The Wiz
Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, LittleDevil
The Wiz
Wolne skojarzenia na temat Czarnoksiężnika
To był film, który bardzo utrwalił moją sympatię do Michaela. Wtedy przykuła mnie scenografia. Niesamowita, wielka i wolna od ludzi. Popatrzcie na to choćby.
Nie wiem, czemu mnie tak przyciągają te przestrzenie. Może kiedyś świetnie bawiłem się w jakimś opuszczonym cyrku albo pustej fabryce?
Nie pamiętam. Schowane w nieświadomości .
W grudniu oglądnąłem wreszcie zakurzone DVD. Pierwsze wrażenie- gdzie podziało się świetne tłumaczenie, znane jeszcze z kasety vhs wydanej przez ITI? Gdzie Złowieszczka?? Gdzie Cicero Cicercum Cole Wątp we wszystko, weryfikuj..? Bujda na resorach , przeinaczona na zabawkę ? I jaki mag???
Oglądając teraz, wyraźniej widoczna była dla mnie potężna metafora. Tak zgrabnie ubrana. Historia o młodej nauczycielce, która zasiedziała się u wujków. Gdzie jej rodzice? Zostawili ją?
Potrzebowała pomóc innym, by samej ponazywać coś w sobie. Jakby się o tym dowiedziała na początku- że sama jest na tyle sprytna, otwarta i odważna, by wyjść poza dzielnicę w której mieszka, to by nie uwierzyła. Potrzebowała coś przeżyć na własnej skórze, świadomość to za mało. Nie jest tak w życiu?
I te baśniowe realia we współczesnym "ubraniu". Makowe pola jako narkotykowa balanga, prostytutki, demony w metrze, strach na wysypisku, Szmaragdowy Gród jako Manhattan. No i siostra Złowieszczki, pierwsza zabita przez Dorotkę czarownica- jako ktoś na kształt policjanta, który wymierzył karę Manczkinom, malującym na ścianach grafiti. A wszystko zrobione tak, że ogląda się jak bajkę i tych elementów można nie wyłapać.
I dobra Glinda, która pomogła Dorocie zobaczyć to, co pokazywała przyjaciołom. Czy nie mamy podobnie- sprawdzamy innych, tak naprawdę chcąc wiedzieć, jak to jest z nami samymi? Reagujemy emocjonalnie na ludzi w sytuacjach nam znanych; prowokujemy, by zobaczyć i czegoś się nauczyć?
Albo scena z Lwem, który zyskał poczucie siły nie od razu, kiedy uwolnił przyjaciół z metra, tylko dopiero, jak poczuł się bezsilny i to wykrzyczał.
Mądry film i zmyślna metafora. Jeżeli chodzi o mnie, takie filmy Michael mógłby robić dalej, nie mam nic naprzeciw.
_________________________________________
To był film, który bardzo utrwalił moją sympatię do Michaela. Wtedy przykuła mnie scenografia. Niesamowita, wielka i wolna od ludzi. Popatrzcie na to choćby.
Nie wiem, czemu mnie tak przyciągają te przestrzenie. Może kiedyś świetnie bawiłem się w jakimś opuszczonym cyrku albo pustej fabryce?
Nie pamiętam. Schowane w nieświadomości .
W grudniu oglądnąłem wreszcie zakurzone DVD. Pierwsze wrażenie- gdzie podziało się świetne tłumaczenie, znane jeszcze z kasety vhs wydanej przez ITI? Gdzie Złowieszczka?? Gdzie Cicero Cicercum Cole Wątp we wszystko, weryfikuj..? Bujda na resorach , przeinaczona na zabawkę ? I jaki mag???
Oglądając teraz, wyraźniej widoczna była dla mnie potężna metafora. Tak zgrabnie ubrana. Historia o młodej nauczycielce, która zasiedziała się u wujków. Gdzie jej rodzice? Zostawili ją?
