Ulubiona płyta MJ
Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, LittleDevil
Ulubiona płyta MJ
Która płyta MJ najbardziej wam się podoba? Która najmniej?
- Moon_Walk_Er
- Posty: 1267
- Rejestracja: czw, 31 sie 2006, 11:42
- Skąd: Kalisz
Przemyślałem mojego posta...
Doszedłem do wniosku, że u mnie to się bardzo często zmienia.
Jeszcze nie dawno jakby ktoś mnie o to zapytał to bym krzyknął bez zastanoweinia: "Dangerous!!!".
Znowu kiedyś miałem zafascynowanie Invincible i balladami w stylu "The Lost Children" i "Cry".
Trochę tego mam też do dziś.
Na pewno wiem tylko tyle, że wg mnie BOTDF jest chyba najsłabszą płytą Michaela
Doszedłem do wniosku, że u mnie to się bardzo często zmienia.
Jeszcze nie dawno jakby ktoś mnie o to zapytał to bym krzyknął bez zastanoweinia: "Dangerous!!!".
Znowu kiedyś miałem zafascynowanie Invincible i balladami w stylu "The Lost Children" i "Cry".
Trochę tego mam też do dziś.
Na pewno wiem tylko tyle, że wg mnie BOTDF jest chyba najsłabszą płytą Michaela
- majkelzawszespoko
- Posty: 1745
- Rejestracja: śr, 06 gru 2006, 11:31
- Skąd: Katowice
Ja bardzo lubie Dangerous.... Jest niesamowita moim zdaniem.
Thriller jeszcze nie mam ale znam utwory bo się powtarzają na HIStory, tez jest świetna
Bad i Quincy Jones tez jest wspaniała.
Blood on the dancefloor niewątpliwie ma swój urok. Lubie ją a najbardziej właśnie BOTDF, SS, Is it scary.
Na HIStory sie powtarzają niektóre utwory, ale też jest spoko.
A najbardziej mi sie podoba D.S., Smile i little suzie.
Off the wall.. nie mam i jakoś się o nią nie stara.
A Invincible... no fajna, fajna
Ale... czego jej brakuje. Jest inna, ale nie jest tak fenomenalna ja Dangerous.(moim skromnym zdaniem)
Jak słucham dangerous to.. ona cała daje takiego pozadnego powera...
Kiedyś huczek ja pięknie opisał.
A Suchając invincible jakos nic nie czuje.
Chyba że privacy, WH też jest spoko. Ale cry mi nie podchodzi.2000 WATS też jest... nie potrafię określić jaka, bo ja to czuję. Czuję jak muzyjka mnie kręci, jak mnie porywa albo po prostu nie rusza kompletnie. A ta piosenka jest.. taka sobie.
Pozdrawiam
Thriller jeszcze nie mam ale znam utwory bo się powtarzają na HIStory, tez jest świetna
Bad i Quincy Jones tez jest wspaniała.
Blood on the dancefloor niewątpliwie ma swój urok. Lubie ją a najbardziej właśnie BOTDF, SS, Is it scary.
Na HIStory sie powtarzają niektóre utwory, ale też jest spoko.
A najbardziej mi sie podoba D.S., Smile i little suzie.
Off the wall.. nie mam i jakoś się o nią nie stara.
A Invincible... no fajna, fajna
Ale... czego jej brakuje. Jest inna, ale nie jest tak fenomenalna ja Dangerous.(moim skromnym zdaniem)
Jak słucham dangerous to.. ona cała daje takiego pozadnego powera...
Kiedyś huczek ja pięknie opisał.
A Suchając invincible jakos nic nie czuje.
Chyba że privacy, WH też jest spoko. Ale cry mi nie podchodzi.2000 WATS też jest... nie potrafię określić jaka, bo ja to czuję. Czuję jak muzyjka mnie kręci, jak mnie porywa albo po prostu nie rusza kompletnie. A ta piosenka jest.. taka sobie.
Pozdrawiam
'Dance for yourself, if someone understands good. If not then no matter, go right on doing what you love.'
* Louis Horst
* Louis Horst
- majkelzawszespoko
- Posty: 1745
- Rejestracja: śr, 06 gru 2006, 11:31
- Skąd: Katowice
no to zawsze możesz zrobić taki myk, że ściągniesz brakujące albumy z internetu, a gdy tylko pojawią się w sklepie kupić oryginał. to nie zbrodnia.
