Page 1 of 3

Jacksonowie vs. Estate [koment.]

Posted: Thu, 19 Jul 2012, 19:20
by anialim

Posted: Thu, 19 Jul 2012, 20:40
by yourlovelystar
I mamy kolejną kłótnię, a jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o.. pieniądze. Nie wiem czy prawda leży po stronie rodziny czy też nie. Na pewno łatwo do porozumienia nie dojdzie. Żeby tylko nie było po raz kolejny tak, że będą wyciągać wszystkie "brudy" publicznie, żeby wygrać sprawę. A znając życie ważny jest efekt a nie droga do niego. Ciekawe tylko dlaczego teraz, nagle rodzinka się obudziła, że testament został sfałszowany.. Szkoda tylko, że głównie cierpią na tym dzieci.
Ahh, no cóż, pozostaje na razie śledzić wątek.

Posted: Fri, 20 Jul 2012, 18:39
by anialim
Radaronline donosi, że wiadomość o liście Jacksonów do Branki i McClaina była dla Katherine Jackson niemiłym zaskoczeniem.

Posted: Fri, 20 Jul 2012, 21:49
by MJ fan
żenada z tym twiterem

Posted: Sat, 21 Jul 2012, 13:36
by akaagnes
MJ fan wrote:żenada z tym twiterem
Dlaczego? To z Twittera zawsze można dowiedzieć się najświeższych informacji z samego źródła. Dodatkowo komentarze nie raz są bezcenne. ;-)

Jeśli chodzi o sprawę i braci Jackson, do większości z nich straciłam cały szacunek. Już Jermaine nie raz udowodnił, że zależy mu/im tylko na kasie i kolejnych 5 minutach sławy. MJ Estate odpisało, że już wcześniej, gdy bracia mieli te swoje wątpliwości, to sprawa wyjaśniana była 3 sądach i wniosek o unieważnienie został odrzucony. Teraz Jacksonowie robią z siebie durniów pisząc list, na dodatek podobno z błędami, wysyłając go do mediów. Zero szacunku i pokory. I nie wiem jeszcze jak to nazwać.
Ja jestem po stronie MJ Estate. Pieniądze należą do dzieci i basta. Tyle po mojemu. Dziękuję.

Posted: Sat, 21 Jul 2012, 20:00
by triniti
A mówił idol, żeby nie czytać tabloidów...
Teraz tabloidy, no i Twitter stały się głównym źródłem informacji dla fanów. Twitter na którym można wpisać kilka zaledwie słów, a cały kontekst pozostaje ukryty. Co możemy dowiedzieć się na podstawie kilku wpisów? Jedynie zgadywać, ale z pewnością nie wyciągać ostatecznych wniosków. Wnioski wyciągane na podstawie tak znikomej ilości danych, a jeszcze przez tabloidy zmanipulowanych, mogą być wprost przeciwne do rzeczywistości. Oczywiście każdy ma swoje jakieś tam przeczucia czy spostrzeżenia…jednak na tym etapie takimi pozostaną.

Sprawa jest otwarta i sądzę, że wiele może nas zaskoczyć. Tak jak mnie zaskoczył ten list. Nie powinno jednak się to dziać przy otwartej kurtynie, ale bardziej profesjonalnie. Jacksonowie mają w sobie jakiś rodzaj nieokrzesania. Czasami aż się dziwię ich nieobyciu po tylu latach w showbiznesie. Zachowują się mało profesjonalnie…Jednak trzeba pamiętać, jakie są ich korzenie. To są właściwie prości ludzie nikomu nie uwłaczając. A prawnicy zawsze będą radzić sobie lepiej, zwinniej i z większą lekkością omijać przeszkody, i zawsze będzie temu przyświecać wrażenie profesjonalizmu wzbudzające zaufanie, co nie oznacza prawdomówności, a może być kamuflażem, próbą ukrycia pewnych faktów.

Ja jednak nie mam zamiaru zważać na pozory i na cały ten plotkarsko medialny szum, w którym mają swój współudział fani.
Co mnie obezwładnia, to lejąca się już nie strumienia, ale rzekami nienawiść w społeczności fanów. Brak jakichkolwiek hamulców, deptanie co rozsądniejszych, jednostkowych głosów. Tworzenie klik i grup interesu. Nienawiść, której nigdy nie spodziewałabym się po fanach Michaela Jacksona. Możliwe, że jest to rzeczywistość postfanowska…takie echo…Skądinąd wiem, że rywalizacja, zazdrość i skakanie sobie do gardeł były już wcześniej…ale chyba to dotyczy fanów, którzy interesowali się polityką bardziej, aniżeli twórczością. Tylko to wszystko zaczyna się w pewnym momencie łączyć i zazębiać. Jedno nie jest bez wpływu na drugie.