Potrzebowała pomóc innym, by samej ponazywać coś w sobie. Jakby się o tym dowiedziała na początku- że sama jest na tyle sprytna, otwarta i odważna, by wyjść poza dzielnicę w której mieszka, to by nie uwierzyła. Potrzebowała coś przeżyć na własnej skórze, świadomość to za mało. Nie jest tak w życiu?
I te baśniowe realia we współczesnym "ubraniu". Makowe pola jako narkotykowa balanga, prostytutki, demony w metrze, strach na wysypisku, Szmaragdowy Gród jako Manhattan. No i siostra Złowieszczki, pierwsza zabita przez Dorotkę czarownica- jako ktoś na kształt policjanta, który wymierzył karę Manczkinom, malującym na ścianach grafiti. A wszystko zrobione tak, że ogląda się jak bajkę i tych elementów można nie wyłapać.
I dobra Glinda, która pomogła Dorocie zobaczyć to, co pokazywała przyjaciołom. Czy nie mamy podobnie- sprawdzamy innych, tak naprawdę chcąc wiedzieć, jak to jest z nami samymi? Reagujemy emocjonalnie na ludzi w sytuacjach nam znanych; prowokujemy, by zobaczyć i czegoś się nauczyć?
Albo scena z Lwem, który zyskał poczucie siły nie od razu, kiedy uwolnił przyjaciół z metra, tylko dopiero, jak poczuł się bezsilny i to wykrzyczał.
Mądry film i zmyślna metafora. Jeżeli chodzi o mnie, takie filmy Michael mógłby robić dalej, nie mam nic naprzeciw.
_________________________________________
Pamietam, kiedy pierwszy raz ogladałam "The Wiz". Trafiłam przypadkiem. Nikt nie podzielał mego zachwytu bajką i mało kto sluchal,kiedy mówiłam, ze ten z sianem na glowie to Michael. Bzdura. Zreszta nawet jesli nie - to co z tego.
A ja byłam zahipnotyzowana. Później całymi godzinami w moim mieście z mebloscianki robiącej za blok i stołu, któremu nadałam rangę własnej chatki w środku blokowiska odprawiałam rytuał nasladowania stracha na wróble... Nie pamiętam już po co...nie pamiętam juz nawet za bardzo jak, ale wiem, ze to były prawdziwe czary... teraz juz nie ma magii..takiej magii...
...pzdr (espeszli 4 wizzy)
siadeh_...
A ja byłam zahipnotyzowana. Później całymi godzinami w moim mieście z mebloscianki robiącej za blok i stołu, któremu nadałam rangę własnej chatki w środku blokowiska odprawiałam rytuał nasladowania stracha na wróble... Nie pamiętam już po co...nie pamiętam juz nawet za bardzo jak, ale wiem, ze to były prawdziwe czary... teraz juz nie ma magii..takiej magii...
...pzdr (espeszli 4 wizzy)
siadeh_...
"Look at my avatar and tell me once again:
are you sure that I'm wrong?"
* * *
MICHAEL JACKSON 1958-2009
are you sure that I'm wrong?"
* * *
MICHAEL JACKSON 1958-2009
TheWiz......
Ogrom wspomnien.Pamietam jak wiele czytalam na temat tego filmu zanim mialam okazje go obejrzec.Jak niecierpliwilam sie na mysl,ze to juz juz zaraz bedzie szlo w telewizji.Nie pamietam dokladnie w ktorym roku to mialo miejsce,ale film nadal Polsat w okolicach Wielkanocy.Pamietam zapach przygotowan do swiat i moja fascynacje filmem. Chlonelam go ,ale przede wszystkim muzyke.Ona byla dla mnie najwazniejsza.Szczegolnie rewelacyjne You can't win, ktorego nie moglam sie pozbyc z glowy. Brand new day pachnialo dla mnie tak wspanialym optymizmem ,tak wielka sila i moca..... Swietne ,zywiolowe wykonanie Don't nobody bring me no bad news a takze rewelacyjne He's TheWiz .Zakochalam sie w produkcji pana Q. ,wrecz oszalalam na jej punkcie.Ogladalam film wiele razy powtarzajac swoje ulubione piosenki i sluchajac ich od nowa. Ease on down the road w kilku wersjach - tak! To bylo to. Potem zdobylam sciezke dzwiekowa do filmu i wielokrotnie szlifowalam ja na maksa.Brand New Day otaczala mnie non stop ,nie moglam sie pozbyc tego motywu przewodniego z glowy.
