O rety rety, tego typu teksty należą do moich ulubionych. Każde słowo, każda myśl sprawia, że coś mi się iskrzy radośnie w umyśle.
Niektórzy wiedzą, że na studiach podczas zajęć z filozofii odkryłam Filozofa Mojego Życia, po czym z właściwą sobie skleroza do nazwisk - zapomniałam jego nazwiska. Wciąż go szukam.
Ale w tym wierszu Michaela węszę mojego filozofa. Trop już nieco zwietrzał, ale puściłam psy gończe z wodzy fantazji i zabrałam się metodycznie do poszukiwań. Podobno jestem egzystencjalistką zatem to był mój punkt wyjścia.
wikipedia wrote:Egzystencjalizm istnieje w wersji teistycznej oraz ateistycznej. W obu przypadkach jego ideą jest przekonanie, że człowiek, jako jedyny z wszystkich bytów ma bezpośredni wpływ na to kim jest i dokonując niezależnych wyborów wyraża swoją wolność. Wg egzystencjalizmu ludzie są na tę wolność wręcz skazani, jest ona atrybutem człowieczeństwa.
A tymczasem...
MJ wrote:Stop this agony of wishing
Play it out
Don't think, don't hesitate
Curving back within yourself
Just create...just create
Po wczytaniu się nieco w temat i zrobieniu miliona zakładek (no..ok, tylko ośmiu) jestem bliższa o kolejny krok w odnalezieniu Mojego Filozofa. Jestem niemal na 100% pewna, że zaczyna się na literkę "H".
Kandydat numer jeden -
Heidegger. Pierwsza połowa XX wieku. Wspierał nazistów co mnie trochę niepokoi jako jego potencjalną fankę, ale trudno. Szybko mu przeszło.
Martin Heiddeger wrote:Artysta jest źródłem dzieła. Dzieło jest źródłem artysty.
Martin Heiddeger wrote:Sztuka to uruchamianie prawdy.
wikipedia wrote:Jądro filozofii Heideggera stanowi problem Bycia (Sein). Podczas gdy tradycyjna ontologia koncentrowała swoje wysiłki wokół bytu, dla Heideggera kluczowym zagadnieniem pomijanym właściwie przez dotychczasową filozofię jest kwestia Bycia tegoż Bytu.
I ta cała wyliczanka u Michaela:
Jestem..., rozbicie bytu na cząsteczki.
Jestem poszukiwaczem, poszukiwaniem, poszukiwanym, jedno wynika z drugiego, miesza się stanowiąc jednolita całość i zaprzeczenie siebie zarazem.
Nie ma tu jednak żadnego punktu oparcia dla człowieka. Tkwi się w jakimś zawieszeniu, w niedającej się wytłumaczyć samotności. Tak właśnie zawsze rozumiałam samotność, o której wspominał Michael - na poziomie egzystencjalnym. Z tego właśnie wynika moje własne poczucie osamotnienia, które na szczęście ""bywa, a nie "jest". Rozwój bez końca, bez jednoznacznie określonego celu, dochodząc do punktu A, już widzę punkt B, i to on jest nowym celem. Zbliżając się do owego celu A jestem kimś innym niż ta osoba, która tylko o nim marzyła. Teraz jestem osoba marzącą o celu B. Albo raczej "bywam". Aby uchronić się przed tym
MJ wrote:I am the craze
jestem entuzjastką spisywania sobie celów na kartce i ich skreślania.
Kandydat numer dwa:
Hegel. Lata `30 XX wieku. Twórca klasycznego systemu idealistycznego. I znowu Niemiec. Najwyraźniej mnie pociąga ten ordung...
wikipedia wrote:Podstawową kategorią filozofii Hegla jest duch (świadomość), który wyobcowuje się i ponownie się jedna ze sobą. Poprzez filozofię duch poznaje samego siebie jako podmiot i jako substancję.
