Strona 1 z 24
Jak sen stał się rzeczywistością.. (fan fick)
: sob, 20 mar 2010, 22:53
autor: DirtyLily
Dzisiaj ja chcialabym się z wami podzielić moją twórczością... :) Otóż już jakiś czas temu zaczęłam pisać historię o fikcyjnych losach Michaela, o tym jak mogloby ułożyć się jego życie, jaki mógłby być szczęśliwy mając kogoś kochającego u swego boku... Chciałam też aby tak historia miała przesłanie, o tym, że warto dążyć do spełnienia swoich marzeń. Bo każde marzenie ma szanse się spełnić jeśli tylko w to uwierzymy... :)
Proszę was o ocenę tego opowiadania, powiedzcie co o nim myślicie. Czy chcielibyście poznać dalsze losy bohaterów, czy uważacie, że to beznadziejny pomysł :) Wrzucam dłuuugi kawałek :)
Gdy się obudziłam za oknem stało w pełni, piękne czerwcowe słońce. Dzień zapowiadał się wspaniale. Od dzisiaj wszystko się zmieni. Wczoraj odebraliśmy świadectwa maturalne. Razem z klasą poszliśmy do baru żeby uczcić zdane matury. W mojej klasie wszyscy zdali. Mimo, że przeczuwaliśmy, że zdamy jednak każdy się jakoś stresował przed otrzymaniem świadectwa. Z napięciem czekaliśmy na wyniki. Trochę się rozczarowałam wynikami angielskiego. Dzięki bratu ten język naprawdę umiałam bardzo dobrze a wynik był raczej słaby. Ale nie ważne. Najważniejsze, że mam to już za sobą. A od dzisiaj trzeba zająć się kilkoma priorytetowymi sprawami: załatwiać studia, szukać pracy i szykować się do wyjazdu! Jak dobrze pójdzie to już po powrocie z USA pójdę do swojej pierwszej pracy w życiu. Boję się... ale na razie nie będę sobie tym zaprzątać głowy. Przede mną wspaniały pobyt w Los Angeles i koncert na który tak długo czekałam! Razem z trzema koleżankami z liceum już za dwa tygodnie lecimy na koncert, co kosztowało nas mnóstwo pieniędzy i innego rodzaju wysiłków, czyt. Przekonanie rodziców! Ale opłacało się. Zdane matury potwierdziły w pewien sposób naszą „dorosłość” i odpowiedzialność. Więc rodzice potwierdzili zgody na wyjazd. Zresztą kupione już były i bilety na koncert i bilety na samolot.
No pora wstać z łóżka. Odpalam laptopa włączam moją ulubioną muzykę i mogę się szykować do wyjścia. Biorę prysznic a z głośników dobiega ten cudowny głos, który zawładnął moim sercem. Podchodzę do lusterka w łazience i szczotkuje włosy. Podchodzę do szafy i moje spojrzenie samo wędruje na laptopa z tapety, którego patrzy na mnie sam Król, Król Popu. Najwspanialszy facet na Świecie! Ma cudowny głos, wygląda jak młody Bóg, ubiera się jak prawdziwy Król. Heh.... no jednym słowem CUDOWNY! Jestem uzależniona od jego muzyki i od niego. Słyszę z głośnika „music, music and me”.. miał dosłownie kilka lat gdy to śpiewał a już wtedy był cudowny. Otrząsam się z marzeń o Królu i szykuję się dalej. Wyciągam z szafy białą koszulkę z krótkim rękawkiem, jeansową spódnice i czarne szpilki. Włosy zostawiam rozpuszczone, zakładając tylko cieniutką czarną opaskę. No... może być. Chętnie bym jeszcze posłuchała tego cudownego głosu ale musze już wychodzić. Przesyłam buziaka, facetowi na tapecie i zamykam kompa. W głowie nadal rozbrzmiewa jego głos. Schodzę na śniadanie.
..... (pominę kilka stron) .....
-Cześć Mike, jak się spało?
-Cześć Bobby, tak sobie. Ostatnio jakoś nie mogę sobie znaleźć miejsca.
-Chyba pora sobie znaleźć dziewczynę
-Bardzo śmieszne, mówisz tak jakby to była sprawa typu- idę do sklepu wybieram sobie jakąś ładną pannę i już.
-Właściwie w twoim przypadku to się nie mija zbyt mocno z prawdą. Wystarczy na koncercie wybrać sobie jakąś pannę i jest twoja.
-Bobby, proszę Cię... ty naprawdę nie wiesz o co mi chodzi czy udajesz głupiego?
-Wiem... współczuję ci szczerze. Bo naprawdę będziesz miał ciężko znaleźć fajną dziewczynę, która cie pokocha za to jaki jesteś a nie za kasę i sławę.
-Wiem.... wiesz co, nie rozmawiajmy już o tym. Idę pod prysznic. Możesz powiedzieć żeby mi przygotowali śniadanie. Może jajecznice i bekon. Tak....
-Spoko.
Stanąłem przed lustrem, patrze na siebie i co widzę. 22-latka, który ma wszystko oprócz tej jedynej, która by go kochała tak na 100%. Odkręcam kurek i biorę zimny prysznic, myśląc o swojej beznadziejnej sytuacji. I wpadam na pewien pomysł. A gdyby tak faktycznie na koncercie wybrać jakąś dziewczynę i zjeść z nią kolację? Nie... to na pewno będzie kolejna zrozpaczona fanka, która padnie mi do stóp, zaproponuje swoje erotyczne usługi i na tym się skończy mój idealny plan. Ojejku.... co ja mam zrobić. W takie dni jak dzisiaj to mam serdecznie dość tego wszystkiego. Chociaż z drugiej strony mam świadomość tego, że nie potrafiłbym żyć bez śpiewania. I to jest kolejny kłopot. Fajnie by było gdyby ta dziewczyna podzielała moją miłość do muzyki. Hehehe... po co ja o tym myślę. Pewnie wyląduje tak jak inni w show-biznesie. Z jakąś głupią laską, która będzie ładnie ze mną na zdjęciach wyglądała. A pewnie nie będziemy nawet ze sobą rozmawiać. Może od czasu do czasu pójdziemy do łóżka i tak będzie wyglądało moje życie. Do bani. Dobrze chociaż, że jest Bobby. On jest jednym z niewielu moich prawdziwych przyjaciół. Po tym prysznicu z tymi wszystkimi myślami czuję się jeszcze gorzej. Bleee... może dzisiaj nic nie będę robił. Odwołam próby i..... ale zostały tylko dwa dni do koncertu. Wychodząc z łazienki podszedłem do okna, na dole pod hotelem stało kilkaset osób, które skandowały moje imię. Kocham moich fanów. Ale powoli tracę sens życia. Pora na śniadanie, może ono mnie postawi na nogi. Lucy- moja kucharka, świetnie gotuje. Wchodzę do kuchni a ona jak zwykle obdarza mnie promiennym uśmiechem, który mówi mi, że naprawdę mnie lubi. Ja też ją lubię, nawet bardzo. Gdyby nie to, że prawie mogłaby być moją babcią, prawdopodobnie zakochałbym się w niej bez pamięci. Jest naprawdę cudowną kobietą. Zawsze mówi w prost co myśli o mnie i moim zachowaniu. Kocha mnie jak syna i zawsze o mnie dba. Staje w mojej obronie. I właściwie gdy jest mi źle to zawsze mogę do niej iść i powiedzieć jej co mnie gryzie.
-Witaj Lucy. Jak się czujesz?
-A dobrze, a ty jak tam? Wczoraj widziała, że nie czułeś się zbyt dobrze. A po twoich oczach widzę, że nie spałeś zbyt wiele tej nocy.
-Nic się przed tobą nie ukryje. Dziękuję za śniadanie.
-A na zdrowie. Pamiętaj, że zawsze możemy pogadać jak byś chciał.
-Chyba chcę. Przepraszam wszystkich czy moglibyśmy z Lucy zostać sami.- pomoc kucharki, pokojówki i ochroniarze szybko usunęli się z kuchnio-jadalni i zamknęli za sobą wszystkie drzwi, zostawiając nas w całkowitym spokoju.
-No mów Michael co Ci dolega? Wiesz, że martwię się o ciebie. Jesteś dla mnie jak syn. A od kilku dni twoje zachowanie mnie niepokoi poważnie.
-Właściwie to nic poważnego ale ... nie mogę się uporać z tym sam. Chodzi o to, że .... widzisz, mam wszystko ale po co mi to wszystko kiedy nie mam się z kim tym dzielić. Chciałbym znaleźć wreszcie dziewczynę, którą bym kochał i która kochałaby mnie tak bez warunkowo.
-A więc o to chodzi.....
-Co ja mam zrobić, Lucy?! Wokół mnie jest mnóstwo pięknych kobiet ale co z tego? Te z którymi rozmawiałem nawet nie zapytały jak się czuję tylko ile zarabiam na jednym koncercie albo ile płace za Neverland.
-Oj Mike, Mike... Nie powinnam ci tego mówić ale obawiam się, że będziesz miał bardzo trudne zadanie chcąc znaleźć tą jedyną wśród tych szalonych fanek. Nawet modelki czy aktorki uwielbiają twoją muzykę i obawiam się, że też mogą podejść do tematu z wyrachowaniem.
-No właśnie. I co mam zrobić?-zdając sobie sprawę ze swojej beznadziejnej sytuacji poczułem łzę na policzku.
-Michael nie płacz, nie rozklejaj mi się tutaj! Przecież nie wszystko jest stracone. Cuda się zdarzają. Tylko musisz pamiętać: miej oczy szeroko otwarte bo wśród tłumów gdzieś jest ta która uczyni cie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. - mówiąc to położyła mi dłoń na ramieniu, spojrzała głęboko w oczy i uśmiechnęła się dając mi nadzieję na lepsze jutro. Wiedziałem, że kiedyś znajdę swoją drugą połówkę, pozostawało tylko pytanie kiedy się to stanie.
-Wiesz Lucy, masz rację. Znajdę ją choćby na końcu świata.
