Ostatnio zakupione płyty - recenzje, wrażenia

Miejsce na tematy zupełnie nie związane z Michaelem Jacksonem. Tutaj możesz luźno podyskutować o czym tylko masz ochotę. Jedynie rozmowy te muszą być oczywiście kulturalne :) Zapraszam MJówki do pogawędek.
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Ostatnio zakupione płyty - recenzje, wrażenia

Post autor: kaem »

Już po wszystkim.

Myślałem o niej cały czas, w drodze do domu. Kiedy się w nim znalazłem, mój wzrok powędrował od razu w jej kierunku. Popatrzyłem na nią. Ręce zaswędziały. Popatrzyłem jeszcze raz. Nie wolno, to nie ładnie- biłem się w myślach. Zacząłem robić coś innego, by nie myśleć. By schłodzić rozgorączkowaną głowę. Pomogło... Na godzinę. Później napięcie wróciło. Myśl natrętna, jedna za drugą. Tylko o niej. By do niej zajrzeć, by ją otworzyć.. Nie wolno ci Nie wolno ci! Nie woln... A nie! To se ne da!- krzyknąłem. To nienormalne tak powstrzymywać pragnienie!!
Podbiegłem do niej szybko. Nie patrząc na nic, zacząłem zdejmować z niej tą pierwszą śliską warstwę. Mrrrrrauuuu. To co tygryski lubią najbardziej. Kiedy ona jest świeża taka, pachnąca, nietknięta wcześniej przez niczyje palce. Tylko moje. Jest moja. Już! Teraz. Na zawsze. Ja i ona. Wreszcie! Najnowsza płyta Świetlików :hahaha: .

Obrazek

Spora część z nas kupuje płyty w miarę często, ten wątek ma szansę być ciekawy. Sam ostatnio zakupiłem trzy. Jedną z nich właśnie jest Las putas melancholicas y exclusivas Świetlików i Lindy. Miała być prezentem dla znajomej z Londynu, sympatyczki Bogusława L., nie mającej pojęcia, że wziął udział w nagraniu płyty. Miała być, ale w końcu stała się moją własnością. Zawsze chciałem mieć płytę Świetlików, ale jakoś mi to umykało. Za to trudno było zlekceważyć.

cdn

A Wasze zakupy?
Ostatnio zmieniony wt, 27 kwie 2010, 11:24 przez kaem, łącznie zmieniany 4 razy.
Awatar użytkownika
billie_jean
Posty: 166
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 19:29
Lokalizacja: bronx, NY

Post autor: billie_jean »

Krzysiu świetny temat! wreszcie może się coś ruszy...aż dziwne że sama na niego nie wpadłam!
*czy ja przypadkiem znowu ci nie słodzę?

mój opisy przeżyć może nie będzie aż tak poetyczny i pełen emocji...
ostatni zakup...hmmm...tak! to na pewno był ten duży kosz z płytkami których najwyraźniej nikt nie chciał bo uległy zaskakującej przecenie. tam też dopadłam swoją ofiarę! no niestety do nowości nie należy ale już od jakiegoś czasu nosiłam się z zamiarem jej zakupu a jakoś się nie składało. wreszcie trafiła w moje ręce.

Obrazek

to pisałam ja. szczęśliwy posiadacz.:banan:

p.s. jak ja kocham płytki z 'parental ADVISORY' na okładce :party:


#b_j#
"- I have stones to sell, fat to chew, and many different men to see about many different ducks, so if I am not rushing you...
- Slow down, Franky, my son. When in Rome...
- I am not in Rome, Doug. I am in a rush. "
Awatar użytkownika
Pank
Posty: 2160
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 19:07

Re: Ostatnio zakupione płyty

Post autor: Pank »

kaem pisze:Nie patrząc na nic, zacząłem zdejmować z niej tą pierwszą śliską warstwę. Mrrrrrauuuu.
Jak zdejmuję folię z dopiero co zdobytej płyty, też wydaję mniej więcej ten sam dźwięk ;] Ach. Ach. Te naklejki z reklamami, ten hologram (o ile wcześniej ktoś mądry nie naklei go na folii :-/), ta świeżość! A potem tylko odkrywanie książeczki, zachwycanie się nad brakiem rysek na płytach. I w końcu. Pierwsze przesłuchanie, często od początku od końca. I słuchanie przez cały tydzień dość często.

