Pseudorecenzje wszystkich płyt MJa by KASIA

Dyskusje na temat działalności muzycznej i filmowej Michaela Jacksona, bez wnikania w życie osobiste. Od najważniejszych albumów po muzyczne nagrody i ciekawostki fonograficzne.

Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, LittleDevil

KASIA
Posty: 438
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:08
Skąd: Kraków

Pseudorecenzje wszystkich płyt MJa by KASIA

Post autor: KASIA »

Na początek macham łapką do tych, którzy mnie kojarzą bośmy się dawno nie widzieli i do tych, którzy mnie nie znają też oczywiście macham :glupi: (przydałaby się lepsza machająca ikonka :wariat: )


Niektórzy dziwnie na mnie patrzą jak im mówię, że mam swój ulubiony miesiąc, a ja lubię znać samą siebie i od czasu do czasu zastanawiam się nad pewnymi sprawami, łącznie z ulubionym miesiącem i zachęcam do tego wszystkich. Człowieka określają jego wnętrze, myśli przekonania, a jakoś wątpię, myśleć samodzielnie i mieć jakąś filozofię życiową jeśli nie ma się np. ulubionego koloru. I po co o tym piszę, doszłam do wniosku, że z tytułu wystarczającego do tego znajomości angielskiego należy zastanowić się nad płytami Michaela. W ten sposób powstało siedem pseudorecenzji, w których piszę o swoich subiektywnych odczuciach związanych z poszczególnymi albumami. Podkreślam to subiektywnych, bardzo możliwe, że znajdą się osoby, które w ogóle się ze mną w pewnych kwestach nie zgodzą. W zamyśle miał to być tekst tak tylko dla mnie, jednak w trakcie pisania zdecydowałam się z Wami podzielić.
W ramach przygodowań do pisania przez kilka dni słuchałam tylko jednej płyty w kółko i dokładnie studiowałam książeczki z tekstami. Wnioski do których doszłam zaskoczyły nawet samą mnie.

Legenda:
Cytat: cytat pochodzący z jeden z piosenek z danej płyty, który albo jest dla mnie ważny, albo po prostu mi się podoba.
Mój typ: ulubiona piosenka z danego albumu
Nachalność: określana w skali 1-3, gdzie 1 oznacza płytę, której słuchanie dopuszcza wykonywanie innych czynności, której mogę słuchać o dowolnej porze dnia i nocy. 3 oznacza płytę, która wprowadza mnie w trans i całkowicie sobą absorbuje. 2 oznacza, „normalną” płytę, która potrafi zahipnotyzować, jeśli się na niej skupimy, ale równie dobrze może służyć jako tło np. do sprzątania.
Ocena: W skali 1-7 gdzie 1 oznacza płytę najgorszą, 7 najlepszą. Pierwotnie miałam zamiar uporządkować je od najlepszej do najgorszej, jak wyszło zobaczycie niżej. Najwięcej problemów miałam z ocenieniem „Bad”, które początkowo miało dostać 2, stanęło na 6, w ostatniej chwili zlitowałam się także nad „Thrillerem” awansując go z 1 na 2.
Tematyka: tematy poruszane w tekstach, z tym, że tekstów o tylniej części ciała Maryni nie uwzględniałam.

Dla tych których przeraża objętość: streszczałam się i tak naprawdę pominęłam wiele kwestii.

„Off the wall” – czyli zabawy dźwiękiem.
Cytat: „There’s chance for chances and the chance is choosen”
Mój typ: „Girlfrend”
Nachalność: 2
Ocena: 7
Tematyka: Miłość, zabawa

„Chodź, zabawimy się, zanim się zestarzejesz i już cię nie będę chciał”