Film ,choc dla wielu nudny ,byl dla mnie fascynujacy bo wszystkie sceny muzyczne wcale nie wydawaly mi sie naciagane,nie byly dla mnie przydlugawe,byly dla mnie po prostu idealnie wkomponowane w film.Do tego jest to jedyny w sumie film,o ktorym mozna powiedziec ze MJ pokazal sie od strony aktorskiej. Uwazam ,ze bardzo zasluzenie zebral wszystkie slowa pochwaly od krytykow -jego gra byla po prostu rewelacyjna. Udalo mu sie idealnie oddac ducha Stracha na Wroble i na podstawie tego jedynego filmu moge bronic tezy ,ze MJ jest naprawde dobrym aktorem.
Owszem ,TheWiz nie jest tak spektakularnie pokazowy jak pelen sztucznych efektow Moonwalker i ten drugi - choc wspaniale cudenko -trudno jest nazwac tak naprawde filmem.Trudno,bo blizej mu do konwencji wideoklipu.Dlatego tez staram sie takze bronic tezy ,ze TheWiz to jedyny prawdziwy film Michaela Jacksona.Wielu nawet fanow nigdy nie przekonalo sie do tego musicalu .... twierdzac ze jest on nudny. Coz, nie jest filmem akcji ,ale Ci ktorzy lubia ogladac musicale nie powinni byc zawiedzeni Czarnoksieznikiem choc akurat motyw ,ze sami Czarni sa aktorami w tym filmie nie do konca mnie przekonuje.
Kaem bardzo fajnie wyluszczyl ciekawe motywy filmu i elementy przewodnie.Ja tylko dodam,ze moja ulubiona scena w filmie jest moment w hotelu ,gdzie wszyscy przyjaciele : Dorotka,Strach,Lew i Drwal mysla o swoim spotkaniu z Czarnoksiezkiem jako o totalnej porazce,po czym zupelnie zmieniaja tok myslenia. Jest to kochana scena ,gdzie MJ jest tak bardzo przekonujacy gdy mowi o przyjazni.
Piekny film z dusza ,oto co thewiz ma do powiedzenia o TheWiz
Ogrom wspomnien.Pamietam jak wiele czytalam na temat tego filmu zanim mialam okazje go obejrzec.Jak niecierpliwilam sie na mysl,ze to juz juz zaraz bedzie szlo w telewizji.Nie pamietam dokladnie w ktorym roku to mialo miejsce,ale film nadal Polsat w okolicach Wielkanocy.Pamietam zapach przygotowan do swiat i moja fascynacje filmem. Chlonelam go ,ale przede wszystkim muzyke.Ona byla dla mnie najwazniejsza.Szczegolnie rewelacyjne You can't win, ktorego nie moglam sie pozbyc z glowy. Brand new day pachnialo dla mnie tak wspanialym optymizmem ,tak wielka sila i moca..... Swietne ,zywiolowe wykonanie Don't nobody bring me no bad news a takze rewelacyjne He's TheWiz .Zakochalam sie w produkcji pana Q. ,wrecz oszalalam na jej punkcie.Ogladalam film wiele razy powtarzajac swoje ulubione piosenki i sluchajac ich od nowa. Ease on down the road w kilku wersjach - tak! To bylo to. Potem zdobylam sciezke dzwiekowa do filmu i wielokrotnie szlifowalam ja na maksa.Brand New Day otaczala mnie non stop ,nie moglam sie pozbyc tego motywu przewodniego z glowy.
