The best of Najsłabsze Ogniwo
Forumowicze w tym
TYM wątku o najlepszym Performance of Michael Jackson napisali:
cicha wrote:bo APOM (mój no1), to energetyczna, stadionowa, żywa koncertówka, którą MJ wykonał tylko raz w drugiej części trasy Bad i więcej jej już nie wykonał tzn nie powtarzał się już z nią na nowych trasach. To jest moim zdaniem bardzo wysoka poprzeczka, jaką MJ nieświadomie pozostawił wszystkim młodym artystom estradowym, którą nawet samemu MJowi już nie udało się przeskoczyć na trasach Danger i History ;p. Ok mogę się zgodzić, że biologia człowieka ma swoje prawa i organizmu nie oszukasz na dłuższą metę ;p.
Luna wrote:Uwielbiam występ na Grammy, od magicznego początku za zasłoną po sam koniec - gdzie zawsze mam wrażenie, że w Michaelu budzi się bestia sceniczna dopiero po włączeniu mikrofonu.
Anet18 wrote:Hah tancerz widziałam że przed chwilą glosowałeś na
TWYMMF & Man In The Mirror (Live At Grammy '88 Awards) ale nie dziwię się ze zmieniasz zdanie bo cholernie ciężki wybór...
tancerz wrote:Mandey napisał:
Michał zmienił zapewne bo Iwona już go tam poganiała po chacie.
tancerz wrote: ciii
homesick wrote:1995 MTV Music Awards Performance
perfekcyjny taniec, ok. Dangerous i Billie Jean rowniez bez zarzutu.
ale nie lubie takich podsumowujacych wystepow, pociete fragmenty, to miotanie sie po scenie na poczatku i zmiana utworow i konwencji co kilka sekund, troche jak nakrecany na baterie MJ jak najwiecej upchac do jednego wystepu i wszystko z podkladu. no i YANA jak kubel zimnej wody, a raczej bitej smietany po energetycznym Dangerous.
Another Part of Me taniec, spiew, spontanicznosc, same sie bronia, a z kolei Grammy to wystep idealny, z MITM przynajmniej w polowie zaspiewanym na zywo i to jak zaspiewanym, wykrzyczanym, wyskakanym z energia, ktora omal nie wystrzelila go z tych jego mokasynow ;]
tancerz wrote:Mój Głos: Another Part of Me (Bad Tour - Live At Wembley) zlepek tańców MJ jakos mnie nie przekonuje okej jest zajebiaszcze i zasługuje na podium ale jesli ma to być perforamcne wolę Grammy, dlaczego?Zobaczcie tylko jaką magię tam rozsiewa poprzez cien za kurtyna potem TWYMMF wspaniałe wyczucie czasu no i potem z tancerzami mmm miodzio. A potem na koniec MAN IN THE MIRROR. STAND UP STAND UP!!!!!!!!!!!!!!! AOOWWW!!!!!!!!!!!!!!!!! "MAKE A CHANGE" ... MJ FOREVER!!!!!!!!!!!!!! Te słowa kierował do nas cały czas aby zmienić świat należy zmienić najpierw samego siebie. Wspaniały występ, chciałbym aby wygrał....
majkelzawszespoko wrote:MTV 10th Anniversary Performance
bieda bieda i jeszcze raz bieda.
kaem wrote:Another Part of Me (Bad Tour - Live At Wembley)
Macie tak z niektórymi wykonaniami albo klipami, że jak słuchacie piosenki z płyty, to sobie dośpiewujecie te fragmenty, których nie ma na płycie, a właśnie są w formie wizualnej? Ja tak mam z TWYMMFeel i często śpiewam sobie to długie łuuuuuuuuuu, z początku. Na video jest, a na płycie wcale bo nie.
Może ktoś ma tak z oooh (albo go!- nie wiem do dziś) z 2 minuty 41 sekundy z Another Part Of Me. Kamerzyści zrobili świetne ujęcia, a Michael bardzo wczuł się w piosenkę, bo przecież on tam nawet nie miał się od czego specjalnie spocić, a jednak. Zrobił coś z niczego. Dla mnie to niemal symbol Michaela- ten obrazek jest jednym z pierwszych jaki mi się pojawia w głowie, gdy mam pomyśleć o nim na scenie.
