Debbie Rowe - wywiady, wypowiedzi, opinie

Prince, Paris, Blanket, Rebbie, Jackie, Tito, Jermaine, LaToya, Marlon, Randy, Janet, 3T, Joseph, Katherine i pozostali członkowie rodziny Jackson - wiadomości i rozmowy luźne.

Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, kaem, @neta, anialim, Mariurzka, Mafia

Awatar użytkownika
give_in_to_me
Posty: 500
Rejestracja: ndz, 17 sty 2010, 12:37
Skąd: Wrocław

Debbie Rowe - wywiady, wypowiedzi, opinie

Post autor: give_in_to_me »

Na początek przepraszam, bo nie wiem, gdzie to wstawić. Nigdy wcześniej nie zakładałam na forum nowego tematu. Do faktów to to chyba nie bardzo, do multimediów też nie, bo to jest transkrypt a nie video, o czym za chwilę, więc już nie wiem gdzie i wybrałam HP. Jeśli podjęłam złą decyzje, proszę o przeniesienie tematu. japrosic

Poniżej przetłumaczyłam wywiad, który już wrzuciłam do Multimediów w wątku o YouTube. To zostało puszczone w australijskiej telewizji Arena w lipcu 2009 roku jako Debbie Rowe- The Missing Tapes. To są brakujące fragmenty z Take Two. Długo szukałam tego po Internecie, bezskutecznie, ale od kilku tygodni jest film na YouTube i można też to ściągnąć w kilku miejscach. Jak będziecie czytać, to pewne pojedyncze rzeczy Wam się przypomną, że już je słyszeliście, ale generalnie większość to wcześniej niesłyszane, nieopublikowane wypowiedzi. Wywiad został przeprowadzony w 2003 roku, pytającym jest Ian Drew. Spisywałam ze słuchu a przetłumaczyłam to zważając, że będziecie to czytać a nie oglądać, więc musiałam dać parę wyjaśnień, jako że nie widzicie języka ciała czy gestów.

Poniżej tłumaczenie, na dole transkrypt a linki do źródła video tutaj

Nie tłumaczyłam wstępu i zakończenia dziennikarki, bo było krótkie i nic nie wnosiło, tylko samą rozmowę Debbie z Ianem.

-----------------------------------------------------------------------------------

Było trochę doniesień że Michael jest uzależniony od środków przeciwbólowych, że jego rodzina nieskutecznie próbowała coś z tym zrobić. Widziałaś jakiekolwiek uzależnienie, kiedy byliście małżeństwem?

Nie. Wtedy nie byłoby tam dzieci. Możecie mnie postrzegać jako matkę, która się nie interesuje, ale nie, nie.

Ok, byłaś Debbie Rowe, zwykłą Debbie z bloku. I nagle to zainteresowanie mediów, kiedy się pobraliście, to wszystko, z czym zmagasz się od tego czasu. Jak to jest radzić sobie z czymś takim każdego dnia?

Teraz jest trochę łatwiej niż kilka lat temu, ale na początku to było... po prostu nie do opisania. Nie oczekiwałam czegoś takiego, nie sądziłam, że to będzie taka wielka sprawa.

Opowiedz mi o tym, co ci zrobiono. Jak zostałaś potraktowana?

Na początku byłam śledzona i na poziomie intelektualnym wiesz, że to, czego chcą, to zdjęcie. Ale to najazd na prywatność. Wiesz tak na chłodno, aparat nie zrobi Ci krzywdy, to tylko zdjęcie. Ale to zdjęcie mojej osoby i jeśli bym chciała, żeby jakieś moje zdjęcie było w prasie, to bym je im dała. Powiedziałabym “To jest zdjęcie mnie w ciąży, proszę bardzo”. Ale wiesz... Bycie w ciąży to bardzo osobista sprawa. To coś pomiędzy mną i Michaelem. Nie pomiędzy mną i światem. Michael na scenie, to Michael na scenie, a świat... To jest ich Michael, nie mój. To nie jest mężczyzna, którego poślubiłam i z którym mam dzieci. Ludzie nie widzą tego Michaela, którego ja widzę,.. Szkoda. Ponieważ on jest takim wspaniałym... [Debbie płacze]. Jest cudownym, troskliwym człowiekiem, a nie przedstawia się go takim, jakim jest naprawdę. I to mnie bardzo wkurza. Nie ma na świecie innego człowieka, który mógłby być lepszym ojcem. I mam żal do ludzi, którzy twierdzą, że on jest złym rodzicem. Nikt nie przeczytał więcej na temat rodzicielstwa. Nikt nie praktykował tej sztuki bardziej, niż on. Bo bycie rodzicem to sztuka. Musisz zapracować na tytuł rodzica. To, że rodzisz czy zapładniasz nie daje ci automatycznie tytułu matki lub ojca, musisz sobie na to zasłużyć. Moje dzieci nie nazywają mnie mamą, bo ja tego nie chce. To dzieci Michaela. To nie oznacza, że one nie są moimi dziećmi, ale urodziłam je, bo chciałam, żeby to on był ojcem. Wierzę, że są ludzie, którzy powinni być rodzicami. A on jest jednym z nich. Nasza rodzina nie jest tradycyjna. Jeśli inni ludzie czują się z tym niekomfortowo, to wstyd, że nie są bardziej tolerancyjni. Jesteśmy rodziną. Michael i ja zawsze będziemy połączeni dziećmi. Zawsze będę dla niego, zawsze będę dla dzieci. A ludzie komentują „och, nie mogę uwierzyć, że ona zostawiła swoje dzieci”. Zostawiła? Zostawiłam swoje dzieci? Nie zostawiłam moich dzieci, one są ze swoim ojcem. Tam, gdzie powinny być. Mówię ci, on jest najwspanialszym ojcem, tak dobrze się nimi opiekuje... Zanim dziecko cokolwiek chciało, on już wiedział, co to ma być. Takie rzeczy nie są dla mnie.

Czy chciałaś mieć dzieci, zanim poznałaś Michaela?

Nie.

Więc to nie było twoje pragnienie.

Nie. To są dzieci z miłości. Pamiętam naszą rozmowę i ja powiedziałam „Pozwól mi to zrobić”. A on: „Zrobisz to dla mnie?”. A ja: „Tak, proszę, pozwól mi na to”. Zapytał, dlaczego. A ja odpowiedziałam: „Ponieważ cię kocham. Potrzeba czegoś jeszcze?”.

Czym jest według Ciebie fascynacja? Dlaczego jest tak nieustająca?

Jeśli mogę się wypowiedzieć na swój temat... Nie wiem, Nie wiem. Może dlatego, że to nie jest niczyja sprawa. A ludzie lubią plotkować.

Czy Michael ostrzegł cię przed zainteresowaniem mediów?

Tak.

I co powiedział?

Powiedział: „Nie wiesz, do czego oni są zdolni”. A ja odpowiedziałam: „Oj, Michael, przestań. Będziemy mieli dziecko. Co jest w tym dziwnego? Będziemy mieć dziecko. Jeśli już, to jest to piękne, cudowne, wspaniałe”. Czy było w tym coś złego? No ale cóż, najwyraźniej to nie była taka prosta sprawa.

Jak zostało to przedstawione twoim zdaniem?

Pamiętam... Ten pierwszy okres, kiedy nikt nie wiedział. To był taki mały sekret. A ja miałam być coraz większa i większa... Pewnego razu się dowiedziałam, że zdjęcie mnie w ciąży jest warte pół miliona dolarów. Dla kogo? I po co? Czy oni nigdy wcześniej nie widzieli nikogo w ciąży? Będę wyglądała jakoś inaczej, bo to jest dziecko Michaela, a nie jakiegoś innego mężczyzny? Bycie w ciąży to bycie w ciąży. Więc to było bardzo stresujące. Było tak źle, że wzięłam tydzień wolnego z pracy i pojechałam na ranczo [Neverland]. Wtedy Michael zadzwonił i powiedział „Przyjedź do Australii”. To pojechałam.

Były plotki, że miałaś ołtarzyk z Michaelem, że byłaś szaloną fanką, zanim się poznaliście. To prawda?

[Debbie się śmieje]: Musze wyznać, że jako dziewczynka miałam jego plakat na ścianie, koło zdjęć Bobby'ego Shermana, Jacka Wilda i Donny'ego Osmonda. Później, w moim mieszkaniu, miałam duże prywatne zdjęcie Michaela, które zostało mi ukradzione i wylądowało na okładce jednego z magazynów, bez mojego pozwolenia. I kominek... Na kominku są świeczki. To znaczy ja miałam świeczki, zdjęcie Michaela ze mną, zdjęcie mojej siostrzenicy i siostrzeńca i zdjęcie jednego z moich psów. Więc Twoja definicja ołtarzyka chyba nie pasuje. Nie było żadnych ołtarzyków. Przykro mi.

Co robiłaś, jeździłaś często na ranczo? Czy Michael zaczął flirtować z Tobą, no wiesz, chłopak potrzebuje dziewczyny, romans się rozwija..,

Co masz na myśli, mówiąc flirt?

No nie wiem, że próbował cię pocałować, czy coś.

Ok... Nie zmierzaj w tym kierunku. Nie będziemy o tym rozmawiać. Myślę, że mamy dużo wspólnych cech osobowości, lubimy flirt, rozmowy, żarty, ale nie mogę... Nie sądzę, że mogę opowiedzieć ci o szczegółach.

Uprawialiście seks?

Dlaczego tak was to interesuje? Dobra, muszę ci coś powiedzieć. Kiedy te drzwi się zamykają, to jest to moja sprawa, nie twoja. To jest bardzo niewłaściwe pytanie. Więc moją odpowiedzią jest: to jest bardzo niewłaściwe pytanie.

Ok, były doniesienia, że zapłacono ci za urodzenie jego dzieci, tak jak się płaci facetowi, który jest dawcą spermy.

Serio?

To prawda?

Cóż, myślę, że byłabym w tym wypadku tak droga, że nie mogliby sobie na mnie pozwilić. Nie. Nie.

Dlaczego się pobraliście?

Żeby uciąć pewne tabu. Wiesz, takie, że masz dziecko bez ślubu. Dzieciom byłoby z tym ciężko. Nie powinny mieć tej etykietki, tak jak ich ojciec, któremu przyczepiono już tyle etykietek... Jeśli był jakiś sposób, by temu zapobiec i uczynić to czymś, co ludzie uznają za „normalne”... Myślę, że małżeństwo to wspaniała instytucja, kiedy ma się dzieci. Moje osobiste przekonanie jest takie, że ono nie jest konieczne, kiedy dzieci się nie ma, wtedy to tylko opcja. Po prostu niektórzy ludzie potrzebują papierka a inni nie.