MJ wrote:I appear and disappear
Playing hide-and-seek
In the twinkling of an eye
Jak dla mnie toto jest piękne zdanie, czy chodzi o reinkarnację, wspomnianą przez kaema? O świadomość, która odradza się w kolejnych wcieleniach po krótkim, jak na wieczność, okresie niebytu? Dusza, która reinkarnuje, faktycznie nie zna poczucia czasu. Uznając jej istnienie w jakiś intuicyjny sposób można uznać, iż ci co już od nas odeszli, będą żyli w przyszłości. Jednak ta przyszłość kiedyś dla kogoś będzie teraźniejszością, zatem zbliżamy się do jednej z moich ulubionych myśli - ci, co nie żyją, żyją w przeszłości, w przyszłości równocześnie. My, którzy żyjemy, żyjemy też równolegle w przeszłości i przyszłości. My - mam na myśli energię. O, tę:
MJ wrote:This body of mine
Is a flux of energy
Tak sobie czasem tłumaczę niezrozumiale sny, jeśli przypominają mi scenariusz godny Lyncha. Może to śni się nie mnie tu teraz, tylko mnie kiedyś? Może to jakieś nierozwiązane problemy sprzed tysiąca lat. Albo jakieś mniej lub bardziej ważne proroctwo?
MJ wrote:I am the Primeval Self
In you and I
We mnie i w Tobie. Coś sprzed wieków. Coś dla nas wspólnego.
Nie mam już od dawna żadnej babci, żadnego dziadka. Ale oni ożywają za każdym razem, kiedy zrobię coś dla nich właściwego. Żyją w lekko spalonym cieście ze śliwkami, przesłodzonej herbacie, przejmowaniem się na zapas, w absurdalnym poczuciu humoru. Żyją w moich ambicjach, obietnicach, marzeniach. I czasem na dachu wszechświata załamują może ręce, żebym zajęła się przyziemnymi sprawami, i powiedziała wprost "kocham" tym, których kocham, bo same "dobre myśli" czasem nie wystarczą. A może wystarczą? W sumie sama nie wiem, na ile te prastare dusze w nas są kumate, na ile wychwytują subtelności, a na ile trzeba z nimi łopatologicznie.
Tymczasem, kandydat trzeci -
Hume. Wiek XVIII, Anglik, a Szkot z pochodzenia.
wikipedia wrote:W swojej teorii poznania, Hume poddał też krytyce podmiot poznający. Tak samo jak w przypadku idei związku przyczynowego musi być jakaś impresja, na podstawie której powstała idea. Oczywiście w rzeczywistości zewnętrznej nie ma takiej impresji, więc trzeba jej szukać w umyśle. W umyśle jednak znajdują się tylko pojedyncze, niczym nie związane impresje i idee:
"W związku z działaniami umysłu warto zwrócić uwagę na fakt, że chociaż uobecniają się nam one w najbliższy sposób, to kiedy stają się przedmiotem naszej refleksji wydają się niejasne; nasz wzrok nie potrafi odnaleźć linii i granic, które je wyróżniają i dzielą. Przedmioty te są zbyt zmienne, by pozostawać zbyt długo w jednym aspekcie czy sytuacji i trzeba je ująć bezpośrednio".
Nie ma jednej, stałej impresji, która byłaby podstawą idei „ja", co znaczy, że podmiot nie istnieje obiektywnie jako jedna całość.
Jeśli, powiedzmy, nie istnieje obiektywnie jako jedna całość, to niby co? Rozumiem, że istnieję w sposób rozproszony, subiektywny, jako milion wrażeń, emocji, myśli. Myśli są nieśmiertelne.
MJ wrote:Immortality's my game
From Bliss I came
In Bliss I am sustained
Tak, wiem. Na podstawie własnych skojarzeń poddałam luźnej analizie wyrwane z kontekstu idee filozoficzne, aby za ich pośrednictwem zanalizować wybrane fragmenty utworu Michaela. Zwolennicy trzymania się ściśle tekstu nie będą zachwyceni... Za to ja też mam już jakiś post życia w tym temacie.
A na koniec:
MJ wrote:Join me in my dance
Please join me now
If you forget yourself
You'll never know how
This game is played
In the ocean bed of Eternity
Optymistyczne to takie, prawda? Join me in my dance. Pogrąż się ze mną w tym szaleństwie. To jakieś takie mało egzystencjalne chyba. Może to nie w tym nurcie filozoficznym mam upatrywać Mego Filozofa Życia? Oh nie. A tak dobrze mi szło...