I jak tu mówić o tym, że płyty będą wkrótce przeżytkiem? Że nie będzie sklepów z płytami? Tylko jakieś MP3? Nie to, że MP3 złe, bo zgrywać muzykę do komputera jakoś muszę, ale. Czym byłoby życie bez okresowego łażenia między półkami i przeglądania, szperania, wydawania zbieranych od dłuższego czasu pieniędzy choć częściowo na CD? Szukania jakichś wspaniałych okazji, promocji? Moją zasadą od dłuższego czasu stało się to, że więcej niż 50 PLN za płytę nie wydam, stąd w nowości raczej zaopatrzam się na Allegro... Ale na starsze płyty często zdarzają się w sklepach ciekawe pozycje. I można mieć je od razu, bez tego wstrętnego oczekiwania. ;]

A ostatnio zaopatrzyłem się w najnowszą płytę... Shakiry. Do niedawna uważałem ją za kolejną blond-gwiazdkę (miało być pokroju Britney Spears, ale hm, lepiej uważać, co tu się pisze ;-) ), co po okropnym i w ogóle ble "La Tortura" chyba nic ciekawszego już nie wymyśli, ale! Zdanie zmieniłem po usłyszeniu "Oral Fixation vol. 2". Taka popowa produkcja, miejscami nawet całkiem rockowa, kilka ciekawych momentów (i znanym nam chociażby przez Michaela Santana w balladzie "Illegal"), elemetów. Ot w takim w "Hey You" zalatuje mi wczesnym No Doubt nawet. Nie arcydzieło, ale dużo więcej niż by można wymagać.

Obrazek

[edit] A swoją drogą, właśnie przed chwilą odkryłem, że ona też śpiewała w "What more can I give", heh ;]

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Udało mi się zakupić 2 stare rzeczy, wydane na nowo. Pierwszą z nich jest Pink Floyd Dark Side Of The Moon, w wersji SACD.

Obrazek

Wzbogacono dźwięk, w książeczce są nowe zdjęcia, a płyta porusza wciąż i niezmiennie. Piękna, wielka muzyka. Bardzo mi smakuje. Są nastroje, które mogą być wtopione tylko w takie dźwięki.

Obrazek

A drugą jest Outside Davida Bowiego. Teraz płyta zawiera, jak w wersji pierwotnej, utwór Wishful Beginnings. Więcej, jest dodatkowa płyta z remixami i nowymi utworami. W książeczce 2 nowe grafiki. Nie wiem tylko, dlaczego jakość poligrafii jest gorsza. Dla fanów mrocznej muzyki elektronicznej. Głównie dzięki produkcji Briana Eno.
Awatar użytkownika
billie_jean
Posty: 166
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 19:29
Lokalizacja: bronx, NY

Post autor: billie_jean »

kaem pisze: Wzbogacono dźwięk, w książeczce są nowe zdjęcia
a mogem siem dopytać jakie? i czy różni się tylko tym od starego wydania?
kaem pisze: Więcej, jest dodatkowa płyta z remixami i nowymi utworami.
jeszcze raz...to znaczy że do płyty dodają dodatkowo remixy?:podejrzliwy: a te nowe utwory to jakie?
wiem że jestem upierdliwa... :cool:

#b_j#
"- I have stones to sell, fat to chew, and many different men to see about many different ducks, so if I am not rushing you...
- Slow down, Franky, my son. When in Rome...
- I am not in Rome, Doug. I am in a rush. "
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

billie_jean pisze:a mogem siem dopytać jakie? i czy różni się tylko tym od starego wydania?
Gdybym ja miał skaner
Ya ha deedle deedle, bubba bubba deedle deedle dum