Nie wiem w ogóle na co czekają osoby, które nie słyszały Off The Wall i Thrillera... przecież Thriller to płyta wszechczasów, a Off The Wall to pierwsze samodzielne arcydzieło, z takimi hitami jak Rock With You, Don't Stop Till Yuo get Enough i Working Day and Night. Piekne dźwięki połączone z bardzo wysokim głosem Micheala... coś pięknego :)
M.Dż.* --> Dyskusję nt. piractwa przeniosłam tutaj: http://www.forum.mjpolishteam.pl/viewto ... c&start=15
Nie wiem w ogóle na co czekają osoby, które nie słyszały Off The Wall i Thrillera... przecież Thriller to płyta wszechczasów, a Off The Wall to pierwsze samodzielne arcydzieło, z takimi hitami jak Rock With You, Don't Stop Till Yuo get Enough i Working Day and Night. Piekne dźwięki połączone z bardzo wysokim głosem Micheala... coś pięknego :)
M.Dż.* --> Dyskusję nt. piractwa przeniosłam tutaj: http://www.forum.mjpolishteam.pl/viewto ... c&start=15
- BillieJean
- Posty: 743
- Rejestracja: sob, 02 gru 2006, 2:16
- Skąd: Michael's Bed ocasionally
Ja mam największą słabość do Invincible.
Jeżeli chodzi o pozostałe płyty to nie jestem w stanie ich ułożyć w kolejności. Kocham je wszystkie...kocham HIStory - uważam że to jedna z jego 'najprawdziwszych' płyt, Bad - to klasyka, każda piosenka jest hitem, Off the wall - od tego wszystko się zaczęło, Thriller - eh...just love it, Blood on the dance floor - tytułowy utwór jest jednym z moich ulubionych... i Dangerous - płyta na której Michael udowodnił wszystkim że ciągle pozostaje niepokonany...
Ale tak po chwili zastanowienia musze powiedzieć że najbardziej lubie The ultimate collectionxD - tam jest prawie wszystko od samego początku...
Jeżeli chodzi o pozostałe płyty to nie jestem w stanie ich ułożyć w kolejności. Kocham je wszystkie...kocham HIStory - uważam że to jedna z jego 'najprawdziwszych' płyt, Bad - to klasyka, każda piosenka jest hitem, Off the wall - od tego wszystko się zaczęło, Thriller - eh...just love it, Blood on the dance floor - tytułowy utwór jest jednym z moich ulubionych... i Dangerous - płyta na której Michael udowodnił wszystkim że ciągle pozostaje niepokonany...
Ale tak po chwili zastanowienia musze powiedzieć że najbardziej lubie The ultimate collectionxD - tam jest prawie wszystko od samego początku...
Moja ulubione to Invincible, ponieważ piosenki na tej płycie są inne od poprzednich... Kiedyś był to też Thriller, ale po prostu słuchając tego rok, znudziło mi się Bad i Dangerous od czasu do czasu, HIStory, Blod Of The Dance Floor i Off The Wal, też są niezłe. AAAAAAAAA! Nie mogę wybrać! LUBIĘ WSZYTSKIE!!!!!!!!!
To kwestia gustu, moim zdaniem najładniej wyglądał w okresie Badchory pisze:ps. za czasów Thrillera Michael najładniej wyglądał :)
Jeśli chodzi o ulubioną płytę - ciężko powiedzieć... Chyba History, mam do niej sentyment ze względu na Little Susie i You are not alone ;P Reszta, podobnie jak u Spearmint, na drugim miejscu.
- Michael_fan
- Posty: 168
- Rejestracja: pn, 07 sie 2006, 18:43
- Skąd: Wygwizdowo, near Toruń...
Stanowczo Dangerous! Kocham tę płytę i przez ostatnie kilka miesięcy słuchałam tylko jej (no, może z małymi wyjątkami). Malując swój pokój przesłuchałam ją 8 razy raz po razie nie przewijając żadnej piosenki (po części również dlatego, ze nie chciało mi się złazić z drabiny ;) ) Ale dzięki temu przekonałam się do takich piosenek jak "I can't let her get away", "She Drives Me Wild" czy "Why You Wanna Trip On Me" Wcześniej ich nie trawiłam i za każdym razem przełączałam, a teraz lecą na równi z innymi.
Przez długi czas słuchałam Bad (mój pierwszy album) ale trochę mi się już znudził (nie licząc IJCSLY - mrrr). Jeśli chodzi o Thrillera, to jeszcze się do końca do niego nir przekonałam. Słucham go, owszem, ale nie tak często jak Dangerous. Ale zmierza ku lepszemu ;) Na HIStory zbieram kasę, więc jeszcze nie jestem w stanie go ocenić. BOTDF - niektóre piosenki, a Invincible najczęściej służy jako kołysanka. No, 2000 Watts stawia mnie na nogi. Off The Wall jest następny (po HIStory) na liście zakupów.
