie
Albo zobaczysz w telewizji
Nie czyni tego prawdą, stanem faktycznym
Jest blondynką i jest biseksualna
Skandal
Przez słowa, których używacie
Jesteście pasożytami w czerni i bieli
Zrobicie wszystko dla newsu
I nie pójdziesz i nie kupisz tego
A oni nie będą tego podziwiać
Nakład uświęca środki
Dlaczego siebie ogłupiamy?
Oszczerstwo
Mówisz, że to nie grzech
Ale swoim piórem torturujesz ludzi
Więc dlaczego siebie ogłupiamy?
To, że przeczytasz coś w gazecie
Albo zobaczysz w telewizji
Nie czyni tego prawdą
Choć wszyscy chcą o tym czytać jak najwięcej
To, że przeczytasz coś w gazecie
Albo zobaczysz w telewizji
Nie czyni tego prawdą
Patrz, wszyscy chcą o tym czytać jak najwięcej
To, że przeczytasz coś w gazecie
Albo zobaczysz w telewizji
Nie czyni tego prawdą
To, że przeczytasz coś w gazecie
Albo zobaczysz w telewizji
Nie czyni tego prawdą
To, że przeczytasz coś w gazecie
Albo zobaczysz w telewizji
Nie czyni tego prawdą, stanem faktycznym
Jesteście piekielnie bez szacunku
Read into the lyrics!
aeval- dzięki za poprawkę w tłumaczeniu.
Ostatnio zmieniony ndz, 17 paź 2010, 11:00 przez kaem, łącznie zmieniany 1 raz.
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Zacznę tak przekornie...
Jak wygląda ciężka praca „dziennikarza” tabloidów i w jaki sposób „tworzy się” gorące newsy można sprawdzić tutaj (zwłaszcza od 1:08).
Głębsze przemyślenia w późniejszym terminie.
Jak wygląda ciężka praca „dziennikarza” tabloidów i w jaki sposób „tworzy się” gorące newsy można sprawdzić tutaj (zwłaszcza od 1:08).
Głębsze przemyślenia w późniejszym terminie.
People say I’m crazy
Doing what I’m doing
Watching the wheels - John Lennon
Doing what I’m doing
Watching the wheels - John Lennon
- marcinokor
- Posty: 897
- Rejestracja: śr, 31 mar 2010, 17:07
- Lokalizacja: Ustroń
Kocham to!!! Za każdym razem, gdy to słyszę mam ochotę pójść do tych wszystkich "dziennikarzy" którzy tak oczernili MJ i tak ich objechać, że schowali by sie pod łóżko. Nie mogę sie powstrzymać żeby nie wyśpiewać refrenu. Po prostu jest to moja ulubiona piosenka Michaela na temat okrucieństwa mediów.

Ja tak na przekór napiszę że nie ma podaży gdy nie ma popytu.
To jak z prostytutkami...opluwamy je a one wciąż mają klientów.
Dlaczego takie serwisy jak pudelek czy kozaczek mają poczytność?
Dlaczego takie gazety jak Fakt całkiem nieźle się sprzedają?
czy w naturze ludzkiej nie ma czegoś takiego jak skłonność do plotkowania?
Czy gdy widzimy że komuś jest gorzej nie czujemy się lepiej? Bogaty a ma przerąbane???
Czy skandalem lepiej nie robi się kariery?
Muzyka to nie sama muzyka ale produkt opakowany w mnóstwo papierków.Już nie wystarczy mikrofon, scena i jedno światło.
Dlaczego ma sens bycie pewnego grona ludzi którzy są sławni z powodów że są sławni??? celebryci tzw.?
W latach 80tych 90tych nie było u nas takiego apogeum które zalało nas wraz z nowym ustrojem zza granicy. To co za teraz „shit” jest w gazetach i portalach przechodzi ludzkie pojęcie.Ludzie przyzwyczajeni że w tv i gazetach piszą prawdę kupują te zgrabne kłamstewka. Minie jeszcze trochę czasu zanim złapią że to kraina fantasy granie na uczuciach i emocjach żeby tylko lepiej sprzedać produkt.
I na koniec..... nie rozumiem czemu z Michaela zrobili „chłopca do bicia” ale z tego co się przyznał na początku sam nakręcał takie kity do prasy i robił z siebie obraz mega gwiazdy z kosmosu. Gratuluje Panom od PR.
no dobra a na koniec to co piszą o Michaelu to mnie boli bo jestem związana z nim emocjonalnie ale to co piszą o innych to już mi zwisa
ps anja dzięki za linka oplułam się kawą ze śmiechu
To jak z prostytutkami...opluwamy je a one wciąż mają klientów.