Możnaby powiedzieć, że Michael po rozstaniu z muzyczną rodziną był bardzo szczęśliwy. Był z niego taki „mały” egoista, jakby pomyślał sobie, że teraz to cokolwiek nagra będzie świetne. To nie jest płyta nagrana na poważnie. Jedyna płyta, której naprawdę nie musiał nagrywać. „Off the Wall” jest inne niż te co robił z Jackson 5 i zupełnie inne niż wszystko to, co przyszło później. Jeszcze nie ma takiej koncentracji na dźwięku, nie ma ciężkich tekstów, ani kanciastej, ostrej muzyki. Słychać, że Michael świetnie bawił się przy nagrywaniu tej płyty, słychać jego szeroki uśmiech, słychać jak przewraca oczami. Trochę pisków, jęknięć, tu zaśpiewamy wyżej, tam niżej, jego głos jest pełen pewności siebie, radości, jednocześnie zaczepny, uwodzicielski, słodki i… nie znoszący sprzeciwu. Wszystko jest zaśpiewana tak lekko, naiwnie, jak można tak śpiewać „Dziewczyno, powiem twojemu chłopakowi co robiliśmy wczoraj w nocy” :wariat:.W tekstach pełno jest łóżkowych podtekstów, wszystkie piosenki aż nimi ociekają. Nie ma żadnego drugiego dna, a tym bardziej trzeciego jak i mu się zdarzało. Kiedy facet śpiewa, że zostawiła go dziewczyna to chodzi tylko o to, że go zostawiła, jest mu źle, jest opuszczony i smutny, żadnego głębszego związku z topniejącymi lodowcami. Nie ma się żadnych problemów ze zrozumieniem przekazu i nie ma się problemu ze zrozumieniem słów, zwykle przy słuchaniu go muszę posiłkować się książeczką, bo bez niej wychodzą niesamowite rzeczy. Dlaczego on później przestał śpiewać wyraźnie? :podejrzliwy:
No i jeszcze jedno, jest to jedyna płyta Michaela do której naprawdę da się tańczć.

„Thriller” – czyli aseksualnie.
Cytat: brak
Mój typ:brak
Nachalność: 1
Ocena: 2
Tematyka: Miłość

„Taka właśnie jest ludzka natura”

Pisałam już, że nie lubię „Thrillera”? Pisałam. Ile razy? Dużo.
Zaczyna się nieźle, takim „wyzwalaczem impulsu do działania” Michael jawi nam się niczym Kordian (… ) jest nawet o warzywach, które jak wiadomo są częścią jesiennego krajobrazu(…). Potem zaczyna się o miłości, ale jakiejś takiej platonicznej. Nie wiem, jakby te piosenki były do mnie i Michael chciałby mnie na nie poderwać to kazałabym mu spadać. Jest: „Dziewczyno bądź moja” i tylko tyle, nic poza chęcią posiadania i to nie w sensie seksualnym. Nie można przypuszczać, że on chce cokolwiek zaoferować w zamian , nie słychać uczucia. Zawsze zastanawiałam się co w Michaelu jest takiego wyjątkowego i już wiem. On zawsze śpiewa z przekonaniem, angażuje się emocjonalnie w piosenkę, na „Thrillerze” tego nie robi, dostał teksty i śpiewa najlepiej jak potrafi. Nie można odgadnąć, co czuje. Wiemy coś o stosunku podmiotu do Billie Jean? Nie wiemy, może byli parą, może spotkali się tylko parę razy, może to była taka znajomość bardziej z widzenia? Nie wiemy. Śpiewa niewyraźnie, niemal wszyscy ludzie znają „Bille Jean” i niektórzy z nich myślą, że to jest o jeansach :wariat:. Jest takie coś, że nie wsłuchujemy się w tekst piosenki, która gdzieś tam sobie leci i docierają do nas tylko poszczególne wyrazy, które zostały jakoś tam wyszczególnione. W tym przypadku to te nieszczęsne niebieskie jeansy :/ Ale ok., też kiedyś przez nie przechodziłam.
Zaczyna się tematyka społeczna, mamy „Beat it” i „Human nature”, osobiście zaliczam HM do grona piosenek „refleksyjnie o ziemi/ społeczeństwie/ środowisku/…”, kiedy o tym powiedziałam Ernie, popatrzyła na mnie jakbym właśnie spadła z choinki i powiedziała: „Nieee”. A ja się będę upierać :war:, bo w tym „aj aj” jest refleksja, nie ma jej w tekście, tam jest propozycja, ale w głosie Michaela jest zastanowienie, jest z lekka płaczliwie jak przy „Man in the mirror”. Co sprawiło, że „Thriller” stał się klasyką? Najlepiej sprzedającym się albumem na świecie? To, że ta płyta jest jak Nivea, jak olej rzepakowy, jak jeansy – uniwersalna. To nie muzycznie typowe lata ’80, takim utworem rodem z tamtych czasów jest tylko „P.Y.T.” najgorszy numer na płycie. Co jeszcze? Rewolucja w brzmieniu. Promocja. Z czasem status klasyka.

