Strona 1 z 2

Randy S. Taraborrelli - The Magic & The Madness

: pt, 11 mar 2005, 0:24
autor: kaem
Nieautoryzowana biografia Michaela. Napisał ją Randy S. Taraborrelli, który poznał Michaela w 1970. Był wtedy prowadzącym międzynarodowy fan-club Diany Ross i to ona zaprosiła go na koncert Jackson 5,a później przedstawiła go Michaelowi. Zapamiętał swoje wrażenie- Michael poraził go swoją charyzmą, śmiechem, urokiem. Już wtedy wg RT w Michaelu drzemał mędrzec, świadomy swoich możliwości i ambicji.

Obrazek
MJ & RT, 1979 rok

Taraborrelli już wtedy pisał profile znanych osób dla nowojorskiej gazety Black American. Z Michaelem spotykał się przy okazji Jego urodzin i pisał np. artykuł zatytułowany Michael ma 16 lat.
Ostatnio spotkał Michaela w sądzie, podczas spray, która toczyła się przeciwko Michaelowi i skończyła się pełnym niewinieniem artysty. Od tamtego czasu rozmawiał z Michaelem jeszcze dwukrotnie przez telefon.

Książka doczekała się wielu wydań, wznowień.

Obrazek
Wydanie pierwsze- 1991 rok, 625 stron.
Wydanie drugie- 7.07.1994, 608 stron.

Obrazek
Wydanie trzecie- 19.09.2003, 672 strony.
Wydanie czwarte- 4.06.2004, 704 strony.

Obrazek
Wydanie piąte, 5.08.2009, 768 stron.

Magic & The Madness zawiera dużo szczegółów z życia Michaela, wcześniej nie publikowanych nigdzie indziej. Najcenniejsza i najciekawsza jest część z okresu 1958-1991, wtedy autor najczęściej spotykał się z Michaelem.

Randy S. Taraborrelli pracuje dla brytyjskiego wydania Times; jest autorem wielu biografii- min. Madonny, Diany Ross, Elizabeth Taylor. Opisał też historię Motown.

Randy Taraborrelli - The Magic And The Madness

: pn, 15 cze 2009, 21:30
autor: kaem
Mav, wg Ciebie Magic & The Madness to taki Dan Brown? Złapałaś kolegę na kłamstwie?

: ndz, 21 cze 2009, 23:33
autor: Maverick
kaem pisze: Mav, wg Ciebie Magic & The Madness to taki Dan Brown? Złapałaś kolegę na kłamstwie?
Randy mitomani prawie w każdym akapicie, nie stroniąc od umawiania w jednym miejscu i czasie ludzi, którzy w opisywanym przez niego momencie nie mieli szansy się spotkać. Ale jego kłamstewka są naprawdę niczym w porówaniu do tego, że kolega Randy słyszy wewnętrzne myśli bohaterów, cytuje konwersacje osbywające się między dwiema osobami za zamkniętymi drzwiami, dorabia do prostych sytuacji nieziemskie filozofie oraz wyciąga wnioski i kleci podsumowania w stylu Freuda dla ubogich.

Ponadto jest to książka z tezą. Grzech śmiertelny autora biografii.

Nie zmienia to faktu, że przeczytać koniecznie trzeba.

: pn, 22 cze 2009, 18:49
autor: kaem
No trzeba. Szczególnie pierwsze albo drugie, nie ostatnie, okrojone wydanie. Okres po Bad sobie wyraźnie odpuścił od strony działalności artystycznej MJ i skupił się na skandalach. Choć, co cenne, małżeństwa Michaela opisał dokładnie.
W wielu miejscach miałem wrażenie, że pisze pod kamerę. Scena, kiedy rodzice odwiedzają Michaela po wywiadzie z Bashirem, jest przecież filmowa. Podobnie ta, jak Taraborrelli rozmawiał z rodzicami Michaela, krótko po poparzeniu w reklamówce Pepsi (kto oglądał ...An American Dream ten wie, że scenę wykorzystali w filmie, dokładnie jak w książce). Podobnie scena fotografowania Michaela po zeznaniach Chandlera, kiedy to Michael, by sobie poradzić z upokorzeniem, wpatruje się w obraz Elizabeth Taylor (film Man In The Mirror...).
Nie lubię czytać o obu procesach (choć chyba przeczytam książkę MJ Conspiracy, dla pełni obrazu- warto?); najwięcej frajdy sprawiło mi czytanie o wydarzeniach od urodzin Michaela do 1990 roku.

