Artykuły na temat "Thriller"25th Anniversary Edit.
Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, Mafia
Artykuły na temat "Thriller"25th Anniversary Edit.
Ten temat komentujemy tutaj -->siadeh_ Pozowliłam sobie wrzucic wszytsko do jednego worka, bo prawdopodobnie bedzie takich artykułow przybywac, jak grzybów po deszczu...
Ciekawy Artykuł o Thriller'ze.(nie wiedziałem gdzie go upchnąć ale ten temat jest aktualni na czasie więc:P)
"Still a Thriller"
Retannical Russel
Wtorek, 8 stycznia 2008
Każdy szanujący się miłośnik popkultury zdaje sobie sprawę ze znaczenia Michaela Jacksona oraz z wagi jego nadzwyczajnego i wiecznego wkładu w muzykę, teledyski czy też modę.
Coś niesamowitego tkwi w old-schoolowej tekturowej obwolucie albumu. Owinięty w folię, wymagający aż dwóch rąk, by można go było trzymać, wydaje się być wyjątkowym prezentem, którego otwarcia nie możesz się doczekać. A co dokładnie może kryć się w środku, prócz lśniącej, nowej płyty winylowej? Być może dodatkowe fotografie twojego ulubionego artysty muzycznego. A może plakat. Albo jeszcze lepiej, książeczka z tekstami, abyś mógł śpiewać faktyczne słowa piosenki, zamiast wymyślać swoje własne.
Pamiętam, wczesne lata 80., kiedy wgapiałam się przez godziny w legendarną okładkę Thrillera. Potrafiłam siedzieć i słuchać całego albumu od samego początku do końca, od "Wanna Be Startin' Somethin'", aż po "Lady in My Life". I nawet pomimo tego, że miałam siedem lat, znałam słowa każdej piosenki na pamięć (dzięki ci za tę książeczkę, MJ). I podczas śpiewania, często wyobrażałam sobie jakie byłoby moje życie, gdybym tylko znała Michaela, gdyby stał się moim przyjacielem i zakochał we mnie do szaleństwa, a potem poprosił mnie o rękę... gdyby... cóż, patrząc na to z perspektywy czasu, widzę wyraźnie jak niesamowicie naiwne były moje wyobrażenia romansu z Michaelem. Mimo to, twardo obstaję za swymi młodzieńczymi spostrzeżeniami, jeśli chodzi o jego talent. Był i nadal jest jednym jedynym, rzadkim i niepowtarzalym geniuszem muzycznym, którego podarunki wciąż wywierają wpływ i inspirują całe pokolenia.
Przeskoczmy szybko o 25 lat do 1 grudnia 2007 roku. Ten okres to gigantyczny kamień milowy w historii muzyki pop oraz nowoczesnych dni pokolenia MTV, ponieważ wtedy, w 1982 roku, Michael Jackson zesłał nam swój muzyczny majstersztyk, właściwie nazwany "Thrillerem". W istocie, ten dreszcz wciąż w nas pozostaje. Album jest do dziś najlepiej sprzedającym się albumem wszech czasów, z liczbą sprzedanych egzemplarzy równą 104 miliony.
Każdy szanujący się miłośnik popkultury zdaje sobie sprawę ze znaczenia Michaela Jacksona oraz z wagi jego nadzwyczajnego i wiecznego wkładu w muzykę, teledyski czy też modę. Jako dumne dziecko lat 80., miałam tyle pięknych wspomnień z epoki Thrillera, kiedy Michael na dobrą sprawę rządził światem i uzyskał przydomek "Król Popu". Właściwie ani ja, ani nikt inny żyjący w tamtych czasach nie potrafił wystarczająco nacieszyć się tym fenomenem. Plakaty Michaela ozdabiały ściany mojej sypialni. Z dumą nosiłam swoją koszulkę z "Beat It" kiedy tylko była okazja. Przyozdobiłam nawet swoje ulubione pudełko na śniadanie naklejkami z Michaelem Jacksonem (dzięki ci, mamo, za pozwolenie kupna ich wszystkich z automatu z gumami!). Oprócz tego, że przyozdabiałam wszystkie przybory szkolne Michaelem Jacksonem, co tydzień przez całą drugą klasę, kiedy miałam prezentacją, mówiłam coś o Michaelu Jacksonie. To dopiero oddany fan!