że też nie ma emotki ze skrzypkiem na dachu. po prostu skandal
Płyta wydana jest jako digipack. jak dorwę skaner, to umieszcze tu te 2 dodatkowe zdjęcia.
A oto spis bonusów:
Dysk 2
1. Heart`s Filthy Lesson (Trent Reznor alt. mix)
2. Heart`s Filthy Lesson (rubber mix)
3. Heart`s Filthy Lesson (simple test mix)
4. Heart`s Filthy Lesson (filthy mix)
5. Heart`s Filthy Lesson (Tim Simenon good karma mix)
6. Small Plot Of Land (Basquiat OST version)
7. Hallo Spaceboy (12" mix)
8. Hallo Spaceboy (double click mix)
9. Hallo Spaceboy (instrumental)
10. Hallo Spaceboy (lost in space mix)
11. I Am With Name
12. I`m Deranged (jungle mix)
13. Get Real (bonus track)
14. Nothing To Be Desired


Można płytę kupić tu. W lutym przesyłka gratis.

Nie jesteś upierdliwa. Cieszę się, że płyta tu na forum jest rozpoznawalna. Niezła jest, no nie?
Awatar użytkownika
billie_jean
Posty: 166
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 19:29
Lokalizacja: bronx, NY

Post autor: billie_jean »

kaem pisze:Gdybym ja miał skaner
Ya ha deedle deedle, bubba bubba deedle deedle dum
...to byśmy mieli fotki ;-)
kaem pisze: że też nie ma emotki ze skrzypkiem na dachu. po prostu skandal
też tak uważam
kaem pisze:6. Small Plot Of Land (Basquiat OST version)
a to jest piosenka z soundtrack'a do "Basquiat"( :love: ) która zresztą znajduje się też na poprzednim wydaniu. ale skoro znajduje się na dodatkowej płycie to pytanie: jaka to jest wersja? czy to też jakiś remix?
kaem pisze:Nie jesteś upierdliwa.
a no to skoro tak to jeszcze jedno: wszystkie songi na dodatkowej płycie to mixy? muszę mieć pewność. i jeszcze: a "dark side of the moon" czym się różni od starego?
kaem pisze:Cieszę się, że płyta tu na forum jest rozpoznawalna. Niezła jest, no nie?
no baaa....

#b_j#
"- I have stones to sell, fat to chew, and many different men to see about many different ducks, so if I am not rushing you...
- Slow down, Franky, my son. When in Rome...
- I am not in Rome, Doug. I am in a rush. "
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

A Small Plot... to mix. Nie mixy to 11, 13 i 14.
Dark Side... jest lepiej zgrane. Słychać to na sprzęcie odtwarzającycm SACD (płyta na normalnym sprzęcie też jest odtwarzalna, ale nie słychać wszystkich efektów). Można też odtworzyć na DVD, tam lepiej słuchać efekty. Są też różnice w książeczce.
Awatar użytkownika
billie_jean
Posty: 166
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 19:29
Lokalizacja: bronx, NY

Post autor: billie_jean »

kaem pisze:A Small Plot... to mix. Nie mixy to 11, 13 i 14.
takem myślała. a fajne te mixy chociaż?

co do 'dark side' to na razie sobie odpuszczę skoro nic nowego na płytce nie ma. ale nad Bowie'm się ciągle zastanawiam...narobiłeś mi smaku.

#b_j#
"- I have stones to sell, fat to chew, and many different men to see about many different ducks, so if I am not rushing you...
- Slow down, Franky, my son. When in Rome...
- I am not in Rome, Doug. I am in a rush. "
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Mixy takie sobie. Fajny jest ten zrobiony przez Trenta Reznora z Nine Inch Nails. Płytę kupiłem głównie dla Wishful Beginnings, które wywalili z płyty, w zamian za ten remix Pet Shop Boys, robiąc "1.Outside Version 2".
Awatar użytkownika
Pank
Posty: 2160
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 19:07

Post autor: Pank »

Ostatnio przy przypadek odkryłem dwie polskie płyty. Starszą i nowszą.