Pocałowałem ją w policzek i wyszedłem ze sto razy lepszym humorem niż miałem wchodząc na śniadanie. Bobby zawiózł mnie na próbę, była to przed ostatnia próba przed koncertem. Ostatnia zawsze odbywa się w dniu koncertu rano. I mimo, że nie był to mój pierwszy koncert to czułem jakąś wewnętrzną radość na myśl o nim a jednocześnie tremę przed występem. Zespół, który miał tańczyć podczas koncertu był naprawdę niezły, ci ludzie wiedzieli jak tańczyć i to mi się podobało. W taniec wkładali całą energię. Idąc za słowami Lucy miałem oczy szeroko otwarte i szukałem tej jedynej. Ale niestety żadna z tych dziewcząt w zespole nie przypadła mi do gustu. Tu jej nie było. Może później ją znajdę.
: sob, 27 mar 2010, 20:23
autor: DirtyLily
Skoro chociaż kilka osób zainteresowało się moim opowiadankiem wrzucam kolejną część... a raczej brakujący fragmnet bez, którego ciężko byłoby zrozumieć resztę :) Dłuuuuuuuuuugi kawałek :)
Cześć Mamo!
Cześć Lidziu! Jak się spało moja Maturzystko? Wczoraj ładnie zabalowaliście..
A spałam całkiem nieźle, po tylu emocjach nie mogło być inaczej. Nareszcie mam spokój.. tak długo na to czekałam. Już normalnie miałam dość tej matury i wszystkiego co z nią związane. Aaa… miałam ci powiedzieć, że dzisiaj się umówiłam z dziewczynami żeby kupić jakieś rzeczy na wyjazd.
Mało macie ciuchów?
No, nie ale spędzimy kilka dni w Los Angeles i chciałybyśmy wyglądać rewelacyjnie wiesz jak to jest?
Ten wyjazd ciągle mnie przeraża… i sama sobie wyrzucam, że się na niego zgodziłam. Przecież to czyste szaleństwo! Tyle zamieszania o jeden koncert…. Ehh
Oj Mamo! Przecież wiesz jakie to dla mnie ważne żeby tam pojechać.
Wiem, wiem chociaż ciągle uważam, że wystarczyłoby go obejrzeć w telewizji.
Mamo!!! Mam nadzieję, że żartowałaś! Ten wyjazd to spełnienie wszystkich moich największych marzeń… nawet nie wyobrażam sobie żebym tam nie pojechała..
Tylko ze względu na to się zgodziłam… A może Bartek by z wami pojechał?
Nieee, jakby to wyglądało gdybym ciągnęła za sobą starszego brata? Bez sensu! Dam sobie rade! Przestań się ciągle o mnie tak zamartwiać. W końcu już jestem dużą dziewczynką. A jakby się coś działo to zadzwonię po Bartka, on wsiądzie w samolot i przyleci po mnie.
Nadal uważam, że to szaleństwo. Ale niech już tak będzie… O której wrócisz?
No myślę, że te zakupy zajmą nam ok. 3-4 godzin. Ja to właściwie nie będę dużo kupować bo większość rzeczy mam. Poza tym wolę wziąć więcej kasy i na miejscu sobie coś kupić.
Mhm… a bierzesz samochód?
No jeśli nie będzie Ci potrzebny to tak.
Dobrze to weź, tylko kup mi na mieście tusz do rzęs i szampon do włosów, najlepiej w Rossmanie. Wiesz jakich używam?
Wiem! Nie ma sprawy.. Dobra ja lecę bo i tak się pewnie spóźnię. Jakbyś coś jeszcze potrzebowała to dzwoń.
No to leć. Tylko nisko i wróć na obiad.
Dobrze mamo. Pa! – krzyczę do niej wybiegając na podwórko.
Wsiadam w naszego Forda Mondeo i jadę na Plac Jana Pawła II, gdzie w Tygielku umówiłyśmy się z dziewczynami. Podjeżdżając pod kawiarnie widzę dziewczyny siedzące przy stoliku. Gdy mnie zobaczyły uśmiechnęły się z przekąsem. Parkując otwieram okno i krzyczę do nich- Cześć Kochane!- one patrzą się na mnie z miną morderców, chociaż pod tą maską powagi kryje się uśmiech i odpowiadają chórem:
Cześć Spóźnialska!
Tylko 5 min! Wiecie, że lubię efektowne wejścia!
Taaaa… ciesz się, że ci tego nie sumujemy albo nie każemy za to płacić.
No jasne, że się cieszę!- siadam przy stoliku. A one podsuwają mi szklankę z sokiem z czerwonych pomarańczy, moim ulubionym.- Dzięki. To co chcecie dzisiaj kupować?
Najpierw może zajrzyjmy do butiku, kupimy jakieś ciuchy. Potem wstąpimy do Rossmana bo muszę jakiś tusz kupić i dezodorant- mówi Ola.
Spoko, ja chyba ciuchów to nie będę kupować ale obiecałam mamie, że kupie jej tusz i szampon do włosów w Rossmanie. Więc mi pasuje.- odpowiadam.
A ja chciałabym wejść do jakiegoś sklepu z bielizną, bo potrzebuje biustonosz zakupić- poprosiła Asia.
No czyli plan dnia juz mamy. A u mnie wieczorem widzimy się ok. 19.30. Tak? Bo o 20 zaczyna się film to obejrzymy- zapytałam żeby się upewnić
No tak a co to za film? – dopytywała Asia
„Między piekłem a niebem”, oglądałaś? Cudowny film! Mogłabym go oglądać codziennie!- odparłam z zapałem
Wariatka!
Może i wariatka ale i tak mnie kochasz
No i tylko to cię ratuje- odpowiedziała Ola.
A w ogóle mam dla was niesamowitego newsa! Wczoraj przysłali mi ten plakat, który zamówiłam na allegro z autografem. Jest cudowny! Boże, jak widzę tego faceta to nogi się pode mną uginają. Aż się boję co będzie jak pojedziemy na ten koncert...
Czy ty aby nie przesadzasz?- dopytywała się Asia- mi też się on podoba, zresztą jak każdej z nas. Ma świetne piosenki ale żeby aż tak?
Co ja mogę na to poradzić? Naprawdę nie mogę się uwolnić od myśli o nim. Szkoda, że po tym koncercie nie ma żadnego after party bo też bym poszła bez względu na cenę...
Lidka, ty naprawdę przesadzasz! Zamiast marzyć o niemożliwym to lepiej powiedz jak tam sprawa z Piotrkiem?
A jak ma być? Nijak... nie mamy żadnych wspólnych tematów. Poza tym dał mi do zrozumienia, że nie pochwala wyjazdu na koncert. A przecież wiesz, że ja z tego za żadne skarby nie zrezygnuje, żeby nie wiem co on marudził.
On się po prostu martwi o Ciebie. Zależy mu, przecież widzisz, że chłopak się stara zdobyć twoje względy.
Oj daj mi spokój. Między mną a Piotrkiem nic nie było, nie jest i nie będzie... przynajmniej na razie.... po powrocie z Los Angeles zobaczymy co będzie.
Jak uważasz, to twoja sprawa. Ruszamy w miasto?-spytała Agata, która przez cały czas przysłuchiwała się mojej rozmowie z Aśką
TAK!- wykrzyknęłyśmy z Olą i Aśką.
W butiku każda z nas kupiła sobie kilka bluzek, jakieś spódnice, paski, bluzy itp. Wydałyśmy kupę kasy. W sklepie z bielizną również zrobiłyśmy duże zakupy, które na pewno przekraczały znacznie nasze potrzeby. Ale bawiłyśmy się przednio. Nadeszła pora obiadu. Więc odwiozłam dziewczyny do domów. I sama również pojechałam coś zjeść.
Wróciłam!- krzyknęłam do mamy.
To dobrze, akurat jest ciepła zupa. Siadaj do stołu. Aha był Piotrek pytał o ciebie. Powiedziałam, że jesteś na zakupach i nie wiem kiedy wrócisz.
A co on na to?
Powiedział, że zadzwoni do ciebie na komórkę albo postara się złapać cie wieczorem w domu.
Czy on się nigdy nie odczepi?
Nie lubisz go?
Właściwie to nie wiem czy go lubię. Jest mi obojętny w pewien sposób. Chociaż z drugiej strony zależy mi na nim. Ale dopóki wymawia mi ten wyjazd do Stanów to nie mam z nim o czym rozmawiać.
Ty byś pozabijała wszystkich, którzy krytykują ten wyjazd. Nie uważasz, że to lekka przesada.
Nikogo bym nie zabijała. Po prostu zależy mu na tym koncercie, a jeśli jemu zależy na mnie powinien to uszanować. A najlepiej byłoby jakby się cieszył razem ze mną.
Chyba za dużo od niego wymagasz. Chciałby cie mieć tylko dla siebie. A jak widzi, że tobie bardziej zależy na koncercie Jacksona, który jest dla ciebie całkiem obcym człowiekiem niż na waszej znajomości to nie dziwie mu się wcale. No ale to twoja sprawa. A teraz już jedz bo ci ostygnie.
Obiecuję, że spojrzę na niego łaskawszym okiem. Ale po powrocie z USA. Smacznego.
Dziękuję, nawzajem. A co robisz dzisiaj wieczorem?
A przychodzą dziewczyny i zrobimy sobie takie małe pidżama party
Tylko nie balujcie do późna bo jutro rano obiecałaś, że mnie zawieziesz do Warszawy po Zbyszka.
Wiem, wiem. A o której on przyjeżdża?
Pociąg jest chyba na Centralnym o 8.10. Ale nie jestem pewna. Sprawdzę potem dokładnie i ci powiem.
Dobrze. Dziewczyny rano idą do domu bo idą razem do fryzjerki. Potem do nich dołączę jak wrócimy. Dzięki za obiadek, zupka była pyszna. Idę do siebie poczytać.
No leć.
Biorę książkę do ręki i odpływam. Czytanie to moja druga pasja. Jak zaczynam czytać to jakbym wpadała w trans. Czytam wszystko co tylko mi wpadnie w ręce. Teraz czytam z napięciem „Anioły i demony” Dana Browna. Cudowna książka, w niektórych momentach autentycznie przechodzą mi po plecach dreszcze. Facet naprawdę potrafi budować atmosferę w swoich książkach. Na klika zdań przed odnalezieniem ciała drugiego biskupa z transu wyrywa mnie dzwoniący telefon. To Piotrek...
Cześć Piotruś, co tam?
Cześć, możemy pogadać?
