Nasze relacje z koncertów Michaela Jacksona
Moderators: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, LittleDevil
Nasze relacje z koncertów Michaela Jacksona
Czy ktoś z was był kiedyś na koncercie Jacksona?? Na przykład w Warszawie lub za granicą?
bla bla
- LittleDevil
- Site Admin
- Posts: 1081
- Joined: Thu, 10 Mar 2005, 23:45
- Location: mam wiedzieć, że cyklop puszcza mi oczko?
Re: Koncert
Devilek byl raczej za granica - "Dangerous Tour" we Wiedniu, Monachium "WMCIG" oraz oba koncerty w Madison Square Garden. Nie moge sobie wybaczyc, ze nie udalo mi sie byc w Warszawie, przeze mnie MJsiek bedzie musial przyjezdzac jeszcze raz....gorzi14 wrote:Czy ktoś z was był kiedyś na koncercie Jacksona?? Na przykład w Warszawie lub za granicą?



Re: Koncert
Warszawa-Bemowo,jedyne marzenie które tak naprawde mi sie spełniło..to było niesamowite przezycie.. i nigdy go nie zapomnegorzi14 wrote:Czy ktoś z was był kiedyś na koncercie Jacksona?? Na przykład w Warszawie lub za granicą?
Ad.1
Na koncercie byłem w Wawie, nom niesamowite przezycie ale jednak troche żałuje że miałem wtedy niecałe 12 lat ale jednak byłem za co dziękuje swoim rodzicom .
Ad.2
ja nie mam schowanych po szafkach świerszczyków , po co je kupowac skoro jest internet ;p
Ad3.
Skąd macie pewność , że Jezus tak dokońca była taki "święty":]
Na koncercie byłem w Wawie, nom niesamowite przezycie ale jednak troche żałuje że miałem wtedy niecałe 12 lat ale jednak byłem za co dziękuje swoim rodzicom .
Ad.2
ja nie mam schowanych po szafkach świerszczyków , po co je kupowac skoro jest internet ;p
Ad3.
Skąd macie pewność , że Jezus tak dokońca była taki "święty":]
- one_more_chance
- Posts: 53
- Joined: Wed, 30 Mar 2005, 19:05
Re: Koncert
Byłam na Bemowie, cudowne, niezapomniane wrażenia... nie da się tego opisac to trzeba przeżyćgorzi14 wrote:Czy ktoś z was był kiedyś na koncercie Jacksona?? Na przykład w Warszawie lub za granicą?