Film ,choc dla wielu nudny ,byl dla mnie fascynujacy bo wszystkie sceny muzyczne wcale nie wydawaly mi sie naciagane,nie byly dla mnie przydlugawe,byly dla mnie po prostu idealnie wkomponowane w film.Do tego jest to jedyny w sumie film,o ktorym mozna powiedziec ze MJ pokazal sie od strony aktorskiej. Uwazam ,ze bardzo zasluzenie zebral wszystkie slowa pochwaly od krytykow -jego gra byla po prostu rewelacyjna. Udalo mu sie idealnie oddac ducha Stracha na Wroble i na podstawie tego jedynego filmu moge bronic tezy ,ze MJ jest naprawde dobrym aktorem.
Owszem ,TheWiz nie jest tak spektakularnie pokazowy jak pelen sztucznych efektow Moonwalker i ten drugi - choc wspaniale cudenko -trudno jest nazwac tak naprawde filmem.Trudno,bo blizej mu do konwencji wideoklipu.Dlatego tez staram sie takze bronic tezy ,ze TheWiz to jedyny prawdziwy film Michaela Jacksona.Wielu nawet fanow nigdy nie przekonalo sie do tego musicalu .... twierdzac ze jest on nudny. Coz, nie jest filmem akcji ,ale Ci ktorzy lubia ogladac musicale nie powinni byc zawiedzeni Czarnoksieznikiem choc akurat motyw ,ze sami Czarni sa aktorami w tym filmie nie do konca mnie przekonuje.
Kaem bardzo fajnie wyluszczyl ciekawe motywy filmu i elementy przewodnie.Ja tylko dodam,ze moja ulubiona scena w filmie jest moment w hotelu ,gdzie wszyscy przyjaciele : Dorotka,Strach,Lew i Drwal mysla o swoim spotkaniu z Czarnoksiezkiem jako o totalnej porazce,po czym zupelnie zmieniaja tok myslenia. Jest to kochana scena ,gdzie MJ jest tak bardzo przekonujacy gdy mowi o przyjazni.
Piekny film z dusza ,oto co thewiz ma do powiedzenia o TheWiz
Masz rację, Kinga. Trudno dziś o taką magię. Albo jak tą z bajek, które mi czytano, jak byłem mały. Charles Perrault, ilustracje Szancera, Andersen, bracia Grimm. I pierwotne, nie ugładzone, tłumaczenia.
Mnie wciąż zachwyca plastyczność tego filmu. Pokazałem dziś te screenshoty kumplowi i był przekonany, że to obrazy...
Agata, a wiesz, że i mnie te same utwory kiedyś non stop chodziły po głowie. Przez lata nawet. Zwłaszcza Brand New Day, z nieżyjacym już Lutherem Vandrossem.
Taka anegdota. Pamiętam moje zaskoczenie, jak poszedłem do miejskiej wypożyczalni i tak od niechcenia przeglądając półki z kasetami, natrafilem na The Wiz. To był chyba 1992 rok. Nie mogłem uwierzyć. To było spełnienie marzenia. Do dziś pamiętam tą radość. Pobiegłem do pani w okienku, a ta upierała się, że ... ten film to nie ma po co pożyczać. Rozmowa z nią wyglądała mniej- więcej tak:
- Chcę pożyczyć tą kasetę.
- Ale to jest bajka.
- Nie szkodzi.
- Nie będzie ci się podobać.
- Będzie.
- To musical.
- Wiem. Tam gra Michael Jackson.
- Tam wcale nie gra Michael Jackson.
- Ale tu nawet pisze, że gra.
- No.... yyy. Rzeczywiście pisze. Ale na pewno gra małą rolę.
- To ja zapłacę może już?