Dzisiaj mamy wielu, którzy beztrosko gardzą Michaelem i jego muzycznymi dokonaniami, głównie z powodu ostatnich nieszczęśliwych wypadków w jego życiu osobistym, przez które pojawiał się w ramówkach wszystkich mediów (zarzuty o molestowanie dzieci, sytuacja, gdy prawie upuścił syna Blanketa z balkonu, plotki o bankructwie, itp.). Nic z tych biadoleń nie może jednak przeciwstawić się wpływowi, jaki ten człowiek miał i ma na muzyczną kulturę świata. Podczas lat 80. Michael Jackson po prostu rządził światem. Od Los Angeles, przez Berlin po Sydnej, młodzi i starsi fani całego świata oglądali każdy jego ruch z zapartym tchem i nie mogliśmy się doczekać, by spróbować samemu. I jeśli imitacje to nie najznamienitszy sposób honorowania, Michael wciąż jest szanowany jak żadna inna gwiazda. Bez "rękawiczki" nie byłoby Justina Timberlake'a, Ushera Raymonda czy Chrisa Browna. Każda z tych młodych gwiazd muzyki pop inspiruje się Michaelem Jacksonem i jest winna mu podziękowania za wytyczenie szlaku.
Michael to prawdziwa amerykańska ikona i zasługuje na cześć za swój niesamowity wkład w muzykę pop i dzisiejszą kulturę oraz kulturę jutra i przyszłych czasów. Nigdy nie będzie kogoś takiego jak on, a 25 lat po tym, gdy zawojował światową sceną, wciąż nie ma nikogo, kto zbliżyłby się do jego pozycji.
---
Tłumaczył Speed Demon
http://www.playbackstl.com/content/view/7074/156/
Ciekawy Artykuł o Thriller'ze.(nie wiedziałem gdzie go upchnąć ale ten temat jest aktualni na czasie więc:P)
"Still a Thriller"
Retannical Russel
Wtorek, 8 stycznia 2008
Każdy szanujący się miłośnik popkultury zdaje sobie sprawę ze znaczenia Michaela Jacksona oraz z wagi jego nadzwyczajnego i wiecznego wkładu w muzykę, teledyski czy też modę.
Coś niesamowitego tkwi w old-schoolowej tekturowej obwolucie albumu. Owinięty w folię, wymagający aż dwóch rąk, by można go było trzymać, wydaje się być wyjątkowym prezentem, którego otwarcia nie możesz się doczekać. A co dokładnie może kryć się w środku, prócz lśniącej, nowej płyty winylowej? Być może dodatkowe fotografie twojego ulubionego artysty muzycznego. A może plakat. Albo jeszcze lepiej, książeczka z tekstami, abyś mógł śpiewać faktyczne słowa piosenki, zamiast wymyślać swoje własne.
Pamiętam, wczesne lata 80., kiedy wgapiałam się przez godziny w legendarną okładkę Thrillera. Potrafiłam siedzieć i słuchać całego albumu od samego początku do końca, od "Wanna Be Startin' Somethin'", aż po "Lady in My Life". I nawet pomimo tego, że miałam siedem lat, znałam słowa każdej piosenki na pamięć (dzięki ci za tę książeczkę, MJ). I podczas śpiewania, często wyobrażałam sobie jakie byłoby moje życie, gdybym tylko znała Michaela, gdyby stał się moim przyjacielem i zakochał we mnie do szaleństwa, a potem poprosił mnie o rękę... gdyby... cóż, patrząc na to z perspektywy czasu, widzę wyraźnie jak niesamowicie naiwne były moje wyobrażenia romansu z Michaelem. Mimo to, twardo obstaję za swymi młodzieńczymi spostrzeżeniami, jeśli chodzi o jego talent. Był i nadal jest jednym jedynym, rzadkim i niepowtarzalym geniuszem muzycznym, którego podarunki wciąż wywierają wpływ i inspirują całe pokolenia.
Przeskoczmy szybko o 25 lat do 1 grudnia 2007 roku. Ten okres to gigantyczny kamień milowy w historii muzyki pop oraz nowoczesnych dni pokolenia MTV, ponieważ wtedy, w 1982 roku, Michael Jackson zesłał nam swój muzyczny majstersztyk, właściwie nazwany "Thrillerem". W istocie, ten dreszcz wciąż w nas pozostaje. Album jest do dziś najlepiej sprzedającym się albumem wszech czasów, z liczbą sprzedanych egzemplarzy równą 104 miliony.