Re: Koncert
Dla mnie lato, to okres, w którym co kilka dni są rocznice jakichś koncertów MJ, na których byłem. Jednak dzisiejsza data 8 sierpnia jest szczególna, gdyż tego właśnie dnia w 1992r byłem na swoim pierwszym koncercie Michaela. Było to w Bremen. Wraz ze mną były 3 osoby z Polski. Zelia z Łodzi oraz Basia i Beata z Warszawy. Wszystkie pozdrawiam.gorzi14 wrote:Czy ktoś z was był kiedyś na koncercie Jacksona?? Na przykład w Warszawie lub za granicą?
Wcześniej zawsze marzyłem, by zobaczyć Michaela na żywo, więc gdy przyszło co do czego, nie ukrywam, że emocje były spore.
Z różnych przyczyn pod stadion mogłem przyjechać dopiero koło godz. 10.00 rano. Miałem w związku z tym sporo obaw, bo wiedziałem, że wielu ludzi spędziło pod stadionem całą noc by mieć dobre miejsca.
Najpierw wypytałem ochroniarzy, gdzie jest scena, bo sprzed stadionu nie było tego widać. Miało to istotne znaczenie, gdyż pozwoliło wybrać wejście ustawione najbliżej sceny, po przekroczeniu którego trzeba było pokonać najkrótszą drogę.
Na szczęście okazało się, że nocni koczownicy byli tak zmęczeni, że nie mieli specjalnie sił pilnować swoich strategicznych miejsc przy wejściu. Zatem szybko zdobyłem miejsce przy samych taśmach zabezpieczających. Potem zacząłem się pchać do przodu i jak się ochroniarze rzucali, tłumaczyłem że to ci z tyłu mnie pchają. I tak niby pchany zerwałem taśmę odgradzającą tłum na wejściu. Wtedy ludzie zaczęli naprawdę napierać. Zgromadziło się paru ochroniarzy, by siłą tamować wejście ale jakoś im się nie udało i w pewnym momencie kordon został przerwany. Zatem ludzie z naszego wejścia jako pierwsi wkroczyli na stadion. Potem trzeba było przebiec spory kawałek drogi. Myślę, że osiągnąłem wtedy jakieś swoje życiowe wyniki w biegu na tym dystansie. No i jeszcze tylko zająć miejsce na środku przy barierce odgradzającej od sceny. Gdy już to się udało, do koncertu było spokojnie ponad 10 godzin. 10 godzin w potwornym upale. Po jakichś 5-10 minutach od wejścia na stadion, pierwsze osoby mdlały i słabły w tłumie. Widziałem ich łzy, gdy były wynoszone przez ochronę.
Tłum był cały czas schładzany wodą. Nie specjalnie wiele to dawało. Oblanie wiadrem wody dawało poczucie jakiejś wilgoci maksymalnie przez 10 minut. Do tego ścisk był niewyobrażalny. Można było spokojnie podkurczyć nogi i wisieć w powietrzu. Inna sprawa, że stóp też nie było gdzie specjalnie ustawić. Trwała nieustanna i dość chamska walka o miejsce przy barierce. Pamiętam, że było to dla mnie pewnym szokiem, bo wcześniej naoglądałem się programów o tym jak to muzyka Michaela na koncertach jednoczy itd. A tu nic takiego. Na szczęście nie należę do osób, które nadstawiają drugi policzek a mówiąc bardziej obrazowo: nie pozostawiam chamstwa bez odpowiedzi, więc jakoś sobie dałem radę.
Czas dłużył się strasznie ale w końcu pojawił się support w postaci mało komu już znanej chyba dzisiaj Rozali. Wszyscy mogli wysłuchać, że everybodys free feel good, co nie do końca odpowiadało prawdzie po tych wszystkich godzinach na słońcu.
No i w końcu. Spod sceny wyskoczył Michael. Radość zgromadzonego tłumu była ogromna. Po dłuższej chwili stania w bezruchu, rozpoczął koncert. Pierwszy był Jam, potem Wanna be startin’. Po tej piosence wziął granatowy ręcznik, w który się wytarł a następnie rzucił go w tłum. Tak się stało, że złapałem go ja. Ileś tam osób natychmiast chciało mi go wydrzeć ale zręcznie wrzuciłem go pod koszulkę, podniosłem ręce do góry pokazując, że nic nie mam i dali sobie spokój. A ręcznik leży sobie do dzisiaj zalaminowany u mnie na półce i ma nr MJ200 (na ręczniku była mała naszywka podstemplowana numeratorem)
Jak wyglądał sam koncert to każdy może sobie obejrzeć na dvd. To też było pewnym zaskoczeniem na kolejnych koncertach, bo w tych programach, które wcześniej oglądałem, np. chyba w „Dookoła świata z Michaelem Jacksonem” podkreślali, że każdy koncert jest inny. Tymczasem każdy ruch i gest był wyreżyserowany, a kolejne koncerty były niemal dokładnymi kopiami poprzednich.
Z tego konkretnego, utkwiło mi jeszcze w głowie zakończenie. Zelia zorientowała się, że w kombinezonie astronauty nie ma Michaela tylko ktoś inny. Ja tego nie dostrzegłem i dopiero potem w gazetach przeczytałem, że to był kaskader. W każdym razie momentu odlotu nie wspominam miło. Nagły huk powietrza wydobywającego się ze zbiorników pod ciśnieniem, potęgowany przez głośniki i ten kurz, który uniósł się, gdy przelatywał nad głowami były okropne. Przez dłuższą chwilę myślałem, że straciłem słuch. Na szczęście te obawy nie potwierdziły się a na kolejnym koncercie odpowiednio szybciej zatkałem uszy, by nie doświadczać tego znowu.
No i to w zasadzie tyle. Po koncercie byłem wykończony ale szczęśliwy. I mimo wszelkich niewygód gotowy by przeżyć to ponownie.
Jeżeli chodzi o ludzi, którzy jeżdżą na koncerty, czy generalnie za Michaelem, wszyscy się lepiej lub gorzej znają. Pod sceną też, zwłaszcza na trasie HIStory dosyć swojska atmosfera. Zmieniały się miasta, kraje ale ludzie przy barierkach ci sami. Obsługa techniczna witała się z nami, no bo jak się co kilka dni stało tyle godzin pod sceną, to nie brakowało okazji, by zamienić z nimi kilka zdań. Te znajomości były ważne, bo zawsze można było z nich coś wyciągnąć na temat planów Michaela. Praktycznie po jakimś czasie dawali nam już bilety darmowe, co miało swoje znaczenie.
Myślę, że gdy dojdzie do kolejnej trasy, nie będzie już takiego szału, jak można oglądać w różnych programach i w zasadzie ucieszę się jeżeli tak będzie. Tymczasem najważniejsze, żeby do jakiejś trasy doszło.
Powtorze sie za MJJ'em tylko troche inaczejNacia_jacko wrote:Niestety nie miałam w swoim domu programu na którym była transmisja z konceru MJ w WA-WIE.