Wygląda to tak, jakby od tego życie tych ludzi zależało, czy jak? A przecież nie mamy na to kompletnie wpływu, więc po co tyle słów?
Kiedyś przeczytałam na MJJC, że fani są częścią spuścizny Michaela - no to cudownie...

Po środku tego szamba niewinna Paris…co ma dla mnie przejmująco symboliczne znaczenie. Teraz widać do czego służyły maski, tylko że wtedy dzieci były małe.



kilka cytatów, dla mnie będących odpowiedzią na to co się obecnie dzieje:
"Wszyscy tutaj dyskutują o polityce. Ale czy rzeczywiście dyskutują? Czy jest to dyskusja , rzeczowy spór? Powiem, że nie. Jest to składanie deklaracji, wygłaszanie stanowczych opinii. Każdy mówi swoje, z przejęciem i furią, po czym wszyscy rozchodzą się zaperzeni, rozdygotani, wściekli."
" Skoro nie da się pokonać przeciwnika, trzeba go kompromitować. Oto co teraz robią coraz częściej. Ich taktyka: ośmieszać, poniżać, poniewierać. Dawniej ubierali cię w strój więzienny, dziś próbuję cię odziać w szaty błazna."
"Czas dyktatury to wieczna teraźniejszość, wciąż odtwarzanie tych samych zachowań."
"Fanatyzm wyzwala w człowieku więcej energii niż łagodność i dobroć. Dlatego fanatyk może łatwiej narzucić swoją wolę, łatwiej ustanowić swoje rządy."
"Jeśli spośród wielu prawd wybierzesz tylko jedną i za tą jedną będziesz ślepo podążać, zmieni się ona w fałsz, a ty staniesz się fanatykiem."
'Nigdy tak wielu nie było manipulowanych przez tak nielicznych" (A. Huxley).
Lapidarium . R. Kapuściński.

Posted: Sat, 21 Jul 2012, 20:46
by Talitha
Usunęłam swój post, bo sądziłam, że nie znajdzie się w tym wątku ani jedna osoba, która przybrałaby podobne stanowisko... a jednak się myliłam :)

Wydaje mi się podejrzanym, że prawnicy w swojej odpowiedzi poszli po prostej linii oporu, twierdząc, iż niektórzy członkowie rodziny wysuwają swoje oskarżenia, ponieważ nie zostali uwzględnieni w testamencie. Zagranie wprost skrojone pod przechwycenie przychylnej takim opiniom publiczności. Nie wiem czy nie napisane specjalnie właśnie w taki sposób.

Nie opowiadam się po żadnej ze stron. Nie mam pojęcia czy to o czym pisze rodzeństwo Jacksonów jest prawdą. Nie znam ich osobiście, a nawet jeśli to czy potrafiłabym w bezpośrednim kontakcie ocenić prawdziwość motywu który przyświeca ich oskarżeniom? Najłatwiej jest posądzić kogoś o chciwość, wielu ludzi w to w łatwością uwierzy. Dlatego pozostanę jak zwykle przy naturalnej postawie dystansu, jeśli nie wiem o co tak naprawdę w tej sprawie chodzi ani nie mam nawet bezpośredniej możliwości aby się o tym przekonać. Dziękuję.

Posted: Mon, 23 Jul 2012, 12:23
by akaagnes
triniti, odnośnie akapitu dot. tabloidów i Twittera - wydaje mi się, że jednak prasa brukowa a social media to trochę co innego. Tak jakbyś do jednego basenu wpuściła delfina i rekina, niby oba pływają, ale mają zupełnie inne cechy charakterystyczne, przyzwyczajenia, gatunek, czy historię.
Tak, według mnie Twitter to dobre źródło informacji, ponieważ mają tam czynne konta nie tylko różne firmy, korporacje medialne, jak na przykład CNN - które nomen omen tabloidem raczej nie jest ;), ale też sami "zainteresowani", czyli ludzie znani, celebryci, rozmaici idole ludzi, którzy od siebie samych nadają informacje. I to nie "tylko kilka słów", a resztę zinterpretuj sobie sam, chyba że robią to celowo, jak ostatnio rzeczeni Jacksonowie.