Wiesz jestem teraz bardzo zajęta, pomagam mamie. Czy coś się stało?
Nie... a właściwie tak. Musimy porozmawiać. Koniecznie. Jestem pod twoim domem. Wyjdź. Zajmę ci tylko kilka minut.
Eee... no dobrze. Poczekaj sekundę.
Schodzę na dół. Wychodzę na podwórko. Otwieram furtke:
No i jestem. Co cie gryzie? Wejdź, usiądziemy na podwórku.
Dzięki, że wyszłaś. To ważne. - mówi to siadając na ławce przed domem.
Nie ma sprawy. A teraz powiedz co się dzieje bo normalnie się martwię o ciebie jak widzę, że masz taką minę- Piotrek jest ode mnie o 2 lata starszy, wysoki, ciemne, brązowe włosy, zielone oczy, dobrze zbudowany. Kilka razy się z nim spotkałam, było miło ale chyba nic więcej z tego nie wyjdzie. Chociaż to jest chyba jedyny facet o którym mogłabym myśleć poważnie gdybym chciała z kimś być. Bo jest naprawdę słodki.
Powiem wprost. Zależy mi na tobie. Chciałbym żebyśmy byli razem.
Aaa... Piotrek, jesteś wspaniałym facetem ale myślę, że na razie nie ma sensu żebyśmy się wiązali. Ze względu na ten koncert. Ty wiesz ile on dla mnie znaczy a mimo tego nie podoba ci się to, a ja to rozumiem. Jednak i tak pojadę. Więc dopóki nie wrócę nie ma to sensu. Rozumiesz?
Rozumiem, może masz racje. Ale obiecaj, że pomyślisz o tym przez ten czas. A po powrocie spotkasz się ze mną i po raz ostatni poruszymy ten temat.
Zgoda, umowa stoi.- wyciągnęłam rękę aby przypieczętować naszą umowę. Ale on dotknął moich włosów a potem najzwyczajniej w świecie mnie pocałował, wstał i sobie poszedł nic więcej nie mówiąc. Byłam w szoku, siedziałam i patrzyłam za nim. Zrobił to specjalnie, wiedział, że będę o tym myśleć i zatęsknię za takimi pocałunkami. W mojej głowie zapanował chaos. Jak pijana, weszłam po schodach na górę do pokoju. Usiadłam na łóżku i myślałam. Po kilku minutach zadzwonił telefon, który wyrwał mnie z transu i otrząsnął z tego dziwnego stanu. A stało się tak bo usłyszałam najdroższy mi głos, śpiewający „rock with you”. Dzwoniła Agata:
Cześć, mogłabym wpaść troszkę wcześniej. Musimy pogadać
Coś Ci się stało?
Mi nie.. ale tobie tak
Mi?
Tak tobie. I musimy o tym pogadać.
Heh... czuję, że to będzie umoralniająca gadka ale ok. Jak chcesz możesz już wpaść. To ja też ci coś opowiem. Był u mnie Piotrek.
Oooo... co mówił? Albo nie mów... opowiesz mi wszystko jak przyjdę.
Ok. To do zobaczenia
No pa
Pa
No to się teraz nasłucham. Mogłam jej nie mówić o tym Piotrku... Chociaż w sumie mówimy sobie wszystko. Z Agatą jestem najbliżej. To ona wie o wszystkich moich problemach i ciemnych sprawkach. I w rewanżu opowiada mi swoje historie. Czekam na nią układając w głowie obronę na temat pozbycia się Pana P. Godzinę później dzwoni dzwonek do drzwi.
Lidka, Agata do ciebie przyszła!- krzyczy mama otwierając jej drzwi- cześć Agatko, wejdź do Lidki na górę.
Dzień dobry, chyba już schodzi na dół.
Cześć wariatko! Chodź na górę, pogadamy. Chcesz herbatę czy napijesz się soku, bo mam na górze?
Wystarczy sok.
Ok to idziemy.
Zamknęłyśmy się w pokoju. Puściłam cichą muzykę zagrało „blame it on the boogie”. Agata zanuciła cicho kilka zdań, zanim przystąpiła do umoralniania mnie. Ona też uwielbiała Michaela, choć nie przyznawała się do tego tak otwarcie jak ja.
Lidzia, musimy poważnie pogadać.
To już mówiłaś przez telefon, ale o czym?
Posłuchaj, ja wiem, że ten koncert jest dla ciebie bardzo ważny, że uwielbiasz muzykę Jacksona i w ogóle on sam bardzo ci się podoba ale musisz trochę przystopować.
A co ja takiego robie! Przecież nikogo nie krzywdzę tym, że mam taką pasję.
A Piotrek?
A Piotrek! .... przestań!
Sama widzisz!
Tego się nie da tak z dnia na dzień zmienić. Wiesz sama, że to już trwa kilka lat i mi się to podoba.
Ja rozumiem, że to twój idol i takie tam ale on nigdy nie zajmie miejsca w twoim życiu. Więc lepiej trochę z nim przystopuj i znajdź sobie jakiegoś żywego faceta.
Myślałam już o tym. Ja chyba nie powinnam jechać na ten koncert. Bo jak go zobaczę na żywo to nie zaznam spokoju do końca życia.
Na koncert pojedziesz ale potraktuj to jak rozstanie. Po powrocie, pozdejmujesz plakaty, zmienisz tapetę w kompie, dzwonek w komórce i umówisz się z Piotrkiem na prawdziwą randkę. A od dzisiaj zaczniesz wrzucać na luz z Michaelem i wszystkim co go dotyczy.
To będzie trudne ale ok.
Teraz mi opowiedz co tam ci mówił Piotrek jak przyszedł?
No i zaczęłam jej o wszystkim opowiadać. Powiedziałam jej o tym zawirowaniu, które miałam po tym jak mnie pocałował. Powiedziałam jej, że chyba faktycznie nie jest mi całkowicie obojętny, że po powrocie z USA naprawdę o nim pomyśle cieplej a potem gadałyśmy o różnych innych pierdołach. Przyszła Olka z Aśką i zaczęłyśmy oglądać film. Potem manicure, pedicure itp. Przez cały czas myślałam o tym co mi powiedziała Agata, że ma racje i muszę zrobić tak jak mówiła żeby uratować swoje życie. Chociaż w głębi duszy moje marzenie żeby poznać Michaela Jacksona osobiście pozostało i pewnie pozostanie do końca życia. Ale tą informacje pozostawię tylko i wyłącznie dla siebie.
I tak mijały dni. Załatwiałam sprawy związane z biletami na samolot, kupowałam ostatnie rzeczy które mogłyby być mi potrzebne na wyjeździe. Spotykałam się z dziewczynami ustalając co bierzemy i jak się organizujemy. Dzwoniłam do Los Angeles żeby zamówić nam noclegi na czas pobytu. Miałyśmy tam spędzić 3 wspaniałe tygodnie. Nasz samolot odlatywał we wtorek a koncert miał się odbyć w piątek. A więc mimo zmiany czas miałyśmy jeszcze kilka dni aby się rozejrzeć po mieście. Ustaliłyśmy, że w drugim tygodniu pobytu pojedziemy obejrzeć słynne ranczo Neverland. Miałyśmy obejrzeć Statuę Wolności oraz kilka innych sławnych miejsc, które ogląda się w telewizji. Aby móc robić nie kończącą się liczbę zdjęć postanowiłam zabrać ze sobą laptopa, który zresztą zwierał plik mojego pamiętnika, który otwierałam co dzień aby dopisać kilka słów. I tak oto nieuchronnie zbliżał się dzień wylotu. W niedziele przed odlotem przyszedł Piotrek. Zrobiłam tak jak obiecałam Agacie i sobie. Gdy go zobaczyłam zdałam sobie sprawę z tego, że brakowało mi go przez ostatnie kilka dni. Tym razem to ja go pocałowałam..... A wtedy on uśmiechnął się i powiedział, że cieszy się razem ze mną, że pojadę na ten koncert, że będzie o mnie myślał i tęsknił. Obiecałam, że będę do niego pisała maile i wyśle mu zdjęcia. Rozmawialiśmy jeszcze o jakiś luźnych sprawach i pożegnaliśmy się czułym buziakiem. Włączyłam kompa... do tej pory jeszcze nie zmieniłam tapety z której cudownymi oczami patrzył na mnie Michael. I na widok jego twarzy zakuło mnie serce. Pomyślałam sobie, że Piotrek nigdy nie będzie taki wspaniały jak on. Ale szybko odgoniłam te myśl od siebie, otworzyłam gadu-gadu i napisałam do Agaty, informując ją radośnie, że mój związek z Piotrkiem jest właściwie przypieczętowany. Pogratulowała mi a potem zadzwoniła do mnie na kom żeby opowiedzieć mi o upojnej nocy jaką spędziła ze swoim Adrianem.
: czw, 01 kwie 2010, 15:33
autor: DirtyLily
Dziękuję wszystkim za opinie :) Mam nadzieję, że więcej osób się przekona do moich wypocin :P
Sybirra To nie jest moje jedyne dzieło o Michaelu :) Są też inne... :) hehehe :) Ale jedynie to opowiadanie wydalam jako książkę :)
Taaaaaaaaaaaaaaak! Dziewczyny! Nareszcie jestesmy w Los Angeles! Miasto Aniołów wita! Tak się cieszę, że tu jesteśmy!
Oj Lidzia! Ty jak zwykle wszystko przezywasz z nadmierną radością- powiedziała Ola patrząc nam nie jakbym postradała zmysły. Agata i Asia zachichotały, dając tym znać, że w pełni popierają to co powiedziała Olka.
A może to pierwszy i ostatni wyjazd za granicę! Dlaczego mam się nie cieszyć?! - z miną szaleńca robiłam zdjęcia jadąc taksówką do malutkiego hoteliku w którym się zatrzymałyśmy. Taksówkarz widząc naszą radość spytał co nas sprowadza do LA. Ponieważ z nas wszystkich tylko ja płynnie potrafiłam się dogadać po angielsku, ponieważ mój brat Bartek z uporem maniaka uczył mnie tego języka, mówiąc przy tym, że kiedyś mu za to podziękuję. I właśnie teraz nastąpił moment kiedy bym to z chęcią zrobiła. Odpowiedziałam taksówkarzowi:
Przyjechałyśmy na koncert Michaela Jacksona
Rozumiem, to w takim razie przejedziemy koło hotelu w którym się zatrzymał. Może potem pójdziecie sobie tam poczekać na autograf razem z setkami innych fanek.- uśmiechnął się do nas zaczepnie.