Ile osób musi napisać, że koncert z Bemowa nie był w TV (Polsat ) emitowany, żeby wszyscy w to uwierzyli?
MJJ wrote:W dniu koncertu w Warszawie TVP nie nadawała ani żadnego koncertu ani nic innego związanego z Michaelem (poza ewentualnymi wzmiankami w Wiadomościach i tego typu programach).
Natomiast dokładnie w dniu koncertu i prawie dokładnie o tej samej porze Polsat nadawał film MOONWALKER.
Last edited by cicha on Wed, 09 Aug 2006, 19:22, edited 1 time in total.
B. Olewicz (...) co tak cenne jest, że ta nienazwana myśl rysą jest na szkle? (...)
E. Bodo To nie ty...
E. Bodo To nie ty...
- wojtek_p-ce
- Posts: 210
- Joined: Sat, 29 Oct 2005, 17:16
- Location: Pabianice
- MJfanTASTIC
- Posts: 275
- Joined: Tue, 13 Feb 2007, 1:38
- Location: kato kato kato:o)
MJPOWER jak masz więcej takich historyjek z koncertów, przed lub po koncertach (bo masz:) to napisz plooooosie
Super się czyta te Twoje zapiski
Prawie jakby się tam było
Właśnie jak oglądałam koncert z Bukaresztu i MJ rzucił w tłum swój ręcznik, to zastanawiałam się czy ten kto go złapał, mógł wyjść w jednym kawałku z tej walki... czyli jednak dało się przeżyć
Gratuluję sprytu i ręcznika oczywiście :D ehh fan potrafi
A w ogóle to na każdym koncercie tak było, że MJ rzucał ręcznikami??
I reszta wybrańców losu, którzy byli na jakimś koncercie - napiszcie coś więcej jak będziecie mieli chwilunie
Jaka była atmosfera?? Czy sikaliście w majtki ze szczęścia itd
Bo ja niestety nie należe do grona fuksiarzy, którzy widzieli i słyszeli MJ'a na żywo
i cholernie Wam zazdroszczę!




Właśnie jak oglądałam koncert z Bukaresztu i MJ rzucił w tłum swój ręcznik, to zastanawiałam się czy ten kto go złapał, mógł wyjść w jednym kawałku z tej walki... czyli jednak dało się przeżyć


I reszta wybrańców losu, którzy byli na jakimś koncercie - napiszcie coś więcej jak będziecie mieli chwilunie



Ain't no sunshine when he's gone...
Ja bylem na koncercie na Bemowie,pamietam jak wyszedlem z dworca centralnego w wawie i patrze ,a przed jakims budynkiem (póżniej zobaczyłem że to hotel mariot) jest spora ilosc ludzi i cos tam wykrzykuje. Co prawda miałem od razu jechać na Bemowo ale z ciekawości podszedłem tam i sie okazało że ci ludzie stoja pod hotelem i czekaja na Michaela Jacksona. No to oczywiscie pomyslalem ze jak oni czekaja, to poczekam i ja :).
Po godzinie zobaczylem wychodzacego Michaela ( w czasie tego oczekiwania z tylu przejezdzal bus z paroma skinami skandujac haslo "bialy murzyn")Michael wydal mi sie troche nieśmialy i niepewny , przeszedl kolo barierek wzdluż wiwatujacych fanów i pokiwal pare razy reką.
Jedno co zapamietalem to jego twarz absolutnie bez zmarszczek-skóra jak u niemowlaka. Póżniej Michael wsiadl do auta i pojechal w asyscie policjantow na lotnisko bemowo.
Najciekawsze bylo wlaśnie to co sie stalo potem , ten caly tlum co stał pod hotelem zaczol gdzieś nagle biec (pomyslalem sobie ze jak oni biegna ,pobiegne i ja:-) na szczęście ten tlum biegl w upragnionym przez mnie kierunku , czyli na autobus miejski kursujacy na bemowo. Ile ludzi wsiadlo do tych autobusow opisywal nie bede ale czulem sie jak sardynka w puszce.
Ciekawe wydarzenie z autobusu..Stoi 2 facetów i i coś tam sobie gaworzą. Na początku myślałem że to cudzoziemcy, ale po pewnym czasie doszedłem do wniosku że to ślązacy
pod wpływem co najmiej 2 sześciopaków.I jeden mówi niby do drugiego ,ale tak naprawde zwraca się do wszystkich: My nie przyjechali na Michaela,My na DJ Bobo i powtarza to pare razy w kólko.Musieli być zawiedzeni,bo na DJ Bobo się troszke spóżnili.
Sam koncert byl ok,chociaz pozniej żałowałem ze stałem pod tym hotelem i nie udalo mi sie podejsc blizej pod scene.Nigdy wczesniej ani pozniej nie bylem wśród takich mass ludzi.
A co do "Szczęścia" to nie pomoge Ci. Nie jestem na tym etapie rozwoju aby o takich sprawach pisać. I chyba nigdy nie będe.
Po godzinie zobaczylem wychodzacego Michaela ( w czasie tego oczekiwania z tylu przejezdzal bus z paroma skinami skandujac haslo "bialy murzyn")Michael wydal mi sie troche nieśmialy i niepewny , przeszedl kolo barierek wzdluż wiwatujacych fanów i pokiwal pare razy reką.
Jedno co zapamietalem to jego twarz absolutnie bez zmarszczek-skóra jak u niemowlaka. Póżniej Michael wsiadl do auta i pojechal w asyscie policjantow na lotnisko bemowo.
Najciekawsze bylo wlaśnie to co sie stalo potem , ten caly tlum co stał pod hotelem zaczol gdzieś nagle biec (pomyslalem sobie ze jak oni biegna ,pobiegne i ja:-) na szczęście ten tlum biegl w upragnionym przez mnie kierunku , czyli na autobus miejski kursujacy na bemowo. Ile ludzi wsiadlo do tych autobusow opisywal nie bede ale czulem sie jak sardynka w puszce.
Ciekawe wydarzenie z autobusu..Stoi 2 facetów i i coś tam sobie gaworzą. Na początku myślałem że to cudzoziemcy, ale po pewnym czasie doszedłem do wniosku że to ślązacy