Naprawdę tak to brzmiało.
Właśnie. Wtedy przypieczętowali swoją przyjaźń.thewiz pisze:moja ulubiona scena w filmie jest moment w hotelu
Mnie wciąż zachwyca plastyczność tego filmu. Pokazałem dziś te screenshoty kumplowi i był przekonany, że to obrazy...
Agata, a wiesz, że i mnie te same utwory kiedyś non stop chodziły po głowie. Przez lata nawet. Zwłaszcza Brand New Day, z nieżyjacym już Lutherem Vandrossem.
Taka anegdota. Pamiętam moje zaskoczenie, jak poszedłem do miejskiej wypożyczalni i tak od niechcenia przeglądając półki z kasetami, natrafilem na The Wiz. To był chyba 1992 rok. Nie mogłem uwierzyć. To było spełnienie marzenia. Do dziś pamiętam tą radość. Pobiegłem do pani w okienku, a ta upierała się, że ... ten film to nie ma po co pożyczać. Rozmowa z nią wyglądała mniej- więcej tak:
- Chcę pożyczyć tą kasetę.
- Ale to jest bajka.
- Nie szkodzi.
- Nie będzie ci się podobać.
- Będzie.
- To musical.
- Wiem. Tam gra Michael Jackson.
- Tam wcale nie gra Michael Jackson.
- Ale tu nawet pisze, że gra.
- No.... yyy. Rzeczywiście pisze. Ale na pewno gra małą rolę.
- To ja zapłacę może już?
Naprawdę tak to brzmiało.
Napisaliscie wlasciwie wszystko. Moje skojarzenia nie beda odkrywcze, a moze poniekad beda tylko powieleniem Waszych przemyslen.
Film o odnajdywaniu glebokiej, wartosciowej przyjazni; o pokonywaniu kompleksow; pokonywaniu barier natury psychicznej; o dojrzewaniu wewnetrznym i odnajdywaniu zyciowej madrosci w obliczu otaczajacych problemow i 'metaforycznego' swiata z zamieszkujacymi go istotami /o przeroznej naturze/. Ten film ma swoja glebie i ta glebia do mnie przemawia po dzis dzien... Nie ma mowy o nudzie... ;) Nie wspominajac juz o muzyce, choreografii i roli MJ'a...
I scena w metrze...czyzby tam narodzil sie pomysl Michaela na nagranie po latach teledysku do utworu Bad?...
Film o odnajdywaniu glebokiej, wartosciowej przyjazni; o pokonywaniu kompleksow; pokonywaniu barier natury psychicznej; o dojrzewaniu wewnetrznym i odnajdywaniu zyciowej madrosci w obliczu otaczajacych problemow i 'metaforycznego' swiata z zamieszkujacymi go istotami /o przeroznej naturze/. Ten film ma swoja glebie i ta glebia do mnie przemawia po dzis dzien... Nie ma mowy o nudzie... ;) Nie wspominajac juz o muzyce, choreografii i roli MJ'a...
I scena w metrze...czyzby tam narodzil sie pomysl Michaela na nagranie po latach teledysku do utworu Bad?...
B. Olewicz (...) co tak cenne jest, że ta nienazwana myśl rysą jest na szkle? (...)
E. Bodo To nie ty...
E. Bodo To nie ty...
To rzeczywiście możliwe...cicha pisze:I scena w metrze...czyzby tam narodzil sie pomysl Michaela na nagranie po latach teledysku do utworu Bad?...
Jeszcze jedno wolne skojarzenie z mojej strony. Michael w Moonwalk tłumaczy, dlaczego wybrał rolę Stracha- że czuł się temperamentalnie najbliższy tej postaci. Jak się ogląda film, to uderza bliskość Stracha z Dorotką. Między nimi najwięcej się dzieje. Biorąc pod uwagę, że jest to boska Diana i uwielbienie MJ do Niej obstawiam, że to też zadecydowało. Daję prawa do mojego nicka na zakład, że jakby Drwal byłby najbliższy Dorotce, to Michael wybrałby tą postać.