„Bad” – czyli zapowiedź „Dangerous”
Cytat: brak
Mój typ: „Dirty Diana”
Nachalność: 3
Ocena: 6
Tematyka: Miłość, pożądanie, niezrozumienie, problemy społeczne

Muzyka robi się kanciasta i absorbująca, albo słucham albo zajmuję się czymś innym, nie ma takiej możliwości, że „Bad” leci sobie w tle, a ja robię coś tam, bo mnie zaczyna wkurzać.
Przeważają teksty Michaela więc robi się chaotycznie, wielodniowo, można różnie je zrozumieć. To znaczy, teksty Michaela niemal zawsze mają głębsze sens, na „Bad” i „Dangerous” ten sens się zmienia w zależności od nastroju słuchającego, chcesz wiedzieć o co właściwie Michaelowi chodziło, myślisz i myślisz i nie dochodzisz do niczego. Ja w końcu wymyśliłam, że to tak ma być, ta alogiczność i chaotyczność jest celowa. Jednocześnie jest jeszcze coś co przypomina o „Thrillerze”, mianowicie tematyka, a jeszcze dokładniej brak tematu przewodniego, zaczyna robić się anty-medialnie, pojawiają się tematy typowo społeczne, ale wciąż jest dużo o miłości, w sposób w jaki ja o miłości słuchać nie lubię. Opisywanie tej płyty jest dla mnie najtrudniejsze, tak sobie myślę, że to dlatego, iż nie mam żadnych wspomnień z nią związanych, żadnego sentymentu. Pomimo tego, że Bad to idzie bardzo w stronę „Dangerous” to jeszcze nie to i możnaby powiedzieć, że niemożliwe jest mylenie tych dwóch płyt, a ja to robię notorycznie, co dziwne tylko w jedną stronę. Łapię się puszczaniu „Bad” w celu posłuchania „Dangerous”, szukaniu tekstów z „Dangerous” na „Bad” i zawsze muszę chwilę pomyśleć, której to trasy koncertowej właściwie nie było…

„Dangerous” – czyli dlaczego nie mam w domu żyletek?
Cytat: "Don't try to understand me because your words just aren't enough "
Mój typ: „Give into me”
Nachalność: 3
Ocena: 7
Tematyka: Niezrozumienie, samotność, niespełnione pożądanie, rozpacz, wstyd

„Nawet nie próbuj mnie zrozumieć, nie jesteś w stanie”

Straszne przeżycie tak przesiedzieć godzinę, siedemnaście minut i sześć sekund z nosem w książeczce z tekstami, zostałam zbombardowana masą negatywnych uczyć, w dodatku przekazanych chaotycznie, tak, że aż zabolało. „Dangerous” zapiera dech w piersiach, rozpala i sprawia, że czuję się nie w porządku względem nie wiadomo kogo. Może tego zbolałego Michaela, który śpiewa jakby przez zaciśnięte zęby? Po oczach daje cierpienie, jest szokująco ekshibicjonistycznie, że aż mdło. W dzisiejszej telewizji często można spotkać się ze sceną kiedy słabszy próbuje walczyć z silniejszym i mimo, że wciąż obrywa walczy zacięcie. Taką sytuację mamy tutaj, nie muszę chyba wyjaśniać, w której roli widzę MJa.
Do „Dangerous” muszę mieć specyficzne warunki do słuchania, musi być wieczór i ciemno, w ciągu dnia, kiedy przez okno wpadają promienie słońca ta płyta jest jakby nie na miejscu. Kiedy ją puszczam rodzina reaguje podobnie jak na Bjork, czyli chce wyłączyć te „dźwięki zza światów”.
Na tej płycie najlepiej widać/ słychać zmienia się przesłanie piosenki zależnie od na pozór nieznacznych zmian w sposobie śpiewania. Nie lubię albumowej wersji „Dangerous”, słyszymy rozpacz wykorzystanego faceta, w wersji koncertowej jest opowieść o kobiecie, która potrafi zawładnąć męskim umysłem.