No jasne, że pójdziemy! Przyjechałyśmy z drugiego końca świata i musimy zdobyć ten autograf.
Życzę powodzenia. Oto i ten hotel, po prawej.
Uff... ciężko się nie zorientować! Tyle tu ludzi! Oni tak przez całą dobę tu stoją?- wlepiłyśmy nosy w szybkę samochodu obserwując dziki tłum ludzi pod hotelem, który skandował: „Michael! Michael!”.
Chyba tak, bo o której godzinie bym nie przejeżdżał to zawsze tu ktoś jest.
Kilka minut później żółta taksówka zatrzymała się pod naszym hotelem. Nie był zbyt okazały ale nam wystarczył. Pokoje były dwu osobowe. Dość skromnie urządzone. Ale miały łazienkę. Razem z Agatą zajęłyśmy pokój z balkonem, a Ola i Asia pokój na przeciwko, którego okna wychodziły na ogródek jakiegoś sklepu. Po obejrzeniu pokoi, dałyśmy sobie 45 min na szybkie prysznice i zmianę strojów. A potem miałyśmy ruszyć w miasto. Rozejrzeć się za jakimiś sklepami, podejść po hale koncertową żeby sprawdzić o której zaczynają wpuszczać na koncert. Znalazłyśmy jakiś malutki park, w którym zjadłyśmy hot-dogi i poszłyśmy wróciłyśmy do hotelu bo byłyśmy naprawdę zmęczone podróżą. Nikomu nie powiedziałam ale jak przejeżdżałyśmy koło JEGO hotelu, to serce naprawdę mocniej mi zabiło. Chociaż obiecałam sobie, że nie pozwolę sobie na takie kwiatki! Wiec natychmiast po wejściu do pokoju, wyjęłam laptopa i napisałam maila do Piotrka:
„Cześć Kochanie! Właśnie zakwaterowałyśmy się w pokojach. Mamy ładny widok na mało ruchliwą ulice, pokoje skromne ale nam wystarczą. Jutro ruszamy na podbój miasta! Szykuj sie, że niedługo przeczytasz o nas w prasie: Cztery śliczne Polki podbijają Los Angeles!. Co ty na to? Tęsknię za tobą. I już się nie mogę doczekać kiedy wrócę i Cie przytulę! Bądź grzeczny. I odpisz zaraz jak przeczytasz! Gorące Buziaki! Lily.” Lily.... tak na mnie mówili w szkole. Zresztą jak mnie przestawiali Piotrkowi to powiedzieli, że mam na imię Lily. A potem musiałam mu tłumaczyć, że to nie tak. Hehe... Napisałam jeszcze do Bartka:
„Cześć Brachu! Jestem już w LA. Przyszedł moment aby podziękować ci za naukę angielskiego! Naprawdę się przydało. Powiedz mamie, że wszystko w porządku. Jutro ruszamy na miasto a pojutrze koncert! Tęsknie! Będę pisać. Buziaki, Lily”.
Jeszcze trochę poszperałam w necie, czytając wiadomości oraz przeglądając harmonogram imprez w LA. Znalazłam przewodnik, który opisywał miejsca „które bezwzględnie musisz zobaczyć będąc w Los Angeles!”. Po czym zamknęłam komputer i położyłam się spać bo zrobiło się późno. Jednak mimo zmęczenia sen nie nadchodził. W głowie miałam cały czas zdjęcie Michaela, którego nadal nie miałam sumienia się pozbyć z pulpitu mojego laptopa. Świadomość, że on jest kilka ulic dalej wywołała jakiś niepokój w moim ciele. Kręciłam się kilkanaście minut, aż wreszcie usnęłam. Obudziłam się jednak bardzo wcześnie. Wzięłam prysznic, założyłam błękitną, rozłożystą spódnicę za kolana a do niej ciemno niebieską bluzkę z krótkim rękawem i pantofle na niezbyt wysokim obcasie. Założyłam materiałową opaskę na włosy, które miałam już całkiem długie. Sięgały mi do pasa. Mimo podszeptów mamy nie miałam serca ich ściąć. Nakreśliłam kilka słów na kartce i poszłam zwiedzać miasto oraz uporać się z własnymi myślami.
Lily, obudź się! Zaspałyśmy! Już prawie 10!- Agata rozejrzała się po pokoju, spojrzała na łóżko i dopiero teraz zobaczyła, że jest puste- Lidka, jesteś podła, wstałaś i mnie nie obudziłaś! Wychodź z łazienki! .... Lidka?!- zobaczyła kartkę na laptopie: „Wstałam wcześnie i poszłam się przejść. Nie martwcie się o mnie. Najpóźniej o 16 spotkamy się w hotelu na obiedzie. A może wcześniej. Zostawcie mi kartkę gdzie idziecie to może was gdzieś złapię na mieście. Całuje Lily!”. - Och! Lidka czy ty zawsze musisz robić po swojemu!- uderzyła pięścią w stół. Wykąpała się i zapukała do dziewczyn, które już były gotowe do wyjścia na miasto. Powiedziała im co przeczytała na kartce. I poszły.
Jak one wychodziły z naszego malutkiego hoteliku to ja już 3 godzinę spacerowałam po mieście. Ale co bardziej niepokojące, rosło we mnie jakieś dziwne uczucie smutku. Zdałam sobie sprawę, że to co mówiła Agata i moja mama to prawda. Nigdy Michael nie zajmie miejsca w moim życiu a ja przez niego mogłam zniszczyć to co się delikatnie budziło między mną a Piotrkiem. I z jednej strony cieszyłam się, że nareszcie sobie to uświadomiłam a z drugiej strony było mi smutno, że kolejne marzenie się nie spełni. I gdy właśnie o tym myślałam przechodziłam koło hotelu w którym na czas koncertu mieszkał Jackson. I jeszcze bardziej zabolało mnie serce gdy o tym pomyślałam. Stanęłam po drugiej stronie ulicy. Patrząc na tłum pod drzwiami hotelu. I było mi tak bardzo smutno. Czułam się tak jakbym właśnie straciła cząstkę siebie.. Kilka łez spłynęło po policzku. Popatrzyłam po oknach hotelu. W jednym z nich zauważyłam poruszającą się firankę, gdy firanka się rozsunęła zobaczyłam GO! Faceta moich marzeń! Był cudowny! Nie patrzył w moją stronę ale w jego oczach zobaczyłam smutek. Mimo, że miał wszystko, mógł kupić wszystko to był smutny. A wtedy kolejne łzy popłynęły po moim policzku. Tak bardzo chciałam móc go przytulić i pocieszyć. Powiedzieć mu kilka słów otuchy. Ale firanka ponownie się ruszyła i ten piękny Anioł zniknął. Rozejrzałam się po innych oknach i w oknie obok zobaczyłam murzyna, ok 30 lat, który miał najmilszy wyraz twarzy jaki można sobie wymarzyć. Uśmiechnął się do mnie. Ja do niego. Zauważył, że płaczę bo zrobił gest, który mówił „otrzyj łzy i nie płacz więcej”. Uśmiechnęłam się jeszcze raz i poszłam dalej zastanawiając się kim on był. Szłam sobie spacerem w stronę naszego hotelu i właśnie przechodziłam koło parku w którym wczoraj jadłyśmy hot-dogi, gdy nagle ktoś złapał mnie za ramię. Odwróciłam się a to był on! Facet z okna!
Cześć
Czzześć
Śpieszysz się? - zapytał spokojnym, mądrym głosem.
Właściwie to nieee.- odpowiedziałam speszona, wycierając mokry od łez policzek.
Przepraszam, że Cię niepokoję ale jak zobaczyłem Cie przez okno to musiałem z tobą porozmawiać. Gdy zobaczyłem ten smutek w twoich oczach. To wydałaś mi się najsmutniejszą osobą na świecie- mówiąc to prowadził mnie do ławki, przeszedł koło sprzedawczyni kwiatów. Zatrzymał się i kupił od niej wszystkie róże jakie miała. Dał mi je mówiąc- może one poprawią Ci humor. Ale wtedy mój stan wskazywał na całkowite załamanie. Usiedliśmy na trawie na przeciwko siebie. I odpowiedziałam mu:
Są naprawdę prześliczne, ale niestety nie poprawią mi humoru. Dzisiaj w twoim hotelu zobaczyłam faceta moich marzeń. Anioła... nigdy go nie zapomnę. A jednocześnie wiem, że nigdy nie miałam i nie będę miała szans żeby zamienić z nim bodaj jedno słowo.
Czy to M...
Nie kończ... to nie jest ważne. Ważne jest to, że przyjechałam z drugiego końca świata żeby go zobaczyć. Tak się cieszyłam, że pójdę na ten koncert. Ale chyba lepiej będzie jak nie pójdę. Jutro wrócę do domu. Może szybciej zapomnę.
Jak masz na imię?
Lily.. właściwie do Lidka ale wszyscy mówią na mnie Lily.
Lily... ślicznie. Lily nie płacz. Nigdy nie wiesz co przyniesie ci los. Pamiętaj, że los jest nieprzewidywalny, jeśli jest on ci pisany to go dostaniesz. A jeśli nie to nic na to nie poradzisz.(Jakbym słyszał Lucy- pomyślał)
A ponieważ wiem, że go nie dostanę to lepiej będzie jak wrócę do domu i zapomnę o wszystkim.
Lily nie mów tak...- ale nim zdążył skończyć zdanie, wstałam i pobiegłam do hotelu.- Lily! Poczekaj!