Jest jedna rzecz, która mnie zastanawia od lat. Michael w swojej książce, w związku z Czarnoksiężnikiem, napisał:
W którym???Michael Jackson pisze: Zatrzymałem nawet białopomarańczowy sweter w którym grałem i wykorzystałem go wiele lat później w innym filmie
Wczoraj obejrzałem The Wiz pierwszy raz od lat. Jest genialnym filmem.
Jest kilka scen, które strasznie mi się podobały:
Nostalgiczna piosenka drwala, który rozpacza, bo nie ma serca.
Zła czarownica z zachodu - Evillene - śpiewająca "don't u bring me no bad news".
Moją ulubioną sceną jest scena końcowa, kiedy wszyscy odnajdują w sobie ukryte możliwości i poznajemy dobrą czarodziejkę z południa. Strasznie mi się podoba ostatnia piosenka śpiewana przez zapłakaną ze szczęścia Dorothy.
Film niesie uniwersalne przesłanie. Podoba się dzieciom i dorosłym.
OT:
Jest kilka scen, które strasznie mi się podobały:
Nostalgiczna piosenka drwala, który rozpacza, bo nie ma serca.
Zła czarownica z zachodu - Evillene - śpiewająca "don't u bring me no bad news".
Moją ulubioną sceną jest scena końcowa, kiedy wszyscy odnajdują w sobie ukryte możliwości i poznajemy dobrą czarodziejkę z południa. Strasznie mi się podoba ostatnia piosenka śpiewana przez zapłakaną ze szczęścia Dorothy.
Film niesie uniwersalne przesłanie. Podoba się dzieciom i dorosłym.
OT:
Jak zwykle masz rację.MJowitek pisze:Co do "białopomarańczowego" to nie mogę się oprzeć, żeby nie napisać, że biało-pomarańczowy się pisze z myślnikiem.
Jest taka zasada, że jeśli kolory się przeplatają, to z myślnikiem, a jeśli się zlewają w jeden, to razem.
Np. spódnica w szarą i zieloną kratkę jest szaro-zielona, a spódnica, która jest w szarym odcieniu zieleni, jest szarozielona.
Przepraszam za offtopa :] Po prostu musiałam...
Ostatnio zmieniony śr, 22 mar 2006, 10:18 przez huczek, łącznie zmieniany 2 razy.
B. Olewicz (...) co tak cenne jest, że ta nienazwana myśl rysą jest na szkle? (...)
E. Bodo To nie ty...
E. Bodo To nie ty...
wikimedia.org
Krótka notka na temat filmu. Premiera miała miejsce 24. października 1978 roku. The Wiz był pomyślany jako adaptacja inna, niż poprzednia. W filmie grali wyłącznie aktorzy o afroamerykańskim pochodzeniu, a za scenerię posłużyły wielkomiejskie plenery Nowego Jorku. Film nie odniósł komercyjnego sukcesu, ale stał się początkiem współpracy Michaela i Quincy'ego Jonesa. Co z tego wynikło, wszyscy wiemy.
Flm został zauważony przez krytyków. 4 nominacje do Oscara: za scenografię, zdjęcia, muzykę, kostiumy. Również 6 nominacji do Saturn Awards: za kostiumy, makijaż, efekty specjalne, najlepszy film fantasy, aktorka pierwszoplanowa (Diana Ross), aktorka drugoplanowa (Mabel King), aktor drugoplanowy (Michael Jackson). Na planie tego filmu Michael też spotkał się ze Stanem Winstonem, z którym 19 lat później współpracował przy Ghosts.