Ciekawostka- jak MJ miał 1,5 roku, tańczył do rytmu włączonej pralki, z butelką w ręku. Babcia Michaela pamiętała, że jak miał 3 lata, zaczynał śpiewać. Jaki piękny głos miał. Już wtedy miało się przyjemność ze słuchania jego śpiewu- wspomina.
Jestem w stanie uwierzyć, że Michael w doborze pracowników i ich zwalnianiu kieruje się emocjami. I że plotki w latach 80-tych nakręcał Dileo, ale nie sam, a z inicjatywy samego Michaela.
A na koniec nasuwa mi się myśl, że emocjonalnie obie historie z nieletnimi miały nieświadomie posłużyć zrozumieniu własnego ojca i zjednaniu się z nim. Czyż tak się nie stało? Kosztem co najwyżej stała się popularność, a to przecież niewiele. Michael, niczym Dżin z butelki, spełnił 3 życzenia widowni i zwolnił się z tej fuchy.
Więc jak teraz mu się nie uda z comebackiem, to nic nie szkodzi. Ma rodzinę.

Tylko muzyczny gust Taraborrellie'go jest zaskakujący. Żeby tak wychwalać You Are Not Alone, a ganić Liberian Girl?
Jak wspominałem, najcenniejsza jest cała pierwsza część z I wydania, od urodzin Michaela po koniec promocji albumu Bad. Reszta ma bardziej wartość kompendium, zbierającego co ważniejsze wypowiedzi Michaela i ludzi z nim związanych. Widać, że później dopisana, jedynie opis historii małżeńskich Michaela dorównują poziomowi 1 części.

: pn, 22 cze 2009, 21:58
autor: Shulamitka
kaem pisze:A na koniec nasuwa mi się myśl, że emocjonalnie obie historie z nieletnimi miały nieświadomie posłużyć zrozumieniu własnego ojca i zjednaniu się z nim. Czyż tak się nie stało? Kosztem co najwyżej stała się popularność, a to przecież niewiele. Michael, niczym Dżin z butelki, spełnił 3 życzenia widowni i zwolnił się z tej fuchy.
Więc jak teraz mu się nie uda z comebackiem, to nic nie szkodzi. Ma rodzinę.
I o to chodzi :piwo: ;-) Takie rozumowanie mi się podoba! Szczególnie te zdania zaznaczone przeze mnie kursywą ;)
Nasza perspektywa (tzw.fanów) może być i jest zapewne zupełnie nieadekwatna do tego, w jakiej perspektywie patrzy MJ. To, co dla nas ważne (to, jak przebiega jego kariera, kiedy wyda coś nowego, nie mówiąc o tym, jakie spodenki raczył ubrać) może okazać się zupełnie marginalne w ostatecznym rozrachunku jego i jego rodziny... W pewnym momencie kariera się kończy, zaczyna się życie, coś o wiele ważniejszego dla niego samego o czym możemy tylko spekulować... ( i zaczyna się offtop w tym wątku... ;-) )

: ndz, 12 lip 2009, 15:57
autor: kaem
W związku z tym, że Prince niedawno miał urodziny, kilka ciekawostek o nim i Michaelu Jacksonie, w prezencie dla fanów jednego i drugiego, z książki Taraborrelliego.

Jak wiecie, Prince odmówił wystąpienia w utworze We Are The World, skomponowanej przez M. Jacksona i Lionela Richie, a której dochód ze sprzedaży miał posłużyć na głodujące dzieci w Etiopii.
Michael nie lubił Prince'a, ale ze względu na ideę chciał razem z nim zaśpiewać. Prince się nie pojawił, ale zadzwonił o 6 rano, kiedy kończono już pracę mówiąc że może przyjść i dograć partię gitarową. Quincy Jones, który był producentem, odmówił stwierdzając, że jest za późno. Skończyło się na kompozycji Księcia, 4 The Tears In Your Eyes, która została dołączona do płyty długogrającej We Are The World.