Miesiąc temu obejrzałem pewien teledysk Fiolki. Ot, kojarzyłem ją raczej z artykułów w "Filipince", niż muzycznie. Widząc i słysząc po raz pierwszy videoclip do "Głośnego śmiechu", od razu mi się skojarzyło z Bjork i jej "Army of me". Ale przesłuchałem parę fragmentów innych utworów z jej solowej płyty z 2001 roku - i podobieństwa do Islandki już nie usłyszałem. I spodobało mi się. :]

Obrazek

Album jest zdecydowanie różnorodny - trochę elektroniki, eksperymentowania, bałkańskich elemetów ludowych (dwie kompozycje właśnie w tym języku), trochę smyczków. Generalnie bardzo dobry pop. I intrygujący, trochę "męski" głos Fiolki - jak trzeba, potrafi zaśpiewać jak bułgarska pieśniarka, jak trzeba, może i głosem wysokim. Osobiście całość kojarzy mi się trochę z płytą "Jaka ja Kayah", wydaną rok wcześniej. Płyta Fiolki została też wydana w wersji dwupłytowej, wraz z paroma remiksami.

A dziś doszła do mnie nowa płyta Proletaryatu, "ReC.":

Obrazek

Starszej twórczości zespołu właściwie nie znam, prócz utworu "Proletaryat". Zdecydowanie różniącego się od tego albumu. Singiel promujący "Być czy być" bardzo mi się spodobał. Ot taki rock, połączony nieco z elektroniką. Właściwie nic specjalnego, ale słucha się bardzo miło. Wokal Oleya kojarzy mi się nieco z Januszem Panasewiczem z Lady Pank. Pewnie w tym tygodniu pokatuję trochę tę płytkę ;-)

Tu można legalnie ściągnąć "Być czy być" oraz "Ogień i lód": http://proletaryat.mp3.wp.pl/ :]
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Udało mi się ustrzelić dwie płyty na allegro. Moja radość jest duża, bo są to trudno dostępne krążki. Pierwszym z nich jest solowy projekt Niny Persson z The Cardigans.

Obrazek

Płyta ma tytuł A Camp. W przeciwieństwie do macieżystej formacji, jest tu mało elektroniki. Sporo gitar, perkusja, fortepian, harmonika, bębny, wiolonczela, skrzypce, melotron... Niby delikatnie, ale nie jest to powrót do naiwnego Love Fool, pierwszego wielkiego przeboju Cardigans. Dużo kojących utworów, czasem mąconych innymi, gwałtowniejszymi dźwiękami. Wtedy znajduje się min. miejsce dla gitary elektrycznej. Niczym na płytach Sparklehorse. Nic dziwnego, bo producentem A Camp jest Mark Linkous, członek grupy.
Są płyty spokojne, a ten spokój na nich jest monotonny, nudny. Tutaj, podobnie jak na ostatniej płycie Edie Brickell Volcano, ten kojący spokój uwodzi dojrzałością. I słucham tej płyty i słucham i tak mi z nią dobrze :-) .

Obrazek

Nie chciałem, by Michael Jackson w tym roku na mnie zarobił na czymś, co już mam, a on i tak dopiął swego :smiech: .
Drugą z nich jest Biały Album The Beatles, wydany w 1998 roku na 30 rocznicę powstania płyty. Cacko. Płyty w kopertach i foliach, jak analogi. Wkładka również zrobiona na analogową modłę. Mój stary regularny egzemplarz wczoraj poszedł do komisu.
A muzyka najważniejsza. To tu jest utwór While My Guitar Gently Weeps, od którego u mnie Beatlesmania się zaczęła.
Pozdrawiam wszystkich kolekcjonerów, którzy rozumieją.
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Dziś kupiłem płytę Prince'a 3121 i nową edycję Nieba Anny Marii wiadomoktórej. Dopiero dziś. Pewien sklep internetowy robił mnie w bambuko, mając problemy i nie nazywając rzeczy po imieniu. Jeszcze nikt nie wystawiał mojego fanowskiego serca na taki test cierpliwości. W końcu nie wytrzymałem, zrobiłem im kręcioła i skorzystałem z usług krakowskiego Music Cornera.