Kiedy się dowiedziałaś, że jesteś w ciąży z Princem?

Oj, znowu pytasz o daty... Chyba zaczęłam napastować mojego lekarza, kiedy okres spóźniał mi się dwa dni. Przed Princem miałam jedno poronienie, byłam wtedy zdruzgotana. Myślałam: „Mój Boże, nie będę mieć dziecka, to straszne. Mam dopiero 38 lat, nie mogę w to uwierzyć, tak tego pragnę a to wszystko się spieprzyło”. To była jedna z tych rzeczy, które się po prostu przydarzają. A kto tam był i pocieszał mnie cały czas? Michael.

Więc potem spróbowaliście jeszcze raz...

O tak.

Więc definitywnie, Prince był planowany, chciany.

Oczywiście. Oboje dzieci. Inaczej by ich tu nie było.

Jak Michael się oświadczył i jak odbył się ślub, czy dał ci pierścionek zaręczynowy, klękając na jedno kolano?

Kiedy byłam w Neverland i ciągle płakałam, zapytał., czy przyjadę do Australii. A ja odpowiedziałam [Debbie udaje płacz]: „Tak”.

Dlaczego płakałaś?

Ludzie mnie ścigali, myślałam, że moje życie się zaraz skończy, nie wiedziałam co się stanie w przyszłości I dlaczego to wszystko miało miejsce.

To było po tym, jak świat się dowiedział.

Tak, kompletnie tego nie rozumiałam. Rozmawialiśmy o małżeństwie już wcześniej, ale się wahaliśmy.

Dał Ci pierścionek?

Debbie [uśmiechając się]: Tak. Nie przyniosłam go tutaj, bo to jest coś osobistego. Możesz spojrzeć na stare zdjęcia z tamtego okresu i na pewno gdzieś go znajdziesz. Trzymam go w domu w specjalnym miejscu. To nie jest żaden ołtarzyk, tylko specjalne miejsce. Pobraliśmy się i byłam w Australii tydzień podczas jego trasy koncertowej. Potem wróciliśmy i Michael załatwił mi ochronę, opiekunki. Wszystko stawało się coraz bardziej intensywne. Powiedział: „Tu [w mieszkaniu Debbie- przyp. tłum.] nie jest bezpiecznie, nie chcę, żebyś tu była”. Spakował moje rzeczy i przeprowadziłam się do Moorpark [miasto w południowej Kalifornii- przyp. tłum.], do dobrych przyjaciół.

A co z miesiącem miodowym?

On pracował! Co Ty sobie myślisz?

Więc nie mieliście prawdziwego miesiąca miodowego.

Ok, znowu idziemy w tym kierunku, co to jest miesiąc miodowy? Koniecznie musisz ubierać sandały dla nowożeńców...

Ian [śmiejąc się]: Takie z obrączkami i chodzić po plaży... [Ian i Debbie wyśmiewają się tutaj z popularnego, ale uważanego za bardzo kiczowaty amerykańskiego zwyczaju, kiedy młodzi małżonkowie podczas podróży poślubnej chodzą po plaży w sandałach albo klapkach z wyrytymi na podeszwie obrączkami, gołąbkami, albo napisem „świeżo poślubieni”- przyp. tłum.]

Byliśmy w Australii. To piękny kraj.

Bardzo szybko się tam pobraliście..

Tak.

Mieliście tam jakiegoś księdza czy pastora?

Był urzędnik stanu cywilnego i kilku przyjaciół. To była bardzo szybka ceremonia, bo ja byłam wyczerpana, bo właśnie przyleciałam samolotem a Michael skończył koncert, a on zawsze jest po koncercie bardzo zmęczony I było “Musimy iść spać, jeszcze będziemy mieć czas”.

Spędziłaś z Michaelem noc poślubną?

Nie, ponieważ byłam taka zmęczona a on właśnie skończył koncert. Byłam wyczerpana, Byliśmy w tym samym apartamencie, otworzyłam drzwi i powiedziałam, że muszę iść do innej części budynku. Bo potrzebuję odpocząć, jestem w ciąży. I on wyszedł, bo było dużo ludzi w pokoju, wiadomo, ludzie po imprezach zawsze siedzą. Więc ja wyszłam z jego asystentką i poszłyśmy do innej części hotelu, gdzie mogłam odpocząć

Więc to było prawdziwe małżeństwo? Nie dzieliliście nigdy sypialni, nie spaliście w jednym łóżku, skonsumowaliście związek?

To bardzo niegrzeczne pytanie. To, co dzieje się miedzy mną i moim mężem za zamkniętymi drzwiami, to nasza sprawa. Nie wiem, jak mam to przekazać, by było bardziej zrozumiałe. Wiesz... To coś pomiędzy mną i Michaelem. Jeśli tam by byli inni ludzie... To pewnie tabloidy by napisały, że to orgia. Jeśli mielibyśmy tam [w łóżku] innych ludzi, to temat by był otwarty do dyskusji. Oficjalnie mogę ci tylko powiedzieć, że zostawałam u niego na noc. I że oglądaliśmy w łóżku razem telewizję... Wiesz co jest moim zdaniem najlepszą rzeczą? Gdy kogoś kochasz, to nie budzisz się czasem w środku nocy i nie patrzysz na tą osobę? I widzisz to piękno... Mam na myśli ten spokój, to, jaki ten ktoś naprawdę jest. Nie widać tego w ciągu dnia, w pośpiechu. I ja potrafiłam tak siedzieć i patrzeć na niego godzinami. Bo to dawało taki spokój.

Więc opowiedz mi o narodzinach swojego pierwszego dziecka.

Debbie [uśmiechając się]: Będzie wiele kontrowersji w związku z tym. Tam... Jest dużo pracy. I znów: musisz zrozumieć, że nie zrobiłam tego, żeby być matką. Ludzie, którzy chcą być matkami, czekają na to z utęsknieniem, o mój Boże. Byliśmy bardzo podekscytowani, Michael oczywiście o wiele bardziej podekscytowany niż ja. Taki był podniecony, kiedy miałam skurcze. I... Był tam! Mieliśmy filmy, muzykę... Był tam 24h na dobę. Bardzo przeklinałam, za każdym razem, jak chciałam rzucić jakieś przekleństwo, Michael ubiegał mnie, przekręcając znaczenie wyrazów.

Och, on nie lubi przeklinania.

Nie uważał, by było konieczne, jeśli są inne wyrazy. Ale był tam przez cały czas. Trzymał mnie za rękę, głaskał po głowie... Chyba raz się zrzygałam... Byłam taka zawstydzona, a on powiedział: „Przestań, jest dobrze, jest pięknie, cudownie”. Powiedziałam „Ja umrę”. A on: „Nie, nie umrzesz, jest wspaniale”. Potem spojrzeliśmy na siebie i zadecydowaliśmy o przebiegu porodu. Środki znieczulające otępiły mnie trochę. „Dajcie mi epidrol” [epidrol- środek używany podczas znieczulenia do porodu- przyp. tłum.]. A potem... Urodził się Michael [Prince], była druga faza porodu [ta, przy której widać główkę dziecka- przyp. tłum] i Michael wtedy powiedział: „Tak, on tu, jest, to jest takie piękne”. Mając medyczne podejście, to niemożliwe, krew i to wszystko, przykro mi. Powiedziałam: „Michael, ja nie mam takiego podejścia jak ty, to nie może być takie piękne”. On był wzruszony do łez. I wtedy jego syn się urodził. A ja spojrzałam mu [Michaelowi] w twarz... [Debbie zaczyna płakać i mówi do Iana i operatora kamery: „Pogadajcie sobie chwilę sami]. Nigdy nie widziałam go tak szczęśliwego. To właśnie było dla mnie wspaniałe. Widzieć wtedy ten jego wyraz twarzy, Przeciął pępowinę i lekarze zabrali Prince'a. A Michale wciąż przychodził do mnie i pytał, czy wszystko ze mną w porządku, czy dobrze się czuję. Powiedziałam: „Tak, jest dobrze”. I wiesz, najlepszy prezent od opiekunek, które zawsze trzymają wszystko w tajemnicy... Nie pamiętam tej całej choreografii wychodzenia ze szpitala, w końcu wszyscy wyszliśmy i nie było kontaktu z Michaelem. Był ze swoim synem. „Jak się wszyscy czują?”. „Dobrze”. I wszyscy pytali „Jak się czują ojciec i dziecko?”. „Ojciec i dziecko czują się dobrze”. To było właściwe.

Miałaś jakieś wahania wobec tego, że Twoje dziecko wychowuje się na ranczu z Michaelem?

Nie, dlaczego miałabym mieć? To ma być jakiś sarkazm? My mówimy o niebie... Widziałeś ranczo?

Nie, nie.

To miejsce najbliższe nieba, jakie można sobie wyobrazić. Bo gdzie prócz nieba ciągle ktoś będzie zwracał na Ciebie uwagę, nie mam na myśli takiej wykwalifikowanej opieki, ale taką wynikającą z miłości. Upewniał się, że wszystko jest w porządku. Tam było cicho, można było odpocząć. Jeśli byś czegoś potrzebował, to to było wykonywane.

Nie brakowało Ci bycia z rodziną tam, żebyście byli tam we trójkę, nie mieszkałaś tam... Brakowało Ci bycia częścią tego? Bycia mamą?

Muszę ci przedstawić mój pogląd na bycie matką. Myślę, że już to zrobiłam, pewnie się powtarzam, ale wyjaśnię to, w co wierzę,. Musisz zapracować na tytuł rodzica. My jesteśmy rodziną. Nie jesteśmy jednak konwencjonalną rodziną. Nie taką, jak rodzina Ozzy'ego Osborne'a. Wszyscy sobie myślą [o nas] „co za dysfunkcyjna rodzina”. On [Osborne] jest prawdopodobnie jednym z najbardziej kochających ojców, tak jak Michael. Oboje stawiają rodzinę na pierwszym miejscu. Ludziom trudno w to uwierzyć, nie wiem czemu. Tylko dlatego że nie mieszkacie w tym samym miejscu, nie jecie tego samego jedzenia, o tej samej porze, przy tym samym stole, nie jesteście rodziną? Nie jestem w tradycyjnej rodzinie. Większość ludzi na świecie nie funkcjonuje w czymś, co postrzega się jako idealną rodzinę, Tacy ludzie [mający perfekcyjne rodziny] oczywiście też są, dobrze dla nich. To trudne. Ja mam ogromny szacunek do ludzi, którzy są rodzicami. Myślę, że to najtrudniejsza w życiu rzecz. Jeśli musiałabym być rodzicem, to tak, byłabym. Ale mam wybór i moim wyborem jest obserwowanie, jak dzieci wychowywane są przez swojego ojca. Jakbyś popatrzył na niego [Michaela], na nie [dzieci], na ich twarze... Nigdy nie zmieniłabym zdania. Nic nie zrobiłabym inaczej. Dla mnie to wszystko jest dobre, właściwe.