Wyraziłam swoje osobiste zdanie na ich temat, bo już wielokrotnie widziałam jak kręcą. Jermaine nawet w jednym Q&A na MJJ Community jakiś czas temu udzielał takich odpowiedzi, które wyraźnie wskazywały na to, że oczekuje pewnych korzyści finansowych od Katherine, a to ona i J3 byli ujęci w testamencie Michaela... Nie pamiętam dokładnie, ale było coś takiego, że najpierw napisał, że nie potrzebuje pieniędzy Michaela, ponieważ ma swoją karierę, a w innej odpowiedzi później porównał Katherine do lwicy, która przecież nie zostawia swoich lwiątek na pastwę losu, tylko wszystkim po równo obdziela to,co ma lub jest jej podarowane.
Było jeszcze co najmniej kilka przykładów na podobnej zasadzie, przejawionych w różny sposób i jasne stało się dla mnie, że rodzeństwo jest w pewien sposób zazdrosne o Michaela i jego majątek tudzież generalnie rozwój jego kariery po odłączeniu się od braci, bo oni wtedy już zupełnie stracili na wartości, bez niego byli/są niczym. Wielokrotnie też grali nieczysto w stosunku do niego, tak jak - według relacji niektórych - podczas procesu w 2005 r., gdy Randy miał wyłudzać pieniądze od fanów w zamian za jakieś spotkania "meet&greet" z Michaelem i podobne rzeczy, o których sam Michael oczywiście nic nie wiedział (do czasu).

Jestem tylko obserwatorem, bo chyba jak większość z nas nie znam Jacksonów osobiście, ale na podstawie tego co widzę i słyszę, a co pochodzi od nich samych - ten ciągły zamęt, zamieszanie, kłótnie i podziały - mogłam wyrobić sobie pewną opinię. Zatem wcale nie dziwię się Michaelowi, że mógł im nie ufać, wolał znaleźć sobie jakieś inne przybrane rodziny, jak Cascio i Malników, z którymi żył dobrze i w przyjaźni. Teraz, w erze Twittera właśnie, widać nawet wyraźniej co się dzieje u Jacksonów, jak ten cały bałagan i heca ze zniknięciem Katherine, która nagle znalazła się gdzieś w Arizonie z Rebbie, bez telefonu, a nikt nawet nie raczył powiedzieć słowa Paris i jej braciom, którzy oficjalnie szukali swojej babci i martwili się, a z nimi media i generalnie rzecz biorąc świat.
I takie pranie rodzinnych brudów publicznie, jakieś tournee na siłę i inne historie. I kto za tym w dużej mierze stoi? Bracia Jackson, na czele z Jermaine'm i Randy'm.

Tymczasem prawnicy Michaela, którzy wiedzą co mają robić i robią to dobrze, jak nawet ostatnio mieliśmy okazję się przekonać (spłacenie większości długów i zabezpieczenie finansów dla dzieci MJ'a), są w stanie udowodnić, że dokumenty razem z ostatnią wolą Michaela są ważne, legalne i uczciwe. Najważniejsze, że dzięki nim dzieci mają zapewnione bezpieczeństwo, więc po co jeszcze mieszać, buntować się i pisać jakiś durny list do mediów(!)... Chodzi o kasę i o to, że Michael nie ujął swoich braci w testamencie. Tylko ciekawe dlaczego miałby to robić.
Moim zdaniem.

Tyle znów po mojemu. Dziękuję.