Każdy szanujący się miłośnik popkultury zdaje sobie sprawę ze znaczenia Michaela Jacksona oraz z wagi jego nadzwyczajnego i wiecznego wkładu w muzykę, teledyski czy też modę. Jako dumne dziecko lat 80., miałam tyle pięknych wspomnień z epoki Thrillera, kiedy Michael na dobrą sprawę rządził światem i uzyskał przydomek "Król Popu". Właściwie ani ja, ani nikt inny żyjący w tamtych czasach nie potrafił wystarczająco nacieszyć się tym fenomenem. Plakaty Michaela ozdabiały ściany mojej sypialni. Z dumą nosiłam swoją koszulkę z "Beat It" kiedy tylko była okazja. Przyozdobiłam nawet swoje ulubione pudełko na śniadanie naklejkami z Michaelem Jacksonem (dzięki ci, mamo, za pozwolenie kupna ich wszystkich z automatu z gumami!). Oprócz tego, że przyozdabiałam wszystkie przybory szkolne Michaelem Jacksonem, co tydzień przez całą drugą klasę, kiedy miałam prezentacją, mówiłam coś o Michaelu Jacksonie. To dopiero oddany fan!
Dzisiaj mamy wielu, którzy beztrosko gardzą Michaelem i jego muzycznymi dokonaniami, głównie z powodu ostatnich nieszczęśliwych wypadków w jego życiu osobistym, przez które pojawiał się w ramówkach wszystkich mediów (zarzuty o molestowanie dzieci, sytuacja, gdy prawie upuścił syna Blanketa z balkonu, plotki o bankructwie, itp.). Nic z tych biadoleń nie może jednak przeciwstawić się wpływowi, jaki ten człowiek miał i ma na muzyczną kulturę świata. Podczas lat 80. Michael Jackson po prostu rządził światem. Od Los Angeles, przez Berlin po Sydnej, młodzi i starsi fani całego świata oglądali każdy jego ruch z zapartym tchem i nie mogliśmy się doczekać, by spróbować samemu. I jeśli imitacje to nie najznamienitszy sposób honorowania, Michael wciąż jest szanowany jak żadna inna gwiazda. Bez "rękawiczki" nie byłoby Justina Timberlake'a, Ushera Raymonda czy Chrisa Browna. Każda z tych młodych gwiazd muzyki pop inspiruje się Michaelem Jacksonem i jest winna mu podziękowania za wytyczenie szlaku.
Michael to prawdziwa amerykańska ikona i zasługuje na cześć za swój niesamowity wkład w muzykę pop i dzisiejszą kulturę oraz kulturę jutra i przyszłych czasów. Nigdy nie będzie kogoś takiego jak on, a 25 lat po tym, gdy zawojował światową sceną, wciąż nie ma nikogo, kto zbliżyłby się do jego pozycji.
---
Tłumaczył Speed Demon
http://www.playbackstl.com/content/view/7074/156/
"Don't know what I've done,everything you've got,things you've done to me are coming back to you" I'm the Blue Gangster
- Erna Shorter
- Posty: 1246
- Rejestracja: pt, 05 sty 2007, 16:32
- Skąd: Miasteczko Halloween,TranSylv(i)ania, dom Vincenta Malloy'a
Artykuł w "Gazecie Wyborczej" (8.2.08)
"Thriller wszech czasów"

Fot. Skyline / Rex Features Skyline / Rex Features płyty
Do sukcesu przyczynił się nowatorski 13-minutowy teledysk wyreżyserowany przez Johna Landisa
W najbliższy weekend na całym świecie ukaże się przygotowana z okazji 25. rocznicy premiery specjalna edycja płyty Michaela Jacksona "Thriller" - najlepiej sprzedającego się albumu muzycznego w historii
Do sukcesu płyty przyczynił się nowatorski 13-minutowy teledysk wyreżyserowany przez Johna LandisaZ tą 25. rocznicą to, co prawda, lekka manipulacja - "Thriller" ukazał się bowiem 30 listopada 1982 r. No ale biznes muzyczny robi takie numery nie od dziś. Płyta wydana przed świętami zginęłaby w powodzi podobnych reedycji przygotowywanych co roku na sezon gwiazdkowy. A na muzycznej pustyni, jaką zawsze jest początek roku, "Thrillera" nie przyćmi żadna konkurencja. Na co zresztą zasługuje, bo to płyta wyjątkowa.