Kiedy nadeszła ta decyzja żeby mieć Paris, prawie zaraz po narodzinach Prince'a, byłaś gotowa to zrobić?

Tak, powiedziano nam, że powinniśmy poczekać, pewnie zawsze jest jakiś sugerowany czas czekania, ale latałam wtedy często do Paryża i od tego miejsca dostała imię- tam została poczęta. Mówimy tu o imionach. Ktoś zaproponował: nazwijcie ją Michael. Nie, nie można nazwać jej Michael, to dziewczynka. Mnie się to podobało, uważałam, że Michael byłoby fajnie, ale on powiedział nie. I zaproponował Paris Michael. A ja powiedziałam: chciałabym, żeby miała też imię po twojej matce. Więc jest Paris Michael Katherine. I nazywamy ją małą księżniczką.

A Prince dostał imię po dziadku Michaela.

Tak.

Cieszyłaś się, że to będzie dziewczynka?

Tak, zdecydowałam się na ciążę drugi raz. To fajna rzecz!

Mieć dziewczynkę i chłopca?

Nie, być w ciąży [Debbie się śmieje]. Tak, wiesz co, jak już się ma i syna, i córkę, to już potem można mieć nawet 11 chłopców, ale wszystko zaczęło się pogarszać...

Z każdym dzieckiem było coraz więcej zainteresowania...

Tak, więcej zainteresowania, coraz więcej zainteresowania i to było... Powiedziałam: „Bardzo cię kocham, ale już nie mogę..”

Poradzić sobie z tym.

Nie, nie poradzić sobie z tym, nie chodziło o dzieci, tylko o media. Wiesz, za każdym razem kiedy coś się stanie, to wyląduje w głównych newsach... To byłoby dla mnie straszne. Nawet, jeśli coś się nie wydarzyło albo było przekręcone, to to było zbyt stresujące. A ja po prostu... Nie mogę powiedzieć, że nie chciałam odejść, ale chciałam wyjść z centrum uwagi, być na peryferiach tego, na zewnątrz.

Cóż, jedna rzecz, która wydarzyła się podczas narodzi Paris... Czy było łatwiej niż podczas porodu Prince'a?

Myślę, że Michael był przytłoczony, kiedy Prince się urodził, przez to całe doświadczenie. Kiedy rodziła się Paris, był w stanie bardziej sobie z tym poradzić, chłonąć to. Kiedy się urodziła, powiedział: “O Boże, ona jest taka piękna”, dotknęliśmy jej główki I on był w stanie bardziej się tym zająć, bo nie było lekarzy, którzy mówili “O, to dziecko Michaela, musimy się starać”. To był bardziej zwyczajny poród. A on mówił “O mój Boże, to jest takie piękne”. Nigdy nie zapomnę tego zdania i sposobu, w jaki je wypowiedział.

Tabloidy miały wrażenie, że wraz z narodzeniem Paris... Napisali, że Michael porwał nowo-narodzoną Paris jeszcze z łożyskiem, wprost z porodówki i uciekł do domu.

Jak się porywa własne dziecko? Nie zostawił żądania okupu, więc mam wątpliwości, czy to było porwanie.

Ian [śmiejąc się]: Uciekł i zostawił cię tam. Prawda?

Debbie: Raczej nie mogłam wyjść. Miałam kroplówkę z epidrolem, nie mogłam się ruszać. Co miał zrobić? Pewnie, że zabrał dziecko.

Więc nie chciałaś być z córką po urodzeniu?

To był ich czas. Wiesz, czas kształtowania się więzi. Było dla mnie bardzo ważne podczas obu ciąż, żeby dzieci znały głos Michaela. Więc zrobił nagrania. Nie wiem, co na nich było, to sprawa pomiędzy nim i dziećmi. W nocy przed pójściem do łózka brałam słuchawki, zakładałam je na brzuch i czytałam sobie przez jakieś pół godziny czy 45 minut. Kiedy nagranie się kończyło, odkładałam sprzęt na nocny stolik i szłam spać. No i one rozpoznawały jego głoś w momencie, gdy go usłyszały po raz pierwszy. A te pierwsze momenty, dni po urodzeniu, są najważniejsze. Myślę, że nie każdy rozumie, że to nie jest czas dla wszystkich, to jest czas dla dzieci i rodziców. Każdy chce przyjść i zobaczyć dziecko. Wiesz, to jest najazd na prywatność. A to jest specjalny czas dla dziecka i rodzica.

Wiem, że Michael chciał więcej dzieci, w końcu ma teraz trzecie. Był zmartwiony, że Ty już nie chciałaś? Chciał mieć jeszcze z Tobą dzieci?

Nawet jeśli... To był na tyle rozsądny, żeby nie wywierać na mnie presji. Nigdy nie chciał tego, o czym ci powiedziałam [jedenastu chłopców]. Dzięki ci kochanie! To było dla nas obojga bardzo emocjonalne. Myślę, że to trochę zmieniło nasza przyjaźń. Ja z niej chyba zaczęłam trochę odchodzić. Ale to nie on sprawiał, że tak myślałam, on mnie rozumiał. Wiedział, że jeśli będzie mnie potrzebował, ma do mnie dzwonić.

Chciałaś jakoś wrócić do normalnego życia.

Tak, myślałam, że to będzie możliwe.

Chciałaś znów chodzić na randki, mieć innych mężczyzn?

Nie. Jemu trudno dorównać. Wiesz, kiedy ktoś tak o ciebie dba, nawet na poziomie przyjaźni, to trudno, żeby ktoś inny mu dorównał. Wiesz, wciąż go kocham... Nie mam pragnienia, by szukać kogoś innego. Nikt go nie zastąpi.

Jak często widujesz teraz dzieci i Michaela?

Mam na to stałą odpowiedź. Że nie widuję. Bo jeśli powiem, że tak, to wtedy od razu padną pytania „jak często?”, „co robicie?”. Więc oficjalna odpowiedź jest: nie widuję.

Nie widujesz ich?

Bo nie chcę pytań, które są najazdem na moją prywatność. Przykro mi.

Ok.

Wiem, że możesz zapytać mnie o co chcesz, ale ja muszę postawić granicę w pewnych miejscach, bo to moja sprawa. To moja rodzina I jestem tutaj bardzo egoistyczna.

Więc czy mogę zapytać tak: czy oni są wciąż częścią twojego życia?

Znów, musiałbyś zapytać ich samych, znów rozmawiamy o mojej rodzinie. Oczywiście mam pewien wpływ, ponieważ ich twarze są wciąż zakryte. To była moja prośba, nie jego. Michael jest bardzo dumny ze swoich dzieci. To ja jestem tą osobą, która się o nie obawia. To ja widziałam pogróżki. Że ktoś je zabierze. Nie. Nie. Wszystko musi być zrobione, by temu zapobiec. Nie ma nic bardziej przerażającego niż patrzenie na kartkę, na której ktoś grozi, że je zabierze. I ja powiedziałam „jak ja bym miała ubierać chustki, żaden problem. Udawajmy, że to Halloween". Myślę, że Michael da im możliwość poradzenia sobie z tym. Jestem pewna, że któregoś razu powie do dzieci: „Chcecie wciąż ubierać chusty?”. Ja będę miała natychmiastowy zawał serca, ale on nie jest kimś, kto by zmuszał dzieci do robienia czegoś, czego nie chcą. Nie jest takim typem rodzica. W ogóle. I ja naprawdę nie rozumiem, czemu wszyscy się na tym skupiają. Czy to ma coś wspólnego z modą? Chustki nie pasują do reszty? Popracujemy nad tym. Ktoś powiedział coś o nim, że karmił dziecko, to małe, nowonarodzone a ono miało zakrytą twarz. Czym się to różni od sytuacji, kiedy matka karmi swoje dziecko zakrywając siebie albo dziecko podczas karmienia piersią? To straumatyzuje dziecko? Nie widziałam żadnych raportów na ten temat, że przykrywanie twarzy dziecku straumatyzuje je.

Jaką przewidujesz przyszłość dla swoich dzieci?

Szczęśliwą. Nie będą nieszczęśliwe.

Myślisz, że będą w stanie przystosować do świata, jeśli żyją w tak niekonwencjonalny sposób? Nie z powodu samego Michaela, ale z powodu ochrony, prześwietlania jego życia? Nie martwisz się o to?

Znów, myślę, że kiedy przyjdzie czas, będą w stanie zrozumieć, o co chodzi. Znają swojego ojca. Wiedzą nawet, czemu tutaj są. Dlaczego przyszły na świat. On nie ma tradycyjnego życia, jak więc można wymagać, by miał tradycyjną rodzinę. Wiesz, mamy swoją rodzinę i to działa. I mam żal do ludzi, którzy mówią inaczej.

Czy jest coś, za czym tęsknisz w związku z małżeństwem?

Michael bardzo dobrze się mną zaopiekował.. Chyba nie, to nie było tradycyjne małżeństwo... Brakuje mi bliskości, takiej zwyczajnej. Bycia bliżej połaczonym. Choć w sumie jak ma się dzieci... Wiesz, gdyby nie te całe media, na zawsze byłabym jego żoną, chyba że to on by się mną jakoś znudził.

Więc to tak naprawdę był twój pomysł, żeby to zakończyć.

Tak, mój. Ale to nie było zerwanie, “jesteśmy kwita”. Nienawidzę tak tego nazywać [rozstaniem], bo ludzie sobie wtedy myślą “no tak, rozwód, o to chodziło”. A to było: “Proszę, ja muszę... Nie mogę już, proszę...”. Wiesz, dzieci mają nianię, która jest fantastyczna. Wspaniała dziewczyna. Więc mają ten kobiecy model. Jest tyle matek, które nazywa się mamami, ale nie powinno się tego robić. A ci ludzie, którzy przychodzą i mnie atakują, powinni raczej popatrzeć na osoby, które podjęły rolę rodzica, a nie są w stanie jej wykonywać. Michael wykonuje obie te role bardzo dobrze. Te dzieci nie mogą być kochane bardziej, niż są, nie ma takiej opcji.

