Witam
Zamieszczam obiecane sprawozdanie z pryginalnego lipcowego wypoczynku
Północne Włochy, wakacje 2005:
"Było spokojnie,...przyjechała Łapacz ,potem znów było spokojnie."
Na tydzień zawitała do nas Aneta, sama nie wiedziała w co się pakuje :
Pogoda w sam raz na wypoczynek. Było upalnie w całych Włoszech
,za wyjątkiem naszego rejonu... Postanowiłyśmy zatem pojechac do Wenecji.
Jak na arystokracje przystało ...miałyśmy ze sobą namiot. W celach mieszkalnych.
Po znalezieniu campingu,zakwaterowaniu się ,kupieniu biletów i zapoznaniu z terenem
,zrobiłysmy to co każdy porządny turysta by zrobił :
Jak zawsze dumnie ...
Tego dnia zwiedziłyśmy najważniejsze zabytki :
Po kilku godzinach Wenecja była nasza ...jak i niektóre obiekty:
Zajrzałyśmy w prawie każdą uliczkę ,przeszłyśmy po większości mostów ,oczy nacieszyły się bogactwem zabytków ..ale
najbardziej przypadł nam do gustu kanał:
Godz: punkt 22, w tymze kanale, po połowie Martini:
Otwierają sie okiennice.Tajemnicza pani wychyla się i w rytualnym amoku
potrząsa 10 razy sreberkiem uformowanym w bliżej nieznany przedmiot ,widoczny na zdjęciu.
Aneta: EJ! ONA MACHA MAŁYM!!!
Paula! Idz i zapytaj się czemu macha małym!
Paula: @#$%????
Oczywiście temat ciągnął sie przez reszte wieczoru.
Dzień II
Godz. 8.00
Po nieprzespanej nocy w *** gwiazdkowym hotelu o nazwie Namiot , pragnęłam jedynie rozprostować kości
i ogrzac się nieco ciepłym powietrzem. Odpinam zamek ,wychodzę z namiotu i co widze??
Paule i Anete rozłożone na kocu i opalające się w centrum campingu.
Zrobiłyśmy to co każdy turysta zrobiłby w Wenecji ...
..poszłysmy na plaże :
Jak na światowe kobiety przystało , kąpałyśmy się w bieliżnie , uprzednio nie pomyślawszy o zabraniu strojów do tego przeznaczonych...
.Bo : " Przeciez w Wenecji NIE MA MORZA!!"
Dodam jedynie fakt ,ze cytat nie pochodzi od żadnej z nas.
Kremu z filtrem też nikt nie zabrał....
Po ambitnym pomyśle zwiedzenia tego dnia Biennale Sztuki ( bo przecież po to Matisse tam pojechała)
udałyśmy się na odpowiedni przystanek.. Pare obiektów było ustawionych na zewnątrz ,uradowane zatem ,ze dobrze trafiłyśmy ,skierowałyśmy się do kasy.
Dodam,iz była godzina 17,30 ( i tak szybko zwinełysmy się z plaży

). Wchodzimy a tu pusto. Kasy pozamykane,ludzi pare na krzyż. Okazało się ,ze wystawa czynna jest od 10 do 18 !. Aneta tak się tym podburzyła ,ze nawet angielskim przemówiła do pana straznika
"Trudno ,jutro będziemy tu punktualnie o 10 ..." i poszłysmy dalej zwiedzać :
Godzinę pózniej ....
- Ku.....wa!!! Jesteśmy na tym samym moście ,tyle ,że po drugiej stronie!!.."
Powiedziały ...po morderczym marszu ...w kółko ,jak się okazało.
No, ale wreszcie udało nam się dotrzec w jakieś sensowne miejsce:
Męczące jest to zwiedzanie :
Dzień III
Godz. 10.00 ,jesteśmy punktualnie na przystanku Biennale.
Podchodzimy do kasy.Mało ludzi,to dobrze ,bedzie można oglądać w spokoju.
Nie ma nikogo ,czekamy chwile .... .. BIEnnale zamkniete w poniedziałek!.
Wszystko nam opadło. Z tego dnia nie ma zdjęć. Nocowałysmy na plaży .
Było ciekawie
Dzień IV -wyjazd z Wenecji planowany o godz. 18(chyba)
godz . 10 ,punktualnie na przystanku Biennale.
Matisse J : " Człowiek czeka 2 lata na wystawe a idzie na nią przed pociągiem! "
Poszłysmy na najbardziej oczekiwaną wystawe sztuki nowoczesnej w Europie :brudne,głodne i przed pociągiem.
Ponieważ nie mogłysmy być na procesie MJ 'a, zadowoliłysmy się spotkaniem z Tomem Sneddon'em :
Mamy też dedykacje dla Michael'a :
Tak kocham sztukę , ze czasem aż muszę dotknąc

:
Inni widocznie tez muszą
No dobrze ,wszystkie kochamy sztukę

)
Dziękuję wam za ten niestandardowy tydzień.
I pomysleć ,że najlepsze nie ujrzało światła fleszu.
Żadnego światła,tylko piach,błoto i" Paula , dzięki Bogu wpadła na drzewo".
N*sync