Film doczekał się reedycji na DVD, również w naszym kraju. Przypominam, że The Wiz Lumeta powstał na podstawie musicalu odtwarzanego na deskach teatru:
filmweb.pl
thewiz.musical.com
Istnieje nieoficjalna strona poświęcona filmowi i wersji scenicznej:
http://www.thewizthemusical.com/
Na niej też można obejrzeć zwiastun filmu oraz dokument o powstawaniu The Wiz. Jest też parę innych ciekawostek.
Wśród wielu fanów to film kultowy. Bajka, w której jest mnóstwo realiów z brutalnego, dorosłego życia. Latające Małpy jako mafia, Manczkinowie ze swoimi graffiti jako blokersi, trujące maki jako narkotyki, ludzie tańczący podczas Poppy girls to przecież ludzie ulicy- dilerzy, prostytutki. I postać czarnoksiężnika- tchórzliwego polityka, manipulującego ludźmi. Sidney Lumet poszedł o krok dalej w stosunku do pierwowzoru książkowego, dostosując fabułę do rzeczywistości dzisiejszej. Frank Baum byłby z niego dumny.
Ten film, poprzez dziecięcy język przemawiający do dorosłych, nie mógł trafić do mas, ze względu na pomieszanie tych, pozornie, różnych światów. Moim zdaniem to najbardziej odważna i nowatorska rzecz, w jakiej Michael wziął udział.
I główny wątek o spóźnionym dorastaniu. Historia Dorotki, tu nauczycielki przedszkola, która nie podejmuje wolnych wyborów, woląc żyć bezpiecznie, a nudnie i nierozwojowo. Wstydliwa, wycofana, unikająca ludzi. Lękowa; z lękiem społecznym- rzekłby psychiatra. Narastające napięcia i wewnętrzne konflikty Dorotki w końcu napotykają na przypadek, który wiele zmienia. Ten przypadek to kryzys- dziewczyna próbując ratować uciekającego psa, za którego czuje się odpowiedzialna, znajduje się w nieznanym miejscu, gdzie inni zaczynają już na wstępie przypisywać jej dużo mocy. A ona uporczywie chcąc wrócić do starego porządku, odkrywa nowy.
Dla mnie kultowy obraz.
To film o mnie.
Ostatnio zmieniony pn, 31 gru 2007, 0:56 przez kaem, łącznie zmieniany 2 razy.
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
O właśnie.kaem pisze: I postać czarnoksiężnika- tchórzliwego polityka, manipulującego ludźmi.
Czarnoksiężnik symbolizuje oficjalnie, że tak powiem, człowieka świata polityki, czy to Twoja interpretacja?
Mi się zawsze kojarzył z modą.
Nie tylko z tą dotyczącą wyglądu /jaki krój, jaki kolor ma być przez wszystkich noszony/ ale także w szerszym znaczeniu.
Dyktował sposób widzenia świata.
Jednego dnia coś zyskuje poklask, innego jest wyśmiewane.
Bez konkretnego powodu. Bo "guru" (niewidzialne, a wszechobecne media?) tak powiedziało.
Łączy się to poniekąd z akceptacją, a raczej jej brakiem, inności.
Ci, którzy nie są na czasie lub odstają od innych nie mają swojego miejsca w tym społeczeństwie.
Jeśli modne jest bycie pomarańczowym, wszyscy mają być pomarańczowi.
Nie ma tam miejsca na indywidualizm i wyrażanie swojego ja.
Tak właśnie widzę Czarnoksiężnika.
Symbol zbaranienia wśród ludzi.
Jakoś tak mi pasuje do "innego" Michaela. I do tego całego "innego" świata w The Wiz, oderwanego od stereotypów.
Uważam zawsze, że nie ma jedynej słusznej interpretacji dzieła. Tego jak i innego.
Ty widzisz w Czarnoksiężniku polityka a ja kreatora mody i Barana Przywódcę.
Ale jestem ciekawa, jakie było założenie twórców tego filmu.
Czy w ogóle było?
