NIE CZYTAĆ! - depresja po wyroku
: wt, 14 cze 2005, 21:13
Moje marudzenia, czyli o końcu mojej radości...
Muszę się wyżalić, a nie mam komu i gdzie, więc robię to tutaj
JEŚLI NIE CHCESZ MIEĆ ZJEBANEGO HUMORU I RAŻĄ CIĘ WULGARYZMY I JEŚLI JESZCZE TEGO NIE ZROBIŁEŚ SZYBKO OPUŚĆ TEN TEMAT !!!A Admina proszę o natychmiastowe usunięcie tego tematu, gdy tylko go zauważy
Wczoraj w nocy skakałam z radości, rano puściłam (nie zwracając uwagi na sąsiadów) MJa na ful. Byłam pijana ze szczęścia, do czasu przyjścia do szkoły... "Michael Jackson UNIEWINNIONY!" wrzeszczałam już w szatni, a przed matematyką jeszcze do każdego z osobna. Ewa, jedna z moich koleżanek: "a kto to?" (nie byłoby w tym nic tragicznego, gdyby nie to, że pytała szczerze.... Czar zaczął pryskać... Zrobiła mi się słabo i Baśka musiała Ewę oświecić, że :" Chyba chodzi o faceta z koszulki Kaśki"
Musiałam "wyemocjonować się Dorocie, osobie skazanej na Michaela, bo znamy się piętnaście lat, a połowę tego jestem jego fanką więc przynajmniej wie o kogo chodzi Nawet mnie nie słuchała - jednym uchem wlatywało, drugim wylatywało...
Wieczorem, moja mama:" wiesz, że Jacksona wypuścili"
CO WY TU PIEPRZYCIE O NOWEJ ERZE DLA NAS, FANÓW? JAKA NOWA ERA? Chyba, że nowa era naszych pieprzonych złudzeń.
Wyrok niby miał coś zmienić, nie? I co? I to:
- Ewa nie ma pojęcia, kto to MJ
- Dorota ma Mja głęboko w dupie
- Mama myśli, że poprostu odstatka mu się skończyła i go wypuścili
- Tata jest niezadowolony że Michael nie poszedł siedzieć
Wczoraj niektórzy pili szampana z rodzicami. Ja całą sprawę przesiedziałam sama, nikt nawet nie raczył zauważyć, że się przejmuję Tyle nocy przesiedziałam na forum i nikt o tym nie wie
Mam wystarczającą ilość innych problimów poza MJem, rano myślałam, że ten wyrok zaćmi tamte sprawy. I faktycznie. Przed chwilą się poryczałam, z bólu. Nie tego fizycznego, ale z tego spowodowanego samotnością i bezsilnością.
Ludzie mieli coś niby zobaczyć! Prawda jest taka, że ludzi nasz Michael nie obchodzi, wogóle
W sobotę będzie manifestacja. Po co? Dla kogo? Egoistycznie mam wrażenie, że jestem osobą najbardziej potrzebującą takiej manifestacji. Niech ktoś zrobi mi coś takiego pod oknem. Chciałabym zobaczyć, że I am not alone... Dlaczego ja jestem fanką? Dlaczego ja? Oglądałam wiadomości, już wiem napewno, że nawet najlepsze, jajszczęśliwsze fakty można przedstawić w tak obrzydliwy sposób. I tylu ludzi myśli o tym, jak o prawdzie... I dzięki nam toku myślenia nie zmienią
KOCHAM MICHAELA JACKSONA! Nie wiem dlaczego, KOCHAM i już. To uczucie samo przyszło i nie chce odejść. KOCHAM MICHAELA JACKSONA!!! - tak bardzo chciałabym to komuś powiedzieć, nie napisać. Jeszcze nikomu tego nie powiedziałam... Chciałabym usłuszeć, nie przeczytać, że ktoś czuje to, co ja
Nikt mi tego nie powie, ja tego nikomu nie powiem...
Jestem winna podziękowania dla mojego psa, na którego zgodziłam się pod wpływem rozpoczęcia sprawy, w listopadzie 2003, a któty okazał się najwspanialszym psem na świecie i zawsze pocieszała mnie myrgając ogonkiem. I jeszcze dla Britney Spears, za to, że "nagrała" w 2001 roku z Michaelem moją ulubioną koncertówkę. Która, mimo iż jest najgorszom jaką widziałam, to zawsze poprawia mi ona humor i w jakiś sposób daje nadzieję
Jeśli ktoś mimo wszystko przeczytał powyższy tekst to ja go błagam, niech przyjedzie do mnie pod okno z transparentem "I LOVE MICHAEL JACKSON", czy czymś w tym stylu. Ja naprawdę bardzo tego potrzebuję. Albo niech zadzwoni i zaśpiewa mi "You are not alone", nawet jeśli miałby strasznie fałszować
Chętnym chętnie podam adres, lub numer telefonu...