„HIStory” – czyli walimy prosto z mostu
Cytat: “How does it feel when you're alone and you're cold inside”
Mój typ: „Stranger in Moscow”
Nachalność: 2
Ocena: 6
Tematyka: Samotność, miłość, niezrozumienie, problemy społeczne, rozczarowanie

„Wiesz jak to jest być samotnym i nic nie czuć?”

Jest szczerze. Lubię „HIStory” za przejrzystość w przekazie, od razu wiem, co dana piosenka ma mi powiedzieć, era chaosu zostaje zakończona. Nniej skoncentrowano się na muzycznej stronie albumu, więcej na samych tekstach. Jeśli chodziłoby o sam „instrumental” to oceniłabym tą płytę najniżej ze wszystkich siedmiu, na szczęście tak nie jest. Nie wątpię, że Michael nie nagrał tej płyty bo miał nowe pomysły na brzmienie, że chodziła mu po głowie jakaś melodia, nie, on czuje jakąś misję, ma do przekazania coś bardzo ważnego dla samego siebie, śpiewa zdaniami oznajmiającymi, nie ma już nawoływań typu: „Ratujmy razem świat”, są stwierdzenia: „Mówię ci człowieku, że jest tak i tak, a ty rób z tym dalej co chcesz”. Nie ma tylko „wy, oni”, jestem też „ja”, nie tylko jakiejś mglistej grupie zrzeszającej złych ludzi zależy na pieniądzach, Michaelowi też, to „My” doprowadziliśmy środowisko do takiego stanu w jakim się znajduje.
Tutaj nasila się śpiewanie nie-po-angielsku, miejscami wyraźnie słyszę wyraźnie coś zupełnie innego niż jest w tekście, aczkolwiek wszystko trzyma się kupy… Forma walki z cenzurą czy kiepski słuch?

„Blond on the dancefloore” – czyli “HIStory” cdn
Cytat: brak
Mój typ: brak
Nachalność: 2
Ocena: 6
Tematyka: Samotność, miłość, niezrozumienie, problemy społeczne, rozczarowanie

Jako, że pierwsze pięć piosenek jest odrzutami z „HIStory” pisząc o nich musiałabym się powtórzyć to sobie i Wam daruję. Później są remixy, które chyba należałoby przemilczeć, z wyjątkiem tego do „2 Bad” i „Ths time around”, bo są całkiem znośne i oczywiście tego od „History”, jak dla mnie jest lepszy od oryginału. Wredny jest remix do ES, przez dwie i pół minuty hipnotyzuje nas zapętlona wariacja z ES, a jak włączają Michaela to zawsze, pomimo faktu, że powinnam była już być na to przygotowana przeżywam szok, jego głos brutalnie wyrywa z transu. Kiedy słyszę zawodzenie o lasach deszczowych w momencie obiecuję sobie w duchu segregowanie śmieci i chyba nie ja jedyna. w czasie jak przygotowywałam się do pisania tego tekstu to przez jakiś czas słuchałam w kółko jedną i tą samą płytę, kiedy była kolej BODF była u mnie koleżanka, która po usłyszeniu tego remixu przeszła na temat z ekologią związany i zaczęła opowiadać o green bagach ;)

