Papillon dołącza...
: wt, 30 cze 2009, 9:47
Witam wszystkich...
trafiłam tu przypadkiem poszukując informacji... Przeczytałam iż jako bez znaczenia miałoby być czy zarejestrowałam sie 10 lat temu czy dziś... Mam nadzieję że faktycznie tak jest... Pośród swoich znajomych niemam nikogo kto oscylowałby w jakikolwiek sposób wokół mego aktualnego stanu... Może liczę że wstąpienie tu jakoś mi pomoże w tym co dzieje się teraz ze mną...
Ktoś opisywał żeby porozmawiać z przyjaciółmi... ale ja niemam takowych z którymi jakikolwiek sens miałaby rozmowa na ten temat - w swoim otoczeniu tylko ja zwracam uwagę na niezwyczajną osobowość okraszoną talentem i geniuszem muzycznym, okupioną trudnościami w przetrwaniu każdego dnia jakie miał Michael...
Mam już swoje 3 dziesiątki na karku a Michael ostatnimi latami nie towarzyszył mi zbyt często - choć bezzmiennie zawsze słysząc jego muzykę czułam błysk w oku i mimo iż najintensywniejsze lata fascynacji jego aurą Nibylandii doświadczałam w dzieciństwie i latach dorastania, nigdy nie przestał oddziaływać na mnie mniej... Choć od liceum moje horyzonty muzyczne odbywały wszelakie podróże (jazz, reggae, okolice jazzu, ambient.. i wiele inych) przyznam że dziś im dalej w las tym gorzej i z każdym nowym dniem zaskakuję sama siebie jak ciężko przychodzi mi obcować z faktem o tym że Michael zamknął oczy... Dla mnie osobiście Jego wyjątkowość działa jeszcze silniej wobec faktu iż mamy kilka wspólnych bardzo istotnych cech...
Ostatnimi dniami minuty płyną na rozmyślaniu... Wydarzenia ostatnich dni napełniają mnie coraz to nowymi refleksjami...
Każda chwila niesie nowe uczucia i myśli którymi niemam się z kim podzielić...
Niewiem czy o tym akurat tu ale jeśli o przedstawianiu się to chyba w tej chwili nic nie określi mnie lepiej ponad fakt że już niepamiętam kiedy było mi tak trudno..
Przepraszam za brak ładu ale trudno mi pozbierać myśli...
Niemniej wszystkich serdecznie witam
trafiłam tu przypadkiem poszukując informacji... Przeczytałam iż jako bez znaczenia miałoby być czy zarejestrowałam sie 10 lat temu czy dziś... Mam nadzieję że faktycznie tak jest... Pośród swoich znajomych niemam nikogo kto oscylowałby w jakikolwiek sposób wokół mego aktualnego stanu... Może liczę że wstąpienie tu jakoś mi pomoże w tym co dzieje się teraz ze mną...
Ktoś opisywał żeby porozmawiać z przyjaciółmi... ale ja niemam takowych z którymi jakikolwiek sens miałaby rozmowa na ten temat - w swoim otoczeniu tylko ja zwracam uwagę na niezwyczajną osobowość okraszoną talentem i geniuszem muzycznym, okupioną trudnościami w przetrwaniu każdego dnia jakie miał Michael...
Mam już swoje 3 dziesiątki na karku a Michael ostatnimi latami nie towarzyszył mi zbyt często - choć bezzmiennie zawsze słysząc jego muzykę czułam błysk w oku i mimo iż najintensywniejsze lata fascynacji jego aurą Nibylandii doświadczałam w dzieciństwie i latach dorastania, nigdy nie przestał oddziaływać na mnie mniej... Choć od liceum moje horyzonty muzyczne odbywały wszelakie podróże (jazz, reggae, okolice jazzu, ambient.. i wiele inych) przyznam że dziś im dalej w las tym gorzej i z każdym nowym dniem zaskakuję sama siebie jak ciężko przychodzi mi obcować z faktem o tym że Michael zamknął oczy... Dla mnie osobiście Jego wyjątkowość działa jeszcze silniej wobec faktu iż mamy kilka wspólnych bardzo istotnych cech...
Ostatnimi dniami minuty płyną na rozmyślaniu... Wydarzenia ostatnich dni napełniają mnie coraz to nowymi refleksjami...
Każda chwila niesie nowe uczucia i myśli którymi niemam się z kim podzielić...
Niewiem czy o tym akurat tu ale jeśli o przedstawianiu się to chyba w tej chwili nic nie określi mnie lepiej ponad fakt że już niepamiętam kiedy było mi tak trudno..
Przepraszam za brak ładu ale trudno mi pozbierać myśli...
Niemniej wszystkich serdecznie witam