Wydaje mi się, że nie jest to kwestia przesłodzenia, bądź nie przesłodzenia, tylko naszej indywidualnej wrażliwości na otaczający nas świat, na dopływające zewsząd dzwięki, obrazy, zapachy. Każdego dnia jesteśmy atakowani przez setki takich bodźców. Jedne są nas w stanie
głęboko poruszyć, dotknąć - inne pozwalają trwać w obojętnośći. A prawda jest taka, że ile ludzi na świecie, tyle odczuć. Widać to nawet na przykładzie fanów Jacksona, chociażby po ostrych dysputach, jakie toczyły się wokół albumu Invincible. Michael, co by o nim nie mówić - jest człowiekiem wrażliwym, więc zdarza się, że nagrywa landrynkowe utwory - i chwała mu za to! W końcu każdy organizm potrzebuje glukozy

. Z drugiej strony nadmiar szkodzi - prawda stara jak świat. Osobiście nie lubię generalizować. Staram się unikać stereotypów. Zaburzają trzeźwość myślenia, stając się zalążkiem niepotrzebnych sporów. Coś wam powiem. Mam przyjaciółkę. Bardzo bliską i serdeczną. Znamy się od 1990 roku i (nie boję się użyć tego słowa) kochamy się jak siostry. Pozdr! dla Ciebie skarbie, od Twojej lepszej połówki

(jak
sama mówisz, choć wiesz że mnie to peszy i głośno protestuję) Wiem że nigdy w życiu tu nie zajrzysz... skąd mam taką pewność? Otóż Iza jest rasową metalówą. Wiecie - skóra, glany o każdej porze roku (ach ta aromatyczna, roznosząca się po całym domu woń skarpetek... żartuję
nie jest aż tak źle

), odpowiedni makijaż, fryzura, biżuteria. Każdy chyba zdaje sobie sprawę z tego, jaki styl mam na myśli. Kiedy idziemy miastem wygląda to mniej więcej tak, jakbym miała prywatnego ochroniarza

, albo kilku - jeśli ona zabiera ze sobą swoją paczkę. Ludzie, nie wiedzieć czemu omijają nas szerokim łukiem... Ach! no tak sama przecież wcześniej wspominałam o stereotypach

Przykre to i głupie! Ale do czego zmierzam... Otóż kiedy stałam się szczęśliwą posiadaczką albumu INVINCIBLE, kilka utworków powaliło mnie na kolana, już po pierwszym przesłuchaniu. (Tu dyskretna uwaga do wszystkich, którzy nie trawią tej płyty. Proszę o powstrzymanie się od zbędnych komentarzy, bo o Invincible pisano tu już elaboraty, a ja suma sumarum nie o tym chciałam mówić. W razie trudnośći proszę ochłonąć i
przeczytać raz jeszcze początek mojego posta, tam określiłam jasno dlaczego do jednych ten album trafia, inni natomiast tak ciężko go przełykają

) No więc klękajcie narody, ale musiałam się podzielić swoją euforią z przyjaciółką. W końcu do tego są przyjaciele, by dzielić z nami smutki i radości, prawda

? Puściłam więc Izie nagranie Speechless. Sama nie wiem, czemu akurat to... tak jakoś mi się wybrało...

Reakcja była następująca:
- milczenie
- (...) czekam pełna niecierpliwości, ale nie chcę niczego sugerować
- Hmmm
- ??
- zatkało mnie Luiza, nie wiem co powiedzieć...
- powiedz po prostu co myślisz
- myślę, że... myślę że... że powinnam Cię przeprosić
- przeprosić za co?
- za to, że zwątpiłam w Twojego Michaela. Myślałam, że się wypalił. Spisałam go już na straty, a Ty mi puszczasz coś takiego?!
- to mam rozumieć, że Ci się podobało?
- podobało się?? Przecież to genialne jest!! To jedna z najpiękniejszych ballad jaką słyszałam w życiu. Jackson jest wielki i tyle!
Naturalnie Iza molestowała mnie usilnie, dopóki nie dostała płytki ze Speechless i kilkoma innymi ulubionymi hiciorami Michaela. Tak więc uważam, że teorie o przesładzaniu muzyki można włożyć między bajki, bo w związku z tym taki total-lukier, jak to określiła Wizzy nie miał prawa zachwycić "metalówy" Nie istnieje coś takiego jak podział na muzykę bardziej słodką, czy mniej słodką. To tylko i wyłącznie kwestia wrażliwości. Najbardziej powszechne jest natomiast postrzeganie muzyki w kategoriach dobra (mająca określony poziom artystyczny), bądź zła (taka, której tego poziomu brak) Jednak nawet tu przyda się zachowanie zdrowego obiektywizmu. Temat jest bardzo śliski. Nikt nie ustanowił (i pewnie nigdy nie ustanowi) ogólnie przyjętych norm. Jackson w moim odczuciu reprezentuje karegorie numer jeden, ale czy to oznacza, że wszyscy muszą lubić jego piosenki? Nie nie muszą! To jest tylko i wyłącznie indywidualna sprawa każdego z nas. Każdej odrębnej jednostki
ludzkiej! Ja się bardzo cieszę, że wśród nas jest tyle różnic - że nie wszyscy mamy ten sam kolor oczu, włosów, skóry - że są wśród nas ludzie o różnych korzeniach, tradycjach kulturowych, wyznaniach religijnych, ludzie o odmiennych preferencjach seksualnych (temat
ostatnio na czasie u nas na forum. Pozdrawiam Kapralka

3maj się!

) To naprawdę wspaniałe! Moja recepta jest taka.
Żyjecie, więc pozwólcie żyć innym! Życie jest za krótkie na waśnie i spory! I na koniec RZeby nie było

, że tylko ja mam tak destrukcyjny wpływ na własną przyjaciółkę... Nic z tego, to działa w obie strony;-). Ze wzruszeniem i radośćią wspominam nasze wspólne wypady na koncerty rewelacyjnej gotyckiej grupy
"Moonlight" Jeśli ktoś jeszcze
nie słyszał ich muzyki, to gorąco polecam! Normalnie wymiatają!