Posted: Mon, 23 Jul 2012, 17:08
by triniti
akaagnes wrote:triniti, odnośnie akapitu dot. tabloidów i Twittera - wydaje mi się, że jednak prasa brukowa a social media to trochę co innego. Tak jakbyś do jednego basenu wpuściła delfina i rekina, niby oba pływają, ale mają zupełnie inne cechy charakterystyczne, przyzwyczajenia, gatunek, czy historię.
Tak, według mnie Twitter to dobre źródło informacji, ponieważ mają tam czynne konta nie tylko różne firmy, korporacje medialne, jak na przykład CNN - które nomen omen tabloidem raczej nie jest ;), ale też sami "zainteresowani", czyli ludzie znani, celebryci, rozmaici idole ludzi, którzy od siebie samych nadają informacje. I to nie "tylko kilka słów", a resztę zinterpretuj sobie sam, chyba że robią to celowo, jak ostatnio rzeczeni Jacksonowie.
Owszem, to co innego. Z Twittera można się dużo dowiedzieć. Jednak nie można jeszcze mieć pełnego obrazu zdarzeń. Istotny jest kontekst . Twitter jest pomocny, ale to wciąż za mało. Na Twitterze pojawiają się też bardzo ciekawe opinie i są też relacje niejako na żywo, czyli uwidacznia się dynamika zdarzeń. Należy sięgać do wielu źródeł i również tabloidów, różnych, by widzieć jak informacja została zmanipulowana. Łączyć te wszystkie drobne ogniwa i nie odczytywać informacji wprost. Dobrze jest sobie także, dzięki obserwacjom własnym, wyrobić zdanie, jakie medium jakiego posiada informatora. Krąg, z którego pochodzi dany informator ma wpływ na sposób podawania informacji i jej ostateczny wydźwięk. Dla mnie to nie przypadek, że pierwszym portalem, który otrzymał do odsłuchania album "Michael", było TMZ. To szczegół, ale ja takich szczegółów nie zapominam. A potem pojawia się kolejny szczegół, co mnie utwierdza w moich przypuszczeniach.

TMZ włożyło teraz w usta Paris słowa, których nie wypowiedziała. Od razu wytwarza się specyficzny klimat. Klimat nagonki…

To, na co zwróciła uwagę Talitha, też jest bardzo interesujące. Bardzo trafna obserwacja. Kolejny szczegół. Umiejętność odkodowywania informacji, która jest pozornie ukryta.

Tak się buduje propagandę, przez odpowiednio skonstruowaną wypowiedź, w której już jest podany sposób, w jaki mamy tę wypowiedź, informację odczytywać. Ktoś czytając pobieżnie może tego nie dostrzec. W odbiorze informacji ludzie kierują się emocjami bardziej, niż chęcią poskładania klocków do kupy. MJJC też wytwarza specyficzny klimat, ponieważ wszysycy moderatorzy i admini maja podobne poglądy. A Jacksonowie nie mają żadnego PR-u, co da się zauważyć już od lat. To ich nieobycie jest dla mnie bardziej przekonywujące, niż super PR Estate…Z jednej strony mamay monolit, Estate i ich zwolenników, którzy mówią jednym glosem, a z drugiej nieposkładanych Jacksonów, rodzinę skłóconą, podzieloną, z problemami, więc już na wstępie są na przegranej pozycji.
akaagnes wrote:Wyraziłam swoje osobiste zdanie na ich temat, bo już wielokrotnie widziałam jak kręcą. Jermaine nawet w jednym Q&A na MJJ Community jakiś czas temu udzielał takich odpowiedzi, które wyraźnie wskazywały na to, że oczekuje pewnych korzyści finansowych od Katherine, a to ona i J3 byli ujęci w testamencie Michaela... Nie pamiętam dokładnie, ale było coś takiego, że najpierw napisał, że nie potrzebuje pieniędzy Michaela, ponieważ ma swoją karierę, a w innej odpowiedzi później porównał Katherine do lwicy, która przecież nie zostawia swoich lwiątek na pastwę losu, tylko wszystkim po równo obdziela to,co ma lub jest jej podarowane.
Nie jestem ani adwokatem Jermaine'a ani Randy'ego. Właściwie to oni mnie nie obchodzą. Nie lubię tylko, jak mi się coś wciska na siłę. Istotne jest dla mnie zbliżenie się przynajmniej do prawdy i poznanie faktycznej woli Michaela, na co w tej chwili nie mam szans, więc czekam…