W czasie swojej kariery Michael zawsze otaczał się chłopcami jako przyjaciółmi, prawda?

Tak, chłopaki zadają się z innymi chłopakami.

Czy kiedykolwiek radziłaś mu, by tego nie robił, bo może to nie wyglądać dobrze dla reszty świata?

Nie jestem jego matką. Nie widzę w tym nic niewłaściwego. Jak ludzie by na to patrzyli, gdybym to była ja albo ty? To coś nieodpowiedniego? Nie wolno tak robić? Cóż, jestem zaskoczona, skąd ludzie wyciągnęli takie kategoryczne stwierdzenie, że to jest niewłaściwe. Tak się stało, ponieważ oni mają jakieś złe pierwotne założenia w związku z tą sprawą, a te założenia są całkowicie błędne. Koniec, kropka.

Nie obawiasz się, że dzieci wciąż z nim są, pomimo tych plotek?

On jest ich ojcem, a nie pedofilem!

Uważasz, że nigdy by im nic nie zrobił...

Oczywiście, że nie! Ani swoim dzieciom, ani też żadnym innym. Za wyjątkiem, by im pomóc, jeśli by tego potrzebowały. Jeśli mógłby zrobić coś, co uczyniłoby ich życie lepszym, żeby mniej bolało, żeby uczynić ich życie bardziej znośnym, nawet na minutę, to on by to zrobił. Ale nigdy nie skrzywdziłby dziecka. Mam dość słuchania tego. Bo czy możemy znosić już te kłamstwa tak długo? A ja już doszłam do ściany. I dlatego robię ten wywiad. Mam dość tych kłamstw. Mam dość tego gówna.
[/b]

____________________________________________________________

Transkrypt:

There have been reports that Michael has abused prescription painkillers, that his own family has tried an unsuccessful intervention. Have you seen any drug abuse when you were married?

No. The Children would not be there, if that were the case. I mean you guys may see me as an off-hands mother, but no, no.

Ok, you were Debbie Rowe, Debbie from the block.. And suddenly this media spotlight when you had your marriage and all that happened and you'd been living that ever since... Can you tell me what it's like and every day, how you had to deal with that kind of attention?

It's gotten easier in the last couple of years, but in the beginning it was... pretty indescribable. I actually didn't expect it. I didn't think it was a big deal.

Tell me about all the things that have been done to you. How have you been treated?

In the beginning it was like being stalked and intellectually you think: all they want is a picture. But this is an intrusion. You know, intellectually, the camera is not gonna hurt you, it's just a picture. But it's picture of me and if I wanted a picture of me out, I would have put out the picture of me. I would have said: this is me pregnant, go ahead. But you know... Being pregnant is a very private personal thing, it's between me and Michael. Not between me and the world. Michael on stage is Michael on stage and the world... That's their Michael, that's not my Michael. That's not the man I married, the man I had children with.. They don't see that Michael that I do. It's a shame for them, it's too bad. Cuz he's such a wonderful [Debbie cries]. He's really wonderful, caring man and he's not portrayed as he really is. And it really pisses mi of. There could be no other person, there could be no better father. And I resent anyone making allegations that he is not a parent, that he is not a proper parent. No one has ever read more about parenting. No one has ever practised the art of parenting. Parenting is an art. You earn the title: “parent”. Because you give birth, because you impregnate someone, doesn't automatically give you that title of mother and father, you earn the title. My kids don't call me mum, cuz I don't want them to. They're Michael's children. It's not that they're not my children, but I had them, because I wanted him to be a father. I believe that there are people who should be parents. And he's one of them. We have a non-traditional family. And if it makes people uncomfortable, it's a shame that they're not more open. We are a family unit. Michael and I will always be connected by the kids. I will always be there for him, I will always be there for the children. And people make remarks “Oh i can't believe she left her children”. Left them? I left my children? I did not leave my children, they're with their father. Where they are supposed to be. I'm telling you, he's the most brilliant father, so caring, so... Almost before the baby needed something, he knew what it was. And.. That's not for me.

Did you ever want to have children before you met Michael?

No.

So it wasn't what you wanted to do.

No. These are ultimate love children. I remember the conversation and I said “Let me do this for you”. And he said: “You do this for me?” And I said “Yeah, please, let me do this for you.” And he said “Why?”. „I love you. Why else?”.

What do you think the fascination is? Why do you think it's so relentless?

As far as I Know how fascination with me goes... No clue. No clue. Maybe because I think it's no one's business. And, I guess, people like to gossip.

Did Michael warn you about this media attention?

Yes.

And what did he tell you?

He said: “You don't know what they can do.” And I said, “Oh Michael, come on. We're gonna have a baby, come on. How that can be weird? We're gonna have a kid. If anything, that's beautiful, that's wonderful, that's great”. Where was that wrong? You know, apparently it's no quick little thing.

And how was it portrayed in your eyes?

I remember being... The first part, when no one knew. It was like a little secret. And I'm gonna be bigger and bigger.. And I found out at one point that picture of me pregnant was worth half a million dollars. To whom? And why? Have they never seen anyone pregnant before? Am I supposed to look different pregnant, because it's Michael's baby than someone else? Being pregnant is being pregnant. So that was very very stressful. And it was so bad that I took a week off at work and went up to the ranch [Neverland] and tried to calm down, And then Michael called and said “Come to Australia”. And so I did.

There were rumours that you had shrine to Michael, that you were an obsessed fan before you met him. Is any of that true?

Debbie [laughing]: I must confess that as a little girl I had his picture on the wall next to Bobby Sherman and Jack Wild and Donny Osmond. As far as my apartment goes, I had a great picture which was on the front on one of the magazines and that was stolen from my apartment. And used without my permission. And the fireplace mental. On the fireplace mental there were candles. Well, I had candles and I had a picture of Michael and me, I had a picture of one of my dogs, a picture of my niece and nephew, So your definition of a shrine... No. No shrines, sorry.

What kind of staff did you do, did you go to the ranch a lot? Did he start flirting or you know, boy needs girl, a romance that evolved...

What do you mean by flirting?

I don't know, trying to give you a kiss or something...

Ok, that's... Don't go there, we won't talk about that. I think we have a lot of the same personality, flirtatious and speaking and kidding around and staff, but I couldn't.. I don't think I can tell you when, specifics..

You had sex?

Why are you guys so interested? Ok, I gotta tell you something. When that door closes, that is my business, that is not your business. And that it's extremely inappropriate to ask. So my answer is: that's an extremely inappropriate question.

Ok. There are other reports that you'd been paid to have his children, that you were basically paid, like a sperm donor. That would be if you were a man.

Really?

Is that true?

I would think that I'd be pretty unaffordable. No. No!

Why did you guys get married?

To try to prevent some kind of taboo. You know, if you have a child out of wedlock, You know, the kids gonna have it hard enough as it was. They didn't need to have that label placed upon them like their father who had so many placed upon him. If there was one way we could remove it or try to make it what people thought “normal”... I think that marriage is a great institution when children are involved. My personal belief is that it's not necessary, if you don't have children. I think that is an option. You know, some people need a piece of paper, some people don't.

So when did you know you were pregnant with Prince?

Oh, you're asking me about dates again. I think I started harassing my doctor when I was two days late. I had a miscarriage, actually, before we had Prince, which was... I was just devastated. Oh my God, I'm never gonna have a baby and this is just horrible, I am 38 and I cant' believe this. I really wanna do this and it gets all screwed up and you know it was just one of those things. That happened. And who was there to console the whole time? Michael.

And then guys you started wit another try...

Oh yeah.

So Prince was definitely planned, he was wanted,

Of course, absolutely. Both of those children. They wouldn't be here otherwise.

How did Michael propose and the wedding take place, did he give you a ring on one knee? How did the wedding happen?

Debbie: When I was in Neverland crying nonstop, he said “would you come to Australia?” and [Debbie pretends weeping] I said “ok”.

Why were you crying?

People were chasing me and I thought my life was over and I didn't know what was gonna happen and I didn't know why that was happening.

It was after the world found out.

Debbie: Yeah, I didn't get it. We had talked about it [marriage] before, we were back and forth on it.

Did he give you a ring?

Debbie [smiling]: Yes, And I didn't bring it, because it's a personal piece. I'm sure you can go back and find somewhere the picture of it. I keep it in a special spot at home. It's not a shrine, it's a special spot. We got married and I think I was in Australia for a week when he was touring and we came back and he got me babysitters, bodyguards to get me to work in staff and back. Things were getting really intense. He said: “Iit isn't safe, I don't want you here”, He packed my apartment and I went to stay in Moorpark with some very good friends.

What about honeymoon?

He was working! What are you thinking?

So you didn't have a real honeymoon.

Ok, here we go again, what's a honeymoon? Are you supposed to wear “newlyweds sandals”..

With two rings and walk on the beach...

We were in Australia, it's a beautiful country.

You got married very quickly there...

Yes.

And what about a preacher or reverend there?

Justice of the Peace and friends with us and it was very quick and I was exhausted, cuz I'd just flown in and he had done a show and after he does a show he is very off and it was “We gotta go to sleep. And we might have time still”.

And did you spend your wedding night with Michael?

We didn't, because I was so tired and he had just finished the concert and I just flown in, I was tired, I was exhausted. We were in the same suite, I opened the door and I said I have to go to the other part of the building, I need some rest, I am pregnant. And he left, because there are always people in the suites after the parties and staff. So I went out with his assistant to another part of the hotel so I could get some rest.

Was it a real marriage because of that? You had never shared a bedroom, you had never slept in the same bed, was it consumated?

I find that extremely inappropriate to ask. And what happens behind closed doors between me and my husband is our business. And I don't know how much clearer I can make it. You know, Now... That's between me and Michael. If we had other people... I supposed tabloids would print: This is an orgy. If we had other people there [in bed], then yeah, this is open for discussion. That's yeah, I'd stay a night over there. And we also were in bed watch TV. What is the best thing to do that I think. When you love someone, don't you ever wake up in the middle of the night and just look at them? And see that's the beauty... I mean, that's peace, that's calm, that's how that person is. You don't see it just in the day in what's going on, you know? And I could sit and stare at him for hours. Cuz it was calm.

