Thriller Musical London 28.08.06
: pn, 28 sie 2006, 17:54
Czesc! Pomyslalam, ze milo bedzie Wam przeczytac jak tutaj swietowalismy urodziny Michaela. Otoz show,a raczej zakrojona po prostu na duzo wieksza skale zabawa dla fanow odbyla sie w Lodnon Palladium, w samym centrum Londynu. Bylam na wieczornym show, choc niektorzy kupili bilety na oba, majac nadzieje, ze- na nie wiadomo ktorym- pojawi sie Jubilat.
Pierwsza czes, obejmujaca wystepy dzieci z piosenkami "Who's loving you" i " I want you back" byla naprawde dobra i poruszajaca.
Swietnie sie bawilam przy utworach za czasow The JaCKSONS,z powodu ciekawych strojow, no i afro na glowach. Chcialabym zyc w tamtych czasach w Stanach..Lecz byla osoba, piosenkarka Kym Mazell, ktora wychowala sie w Gary, i wykonywala wiele utworow MJ . Jest to dosc przy sobie obecnie kobieta, ale zabawa byla fenomenalna. Kobiete z wielkim poczuciem tego kim jest i emanujacym seksapilem.
Tancerze dawali z siebie wszystko. Energia byla wyczuwalna wszechobecnie. Bardzo cieszylam sie, ze wreszcie, po tylu latach, moge uczestniczyc w takim wydrzeniu "jak czlowiek", tzn ubrana na okazje, niespocana i polamana, a to cos naprawde innego..na pewno wiecie o co chodzi.
Wspaniala zabawa, choc druga czesc zakrawala nieco na Eurowizje, utwory takie jak "Earth Song" czy "You are not alone" , na tle ogromnego ekranu, po prostu nudzily, mimo ogromnej pracy jaka wykonujacy musieli w to wszystko wlozyc.
Show opatrzone bylo wlasciwie urywkami z Moonwalker;" Man in the mirror" na samym poczatku, co, uwazam, bylo dobrym, efektownym posunieciem, oraz cala kulminacja "Black or white", co pewnie bardzo podobaloby sie Michaelowi.
Koncowy "chor" do "Will you be there" ubrany caly na bialo, baletnice rowniez. Nieprofesjonalne, ale bardzo niewinne, lekkie.
Na koniec ponownie wystep dzieci z utorem "Speechless", bardzo piekny.
No i Navi, jak zwykle w formie, z "Billie Jean" i "Thriller".
Ogolnie najlepsze spltkanie fanow w Londynie do tej pory, lecz gdyby ktos chcialby sie faktycznie dowiedziec o zyciu Micheala z tego musicalu, to mialby ciezki orzech do zgryzienia. Ale badzmy "real"- i tak wiadomo, ze przyjda sami fani, niektorzy, a moze wiekszosc, nigdy Michaela nawet nie widzieli, wiec dla nich wszystko liczylo sie pewnie podwojnie.
I juz po wszystkim, do siego roku jsli o to chodzi. Grunt, ze dobrze sie bawilam, i bedzie to mala inspiracja na nadchodzacy tydzien pracy.
Zycze milego swietowania wszystkim fanom.
Pierwsza czes, obejmujaca wystepy dzieci z piosenkami "Who's loving you" i " I want you back" byla naprawde dobra i poruszajaca.
Swietnie sie bawilam przy utworach za czasow The JaCKSONS,z powodu ciekawych strojow, no i afro na glowach. Chcialabym zyc w tamtych czasach w Stanach..Lecz byla osoba, piosenkarka Kym Mazell, ktora wychowala sie w Gary, i wykonywala wiele utworow MJ . Jest to dosc przy sobie obecnie kobieta, ale zabawa byla fenomenalna. Kobiete z wielkim poczuciem tego kim jest i emanujacym seksapilem.
Tancerze dawali z siebie wszystko. Energia byla wyczuwalna wszechobecnie. Bardzo cieszylam sie, ze wreszcie, po tylu latach, moge uczestniczyc w takim wydrzeniu "jak czlowiek", tzn ubrana na okazje, niespocana i polamana, a to cos naprawde innego..na pewno wiecie o co chodzi.
Wspaniala zabawa, choc druga czesc zakrawala nieco na Eurowizje, utwory takie jak "Earth Song" czy "You are not alone" , na tle ogromnego ekranu, po prostu nudzily, mimo ogromnej pracy jaka wykonujacy musieli w to wszystko wlozyc.
Show opatrzone bylo wlasciwie urywkami z Moonwalker;" Man in the mirror" na samym poczatku, co, uwazam, bylo dobrym, efektownym posunieciem, oraz cala kulminacja "Black or white", co pewnie bardzo podobaloby sie Michaelowi.
Koncowy "chor" do "Will you be there" ubrany caly na bialo, baletnice rowniez. Nieprofesjonalne, ale bardzo niewinne, lekkie.
Na koniec ponownie wystep dzieci z utorem "Speechless", bardzo piekny.
No i Navi, jak zwykle w formie, z "Billie Jean" i "Thriller".
Ogolnie najlepsze spltkanie fanow w Londynie do tej pory, lecz gdyby ktos chcialby sie faktycznie dowiedziec o zyciu Micheala z tego musicalu, to mialby ciezki orzech do zgryzienia. Ale badzmy "real"- i tak wiadomo, ze przyjda sami fani, niektorzy, a moze wiekszosc, nigdy Michaela nawet nie widzieli, wiec dla nich wszystko liczylo sie pewnie podwojnie.
I juz po wszystkim, do siego roku jsli o to chodzi. Grunt, ze dobrze sie bawilam, i bedzie to mala inspiracja na nadchodzacy tydzien pracy.
Zycze milego swietowania wszystkim fanom.