Michael widział Purple Rain jeszcze przed dniem, w którym film trafił do ogólnej dystrybucji. Udało mu się uczestniczyć w przedpremierowym pokazie dla krytyków i ludzi biznesu. W tym czasie był rozczarowany faktem, że nie udało mu się odcisnąć swojego piętna na sztuce filmowej. Był zaciekawiony tym, co mówiono już w kuluarach o Purpurowym Deszczu- że ten film może uczynić z Prince'a gwiazdę filmową. Na pokazie schował się, oglądając film z ostatniego rzędu. 10 minut przed końcem wyszedł. Później, gdy ktoś go zapytał o wrażenia, powiedział: "Muzyka myślę że jest dobra, ale ja go nie lubię. Wygląda na przykrego i nie podoba mi się, jak traktuje kobiety. Przypomina mi moich krewnych. I nie tylko to. Ten facet nie umie grać. Nie jest dobry".

Obrazek
Michael czytający recenzję Purple Rain
A TU w większym formacie.

Najśmieszniejsza plotka dotycząca Michaela to taka, że Prince używa gitar elektrycznych dlatego, by doprowadzać szympansa Michaela, Bubblesa, do szału. Prasa spreparowała wypowiedź, w której Michael wyraża swój żal i oburzenie, zasmucając się nad cierpieniem małpy w związku z dźwiękiem gitar. Gdy ta plotka trafiła do rąk Michaela, zwijał się ze śmiechu. Uznał ją za swoją ulubioną.

Historię o rywalizacji pomiędzy Michaelem a Prince'm, jak zresztą wiele i innych plotek o Michaelu, wymyślił ówczesny menadżer Jacksona, Frank Dileo. To było w latach 80-tych, kiedy opracowywano promocję płyty Bad.
Padł pomysł na duet z Prince'm w piosence tytułowej. Michael liczył, że ów duet skupi uwagę nie tylko na singlu, ale i na całej płycie. Pomysł niestety przepadł (jak i inny- Michael miał też pomysł, by posłużyć się instrumentarium zespołu Kraftwerk- ale niemieccy muzycy odmówili).
Quincy zaaranżował spotkanie Prince'a i Michaela. W czasie spotkania obaj niewiele do siebie powiedzieli, głównie się obserwując. Przy spotkaniu obecny był Quincy.
Michael o pomyśle powiedział Prince'owi przez telefon. Prince nie był nim zachwycony. Chciał przesłuchać taśmę z utworem. Michel ją mu przesłał. Miał już wtedy pomysł na video, w którym mieli tańczyć, śpiewać konkurując ze sobą, by pokazać kto tu naprawdę jest zły. Pogłoski o ich rywalizacji miały pewnie nakręcić atmosferę sprzyjającą zainteresowaniu singlem i późniejszą sprzedaż. Prince po przesłuchaniu taśmy odmówił, nie chcąc mieć z tymi plotkami nic wspólnego. Stwierdził, że piosenka będzie hitem i bez niego. Gdy Michael dowiedział się o odmowie Prince'a, był zawiedziony, ale nieszczególnie zły. Dileo zapytał go, co się pojawia w jego głowie na myśl o tym, że Prince odprawił go z kwitkiem. "Cyfry"- odpowiedział Michael, potrząsając głową w niesmaku. W końcu sam zaśpiewał piosenkę, która była przebojem #1 na liście Billboardu, a w klipie, reżyserowanym przez Martina Scorsese, jako rywal wystąpił wtedy szerzej nieznany Wesley Snipes (co ciekawe, głosowi matki Daryla, postaci odgrywanej przez MJ, udzieliła Roberta Flack). Fabuła teledysku została oparta o historię Edmunda Perry, mieszkańca Harlemu, który został zastrzelony przez nie umundurowanego policjanta. Policjant twierdził, że został przez niego i brata Edmunda napadnięty. Edmund był uczniem prestiżowej szkoły, tak jak jego brat. Śmierć wzbudziła kontrowersje w całej Ameryce.