Przez długi czas słuchałam Bad (mój pierwszy album) ale trochę mi się już znudził (nie licząc IJCSLY - mrrr). Jeśli chodzi o Thrillera, to jeszcze się do końca do niego nir przekonałam. Słucham go, owszem, ale nie tak często jak Dangerous. Ale zmierza ku lepszemu ;) Na HIStory zbieram kasę, więc jeszcze nie jestem w stanie go ocenić. BOTDF - niektóre piosenki, a Invincible najczęściej służy jako kołysanka. No, 2000 Watts stawia mnie na nogi. Off The Wall jest następny (po HIStory) na liście zakupów.
Brak słów... [*]
Gone Too Soon...
Gone Too Soon...
Na każdej płycie są piosenki mniej i bardziej genialne ale Off The Wall to ta jedna jedyna i niepowtarzalna. Mogę jej słuchać 24h na dobę. Do żadnej piosenki sie nie przyczepie. Ja chce więcej takiego Michaela.
Następnie Thriller nie będę sie tu rozpisywać po prostu jest świetna. Różnorodność i nowatorskość.
Następnie Thriller nie będę sie tu rozpisywać po prostu jest świetna. Różnorodność i nowatorskość.
- keep_the_faith
- Posty: 187
- Rejestracja: śr, 01 sie 2007, 15:02
Albo Bad albo Off the Wall..
Ostatecznie stawiam na Bad. Płyta zawsze mi się podobała. Nawet Speed Demon, który z początku przyprawiał mnie o ból głowy teraz jest jedną z najczęściej słuchanych przeze mnie piosenek. A o Off the Wall ostatnio troche zapomniałam. Jakoś nie mam nastroju do słuchania tej płytki chociaż wiem, że bardzo mi się podoba. I to właśnie jest głównym powodem tego, że wybrałam Bad a nie właśnie OTW. Do tej drugiej muszę mieć wyjątkowe samopoczucie
Ostatecznie stawiam na Bad. Płyta zawsze mi się podobała. Nawet Speed Demon, który z początku przyprawiał mnie o ból głowy teraz jest jedną z najczęściej słuchanych przeze mnie piosenek. A o Off the Wall ostatnio troche zapomniałam. Jakoś nie mam nastroju do słuchania tej płytki chociaż wiem, że bardzo mi się podoba. I to właśnie jest głównym powodem tego, że wybrałam Bad a nie właśnie OTW. Do tej drugiej muszę mieć wyjątkowe samopoczucie
!!!!!!! http://www.fan.pl/muzyka/9S8RJ19G !!!!!!
- Speed Demon
- Posty: 938
- Rejestracja: pn, 09 kwie 2007, 23:17
- Skąd: Otwock
Swoją niezmienną klasyfikację wykształciłem już daaaawno temu. Na pierwszym miejscu bezapelacyjnie Thriller. Wygrywa z resztą albumów pod każdym względem. Nie ma na nim żadnej schematyczności, nie ma na nim grania jak z podręcznika - wszystkiego perfekcyjnie, nutka za nutką. Jest miejsce na feeling, na lekką improwizację, odbieganie od wytyczonego przez nuty szlaku. Są miejsca na popisy wokalne, na popisy instrumentalne, są świetne teksty i jest ten doskonały klimat początku lat 80.
Tuż tuż za Thrillerem, depcząc mu po piętach, biegną ex aequo dwa albumy - "rodzinne" Destiny (choć to w sumie solowy album MJa) oraz Off the wall. Pierwszy jest dla mnie preludium do drugiego, które mogłyby nawet robić za album podwójny. Po prostu znakomity wstęp do Thrillera. Czuje się na nich zarówno geniusz, jak i pewien niedosyt, który wynagradza nam cudowne dziecko grudnia 82.
Potem stawiam na Bad. Ostatni album zawierający lekko już zmutowane brzmienie lat 80. Album, na którym MJ śpiewał w większości "czystym", niezachrypniętym głosem. No i ostatnia produkcja z panem Jonesem. Po raz ostatni mamy też większość instrumentów żywych (bas, organy Hammonda, gitary).
