natpoznan
: wt, 30 cze 2009, 2:49
Witajcie,
mam na imię Natalia, mam 21 lat, mieszkam - jak już mój beznadziejny nick wskazuje - w Poznaniu. Z reguły nie udzielam się na żadnych forach, tutaj zarejestrowałam się, bo wokół mnie nikt nie rozumie tego, co czuję teraz. I chciałabym Wam podziękować z całego serca za istnienie tego forum. Dobrze jest znaleźć się wreszcie w miejscu, gdzie nikt Go nie opluwa... I gdzie nikt nie wyśmieje mojej rozpaczy. Bo strasznie tak płakać w samotności.
Trochę wstyd, że zarejestrowałam się dopiero teraz, choć zaglądałam tu wcześniej (głównie po to, by czytać fakty).
W sercu Michael był zawsze, ale "fanką" nie jestem i nie byłam nigdy. Wystarczały mi płyty, nie miałam potrzeby plakatowania, koszulkowania, forumowania, zlotowania itp. A teraz forumowanie i zlotowanie jest mi potrzebne. Bardzo.
Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że Michael jest dla mnie aż tak ważny. I to mnie dobija jeszcze bardziej.
Szymon Hołownia napisał w dzisiejszym "Newsweeku", że płacz po Jacksonie jest "krótki, płytki i bez refleksji. Potrwa miesiąc." I że "jest jakiś szok, ale doświadczenia bólu nie ma w ogóle". Co ten Hołownia może wiedzieć...?
Przepraszam za te przydługie wynurzenia, ale wokół mnie nie ma nikogo, kto kochał Króla i komu mogłabym się wygadać.. Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Pozdrawiam wszystkich ciepło...
Edit: dziękuję Wam, MJówki. Z serca dziękuję. Bardzo mi pomogliście i nadal pomagacie.
mam na imię Natalia, mam 21 lat, mieszkam - jak już mój beznadziejny nick wskazuje - w Poznaniu. Z reguły nie udzielam się na żadnych forach, tutaj zarejestrowałam się, bo wokół mnie nikt nie rozumie tego, co czuję teraz. I chciałabym Wam podziękować z całego serca za istnienie tego forum. Dobrze jest znaleźć się wreszcie w miejscu, gdzie nikt Go nie opluwa... I gdzie nikt nie wyśmieje mojej rozpaczy. Bo strasznie tak płakać w samotności.
Trochę wstyd, że zarejestrowałam się dopiero teraz, choć zaglądałam tu wcześniej (głównie po to, by czytać fakty).
W sercu Michael był zawsze, ale "fanką" nie jestem i nie byłam nigdy. Wystarczały mi płyty, nie miałam potrzeby plakatowania, koszulkowania, forumowania, zlotowania itp. A teraz forumowanie i zlotowanie jest mi potrzebne. Bardzo.
Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że Michael jest dla mnie aż tak ważny. I to mnie dobija jeszcze bardziej.
Szymon Hołownia napisał w dzisiejszym "Newsweeku", że płacz po Jacksonie jest "krótki, płytki i bez refleksji. Potrwa miesiąc." I że "jest jakiś szok, ale doświadczenia bólu nie ma w ogóle". Co ten Hołownia może wiedzieć...?
Przepraszam za te przydługie wynurzenia, ale wokół mnie nie ma nikogo, kto kochał Króla i komu mogłabym się wygadać.. Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Pozdrawiam wszystkich ciepło...
Edit: dziękuję Wam, MJówki. Z serca dziękuję. Bardzo mi pomogliście i nadal pomagacie.