Prince też odwiedził Michaela w studiu, kiedy ten nagrywał HIStory. Pochwalił muzykę.

----------

Inna fajna anegdota z książki Taraborrelliego. To się działo w II połowie lat 80-tych. Michael miał pomysł, by udać się z Dianą Ross do restauracji w Hollywood, Le Dome. Złożyło się jednak tak, że w tym samym czasie Elizabeth Taylor zadzwoniła i zaprosiła go na wspólny posiłek, na ten sam wieczór. Michael, nie chcąc żadną z nich zbyć, zapytał Elizabeth, czy przyłączy się do niego i D.Ross. Elizabeth, która potrzebuje być w centrum uwagi, przyjęła zaproszenie, pod warunkiem że Michael i Diana przyłączą się do niej. Michael nie pojmował tej walki ego, myślał że to by było fantastyczne mieć Elizabeth i Dianę przy jednym stole.
Kiedy przyjechał do Le Dome z Elizabeth, zadzwonił po Dianę. Nie była zachwycona. Nastawiła się już, że to ona będzie tego wieczoru jego towarzyszką. Zbeształa Michaela mówiąc, że tak spraw się nie załatwia. Umówimy się kiedy indziej- zbyła go. Była zła i Michael zdawał sobie z tego sprawę. Nie odpowiadała później na jego telefony. Być może gdyby nie to wydarzenie, ostatecznie duet I Just Can't Stop Loving You, byłby zaśpiewany razem z nią, po tym, jak pomysł odrzuciły Whitney Houston i Barbra Streisand.

Kilka lat później,w 1990 roku Michael zrobił podobną rzecz Elizabeth Taylor, co wcześniej D. Ross. Byli umówieni na obiad w Hotelu Bel Air. Elizabeth czekała na niego ponad godzinę. W międzyczasie zdążyła zjeść kawior, wypić szampana i zacząć się mocno wkurzać. Kiedy w końcu Michael się pojawił, zaczął się tłumaczyć, że długo parkował samochód i rozmawiał przez telefon z Jackie Kennedy Onassis. Zgodnie z tym, co zaobserwował kelner, który był świadkiem zajścia, Elizabeth powiedziała:
- Nie będę grać drugich skrzypiec z jakąkolwiek kobietą, nawet z t ą kobietą. Jak śmiałeś mi to zrobić, Michael?
- Ale Elizabeth, mam dla Ciebie prezent- Michael zaprotestował w swojej obronie. Z kieszeni kamizelki wyciągnął parę kolczyków- turkusy w kształcie owalnym, wzbogacone diamentami. Nie były nawet w pudełku. Elizabeth bez słowa chwyciła kolczyki, zarzuciła na siebie futro, założyła okulary słoneczne (w nocy!) i wymaszerowała z restauracji, zostawiając Michaela z kelnerem...
Michael po chwili zaczął się śmiać. To było jedno z najlepszych wyjść, jakie widział. O mój Boże! Nie mogę uwierzyć, że ona po prostu tak zrobiła- krzyknął, a na jego twarzy malował się zachwyt. Widziałeś to? O kurcze.

: pn, 27 lip 2009, 21:03
autor: a_gador
Proszę o więcej takich zabawnych anegdot. A tak przy okazji kaem, gdzie zdobyłeś tę książkę?

: pn, 27 lip 2009, 22:58
autor: MJwodzuMJ
a_gador pisze:A tak przy okazji kaem, gdzie zdobyłeś tę książkę?
Można kupić tu.

: sob, 01 sie 2009, 17:46
autor: kaem
a_gador, ksiażkę kupiłem na amazonie. Trzeba uważać na rok wydania, bo późniejsze edycje są odchudzone, nie wiem z jakich powodów- a najcenniejsze są właśnie treści opisane w pierwszym wydaniu, z 1992 roku. To wydanie, które zapodał MJwodzuMJ jest chyba najlepsze, choć najnowszego, które wyszło na dniach nie znam.

edit:


A >TU< masz kolejną historię.

