Wszystko zaczęło się, kiedy miałam 6-7 lat. Nie pamiętam dokładnie jak i która piosenka była tą pierwszą, ale pamiętam, że miałam totalnego fioła na punkcie Michaela. Jak widziałam go w tv albo w gazecie, to szalałam ;) Zbierałam wycinki z gazet, plakaty, interesowało mnie wszystko, co z nim związane. Raz jak zobaczyłam w programie tv, że bedzie jakiś film z La Toyą, to koniecznie chciałam go obejrzeć i nie rozumiałam, dlaczego mama mi nie pozwalała mówiąc, że jest nie dla dzieci (przecież skoro gra w nim siostra Michaela, to oczywiste, że jest dla mnie:)). Jak tato kupił mi kasetę "Blood On The Dance Floor", to nie posiadałam się ze szczęścia. Kiedy w tv pokazywali koncert z Monachium '97 (do dzisiaj mam do niego ogromny sentyment), to zaangażowałam ojca mojej koleżanki w nagranie mi go na video. Niestety, po kilku latach mój wileki entuzjazm i fascynacja Michaelem powoli przeminęły, ale pozostał ogromny sentyment i szacunek. I tak żyłam w "bezkrólewiu" jakieś 6-7 lat, ale w końcu wszystko zaczęło powoli wracać :) Na mojej liście odwarzania pojawiało się coraz więcej jego piosenek, oglądałam nagrany przed laty koncert... Ale prawidziwy przełom nastąpił w 50. urodziny Michaela, kiedy postanowiałm obejrzeć poświęcony mu progam na Vivie niemieckiej. Oglądałm jego teledyski i...ryczałam... Pewnie po części dlatego, że przypomniały mi się te lata świetności MJa, a zarazem żal mi było tych moich straconych lat, kiedy się nim prawie nie interesowałam. Następnego dnia obejrzałam powtórkę tego programu i znowu płakałam. Jeszcze tego samego dnia zaczęłam oglądać w internecie występy, wywiady i nie mogłam przestać płakać... Niedługo po tym trafiłam na to forum. Najpierw szukałam tylko jakiś plików video i niewydanych piosenek do ściągnięcia oraz informacji o Michaelu, ale tak mi się tu spodobało