„Invincible” – czyli negatyw „Dangerous doprawony Thrillerem”
Cytat: “if the angels took me from this earth I would tell them bring me back to her”
Mój typ: „Heaven can weit”
Nachalność: 1
Ocena: 7
Tematyka: Miłość + teksty tylko dla tekstów

Mam wrażenie, Vince to był muzyczne cel Michaela, z płyty na płytę wszystko zmierzało w tym kierunku, to sprawia, że trochę się boję tego co teraz nagrywa, bo jak nagrał już to co chciał to co zrobi teraz?
Muzycznie bardziej elektronicznie niż „Dangerous” to ten sam typ muzyki, „kanciasto” i „nierówno” , ale tekstowo zupełnie inaczej, to najbardziej pogodna płyta w jego dorobku. Odwrotnie niż na „HIStory” więcej pracy włożono w muzykę niż teksty, jest dużo o miłości, ale tym razem zupełnie innej niż dotychczas, nie koniecznie jest już to miłość niespełniona. Bywa pogodnie, nawet szczęśliwie i są też teksty, które niczego nie wnoszą, tak o niczym w sumie byleby tylko można było coś zaśpiewać. Jestem ciekawa jak powstawał tekst do „2000 watts”? Według książeczki tą piosenkę pisało 4 facetów, mailem? Na zasadzie dopisz coś i poślij dalej? Chyba tak.
Niemal każda piosenka jest zaśpiewana innym głosem, Michael po prostu chwali się tym co potrafi ze swojego gardła wydobyć. Przecież „Speechles” jest niemal nie do zaśpiewania przez nikogo innego.
Mojej najukochańszej płycie mam do zarzucenia tylko dwie rzeczy: piosenki są żle poukładane, dla niewprawnego ucha należącego do kogoś kto nie mówi po angielsku pierwsze trzy się zlewają. No i jeszcze jedno, kto do ***** ***** nagrał na to YRMW? :zły:

Wnioski: Nie odkryję Ameryki pisząc, że każda płyta jest inna, ale może zobaczę Indian pisząc, że wszystkie z wyjątkiem OTW zmierzały w stronę „Invincible”.
Doszłam do wniosku, że wolę kiedy MJ śpiewa cudze teksty i w ogóle, kiedy więcej ludzi pracuje nad albumem. Kiedyś chciałam, żeby nagrał płytę zupełnie sam, bez problemu byłby w stanie to zrobić, ale wizja takiego zupełnie samodzielnego Michaelowego tworu niespecjalnie mi się podoba. W dodatku jego muzyce dobrze robi pewność siebie Michaela, kiedy jest przekonany, że to co powstanie, będzie dobre i boję się nowej płyty teraz, kiedy cień rzucany przez „Thrillera” jest największy.

Mój ranking wygląda tak:
Miejsce 1 – „Off the Wall”, „Dangerous”, „Invincible”
Miejsce 2 – “Bad”, “HIStory”, “Blood on the Dancefloore”
Miejsce 3 – “Thriller”

Ale gdybym miała je uporządkować, względem tego, którą najbardziej lubię wyglądałoby to tak:

Miejsce 1 - „Invincible”, „Off the Wall”,
Miejsce 2 – “Blood on the Dancefloore”,“HIStory”, "Dangerous"
Miejsce 3 – “Bad”
Miejsce 4 – “Thriller”

Podziękowania: Dla tych, którym chciało się czytać całość :japrosic:

PS. Gdzie się wyłącza autokorektę w Wordzie?