Biegł kawałek za mną ale w końcu się zatrzymał. Wszyscy się oglądali jak biegłam po ulicy z rozwianymi włosami, a w ręku z różami, których było 50 może więcej. Gdy wpadłam do naszego pokoju, róże rzuciłam na podłogę a sama padłam na łóżko i zaczęłam płakać jeszcze bardziej niż wcześniej
: czw, 01 kwie 2010, 17:42
autor: Sybirra
Dzięki wielkie za ciąg dalszy ;)))
DirtyLily pisze:Biegł kawałek za mną ale w końcu się zatrzymał. Wszyscy się oglądali jak biegłam po ulicy z rozwianymi włosami, a w ręku z różami, których było 50 może więcej. Gdy wpadłam do naszego pokoju, róże rzuciłam na podłogę a sama padłam na łóżko i zaczęłam płakać jeszcze bardziej niż wcześniej
Ach jakie to romantyczne... I te róże, ale nie za dużo ich było? Jak Ty je uniosłaś? ;P
Ps. No mam nadzieję, że to nie jedyne Twoje opowiadanie ;)
No proszę, no to super, że udało Ci esię nawet ksiązkę wydać. Naprawdę Twoje dzieło jest tego warte.
A powiedz mi czy można gdzieś tę ksiązkę dostać? :)
: czw, 01 kwie 2010, 18:21
autor: DooDoo Forever
Ojej, ojej, ojej..... Sytuacja zrobiła się napięta.... mam nadzieję, że 'Lily' nie zrezygnuje z koncertu i co najważniejsze z Michaela..... Czekam z napięciem na kolejną dawkę wydarzeń.
: pn, 05 kwie 2010, 12:11
autor: DirtyLily
Sory za ppp ale chciałam wrzucić następną część dla tych którzy przemogli się i czytają moje wypociny :)
Jack, nie wiesz gdzie Bobby? Zaraz mieliśmy iść do hali koncertowej a jego wciąż nie ma.
Kilka minut temu wybiegł z hotelu po tym jak zobaczył coś przez okno. Zadzwonię do niego na komórkę i zapytam za ile będzie i gdzie jest.
Dobrze, dzięki Ci Jack.
Halo, Bobby gdzie ty jesteś? Michael Cie szuka!........... Dobrze, powtórzę. Tylko szybko.- Rozłączył się. Zwraca się do Michaela- Bobby prosił żeby powtórzyć, że ratował Anioła w opałach. Nie wiem, o co mu chodziło.. Coś gadał od rzeczy. W każdym razie za kilka minut będzie w hotelu.
Co?! Anioła? Co ten Bobby znowu wymyślił?
Kilka minut później otwierają się drzwi. Do pokoju wchodzi Bobby. Z dziwnym wyrazem twarzy.
No Bobby nareszcie jesteś? Gdzie się podziewałeś? Jack mówi, że ratowałeś Anioła? Co to za brednie?
Przepraszam Cie Michael, ale naprawdę musiałem. Możemy już jechać.
Opowiesz mi, co się stało?
Nie.
Uuuu... No ok. Nie pytam. Mam tylko nadzieję, że wszystko jest w porządku.
W porządku.
„O co mu może chodzić? Jakiego Anioła zobaczył? Pewnie jakąś dziewczynę. Ale co to musiała być za dziewczyna skoro, aż za nią pobiegł? To chyba naprawdę był jakiś Anioł a Bobby z przepracowania ma zwidy. Muszę dać mu trochę wolnego”.
Załatwiliśmy kilka spraw i wróciliśmy na obiad do hotelu. Przez cały ten czas Bobby był milczący i nieobecny duchem. To było do niego nie podobne. Zawsze był wesoły i z natury uśmiechnięty, więc ten jego nastrój i mnie wytrącił z równowagi. Po powrocie do hotelu poprosił o wolne. Poszedł do kuchni, wyciągnął Lucy na spacer i tyle ich widziałem. Lucy była „matką” dla nas wszystkich. Zawsze jak działo się coś złego, wszyscy chodziliśmy do niej. Wspaniała kobieta.
Lucy, zmarnowałem okazję!
Jaką okazję Bobby, o co chodzi? Wytłumacz mi wszystko powoli?
Spotkałem dzisiaj cudowną dziewczynę. I pozwoliłem jej odejść.
Rozumiem, że zakochałeś się w niej od pierwszego wejrzenia i nie możesz sobie darować, że pozwoliłeś jej odejść, tak?
Tak... Znaczy nie! To nie tak... Faktycznie nie mogę sobie darować, że pozwoliłem jej odejść, ale nie zakochałem się w niej.
No to nie rozumiem. To, czemu o niej myślisz?
To była by idealna dziewczyna.... Ale nie dla mnie....
To, dla kogo?
Dla MICHAELA!
Dla Mike? Ale...
Ona była wprost fantastyczna. A to, co mi powiedziała świadczyło dobitnie o tym, że jej zależy na nim a nie na jego sławie i kasie. Rozumiesz?
Jesteś pewny? Może tylko udawała?
Siedząc na trawie i płacząc? A przy tym jak ją zobaczyłem to miałem wrażenie, że nosi w sobie wszystkie troski świata. A ona po prostu płakała, dlatego, że zobaczyła go w oknie hotelu i wiedziała, że go nie pozna.
Niesamowite.....
Kurde... Jak mogłem być taki bezmyślny?.. Powinienem ją od razu zabrać do niego.
Bobby nie martw się... Pamiętaj, że jeśli są sobie pisani to się znajdą nawet na końcu świata. A jeśli nie to nic na to nie poradzisz.
Obyś się nie myliła Lucy! Obyś się nie myliła!
Choć wracamy. A ty już nie myśl o niej. Jeśli to naprawdę ona to jeszcze ją spotkasz, nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak szybko ją znów zobaczysz.
Bardzo był bym szczęśliwy z tego powodu. Ze względu na Mike’a. On jest dla mnie jak brat. Chciałbym dla niego jak najlepiej.
Agata weszła do pokoju i zobaczyła mnie na łóżku. Na podłodze rozrzucone róże.
Lidziu! Co się stało?! W coś ty się znowu wplątałaś?!- Za nią do pokoju wbiegły dziewczyny, zainteresowane tym, co się stało.
Nic! Nie ważne! Daj mi spokój. Zaraz się pozbieraj i pójdziemy na obiad.- Wytarłam oczy i usiadłam na łóżku, podczas gdy dziewczyny zbierały róże do wazonu, który przyniosła Olka. Agata coś szepnęła im na ucho i obie szybko wyszły. Po czym usiadła obok mnie
No to słucham?
Widziałam go....
Kogo widziałaś?
Michaela!
Co?! Gdzie?
W oknie hotelu. I wtedy wszystko we mnie pękło. Rozpłakałam się jak dziecko. Nie potrafię przestać o nim myśleć. Kocham Go! Rozumiesz? Starałam się przywołać w myślach Piotrka, ale nie udało mi się to. Przez chwile to się nawet zastanawiałam czy w ogóle go znam.
O Boże.... A róże? Tylko mi nie mów, że od...
Nie.. Nie od niego. Dostałam od jakiegoś faceta, który mieszka też w tym hotelu. Widział jak się przyglądałam Michaelowi przez okno i poszedł za mną. Powiedział, że nie widział nigdy nikogo tak smutnego jak ja i kupił mi je. Prosząc żebym się uśmiechnęła i już nie smuciła więcej. Nie wiem nawet jak ma na imię.
O rany.... Dziewczyno czy ty zawsze musisz się wpakować w jakiś impas?
Przecież nie chciałam tego. Ze względu na Piotrka, na Ciebie, na mamę.... No i na siebie. Nie idę jutro na koncert...
Jak to?
Rano kupuję bilet i wracam do Polski, do domu i do Piotrka.
Lidka, nie wolno Ci! Masz z nami zostać i iść na ten koncert!
Nie!
Jeśli nie pójdziesz to nigdy się nie uwolnisz od niego. I nigdy nie będziesz szczęśliwa z Piotrkiem, bo zawsze będziesz myślała o Mi.. O innym!
Daj mi spokój... Zrobię jak sama uznam za stosowne!
Wiem.... I wiem też, że nie odpuścisz tego koncertu skoro tak ci zależy na tym idiocie ze sceny!
Nie mów tak! On nie jest idiotą!
Może i racja, ale za to ty jesteś idiotką skoro ci tak na nim zależy, skoro w ogóle go nie znasz i tyle poświęcasz, że względu na niego.
Przestań! Nie chcę tego słuchać!- Wstałam i zaczęłam chodzić po pokoju zakrywając sobie uszy żeby nie słuchać dalszych oskarżeń, chociaż w głębi duszy wiedziałam, że ona ma rację.
Lidka, musisz się zmierzyć z tym tematem, bo inaczej będzie Cię to męczyło do końca życia.
Agata posłuchaj- zaczęłam siadając obok niej na łóżku- wiem, że chcesz dla mnie dobrze i bardzo to doceniam. Ale nie rozumiesz jednej rzeczy: chyba od zawsze byłam w nim zakochana widząc go tylko na plakatach, teraz zobaczyłam go naprawdę… i nie potrafię się uspokoić. Jeszcze bardziej mi się podoba, jeszcze mocniej mi bije serce jak o nim pomyśle. Nie mogłam spać, jeść ani myśleć o niczym innym. A jak pójdę na ten koncert będzie jeszcze gorzej…. W tym momencie mogę się przeklinać za to, że załatwiłam nam bilety w pierwszym rzędzie.
A może się mylisz? Może dzięki temu, że tam pójdziesz to raz na zawsze zakończysz ten temat?! Może jak go sobie pooglądasz na żywo to Ci się odechce więcej o nim myśleć?
Chyba żartujesz i sama nie wierzysz w to, co mówisz!
Nie wiem Lidka! Próbuję Ci pomóc, bo nie chcę żebyś z powodu piosenkarza, o którym nie wiesz nic poza tym, że jest szaleńczo przystojny, cierpiała!
Więc zostawmy ten temat w spokoju. Dla świętego spokoju twojego i może mojego, pójdę na ten koncert a potem zobaczymy, co będzie dalej. W razie, czego w przerwie się zmyjemy. Ok.?- powiedziałam kończąc temat i przytulając ją.