Muszę się wyżalić, a nie mam komu i gdzie, więc robię to tutaj
JEŚLI NIE CHCESZ MIEĆ ZJEBANEGO HUMORU I RAŻĄ CIĘ WULGARYZMY I JEŚLI JESZCZE TEGO NIE ZROBIŁEŚ SZYBKO OPUŚĆ TEN TEMAT !!!A Admina proszę o natychmiastowe usunięcie tego tematu, gdy tylko go zauważy
Wczoraj w nocy skakałam z radości, rano puściłam (nie zwracając uwagi na sąsiadów) MJa na ful. Byłam pijana ze szczęścia, do czasu przyjścia do szkoły... "Michael Jackson UNIEWINNIONY!" wrzeszczałam już w szatni, a przed matematyką jeszcze do każdego z osobna. Ewa, jedna z moich koleżanek: "a kto to?" (nie byłoby w tym nic tragicznego, gdyby nie to, że pytała szczerze.... Czar zaczął pryskać... Zrobiła mi się słabo i Baśka musiała Ewę oświecić, że :" Chyba chodzi o faceta z koszulki Kaśki"
Musiałam "wyemocjonować się Dorocie, osobie skazanej na Michaela, bo znamy się piętnaście lat, a połowę tego jestem jego fanką więc przynajmniej wie o kogo chodzi Nawet mnie nie słuchała - jednym uchem wlatywało, drugim wylatywało...
Wieczorem, moja mama:" wiesz, że Jacksona wypuścili"
CO WY TU PIEPRZYCIE O NOWEJ ERZE DLA NAS, FANÓW? JAKA NOWA ERA? Chyba, że nowa era naszych pieprzonych złudzeń.
Wyrok niby miał coś zmienić, nie? I co? I to:
- Ewa nie ma pojęcia, kto to MJ
- Dorota ma Mja głęboko w dupie
- Mama myśli, że poprostu odstatka mu się skończyła i go wypuścili
- Tata jest niezadowolony że Michael nie poszedł siedzieć
Wczoraj niektórzy pili szampana z rodzicami. Ja całą sprawę przesiedziałam sama, nikt nawet nie raczył zauważyć, że się przejmuję Tyle nocy przesiedziałam na forum i nikt o tym nie wie
Mam wystarczającą ilość innych problimów poza MJem, rano myślałam, że ten wyrok zaćmi tamte sprawy. I faktycznie. Przed chwilą się poryczałam, z bólu. Nie tego fizycznego, ale z tego spowodowanego samotnością i bezsilnością.
Ludzie mieli coś niby zobaczyć! Prawda jest taka, że ludzi nasz Michael nie obchodzi, wogóle
W sobotę będzie manifestacja. Po co? Dla kogo? Egoistycznie mam wrażenie, że jestem osobą najbardziej potrzebującą takiej manifestacji. Niech ktoś zrobi mi coś takiego pod oknem. Chciałabym zobaczyć, że I am not alone... Dlaczego ja jestem fanką? Dlaczego ja? Oglądałam wiadomości, już wiem napewno, że nawet najlepsze, jajszczęśliwsze fakty można przedstawić w tak obrzydliwy sposób. I tylu ludzi myśli o tym, jak o prawdzie... I dzięki nam toku myślenia nie zmienią
KOCHAM MICHAELA JACKSONA! Nie wiem dlaczego, KOCHAM i już. To uczucie samo przyszło i nie chce odejść. KOCHAM MICHAELA JACKSONA!!! - tak bardzo chciałabym to komuś powiedzieć, nie napisać. Jeszcze nikomu tego nie powiedziałam... Chciałabym usłuszeć, nie przeczytać, że ktoś czuje to, co ja
Nikt mi tego nie powie, ja tego nikomu nie powiem...
Jestem winna podziękowania dla mojego psa, na którego zgodziłam się pod wpływem rozpoczęcia sprawy, w listopadzie 2003, a któty okazał się najwspanialszym psem na świecie i zawsze pocieszała mnie myrgając ogonkiem. I jeszcze dla Britney Spears, za to, że "nagrała" w 2001 roku z Michaelem moją ulubioną koncertówkę. Która, mimo iż jest najgorszom jaką widziałam, to zawsze poprawia mi ona humor i w jakiś sposób daje nadzieję
Jeśli ktoś mimo wszystko przeczytał powyższy tekst to ja go błagam, niech przyjedzie do mnie pod okno z transparentem "I LOVE MICHAEL JACKSON", czy czymś w tym stylu. Ja naprawdę bardzo tego potrzebuję. Albo niech zadzwoni i zaśpiewa mi "You are not alone", nawet jeśli miałby strasznie fałszować
Chętnym chętnie podam adres, lub numer telefonu...