Jackson odnosił wielkie sukcesy jeszcze przed "Thrillerem". Zapracował na to występami w rodzinnym zespole Jackson 5 oraz świetnie rozwijającą się już od końca lat 70. karierą solową. Jego album "Off The Wall" z 1979 r. był pierwszą płytą w historii, z której aż cztery piosenki dotarły do pierwszej dziesiątki amerykańskiej listy przebojów.
"Thriller" przeniósł go jednak do kategorii niedostępnej dla zwykłych śmiertelników. Płyta do dziś jest najlepiej sprzedającym się tytułem wszech czasów. Na całym świecie rozeszła się w nakładzie przekraczającym 104 mln egz. W samych Stanach sprzedano 27 mln. Album trafił na szczyt listy "Billboardu" w lutym 1983 r. i pozostawał tam przez kolejne 37 tyg. Aż 7 z 9 umieszczonych na płycie piosenek stało się wielkimi przebojami. Każdego roku w Stanach sprzedaje się kolejne 130 tys. egz. tego albumu.
Za sprawą "Thrillera" z wielkiej gwiazdy, którą był już wcześniej, Jackson stał się ikoną już nie tylko muzyki rozrywkowej, ale całej popkultury. Został okrzyknięty królem popu, co postawiło go w jednym rzędzie z Elvisem Presleyem nazywanym królem rocka. Nie ma w tym przesady - jego wizerunek jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych symboli drugiej połowy XX w.
Co prawda w amerykańskim show-biznesie na temat płyty krążyły rozmaite dowcipy. W tym ten najpopularniejszy: "Słyszałeś już nową płytę Quincy'ego Jonesa? Śpiewa na niej Michael Jackson". Rzeczywiście, na kształt "Thrillera" wpłynęła wizja odpowiedzialnego za jego brzmienie i część aranżacji legendarnego czarnoskórego producenta. Na sukces płyty pracowali też inni znani artyści - na przykład grający na niej muzycy grupy Toto.
Ale Jackson nie miał nic wspólnego z dzisiejszymi bezbarwnymi gwiazdkami lansowanymi przez sztab współpracowników. Był autorem lub współautorem większości piosenek z "Thrillera", w tym takich hitów jak "Billy Jean" czy "Beat It". Ten pierwszy do dziś uchodzi za najlepszy singel, jaki kiedykolwiek wydał Jackson. Ten drugi ostatecznie przełamywał granicę między czarną i białą muzykę - solo zagrał w nim mistrz heavymetalowej gitary Eddie Van Halen. Pod tym względem cały "Thriller" był prawdziwą rewolucją - klip do utworu tytułowego był pierwszym teledyskiem czarnoskórego artysty, który - wobec gigantycznej popularności płyty - zdecydowała się emitować "biała" wtedy w 100 proc. MTV.
Gigantyczny sukces "Thrillera" był jednocześnie początkiem końca Jacksona, który odtąd coraz bardziej pogrążał się w specyficznej megalomanii. Od lat bardziej niż krytycy muzyczni interesują się nim bulwarówki. Ale nawet i dla nich Jackson traci powoli atrakcyjność - ostatnio kolorowa prasa nie pisze już o oskarżeniach o pedofilię czy ponurych efektach operacji plastycznych, lecz o kłopotach finansowych Michaela.
Co prawda wokalista przymierza się podobno do wydania jeszcze w 2008 r. nowej płyty, ale na razie ostatnim jego premierowym materiałem pozostaje nagrana 5 lat temu piosenka "One More Chance". Nawet nową edycję "Thrillera" promuje starym materiałem - remiksem utworu "The Girl Is Mine" oryginalnie nagranego ćwierć wieku temu na "Thrillera" w duecie z Paulem McCartneyem.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Tu komentujemy

Fot. Skyline / Rex Features Skyline / Rex Features płyty
Do sukcesu przyczynił się nowatorski 13-minutowy teledysk wyreżyserowany przez Johna Landisa
W najbliższy weekend na całym świecie ukaże się przygotowana z okazji 25. rocznicy premiery specjalna edycja płyty Michaela Jacksona "Thriller" - najlepiej sprzedającego się albumu muzycznego w historii
Do sukcesu płyty przyczynił się nowatorski 13-minutowy teledysk wyreżyserowany przez Johna LandisaZ tą 25. rocznicą to, co prawda, lekka manipulacja - "Thriller" ukazał się bowiem 30 listopada 1982 r. No ale biznes muzyczny robi takie numery nie od dziś. Płyta wydana przed świętami zginęłaby w powodzi podobnych reedycji przygotowywanych co roku na sezon gwiazdkowy. A na muzycznej pustyni, jaką zawsze jest początek roku, "Thrillera" nie przyćmi żadna konkurencja. Na co zresztą zasługuje, bo to płyta wyjątkowa.