: czw, 08 kwie 2010, 21:11
autor: DirtyLily
Ja też was Kocham Dziewczynki :*
Wrzucam CD :) (str.24)
Resztę dnia spędziłyśmy już w lepszych nastrojach. Ola i Asia nie pytały, co się stało. Miały tyle taktu, aby nie wtrącać się. Liczyły na pewno, że prędzej czy później i tak się dowiedzą, co się działo i pewnie miały rację. Byłyśmy w końcu przyjaciółkami od kilku lat i zwierzałyśmy się sobie w zasadzie ze wszystkich trosk. Dzięki temu było nam lżej. Jednak to, co się stało wiele zmieniło. Dokładnie przemyślałam to, co mi powiedziała Agata oraz to, co myślałam wcześniej sama na ten temat i poczułam pewnego rodzaju ukojenie. Po raz kolejny postanowiłam, że przestanę marzyć a zacznę żyć. Koncert i ujrzenie Michaela na scenie chciałam potraktować jak zadanie do odznaczenia: przybyłam, zobaczyłam i sprawa zamknięta. Ciężko było się tak przerzucić, ale tym razem postanowiłam być dzielna i się nie dać. Co chwila przypominałam sobie moje sumienne postanowienie i jakby wydawało mi się, że jest coraz lepiej. A żeby zająć głowę czymś innym postanowiłam, że nie wrócę z Los Angeles dopóki nie przeżyję jakiejś fascynującej przygody. Tak! To dobra myśl. Muszę się zabawić i zrelaksować. Przed snem otworzyłam laptopa żeby sprawdzić maile. Mój kochany braciszek jak zwykle był oszczędny w słowach, więc odpisał: „ Cześć Siostra! Cieszę się, że dobrze się bawisz. Powiedziałem mamie, że jest ok. Jakby coś się działo pisz do mnie! Będę często maila sprawdzał. Kocham Cie!” Ja ciebie też pomyślałam, ale nie odpisałam nic. Dzisiaj nie chciało mi się nic pisać…. Drugi mail od Piotrka: „Witaj Skarbie! Martwiłem się o Ciebie, dlatego odetchnąłem z ulgą jak napisałaś, że jest ok. U mnie tez wszystko w porządku. Chodzimy w chłopakami na basen a wieczorami oglądamy mecze albo filmy. Chciałbym żebyś tu była ze mną. I mam nadzieję, że nie spodoba ci się w LA i wrócisz do mnie szybciej niż zamierzałaś. Pisz codziennie! Czekam oczywiście też na pierwszą porcję zdjęć! Trzymaj się Mała. Buziaki!”. Mała? Co to za tekst? Heh… chyba jednak te spotkania „z chłopakami” nie robią mu dobrze. Ale właściwie, co ja mam na ten temat do powiedzenia. To jego prywatna sprawa. Ja pomimo jego sprzeciwu poleciałam za ocean, więc nie mam prawa zabronić mu spotykania się z kolegami. A poza tym za krótko jesteśmy razem, o ile w ogóle można to tak nazwać, żebym mu cokolwiek mogła nakazać. Chociaż… Piotrek jest typem, którego można od początku zacząć sobie dobrze układać. Ale przecież ja taka nie jestem. Martwi mnie w nim natomiast fakt, że nie tańczy. Ja uwielbiam tańczyć, zresztą w ogóle kocham muzykę. A on…. Dla niego muzyka mogłaby w ogóle nie istnieć. Do klubu czy dyskoteki to chętnie pójdzie, ale tylko i wyłącznie po to żeby tam się spotkać ze znajomkami. Nuda…. W ogóle jakikolwiek związek z nim będzie raczej obfitował w nudę. Może to jednak nie jest chłopak dla mnie? STOP! Nie wolno mi tak myśleć! Obiecałam sobie przecież, że nie będę do niego podchodziła sceptycznie, obiecałam, że dam mu szanse, że dam nam szanse. A jeśli na studiach poznam kogoś fajnego…. To może dam szanse komuś innemu. Agata by mnie zabiła gdyby to słyszała! Ale na szczęście nie słyszy. Ja za to słyszę jak zaczęła chrapać… Lepiej ja też już pójdę spać, bo zrobiło się późno. A jutro jakby nie było wielki dzień. Mimo, że koncert jest dopiero o 18 to żeby zająć dobre miejsce to trzeba tam stać od jakiejś 8 rano. Przynajmniej tak mi powiedzieli ludzie, którzy byli już na koncertach Jacksona. W końcu to SAM KRÓL!
Michael! Wstawaj! Zaspałeś!- Krzyczy Bobby wpadając do pokoju.
Co?! Która godzina?
Już 8.30 Chyba ci budzik nie zadzwonił! Niedługo musimy wychodzić na próbę!
O rany… jak to się stało? Przecież na pewno miałem włączony budzik… I w ogóle to, dlaczego mnie budzisz dopiero teraz?
Rano musiałem iść coś załatwić, myślałem, że wstałeś, kąpiesz się i pójdziesz na śniadanie.
Dobra zdążę. Zadzwoń do Jane niech zacznie próbę beze mnie. Wskakuje pod prysznic. Powiedz Lucy niech mi zrobi jakieś dobre śniadanie.
Masz 10 min żeby się znaleźć w kuchni!
Czasem się zastanawiam, który z nas tu rządzi?- Pytam z przekorą w głosie.
Michael! Nie ma czasu na pogaduszki! Naprawdę musimy się zbierać.
Spoko. Damy radę! Jak nie my to, kto?
Ehh… co ja się z Tobą mam?- Pyta z uśmiechem i wychodzi z pokoju.
Szybki orzeźwiający prysznic rozbudza mnie na dobre. I tak przed koncertem będę się kąpał jeszcze raz, wcześniej oczywiście masażysta, ćwiczenia rozluźniające, Conrad musi mnie zbadać jak zwykle. Jak o tym wszystkim pomyśle to mi się odechciewa tych koncertów. Chociaż z drugiej strony niesamowitą przyjemność sprawia mi patrzenie na twarze ludzi, którzy przyszli na koncert i patrzą na mnie. Gdy zaglądam w ich oczy widzę oddanie i uwielbienie. A to określenie Króla Popu… w sumie cieszę się, że tak myślą. Ale gdy ktoś rozmawiając ze mną używa tego określenia czuję się skrepowany. Bobby często tak mówi jak chce mi zagrać na nerwach! Wie, że wtedy czuję się naprawdę bardzo niezręcznie. Dobra, pora się zbierać. Idę do kuchni. Już w holu czuję zapach pieczonych kiełbasek. Tak.. Jestem na diecie, ale moja dietetyczka twierdzi, że dopóki nie przekraczam wyznaczonej przez nią wagi mogę sobie troszkę pofolgować i jeść to, co naprawdę lubię. Lucy mówi mi, że będzie oglądała mój występ i wie, że będę wspaniały. Ona zawsze podnosi mnie na duchu. Wiem, że zarządzi wśród całej służby żeby oglądali koncert w hotelu. Zawsze tak robi a potem mówi, że oni sami chcieli to oglądać. Kochana, dobra Lucy. Proponowałem jej żeby przyszła oglądać mnie z miejsc obok sceny, ale nie chciała. Powiedziała, że wystarczy jej widzieć w TV. Dziękuję jej za śniadanie i razem z Bobbym i Jackiem wsiadamy do samochodu i jedziemy. Oczywiście przy wyjściu z hotelu czekają fani, prawdopodobnie ci, którzy nie idą na koncert. Bo Ci, co idą prawdopodobnie już od godziny czekają w kolejkach aż ochrona otworzy bramki i zacznie wpuszczać ludzi. Podpisałem kilka autografów, zrobiono mi prawdopodobnie kilkaset zdjęć… czuję się trochę jak małpa w zoo, ale z drugiej strony cieszę się, że uszczęśliwiłem tych ludzi jednym pociągnięciem długopisu.
Po kilku minutach jazdy samochód wjeżdża do zamkniętej strefy organizatorów. Wysiadam, słyszę muzykę. Znaczy to, że próba się już rozpoczęła i dobrze. Wchodzimy na zamkniętą scenę gdzie odbywa się próba moich tancerzy. Lubię te dzieciaki. Gdy mnie zobaczyły, przestały tańczyć. Choreografka Brenda zaczyna krzyczeć, żeby się nie zagapiali tylko wzięli za robotę, a oni posłusznie jak baranki robią to, co ona im każe. Piosenka się skończyła, więc zmieniamy płytę pełną na tą z podkładem muzycznym i zaczynam próbę razem z nimi. Przed nami 2 godziny ciężkiej pracy. Ale to jest to, co uwielbiam. Tańcząc zawsze jestem szczęśliwy i nie myślę o niczym, co jest złe lub smutne. A w mojej głowie dźwięki łączą się same ze sobą, słowa łączą się ze słowami i tak zaczyna powstawać nowa piosenka.. Po zakończeniu próby, szybko biegnę do garderoby po kawałek kartki żeby zapisać kawałek tekstu, który powstał w mojej głowie. Kiedyś na pewno stanie się piosenką a na razie musi dojrzeć. Pora na trening.. Właściwie pierwszy trening powinienem zrobić przed próbą… ale zaspałem. Nawet najtwardszym się zdarza. Za to teraz poćwiczę trochę więcej. Po treningu masażysta, kosmetyczka, za którą nie przepadam (to wyjątkowo ordynarna dziewczyna). W między czasie Bobby podsuwa mi koktajle energetyczno-wzmacniające przepisu dietetyczki. Jane moja stylistka Kate prosi żebym koniecznie przyszedł jeszcze raz potwierdzić stroje, które wg niej będą najlepsze na ten koncert, bo gdyby mi się nie podobało to bla bla bla…. I znowu to samo. Gigantyczne zamieszanie. Na szczęście do koncertu nie zostało dużo czasu, gdy już wybije TA godzina to jak zwykle wszyscy załamią ręce, że to niezrobione, to się popsuło, to nie tak a to powinno być inaczej. A po koncercie wezmą butelki szampana i będą opijać kawał dobrej roboty, którą wykonali. W gruncie rzeczy kocham tych ludzi, chociaż są tacy przewidywalni. Ale nie zamieniłbym ich na nikogo innego, bo wiem, że oni to robią, dlatego, że mnie lubią, że chcą mi ułatwić życie. Nie kieruje nimi chęć wzbogacenia się i zrobienia kariery. Dlatego to właśnie ich wybrałem. Dlatego to oni już od kilku lat stoją przy moim boku i wiernie mi pomagają we wszystkim. Pora na „obiad”, chociaż ciężko to cos nazwać obiadem. Ale musi tak być, bo inaczej w trakcie koncertu mogłoby mi się zrobić niedobrze i ble ble, ble…. Ale, mimo, że nawet nie wiem, co wchodzi w skład tego, co jem, to podczas posiłku mam chwile odpoczynku i relaksu. Potem już zaczną się ostateczne przygotowania. Wszyscy będą latali jak w ukropie.
