Teddy Riley o "Michael"
Posted: Sun, 12 Dec 2010, 12:10
Guardian cytuje Teddy'ego Riley'a, odpowiadającego na zarzuty dotyczące autentyczności wokali na płycie
Michael. Wyjaśnie również mechanizm jej powstania - jeśli ktoś miał tu jeszcze jakieś wątpliwości.
Tyle, że Milli Vanilli wydawali płyty jako Milli Vanilli, "Michael" to płyta inspirowana i dedykowana Królowi Pop. Żeby w ogóle myśleć o sprawie trzeba umieć udowodnić, że wokale są sfabrykowane, a bez analizy surowych dem raczej nie ma na to szans - z kolei o taką analizę trudno, bo w posiadaniu taśm są Cascio/$ony/Estate. No i trzeba w końcu obalić analizy owych specjalistów, na które powołuje się $ony. Ciekawa jestem wyniku takiej ew. sprawy. Ale jeśli ktoś porywałby się na pozwanie wydawców "Michaela" musiałby dysponować naprawdę mocnymi dowodami - przegrany zwykle pokrywa koszty obsługi prawnej pozwanej strony wygranej.
Przy okazji, w nocy m.in. na temat kontrowersji tweetował Teddy Riley. Pisał m.in. o Cascio, dlatego umieszczam w tym temacie (tym bardziej, że TR nie ma swojego wątku)


Teddy założył również blog
Michael. Wyjaśnie również mechanizm jej powstania - jeśli ktoś miał tu jeszcze jakieś wątpliwości.
EDIT:(...)
Riley insists that his friend Jackson would have approved: "I'm confident he would have wanted his message out there, and that's what counts," he says. In fact, Riley is so pleased with the way Michael turned out that he's optimistic for even more posthumous releases. "They have enough [material]," he says. "Because Michael's songs are all about love, we could take vocals from here, put it with vocals from this. It's easy to do and I've demonstrated that." Producing songs in this way was a first for Riley, and he admits "it was quite interesting working on it and not having him to come in and do the vocals over".
Although that is one of the main arguments of the album's detractors, Riley has short shrift for his critics. "It put me in a position where I had to fight for my friend," he says, defending his role in its release. "I fought against his family – big time. The only reason I fought against them all and fought against the fans was to make them believe that this is Michael Jackson's vocals."
He says the family's objections were "disappointing" and that it should not have been a public matter, "especially when you're reaping the benefits". And he is equally dismissive of veteran producer Quincy Jones. "Look at his age. He can barely hear you talk. How the hell could he hear Michael? Anybody who says [it is not Jackson on the album], I do have a comeback, because you're not right. That's just the bottom line."
Tyle, że Milli Vanilli wydawali płyty jako Milli Vanilli, "Michael" to płyta inspirowana i dedykowana Królowi Pop. Żeby w ogóle myśleć o sprawie trzeba umieć udowodnić, że wokale są sfabrykowane, a bez analizy surowych dem raczej nie ma na to szans - z kolei o taką analizę trudno, bo w posiadaniu taśm są Cascio/$ony/Estate. No i trzeba w końcu obalić analizy owych specjalistów, na które powołuje się $ony. Ciekawa jestem wyniku takiej ew. sprawy. Ale jeśli ktoś porywałby się na pozwanie wydawców "Michaela" musiałby dysponować naprawdę mocnymi dowodami - przegrany zwykle pokrywa koszty obsługi prawnej pozwanej strony wygranej.
Przy okazji, w nocy m.in. na temat kontrowersji tweetował Teddy Riley. Pisał m.in. o Cascio, dlatego umieszczam w tym temacie (tym bardziej, że TR nie ma swojego wątku)














Teddy założył również blog