Axcel wrote:1995 MTV Music Awards Performance - baaaaardzo irytujący gitarzysta Slash, oraz błąd oświetleniowca przy Billie Jean ;/ Na plus za to zaliczam, imo najlepszy performance Dangerous ever!
I tutaj kolejny minus: bardzo rażąca w oczy plama na spodniach MJ, zrobiona pod koniec występu Dangerous i noszona przez całe you are not alone. :P
kaem wrote:Przeczytałem wczoraj w Rolling Stone wspomnienie Slasha o Michaelu. Przywołuje on historię, jak wystąpił na jego dwóch koncertach na trasie i jak Jennifer, gitarzystka Michaela, powiedziała mu, by grając robił kroki taneczne razem z ekipą. Dla Slasha tańczenie na scenie w ogóle nie wchodziło w grę. Slash: "Byliśmy w garderobie, a ona narzekała na mnie przy Michaelu. To był pierwszy raz, kiedy widziałem go tak błyskotliwego, stanowczego i władczego. Powiedział jej by się odpieprzyła i zostawiła Slasha w spokoju".
Mając doświadczenia z Motown narzucania innym co i jak mają robić, rozumiał Slasha i miał szacunek dla wolności artysty. A Slash to gitarzysta, nie tancerz.
Tak przy okazji, mała anegdota, w obronie występu na 10MTV.
Mandey wrote:Kurrrczaki2! Nie mogę do końca zrozumieć tych głosów na 1995 MTV Music Awards Performance.
Pamiętam jak chodziłem w dzień rozdania nagród nakręcony od samego rana. Te wszystkie reklamy i zapowiedzi kto na tym show wystąpi.
Nie wiedziałem jak będzie występ MJ'a wyglądał. Jednak gdy wyszedł na scenę przy Don't Stop 'Til You Get Enough to już wiedziałem, że tu się szykuje coś niesamowitego. Wiem, że znów playback itd. ale poraził mnie wtedy nie powiem. Świeżością, dziwną Billie Jean. Heh jak sobie przypomnę co ja wtedy Slashu pomyślałem... Teraz już wiem, że to ustawione było ale wtedy sobie mówiłem Co, ten osioł wyprawia, spierniczy mu Billie Jean! Naćpał się czy co? Ale jak pojechał z gitarką wstawkę na początku to oniemiałem! Wyborne wykonanie Dangerous, wszystko tak zsynchronizowane, że masakra. A i nawet You Are Not Alone mi się podobało z bardzo sympatyczną wstawką ...you are not alone... MTV. I ta plama na spodniach. MJ się wtedy odradzał z popiołów po przejściach z oskarżeniami. Nagrał wyczesany album, kręcił kosmiczne klipy i do tego ten performance. Polecam to obejrzeć jeszcze raz... i jeszcze raz.. i jeszcze raz... to jest jeden z najlepszych występów w historii jakiejkolwiek gali MTV. Mylę się?
Na drugi dzień nagrane na video oglądałem to dziesiątki razy. Dziś już to mamy na DVD w 5.1
Canario wrote:A ja to wykonanie Dangerous widziałem w tvp2 . Tak ,tak wtedy telewizja publiczna była jeszcze publiczna.
Wyeliminowanie Billie Jean 25 dziwi.
Pierwszy pocałunek czy 121??
Pierwsze pieszczoty czy 121??
Pierwszy sex czy 121??
Pierwszy , pewnie troszke niedopracowany,nieudolny ale pierwszy, dający początek wszystkiemu co pózniej.
A Billie Jean jest pierwszą pierwszości.
daisy wrote:kaem ja wole Michaela bardziej 'suwerennego', gdzie prezentuje sie w pelni sam, siebie, swoja osobowosc.
A tam za kurtyna stoi Joe Jackson.
Mandey wrote:tancerz napisał:
no i pomysł z silnikiem odrzutowym na plecach
Taaaa. Dobrze że helikoptera w majtasach jeszcze nie miał.
Nie piję z Tobą więcej piwa na GG.
Na żywca to na żywca.