: czw, 06 sie 2009, 14:44
autor: kaem
Pierwszy post zaktualizowany.
W niedawnym wywiadzie RT opowiada, że w ostatnich 4 latach Michael był szczęśliwym ojcem, skupiającym się na ich wychowaniu. This Is It też miał być dla trójki jego dzieci, by mogły zobaczyć tatę na scenie. Żył jednak bez kontaktu ze swoją rodziną pochodzenia.

Wspomina, jak Michael zareagował na wypowiedź Taraborrelliego, kiedy ten komentując publicznie małżeństwo MJ z Lisą Marie Presley powiedział, ze pewnie młoda para robi listę prezentów ślubnych w sklepie z zabawkami. Michael, wg RT zadzwonił do niego oburzony pytając, jak może karykaturować ich związek. To było okrutne, nie wiedziałem że taki potrafisz być- powiedział stanowczym głosem. RT zrobiło sie głupio, na co zareagował Michael, po pewnym czasie odpowiadając: Nie czuj się źle z tym. Wszyscy popełniamy błędy.

Obrazek
Randy S. Taraborrelli

Wg RT Michael do końca kochał LM-Presley.

RT wspomina też proces, gdzie był na sali każdego dnia. Raz został zaczepiony przez jednego z szeryfów Santa Barbara: Masz najlepszą miejscówkę tutaj. Bo jak Michael Jackson zostanie uznany winnym- a tak się stanie, zamierzamy go wziąć i wyprowadzić tak szybko, że nie zdążysz ruszyć głową. Dlaczego? Obawiamy się, że będzie wrzawa, jego bracia przeskoczą odgrodzenie dzielące widownię od sędziego, oskarżonego i prawników i zrobi się zamieszanie.
Autor twierdzi, że najgorszym dla Michaela był tydzień, kiedy na przesłuchaniach były pokazywane czasopisma porno, znalezione w jego domu. To nie była ani pornografia dziecięca ani homoseksualna. Nie wiem, dlaczego ją pokazywano. Można było pokazać jedną albo dwie, ale całe sterty? Nie mam nawet pewności, ze to były jego czasopisma. Robiło to takie wrażenie, ze miało to posłużyć do tego, by zniszczyć jego i jego rodzinę [na sali byli rodzice i rodzeństwo Michaela].
Kiedy odczytywano wyrok, Michael robił wrażenie, że nic do niego nie dociera i że jest na środkach uspokajających. Jego oczy były puste.


żródło#1
źródło#2

: sob, 30 sty 2010, 15:47
autor: Gosia1975
A czym poza kolorem różnią się te 4 wersje z 1991 ?
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

: sob, 30 sty 2010, 18:52
autor: Baby Jane
Szczerze mówiąc to fakt, że po śmierci MJ ten koleś wydał 3 książki o nim to tylko świadczy o tym, że chciał na nim zarobic kasę.

Oglądałam kiedyś program pt. "Co się stało z Michaelem Jacksonem" czy jakoś tak i chyba o poziomie tego "dokumentu" wystarczająco świadczy fakt, że jedna pani powiedziała, że MJ wybudował Neverland, ponieważ miał to byc lep na dzieci, które tam przyjeżdżały, żeby on z kolei mógł je molestowac. Oczywiście autor dokumentu jej przytakiwał. Potem czy wcześniej stwierdzono, że MJ mówił, leżąc wspólnie na dywanie, do
Emanuela Lewisa, iż on jest Piotrusiem Panem natomiast Emanuel jest Wendy i razem powinni poleciec do Neverlandu. Mnie to rozbawiło na tyle, że śmiałam się z tego chyba z tydzień a najbardziej rozbawił mnie ton w jakim przytoczono tą historię. Był to ton śmiertelnie poważny, a nawet złowieszczy.

W każdym razie, w programie tym wystąpił ów autor tej książki i stwierdził, że w czasie procesu MJ wyglądał jak chodzący trup był stale nacpany i waliło od niego kiedy przechodził obok. To mnie jakoś do niego zniechęciło okropnie. Po co wyciągac takie rzeczy?