Pamietam jak pojawiła się książka Jermaina i na jednym z forów żywo o o niej dyskutowaliśmy. Pozytywnie ją odebrałam. Wydawała mi się ona próbą rachunku sumienia dokonaną przez Jermaine'a. Nie widziałam w niej nic złego. Wszyscy jednak uczepili się tego samolotu, co można było odczytywać na wiele sposób. I na dobrą sprawę, tylko tego mogli się uczepić. Natomiast sprzedawanie szczegółów z prywatnego życia Michaela w książce Cascio jakoś wywołało mniejszą burzę. Byłam zdumiona, że inni odbierają książkę Jermaine'a inaczej. Jeżeli ktoś podchodzi od razu uprzedzony i z góry zakłada, że dla kasy, to momentalnie dyskusja się kończy i możemy sobie pójść każdy w swoją stronę obrażeni.
akaagnes wrote:Było jeszcze co najmniej kilka przykładów na podobnej zasadzie, przejawionych w różny sposób i jasne stało się dla mnie, że rodzeństwo jest w pewien sposób zazdrosne o Michaela i jego majątek tudzież generalnie rozwój jego kariery po odłączeniu się od braci, bo oni wtedy już zupełnie stracili na wartości, bez niego byli/są niczym. Wielokrotnie też grali nieczysto w stosunku do niego, tak jak - według relacji niektórych - podczas procesu w 2005 r., gdy Randy miał wyłudzać pieniądze od fanów w zamian za jakieś spotkania "meet&greet" z Michaelem i podobne rzeczy, o których sam Michael oczywiście nic nie wiedział (do czasu).
Mówisz zapewne o MJJSource. Poznałam osobę, która to forum prowadziła. I ona uważa podobnie, że Randy wraz z Karen ukradli te pieniądze. Myślę, że od niej w ogóle poszła ta informacja w świat. Na początku byłam tym zdegustowana i jej wierzyłam. Wiem, że ona nie ma żadnych powodów, by kogokolwiek wprowadzać w błąd. Po jakimś czasie doszłam do wniosku, że to są jedynie jej przypuszczenia. Te pieniądze gdzieś się rozpłynęły. Nie były to duże sumy. Właściwie gra nie warta świeczki. Karen administrowała tym forum i tłumaczyła się, że pieniądze poszły na pokrycie serwera, ale też gdzieś się upłynniły podczas całego zamieszania z wyjazdem Michaela do Bahrajnu, trochę obwiniając Michaela, czego fani do dziś nie mogą jej darować. Za pieniądze te miały zostać zakupione pamiątki i obiecane było spotkanie z Michaelem. Jednak po procesie Michael miał już wszystkiego dosyć i jedyne o czym marzył - to zniknąć. Czy Michael o tym wszystkim wiedział, czy nie, trudno stwierdzić. W tym zamieszaniu wszystko mogło się zdarzyć i ktoś coś mógł zrobić nieświadomie. Wszysycy działali w pośpiechu. Tak jak ja ostatnio opłaciłam telefon stacjonarny, którego od lat nie mam - ale mam numer konta zachowany i się pomyliłam.
Doszłam do wniosku, że dowodów na przywłaszczenie tych pieniędzy nie ma żadnych. Można tylko domniemywać.

akaagnes wrote:Jestem tylko obserwatorem, bo chyba jak większość z nas nie znam Jacksonów osobiście, ale na podstawie tego co widzę i słyszę, a co pochodzi od nich samych - ten ciągły zamęt, zamieszanie, kłótnie i podziały - mogłam wyrobić sobie pewną opinię. Zatem wcale nie dziwię się Michaelowi, że mógł im nie ufać, wolał znaleźć sobie jakieś inne przybrane rodziny, jak Cascio i Malników, z którymi żył dobrze i w przyjaźni. Teraz, w erze Twittera właśnie, widać nawet wyraźniej co się dzieje u Jacksonów, jak ten cały bałagan i heca ze zniknięciem Katherine, która nagle znalazła się gdzieś w Arizonie z Rebbie, bez telefonu, a nikt nawet nie raczył powiedzieć słowa Paris i jej braciom, którzy oficjalnie szukali swojej babci i martwili się, a z nimi media i generalnie rzecz biorąc świat.
I takie pranie rodzinnych brudów publicznie, jakieś tournee na siłę i inne historie. I kto za tym w dużej mierze stoi? Bracia Jackson, na czele z Jermaine'm i Randy'm.
Dlaczego mówisz, że nikt nie raczył powiadomić Paris? Na jakiej podstawie? Dlaczego nie wierzysz Jermainowi, który twierdzi, że wszyscy w rodzinie o wyjeździe Katherine byli poinformowani. Czy jest coś w tym niezwykłego, że starsza pani, zgodnie z zaleceniem lekarza, nie była online? Ja też czasami wyłączam telefon. Paris przez cały tydzień tryskała humorem, poza tym incydentem, kiedy fani donieśli jej, że babcia miała mini udar. Potem znowu się uspokoiła. Wysyłała radosne zdjęcia. gawędziła o Batmanie i jeszcze 3 godziny przed aferą miała super ubaw. Nagle w nocy coś się zmieniło. O 2 w nocy przypomniała sobie, że nie ma babci (ona już nie jest malutka). I skąd ta dziewczynka wiedziała, że lekarz opiekujący się babcią, który zeznawał podczas procesu Murraya, twierdził jakoby Michael był uzależniony, co jest nieprawdą, ponieważ nigdy tego nie powiedział. Był hostile witness. Kto jej coś takiego podpowiedział? Nie budzi to twoich podejrzeń? I własnie dlatego ta sprawa jest dziwna.