3121 zbiera wyśmienite recenzje. Album rzeczywiście jest dobry. Smaczna mieszanka funku przyrządzonego na różne sposoby. Elektroniki jest mało, więcej jest instrumentów wielorakich. Czasem na 3121 Prince zabrzmi jak Cher, czasem jak The Neptunes, częściej jak James Brown, a głównie jak... Prince.

Obrazek
zdjęcie pobrane z: www.wienerzeitung.at

Dylemat jednak mam w ocenie tej płyty. Bo z jednej strony to powrót starego dobrego Prince'a po przeszło 10 latach zabawy z niemal wyłącznie elektropopowym brzmieniem. Po Obrazek z 1993 roku gdzieś się zagubił, przestał się lansować i nagrywał bardzo syntetyczne płyty. Dziś te albumy odbieram znacznie łaskawiej, niż lata temu i myślę, że są mocne. Jednak sedno swojej muzyki Książę zawarł na kilkunastu płytach z końca lat 70 i z lat 80. Odkrywałem je właśnie na początku lat 90 i robiły na mnie piorunujące wrażenie. Każda płyta była inna i taka sama zarazem. A było zawsze na nich pod dostatkiem tego czegoś. Nazwałbym to ścieżką dźwiękową z upojnie spędzonej nocy. Bo tak muzyka Prince'a brzmi. Rytmicznie, uwodząco i zawsze z kulminacją. A mimo to słuchałem jej ciągle z dobrym niedosytem- bo i pragnieniem o więcej! Poza tym było w nagraniach artysty dużo zabawy dźwiękiem; większość utworów zawierało improwizacje i do tego uchwytywały ducha tamtych czasów.

Obrazek
zdjęcie pobrane z: http://images.radcity.net/

Powrót do tej maniery Prince zasygnalizował na początku tego wieku płytą One Nite Alone, nagraną niemal wyłącznie na fortepian. Album nie był normalnie dystrybuowany i został niezauważony. Na kolejnym krążku Artysta powrócił do swego imienia Prince, by w 2004 roku nagrać wysoce dochodowe Musicology.
I właśnie. Po drodze Prince powrócił do rodzimej wiary naszego Michaela i stracił chęć do bycia wyuzdanym. To też odbiło się na muzyce. Oczywiście, jest pełnowartościowa, bogato uinstrumentalizowana, i w ogóle i w szczególe. Brak jednak, ekhm ;-) , seksu. Jakby przerzucił się z wszelkich pozycji na jedną- klasyczną. I jest ok, tylko jakoś tak... Za bardzo znajomo.
3121 jest nieco odważniejsza, niż Musicology i przede wszystkim znajdują się na niej utwory bardzo wysokich lotów. Mam na myśli The Word i The Dance. Nogi zaś same chodzą przy Black Sweat. A reszta brzmi poprawnie, przyjemnie i Prince'owato. Podobnie do piosenek z poprzednich płyt.
Reasumując, jak ktoś go nie zna, to będzie słuchał tego albumu z przyjemnością, a jak szczególnie lubi r'n'b, to może nawet pokocha bardzo muzykę Prince'a (jak jej jeszcze nie zna). A jak ktoś kocha muzykę Księcia od dekad, to będzie kręcił nosem, choć przyzna, że płyta mu smakuje. Taki to fan bywa grymaśny.
Ale, jak napisał Bartek Chaciński, Prince to długodystansowiec i jestem niemal pewien, że jeszcze w tej dekadzie nagra arcydzieło. Na razie mamy wysokiej jakości rzemiosło z kilkoma perełkami.

I Anka Jopek. Niebo wyszło rok temu, teraz ukazało się ponownie, poszerzone o kilka piosenek i dodatkowe DVD. Ta płyta Ani różni się od poprzednich. Mniej na niej poczucia humoru, puszczania oka do słuchaczy, więcej filozofii, własnych przemyśleń, ubranych w proste acz nośne słowa. I podobnie jak przy 3121, mam wrażenie, że Niebo to zapowiedź czegoś większego.