Jackson odnosił wielkie sukcesy jeszcze przed "Thrillerem". Zapracował na to występami w rodzinnym zespole Jackson 5 oraz świetnie rozwijającą się już od końca lat 70. karierą solową. Jego album "Off The Wall" z 1979 r. był pierwszą płytą w historii, z której aż cztery piosenki dotarły do pierwszej dziesiątki amerykańskiej listy przebojów.
"Thriller" przeniósł go jednak do kategorii niedostępnej dla zwykłych śmiertelników. Płyta do dziś jest najlepiej sprzedającym się tytułem wszech czasów. Na całym świecie rozeszła się w nakładzie przekraczającym 104 mln egz. W samych Stanach sprzedano 27 mln. Album trafił na szczyt listy "Billboardu" w lutym 1983 r. i pozostawał tam przez kolejne 37 tyg. Aż 7 z 9 umieszczonych na płycie piosenek stało się wielkimi przebojami. Każdego roku w Stanach sprzedaje się kolejne 130 tys. egz. tego albumu.
Za sprawą "Thrillera" z wielkiej gwiazdy, którą był już wcześniej, Jackson stał się ikoną już nie tylko muzyki rozrywkowej, ale całej popkultury. Został okrzyknięty królem popu, co postawiło go w jednym rzędzie z Elvisem Presleyem nazywanym królem rocka. Nie ma w tym przesady - jego wizerunek jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych symboli drugiej połowy XX w.
Co prawda w amerykańskim show-biznesie na temat płyty krążyły rozmaite dowcipy. W tym ten najpopularniejszy: "Słyszałeś już nową płytę Quincy'ego Jonesa? Śpiewa na niej Michael Jackson". Rzeczywiście, na kształt "Thrillera" wpłynęła wizja odpowiedzialnego za jego brzmienie i część aranżacji legendarnego czarnoskórego producenta. Na sukces płyty pracowali też inni znani artyści - na przykład grający na niej muzycy grupy Toto.
Ale Jackson nie miał nic wspólnego z dzisiejszymi bezbarwnymi gwiazdkami lansowanymi przez sztab współpracowników. Był autorem lub współautorem większości piosenek z "Thrillera", w tym takich hitów jak "Billy Jean" czy "Beat It". Ten pierwszy do dziś uchodzi za najlepszy singel, jaki kiedykolwiek wydał Jackson. Ten drugi ostatecznie przełamywał granicę między czarną i białą muzykę - solo zagrał w nim mistrz heavymetalowej gitary Eddie Van Halen. Pod tym względem cały "Thriller" był prawdziwą rewolucją - klip do utworu tytułowego był pierwszym teledyskiem czarnoskórego artysty, który - wobec gigantycznej popularności płyty - zdecydowała się emitować "biała" wtedy w 100 proc. MTV.
Gigantyczny sukces "Thrillera" był jednocześnie początkiem końca Jacksona, który odtąd coraz bardziej pogrążał się w specyficznej megalomanii. Od lat bardziej niż krytycy muzyczni interesują się nim bulwarówki. Ale nawet i dla nich Jackson traci powoli atrakcyjność - ostatnio kolorowa prasa nie pisze już o oskarżeniach o pedofilię czy ponurych efektach operacji plastycznych, lecz o kłopotach finansowych Michaela.