Dlaczego takie serwisy jak pudelek czy kozaczek mają poczytność?
Dlaczego takie gazety jak Fakt całkiem nieźle się sprzedają?
czy w naturze ludzkiej nie ma czegoś takiego jak skłonność do plotkowania?
Czy gdy widzimy że komuś jest gorzej nie czujemy się lepiej? Bogaty a ma przerąbane???

Czy skandalem lepiej nie robi się kariery?
Muzyka to nie sama muzyka ale produkt opakowany w mnóstwo papierków.Już nie wystarczy mikrofon, scena i jedno światło.
Dlaczego ma sens bycie pewnego grona ludzi którzy są sławni z powodów że są sławni??? celebryci tzw.?
W latach 80tych 90tych nie było u nas takiego apogeum które zalało nas wraz z nowym ustrojem zza granicy. To co za teraz „shit” jest w gazetach i portalach przechodzi ludzkie pojęcie.Ludzie przyzwyczajeni że w tv i gazetach piszą prawdę kupują te zgrabne kłamstewka. Minie jeszcze trochę czasu zanim złapią że to kraina fantasy granie na uczuciach i emocjach żeby tylko lepiej sprzedać produkt.
I na koniec..... nie rozumiem czemu z Michaela zrobili „chłopca do bicia” ale z tego co się przyznał na początku sam nakręcał takie kity do prasy i robił z siebie obraz mega gwiazdy z kosmosu. Gratuluje Panom od PR.
no dobra a na koniec to co piszą o Michaelu to mnie boli bo jestem związana z nim emocjonalnie ale to co piszą o innych to już mi zwisa