So tell me about the birth, what was it like giving birth to your first child.

Debbie [smiling]: It will be a lot of controversy about this. There... It's a lot of work. And, again: you need to understand that I did not do this to be a mother. People who want to be mothers look forward to this with great anticipation, oh my God.. We were very exited, Michael was definitely more exited than I was. You know, he was so exited when we had a contraction. And... He was there! We had videos, we had music, you know. And he was (inaudible) in 24 hours. I had a very colorful language, and every time I went to say something, Michael would caught me off with shoot or fudge.

Oh, he doesn't like cursing.

He didn't think it was necessary if the other words would do, so... But he was there for the whole time. Hold my hand, stroke my head, I think I puked once. And I was so embarrassed and he said: “Stop, you're fine, this is beautiful, this is wonderful”. I said “I'm gonna die”. “No, you're not gonna die, this is great”. Then we looked at each other and decided about the breeding thing, the mazzies make me (inaudible) a bit... Give me an epidrol. So and then... Michael [Prince Michael] was born and there was the crowning part and Michael said “Yeah, he's there, this is so beautiful”. Having come from medical background, there is no way, blood and stuff, there is no way, sorry. “I don't come from that background, Michael, it can't be that beautiful”. Oh, he was welling up. And then his son was born. And I looked on his face.. [Debbie starts crying and says to the camera operator and Hamid: “Talk you guys for a mo”]. I'd never seen him that happy. And that's what made it wonderful for me. To see this look on his face. He cut the cord and they took him [Prince] off to (inaudible) the baby and everything. And he [Michael] kept coming back: “Are you ok, are you ok?” “Yeah, I'm ok”. And you know, the greatest gift from sitters who always keep everything confidential, as you know... I don't remember the choreography of how everybody got out, we all got out, and there was just no getting in touch with Michael. He was with his son. How was everybody? They're doing fine. And everybody says father and baby doing fine? Father and baby are doing fine. That was fine...

Did you have any hesitation about your child growing up with Michael at the ranch?

No, why would I? You mean to be sarcastic? Why would I? Talking about being in heaven, have you seen the ranch?

No. No.

That's about as close to heaven as you can get. I mean where else expect heaven would you have nonstop attention, loving, I don't mean qualified attention, but loving attention? Making sure that everything was OK. It was quiet, it was restful. If you needed something, it was done.

Did you long to be family there, to be the three of you living together there, cuz you weren't living there... Did you long to be a part of it? To be the mum?

I have to tell you my philosophy on motherhood. I think I did, I'm probably repeating myself, but try to explain what I truly believe... That you earn the title parent. We are a family. We are not a conventional family. Ozzy Osborne, everybody thinks, oh, what a dysfunctional family. He's probably one of the most loving fathers, as Michael is up there, their families come first. And people find that hard to believe and I don't know why. Just because you don't live in the same place, eat the same food, at the same, at the same table, you are not a family? I'm not in a traditional family. Most people in the world are not in what they perceive the perfect family to be. There are those people, good for them. It's difficult. I have a very high regard and respect for parents. I think it's the hardest thing anybody could ever do. If I had to do it, yes. I have the choice to do it and my choice is to watch the children grow up with their father. If you could see the look on his face, the look on their faces, it's... I would never change my mind. There's nothing I would do differently. To me it's ok, it's right.

When that decision to have Paris I mean right after Prince and... were you ready to do it again?

Yeah, we were told we should wait I guess that's the suggested waiting time, but I was flying to Paris a lot of times and that's how she got her name from the place she was conceived. Cuz we talk about names here. Somebody told: call her Michael. No, you can't call her Michael, she's a girl. I liked it, Michael would be great. He said no, he said: Paris Michael. And I said “I would like her to have your mother's name”. So Paris Michael Katherine. And we call her little princess.

And Prince was named after Michael's grandfather.

Yes.

So were you exited about having a girl when you found out it's a girl?

Yeah, I decided to be pregnant again. It's kinda fun!

Having a boy and a girl?

No, being pregnant! [laughing]. Yeah, you know having a boy and a girl, one of each, it's one of each now and could be eleven boys later. I would have been having eleven more children, but things seemed to get worse.

With each one there seemed to be more attention...

Yeah, more attention, more attention and it was just... “I love you very much, but I can't”...

To ease it.

No, not to ease it, it wasn't the babies that was it, that was the media that was it. You know every time something would happen and it would be on the four o'clock news... It would be disastrous for me, because.. Even if it didn't happen or it was made to look like something else and it was just too stressful. And I just.. I can't say I didn't wanna walk away, but I wanted to step out of the center of it. I wanted to be on the periphery, I wanted to be on the outside.

Well, one of the things that happened during Paris's birth... Was it easier than Prince's birth?

Debbie: I think... He [Michael] was so overwhelmed when Prince was born, this whole experience. When Paris was born, he was able to absorb it. Because he said “Oh my God, she's beautiful”, when she came out, we touched her head and he was able to be more hands-on, because there weren't so many doctors who were “Oh my god, this is Michael's child and we must do the right thing”. It was a lot more normal delivery. And he was “Oh my god, this is so beautiful”. I will never forget that statement and the way he said it.

Now, the tabloids had the feel that with Paris's birth... They said that Michael snatched new-born Paris from the delivery room with the placenta still on her and basically kidnapped her out of the room and ran off with her.

Debbie: How do you kidnap your own child? He did not leave a ransom note, so I doubt it was a kidnapping.

[laughing] Ran off and left you there. Is that true that report?

I was not in a position to walk. Epidrol was stuck to my waist down, you feel kinda don't move, you know. What was he gonna do? Of course, he took the baby.

So you didn't wanna to be with your daughter after the birth?

That's their time. You know... bonding time. It was really important to me during both pregnancies that Michael's children knew his voice, knew something about him. So he made cassettes. I have no idea what was on them, it was, as far as I was concerned, between him and his children. And at night before I went to bed I had these wide, you know, headsets, put around my stomach. And I would read for about half an hour or 45 minutes and Michael's tape would play and when the tape was over, I put it on the bedside table and go to sleep. And they knew his voice the second they heard it. And the first moments, the first days after birth, those are the most important. I think what a lot of people don't understand is not for everyone, it's bonding time for parents. Anyone wants to come over and see the children “We'd like to see the new baby”. You know, that's complete invasion. This moment that is very special between a parent and a child.

So I know Michael wanted more children, cuz he's obviously had another one now. Was he upset that you didn't wanna have any more with him? Did he wanna have more with you?

If he was... he was considerate enough not to put that pressure on me. He never wants what I told you [about 11 boys]. so thank you honey [to Michael]. It was very emotional for both of us. I think it kinda changed the friendship a little bit at that point. You know I kinda felt I was walking out on a friend. But he didn't make me feel that way, he understood. And he knew if you need me one more out, call me.

You kinda wanted to get back to have a normal life.

Yes. I thought that it would be really possible.

Did you want to date again, other guys?

No. He's a really tough act to follow. You know, when someone cares about you, even on a friendship level, it's a hard act to follow, very hard act to follow. I still love him, you know... I have no desire to go over and look. No one's ever gonna replace him.

And how often now do you see the children and Michael?

I have a flat answer for that. That I don't. Because if I say yes- “how often?”, “what do you do”? It's more invasion. So I'm gonna have to go with my answer: I don't.

You don't see them?

Because I don't want the invasion questions. I'm sorry.

Ok.

I know that you get to ask me anything you want, but I do have to draw a line in some places, because it's my business. It's my family and I'm very selfish about that.

Can I ask you then: are you still a part of their lives?

You would have to ask them, again, it's talking about my family. I obviously have some influence as their faces are still covered. That was my request, not his. Michael's very proud of his children. I'm the one who's terrified. I'm the one who'd seen the notes. That someone's gonna take his children. They're not. They're not. Whatever can be done they're not... There is nothing more terrifying than looking at a piece of paper that says “I'm taking them”. And I said “If I wear a scarf, no big deal. Pretend, it's Halloween.” I think that Michael will give them the tools that they will need to deal with it. And I'm sure at some point he will say to the children: “Do you want to wear it [the scarf]?” I would have immediate heart failure, but he's not gonna make his children they don't really wanna do. He's not that kind of parent. Not at all. And I truly don't see why everybody focuses on that. I mean, is it a fashion statement? Are the scarfs not matching? You know, we'll work on it. Someone said something about him feeding the baby, the newborn, under a blanket. How different is that from a mother putting a blanket on her breast or her child when she is breastfeeding? Is there any difference? Is it gonna traumatize the child? I didn't see any report on that. That covering child's face when it's being fed is going to be traumatic.

So what do you foresee your children growing up to be?

Debbie: Happy. They're not gonna be unhappy.

Do you think they are gonna be able to adjust to the world having to live within such an unusual way, not because of Michael, but because of the security around him, the intense scrutiny? Don't you worry about that?

Again I think that when it comes time, when they can understand what's going on. They know their father. They know why they're even here Why they came to world. He doesn't have a traditional life, how can he be expected to have a traditional family? You know, we have our own family and it works. And I resent people saying otherwise.

Is there anything you miss about being married?

Michael's taken very good care of me, there is... I guess, no, it was not a traditional marriage. I miss the closeness in the sense that it seemed. Closer connected. But you know, once you have kids.. You know- had it not been for the media stuff, I would stay married to him forever, unless he finally got tired of me.

So it was really your idea to call it off...

It was my idea. And it wasn't “quits”, I hate to say quits, because a lot of people would think, oh divorce, that's it. It was “Please, I need to.., I can't do this, please...”. You know, they have their nanny who is fabulous. She's a wonderful girl. So they have the maternal figure there, the female figure, you know. There's a lot of mothers around that are called mums, but they shouldn't be. And these people who come out and attack me for not taking on that role should probably be taking the look at people who had taken that role but, they're not able to. Michael has done both of these roles extremely well. These kids (inaudible) for nothing. They couldn't be loved any more than they're loved. There is no way.

Throughout his career he has surrounded himself with young boys as friends, yeah?

Yeah, boys hang out with other boys.

Did you ever advised him against it, because it might not look good to the rest of the world?

I'm not his mother. I didn't see anything inappropriate about it at all. How would people view it if it was me or you? Is it inappropriate? You can't do that? Well, I'm confused to where people have come out with the decision a blanket statement that it is inappropriate? It's because they have pre-conceived ideas that are absolutely incorrect. Period.

You're comfortable with him being with your children all the time despite these rumours?