ObrazekObrazek
poważni, jak zawsze, muzycy AMJ
zdjęcia pobrane z: http://www.universalmusic.pl/amj/pl/gal ... owe/1.html

Kto nie zna Jopek, bardziej polecam jej poprzednie albumy, z Nienasyceniem i Bosa na czele. Niebo jest ok, ale ginie przy poprzedniczkach. No chyba, że ktoś chce podglądnąć koncert Ani na 30 słuchaczy siedzących na scenie na poduszkach, wśród których jest niejaki kaem, to odsyłam do tej edycji.

Obrazek
zdjęcie pobrane z: www.stereo.pl

Wybaczcie, że się tak rozpisałem. To moi ulubieńcy i tak jakoś hamulce puszczają. :-)
Awatar użytkownika
Pank
Posty: 2160
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 19:07

Post autor: Pank »

Od ostatniego postu nowych płyt w kolekcji płyt trochę zdążyło mi się nazbierać. Może parę słów o tych najciekawszych. By odświeżyć zakurzony temat. ;-)

Przedwczorajsza zdobycz to Happiness is easy Myslovitz, przez ostatnie dwa tygodnie prezentowany w Trójce i Roxy.fm (na szczęście, z powodu braku czasu, nie zdążyłem poznać tej płyty w całości przed premierą, jak to się mi ostatnio za często zdarza ;-) ). Jeszcze dobrze nie przesłuchałem. Ale powoli pozytywnie się rozczarowuję - przyznaję, że po zamieszczonych w internecie fragmentach w złej jakości, trochę tego materiału się jednak obawiałem. W całości i w bardzo dobrej jakości wrażenia są kompletnie inne - choć zamiast kroku w przód, jak na Skalary Mieczyki Neonki, grupa poszła bardziej w bok - choć nowy album też drugą częścią Korovy Milky Bar nie jest. Bardziej zresztą kojarzy mi się z Miłością w czasach popkultury. Tymczasowo najbardziej zaskakuje mnie duet z Marią Peszek, W deszczu maleńkich, żółtych kwiatów i Kilka słów, kilka uścisków. I to pewnie nie koniec odkryć, patrząc się chociażby na tę recenzję (przesadzoną? niekoniecznie), czy cztery gwiazdki w Machinie. Podbijanie rynków zagranicznych? Część zespołu raczej przeciwna, ale podobno na angielską wersję albumu i europejską trasę koncertową, z uwzględnieniem państw, w których Myslovitz zyskał popularność - a więc chociażby Szwajcaria i Francja - można liczyć.

Obrazek

W ostatnich tygodniach skompletowałem jeszcze dyskografię Myslovitz o DVD Skalary Mieczyki Neonki i album Z rozmyślań przy śniadaniu z 1997 r. - od którego zaczął się chyba okres bardziej wyczyszczonych, wręcz radiowych piosenek. To właśnie po tej płycie można chociażby zauważyć, jaki postęp w ciągu kilku lat odniósł zespół.

Następna, skatowana już płyta, to I hate rock'n'roll T.Love. Tekstowo wielu przeszkadza, ale muzycznie ta płyta jest połączeniem dynamiczności Prymitywu (czego po singlu Gnijący świat nie słychać, z wyjątkiem rozbudowanej na albumie końcówki) i najlepszych cech Modelu 01. Aktualnym singlem jest Jazz nad Wisłą - czyli utwór o chamstwie i przemocy w naszym kraju i do którego teledysk został niedawno zrealizowany na trzydziestym piętrze Pałacu Kultury. A jest jeszcze Mr. President z gościnnym udziałem Zakopower i Sidneyem fragmentami na wokalu, trochę reggae w Pracuj albo głoduj i Tylko miłość, parę przewrotnych tekstów, handel śmiercią w Make War Not Love, a na edycji specjalnej dema z sesji i dodatkowa płytka z materiałem na temat nagrywania albumu i kręcenia wideoklipu do Gnijący świat.