Co prawda wokalista przymierza się podobno do wydania jeszcze w 2008 r. nowej płyty, ale na razie ostatnim jego premierowym materiałem pozostaje nagrana 5 lat temu piosenka "One More Chance". Nawet nową edycję "Thrillera" promuje starym materiałem - remiksem utworu "The Girl Is Mine" oryginalnie nagranego ćwierć wieku temu na "Thrillera" w duecie z Paulem McCartneyem.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Tu komentujemy
- Speed Demon
- Posty: 938
- Rejestracja: pn, 09 kwie 2007, 23:17
- Skąd: Otwock
Artykuł w "Metrze" warszawskim (8.2.08)
Artykuł w "Metrze" warszawskim (8.2.08)
Legenda "Thrillera" Michaela Jacksona ma 25 lat. A choć trudno zrozumieć fenomen tej płyty, to dobrze, że powstała. Szkoda tylko, że urodzinowe wznowienie krążka popsuli obecni na niej muzyczni goście.
Na porzełomie lat 1982 i 1983 hitami w naszym kraju były m.in. takie pieśni jak "Autobiografia" Perfectu, "Jolka, Jolka" Budki Suflera czy "Trzy zapałki" TSA. Zbigniew Hołdys pytał "Co się stało z Magdą K.", a szczytem nowoczesności w kwestii brzmień były przedsięwzięcia w rodzaju "Fontanny radości" Marka Bilińskiego czy "Elektronicznej cywilizacji" Kapitana Nemo. Zwłaszcza na tle tych ostatnich nowa wtedy produkcja Michaela Jacksona "Thriller" musiała robić kolosalne wrażenie. I zrobiła. Sprzedała się w liczbie ponad 104 milionów (!!!) egzemplarzy, weszła na sam szczyt listy najpopularniejszych płyt wszech czasów i trafiła tym samym do Księgi Rekordów Guinessa.
Czemu ludzie na całym świecie zwariowali na punkcie tej płyty? Przecież ten album muzycznie nie był aż tak przełomowy. Jest dość nierówny i afektowany. Czyżby wystarczyły trzy megaprzeboje? Trudno powiedzieć. Niewątpliwie jednak album sprawił dwie rzeczy. Po pierwsze, z Michaela uczynił ikonę popkultury. Po drugie, podniósł rangę teledysku. Pamiętamy przecież rewelacyjne obrazki do "Billie Jean" i rzecz jasna bardziej film niż teledysk - "Thriller". Od tej pory budżety klipów zaczęły rosnąć, a scenarzyści i reżyserzy sprawiali, że nieatrakcyjna muzycznie piosenka mogła stać się przebojem. Aha, i jeszcze moonwalk, czyli znak firmowy cesarza popu. Podobno to właśnie przy "Billie Jean" artysta po raz pierwszy zaprezentował go publicznie.
Lata, które minęły od premiery "Thrillera", Michael wypełnił niezliczoną liczbą przebojów, ale stopniowo się gubił. Absurdalne operacje plastyczne, wybielania, maski na twarzy. A potem jeszcze procesy i oskarżenia. Wszystko złożyło się na dość nieprzyjemny obraz upadku, który jednak nie może przesłonić tego, że od ćwierćwiecza "Thriller" jest na topie.
Urodziny płyty Jackson postanowił obejść z wielką pompą, której elementem ma być okolicznościowe wznowienie "Thrillera" wzbogaconego o nowe wersje przebojów. I tu zaczynają się schody, bo współcześni legendę oszpecili. To, co z "The Girl Is Mine" zrobił will.I.am zastępujący udzielającego się w oryginale Paula McCartneya, woła o pomstę do nieba. Czemu Fergie tak piszczy w nowej wersji "Beat It"? Gwóźdź do trumny wbija Kanye West, który zmiksował "Billie Jean". Oj, dobrze, że panowie nie mieli możliwości spotkać się lat temu dziesiąt.
Jeśli ktoś chce przekonać się, dlaczego płyta była i jest tak popularna, a do dziś tego nie zrobił, niech poprzestanie na oryginalnym wydaniu. Próba uwspółcześnienia materiału wyszła bowiem żenująco. I z całą pewnością takich splendorów bohaterowi nie przyniesie.
Legenda "Thrillera" Michaela Jacksona ma 25 lat. A choć trudno zrozumieć fenomen tej płyty, to dobrze, że powstała. Szkoda tylko, że urodzinowe wznowienie krążka popsuli obecni na niej muzyczni goście.