Deb: He's their father and he is not a pedophile!

You think that he would never do anything to them..

Absolutely not! Not to his children or anyone else's children. Except help them, if they needed it. If he could do anything to make their life better, to make it less painful, to make life more tolerable, even for a minute, he would do that. But he wouldn't do anything to hurt a child. I'm tired of hearing it. Because can we take the lies for so long? And I have reached my limit. And that is why I'm doing this [the interview]. I'm tired of the lies, I'm tired of the bullshit.
Awatar użytkownika
TheFunkyDaria
Posty: 67
Rejestracja: wt, 10 sie 2010, 10:17

Post autor: TheFunkyDaria »

Nie wiedziałam, że Michael miał jeszcze jedno, nienarodzone dziecko.
To bardzo smutne... Wiem coś o tym. W mojej rodzinie każda kobieta miała poronienie. Mama, babcia, prababcia...

To bardzo smutne.

Dziękuję, give_i_to_me za ten temat.

To takie słodkie, że zakładała słuchawki na brzuch, by dzieci mogły od razu rozpoznać jego głos. Moja mama puszczała mi Beethovena, którego po dziś dzień kocham.
Awatar użytkownika
Jeanny100
Posty: 2389
Rejestracja: wt, 15 mar 2005, 23:09
Skąd: z kątowni..

Post autor: Jeanny100 »

A ja myślę że Debbie musiała mieć niezłe parcie na kasę ponieważ nie wierzę że ot tak sobie zostawiła dzieci z MJem.Świadczy to o braku jakichkolwiek macierzyńskich uczuć.Jak sama to powtarzała na miano rodzica swoim postępkiem raczej nie zasługuje.Jaka normalna matka zostawi dzieci w szpitalu i dobrowolnie rezygnuje z uczestnictwa w ich wychowaniu?Ja takich nie znam poza rodzinami patologicznymi i kobietami mającymi problemy o podłożu psychicznym.A Debbie na taką nie wygląda.Wogóle nie rozumiem jak MJ mógł je oddzielić od matki.Sam wychowywał się w pełnej rodzinie a swoim dzieciom tego nie zapewnił.
Obrazek
__________________
"W zasadzie najważniejsze jest życie.A jak już jest życie,to najważniejsza jest wolność.A potem oddaje się życie za wolność."
Awatar użytkownika
give_in_to_me
Posty: 500
Rejestracja: ndz, 17 sty 2010, 12:37
Skąd: Wrocław

Post autor: give_in_to_me »

wiesz co, Jeanny, dżozefo droga, to chyba nie do końca tak, jak piszesz. mam wrażenie, że to trochę było takie zaklinanie rzeczywistości. Bo jak byli małżeństwem, dzieci były z nim a ona do nich jeździła, była z nimi. Potem jak odeszła, to niby dała mu opiekę na fulla a i tak chciała się spotykać z nimi, bo co i rusz latała do tych sądów, żeby jej limit zwiększyć i kłóciła się o to z Michaelem, ostatni raz chyba w 2006 r. A teraz, po śmierci Michaela, Katherine powiedziała w wywiadzie w czerwcu, że tak, że dzieci widują się z Debbie, tylko że nie pod okiem kamer, że ona się z eks-synową bardzo polubiła i że wspólnie decydują co dla dzieci najlepsze.

To jest w ogóle paranoja, to jest smutne. Miały dzieci ojca, ale mamy w tym czasie za bardzo "nie miały". Teraz nie mają ojca, za to mama jest. Tylko czemu cholera nie mogły mieć ich obojga w tym samym czasie? Nawet od czasu do czasu, no bo to nie było tradycyjne małżeństwo. Ja tego nie rozumiem, ale tego nie osądzam, bo nie wiem, co to show-biznes, ja też jestem zwykłą dziewczyną z bloku i pewnie tak jak Debbie bym się w tym rzekomo bajkowym świecie nie odnalazła, chciałabym mieć też swoje, zwyczajne sprawy. Żadna z nas by się nie odnalazła a tyle fanek głupio sobie wyobraża, że mogłoby dać szczęście Michaelowi. Tak, jasne, oczywiście.

Zżymanie się, że to było takie okropne, że byli nietradycyjną rodziną i ze sobą nie mieszkali, że ona tylko jeździła, trąci hipokryzją. Jest mnóstwo rodzin marynarzy, kierowców TIRa, żołnierzy a nawet rodzin, gdzie jedno z rodziców po prostu pracuje za granicą i co? Mamy im ustawowo zakazać małżeństw, bo się rzadko widują? Bo z góry założymy, że takie rodziny i małżeństwa będą nieszczęśliwe? Ciekawe. Ja mam ogromny szacunek i podziw dla Debbie Rowe, nie wierzę w głupie plotki o niej. Szkoda, że odeszła od męża, bo to zawsze jest straszne, jak rozpada się rodzina, gdzie są dzieci. Ale ją Pan Bóg za to osądzi, fani Michaela nie muszą go w tym teraz zastępować. Lepiej życzmy jej, dzieciom i Katherine, by wszystko dobrze się układało.
Awatar użytkownika
akaagnes
Posty: 1224
Rejestracja: sob, 07 lut 2009, 23:13
Skąd: Lublin

Post autor: akaagnes »

Ja celowo teraz wypowiadam się tu - w koszu, bo wywiadu nie czytałam (i jakoś na razie nie chcę), ale mam zdanie co d Deby, trochę podobne do Jeanny100.

GENERALNIE rzecz biorąc żadna z nas jej nie zna i nie rozmawiała z nią osobiście, jednak jakieś zdanie wyrobione jest przez nie wiem... doniesienia, media, relacje ogólne. I ja jej zatem nie lubię, nie ufam, nie wierzę jej i mam raczej negatywny stosunek. Owszem, trochę wina Michaela w tym a propo wychowywania dzieci bez odpowiedniej matki (a matka dla dziecka to moim zdaniem podstawa). Ona jednak sama sobie przegrała, może nie tyle bardzo z własnej winy ,co tego jaka może jest. Kilka razy palnęła(co później próbowano odkręcić), że nie posiada instynktu macierzyńskiego, że jej dziećmi są jej konie na farmie itd. Właściwie sprzedała swoje dzieci za jakąś tam kasę i powierzyła opiekę nad nimi Michaelowi (jemu też się w tyłek należy za to w sumie). W ich małżeństwo nie wierzę - nie chodzi tylko o papier, ale o uczucia, nastawienie do siebie itd. To była fikcja, tylko dla publiki moim zdaniem,i może dla dzieci, bo nie trzeba być psychologiem, żeby zauważyć, że on nic do niej nie czuł, mimo że ona w nim mogła być zakochana. To i tak było skazane na niepowodzenie. Najwięcej widzę jej winy w tym jednak. Parcie na kasę - tylko to zawsze widziałam w tej kobiecie. Ona cały czas puszcza jakieś groszki w świat, przecież to z jej przyczyny rok temu powstała najgłupsza wątpliwość na świecie: czy Paris i Prince są dziećmi Michaela, bo ona palnęła, że nie. Przecież nawet Klein był u Larry'ego Kinga w CNN i piardolił też coś o tym i mówił że nie i takie tam.
Przecież mogli to rozwiązać inaczej, gdyby pani Deba się czegoś nauczyła przez pierwsze nawet miesiące, lata życia obok Michaela. Mogła je widywać często, nawet po rozwodzie i wtedy dzieciaki miałyby o niebo normalniejsze kontakty z obojgiem rodziców, miałyby i matkę i ojca, a nie transakcja finansowa i cześć. Dzieci to nie szczeniaki rasowe, że podpisuje się na nie umowę, certyfikat itd. Moim zdaniem ona od początku chciała kasę, nawet jak wydawała się taka ofiarna przyjaciółka, która z własnej nieprzymuszonej woli chciała spełnić marzenie MJa o dzieciach. Mimo wszystko widzę biznes, a dalsze wydarzenia to tylko potwierdzają.

Nie wiem ile prawdy jest w tym, że Katherine ją polubiła i razem decydują o dzieciach. Nie daję temu wiary. Nagle po 10-13 latach mamuśka chce decydować o dzieciakach, o których nic nie wie, nie uczestniczyła w ich życiu do tej pory, wręcz może nawet nie interesowała się i Katherine by jej na to pozwoliła??? Eee... Może i widują się z nią, bo P. & P. wiedzą, że to jest ich matka biologiczna, ale nie wierzę, że ma jakikolwiek wpływ na ich życie, wybory, decyzje itd. Z resztą oni sami już mają swój rozum. Grace spełniała trochę chyba rolę matki przez wiele lat,jako opiekunka, mogła mieć wpływ na niektóre rzeczy, ale później nawet z inicjatywy Paris odeszła/została zwolniona, a przecież z nią mogli być bardziej związani emocjonalnie, w tym Blanket, ze względu na długą obecność ich prywatnym, codziennym życiu. Więc myślę, że Debbie Rowe straciła zaufanie, dobre imię i nie ma tu nic do gadania. Może ich czasem widuje, ale generalnie jest i pozostanie na zewnątrz.
Awatar użytkownika
give_in_to_me
Posty: 500
Rejestracja: ndz, 17 sty 2010, 12:37
Skąd: Wrocław

Post autor: give_in_to_me »

akaagnes pisze:Kilka razy palnęła(co później próbowano odkręcić), że nie posiada instynktu macierzyńskiego, że jej dziećmi są jej konie na farmie itd
akaagnes pisze:Ona cały czas puszcza jakieś groszki w świat, przecież to z jej przyczyny rok temu powstała najgłupsza wątpliwość na świecie: czy Paris i Prince są dziećmi Michaela, bo ona palnęła, że nie.
Tak tak, sławny wywiad dla jednego z tabloidów, który się niestety nie zdarzył....
http://www.sawfnews.com/gossip/58661.aspx

akaagnes pisze:W ich małżeństwo nie wierzę - nie chodzi tylko o papier, ale o uczucia, nastawienie do siebie itd. To była fikcja, tylko dla publiki moim zdaniem,i może dla dzieci, bo nie trzeba być psychologiem, żeby zauważyć, że on nic do niej nie czuł, mimo że ona w nim mogła być zakochana.
Nigdy nie da się komuś zajrzeć w serce i stwierdzić, czy kocha czy nie, ale on sam powiedział, że ją kocha, m. in. w wywiadach z 97 r. i 99 r.. Możemy sprawdzić na MJ Translate na przykład:
http://mjtranslate.com/pl/interviews/707
http://mjtranslate.com/pl/interviews/347

Może to nie była taka bajkowa miłość, tylko bardziej taka "miłość-przyjaźn", nie było serenad pod oknem i w spólnegowypinania z żoną tyłka w kiczowatym teledysku. No, ale wiadomo, to wszystko to PR i my wiemy lepiej..., my znamy MJ-a lepiej od niego samego.
akaagnes pisze:Nie wiem ile prawdy jest w tym, że Katherine ją polubiła i razem decydują o dzieciach. Nie daję temu wiary.
Ja tu widzę Katherine we własnej osobie w tym wywiadzie, chyba że to jakiś jej fantom albo sobowtór, który robi nasz ulubiony PR...
http://www.youtube.com/watch?v=x-jlI0OsCqs

akaagnes pisze:wywiadu nie czytałam (i jakoś na razie nie chcę), ale mam zdanie o d Deby
Jest taka jedna maksyma, która idealnie pasuje do życia Jacksona i osób, z którymi był związany: "Fakty się nie zgadzają? Tym gorzej dla faktów...".

mimo wszystko, agnes, pozdrawiam, to tylko forum i wiadomo, że ludzie mają różne opinie :)

-> ostatnie cztery posty przeniesione z kosza. jeśli ktoś sobie jednak życzy wrócić do kosza, to proszę o pw. ten post zawiera ciekawe linki, myślę, że warto by się uchował w HP.
mav.
Awatar użytkownika
Jeanny100
Posty: 2389
Rejestracja: wt, 15 mar 2005, 23:09
Skąd: z kątowni..