: pt, 09 kwie 2010, 12:47
autor: Hera
Dokładnie przemyślałam to, co mi powiedziała Agata oraz to, co myślałam wcześniej sama na ten temat i poczułam pewnego rodzaju ukojenie. Po raz kolejny postanowiłam, że przestanę marzyć a zacznę żyć. Koncert i ujrzenie Michaela na scenie chciałam potraktować jak zadanie do odznaczenia: przybyłam, zobaczyłam i sprawa zamknięta.
eh jak to łatwo mozna sie pomylić przeciez ten wieczór i ten koncert zmieni całe jej zycie i sen stanie się rzeczywistością
Michael! Wstawaj! Zaspałeś!- Krzyczy Bobby wpadając do pokoju.
Co?! Która godzina?
Już 8.30 Chyba ci budzik nie zadzwonił! Niedługo musimy wychodzić na próbę!
O rany… jak to się stało? Przecież na pewno miałem włączony budzik… I w ogóle to, dlaczego mnie budzisz dopiero teraz?
Rano musiałem iść coś załatwić, myślałem, że wstałeś, kąpiesz się i pójdziesz na śniadanie.
Dobra zdążę. Zadzwoń do Jane niech zacznie próbę beze mnie. Wskakuje pod prysznic. Powiedz Lucy niech mi zrobi jakieś dobre śniadanie.
Masz 10 min żeby się znaleźć w kuchni!
Czasem się zastanawiam, który z nas tu rządzi?- Pytam z przekorą w głosie.
Michael! Nie ma czasu na pogaduszki! Naprawdę musimy się zbierać.
Spoko. Damy radę! Jak nie my to, kto?
Ehh… co ja się z Tobą mam?- Pyta z uśmiechem i wychodzi z pokoju.
dialog mnie normalnie rozwalił

Mike i Bobi sa niemożliwi normalnie jak dzieci
Matko juz sie nie mogę doczekać tego koncertu . Koncertu który zmieni wszystko
Lily kochana wspaniale móc znowu czytać to cudowną historię

Chociaz czytałam ją juz nie jeden raz , ale uwierz mi zawsze wracam do niej z ogromną przyjemnością i sentymentem Jesteś naprawde wielka

: pn, 12 kwie 2010, 13:35
autor: kora22
Weszłam na ten post gdyż zaintrygował mnie tytuł.
Powiem szczerze że przeczytałam to z 3 razy pod rząd za jednym razem.
Fajne to....... Mozna pod bohaterkę wstawic siebie i puścić wodze fantazji
tak że czakam z niecierpliwością na dalsze części.....
: pt, 16 kwie 2010, 22:15
autor: DirtyLily
CD :) Mam nadzieję, że się spodoba (s.26)
Bobby patrzyłeś może jak tam wygląda sytuacja przed wejściem?
Właściwie to jak zwykle, tłumy, zamieszanie, policja, ochrona, straż. Wszyscy mają już dość…
Heheh… czyli faktycznie standard. Ja dostałem już milion upomnień apropos tego, co mogę, czego nie mogę, co powinienem a co nie wypada. Ale dzisiaj od rana mam dobry humor i wiem, że wszystko musi się udać. A ponadto mam przeczucie, że zdarzy się coś dobrego.
Co masz na myśli?
Nie wiem… ale tak czuję. Tak… dzisiaj jest dobry dzień.
Po zakończeniu posiłku mam jeszcze kilka minut na przejrzenie tekstów piosenek, chociaż tak naprawdę nie wiem, po co to robie skoro wszystkie znam doskonale na pamięć. Zawsze je znałem, ale zgodnie z tradycją przejrzę je dla zasady. Potem mnie zbadają, ubiorą, uczeszą, pomalują, okablują, powiem jeszcze kilka słów dzieciakom z zespołu i czekam na sygnał do startu. Minęła 16.. Zaczynamy odliczanie. Te koncert na pewno będzie wspaniały.
Chłopaki! To nie jest pierwszy koncert, który obsługujecie, więc oszczędzę sobie gadki na temat tego, co każdy z was powinien robić, bo to doskonale wiecie. Ochrona sanitarna również wie, czym ma się zająć. Możecie się zaraz przebrać, bo za 20 min zaczynamy wpuszczać ludzi. Sprawdzajcie dokładnie bilety i bransoletki. Gdyby wykrywacz metali zaczął piszczeć, procedura awaryjna. Wybieg nie jest długi, więc nie musicie się bardzo martwić. Musicie mimo wszystko mieć oczy dookoła głowy, bo MJ jest dzisiaj w świetnej formie, więc pewnie będzie chciał uatrakcyjnić swoje widowisko. Jakieś pytania? … Nie, to dobrze. Możecie się rozjeść. Kirk zostań jeszcze chwile, bo mam do ciebie pewną sprawę. A reszcie dziękuję i bierzemy się do pracy!- Wszyscy się rozchodzą, a Bobby czeka, aż będzie mógł zamienić z Kirkiem kilka słów.
Co tam się stało Bobby?
Słuchaj, mam taką nietypową prośbę do Ciebie.
Wal śmiało Stary.
Wiesz, że dzisiaj jest rocznica pierwszego występu Mike na scenie?
No wiem i co?
Dlatego chciałbym zrobić mu taki mały prezent- niespodziankę.
Oooo… słucham dalej?
Jak będzie śpiewał jakąś piosenkę, bliżej końca występów… wybierz z pierwszej linii jakąś ładną dziewczynę i wpuść ją na scenę?
CO?!
No wystawisz ją zza balustrady i poprowadzisz na scenę. A potem puść ją do niego i dalej się nie martw.
I zostawić ją na scenie do końca koncertu? Bobby ty chyba oszalałeś!
Nie… Chwile postoi na scenie a potem my ją zabierzemy. Resztę koncertu obejrzy zza sceny a po imprezie wypuścimy ją do domu.
Rozumiem, że Michael nic o tym nie wie?
No przecież Ci mówiłem, że to niespodzianka!
A jak mu się nie spodoba to mnie zwolni!
Nie martw się. Po pierwsze na pewno mu się spodoba jak wybierzesz jakąś ładną a po drugie ja wszystko biorę na siebie.
To szalone. Nie mogę się na to zgodzić.
To potraktuj to jako polecenie służbowe!
Bobby! Nie nadużywaj władzy…
Stary nie pękaj! Wszystko będzie ok. Żeby nie było zamieszania to powiedz o planie chłopakom, którzy będą koło ciebie i w razie czego pomogą Ci ją wyciągnąć z zza balustrady. I o nic się nie martw. Będę nad wszystkim panował.
Nie wiem co cię opętało stary ale martwię się o ciebie a cały ten plan wcale mi się nie podoba. Ale skoro to polecenie służbowe to nie mam wyjścia.
No i chwała ci za to. I naprawdę się nie martw. Po prostu przyjrzyj się dziewczynom i przy jakiejś końcowej piosence wpuść ją na scenę a resztą zajmę się ja.
Ok. Ok. Ok…
I tak dwóch ochroniarzy rozeszło się. Jeden zadowolono, że uda mu się zrealizować swój plan a drugi pełen obaw o powodzenie całej sprawy. Obaj mieli nadzieję, że Michael będzie zadowolony i ucieszy się z niespodzianki.
: ndz, 18 kwie 2010, 17:53
autor: DirtyLily
Dziękuję za wszystkie komentarze :) Cieszę się, że wam się podoba! I bardzo bardzo proszę o obszerniejsze komentarze!
W tym samym czasie cztery niewątpliwe fanki Michaela Jacksona i jego muzyki szykowały się do koncertu. Każda z nich na zmianę pilnowała miejsca w kolejce do bramek biletowych. Otwarcie miał się rozpocząć o 16.30. Dzięki temu, że przyszłyśmy wczesnym rankiem zająć kolejkę spodziewałyśmy się w miarę dobrych miejsc w sektorze. O 15.30 dyżur w kolejce przypadł na Agatę. Ponieważ dopiero o 16 byłam w hotelu po swojej zmianie, zaczęłam w tempie ekspresowym szykować się do wyjścia z powrotem. Szybki ale dokładny prysznic, mycie włosów, nałożenie odzywki na włosy a potem balsam do ciała. Bielizna, suszenie włosów i ubranie. Zdecydowałam się na obcisłe ciemne jeansy, szpilki w których zawsze czułam się najlepiej, koszulka żółta jak słońce z małymi inicjałami MJ na ramionach. Rękawiczka obszywana cekinami własnej produkcji i oczywiście rozpuszczone włosy. Mimo, że wieczorem mogłobyś chłodno zdecydowałam się, że nie będę brała nic na wierzch. Ola ubrała się jak zawsze delikatnie ale bez żadnego seksapilu, materiałowe spodnie i podkoszulek. Asia natomiast była jej zupełnym przeciwieństwem, zawsze była, aż na zbyt wyzywająca, tak jak dzisiaj. Króciutka spódniczka, pończochy, buty na koturnach, bluzka z ogrooooooomnym dekoltem. Cała Asia. Zawsze zresztą się śmiałyśmy, że styl mój i Agaty to takie połączenie Asi i Olki. Gdy już wszystkie byłyśmy wyszykowane, spokojnym krokiem udałyśmy się na miejsce. Udało nam się jakimś cudem przecisnąć przez wielotysięczny tłum i odnaleźć Agatę. Dużo osób zaczęło się dopiero teraz schodzić. Ale dla nas mających bilety w pierwszym sektorze ważne było aby zaklepać sobie dobre miejsca i widzieć wszystko dokładnie. No i rozpoczęło się odliczanie…
Tak od rana na nogach?
Wiesz, że całą noc nie mogłam spać… martwię się o Lidkę chociaż napisała Ci, że u niej wszystko jest w porządku.
Oj, mamo nie martw się o nią. Jest już duża.. a poza tym wiesz, że to odpowiedzialna i rozsądna dziewczyna.
Wiem, wiem… ale poczekaj, aż będziesz miał swoje dzieci. To wtedy pogadamy…
To jeszcze trochę poczekamy na tą rozmowę…
O której ma się zacząć ten koncert?