Na porzełomie lat 1982 i 1983 hitami w naszym kraju były m.in. takie pieśni jak "Autobiografia" Perfectu, "Jolka, Jolka" Budki Suflera czy "Trzy zapałki" TSA. Zbigniew Hołdys pytał "Co się stało z Magdą K.", a szczytem nowoczesności w kwestii brzmień były przedsięwzięcia w rodzaju "Fontanny radości" Marka Bilińskiego czy "Elektronicznej cywilizacji" Kapitana Nemo. Zwłaszcza na tle tych ostatnich nowa wtedy produkcja Michaela Jacksona "Thriller" musiała robić kolosalne wrażenie. I zrobiła. Sprzedała się w liczbie ponad 104 milionów (!!!) egzemplarzy, weszła na sam szczyt listy najpopularniejszych płyt wszech czasów i trafiła tym samym do Księgi Rekordów Guinessa.
Czemu ludzie na całym świecie zwariowali na punkcie tej płyty? Przecież ten album muzycznie nie był aż tak przełomowy. Jest dość nierówny i afektowany. Czyżby wystarczyły trzy megaprzeboje? Trudno powiedzieć. Niewątpliwie jednak album sprawił dwie rzeczy. Po pierwsze, z Michaela uczynił ikonę popkultury. Po drugie, podniósł rangę teledysku. Pamiętamy przecież rewelacyjne obrazki do "Billie Jean" i rzecz jasna bardziej film niż teledysk - "Thriller". Od tej pory budżety klipów zaczęły rosnąć, a scenarzyści i reżyserzy sprawiali, że nieatrakcyjna muzycznie piosenka mogła stać się przebojem. Aha, i jeszcze moonwalk, czyli znak firmowy cesarza popu. Podobno to właśnie przy "Billie Jean" artysta po raz pierwszy zaprezentował go publicznie.
Lata, które minęły od premiery "Thrillera", Michael wypełnił niezliczoną liczbą przebojów, ale stopniowo się gubił. Absurdalne operacje plastyczne, wybielania, maski na twarzy. A potem jeszcze procesy i oskarżenia. Wszystko złożyło się na dość nieprzyjemny obraz upadku, który jednak nie może przesłonić tego, że od ćwierćwiecza "Thriller" jest na topie.
Urodziny płyty Jackson postanowił obejść z wielką pompą, której elementem ma być okolicznościowe wznowienie "Thrillera" wzbogaconego o nowe wersje przebojów. I tu zaczynają się schody, bo współcześni legendę oszpecili. To, co z "The Girl Is Mine" zrobił will.I.am zastępujący udzielającego się w oryginale Paula McCartneya, woła o pomstę do nieba. Czemu Fergie tak piszczy w nowej wersji "Beat It"? Gwóźdź do trumny wbija Kanye West, który zmiksował "Billie Jean". Oj, dobrze, że panowie nie mieli możliwości spotkać się lat temu dziesiąt.
Jeśli ktoś chce przekonać się, dlaczego płyta była i jest tak popularna, a do dziś tego nie zrobił, niech poprzestanie na oryginalnym wydaniu. Próba uwspółcześnienia materiału wyszła bowiem żenująco. I z całą pewnością takich splendorów bohaterowi nie przyniesie.
THRILLER 25 - CD tygodnia
W dzisiejszej Gazecie "Co jest grane" THRILLER 25 jest prezentowany jako CD tygodnia.
Tytuł ARCYDZIEŁO POPU oraz podtytuł Ćwierć wieku temu powstał Thriller Michaela Jacksona. Od tamtej pory nikt nie nagrał lepszej płyty pop mówią same za siebie.

Tytuł ARCYDZIEŁO POPU oraz podtytuł Ćwierć wieku temu powstał Thriller Michaela Jacksona. Od tamtej pory nikt nie nagrał lepszej płyty pop mówią same za siebie.


- Erna Shorter
- Posty: 1246
- Rejestracja: pt, 05 sty 2007, 16:32
- Skąd: Miasteczko Halloween,TranSylv(i)ania, dom Vincenta Malloy'a
Artykuł w "Rzeczpospolitej" (9-10.02.08)
Ostatnio zmieniony ndz, 17 lut 2008, 18:23 przez Erna Shorter, łącznie zmieniany 2 razy.
- editt
- Posty: 646
- Rejestracja: wt, 26 gru 2006, 16:19
- Skąd: Starachowice, http://twitter.com/editt86