Post autor: Jeanny100 »

give_in_to_me myślę że nie powinniśmy porównywać standartowych,przeciętnych materialnie rodzin do rodziny Jacksona bo naprawdę dojdziemy do faktów których poznać nie chcemy.To że zwyczajne rodziny w naszym otoczeniu są rozdzielane ponieważ ojciec jest marynarzem i wyjechał na drugi koniec świata jest oczywiste że nie robi tego dla własnego widzimisię ale z poczucia odpowiedzialnośći za swoją rodzinę.Innymi słowy jedzie za chlebem ponieważ często gorszym rozwiązaniem jest podjęcie pracy z której żyjesz od dziesiątego do dziesiątego będąc na miejscu.Sama mając rodzinę i perspektywy lepszej pracy na drugim końcu chociażby kraju wybrałabym tą drogę ale zrobiłabym to z myślą o mojej rodzinie.A co do Debbie aż tak bardzo nie bazowałabym na tym parciu na kasę ale wykluczając ją i analizując inne motywy ostatecznie i tak wrócimy do punktu wyjścia.Ja rozumiem że amerykanie mają inną mentalność no ale wartości rodzinne powinny nieznacznie od siebie odbiegać.Może to też wina Jacksona który wiedział że za pieniądze może mieć wszystko-i gdyby nie Debbie znalazłaby się inna która wynajęłaby swoje ciało jako "inkubator".Ja rozumiem że nastolatka która zaszła w ciążę może być psychicznie nieprzygotowana ale mówimy tutaj o trzydziestoletniej kobiecie,tak?A ile rodzin jest ze sobą właśnie dla dzieci?Mimo że w ich małżeństwach nie dzieje się dobrze chcą by dzieciaki wychowywały się w pełnej rodzinie.

Myślę że wina tej sytucji jest obopólna-On był przyzwyczajony do spełniania swoich zachcianek za każdą cenę a ona mu na to pozwoliła kosztem dzieci ponieważ dla niej liczył się fakt ile on posmaruje.Jeżeli ten układ byłby dla niej nieopłacalny na pewno by odmówiła.

P.S.Spójrz też ile było sytuacji kobiet które zgadzały się na tzw.wynajęcie brzucha rodzinom które gotowe były zapłacić wysokie pieniądze za możliwość urodzenia im dziecka i w ostatniej chwili te kobiety zatrzymywały sobie dziecko z powodów wiadomo moralnych.
Obrazek
__________________
"W zasadzie najważniejsze jest życie.A jak już jest życie,to najważniejsza jest wolność.A potem oddaje się życie za wolność."
Awatar użytkownika
buziaczek
Posty: 616
Rejestracja: czw, 15 paź 2009, 17:54
Skąd: okolice Krakowa

Post autor: buziaczek »

akaagnes pisze: trochę wina Michaela w tym a propo wychowywania dzieci bez odpowiedniej matki (a matka dla dziecka to moim zdaniem podstawa).
Pewnie, że Michael nie jest bez winy. Nie można dostać dzieci od kobiety jako prezent. A tak to MJ zwykł nazywać. Dziecko to nie jest szczeniaczek, którego dostaje np. jedna osoba i jest jej właścicielem. Rodzicielstwo tak nie funkcjonuje. MJ niestety za bardzo przyzwyczaił się do tego, że kasa potrafi wszystko załatwić. Trochę się w tym sam pogubił, bo o ile pamiętam...zawsze mówił, że dzieci potrzebują obojga rodziców. A sam tę zasadę złamał.
Natomiast Debbie dodała "kropkę nad i". W zasadzie, gdyby jej takie rozwiązanie nie pasowało - kasa za dzieci - nie musiała się zgadzać. Nikt jej do tego nie zmuszał. Natomiast jej to było na rękę. Ona miała kasę, a dzieciaki doskonałą opiekę ojca, który kochał je nad życie.
akaagnes pisze: Nie wiem ile prawdy jest w tym, że Katherine ją polubiła i razem decydują o dzieciach. Nie daję temu wiary. Nagle po 10-13 latach mamuśka chce decydować o dzieciakach, o których nic nie wie, nie uczestniczyła w ich życiu do tej pory, wręcz może nawet nie interesowała się i Katherine by jej na to pozwoliła??? Eee... Może i widują się z nią, bo P. & P. wiedzą, że to jest ich matka biologiczna, ale nie wierzę, że ma jakikolwiek wpływ na ich życie, wybory, decyzje itd. Z resztą oni sami już mają swój rozum. Grace spełniała trochę chyba rolę matki przez wiele lat,jako opiekunka, mogła mieć wpływ na niektóre rzeczy, ale później nawet z inicjatywy Paris odeszła/została zwolniona, a przecież z nią mogli być bardziej związani emocjonalnie, w tym Blanket, ze względu na długą obecność ich prywatnym, codziennym życiu. Więc myślę, że Debbie Rowe straciła zaufanie, dobre imię i nie ma tu nic do gadania. Może ich czasem widuje, ale generalnie jest i pozostanie na zewnątrz.
Ja też nie wiem czy to prawda co mówi Katherine, że nagle po kilkunastu latach, matka upomina się o kontakty z pociechami. Ale z drugiej strony, jest to możliwe, patrząc z jednego punktu widzenia. Dokąd żył Michael, Debbie nie rościła wobec dzieci żadnych praw, bo wiedziała że MJ świetnie je wychowa. Nie chciała wtrącać się w ich wychowanie. Trzymała się wcześniej wyznaczonych zasad, do momentu aż jedno ogniwo łańcucha zgasło. Niestety sytuacja się zmieniła. Ojciec dzieci zmarł, więc możliwe że matka stwierdziła że skoro dzieci nie mają już taty, ona musi wkroczyć do akcji. Dokąd żył Jackson, ona dochowywała "zawartej umowy". Ale możliwe, że uznała iż po 25.06.2009, ta umowa przestała obowiązywać.
Nie ma już osoby, którą uważała za pewnik dobrego życia swoich dzieci. Gdy były u boku MJ, wiedziała że nic złego im się nie może stać.
Małżeństwo Debbie i MJ, jak dla mnie, istniało jedynie na papierze.
Jeśli mam być szczera, wg mnie MJ nie zachowywał się do swojej drugiej żony, jak mężczyzna który kocha. Przynajmniej ja tak to odbierałam.
Nie wiem, może ona jego kochała. Ale on jej raczej nie. To raczej przyjaźń i szybka możliwość dorobienia się potomstwa. Znali się przecież długie lata, więc po co szukać dalej, skoro tak blisko istniał ktoś, kto mógł dać Michaelowi dzieci.
Oboje - i Debbie i Michael, popełnili sporo błędów. I on i ona działali trochę egoistycznie. Tak to trzeba niestety nazwać. On, chciał dzieci - bez względu na to, czy będzie kochał ich matkę czy nie. Jej zależało na jego szczęściu i kasie. Natomiast, to tylko ludzie. Mieli prawo do błędów. W sumie, dzieci nie ucierpiały. Miały ojca który je przekochiwał. A że małżeństwo ich rodziców się rozleciało. No cóż. Nawet kochające się pary, czasem się rozchodzą. Tyle, że w przypadku MJ, miłość do dzieci widać było gołym okiem. U Debbie tej miłości nie widziałam. Ale może ona na swój sposób je kochała. Ale nie czuła się dobrze w roli matki i wiedziała, że z MJ bedzie im po prostu lepiej a ona przy okazji zainkasuje sporo kasy. Trudno oceniać ze 100% pewnością, co ona czuje czy też nie, w stosunku do dzieci. Na przykładzie Michaela wiem, że opinie mogą być bardzo mylące i krzywdzące. I czasem dobrze popatrzeć na sytuację z dwóch stron barykady, nie oceniać pochopnie, nawet jeśli wydaje się nam, że mamy rację.
1958 - forever...
Awatar użytkownika
akaagnes
Posty: 1224
Rejestracja: sob, 07 lut 2009, 23:13
Skąd: Lublin

Post autor: akaagnes »

chciałabym tylko powiedzieć, że w temacie "Interpretuj Tekst" w Dyskografii toczy się też dyskusja o Debbie między innymi, bardzo ciekawa. może SKOPIOWAĆ i wkleić też tu? bo i tam i tu na temat. ;-)
Awatar użytkownika
cicha
Posty: 1611
Rejestracja: pt, 11 mar 2005, 8:21
Skąd: silent world

Post autor: cicha »

give_in_to_me pisze:Zamiast gdybania proponuję przejrzeć transkrypt jej zeznań (ale ostrzegam, że to dłużyzny).
Dziękuję za linka i za lekturę - przeczytałam. Przyznam, że to dobrze, że te transkrypty są uzbierane na jednym portalu poświęconym wiadomej sprawie. Zawsze można do nich wrócić i zachować już na wieczą pamiątkę w swoich zbiorach, jeśli ktoś nie zdążył tego zrobić w czasie procesu...