Czy istnieje jakiś dokument, w dowolnej formie, z którego można się czegoś dowiedzieć o interpretacji niektórych scen? Takie "co autor chciał powiedzieć" wypowiedziane przez autora?
Edit: Albo może najpierw przejrzę tę stronę zalinkowaną przez kaema. Mnóstwo rzeczy tam jest. Jeno czasu troche nie mam na oglądanie wszystkiego :] Wielkie dzięki kaemku
Edit.
To ja jeszcze ukolorowię tego posta zdjęciami.
Diana Ross & Director Sidney Lumet
A ta fotka się mnie nie słucha i nie cche sie wkleić.
To ją tylko linkuję:
http://www.elyts-music.com/images/theat ... -&_big.jpg
http://www.elyts-music.com/singer/theatre.html
Nie wiem, czy ktoś kiedyś pokusił się o wydanie interpretacji Czarnoksiężnika z krainy Oz. Całkiem możliwe. Kiedyś miałem w ręku psychanalityczną pracę na temat Lalki Prusa, więc czemu Franka Bauma ktoś nie miałby wałkować. Choć z pewnością nie ma obowiązującej interpretacji. Po co? Niech sobie każdy rozumie po swojemu, no nie?
Pozdrawiam Cię MJowitku.
Pozdrawiam Cię MJowitku.
Obejrzałam The Wiz przedwczoraj, dokładnie w środku nocy, bo tak najbardziej lubię oglądać filmy :). Bardzo, ale to przebardzo mi się podobał. Michael pokazał, że jest genialnym aktorem. Wspaniale realistycznie zagrał sceny np. nieumiejętności chodzenia i te jego miny glupka . Muzyka wprowadza w nastrój niesamowitości, a scenografia tajemniczości.
Moja mama czytając w Moonwalku fragment o The Wiz (tu kłaniam się do siadeh_ :)) przypomniała sobie, jak kiedyś w latach 90-tych puścili ten film w TV. Również jej się bardzo podobał, powiedziała mi, że aż do końcowych napisów filmu nie miała pojęcia o tym, że Scarecrow to Michael Jackson, mimo, że od zawsze rozpoznaje ten delikatny głos. Była baaardzo zaskoczona, że z naszego Mike'a taki świetny aktor .
Michael w Moonwalku napisał takie zdanie "Mój kapelusz zawierał wszystkie odpowiedzi, ale ja nie znałem pytań.". Sadzę, że ma to odbicie w rzeczywistości.
Moja mama czytając w Moonwalku fragment o The Wiz (tu kłaniam się do siadeh_ :)) przypomniała sobie, jak kiedyś w latach 90-tych puścili ten film w TV. Również jej się bardzo podobał, powiedziała mi, że aż do końcowych napisów filmu nie miała pojęcia o tym, że Scarecrow to Michael Jackson, mimo, że od zawsze rozpoznaje ten delikatny głos. Była baaardzo zaskoczona, że z naszego Mike'a taki świetny aktor .
Michael w Moonwalku napisał takie zdanie "Mój kapelusz zawierał wszystkie odpowiedzi, ale ja nie znałem pytań.". Sadzę, że ma to odbicie w rzeczywistości.
To, co jest w nas, będzie i wokół nas.
: )
: )
Z tego co wiem, właśnie to było powodem, dla którego The Wiz nie odniósł sukcesu... Białym widzom nie spodobała się taka interpretacja Czarnoksiężnika. Ja tego nie rozumiem. Mnie się bardzo podoba pomysł stworzenia tego filmu w środowisku samych Murzynów. Nikt nie powiedział, że Dorothy, czy inni mają być biali czy żółci. W końcu Motown to wytwórnia muzyczna tylko czarnych artystów. A to Motown wyprodukowało ten magiczny film.thewiz pisze: choc akurat motyw ,ze sami Czarni sa aktorami w tym filmie nie do konca mnie przekonuje.
To, co jest w nas, będzie i wokół nas.
: )
: )