Obrazek Obrazek

W połowie skatowane zostało też Stadium Arcadium Red Hot Chili Peppers, album w dyskografii najbardziej skierowany w stronę rocka. Członkowie zespołu, w miejscu nagrywania Blood Sugar Sex Magik z 1991 r., nagrali album poziomem zbliżony właśnie do niego, a samymi nagraniami - do By the Way, czy Californication, jednak... o wiele od nich lepszy. Trzydzieści osiem utworów nagranych podczas tej sesji i szesnaście nagranych podczas sesji do Greatest Hits (z których zaledwie dwa umieszczono na tej płycie, dwa kolejne na singlach, a trzy zaprezentowano w wersji koncertowej na płycie Live in Hyde Park) pozwoliło zespołowi na wydanie albumu dwupłytowego... z zastrzeżeniem, że kolejne utwory pojawiać się będą na singlach, czy legalnie w internecie. Wena twórcza? A ulubione piosenki wybrać trudno - każda z nich praktycznie prezentuje wysoki poziom.

Obrazek

I trzy DVD Queen - oba Greatest Video Hits oraz koncert Live at The Bowl z 1982 r., z trasy promującej najbardziej popowy album zespołu, Hot Space.

I właściwie trudno cokolwiek powiedzieć złego o tych materiałach - może tylko, że koncert nie jest w najlepszej jakości, ale trudno spodziewać się cudów z materiałem sprzed dwudziestu pięciu lat. DVD z najlepszymi wideo - pierwszy reprezentuje Queen lat 70. (dokładniej 1973 - 1980), w repertuarze zdecydowanie o wiele bardziej rockowym - jest tu zarówno pierwszy, profesjonalny teledysk jak Bohemian Rhapsody, jak i nieocenzurowany Bicycle Race z nagimi modelkami. Do tego wiele dodatków, jak koncertowa, szybsza i o wiele bardziej rozbudowana muzycznie wersja We will rock you, materiał na temat powstawania teledysków, czy chociażby galeria zdjęć. Drugie DVD to z kolei pliki wideo z lat 1982 - 1989 - okres w historii Queen bardziej popowy, ale także bardzo ciekawy... Dodatki - wywiady z Freddiem, niezrealizowane teledyski, dwa małe koncerty, materiał na temat powtawania teledysków z albumu The Miracle i dokument na temat powstawania okładki tegoż albumu. Koncertowe DVD również niczego sobie, bo oprócz właściwego koncertu, gdzie Freddie wykazuje niezwykłą kondycję i głos, na drugim DVD dodatki w postaci wywiadów z członkami zespołu, czy fragmenty trasy z Japonii i Austrii. Łącznie kilka godzin pasjonującego materiału, niekoniecznie tylko dla fana Queen. ;-)

I tylko czekać na trzecią część Greatest Video Hits - kto wie, może z okazji 15. rocznicy śmierci Freddiego, pozostali członkowie zespołu, zamiast koncertować z Paulem Rodgersem, sięgną po materiały z Freddiem?

Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Nowa płyta Myslovitz Happiness Is Easy rzeczywiście bardzo zgrabna. Ładne melodie, bardzo bujają- można się gibać do woli. Tak jak ostatnie Coldplay. Trochę brakuje mi takich exodusów jak Good Day my angel czy Mickey, ale widać nie można mieć wszystkiego. A tak przy okazji, to jak słucham Książę życia umiera z tekstem "...odurzony Piotruś Pan", to myślę o... No o kim?

Obrazek

Z polskich rzeczy z tego roku fajna jest też płyta formacji Pustki Do Mi No. Gitarowe granie kolesi z panią w składzie. Mniej bogate dźwiękowo, niż Myslovitz, co wcale nie oznacza, że od razu punkowe- a delikatnie gitarowe. Niewiele trzeba, by nagrać coś dobrego.

Obrazek
pobrane z www.stereo.pl

To moje dwa sobotnie nabytki.
ODPOWIEDZ