Pamiętam, jak codziennie w czasie trwania procesu, Ci co perfekt znali angielski - prawniczy język, czytali na bieżąco transkrypty. Mnie jednak wtedy było za ciężko czytać oryginały i czytałam tylko ówczesne wybiórcze komentarze zainteresowanych (fanów) tą sprawą.

I mam wrażenie deja vu...powtóka 'pochmurnych wydarzeń = podobnych zeznań' nadciąga propos procesów wytoczonych przez Mamę Michaela?

Nie wiem czy Michael i Debbie wyjaśnili sobie w 4-oczy, po tym procesie, wszystko, co leżało im (jej/jemu) na sercu? Niech to jednak pozostanie za medialnymi drzwiami. Ich prywatna sprawa.

Najważniejsze jednak było szczęście osobiste ich obojga i ich dzieci. Michael wrócił do swojego szczęścia - do swoich dzieci. Znowu na 4 lata wyruszył w podróże ze swoimi pociechami. Zaś Debbie...?

I tu taki trefny rok 2009 nadciagał a na dwa lata przed śmiercią nowa znajomość kobieca, stylistka, z którą Michael osobiście zechciał współpracować bliżej... glupija
B. Olewicz (...) co tak cenne jest, że ta nienazwana myśl rysą jest na szkle? (...)
E. Bodo To nie ty...
maggiekos
Posty: 64
Rejestracja: pn, 04 paź 2010, 20:20

Re: Wywiad z Debbie Rowe - niepublikowany fragment z Take 2

Post autor: maggiekos »

give_in_to_me jesteś cudowna. Nie wiem, skąd bierzesz te wszystkie materiały - linki, ale jestem Ci za nie niezmiernie wdzięczna.

Przeczytałam zeznania Debbie Rowe oraz obejrzałam taśmy DR Take Two. I oto jakie są moje wnioski:

Debbie Rowe kochała Go bardzo - może ślepo i bardziej niż na to zasłużył (niestety). Kochała Go tak jak fanka i widziała w nim cudownego człowieka (którym prawdopodobnie był), dlatego postanowiła Mu pomóc i zrobić ten wywiad...
...ostatni raz widziała Go przy okazji rozwodu; przez jakiś czas odwiedzała dzieci, potem te wizyty stały się coraz rzadsze, aż w końcu, jak zrozumiałam, ustały.
Ale Ona bardzo chciała widzieć się z dziećmi (i z Nim - widzę tu niezgodność, bo ponoć nie miała instynktu macierzyńskiego i dzieci urodziła DLA Michaela, a jednak do nich ją ciągnęło, jak wywnioskowałam z późniejszych zeznań), dlatego zgodziła się na ten wywiad, bo miała OBIECANE SPOTKANIE - do którego potem i tak nie doszło. I w swojej dobroduszności zwaliła winę nie na Michaela (a byłoby najprościej), tylko na Jego otoczenie. Nie chciała Go o nic obwiniać, mimo, że czuła żal, ukazała Go w dobrym świetle (w sądzie).

Część winy przeniosła na jakiegoś Marc'a Schaffel'a (dobrze piszę) - i tutaj zrobiłam wielkie oczy, bo czyż to nie jest ten sam facet, który teraz publikuje/opublikował książkę napisaną przez Katherine Jackson...? matka Michaela współpracuje z człowiekiem, który pozywał jej syna o miliony dolarów...? Coś mi tu nie pasuje...Ktoś wie o co chodzi..?

Ale wracając do tematu...

Debbie była fanką Michaela jeszcze zanim Go poznała, więc gdy się to stało, pewnie myślała, że złapała Pana Boga za nogi. Patrzyła w Michaela, jak w obrazek - co widać na zdjęciach - ale On - moim zdaniem -...bał się Jej. Na zdjęciach z Debbie wygląda na spiętego i przestraszonego. A niepotrzebnie, bo ta kobieta mogła dać Mu szczęście. Tylko, że Ona kochała Go miłością bezkrytyczną - to było jakby uwielbienie (wg mnie). A On miał dosyć tego na co dzień - od fanów.
A niektórzy fani potrafili udusić z miłości, więc trochę Go być może taka postawa przerażała.

Wydaje mi się też, że z Debbie nie łączyły Go kontakty intymne (wiem, miałam o tym nie pisać, ale postaram się oględnie) - oto skąd wysuwam taki wniosek:
1. Gdy M.Bashir w LWMJ zapytał "czy spałeś z Debbie", Michael potwierdził i... się skrzywił. Tak zapamiętałam Jego minę. Gdyby więc łączyły Go z Debbie kontakty intymne, to chyba powinien wiedzieć, że NIE NALEŻY się krzywić mówiąc o tym publicznie...?
Ale to może być moja błędna interpretacja, więc ten punkt odpuśćmy sobie.
2. Debbie nie chciała (i nie odpowiedziała) na to samo pytanie, tłumacząc - słusznie - że jest zbyt prywatne. Ale być może również dlatego, że nie wiedziała, jakiej odpowiedzi udzielił Michael i nie chciała "się rozminąć" (bo nie oglądała LWMJ). Tylko, że Ona nagrała ten wywiad, żeby pomóc Michaelowi, więc, gdyby odpowiedziała krótkim TAK, to rozwiązałaby wszystkie (no, część) problemy - ucięłyby się dalsze spekulacje, czy to było in-vitro, czy to są Jego dzieci itp. Jednym TAK mogła to uspokoić. Ale nie potwierdziła tego tylko powiedziała, że oficjalnie "może powiedzieć tyle, że spędzali długie godziny w łóżku oglądając filmy"...hmmm
:-/
3. Trzecia rzecz, która moim zdaniem, świadczy o tym, że nie byli ze sobą, to fakt, że przed ciążą z Prince'm było jeszcze jedno poronienie. Jak rozumiem, to też było dziecko Michaela. Między rozwodem z Lisą-Marie, a ślubem z Debbie minęło jakieś 10 miesięcy. Nie wiem, ile czasu minęło od ogłoszenia ciąży do ślubu, ale jeżeli była wcześniej jeszcze jedna ciąża, istnieje prawdopodobieństwo, że Michael zdradzał swoją ówczesną żonę Lisę-Marie z inną kobietą. A jakoś nie bardzo pasuje mi to do Jego wychowania w wierze.

Niemniej jednak, byłabym bardzo zadowolona, gdyby to właśnie z Debbie ułożył sobie życie - szkoda, że nie potrafił Jej pokochać, a Ona nie mogła żyć w Jego świecie. Dałaby Mu szczęście i "peace of mind", którego wg. mnie potrzebował.

Nie rozumiem tylko, dlaczego "celowo pominął" Ją w swoim testamencie. Przecież nie zawarł w nim ani rodzeństwa, ani ojca, ale o żadnym z nich nie napisał " intentionally omit " (celowo pomijam). To było jakieś takie...okrutne. Tak, jakby Debbie popełniła wobec Niego jakąś zbrodnię, a według moich informacji - nigdy Mu publicznie nie zaszkodziła; w sądzie pogrążyła prokuraturę i przede wszystkim dała Mu dzieci, co było dla Niego największym szczęściem. Uważam, że niesprawiedliwie Ją potraktował. I nie chodzi o to, że nic Jej nie zapisał, tylko o to, że zaznaczył, że Ją pomija.
Awatar użytkownika
give_in_to_me
Posty: 500
Rejestracja: ndz, 17 sty 2010, 12:37
Skąd: Wrocław

Post autor: give_in_to_me »

maggiekos, nie chwal mnie tak, bo się rumienię :) Ja tylko prawdy szukam nenene

Co do testamentu, to pamiętaj, że on pochodzi z 2002 r. a więc 3 lata po rozwodzie. To było jeszcze przed Bashirem, przed Take Two, przed obroną Michaela w sądzie przez byłą żonę, przed tą całą lojalnością, jaką pokazała. Michael pewnie miał żal do Debbie, że go zostawiła, więc trudno się dziwić, że ją pominął i to intencjonalnie. Wiele osób po rozwodach to robi. Fakt, że Michael po tym wszystkim nie zmienił testamentu, ale z drugiej strony pewnie jak każdy człowiek myślał, że ma jeszcze na to kupę czasu, przecież nie planował się wybierać na drugą stronę tak szybko... Zaktualizował testament po narodzeniach 3 dziecka, to logiczne, ale po co miałby to robić potem? Ludzie myślą o ostatecznym kształcie testamentu jak są już w naprawdę zaawansowanym wieku. Nie chcą myśleć o śmierci, o takich sprawach. Michael też nie chciał, przecież to w gruncie rzeczy był normalny człowiek, taki jak my.

A co Schaeffela to ja też nic nie rozumiem, może się pokajał ostatnio i stąd współpraca ;]
maggiekos
Posty: 64
Rejestracja: pn, 04 paź 2010, 20:20

Post autor: maggiekos »

give_in_to_me pisze:maggiekos, nie chwal mnie tak, bo się rumienię :) Ja tylko prawdy szukam nenene

Co do testamentu, to pamiętaj, że on pochodzi z 2002 r. a więc 3 lata po rozwodzie. To było jeszcze przed Bashirem, przed Take Two, przed obroną Michaela w sądzie przez byłą żonę, przed tą całą lojalnością, jaką pokazała. Michael pewnie miał żal do Debbie, że go zostawiła, więc trudno się dziwić, że ją pominął i to intencjonalnie. Wiele osób po rozwodach to robi.
No tak, ale Lisy-Marie celowo nie ominął - tzn. nie wspomniał, że celowo pomija. Co z tego, że ona ma kasę - mógł być "celowy" sprawiedliwie, no nie? Chyba, że miał wyrzuty sumienia jakieś...ale jakie?
Awatar użytkownika
give_in_to_me
Posty: 500
Rejestracja: ndz, 17 sty 2010, 12:37
Skąd: Wrocław

Post autor: give_in_to_me »

Nie znam się na prawie, ale jak się miało dwie żony, to walczyć o spadek może raczej ta druga niż ta pierwsza, tym bardziej, że małżeństwo z LMP było bezdzietne. Debbie mogłaby próbować się o coś ubiegać z racji tego, że jest matką dzieci Michaela Jacksona.

-> temat posprzątany 11 października 2010.
mav.
miki44
Posty: 58
Rejestracja: czw, 30 wrz 2010, 12:04

Post autor: miki44 »

Z tego co czytałam, to Debbie została specjalnym zapisem wykluczona z testamentu.
ODPOWIEDZ