: sob, 30 sty 2010, 20:22
autor: anialim
Baby Jane pisze:Po co wyciągac takie rzeczy?
Teraz na FB sam wyciąga fotki siebie w Neverland i oh i ah jak pięknie było wspinać się na magiczne drzewo
Widać, trudno mu się określić.

: sob, 30 sty 2010, 21:19
autor: give_in_to_me
Czytałam książkę Taraborellego w oryginale po angielsku, osttanie wydanie (to po śmierci).

Jak dla mnie jest to tzw. celebrity fiction, nie wiadomo co jest prawdą, a co jest zmyślone. Taraborelli to człowiek który jest zdolny przenikać myśli innych-szczególnie jak opisuje co się działo w czyjejś głowie, rozmowy dwóch osób w cztery oczy z którymi nie rozmawiał (więc skąd wie, co mówili?) a najbardziej rozłożył mnie opis jak Michael potrafi skonsumować posiłek bez ściągania maseczki :)

Uważam, iż w tej książce MJ przedstawiony jest w bardzo negatywnym świetle, choć Taraborelli sili się na tzw. obiektywny portret. Z kart tej powieści (bo porządna biografią bym raczej ów "dzieła" nie nazwała) Michael Jackson przebija jako człowiek samolubny, egoistyczny, podły manipulator, który bawi się ludźmi, (a wg tej ksiązki to chyba najokrutniej zabawił się Lisą Marie Presley i Debbie Rowe), a kiedy już przestaną mu być potrzebni, wyrzuca ich ze swojego życia jak zużyte, zepsute zabawki. Trudno mi też uwierzyć w to, że jak Michael przegrywał z kimś w jakąś grę czy zabawę (już jako dorosły człowiek), to drugi raz nie zapraszał do Neverland tej osoby i przestawał utrzymywać z nią kontakty. To naprawdę żałosne. Nie wierzę też, jakoby przez cały dzień pożądliwie patrzył się na małego Chandlera, cały dzień za nim chodził (wg Taraborellego poderwał się za nim nawet wtedy, gdy Jordie chciał pójść do toalety).

MJ pomimo swojego dobrego serca z pewnością nie był człowiekiem świętym, miał swoje ciemne strony, kompleksy, słabości i zawalił swoje dwa małżeństwa (choć kim jesteśmy my, by to oceniać? Króla Popu oceni Król Królów). Jednakże po lekturze The Magic and The Madness ma się wrażenie, że jest się fanem człowieka złego, przebiegłego i zepsutego. Niezdolnego do wyższych uczuć i przewrażliwionego na swoim punkcie. Jeśli bym wierzyła w to, co jest w tej książce, wyrzuciłabym takiego "idola" natychmiastowo ze swojego życia. Ale nie wierzę, bo wolę słuchać jego muzyki i oglądać czy czytać wywiady z nim, gdzie mam pewność, że naprawdę to powiedział.

: pt, 26 sie 2011, 14:41
autor: tusia6631
Chciałabym zakupić tą ksiażkę, ale waham się miedzy dwoma wydaniami.. tym z 2004 i tym z 2009 (pośmiertne).
Zsatnawiam się które lepsze.. to pośmiertne jest niby grubsze..więc wydaje mi się, że znajde tam więcej informacji..
Czy ktoś czytał oba wydania? może część informacji się nie powtarza, część jest nowa, część wycięta?

Czytałam, że kaem zachwalał wydanie z 2004.. naprawdę warto? czy może lepiej będzie jak poszukam wydania pierwszego gdzieś na ebayu..?

Bo uwierzcie mi jestem już całkowicie skonfundowana.. w dodatku give_in_to_me w ogóle nie pochwala wydania z 2009
Trudno mi też uwierzyć w to, że jak Michael przegrywał z kimś w jakąś grę czy zabawę (już jako dorosły człowiek), to drugi raz nie zapraszał do Neverland tej osoby i przestawał utrzymywać z nią kontakty.
no to mnie rozwaliło zupełnie.. :smiech: fiction jak się patrzy! glupija

Liczę na jakieś pomocne opinie, bo jak mam wydac kasę to chcę to zrobić mądrze : )