ps anja dzięki za linka oplułam się kawą ze śmiechu

Człowieku, naucz się tańczyć, bo inaczej aniołowie w niebie nie będą wiedzieć, co z tobą zrobić - Św. Augustyn
Mnie nie zwisa!@neta pisze:no dobra a na koniec to co piszą o Michaelu to mnie boli bo jestem związana z nim emocjonalnie ale to co piszą o innych to już mi zwisa
Michael upominał się w swoich tekstach nie tylko o siebie.
Wiadomo, robił też głupoty, podejmował głupie decyzje, nie był bez winy kiedy nakręcał popyt dostarczając mediom razem z Frankiem Dileo plotki na swój temat .
Los jaki mu za to zgotowały te media był straszny. Nie miałabym nic przeciwko temu, żeby dostawał gorzkie połajanki jeśli sknocił coś w muzyce, ale w jego przypadku, życie osobiste przesłaniało wszystko- wpadki i sukcesy. Nieważne co zrobił i tak był Wacko Jacko.
Siła mediów jest olbrzymia. Oto przykład jak ludzie ulegają stereotypowi kreowanemu przez media. W ubiegłym tygodniu Robert Gawliński w wywiadzie dla Radia Zet zasugerował, że jego zdaniem Doda lansuje się dzięki chorobie Nergala. Gawliński swoją chorobę uznał za sprawę intymną i nie poszedł z nią do mediów, ale inne postaci z życia publicznego często stają się twarzami różnych kampanii prozdrowotnych i nikt nie wytyka ich palcami.
Nie wiem jaki cel przyświecał Dodzie, nie jestem jej zwolenniczką, ale to smutne. Okazało się, że nieważne co ona zrobi i tak dla wielu będzie pyskatą blondyną. To zdarzenie przypomniało mi historię Michaela.
Tabloidy to jedna sprawa, gorzej, że gazety i inne media uznawane powszechnie za wiarygodne robią to samo. Powód? Oczywiście kasa, bo złe wiadomości i plotki podnoszą sprzedaż.
Gdzieś zatarła się w naszych czasach granica między tym co wolno, co jeszcze mieści się w pojęciu zwykłej ludzkiej przyzwoitości, co jest uczciwe, a tym co nieuczciwe i jest przejawem miernoty i podłości. I powstaje taki kolaż medialny, gdzie rzeczowe informacje przyozdobione są plotkami. Pojawia się więc formuła mediów informacyjno-tabloidowych. Dla mnie to jest przerażające, bo jak zwykły odbiorca ma odróżnić co jest prawdą a co fikcją. Powoli uczymy się, jak pisała @neta, że to co znajduje się w prasie kolorowej trzeba traktować z dystansem, a co z mediami informacyjnymi? One też się już zeszmaciły w pogoni za odbiorcą.
Swego czasu Zbigniew Hołdys powiedział:
„Podczas procesu „Gazeta Wyborcza”, czyli nie tabloid, a jeden z najpotężniejszych polskich dzienników społeczno-politycznych, wydała werdykt: zamieściła wielkie zdjęcie Michaela Jacksona i wielki podpis, stworzony najgrubszą i najbardziej rzucającą się w oczy czcionką, na pierwszej stronie „Hańba króla”. A potem uniewinnili Michaela. Gazeta nigdy nie napisała o tym, że się pomyliła i wydała wyrok na niewinnego człowieka. To nie są tabloidy. To była powszechna opinia. Miałem o to do „Gazety Wyborczej” ogromny żal. Gazeta wydała werdykt. Gazeta, która robi tyle akcji społecznych, walczy o to, żeby młodzi ludzie nie poszli złą drogą, żeby małżeństwa się nie rozpadały, żeby rodzić po ludzku, nagle, podczas okresu pogardy wobec jednego z najwybitniejszych artystów świata, poddała się właśnie Pudlowi czy innym tego typu portalom”.
Cały wywiad dla zainteresowanych tutaj.
Hołdys przez wielu traktowany jest jak oszołom, ale dzięki swojej bezkompromisowości przekazuje często bardzo trafne spostrzeżenia, choć pewnie czasem też się myli jak każdy. Skoro otwarcie krytykuje media, różni pismacy dorabiają mu gębę.
A przecież Hołdys nie bronił ślepo Michaela, miał argumenty. Kiedy pojawiły się oskarżenie Polańskiego o gwałt, nie poparł reżysera twierdząc, że uciekł on przed procesem sądowym.
Chciałbym przytoczyć jeszcze jedną wypowiedź pana Zbyszka Hołdysa, w której mówi o zaszczuciu Michaela przez media (od 2:53).
Dobrze, że są ludzie wypowiadający otwarcie wojnę takim mediom. Może czasami dotrze do odbiorców tej medialnej papki, że dają sobą manipulować.
I jeszcze jedna kwestia tak mi się nasunęła.
Niektórzy krytykują tabloidy, a na plotkarskie portale internetowe przymykają oko. To jest dopiero zmora naszych czasów. Info rozchodzi się błyskawicznie i ma większą siłę rażenie. Raz bo większy zasięg, a dwa, bo odbiorcami są głównie bardzo młodzi ludzie, którzy jeszcze nie potrafią dobrze ocenić szkód jakie te plotki czynią.
Za dowód niech posłużą utarczki pojawiające się czasami nawet na forum, szczególnie w temacie o dzieciach Michaela.
Userzy nie widzą niczego złego w propagowaniu plotkarskich treści, przesyłaniu sobie linków, zdjęć na priv, jeśli regulamin zabrania umieszczania ich na forum. Tłumaczenia, że to i tak krąży w sieci są wyrazem tego, że nie mają niektórzy żadnego poczucia winy, wstydu, że podglądają (przy świadkach) życie innych ludzi przez dziurkę od klucza tym samym zwiększając popyt na takie bzdurne wiadomości.
MIchael Jackson pisze:I nie musisz tym się żywić
Ale kupując, karmisz to
Więc dlaczego ogłupiamy się?
Faktem jest, że w tekście Tabloid Junkie nie ma mowy o pudelkopodobnych portalach internetowych, ale w latach 90-tych, kiedy została wydana płyta HIStory takie portale dopiero raczkowały.
Nie jestem bez winy. Zdarza się, że przeczytam coś plotkarskiego, ale z tego powodu czuję dyskomfort i jest mi zwyczajnie wstyd, że moje "ciekawstwo" zwyciężyło. Ciekawość to dobra cecha, ale wścibstwo jest brzydkie.
Kilka lat temu wkurzona jakimś bzdurnym artykułem (dzisiaj już nawet nie pamiętam kogo dotyczył), powzięłam postanowienie i nie kupuję kolorowej/czarnej prasy. Nie karmię kłamców. Tyle mogę zrobić od siebie.
Doświadczyłam tego na własnej skórze. Zdarza mi się z racji wykonywanej pracy udzielać wywiadów do prasy i telewizji. Staram się odmawiać, bo niejednokrotnie publikowane były zdania wyrwane z kontekstu, przekręcone fakty, zmienione nazwiska.Michael Jackson pisze:To, że przeczytasz coś w gazecie
Albo zobaczysz w telewizji
Nie czyni tego prawdą
Puentą niech będą słowa Hołdysa z wywiadu przytaczanego wyżej.Michael Jackson pisze:Obwiniacie go, gdy zechcecie
Jeśli umrze, współczujecie
Fałszywi świadkowie
„Najbardziej przykrym momentem wczorajszego dnia, i najmniej smacznym, było to, że wiadomość o śmierci Jacksona jako pierwszy podał amerykański portal tmz.com, który jest najbardziej nikczemną formą pudelka na świecie. To jest portal, który niszczył Jacksona, gnoił, wyłapywał jego fotografie i opisywał te wydarzenia z lubością”.
Chyba niechcący (sądząc po długości) wyszedł mi post życia


People say I’m crazy
Doing what I’m doing
Watching the wheels - John Lennon
Doing what I’m doing
Watching the wheels - John Lennon