Nieuzasadnione zgłoszenie na policję w Polsce uznawane jest za wykroczenie. Nie wiem jak jest w US. I kto to zgłosił - Jermaine, Randy? Kto pierze te brudy?
akaagnes wrote:Tymczasem prawnicy Michaela, którzy wiedzą co mają robić i robią to dobrze, jak nawet ostatnio mieliśmy okazję się przekonać (spłacenie większości długów i zabezpieczenie finansów dla dzieci MJ'a), są w stanie udowodnić, że dokumenty razem z ostatnią wolą Michaela są ważne, legalne i uczciwe. Najważniejsze, że dzięki nim dzieci mają zapewnione bezpieczeństwo, więc po co jeszcze mieszać, buntować się i pisać jakiś durny list do mediów(!)...
Jesteś pewna, że potrafią to udowodnić? I znowu, na jakiej podstawie? To jest czyste domniemanie, ponieważ ten testamet nigdy nie był w sądzie podważany i nikt się do niego nie dobrał, mówiąc kolokwialnie. Katherine w ostatniej chwili zrezygnowała.

Najważniejsze, żeby wszystko działo się zgodnie z wolą Michaela, przynajmniej dla mnie. Kasa, tak czy siak będzie płynąć i to jeszcze długo. Te dzieci już na starcie były zabezpieczone. A ewentualne przejęcie aktywów nie wchodziło w grę, ponieważ takich spraw nie dałoby się ukryć i byłaby afera oraz koniec działalności zarządców majątku Michaela.

Wypłynięcie tego listu do mediów było faktycznie nieporozumieniem. Jednak wciąż nie wiemy, czy był to przeciek, czy zaplanowane działanie Jacksonów. Trzeba uzbroić się w cierpliwość i zobaczymy co dalej..
akaagnes wrote:Chodzi o kasę i o to, że Michael nie ujął swoich braci w testamencie. Tylko ciekawe dlaczego miałby to robić.
Moim zdaniem.
To ja mogę odbić piłeczkę. Estate chodzi o kasę. I każdy pozostanie na swojej pozycji. Tak nie można rozmawiać, ponieważ od razu dyskusja się kończy. Ja wiem swoje, ty wiesz swoje, no i co? Obrażamy się i idziemy każdy do swojego kątka.?

Na pewno w tej rodzine była masa konfliktów. Czasami te sprawy przenikały do mediów. Niesławne poczynania Latoyi i Jermaina. Z pewnością zazdrość, niespełnione oczekiwania i ambicje. Michael, który się często odcinał i unikał kontaktów. Osobiste problemy Michaela też rzutowały na to, co się tam działo. Michael nie był bez winy, nie był święty. I nie wiem, co w tym takiego niezwykłego, że Michael wolał przebywać ze znajomymi i przyjaciółmi, a nie z rodziną?
Kiedy doszło do procesu, wszyscy Jacksonowie stanęli za Michaelem murem. Katherine nie opuściła nawet jednego dnia w sądzie.
Na jednym z forów przeczytałam, że oni do tego sądu chodzili dla kasy, bo przewidywali, że Michael może nie wytrzymać i chcieli , żeby ich uwzględnił w testmencie…Ha ha…no ok…

akaagnes wrote:Tyle znów po mojemu. Dziękuję.
a po mojemu tak ;)

Posted: Mon, 23 Jul 2012, 19:13
by miki44
Dlaczego mówisz, że nikt nie raczył powiadomić Paris? Na jakiej podstawie? Potem znowu się uspokoiła. Wysyłała radosne zdjęcia. gawędziła o Batmanie i jeszcze 3 godziny przed aferą miała super ubaw. Nagle w nocy coś się zmieniło. O 2 w nocy przypomniała sobie, że nie ma babci (ona już nie jest malutka). I skąd ta dziewczynka wiedziała, że lekarz opiekujący się babcią, który zeznawał podczas procesu Murraya, twierdził jakoby Michael był uzależniony, co jest nieprawdą, ponieważ nigdy tego nie powiedział. Był hostile witness. Kto jej coś takiego podpowiedział? Nie budzi to twoich podejrzeń? I własnie dlatego ta sprawa jest dziwna.
Masz rację Triniti, zwłaszcza, że wczoraj wieczorem widziano Paris jak świetnie bawiła się na koncercie swoich wujków w LA
Kevin Frazier ‏@KevinFrazier
#ParisJackson danced the night away at her Uncle's concert in LA. Family sources I talked w said Mrs Jackson was just fine and never missing
https://twitter.com/KevinFrazier/status ... 4822267904