EDIT: To co można znaleźć wyżej to zapis moich wrażeń słuchowych, napisałam jak ja czuję muzykę Michaela i zaczynanie w tym temacie jakiejkolwiek dyskusji jest z góry bezcelowe. Inaczej byłoby gdyby mój tekst dotyczył faktów, ale tak nie jest. Ja napisałam o swoich widzimisię, Wy napiszecie o swoich i możemy przez tysiąc lat dystutować, kto ma więcej racji i i tak do niczego nie dojdziemy. Ja poprostu chciałam się podzielić przemyśleniami i odczuciami. Nie wątpię, że wielu z Was się ze mną nie zgadza i myślę, że to dobrze, bo sposobów odbierania tej muzyki może być tylu ilu fanów. Fajnie, jeśli ktoś napisze o jego punkcie widzenia/ słyszenia, chętnie poczytam, ale bez ustalania kto ma rację.
Ostatnio zmieniony pt, 21 mar 2008, 15:45 przez KASIA, łącznie zmieniany 2 razy.
“Please, sir you would not understand,
What’s going on
Is magical, can’t you see
That some of us do more than dream”

„If Jesus Christ is going to save us from ourselves
How come peace, love and Michael are dead?”
Awatar użytkownika
Streetwalker
Posty: 432
Rejestracja: śr, 20 lut 2008, 15:38

Post autor: Streetwalker »

Pochłonęłam wszystko i muszę przyznać,że miło się czytało:) Ja mam inne zdanie niż ty,choćby w kwesti "Thrillera"-ja kocham tą płytę.A co do nachalności...Przy słuchaniu każdej płyty Michaela nie umiem robić czegoś innego(czynności codzienne np.sprzątanie,odrabianie lekcji)Zawsze albo siedzę,słucham+śpiewam lub tańczę,słucham+śpiewam.Nic innego nie wchodzi w grę.Pozdrawiam i podziwiam za wytrwałość w pisaniu;)
Awatar użytkownika
homesick
Posty: 1239
Rejestracja: wt, 15 sty 2008, 14:35
Skąd: spode łba

Post autor: homesick »

nie zgadzam sie z tyloma rzeczami, ze nawet nie wiedzialabym od czego zaczac polemike, wiec nie bede zaczynac ;)
ale dobrze sie czytalo i milo poznac inne spojrzenie
KASIA pisze:osobiście zaliczam HM do grona piosenek „refleksyjnie o ziemi/ społeczeństwie/ środowisku/…”, kiedy o tym powiedziałam Ernie, popatrzyła na mnie jakbym właśnie spadła z choinki i powiedziała: „Nieee”. A ja się będę upierać Bojowy -wojna, bo w tym „aj aj” jest refleksja, nie ma jej w tekście, tam jest propozycja, ale w głosie Michaela jest zastanowienie, jest z lekka płaczliwie jak przy „Man in the mirror”.
ale wytlumacz o co tu chodzi, bo nie mam pojecia gdzie w Human Nature jest refleksja natury spolecznej, o co chodzi z tym aj aj, serio mnie to intryguje ;)

i w ostatecznym podsumowaniu zgubilas Dangerous
'the road's gonna end on me.'
Mandey
Posty: 3414
Rejestracja: pt, 16 lis 2007, 20:14

Post autor: Mandey »

homesick pisze:ale wytlumacz o co tu chodzi, bo nie mam pojecia gdzie w Human Nature jest refleksja natury spolecznej, o co chodzi z tym aj aj, serio mnie to intryguje ;) i w ostatecznym podsumowaniu zgubilas Dangerous
myślę że koleżanka troszkę się zakręciła i tak naprawdę sama nie wie o co chodzi w muzyce Michaela, ja nawet nie zaczynam zadawać pytań... bo odpowiedzi mogły by spowodować że mi cukier spadnie :smiech: a po co mi to?
Szukasz mnie? Znajdziesz mnie tutaj albo tutaj ;)
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Skąd: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Czekam na recenzje pozostałych płyt, bo jak na razie tytuł tematu jest mylny...
Recenzje dyskusyjne, bo zbudowane na zasadzie wolnych skojarzeń. Ale zawsze to inaczej. Pisz dalej.
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Awatar użytkownika
Commoner
Posty: 297
Rejestracja: pn, 25 gru 2006, 22:32
Skąd: Wrocław

Post autor: Commoner »

Nie 'aj' 'aj', tylko "why, why?"
Awatar użytkownika
homesick
Posty: 1239
Rejestracja: wt, 15 sty 2008, 14:35
Skąd: spode łba