O 18 ich czasu, czyli ok. 9 naszego czasu.
No to już niedługo… obiecałam jej, że nagram relacje z TV. Podobno ma być na żywo. Może nawet ją zobaczymy, w końcu zapłaciła majątek za bilet blisko sceny.
Nie liczyłbym zbytnio na to… ciężko będzie ją zauważyć wśród tych setek ludzi. A w ogóle co na to ojciec? Rozmawiałaś z nim?
Lidka napisała mu mail, że leci do Stanów na ten koncert. Zadzwonił więc do mnie z pretensjami, że ją puściłam. Zastanawiał się czy nie lecieć do niej, bo podobno z Berlina są tanie bilety. Wydaje mu się, że jakby tam poleciał to ściągnął by ją z powrotem do Polski.
Hehe… ale jak widać on też się martwi.
No można tak powiedzieć. O! Patrz, zaczyna się!
Pogłośnij! Zaczyna się!
Zaczęto wpuszczać fanów i kierować w odpowiednie sektory. Sprawdzanie biletów i znakowanie opasek szło bardzo sprawnie. I niebawem znalazłyśmy się w swoim sektorze. Skorzystałyśmy ze sprytu i kobiecego wdzięku dzięki czemu udało nam się stanąć przy samej barierce a to oznaczało, że od sceny dzielił nas wąski pas zajmowany przez ochronę i obsługę koncertu. Dodatkowo udało nam się zająć miejsce w rogu przy wybiegu. Lepiej być nie mogło. Serce łomotało mi niespokojnie, już teraz czułam, że te kilkadziesiąt minut na zawsze zapamiętam i zachowam jako najwspanialsze wspomnienie. Spojrzałam na zachodzące słońce. Mieniło się wszystkimi odcieniami czerwieni i żółci. Promienie wymykały się pomiędzy nielicznymi chmurkami stwarzając mistyczną atmosferę, gdy się w nie patrzyło czas jakby się zatrzymywał. Świat czekał.. czekając na tą chwilę przybrał swoje najpiękniejsze barwy. Dźwięki tłumów ludzi dodawały całości jakiegoś nieprawdopodobnego czaru, stojąc w tym tłumie miało się wrażenie jakby te wszystkie dźwięki dobiegały z bardzo, bardzo daleka. Była godzina 17.30 gdy tak stałam wpatrując się w słońce i czekając na ten najważniejszy dla mnie dzień. Na chwilę kiedy spełnią się wszystkie moje marzenia. Słyszałam głosy dziewczyn ale dobiegały one do mnie jakby z oddali. Minuty mijały a ja wciąż patrzyłam w słońce bo dla mnie czas się zatrzymał. Dopiero niesamowity pisk fanów oraz mocne szarpnięcie Olki zasygnalizowały, że show się rozpoczyna.
Spojrzałam na scenę i zobaczyłam go. Stał na scenie pod osłoną ciemności. Jednak tą sylwetkę poznałabym wszędzie. Ideał. Po kilku sekundach zapalono światło. Rozległ się jeszcze głośniejszy pisk tłumu. A on… wyglądał dokładnie tak jak wtedy w hotelu. Uśmiechał się ale w oczach widać było smutek. Był tak blisko. Na środku sceny, taki pewny siebie. Patrzył tak jak prawdziwy Król. Miał dość krótkie kręcone, czarne włosy. Jego czarne oczy wyglądały jak paciorki. Ubrany był w czarne spodnie w kant, białą koszulę, której pierwsze guziki były rozpięte i która mieniła się od naszywanych cekinów. Na koszuli kurtka, w żołnierskim stylu, również z cekinów. Zapinana na złotego koloru paski. Na lśniąco białych skarpetkach zwiniętych na kostkach również naszyte były cekiny co świetnie komponowało się z czarnymi mokasynami. Całość dopełniała cekinowa rękawiczka na prawej ręce oraz dwa lśniące paski, z których jeden troszkę luźniej zwisał na biodrze. Był taki cudowny. Dech zaparło mi w piersiach. I z tych setek tysięcy ludzi, chyba byłam jedyną osobą, która nie krzyczała. Stałam i wpatrywałam się w niego. Zaczęło się………
: ndz, 18 kwie 2010, 19:55
autor: DooDoo Forever
Ciężko tutaj obszerniej się wypowiadać na temat Twojej pracy, bo jest ona po prostu rewelacyjna..... wciągająca, realistyczna, pełna zaskakujących zwrotów akcji...
I jeszcze to co pisze zawsze... wrzucaj jak najszybciej kolejne części!:)
: ndz, 18 kwie 2010, 20:37
autor: KinGa *
DirtyLily pisze:Jednak tą sylwetkę poznałabym wszędzie. Ideał.
Tu się rozmarzyłam...nie wiem czemu.
DirtyLily pisze:Zaczęło się………
Musisz kończyć w TAKIM momencie?!?!
Ja tej 'książki' nie czytam, ja ją pożeram wzrokiem!
W głowie nasuwa mi się tylko jedna myśl -> WIĘCEJ!
EDIT: Jak sobie tak rozmyślałam, to stwierdziłam, że musisz mieć niesamowity talent. Bo w sumie to wiadomo co się wydarzy, ale potrafisz to zaprezentować w taki sposób, że czytam to z zapartym tchem. Magia, kobieto, MAGIA!
: ndz, 18 kwie 2010, 21:52
autor: DirtyLily
Dziękuję :* nie spodziewałam sie, że się ktoś zainteresuje bo na początku jak wstawiłam to małe zainteresowanie było... zresztą teraz dużo jest wejść ale mało osób komentuje :( a szkoda...
ale cieszę się bardzo, że mam was :* jutro wstawię cd :) ok?
: pn, 19 kwie 2010, 19:05
autor: DirtyLily
Zgodnie z obietnicą :) :* (str.30)
Najpierw Wanna Be Startin' Somethin':
I said you wanna be startin' somethin'
You got to be startin' somethin'
I said you wanna be startin' somethin'
You got to be startin' somethin'
Potem Things I do for You… Off the wall… Human nature…
Reaching out
To touch a stranger
Electric eyes are ev'rywhere
See that girl
She knows I'm watching
She likes the way I stare
If they say-
Why, why, tell 'em that it's human nature
Why, why, does he do me that way
If they say-
Why, why, tell 'em that it's human nature
Why, why, does he do me that way
I like lovin' this way
I like lovin' this way
Jeszcze heartbreak hotel, Let’s get serious, You like me don’t you, Tell me I’m not dreamin’ I Lovley one. Następnie ku naszej wielkiej radości usłyszeliśmy beat it oraz najnowszy hit billie jean. A potem czekała nas krótka przerwa. Słowa wszystkich tych piosenek utknęły głęboko w mojej głowie. Zresztą były tam od dawna. Ale patrząc na niego jak je śpiewa było odkrywaniem ich sensu na nowo. Cudownie, cudownie, cudownie… w czasie przerwy udało nam się zamienić kilka słów. Dziewczyny były zachwycone. Ja również. Czułam się jak nowo narodzona. Śpiewając razem z tylu tysięcznym tłumem moje ukochane piosenki i patrząc na tego faceta, czułam się jak w niebie. Mogłabym tu zostać do końca świata. Agata patrzyła na mnie pytającym spojrzeniem, licząc na to, że dowie się coś na temat mojego samopoczucia. Ale to co w tej chwili czułam w ogóle by jej nie ucieszyło, więc zostawiłam to dla siebie. Im dłużej tu byłam tym, byłam bardziej zakochana i bardziej szczęśliwa. Nie zdawała sobie sprawy, że będę jej dłużniczką do końca życia za to, że jednak mnie tu ściągnęła. To były najwspanialsze chwile mojego życia. Jednak teraz nie mogłam jej tego powiedzieć. Jak wrócimy do hotelu, jak wrócimy do hotelu….
Po przerwie pojawił się na scenie w inny stroju, w którym zresztą wyglądał równie wspaniale. Czarne materiałowe spodnie z jasnymi, pionowymi paskami na zewnętrznych stronach nogawek, biały sweterek z jakimś czerwono- czarno- niebieskim wzorem wyszytym z cekinów. A na to czerwona cekinowa kurtka z kilkoma suwakami z przodu oraz na rękawach, na ramionach kurtka była srebrna. Gdy wyszedł przez tłumy przebiegło westchnienie. Widać nie tylko ja uważałam, że wygląda BOSKO! Jak go zobaczyłam to mi się nogi same ugięły w kolanach. I to niestety zauważyła Agata, gdy w pewnej chwili osunęłam się delikatnie na nią. Obrzuciła mnie karcącym spojrzeniem, jakby przejrzała moje myśli. Czułam, że po koncercie czeka mnie dłuuuga rozmowa. Ale teraz nic nie było w stanie popsuć mi humoru.
Bobby dopadł Michaela w czasie przerwy, gdy przebierano go i poprawiano mu make-up. Było ogromne zamieszanie dlatego zdążył mu tylko krzyknąć: Michael mam dla Ciebie niespodziankę! Na więcej słów nie było czasu bo trzeba było wracać na scenę. Jednak te słowa spowodowały, że Michael nie wracał na scenę spokojny. Myślał o niespodziance.
Zaczął śpiewać kolejną piosenkę Rock with You.
Girl, Close Your Eyes
Let That Rhythm Get Into You
Don't Try To Fight It
There Ain't Nothin' That You Can Do
Relax Your Mind
Lay Back And Groove With Mine
You Got To Feel That Heat
And We Can Ride The Boogie
Share That Beat Of Love
Za sceną Bobby podniósł krótkofalówkę: Kirk, myślę, że teraz jest odpowiedni moment. Zaczynaj. Bez odbioru! Kirk słysząc te słowa, doskonale wiedział o co chodzi. On też doszedł do wniosku, że teraz jest odpowiedni moment. Jeśli miał to zrobić. To musiało się stać teraz. Rozejrzał się po dziewczynach stojących wzdłuż barierek pierwszego sektora. Zobaczył ją! Patrzyła na scenę takim wzrokiem, że od razu wiedział kogo ma wybrać. Zebrał się na odwagę i ruszył w jej stronę.
I Wanna Rock With You (All Night)
Dance You Into Day (Sunlight)
I Wanna Rock With You (All Night)
We're Gonna Rock The Night Away