Dangerous - tutaj brzmienia są już zapętlone (jak to się tam mówi w "slangu" to ja nie wiem). Automaty, bity, sample, loopy i inne, a do tego agresywny wokal MJa i mroczne klimaty (pomijając wiecznie znienawidzone przeze mnie utwory z "Heal the world" na czele). Płyta nadal świetna, otwierająca nowy okres w twórczości MJa, ale do swoich dużo dużo dużo bardziej instrumentalnych "przodków" jej bardzo daleko. I to się czuje. Zwłaszcza na następnej, HIStory (której BTW właśnie słucham) - gdzie długie, wielominutowe utwory to w sumie powtarzanie tego samego.
Blood on the dance floor - pierwsza piątka stanowi dla mnie tę płytę. Za mało na long playa, za dużo na singiel - mamy zatem wspaniałą epkę, z moim zdaniem utworem w klimatach Thrillera XX w. - "Blood on the dance floor" (z tym pięknym brzmieniem gitary z lat 80.) i pozostałą świetną czwórką.
I na szarym końcu gniot, którego nie powinno być. Powinien składać się jedynie z "Unbreakable", "Heartbreaker'a" i "Privacy". Nudna, popowa składanka. Zamiast "Michael Jackson" można wstawić dowolne nazwisko, dowolnego popowego wykonawcy i nie będzie różnicy.
A zatem:
1.Thriller - 10/10
2.Destiny/Off the Wall - 9,5/10
3.Bad - 9/10
4.Dangerous - 8,5/10
5.HIStory - 7,5/10
6.Blood on the dance floor (pierwsza piątka) - 7/10
7.Invincible - 3/10 (pfff:P)
Tuż tuż za Thrillerem, depcząc mu po piętach, biegną ex aequo dwa albumy - "rodzinne" Destiny (choć to w sumie solowy album MJa) oraz Off the wall. Pierwszy jest dla mnie preludium do drugiego, które mogłyby nawet robić za album podwójny. Po prostu znakomity wstęp do Thrillera. Czuje się na nich zarówno geniusz, jak i pewien niedosyt, który wynagradza nam cudowne dziecko grudnia 82.
Potem stawiam na Bad. Ostatni album zawierający lekko już zmutowane brzmienie lat 80. Album, na którym MJ śpiewał w większości "czystym", niezachrypniętym głosem. No i ostatnia produkcja z panem Jonesem. Po raz ostatni mamy też większość instrumentów żywych (bas, organy Hammonda, gitary).
Dangerous - tutaj brzmienia są już zapętlone (jak to się tam mówi w "slangu" to ja nie wiem). Automaty, bity, sample, loopy i inne, a do tego agresywny wokal MJa i mroczne klimaty (pomijając wiecznie znienawidzone przeze mnie utwory z "Heal the world" na czele). Płyta nadal świetna, otwierająca nowy okres w twórczości MJa, ale do swoich dużo dużo dużo bardziej instrumentalnych "przodków" jej bardzo daleko. I to się czuje. Zwłaszcza na następnej, HIStory (której BTW właśnie słucham) - gdzie długie, wielominutowe utwory to w sumie powtarzanie tego samego.
Blood on the dance floor - pierwsza piątka stanowi dla mnie tę płytę. Za mało na long playa, za dużo na singiel - mamy zatem wspaniałą epkę, z moim zdaniem utworem w klimatach Thrillera XX w. - "Blood on the dance floor" (z tym pięknym brzmieniem gitary z lat 80.) i pozostałą świetną czwórką.
I na szarym końcu gniot, którego nie powinno być. Powinien składać się jedynie z "Unbreakable", "Heartbreaker'a" i "Privacy". Nudna, popowa składanka. Zamiast "Michael Jackson" można wstawić dowolne nazwisko, dowolnego popowego wykonawcy i nie będzie różnicy.
A zatem:
1.Thriller - 10/10
2.Destiny/Off the Wall - 9,5/10
3.Bad - 9/10
4.Dangerous - 8,5/10
5.HIStory - 7,5/10
6.Blood on the dance floor (pierwsza piątka) - 7/10
7.Invincible - 3/10 (pfff:P)
Ostatnio zmieniony pn, 28 sty 2008, 16:04 przez Speed Demon, łącznie zmieniany 2 razy.