Post autor: homesick »

KASIA pisze:Ja napisałam o swoich widzimisię, Wy napiszecie o swoich i możemy przez tysiąc lat dystutować, kto ma więcej racji i i tak do niczego nie dojdziemy. Ja poprostu chciałam się podzielić przemyśleniami i odczuciami. Nie wątpię, że wielu z Was się ze mną nie zgadza i myślę, że to dobrze, bo sposobów odbierania tej muzyki może być tylu ilu fanów. Fajnie, jeśli ktoś napisze o jego punkcie widzenia/ słyszenia, chętnie poczytam, ale bez ustalania kto ma rację.

no okej, ja nie mam zamiaru sie klocic, moj post nie byl zlosliwy, po prostu chcialabym sie dowiedziec gdzie dostrzegasz w Human Nature to przeslanie spoleczne...z ciekawosci
'the road's gonna end on me.'
KASIA
Posty: 438
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:08
Skąd: Kraków

Post autor: KASIA »

Homisick takiego miejsca w HM Ci nie pokażę, bo... go nie ma. Z tą refleksją natury społeczniej to niezupełnie :wariat: Jeśli ktoś weźnie tekst HM dowie się o tym, że jest noc w Nowym Jorku i, że mamy doczynienia z facetem, który lubi nocne życie. Ja słuchając tej piosenki w wykonaniu Michaela odnoszę wrażenie, jemu nie podoba się taka wizja życia. W jego głosie, jest zastanowienie "jak tak można". Naciągane? Tak. Nigdy nie odbieracie żadnych piosenek przez pryzmat samych siebie i nie zdarzyło Wam się rozumieć ich sensu nawet całkiem odwrotnie niż jest w rzeczywistości? ;-)
Kaem płyty mi się skończyły, jak wyjdzie nowa to zobaczymy. Do poprzednich mogłabym jedynie napisać takie prawdziwe recenzje, a nie o to mi chodzi.
“Please, sir you would not understand,
What’s going on
Is magical, can’t you see
That some of us do more than dream”

„If Jesus Christ is going to save us from ourselves
How come peace, love and Michael are dead?”
Awatar użytkownika
homesick
Posty: 1239
Rejestracja: wt, 15 sty 2008, 14:35
Skąd: spode łba

Post autor: homesick »

KASIA pisze:Nigdy nie odbieracie żadnych piosenek przez pryzmat samych siebie i nie zdarzyło Wam się rozumieć ich sensu nawet całkiem odwrotnie niż jest w rzeczywistości?
no oczywiscie, ze tak, ale ze nie jestem toba dlatego, kiedy napisalas cos co mnie zaintrygowalo, chcialam sie dowiedziec skad do takich wnioskow doszlas

dla mnie to jak spiewa to typowa aktorska maniera, spiewa o uwodzeniu, o przyciaganiu tego nocnego tajemniczego zycia, o tym co jest troche pikantne, ale robi to w ten slodki, delikatny sposob, dla pokazania dwuznacznosci tego w jaki sposob te uciechy kusza i pociagaja...
'the road's gonna end on me.'
KASIA
Posty: 438
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:08
Skąd: Kraków

Post autor: KASIA »

Ale ja Ci nie mam za złe pytania, cieszę się, że kogoś to zainteresowało. Inna sprawa, że trudno tłumaczy się myśl, która nie ma żadnego poparcia w realiach ;-)
“Please, sir you would not understand,
What’s going on
Is magical, can’t you see
That some of us do more than dream”

„If Jesus Christ is going to save us from ourselves
How come peace, love and Michael are dead?”
Awatar użytkownika
Dangerous
Posty: 115
Rejestracja: śr, 06 lip 2005, 19:13
Skąd: Skała/Kraków

Post autor: Dangerous »

To o płycie "Thriller" to jakies świętokractwo. Za przeproszeniem zgwałciłaś mi oczy tym co przeczytałem i jestem wstrząśnięty nie mieszany. Chyba jestem w piekle!
Awatar użytkownika
dirty_susie
Posty: 235
Rejestracja: sob, 15 gru 2007, 15:15
Skąd: nie pamiętam

Post autor: dirty_susie »

Dangerous pisze:To o płycie "Thriller" to jakies świętokractwo. Za przeproszeniem zgwałciłaś mi oczy tym co przeczytałem i jestem wstrząśnięty nie mieszany. Chyba jestem w piekle!
wybacz, ale chyba musisz się z tym pogodzić, że ktoś może mieć inne zdanie, niż Ty...