Posted: Mon, 23 Jul 2012, 19:33
by LittleDevil
Dobrze wiedzieć, że przynajmniej na tym forum można znaleźć osoby trzeźwo podchodzące do całej sytuacji. Żeby obiektywnie ocenić, co się dzieje, trzeba uwzględnić również następującą wersję wydarzeń: Paris ma 14 lat. Jest to wiek, w którym dzieci często zachowują się dość nieobliczalnie i nie potrafią odpowiednio ocenić sytuacji, w której się znajdują.
Niewykluczone, że Paris właśnie tak zareagowała po usłyszeniu, że ma w tej chwili nie zawracać babci - za przeproszeniem - dupy, ponieważ jest ona w tej chwili zajęta i oddzwoni, gdy tylko będzie mogła. Nie mamy pewności, czy rzeczywiście nie miała kontaktu z Katherine przez cały tydzień - to jest jej wersja. A jeśli nawet, to czy nie stało się na jej własne życzenie. W końcu przez kilka dni ładnie się bawiła, nie zauważając jej nieobecności, a gdy nagle jej się przypomniało, ze chce porozmawiać z babcią teraz i natychmiast, być może usłyszała, że jest to w danym momencie niemożliwe, ponieważ ona np. właśnie śpi albo znajduje się w trakcie zabiegu. Twitter stał się wówczas bardzo pożytecznym narzędziem zemsty za niespełnioną zachciankę albo środkiem szantażu w celu przeforsowania swego widzimisię. Dzieci w tym wieku często nie zdają sobie sprawy, jakie skutki może mieć ich działanie, czasem robią też takie rzeczy świadomie, nie zdając sobie w pełni sprawy z własnego braku dojrzałości. Wiem, że wielu fanów poderżnęłoby mi najchętniej teraz gardło, jednak nie chodzi mi o szkalowanie Paris, tylko o zwrócenie uwagi na fakt, że jest ona jeszcze tylko dzieciakiem, czyli osobą, której poczynania nie mogą automatycznie być oceniane jako odpowiedzialne i rozsądne. Nie wykluczam oczywiście też wersji, że za całym bajzlem stoi osoba (lub osoby), której spodobała się suma ponad pół miliarda dolców. Ludzie ze znaczkiem $ w oczach stają się niezwykle kreatywni. Ale nie popadajmy w histerię nie znając wszystkich faktów, nie oceniajmy wszystkiego jednostronnie i nie zapominajmy, że Jermaine nie jest nikomu winien wyjaśnień, gdzie w danej chwili znajduje się i co robi jego matka. Podobnie jak bajzel w rodzinie i braki w komunikacji nie są żadnym dowodem na postępowanie kryminalne - inaczej cała moja rodzina poszłaby już dawno siedzieć i byłby święty spokój :diabel:

Irytuje mnie robienie z Paris osoby dojrzałej ponad wiek i wietrzącej jakąś większą konspirację, w obliczu której stoi samotna i bezsilna, ponieważ nie wie, komu zaufać. A może ona jest po prostu rozkapryszoną gówniarą (sic!), która reaguje w dziecinny sposób na słowo "nie"? Też możliwe, prawda? Noszenie w sobie genów Michaela Jacksona nie robi z niej automatycznie wyroczni, emocjonalnego Einsteina i ideału bez skazy all in one. Uważam też, że nieograniczony dostęp do portali typu Twitter może być bardzo niebezpieczny. Niech Paris używa sobie anonimowego konta w celu komunikacji ze znajomymi, ale wszystkie wpisy docierające z jej oficjalnego konta do szerszej publiczności powinny być monitorowane przez osobę dorosłą.

To, co obserwuję na Mjjcommunity, jest po prostu żałosne. Gdzie się podziali starzy forumowicze sprzed kilku lat, którzy potrafili tak trzeźwo i inteligentnie analizować fakty? Teraz by mnie nawet nie zdziwiło, gdyby ktoś wyskoczył z teorią, że w porwaniu Katherine maczała palce Hesbollah na spółkę z rządem irańskim, bo to co czytam teraz, niewiele odbiega od takiej interpretacji... Za takiego posta pewnie bym dostała bana :D

Koniec, teraz mnie linczujcie, jeśli chcecie.