- majkelzawszespoko
- Posty: 1745
- Rejestracja: śr, 06 gru 2006, 11:31
- Skąd: Katowice
po Twojej poprzedniej recenzji i wychwalaniu "Destiny" zagłębiłem się bardziej w ten krążek. Wcześniej jakoś starałem się go mijać szerokim łukiem i znałem 3-4 piosenki. Okazało się natomiast, że był to strzał w dziesiątkę, bo idealnie siadł w mój gust muzyczny i pokochałem go równie mocno jak Thrillera i Off The Wall. Genialny. Dzięki Ci wielkie Demonku ; DSpeed Demon pisze:Tuż tuż za Thrillerem, depcząc mu po piętach, biegną ex aequo dwa albumy - "rodzinne" Destiny (choć to w sumie solowy album MJa) oraz Off the wall. Pierwszy jest dla mnie preludium do drugiego, które mogłyby nawet robić za album podwójny. Po prostu znakomity wstęp do Thrillera. Czuje się na nich zarówno geniusz, jak i pewien niedosyt, który wynagradza nam cudowne dziecko grudnia 82.
to taka tylko refleksja luźna.
z tym, że nie byłbym aż tak krytyczny wobec Invincible, dam 3.Speed Demon pisze:A zatem:
1.Thriller - 10/10
2.Destiny/Off the Wall - 9,5/10
3.Bad - 9/10
4.Dangerous - 8,5/10
5.HIStory - 7,5/10
6.Blood on the dance floor (pierwsza piątka) - 7/10
7.Invincible - 1/10
Policzyłem średnie z ankiet dołączanych do każdego tematu i... wyniki są dość interesujące:
1. Bad - 5,797
2. Thriller - 5,795
Musiałem liczyć dwa razy, bo zaokrąglając wynik albumy oceniano przecież na 5,80 - a zwycięzca musi być jeden. Okazuje się, że wyżej ceniona we wszelakich rankingach 'na najlepszą płytę', na 'najlepiej sprzedającą się płytę', na 'największy klasyk' etc. płyta Thriller jest tutaj wprawdzie obok Bad blisko, ale... jednak niżej niż album z 1982 r.
3. Dangerous - 5,68
Niekwestionowany zwycięzca dołączonej tutaj ankiety... jest dalej wysoko, ale wyraźnie niżej niż liderzy.
4. HIStory - 5,55
W tej sondzie HIStory jest na równi z Off The Wall, a jednak fani oceniając oba albumy uznali wyższość tego pierwszego.
5. Off the Wall - 5,37
Dość ciekawe jest to, że wynik ten jest niewiele wyższy od... albumu Destiny The Jacksons. Różnica wynosi zaledwie 0,04. Tym bardziej można stwierdzić, że te albumy są do siebie podobne. :)
6. Blood on the Dance Floor - 4,90
7. Invincible - 4,89
I kolejny wniosek - fani kochają szczególnie Michaela... młodszego. Niskie oceny (oczywiście - stosunkowo, bo żaden z albumów nie zbliżył się nawet do czwórki ) ostatnich albumów, dalekie od pierwszej piątki, właściwie nie dziwią - poza faktem, że to tym razem Blood on the Dance Floor, a nie Invincible jest na ostatnim miejscu. A wydaje się, że jest inaczej - że ten pierwszy ma tylko pięć utworów premierowych, że nie są one także szczytem możliwości Michaela, że są one zapełnione marnymi remiksami...
1. Bad - 5,797
2. Thriller - 5,795
Musiałem liczyć dwa razy, bo zaokrąglając wynik albumy oceniano przecież na 5,80 - a zwycięzca musi być jeden. Okazuje się, że wyżej ceniona we wszelakich rankingach 'na najlepszą płytę', na 'najlepiej sprzedającą się płytę', na 'największy klasyk' etc. płyta Thriller jest tutaj wprawdzie obok Bad blisko, ale... jednak niżej niż album z 1982 r.
3. Dangerous - 5,68
Niekwestionowany zwycięzca dołączonej tutaj ankiety... jest dalej wysoko, ale wyraźnie niżej niż liderzy.
4. HIStory - 5,55
W tej sondzie HIStory jest na równi z Off The Wall, a jednak fani oceniając oba albumy uznali wyższość tego pierwszego.
5. Off the Wall - 5,37
Dość ciekawe jest to, że wynik ten jest niewiele wyższy od... albumu Destiny The Jacksons. Różnica wynosi zaledwie 0,04. Tym bardziej można stwierdzić, że te albumy są do siebie podobne. :)
6. Blood on the Dance Floor - 4,90
7. Invincible - 4,89
I kolejny wniosek - fani kochają szczególnie Michaela... młodszego. Niskie oceny (oczywiście - stosunkowo, bo żaden z albumów nie zbliżył się nawet do czwórki ) ostatnich albumów, dalekie od pierwszej piątki, właściwie nie dziwią - poza faktem, że to tym razem Blood on the Dance Floor, a nie Invincible jest na ostatnim miejscu. A wydaje się, że jest inaczej - że ten pierwszy ma tylko pięć utworów premierowych, że nie są one także szczytem możliwości Michaela, że są one zapełnione marnymi remiksami...