KASIU baardzo mi się podoba. Naprawdę, ciekawie napisane, przyjemnie mi się to czytało. Zupełnie inaczej 'spoglądam' teraz na albumy, jakby z dwóch perspektyw, sama postrzegałam je nieco inaczej...
Ostatnio zmieniony pt, 21 mar 2008, 22:18 przez dirty_susie, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Awatar użytkownika
Erna Shorter
Posty: 1246
Rejestracja: pt, 05 sty 2007, 16:32
Skąd: Miasteczko Halloween,TranSylv(i)ania, dom Vincenta Malloy'a

Post autor: Erna Shorter »

KASIU przyznam, ze temat odważny.
Wiem,ze każdy ma prawo wyrazić swoją opinię, jednak to ,co tu opisałaś może wywołać ostrą dyskusję. To jest naprawdę dobre, jednak, moim zdaniem o gustach się nie rozmawia...
Dangerous pisze:To o płycie "Thriller" to jakies świętokractwo. Za przeproszeniem zgwałciłaś mi oczy tym co przeczytałem i jestem wstrząśnięty nie mieszany. Chyba jestem w piekle!
...i tego typu komentarzy powinno być jak najmniej.
KASIA pisze:kiedy o tym powiedziałam Ernie, popatrzyła na mnie jakbym właśnie spadła z choinki i powiedziała: „Nieee”.
W ogóle zapomniałam, że o tym rozmawiałyśmy. glupija
Każdy odbiera piosenki i ich teksty na swój sposób. Może gdybym chciała, doszukałabym się tego ukrytego znaczenia, które nam tu przedstawiasz.
Nie będę podważać tego, co napisałaś, takie jest Twoje zdanie i O.K. Nie musisz lubić wszystkiego. Jasne, że Michael Jackson w swojej twórczości miewał wzloty i upadki, i musimy być tego świadomi. ;-)
Ja np. najrzadziej słucham "Invincible"(wyjątek stanowi "YRMW", które ubóstwiam), ale jak to mawiają:
"Nie ładne, co ładne, ale ładne, co się komu podoba." ;-)

Pozdrawiam

p.s.well done, świetnie piszesz ;-)
Ostatnio zmieniony ndz, 23 mar 2008, 11:54 przez Erna Shorter, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Awatar użytkownika
Lika
Posty: 1434
Rejestracja: czw, 17 mar 2005, 9:28
Skąd: a któż to może wiedzieć... ;) ?

Post autor: Lika »

KASIU świetne recenzje!
Bardzo mi się podoba Twój sposób pisania i oryginalne przemyślenia.
Nie tylko w tym poście.
Pomacham do Ciebie za to :macha:
Jak widzisz jest "lżejsza" wersja machającej łapki na 4um, ale Tobie pewnie o tego wariata chodziło --> :glupi:
:smiech:
Przeczytałam wszystko jednym tchem, bez zadyszki ;)
Różnice owszem są... dziwne, gdyby ich nie było!
Pytań brak. Czuję się nasycona.
W ten sposób, w jaki lubię.
Nagana za to, że tak mało tu piszesz ;)
Buziak za solidną pozycję Vince'a w rankingu :calus:

... no i za Dangerous też :]
"Słodki ptaku, moja duszo, twoje milczenie jest tak cenne.
Ile czasu minie zanim świat usłyszy twą pieśń w mojej?
Oh, to jest dzień, na który czekam!"


- Michael Jackson
ODPOWIEDZ