Mandey wrote:tancerz napisał:
Nie lubię żywca :P wolę LECHA
Ty wolisz Lecha? Ty nawet nie wiesz jak ich trener się nazywa!
homesick wrote:SuperBowl
niczym nie zachwyca tak naprawde, schematyczne bez polotu.
pociete krotkie wstawki, sztampowo zlozone w calosc, ktora nuży. klase wystepowi daja chyba tylko okolicznosci zewnetrzne czyli wielka amerykanska biba sportowa ;]
polishblacksoul wrote:Maverick napisał:
No ale przynajmniej Heart znalazł się tam bliżej niż u nas, miejsca, na które zasługuje.
Nie zartuj sobie. Syntetyczne, twarde, bezwzgledne, ostre, surowe brzmienie. Histeryczny wokal Michaela, reminiscencja najlepszych dokonan z albumu "Dangerous". W "Heartbreakerze" jest sila, jest energia. Mike jest nieokielznany, "really really bad". Brzmienie, ktore tak denerwuje i mierzi ucho jest szalenczo wkrecajace i podniecajace. To fantastyczny kawalek, prytawatnie jeden z moich ulubionych.
kaem wrote:Na Motown 25, przy Billie Jean Michael był sercem na scenie. Wystarczy przyglądnąć się zbliżeniom jego twarzy. Po tym występie nieprzypadkowo zareagowali najważniejsi tancerze- Gene Kelly, Fred Astaire. Michael wtedy był artystą. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że poza paroma wyjątkami, nie zdarzyło się już mu później tyle emocji włożyć w swój występ, jeżeli w ogóle.
tancerz wrote:Erna Shorter napisał:
Nie dziwię się reakcji Jarvisa Cocker'a podczas innego występu Michael'a
pzdr
Erna nie poznaje Cię.... MJ kiczowaty ? Na pewno jakbys była na tym performance to bys płakała jak bóbr z emocji i potem mówiła jakież to było sliczne i takie magiczne... a tak usprawiedliwiasz faceta któy pokazał tyłek fanom MJ jakby chciał powiedziec " jestescie do du*py wszyscy Fani MJ i sam MJ ....
Erna Shorter napisał:
Earth Song - występ cukierkowaty, sztuczny i kiczowaty.
Teledysk bomba,ale na scenie Michael zdecydowanie przesadził z okazywaniem współczucia i cierpienia.
A co miał niby według Ciebie zrobić na scenie aby pokazać emocje wynikające z tekstu piosenki ?
Fanka MJ wrote:Głosuje na Working Day and Night. Oglądając koncert zawsze omijam ten kawałek, męczy mnie. Na koncercie i na płycie.
co do Jarvisa - taki gest jest wyraźną obrazą i nie widze dla niego usprawiedliwienia w przeciwieństwie do niektórych z was... Wystawienie TEJ częsci ciała do kogokolwiek bez jakiejkolwiek przyczyny jest oznaką kompletnego braku szacunku . Eh..
Mandey wrote:Głos na Earth Song (HIStory Tour Seoul 1996).
Czy z Seulu, Warszawy, Grenlandii czy z Marsa. Nigdy nie robiło na mnie wrażenia to wykonanie.
Za to oglądając klip czuję jakąś magię..
Lika wrote:Billie Jean (Live In MSG 2001) próbujemy do skutku, aż wykopiemy Ci dołek w ogródku.
Nie ma już Thrillera, więc zombie nam głosów nie będą zabierać
majkelzawszespoko wrote:Remember The Time (Soul Train 1993 Awards).
bida z nyndzom i nic więcej. występ niegodny króla tańca. nie obchodzi mnie dlaczego. siedzieć i machać głową to mogę i ja. o.
kaem wrote:Elizabeth, I Love You
Dla mnie potworek. Laurkowa beza. Infantylne do bólu. Wolałbym już porozmawiać o nosie Michaela, niż to komuś pokazać pod hasłem zobacz jaki Michael jest fajny.
Pank wrote: Jak Michael w Londynie będzie znów udawał, że ma głos jak dwudziestolatek, to życzę mu zacięcia się taśmy.
tancerz wrote:majkelzawszespoko napisał:
tancerz nie wczuwaj się tak w rolę prowadzącego bo skończysz jak tomek kamel ;d
Garby mi wyrosną ? To tylko tak dziś na rozkręcenie atmosfery :P to mój pierwszy raz ? BTW koooocham Twój avatar i stopkę