Posted: Mon, 23 Jul 2012, 19:51
by crescendo
Może być i tak. Ja w jej wieku nie miewałam takich pomysłów, naprawdę. Może przeceniam rozsądek i mądrość Paris :party:

Posted: Tue, 24 Jul 2012, 10:23
by daria3891
From the Estate of Michael Jackson


We thank the fans for their keen interest in the matters that have been reported on recently regarding the Estate and Mrs. Jackson.



We will not comment any further on the letter we received from certain of the Jackson siblings. We think our letter in response speaks for itself.


We are acutely concerned about the welfare of Mrs. Jackson, and most particularly with Michael's minor children. We are concerned that we do what we can to protect them from undue influences, bullying, greed, and other unfortunate circumstances. While we do not have standing to directly intervene, we have monitored the situation and will continue to do so. We believe measures are being put in place that will help protect them from what they are having to deal with.

We take these matters very seriously and will continue to report on them as appropriate.

Sincerely,

John Branca
John McClain
Co-Executors
The Estate of Michael Jackson

Posted: Tue, 24 Jul 2012, 11:39
by akaagnes
Już trochę nie wiem, gdzie komu odpisać, bo w dwóch tematach podobny wątek. ; )

LittleDevil, masz rację. triniti też ma wiele racji.
Może wyraziłam swoje odmienne nieco zdanie "na gorąco", głównie skupiając się na braciach Michaela, co do których moja opinia pozostaje mimo wszystko niezmieniona, ale co do Paris to możesz mieć rację.
Wiele ludzi, szczególnie młodych, idolizuje ją z jakiegoś powodu, traktuje jak gwiazdę filmową albo celebrytkę samą w sobie. Sądzę, że to się jej podoba,bo ona lubi zwracać na siebie uwagę, pisać te "teen things", dodawać fotki itd. Stąd też w dziale Rodzina Michaela napisałam, że brakuje tym dzieciakom takiej figury rodzicielskiej, silnej i stałej, która na dzieciaki w tym wieku ma baczenie, która czasem coś zabroni, ograniczy, zabierze telefon.... Może się to nie podobać, ale ci, którzy mają dzieci zapewne przyznają, że czasami tak trzeba. Babcia zazwyczaj ma trochę inne podejście, bywa łaskawsza dla wnuków, na więcej pozwala, a i też jej wiek już nie pozwala jej na ciągłą obserwację nastoletnich urwisów.

Tak czy inaczej ktoś co jakiś czas coś mąci w tej rodzinie, a to dzieje się już blisko tych dzieciaków - albo stwarzając im poczucie zagrożenia i niepewności, stąd impulsywne reakcje i zła ocena sytuacji, jak wspomniałaś, LittleDevil albo prowokując pewne celowe reakcje i chęć nabicia publiki w przysłowiową butelkę, choćby Twitterowej publiki. Tylko wydaje mi się, że Paris czasami zapomina, że skoro ma publiczny profil, to WSZYSTKO co pisze trafia też do mediów, jest przez nich analizowane i przetwarzane na ich potrzeby, stąd też często rodzą się błędne interpretacje, złe rozumienie intencji i sytuacji we wnętrzu ich i tak dość szalonej rodziny.

Tak sobie myślę, że faktycznie Debbie Rowe mogłaby coś zrobić, zareagować chociażby. Umowy umowami, ale nic nie zmieni tego, że jest ich (P&P) biologiczną matką. Mówiło się w 2009 roku, że kilka razy spotkała się z Katherine i dziećmi, nie wiem jednak czy to prawda. Moim zdaniem powinna się z nimi spotykać, chociaż od czasu do czasu. Niezależnie czy ma ten instynkt macierzyński, czy nie, czasami mogłaby się nimi zająć, skoro brakuje Michaela, a Katherine pojechała odpocząć od tego całego szaleństwa.
No ale to znowu nie nasza sprawa itd., tylko wyrażam swoje zdanie.

Dziękuję.

Posted: Tue, 24 Jul 2012, 18:17
by irka
LittleDevil wrote:Koniec, teraz mnie linczujcie, jeśli chcecie.
Nie widzę podstaw do linczu i podpisuję sie pod Twoim tekstem.