Sam koncert byl ok,chociaz pozniej żałowałem ze stałem pod tym hotelem i nie udalo mi sie podejsc blizej pod scene.Nigdy wczesniej ani pozniej nie bylem wśród takich mass ludzi.
Niestety nie.Tak było.invincible_girl ;) wrote:Chyba żartujesz?![]()
A co do "Szczęścia" to nie pomoge Ci. Nie jestem na tym etapie rozwoju aby o takich sprawach pisać. I chyba nigdy nie będe.
Last edited by Canario on Sat, 30 Jan 2010, 15:49, edited 1 time in total.
eh dzieki wszystkim za wspaniałe,zapierające dech w piersiach wspomnienia..
jedno czego jestem pewna- CHOLERNIE Wam tego wszystkiego zazdroszcze,nawet nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo,strasznie żałuję ze tak pozno sie urodziłam i byłam za mała aby w takim przedsięwzięciu uczestniczyc:|
czytajac to wszystko dosłownie cos mi sie dzieje w srodku i serce mi wali heh
co do
no i ręcznik- eh tak samo jestem w stanie tylko powiedziec,ze zazdroszcze Ci tego,ze miałes na tyle szczescia i masz go w domu.ja bym sobie go chyba wtedy włozyla do majtek,zeby mi go nikt nie wytargał... heh
jedno czego jestem pewna- CHOLERNIE Wam tego wszystkiego zazdroszcze,nawet nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo,strasznie żałuję ze tak pozno sie urodziłam i byłam za mała aby w takim przedsięwzięciu uczestniczyc:|
czytajac to wszystko dosłownie cos mi sie dzieje w srodku i serce mi wali heh

co do
-nie wiem czy bym kiedykolwiek sobie wybaczyła jakby mnie tak wynosili,niestety pewnie by tak bylo bo w kosciele zemdlalam juz 3 razy ze mnei wynosili,tylko dlatego,ze bylo bardzo duszno,wiec jakby doszly emocje,tysiace ludzi wokoł to chyba bylabym jedna z tych osób:(MJPOWER wrote:Po jakichś 5-10 minutach od wejścia na stadion, pierwsze osoby mdlały i słabły w tłumie. Widziałem ich łzy, gdy były wynoszone przez ochronę.
hahaha,ja rowniez zawsze sie tak tlumacze-to bdb argument:)MJPOWER wrote:Potem zacząłem się pchać do przodu i jak się ochroniarze rzucali, tłumaczyłem że to ci z tyłu mnie pchają.
no i ręcznik- eh tak samo jestem w stanie tylko powiedziec,ze zazdroszcze Ci tego,ze miałes na tyle szczescia i masz go w domu.ja bym sobie go chyba wtedy włozyla do majtek,zeby mi go nikt nie wytargał... heh
- invincible_girl ;)
- Posts: 550
- Joined: Sun, 15 Jun 2008, 18:23
- Location: Capricious anomaly in the sea of space
Chyba żartujesz?Canario wrote:z tylu przejezdzal bus z paroma skinami skandujac haslo "bialy murzyn"







Co za ludzie...
Wracając do tematu- mam ogromną prośbę, by ktoś (ktokolwiek, jeżeli masz ochotę- to proszę ;)), spróbował opisać szczęście, jakie się przeżywa podczas koncertu Michaela. Trochę dziwnie to brzmi, ale potrzebuję opisać szczęście, a na temat wybrałam MJa... I bardzo by mi to pomogło


Never say goodbye, because saying goodbye means going away. And going away means forgetting. Peter Pan